13 września w piątek uśpiłem chorego na nowotwór psa psa i byłem całkowicie rozbity psychicznie tym faktem przez miesiąc. W okresie żałoby po psie śniło mi się, że moja babcia umarła. Ale ten sen mnie nagle nie wybudził, nie obudziłem się roztrzęsiony, zlany potem i babcia chyba w tym śnie zmarła we śnie. W rzeczywistości Babcia zmarła 17 października i poprzedziła to parogodzinna agonia. To ma być proroczy sen, który nie uruchamia żadnych mechanizmów prewencji przed śmiercią?! Gdybym wiedział że takie wydarzenia będą mieć miejsce to chyba bym całą aptekę wykupił próbując ratować babcie za wszelką cenę.