Jestem przekonana o tym, że kiedy słyszycie słowo egzorcyzmy przed oczami macie głośny film z 1973 roku pod tytułem „Egzorcysta” w reżyserii Williama Friedkina. Przeraził on całe pokolenia. Przedstawiony tam obraz człowieka, który nieustannie walczy z szatanem i demonami na pewno miał duży wpływ na Waszą psychikę i na to, jak teraz patrzycie na walkę dobra ze złem.
Egzorcyzmy są obecne w każdej kulturze i religii.
Oczyszczaniem miejsca nawiedzanego przez złe i złośliwe duchy czy wypędzaniem demonów z ludzkiego ciała zawsze zajmowali się (w zależności od kultury i wierzeń) lekarze, duchowni czy lokalni szamani.
Sam rytuał egzorcyzmów oraz osoby, które je wykonywały, obecni są w literaturze od dawien dawna. Egzorcyści są często opisywani jako osoby walczące ze złem, a o samych rytuałach krąży wiele niesamowitych opowieści.
Egzorcyzmy w XXI wieku mają się całkiem dobrze. W Rzymie na prestiżowym uniwersytecie papieskim studenci biorą udział w zajęciach na temat egzorcyzmów. Trwają one przez dwa miesiące.
Jak się okazuje wielu z tamtejszych studentów, marzy o tym, by zostać człowiekiem, który wypędza demony i pomaga w ten sposób ludziom. Jednym z wykładowców na tej uczelni jest egzorcysta ojciec Gabriel Nanni, który tłumaczy opętanie w ten sposób: „W łacinie opętanie określane jest słowem oblężenie.
Jakby człowiek był miastem otoczonym przez armię. Człowiek jest miastem, a jego centrum to ludzka wola, czy też dusza. Demony systematycznie niszczą system obronny człowieka i chcą opanować jego wolę”.
Egzorcyzm jest rytuałem wypędzania demonów z duszy opętanego i jest to zjawisko tak stare, jak sam świat. W dzisiejszych czasach przeżywa on swój rozkwit.
To właśnie film „Egzorcysta” o tym starym rytuale przypominał ludziom, którzy dotąd kojarzyli go raczej ze średniowiecznymi praktykami (jego forma nie zmieniła się za bardzo od tego czasu).
W trzydzieści lat od premiery filmu w Stanach Zjednoczonych działa 10 oficjalnych egzorcystów. Wcześniej był tylko jeden. Teraz ta liczba rośnie w szalonym tempie, jednak osobom, które same określają się mianem egzorcystów tak naprawdę daleko do tych prawdziwie wykwalifikowanych.
W XXI wieku mnożą się oszuści i osoby, które uważają, że opętane mogą być także przedmioty codziennego użytku takie jak:
- Komputer
- łóżko
- biżuteria
- samochód
Często zapomina się, że film ten jest oparty na faktach. Latem 1949 roku Washington Post publikował cykl artykułów o miejscowym chłopcu, który został opętany przez szatana.
Chłopiec ten miał 14 lat i mieszkał pod Waszyngtonem.
Wraz ze swoją ciotką często używali planszy Ouija do kontaktu ze zmarłymi. Gdy ciotka umarła chłopiec zaczął obsesyjnie myśleć o nawiązaniu kontaktu z jej duszą. Wkrótce po tym w domu rodzinnym chłopca zaczęły się dziać dziwne rzeczy.
Najwięcej zjawisk nadprzyrodzonych miało jednak miejsce w jego sypialni: materac podskakiwał na łóżku, słychać było hałasy i odgłosy skrobania po ścianach i podłodze.
Wydarzenia te trwały miesiącami. Pewnej nocy w sypialni chłopca przybywały jego matka i babcia. Cała trójka usłyszała bicie bębnów i coś odgłos maszerującej armii.
Spanikowana i przestraszona rodzina nie wiedziała, co robić i dlatego udali się z prośbą o pomoc do pastora. Ten jednak uznał, że go to przerasta i nie wie, co robić.
Skierował ich do księdza, ponieważ uważał, że katolicy „lepiej się na tym znają”.
Przez dwa miesiące różni księża próbowali egzorcyzmować chłopca jednak bez skutku. Dziwne zdarzenia nasilały się: pewnej nocy rodzice nie mogli dostać się do sypialni chłopaka, ponieważ drzwi były zabarykadowane, a innym razem butelka z wodą święconą stojąca na szafce nocnej przeleciała przez cały pokój, rozbijając się na przeciwległej ścianie.
Na ciele chłopca zaczęły pojawiać się liczne zadrapania, siniaki, a także napis „HELL” oznaczający w języku angielskim piekło. Dziecko stało się bardzo agresywne. Choć był drobnym chłopcem, wydawało się, że ma w sobie ogromną, nadprzyrodzoną siłę.
Jego stan pogarszał się z dnia na dzień i wreszcie trafił do miejscowego szpitala, w którym także odprawiano egzorcyzmy. W końcu w Lany Poniedziałek wszystko ustało, tak nagle, jak się zaczęło. Dziś wiadomo, że chłopiec dorastał jako normalny nastolatek i już nigdy nie prześladowały go żadne demony.
Nie każdy egzorcyzm kończy się w taki szczęśliwy sposób. Trzeba liczyć się z tym, że może on mieć skutek śmiertelny. Kiedyś istniało przekonanie, że demony można wypędzić z ciała opętanego za pomocą tortur.
Egzorcyści wyłupiali oczy i wsuwali krucyfiksy do gardeł i nosów opętanych. Ofiary były bite i wrzucane do pieców, dławieni i duszeni.
A wszystko w imię walki dobra ze złem.
Do dziś czasami słyszy się o tragicznych w skutkach wypędzaniu demonów z ciała.
W 1997 roku matka udusiła siedemnastoletnią córkę plastikową torebką na zakupy, ponieważ była przekonana o tym, że jej dziecko jest opętane.
Rok wcześniej pięcioletnie dziecko zmarło wskutek połknięcia mikstury zrobionej z amoniaku i octu, który wlano mu na siłę do ust, również w przekonaniu, że jest opętane przez szatana.
W 2008 roku ośmioletni autystyk udusił się w czasie trwania egzorcyzmu, gdy pastor położył się na nim, by go przytrzymać. Jednak zgony wskutek egzorcyzmu są bardzo rzadkie. Psychologowie i psychiatrzy są jednak przekonani o tym, że powoduje on inne, znacznie trwalsze urazy natury psychologicznej.
Bardzo często także pewne choroby były uznawane za opętanie i rzadko kończyły się szczęśliwie dla chorych. Niewprawnie wykonany egzorcyzm zabija. Historia egzorcyzmów roi się do opowieści o ludziach pozornie opętanych.
Większość z tych ludzi była prawdopodobnie chora psychicznie.
„Obecnie przed wykonaniem rytuału urzędnicy kościoła katolickiego dokładnie sprawdzają, czy w grę wchodzi choroba psychiczna lub fizyczna. Jeśli nie wykazuje ona charakteru duchowego lub demonicznego, egzorcyzmy jej nie wyleczą. Jeśli jednak objawy medyczne lub psychiczne ustąpią po egzorcyzmie, oznacza to, że ich sprawcą był demon. Pomiędzy tymi dwiema sprawami istnieje wyraźne rozgraniczenie i bardzo ważne jest, aby nie mylić tych dwóch przypadków”, wyjaśnia ojciec Nanni.
Dawniej za opętanie uważano taką chorobę jak zespół Touretta. Dopiero w ubiegłym wieku uznano go za chorobę psychiczną.
To zaburzenie nerwowe, które objawia się różnego rodzaju tikami motorycznymi lub dźwiękowymi, lub niezamierzonymi, gwałtownymi ruchami. „Kiedyś zespół Touretta uważano za opętanie, ponieważ objawy momentalnie i diametralnie zmieniają osobowość chorego. Gwałtowne ruchy, wydawanie dziwnych dźwięków sprawiają wrażenie, jakby chory miał rozdwojenie jaźni. – Mówi neuropsychiatra dr Hugh Rickards.
Zdjęcia pochodzą z artykułu.