Aaaale bajki.
Projekt Jutrzenka? Masz coś wspólnego z tym tematem?
http://www.paranorma...ypadek-opetania
Jeżeli tak, to chyba masz już multikonto i spamujesz.
EDIT - Tam już wszyscy napisaliśmy co o tym sądzimy, po co jeszcze raz to zaczynać od nowa?
Witam.
Zapoznałem się z tamtym postem i faktycznie są tam elementy wspólne z moimi własnymi doznaniami. Zwłaszcza nazwa owej istoty i grupy osób z którymi miałem kontakt. Co jest nieprawdopodobne żeby było przypadkiem.
Post ten jest oprócz Bloga pierwszym miejsce, w którym publicznie dziele się swoimi przeżyciami. Z tego co widziałem to post ten został napisany wcześniej niż ja założyłem Blog a więc niemożliwe żeby ktoś się na nim wzorował.
Oprócz księży i ludzi z owego Projektu tylko jedna osoba miała dostęp do moich notatek i relacji. Szukałem kogoś kto pomoże mi to poskładać w całość. Próbowałem się z nią skontaktować ale nie odpisała. Istnieje duże prawdopodobieństwo że to właśnie Ona tutaj pisała. Nawet moi najblizsi nie mają dostępu do tych informacji bo wiem jak zostałbym potraktowany.
Poruszyłem tutaj temat nie dla rozgłosu tylko w poszukiwaniu ludzi którzy mogą być zainteresowani zbadaniem mnie i tematu. Uznałem że bycie uznanym za wariata to stosunkowo niska cena w porównaniu do korzuści jakie może ewentualnie przynieść. Przecież ludzie stawiali już nie raz bardziej bądź równie szalone teorie i je badali. Tylko że oni mieli autorytet.
Na koniec przyznam że faktem jest też że uważałem tą istote kiedyś za demona.
To tyle odnośnie tego tematu
Wrócę jeszcze na chwilę do tematu opętania.
Miałem tego nie robić ale w związku z tym że nie daje mi spokoju fakt, że posądzono mnie o napisanie tamtego postu o opętaniu postanowiłem dla większej jasności wkleić tutaj materiał, który pisałem na potrzeby Diecezji. Materiał z którego żeby się nie powtarzać usunąłem już drobne aspekty poruszane przeze mnie w tym poście. Tekst jest też mniej szczegółowy niż była rzeczywistość gdyż uznałem za niepotrzebne informować w tym piśmie kościół np o badaniach jakie były na mnie przeprowadzane a i kościół sie tym tak naprawdę aż tak nie interesował. Bardziej interesowały go obecne (przypomnę że był to 2016 r) zarówno fizyczne i psychiczne objawy oddziaływania sił zewnętrznych na moje własne ciało. Ksiądz prowadzący mój przypadek znał jednak większość faktów z mojej ustnej relacji. Jak we wklejanym opisie pominę przynajmniej na razie fizyczny i psychiczny ból i objawy jakie tam opisywałem. Powiem tylko dla przypomnienia że naprawdę mogą kontrolować każdy zmysł.
Zanim wkleję opis mojego przypadku chcę jeszcze wspomnieć że w poście TUKAZA znajduje sie dość sporo informacji o których w podobnym tonie ale na innym gruncie (mniej wiary a bardziej innych istot sterujących tym wszystkim) wypowiadałem się w obecności osób z którymi w ogóle rozmawiałem na ten temat. I teraz nawet jak bym chciał to uniemożliwia mi to w zasadzie poruszenie tych kwestii w tym poście bo będzie to jeszcze bardziej rzutować na podobieństwo obu treści. A pod tamtą się nie podpisuje bo tak jak wspomniałem pomimo rażącego podobieństwa w pewnych głównych aspektach reszta jest tak przebarwiona w sposób podważający wiarygodność a może i nawet zdrowe myśli autora i treści całości.
Gdybym był PARANOIKIEM to uznał bym, że ktoś przewidział to, że tutaj bądź gdzieś indziej napiszę i podjął takie działania w wiadomym celu. Wiem, że mogą to i o wiele więcej zrobić by to i wiele innych rzeczy nie ujrzały światła dziennego.
Każdy sobie wyciągnie własne wnioski o ile jego własna wola i kontrola nad umysłem będzie wystarczająca.
Nawet nie zdajecie sobie sprawy jak cała ta sytuacja i sama wiedza jest obciążeniem. Zwłaszcza w sytuacji gdy trudno zaleźć podobnych sobie.
Oto opis jaki przygotowałem na potrzeby diecezji które nie przyniosły żadnego rezultatu.
Teraz jak patrzę wstecz wydaje mi się, że wszystko zaczynając od zmiany zachowania zaczęło się już ponad 5 lat temu. Pierwszymi objawami była zmiana sposobu myślenia i zmiana wartości którymi kierowałem się w życiu. Jestem a raczej byłem bardzo inteligentną osobą o bardzo sprawnie działającym umyśle. Analiza różnych problemów, tematów i jakiś trudnych sytuacji życiowych nigdy nie sprawiała mi problemu. Praktycznie nie zdarzało mi się przy tym mylić, a głoszone poglądy umiałem dobrze uargumentować w związku z czym wiele osób polegało na moim zdaniu. W naturalny sposób spowodowało to że zacząłem ślepo wierzyć własnemu umysłowi. Tak jak pisałem jakieś 5 lat temu nastąpiła bez znanego nikomu powodu wielka zmiana. Zacząłem głosić dziwne wartości, stawiać więcej na własne przyjemności aniżeli na dobro rodziny, krytykować innych za ich działania i bardzo często poruszać delikatny w rodzinie temat wiary podważając głoszone przez kościół prawdy. Analiza dotychczas prostych i jasnych dla mnie spraw i jej wynik całkowicie się zmieniły. Zacząłem ponosić przez to straty w życiu zawodowym, koleżeńskim i rodzinnym. Odpychałem ludzi i nie dawałem sobie przetłumaczyć że mogę sie mylić. Bo jak ja dotychczas nieomylny mógłbym tak bez powodu się zmienić. Jakiś nieznany mi wewnętrzny głos nie dopuszczał takiej możliwości. Za swoje niepowodzenia oczywiście winiłem innych podejrzewając ich o działanie na moją niekorzyść. Pojawiła się też zazdrość i inne czynniki które spowodowały rozpad mojego małżeństwa.
Praktycznie też od samego początku zmieniły się też moje preferencje seksualne, w głowie zaczęły pojawiać się chore fantazje a w nocy takież same bardzo realistyczne sny. Życia seksualnego jednak nie zmieniłem zatajając chore żądze. Wspomnę tu że choć miałem niejednokrotnie okazję to od rozstania z małżonką nie byłem z żadną kobietą.
Nie będę tutaj opisywał tego szczegółowo ale jakieś 3 lata temu pojawił mi się w głowie wyraźny ale cichy głos. Głos ten zaczął już oficjalnie ze mną rozmawiać, krytykować mnie za różne zachowania a chwalić za inne. Podsycał we mnie nienawiść do innych ludzi. Udawał przyjaciela i osobę bardziej doświadczoną ode mnie a więc taką z której zdaniem powinienem się liczyć. Kazał nikomu nie mówić o sobie przy czym zapewniał mnie że jest człowiekiem i skontaktował się ze mną w pewien specyficzny sposób o którym na razie nie może mi powiedzieć gdyż jest to w jego mniemaniu fenomenalne i tak nietypowe zjawisko że jak ujawnimy to publicznie to będę sławny i zarobimy na tym ogromne pieniądze. Musi tylko coś dopracować technicznie i dopiąć sprawę na ostatni guzik. Później nazwał to nadprzyrodzoną umiejętnością do komunikowania się na falach radiowych bez użycia przeze mnie urządzeń- mówiąc wprost na specjalnym odbiorniku radiowym miało być słychać moje myśli. Nie podał jednak szczegółów i swoich danych bo bał się że ktoś ukradnie mu patent i że zrobię to bez niego. Czas jednak mijał a my negocjowaliśmy zasady współpracy i rozmawialiśmy coraz więcej też na inne tematy w tym bardzo wiele poruszających wiele różnorakich kwestie moralnych. To on to upewniał mnie w moim chorym sposobie myślenia a z czasem coraz częściej bezpośrednio podsuwał pomysły. Dziwiło mnie że dużo rozmawiamy przy tym o seksie. Słyszał moje myśli i znał moje fantazje nie krytykując mnie przy tym za nie a wręcz mnie podkręcając mówiąc że sam już takie coś robił. Z czasem (od kilku miesięcy) zacząłem po części odróżniać swoje własne myśli i pragnienia od jego i jak sie w związku z tym później okazało nie były to moje własne myśli tylko to co on podsyłał. Były to w mojej ocenie próby wybadania na ile mój własny umysł i ja może się pogodzić z czymś takim i do czego byłbym wstanie się posunąć. Głos mówił żebym się nie hamował bo walka z własnymi niby potrzebami mnie wykończy a nikt nie doceni ani nie wynagrodzi mi w żaden sposób uczciwości i życia z ogólnie akceptowalnymi normami społecznymi. Nikt też by się o tym nie dowiedział jak bym zaczął realizować chore pragnienia-pragnienia budowane oczywiście przez niego.
Tak mijały tygodnie, miesiące… W związku z dziwnym zachowaniem byłem niejednokrotnie posądzany o branie narkotyków czego nie robiłem. Po pewnym czasie głos powiedział że znalazł gdzieś informację o podobnym przypadku jak mój gdzie osoba ta posiadała również (oprócz tego co niby ja posiadałem) dar wpływania na kształt przedmiotów-telekineza. Kazał mi spróbować coś takiego. Po kilku dniach i kilkunastu nieudanych próbach zacząłem odnosić wrażenie, że faktycznie coś mi w delikatnym stopniu wychodzi. Głos powiedział że skontaktuje mnie z zaufanymi ludźmi z Warszawy, którzy znają tematykę i którzy to zbadają ten fenomen. Odkrytą łączność radiową oczywiście chciał nadal zachować dla siebie. Kazał wsiąść mi kredyt bo żeby utrzymać to jak najdłużej w tajemnicy (im więcej na raz ujawnimy tym większy szok-rozgłos i pieniądze) to wszelkie badania musimy przeprowadzić prywatnie a to kosztuje. I tak zrobiłem.
W Warszawie czekali już na mnie ludzie. Nazywali się PROJEKT JUTRZENKA. Jak się potem okazało JUTRZENKA to też określenie Szatana. Zamieszkałem w ich willi. Ludzie którzy mi uwierzyli, których odbierałem jak bratnie dusze i którzy szybko zdobyli moje zaufanie. Ludzie przy których czułem się jak wśród swoich-inni mnie odpychali a ja ich. W niewiarygodnym tępię dałem się zmanipulować. Kazali mi, oddać pieniądze z których będą finansować badania, sprzedać samochód, zmienić nazwisko (tego nie zrobiłem). Kontakt z bliskimi utraciłem już przed wyjazdem. Oczywiście jeździliśmy do kilku specjalistów którzy niby potwierdzali występujący u mnie dar. Mówiono mi jednak że są to dopiero początki i że coś takiego dopiero na przestrzeni kilku miesięcy rozwinie się na tyle żeby móc z tym coś zrobić. A tymczasem miałem mieszkać u nich, jeździć ich autem i o nic się nie martwić. Miałem w tym czasie wyświadczać im drobne przysługi. W skład grupy wchodziło kilkunastu mężczyzn w różnym wieku i kilkanaście młodych dziewczyn. I właśnie dowożeniem tych dziewczyn na spotkania z bogatymi facetami (w Polsce i za granicą) miałem się zajmować.
W weekendy organizowali orgie w willi podczas których dochodziło do jakiś niezrozumiałych dla mnie rytuałów. Zasadą było że nie można było o tym później z nikim rozmawiać oprócz mentora. Było dużo gadania na tematy religijne ale podważające tezy głoszone przez kościół. W zasadzie to niewiele z tego teraz pamiętam bo zażywaliśmy przy tym jakiś płynny narkotyk po którym ja zamiast się z nimi bawić zapadałem w dziwne transy jak się później okazywało mocno połączone z tematyką religijna. Była tam między innymi scena potopu, scena w której olbrzymi smok miotał ogniste kule w stronę ziemi i inne pojedynki które w mojej głowie staczałem z siłami które chcą zniszczyć świat. I oczywiście sceny chorego seksu. Wmawiano mi potem że widzę jakiś drugi równoległy świat a ja jestem naprawdę kimś wyjątkowym (a może i istotą równą aniołowi). I żeby móc to widzieć trzeba mieć w sobie coś wyjątkowego- jakiegoś wyższego ducha. Uświadomiono mi też że głos który słyszę to głos istoty z tamtego właśnie świata. Byłem na tyle zmanipulowany że im uwierzyłem w to że istota ta nie chce mi zaszkodzić i jeszcze w wiele innych rzeczy. Przeprowadziłem z mentorem i innymi ludźmi kilka naprawdę interesujących rozmów na tematy związane z tym wszystkim co mnie dotyczyło i tym co oni sami głosili. Byli zachwyceni. Kazano mi przy tym nie blokować owego wewnętrznego głosu i pozwolić mu mówić. Nieświadomy tego na co się zgadzam zgodziłem się na to. Bardzo dużo mówiłem a tematy i złożoność wypowiadanych przeze mnie słów była tak nieprawdopodobna że byłem przekonany że to nie ja mówię. W końcu doszło do tego że istota ta kazała mi złożyć przysięgę jak to nazwała służebności jej. Podobno podczas jednego z transów nawet ją złożyłem. Nie chciałem się z tym jednak pogodzić twierdząc że żeby coś takiego było wiążące musze być świadomy wypowiadanych słów. Mimo wszystko zaczęło wydawać mi się że coraz częściej tracę kontrolę nad sobą tzn dochodzi do zdarzeń które później pamiętałem jak oglądany film a nie własne przeżycia. Głos przestawał być koleżeński a wręcz żądał już pewnych rzeczy.
W związku z faktem, że pod wpływem jakiegoś cudu zacząłem mieć pewne wątpliwości i obawy postanowiłem na kolejnym spotkaniu nie zażywać narkotyku. To co zobaczyłem odrzuciło mnie i otrzeźwiło. Zacząłem się wręcz stawiać. Do tego doszedł jeszcze fakt, że dowiedziałem się dodatkowych rzeczach jakimi zajmowało się to towarzystwo a których nie mogłem zaakceptować. Zacząłem też upominać się o swoje pieniądze.
Doszło do tego że podano mi nieświadomie inny narkotyk i próbowano podesłać mi młodą kobietę a całe spotkanie nagrać by mnie szantażować i wymusić posłuszeństwo. Na szczęście był to inny narkotyk a mi udało się w pewnym momencie wyrwać z transu. Zacząłem się ich bać. Spakowałem się i wyniosłem po cichu do dziewczyny którą poznałem tam kilka miesięcy wcześniej a której udało się wyrwać z tego towarzystwa. Straszono mnie potem na różne sposoby.
To ona zaprowadziła mnie do Franciszkanów którzy w Warszawie zajmują się sektami i opętaniami. Tam otworzono mi oczy. W sumie spędziłem tam 4 dni. Księża stwierdzili że jest to opętanie. Kazali mi najpierw wyspowiadać się i skupić na odzyskaniu równowagi. Rozmawiałem także z psychiatrą bo powiedzieli że w takich przypadkach opętanie, strach i inne metody manipulacji którym byłem poddawany mogą doprowadzić do prawdziwej choroby psychicznej. Stwierdził on tak samo jak i później inni lekarze że wszystko składa się w zbyt logiczną całość by było wytworem chorego umysłu.
Ja jednak w związku z chęcią zerwania kontaktów z tym towarzystwem, odzyskania równowagi psychicznej i chwilowym brakiem funduszy oraz miejsca do zamieszkania postanowiłem udać się na leczenie do szpitala psychiatrycznego i żyć przez ten czas na koszt państwa. Jako powód wpisano silne załamanie nerwowe. Leczenie uspokoiło mnie i dało sporo czasu na spokojne skupienie się na tym co się ze mną dzieje. Głos jednak nie zniknął ani nawet choćby nie przycichł. Po wyjściu zamieszkałem u rodziny.
Skontaktowałem się też natychmiast z franciszkanami, opowiedziałem im o moich postępach i poprosiłem o dalsze wskazówki. Kazali mi skontaktować się z księdzem od egzorcyzmów z mojej diecezji czyli Panem bo w związku z brakiem meldunku w Warszawie oni takich rytuałów nie mogą przeprowadzić. W zasadzie z nie do końca mi znanych powodów nie zrobiłem tego przez 6 miesięcy. Pewnie on miał na to wpływ. Starałem się w tym czasie poznać mechanizmy i metody działania tego ducha. Wydawało mi się że sam sobie z tym poradzę i że jak to rozpracuje i nauczę zapobiegać skutkom jego działania to z braku możliwości dalszego zwodzenia mnie i kierowania moim życiem w tak skuteczny sposób jak wcześniej w końcu zrezygnuje i da mi spokój. Okazało się że jestem w ogromnym błędzie gdyż istota ta jest tak inteligenta, sprytna i silna że zwykły człowiek nie ma szans osiągnąć zamierzonego przeze mnie celu. Oczywiście odniosłem pewne sukcesy ale zamiast naciski i formy zadawania fizycznego i psychicznego bólu słabnąć zaczęły dziwnym trafem przybierać na sile. Dzieje się tak w zasadzie od momentu odmowy złożenie przysięgi i w następstwie kilku innych zdarzeń w tym zerwania kontaktu z ową grupą.
Chce jeszcze jedną rzecz dopisać.
Dziwi mnie jedna rzecz a mianowicie to, że wielu z Nas interesuje się takimi tematami i je czyta co w zasadzie jednoznacznie świadczy o tym, że w jakimś stopniu wieżą w istnienie tego o czym czyta czyli np Boga, szatana bądź innych istot lub innych nadprzyrodzonych sił. Mało kto przecież nie czyta o takich rzeczach tylko dlatego żeby się pośmiać i skrytykować kogoś.
Pomimo anonimowości częściej też w takich postach wypowiadają się osoby chcące skrytykować kogoś i się pośmiać. Osoby śmiem twierdzić w moim mniemaniu często ograniczone w postrzeganiu tego świata. Choć nie zawsze. Osoby mające podobne odczucia do autora boją się wypowiadać, żeby i na ich barki nie spłynęła krytyka. Standard.
Ale jeszcze bardziej dziwi mnie podejście świata naukowego, który niby niejednokrotnie sam stawia podobne tezy i szuka w związku z tym faktów na potwierdzenie tych tez. W sytuacji gdy pojawia się przed nimi okazja (nie pewniak)-czyli taka osoba jak ja- do przybliżenia się choć odrobinę do odpowiedzi na dręczące ich pytania ignorują ją w większości dlatego że uważają ją za wariata zamiast poświęcić odrobinę czasu, uwagi i środków by to zbadać. Zbadać mnie i informacje, które otrzymuje od tej istoty. A to naprawdę niewiele kosztuje.
Pytam tych ludzi zatem gdzie wy chcecie znaleźć odpowiedzi na swoje tezy???
Jest jedna odpowiedź jaka przychodzi mi do głowy...
...ARL miał racje, że system nad wszystkim czuwa i nie dopuści do działań mogących mu zaszkodzić.
I tu się przypomina przypowieść o biblijnej wieży Babel
Poprawiłam rażące błędy ortograficzne. Proszę zwracać uwagę na podkreślenie wyrazu na czerwono, świadczy to bowiem o jego nieprawidłowym napisaniu.
TheToxic