Przytoczyliście Panowie twierdzenia zgodne z obecnym stanem wiedzy. Rozszerzająca się przestrzeń, ciemna energia i materia, stała Hubble'a (czy bardziej po naszemu Hubbla)
Ja znam te wszystkie pojęcia, i piszę tuta,j bo mam z tym pewien problem. Być może moja logika źle działa. Nie wiem. Mam jednak pewne wątpliwości.
Po pierwsze :
Stała Hubble'a.
Geneza jej powstania, w dużym uproszczeniu, jest taka, że pan Edwin zaobserwował, że widmo bardziej oddalonych galaktyk jest przesunięte mocniej ku czerwieni, niż tych bliższych. Na podstawie obserwacji stworzył wzór, który pasował do tego, co zobaczył. Nie podważam tego, zastanawiam się jedynie, Zastanawiam się jedynie, jakie wnioski można wysnuć zmieniając jeden detal tego równania, tak żeby nadal był prawdziwy, lecz niósł inną informację. Mianowicie określenie odległości zamienić na określenie czasu. Czyli nie, jak daleko jest widziana przez nas galaktyką, tylko KIEDY, widziana jest ta galaktyka. Nie wiem, czy jasno się wyraziłem. Chodzi mi o to, że odległość danej galaktyki jest jednocześnie określeniem czasu, z którego pochodzi jej obraz. Czyli można powiedzieć, że im bardziej cofniemy się w przeszłość, im starsze obrazy galaktyk oglądamy, tym szybciej galaktyki się od nas oddalają. I stała Hubble'a nadal będzie świetnie opisywać to zjawisko.
W sumie- kwestia nomenklatury, lecz implikuje inne wnioski. Czyli nie mówimy o tym, że wszechświat rozszerza się coraz szybciej, tylko że w miarę upływu czasu zwalnia.
Ciemna materia.
Tutaj też mam pewne wątpliwości. Pojęcie to zostało wymyślone, kiedy astronomowie oszacowali masę obserwowanych galaktyk, i odkryli że obracają się one szybciej, niż by to wynikało z tejże. Chodzi o to, że im szybciej wiruje dana galaktyka, tym jej masa musi być większa, aby gwiazdy będące na jej obrzeżach po prostu nie oderwały się od niej. Wymyślono więc ciemną materię tylko po to aby wzory się zgadzały. Pomijając fakt, że ta materia jest tak bardzo egzotyczna jak to tylko możliwe, to nie jestem pewien, czy uwzględniono masę czarnych dziur znajdujących się w centrach tych galaktyk.
Masa czarnej dziury, będąca centrum drogi mlecznej, została obliczona na podstawie przyspieszenia, jakie zaobserwowano na orbicie najbliższych jej gwiazd. Innymi słowy -gwiazda będąca na epileptycznej, dość ciasnej orbicie czarnej dziury, przyspiesza, zawraca i zwalnia. Znając tę wartość i szacując masę gwiazdy SO-2 obliczono masę naszej dziury na ponad 4,3 miliona mas słońca. Problemem jest to, że prędkość obrotu drogi mlecznej obliczono na podstawie obserwacji innych galaktyk spiralnych. Tyle ,że nie wiemy, jak masywne są czarne dziury znajdujące się w ich wnętrzach. Gdyby te obiekty były wystarczająco masywne, pojęcie ciemnej materii przestało by być potrzebne. I tutaj wracamy do kwestii czasu. Obraz bardziej odległych galaktyk jest jednocześnie obrazem galaktyk młodszych, w związku z tym czarne dziury w ich centrach są mniej masywne. Obiekty pożerają materię w postaci pyłów ,czy być może niedorobionych gwiazd, czy samotnych planet, cały czas. Oczywiście, nie można tego zaobserwować tak jak w wypadku, kiedy czarna dziura pożera jakąś dużą gwiazdę i wyrzuca dżety długie na wiele lat świetlnych. Ale jestem pewien ,że proces ten trwa cały czas. Dzięki czemu im młodsza (bliższa) galaktyka, tym jej niewidoczne centrum jest bardziej masywne. Jak bardzo masywne? Możemy tylko szacować na podstawie tego, co wiemy o naszej galaktyce. A im bardziej masywne galaktyki, tym większa grawitacja, która może spowalniać ekspansję.
Oczywiście, łatwiej było wymyślić ciemna materię, nadać jej taką masę aby pasowała do wzoru, i już mamy następny problem, który załatwiamy pojęciem rozszerzającej się przestrzeni. Pojęcie to powstało, gdy okazało się -idąc drogą stałej Hubble'a -natknięto się na przeszkodę w postaci prędkości z jaką oddalają się od nas te najodleglejsze galaktyki. Wyszło na to że oddalają się od nas z prędkościami zbliżonymi do prędkości światła, ale przecież to niemożliwe. Więc, aby załatać te dziurę, posłużono się rosnącą przestrzenią. I znowu ustawiono to tak, aby pasowało do wzoru i Włala. Wszystko trzyma się kupy. Problemem dla mnie jest to że zbyt wiele nieudowodnionych hipotez przyjmujemy za pewnik. Kiedyś twierdzonia, że wszechświat jest stały i niezmienny. Dzisiaj wiemy ,że jest inaczej. Kwestia tylko jest taka ,w jaki sposób się zmienia. Niektóre elementy tej układanki zostały dopasowane do wzoru, i uznane za prawdę, ale jak na razie nikt nie udowodnił istnienia ciemnej materii, ani rozrostu niczego, czyli ekspansji przestrzeni. Nawet stała Hubbla, została dopasowana do wyników obserwacji, co nie jest niczym złym, tyle że wystarczy zmienić nazwę jednego elementu, bez mijania się z prawdą, aby dojść do zgoła innych wniosków niż te ,uznane za aktualne i prawdziwe.
Użytkownik Panjuzek edytował ten post 21.07.2017 - 20:43