AVE...
Wszelkie te cuda o których opowiadasz to przede wszystkim medycyna konwencjonalna, która jeszcze była w powijakach. Zresztą nawet teraz jest często bezradna, oprócz tego zawsze niedofinansowana.
Ależ oczywiście, celowo podałem takie przykłady. Do porównania przeszłości z czasami współczesnymi. A niedofinansowanie to problem polityczno-gospodarczy, nie medyczny, więc nie wiem, co ma piernik do kotleta...
Mając do wyboru męczyć się z jakąś chorobą przez całe życie albo poszukać pomocy u jakiejś cioty, duża część ludzi chociaż spróbuje bo a nuż coś to pomoże.
Ale nie pomaga. Do tego osoby, których choroba jest uleczalna idą do tych samych szarlatanów, a potem kończą z rozerwanymi piersiami albo z martwymi dziećmi zabitymi przez alternatywną terapię znachora.
Gdy nie potrzeba skalpela to medycyna przede wszystkim leczy objawy i umożliwia funkcjonowanie, a nie leczy z choroby.
Bzdury. Losta chorób uleczalnych bez skalpela jest bardzo długa. Często też zaczynano od metod chirurgicznych by przejść do farmaceutyków. Przykładowo pierwszą metodą ratowania chorych na gruźlicę było wycinanie kawałka żebra by wywołać lokalne zapadnięcie zakażonego fragmentu płuca i czekanie na jego zagojenie. Wiele nowotworów też się nie wycina, tylko używa metod farmakologicznych i promieniowania do ich zniszczenia...
Czy medycyna akademicka leczy i pacjent jest wyleczony z na przykład atopowego zapalenia skóry? raka? zaburzeń czy też choroby psychicznej?
Raka można wyleczyć, jak i wiele innych chorób. A choroby nieuleczalne można kontrolować by nie pogłębiały się. Więc nie pisz bzdur.
Jak zapewne wielu wiadomo medycyna akademicka jest dzieckiem ziołolecznictwa.
Bzdura. Medycyna nie wywodzi się z zielarswtwa. Początkami medycyny było leczenie wszelkich urazów powstałych w wyniku wypadków lub walki. Najstarsza znana kartoteka medyczna z Egiptu wymienia m.in. długą listę pacjentów z urazami głowy i innych części ciała w wyniku wypadków komunikacyjnych lub budowlanych...
A co z kilkudziesięcioletnia kobietą, która o ziołach uczyła się od swojej matki i babci? Czepiać się jej jako szarlatanki czy nie?
Jeśli odwodzi poważnie chorych od właściwego leczenia, to tak...
Z nie wszystkimi nowotworami medycyna sobie radzi. A często jest na zasadzie: może pomoże, może nie.
A z iloma nowotworami radzi sobie taki znachor, którego pacjentka miała wybuchową pierś? Zwłaszcza że akurat onkolog by sobie poradził, a przy wczesnym wykryciu to nawet bez pomocy chirurga...