Skocz do zawartości


Zdjęcie

Kontrowersyjne dania


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
5 odpowiedzi w tym temacie

#1

Yenisey.
  • Postów: 62
  • Tematów: 32
  • Płeć:Kobieta
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

Chińczycy jedzą wszystko, co ma cztery nogi i nie jest stołem.

 

 

Nie oznacza to, że możesz wejść do losowej knajpy i zamówić stek z syberyjskiego tygrysa, który w czerwonej księdze zagrożonych gatunków zakreślony jest najbardziej czerwoną czerwienią. Są jednak restauracje, które takie danie przygotują, jeżeli masz takie życzenie i odpowiedni budżet. I nie, wcale nie chodzi o to, że mięso z tygrysa jest w jakiś sposób lepsze i bardziej soczyste od wołowiny. Chodzi tylko i wyłącznie o chińską twarz i o to, żeby pokazać

 

Coś z tygrysa
2010, czyli Rok Tygrysa nie przyniósł szczęścia solenizantom. Do opinii publicznej docierają wciąż raporty o kłusownikach, przemycie futer czy handlu ciałami zwierząt. Nalewka na tygrysich kościach, stek z tygrysa, a może skóra na podłogę?
Za rozebranego na kawałki drapieżnika w Chinach można dostać nawet 70 000 dolarów. Nawet kły i pazury znajdują nabywców, po 1000 dolarów za sztukę. Piękne futro – 20 000 dolarów, butelka sześcioletniej nalewki na kościach – 132 dolary. Według tradycyjnej medycyny chińskiej, tygrys, zwłaszcza jego kości, kły i pazury, ma bardzo silne właściwości lecznicze. Leczy reumatyzm, podnosi siły witalne i wzmacnia potencję. Dlatego populacja tygrysów w Azji z ok. 100 000 na początku XX wieku, skurczyła się do 3200 żyjących na wolności, w tym ok. 50 osobników w Chinach. By zaspokoić niemalejący popyt, zaczęły powstawać farmy tygrysie, na których hoduje się je tak jak świnie czy kurczaki – na ubój. W 1993 roku władze zakazały handlu, co jedynie zepchnęło tygrysi biznes do podziemia. Farmy oficjalnie zamieniły się w parki safari i ośrodki badawcze, ale jest tajemnicą poliszynela, że trudnią się przede wszystkim pędzeniem nalewek na kościach. Zwłoki zwierzęcia wkłada się do cysterny, zalewa alkoholem i czeka. Im dłuższe leżakowanie, tym droższy produkt końcowy. W niektórych miejscach wielkie koty celowo są doprowadzane do śmierci głodowej, aby móc je wykorzystać jako wkładkę do spirytusu.
Pojawiają się głosy, że zakaz nie przynosi spodziewanych efektów, a jedynie napędza czarny rynek i podnosi ceny. Niektórzy badacze, jak Gerrit van Kooten i Brant Abbott z University of Victoria w Kanadzie postulują legalizację handlu hodowlanymi tygrysami, co ma przyczynić się do zmniejszenia kłusownictwa. Czy to pomoże dzikim tygrysom? Wątpliwe, bo każdy zorientowany Chińczyk wie, że te żyjące na wolności mają o wiele większe moce lecznicze, więc jest gotów zapłacić odpowiednio więcej za lekarstwo właśnie z takiego. Wygląda na to, że duże koty mają małe szanse na dotrwanie do 2022 – kolejnego Roku Tygrysa.

 

Goryl (Kongo).
Goryle znalazły się na granicy wyginięcia z powodu swej dużej popularności ich mięsa – „dziczyzny”. W niektórych miastach Republiki Kongo wędzone mięso z goryla sprzedawane jest otwarcie (chociaż nielegalnie) na straganach. Uważa się, że co roku dla mięsa zabijanych jest 400 goryli, mimo, że ONZ uznała goryle za gatunek silnie zagrożony.
Niewielki współczynnik reprodukcji goryli sprawia, że nawet bardzo ograniczone polowania mają dewastujący wpływ na populację.

 

Delfin (Japonia, Tajwan).
Sprzedaż mięsa delfinów w celach konsumpcyjnych jest dozwolona w Japonii i często spotykana, chociaż nierzadko pod nieprawdziwymi etykietkami opisującymi je jako mięso wielorybie, które jest znacznie droższe.
Chociaż metody zabijania delfinów wzbudzają kontrowersje, to żaden z gatunków, których łowienie dozwolone jest w Japonii, nie znajduje się na liście zagrożonych.
Na Tajwanie łapanie, sprzedaż i zjadanie delfinów zostało zakazane już w 1989 roku. Mimo to, nielegalnie chwytanych jest tam 1000 delfinów rocznie, a kotleciki „rybne”  z delfinów często sprzedawane są otwarcie na ulicznych straganach, zwłaszcza w Zachodnim Tajwanie.


hqdefault.jpg

Płetwy rekina
Instrukcja pozyskiwania płetw: łapie się rekina, obcina mu płetwy, resztę wyrzuca do wody. Okaleczone zwierzę nie jest w stanie pływać, opada na dno i ginie powolną śmiercią. Ponieważ za kilogram płetw można otrzymać nawet do 500 euro, przesądziło to o losie drapieżników, które same stały się ofiarami. Według szacunków Oceana, organizacji społecznej z USA zajmującą się ochroną mórz i oceanów, rocznie ginie ok. 100 mln rekinów, a populacja niektórych gatunków zmniejszyła się o 70-80 proc.
Przyczyną rekiniej niedoli jest bogacenie się chińskich białych kołnierzyków, bowiem ponad 50 proc. światowej produkcji jest zjadane w Chinach. Zupa z płetwy, dawniej niedostępny rarytas (duża sztuka kosztuje nawet 1000 euro, a jedna porcja wywaru ok. 100 euro), wraz ze wzrostem zamożności społeczeństwa została obowiązkowym daniem na przyjęciach weselnych i ważnych kolacjach biznesowych. Chińczycy uważają płetwy za kipiące wartościami odżywczymi (totalna bzdura, bo w dużych ilościach zawierają jedynie rtęć), zapobiegające rakowi (równie prawdziwe jak wyżej) i za wspaniały afrodyzjak (też nie udało się udowodnić). Siła tradycyjnych przekonań jest jednak tak silna, że kampanie próbujące odwieść chińskich smakoszy od konsumpcji zupy, spaliły na panewce.
Gigant chińskiej koszykówki Yao Ming, notabene grający swego czasu w drużynie Shanghai Sharks, zaangażował się w 2006 roku w akcję informacyjną WildAid apelującą o ochronę rekinów. Bez większego powodzenia. Pod wpływem opinii publicznej, bardziej międzynarodowej niż chińskiej, jedynie Disneyland w Hongkongu usunął kontrowersyjną zupę z menu zastępując ją homarami. Drogie restauracje dalej umieszczają to danie na początku menu, wyspecjalizowane sklepy wystawiają co piękniejsze okazy w witrynach. I nawet Jackie Chan, kolejna zaangażowana gwiazda, nie jest w stanie przekonać rodaków, żeby dali rekinom żyć.

 

 

images.jpg

 

 

 

Ortolan (Francja).
Mały ptak, z rodziny trznadlowatych, wielkości wróbla, wędrowny, zamieszkujący w Europie, można go spotkać także w Polsce.
We Francji, w której pojawia się najczęściej, stanowi tradycyjny delikatesowy przysmak. Zjada się go, zasłaniając trzymaną w rękach serwetką, w taki sposób, aby nie było go widać w momencie wkładania do ust. Taka tradycja. Uzasadniana różnie – niektórzy twierdzą, że w ten sposób zachowuje się pełnię jego aromatu, a zdaniem innych pozwala to ukryć nieprzyjemne wizualnie efekty, związane z tym, że  zjadany jest w całości. W trakcie przygotowania usuwa się jedynie łapy i pióra. Można sobie wyobrazić jak wygląda jedzenie, skoro pozostają wnętrzności. Jeden ze smakoszy powiedział: „Jest niezwykle delikatny, kruchy, o smaku i zapachu przypominającym orzechy. Ptak jest wielkości pięści małej dziewczynki. Jedni ludzie zaczynają jedzenie od głowy, inni od ogona. Trwają dyskusje, która metoda daje więcej możliwości rozkoszowaniem się smakiem”.
Kłusownicy rocznie zabijają tysiące tych małych ptaszków, w rezultacie ich populacja w ciągu ostatnich dziesięciu lat, zmalała o 30%.

 

ortolan_new.jpg

 

Gniazdko na talerzu.
Salangany, azjatyckie jerzyki, zdobyły sławę kulinarną, jako twórcy przysmaku znanego pod nazwą jaskółcze gniazda. Ptaszki wielkości wróbla budują swoje domostwa na kształt maleńkiej łódki. Głównym budulcem jest ślina, która pod wpływem powietrza zastyga na kamień. Wystarczy poczekać, aż ptak zbuduje gniazdo i zerwać je przed złożeniem jaj, wtedy ptak buduje kolejne, znów się je zabiera i dopiero w trzecim może wygrzać pisklaki. Gdy młode dorosną, trzecie też rzecz jasna się podbiera. Największym importerem są Chiny via Hongkong i USA z zamożną chińską diasporą. Odkrył je dla chińskiego podniebienia Zhang He, słynny żeglarz, który na początku XV w. podróżował po wodach południowo-wschodniej Azji. Pewnego razu flota dopłynęła do skalistej wyspy z klifami pełnymi gniazd małych ptaszków. Z braku innego pożywienia Zhang He rozkazał zebrać gniazda i ugotować z nich zupę. Następnego dnia wszyscy poczuli wielki przypływ sił i energii. W ten sposób domostwa salangan odegrały rolę kiszonej kapusty i uratowały chińską flotę. Jaskółcza zupa stała się daniem cesarskim, medycy stwierdzili, że ma właściwości odmładzające, poprawia wygląd skóry i leczy choroby płuc. Kilogram średniej jakości gniazd kosztuje ok. 2 000 dolarów, najlepsze nawet 10 000 dolarów.
Rosnące zapotrzebowanie i rabunkowe zbieractwo sprawiło, że populacja salangan zaczęła drastycznie spadać. W odpowiedzi pod koniec ubiegłego wieku w Tajlandii, Malezji, Wietnamie i Indonezji rozpoczęto budowanie „ruko”, specjalnie zaprojektowanych budynków, w których ptaki mogą spokojnie się osiedlać, a właściciele z nich dostatnio żyć. Niestety, gniazda salangan zbierane z klifów i jaskiń wciąż cieszą się lepszą renomą i wyższą ceną.

 

zupa_z_ptasich_gniazd_590x443_crop_rozmi

 

 

 

 

Żaba „kurczak górski” (Dominikana, Montserrat).
Ta ogromna żaba może nie ma wyglądu delikatesowego przysmaku, ale jej popularność w karaibskich restauracjach doprowadziła do spadku populacji w ostatniej dekadzie o 80%.
Jej mięso pojawia się regularnie w restauracyjnych menu, chociaż obecnie tylko na Dominikanie i Montserrat. Według analiz, do roku 2002, corocznie zabijano 36 tys tych żab, tak, że obecnie zostało ich tylko 8 tys.

 

Pangolin – łuskowiec indyjski (Chiny).
Mały ssak, pokryty łuskami, w zależności od gatunku jego długość sięga od 30 do 100 cm. Jest zwierzęciem nocnym, żywi się insektami. Ma słaby wzrok, za to świetny węch i słuch.
Jeśli chcesz zadziwić znajomych informacją o zjedzeniu czegoś nadzwyczajnego, to pangolin powinien znaleźć się na Twojej liście. Jest o niego coraz trudniej, bo wzrastające zainteresowanie doprowadziło do prawdziwego spustoszenia wśród tych zwierząt, mimo ich mało apetycznego wyglądu. Najłatwiej trafić na pangolina w restauracjach w Chinach, mimo, że polowanie na niego jest tam obecnie nielegalne.
Jak wyjaśnia Simon Pope ze Światowego Stowarzyszenia Ochrony Zwierząt – „Pangoliny przypominają pokryte łuskami jaszczurki, ale w rzeczywistości są to nieśmiałe, nocne ssaki. Według istniejących raportów, wzrost popytu na te zwierzęta doprowadził do ich zdziesiątkowania. I teraz polowania przeniosły się do Afryki, skąd eksportuje się je do Chin”.

 

090714-01-pangolin-fetus-soup_big.jpg

 

Mięso z słonia.
W Tajlandii rozwija się niepokojący trend. Rośnie spożycie mięsa ze słoni – a w szczególności narządów płciowych i trąb tych zwierząt.
„Kłusownicy zwykle polują dla kłów, których cena sięga na czarnym rynku kilkudziesięciu tysięcy dolarów. Zwiększony popyt na mięso ze słoni jest o wiele bardziej niebezpiecznym zjawiskiem, bo może prowadzić do zagłady całej populacji populacji tych zwierząt.” – zaalarmował Phidet.
Skąd się bierze popyt na mięso ze słonia? Spożywanie mięsa tych zwierząt nie jest powszechne w Tajlandii, ale niektóre kultury azjatyckie wierzą, że zjedzenie narządów rozrodczych słonia pozytywnie wpływa na jakość życia seksualnego.

 

Francuzi i Anglicy zajadają się małpim mięsem.

Nielegalny import jest liczony w tonach.
 

Średnio 5 ton mięsa małp człekokształt­nych i innych zagrożonych wyginięciem gatunków tygodniowo dociera do Europy przez paryski port lotniczy Charles de Gaulle - donosi "The Daily Express"

 

 

Mięso nie zostaje jednak w stolicy Francji i dociera także to restauracji w Wielkiej Brytanii.
Kilogram szympansiego mięsa kosztuje na brytyjskim rynku równowartość 120 zł, tj. dwa razy więcej niż walijskiej baraniny i cztery razy tyle, co mięso kurczaka żyjącego na wolności.

 

4af4facc8bfc54299fe97cd99ea5e105.jpg

Balut.

Przysmak z Azji Południowo-Wschodniej. Kacze lub kurze jajko ugotowane z niewyklutym jeszcze ptaszkiem w środku. Przekąska na kształt naszych hamburgerów, spożywana zaraz po zakupieniu z dodatkiem soli. Przygotowuje się ją na kilka - kilkanaście dni przed wykluciem. ptasie embriony gotowane są w skorupkach, w wywarze przypraw i octu lub soku cytrynowego.

 

 

obrzydliwe_potrawy_4.jpg

 

 

 

Penisy czyli przekąski na dobrą miłość jadane w Pekinie. W restauracji Goulizhuang zwierzęce penisy podawane są na różne sposoby. W ofercie znajdują się genitalia jeleni, jaków, koni, fok, kaczek czy psów. Aby skosztować tego afrodyzjaku należy być przygotowanym na sporą sumę na rachunku.

 

 

c0213106baad8ce02bcdaa2cca0758af.jpg

 

 

źródła:
http://www.focus.pl/...ragna-chinczycy
http://wakacyjnyczas...etwy-rekina.php
http://www.ekologia....onia,16499.html
http://www.sfora.pl/...m-miesem-a29688
http://plantacjapozy...awy-swiata.html


Użytkownik Yenisey edytował ten post 30.08.2017 - 15:14

  • 4

#2

Taper.
  • Postów: 293
  • Tematów: 44
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

Te dania są kontrowersyjne tu i teraz. Zobaczycie, za 10 lat będziemy szamać szarańczę na 100 sposobów. ;


  • 0

#3

Nick.
  • Postów: 1527
  • Tematów: 777
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 2
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Co do kontrowersyjnych potraw... Jest taki fragment w powieści  Jarosława Grzędowicza Hel - 3, gdzie politycznej elicie na wyjątkowo rozpasanym bankiecie podano mózgi żywych małp. Ten fragment powieści jest tak naturalistycznie dramatyczny, że nie odważę się zacytować go w całości. Może tylko kilka zdań, gdzie autor wyjaśnia, po co on to żarli.

 

- Och, ja nie mogę... Ja jestem weganką.
– Pomyśl, kto jeszcze na świecie może sobie pozwolić na coś takiego. Będziesz wiedziała
coś, co wie niewielu.
– Wiesz, jak to smakuje?
– No?
Jak władza. – Mężczyzna wskazał palcem na sufit. – Ta prawdziwa.

 

No, właśnie. To jest chyba podstawowy powód spożywania takich bardzo drogich, często nielegalnych... kontrowersyjnych potraw.

 

 


  • 0



#4

Yenisey.
  • Postów: 62
  • Tematów: 32
  • Płeć:Kobieta
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

Casu Marzu - ser z larwami much (Sardynia)
Seromaniacy zapomnijcie o serze pleśniowym, delikatnym rozpływającym się w ustach Brie czy Camembercie. Casu Marzu jest to zgniły, cierpki w smaku ser nafaszerowany larwami insektów, dzięki którym to, powstaje niezwykle delikatny smak sera. Larwy te rozbijają tłuszcze zawarte z serze i tworzą sączący się płyn zwany „lagrima”. Niektórzy przed zjedzeniem sera wydłubują małe, białe robaczki, lecz wielu uważa, że to właśnie one nadają ten niezwykły smak i pałaszują ser z jego gospodarzami. Należy pamiętać, że owe robaczki pomimo zjedzenia dalej żyją w naszych jelitach i mogą powodować przewlekłe infekcje. 
 

Dołączona grafika

 

Kanapka z mózgiem
Na długo przed chorobą wściekłych krów, kanapki z mózgiem cieląt pokrojonym w plasterki, były stałym punktem w menu restauracji St Louis, w stanie Missouri w USA. Kanapka ta nadal jest popularna w Dolinie Rzeki Ohio, gdzie mózgi są serwowane w hamburgerowych bułeczkach. Z kolei w Meksyku i Salwadorze spożywa się mózgi wołowe, które często są składnikiem tacos i burritos. Wygląda to całkiem nieźle, dopóki nie wie się, co jest w środku.
 
Camel humps czyli wielbłądzie pośladki (Azja)
Był już nadziewany wielbłąd a teraz nadeszła pora na wielbłądzie pośladki, które stają się coraz bardziej popularne w całej Azji. Smakują podobnie jak wołowina z tą różnicą, że mięso jest od niej bardziej twarde. Istnieje wiele receptur na ich przygotowanie. Jedna z nich mówi, że powinno spożywać się je na surowo i najlepiej zaraz po uboju zwierzęcia, gdyż wówczas smakują najlepiej. Z kolei inna (mająca już ponad 1,500 lat )iż najlepiej jest je spiec - są wtedy bardzo chrupiące. Jednak zazwyczaj podaje się je podgotowane.
 

Dołączona grafika

 

Świnki morskie (Peru)
Ten widok może być naprawdę przykry, zwłaszcza dla tych, którzy w dzieciństwie na swojego pupila wybrali właśnie świnkę morską. W Peru mięso tego małego gryzonia jest prawdziwym przysmakiem. Najlepsze, najdelikatniejsze mięso uzyskuje się od sześcio- do dziewięciomiesięcznego zwierzaka. Najczęściej pieczoną świnkę serwuje się w całości, wraz z głową, kończynami i podrobami. Podobno smakuje jak kurczak.
 

Dołączona grafika

 
Krowie wymiona (Toksania - Włochy)
Danie charakterystyczne dla biedniejszych Włochów z regionu Toskanii. Podczas gdy bogaci delektowali się smakiem bardziej wykwintnych fragmentów krowy, ubogim pozostawało szukanie sposobów na przyrządzanie resztek. Tak więc wszechobecna opinia, że jedynym produktem żywnościowym z krowich wymion jest mleko mylne, gdyż wybierając się do Toksanii będziemy mogli spróbować ich duszonych czy też smażonych.
 
Sernik z aligatorem (USA)
Na świecie jest nie wiele potraw, które łączyły by w bardziej zaskakujący sposób mięso a tym bardziej aligatora ze słodkim sernikiem. Taki "przysmak" jest dodatkowo podawany z krewetkami i można go zjeść w w Nowym Orleanie (Luizjana), w Jacque-Imo’s Café. Ten deser spokojnie i bez obaw możemy nazwać paradoksalnym bo jak inaczej można określić słodki, soczysty sernik, którego głównym składnikiem jest śmiertelnie niebezpieczny aligator?
 
Koreańskie wino z młodych myszek, czyli samo zdrowie
Wino z myszek, Korea / Chiny Wino z myszek, Korea / Chiny Foto: Onet
Specjałem spod znaku ludowej medycyny Dalekiego Wschodu jest ryżowe wino z dodatkiem nowo narodzonych myszek. Napój ten co prawda nie należy do powszednich, jednak wciąż uznawane są jego wyjątkowe walory lecznicze.
Sake z martwych myszek ma pozytywnie wpływać na ogólny stan zdrowia i wykorzystywany jest jako uniwersalny lek na dolegliwości od astmy po schorzenia wątroby.
Myszki do trzech dni po urodzeniu, zanim otworzą oczy, wkładane są do butelek ryżowego wina i tkwią w nim przez rok, zanim napój uzyska ostateczną formę.
 

Dołączona grafika

 

 
Zupa z nietoperza
Można ją zjeść między W Tajlandii, na wyspie Guam oraz w niektórych rejonach Chin. Zanim jednak zdecydujecie się na zjedzenie zupy z gotowanym nietoperzem, to pamiętajcie, że te latające ssaki roznoszą wiele niebezpiecznych chorób.
 
 

Dołączona grafika

 

 

 
Ludzkie łożysko
To nie żart, najbardziej obrzydliwe danie zostawiłam na koniec. W wielu zakątkach świata ludzie wierzą, że danie przygotowane z łożyska pomaga w poradzeniu sobie z depresją poporodową i leczy komplikacje występujące podczas ciąży.
 

Dołączona grafika

 

źródła:
http://magicznykocio...t-czyli-10.html
http://gadzetomania....lego-swiata,all


Foie gras 
Zwolennicy zachwalają delikatny oraz niepowtarzalny smak tego rarytasu, przeciwnicy podkreślają okrutne traktowanie gęsi i kaczek, z których wątróbek jest produkowany - foie gras to bez wątpienia jeden z najbardziej kontrowersyjnych przysmaków światowej kuchni. Wśród Polaków uchodzi za produkt dość egzotyczny. Może warto dowiedzieć się o nim trochę więcej?

O emocjach, jakie budzi foie gras, świadczy konflikt między broniącą praw zwierząt fundacją Viva! a znaną restauratorką i gwiazdą telewizji Magdą Gessler, której ekolodzy zarzucili promowanie w swoich lokalach dań ze słynnym francuskim rarytasem.
- Foie gras to chora wątroba gęsi lub kaczki, która była karmiona na siłę kilka razy dziennie przy pomocy metalowej rury o długości 20-30 cm, wprowadzonej poprzez gardło aż do żołądka. Aby zmusić organizm ptaka do wyprodukowania foie gras, musi on otrzymać dużą porcję kukurydzy w czasie kilku sekund. Na skutek tego wątroba staje się prawie dziesięć razy większa niż normalna, a u ptaka rozwija się choroba - marskość wątroby - informowała w specjalnym oświadczeniu Viva!.

 

Dołączona grafika
 
Zdaniem obrońców praw zwierząt ogromna ilość podawanego ptakom pokarmu powoduje niewyobrażalny ból związany nie tylko z formą karmienia, ale również z chorobą, na którą przez to cierpią.
Restauratorka nie kryła oburzenia atakiem i zapewniła, że w jej lokalach wykorzystywane jest tylko foie gras pochodzące z ekologicznej hodowli gęsi owsianej, karmionej w naturalny sposób żołędziami, kasztanami i owsem.
Magda Gessler nie jest jedynym mistrzem kuchni oskarżanym o promowanie okrutnego traktowania drobiu. Kilka tygodni temu ekologiczne stowarzyszenie L214 uderzyło w Gordona Ramseya i firmę The Ernest Soulard (słynnego producenta foie gras), która dostarcza pasztet do jego restauracji. Obrońcy zwierząt opublikowali film prezentujący fatalne warunki w jakich są hodowane kaczki i gęsi.
 
źródło: https://kuchnia.wp.p...54904734093953a


 

Użytkownik TheToxic edytował ten post 01.09.2017 - 08:46

  • 3

#5

TheToxic.

    Faber est quisque suae fortunae

  • Postów: 1657
  • Tematów: 59
  • Płeć:Kobieta
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Nigdy nie widziałam aż takiej ogromnej świnki morskiej. Ta świnka jest większa od niektórych ras psów, albo ujęcie dość dziwnie zrobione.

Niczego bym nie tknęła, odrzuca mnie po samym wyglądzie a zupa z nietoperza wygląda jak zwykłe pomyje. Fuj! Coś obrzydliwego.

 

 

@Nick

Akurat jedzenie mózgu żywej małpy było dość znane.

 

"Człowiek bogaty może sobie pozwolić na różne ekstrawagancje, takie, na jakie pozwala mu jego wyobraźnia, zasobność kiesy oraz podłoże kulturowe, w którym tkwi po uszy, choćby nie wiadomo jak bardzo czuł się kosmopolitą. Jeden więc będzie darowywał kochance biżuterię, lub, uczciwszy uszy, obszyte brylantami dessous. Drugi będzie marzyć o locie w kosmos, a trzeci ukontentuje się przyjemnościami kulinarnymi, może nawet czasem z dreszczykiem emocji, jak pamiętne jedzenie ryby fugu. Jak już, zdaje się, wspominałem w którymś z poprzednich tekstów na Dalekim Wschodzie jednym z najbardziej wyszukanych przeżyć smakowo-estetycznych było jedzenie mózgu małpy. Było, bo ponieważ jest to danie z gruntu niehumanitarne, zabroniono już bardzo dawno temu jego podawania. Pewnie też dlatego, że daje to dodatkowy smaczek owocu zakazanego, można od czasu do czasu usłyszeć pogłoski, że bogatym biznesmenom proponuje się to danie w restauracjach Tajwanu, Hong Kongu, a obecnie pewnie i w Chinach, skąd idea dania pochodzi. Sama recepta jest banalnie prosta. Trzeba mieć w klatce małpę (niedużą), wyciągnąć ją z niej i umieścić w specjalnym krzesełku, w którym zwierzątko siedzi jak na fotelu, z przywiązanymi łapkami, unieruchomione specjalnymi obejmami tu i ówdzie. Najważniejsze jest to, żeby małpa nie mogła ruszać głową, bo wówczas popsułaby całą zabawę. Na wierzch krzesełka przychodzi blat stolika z otworem wykonanym tak przemyślnie, że po złożeniu całości czubek łebka małpy wystaje nieco nad powierzchnię stołu. Teraz przychodzi kolej na kucharza. Musi on szybko: ogolić zwierzątku łebek, dokonać trepanacji czaszki, zdejmując całą jej wierzchnią część, oraz jakoś zatamować upływ krwi, żeby się szanowny klient nie ubrukał. Trzeba to robić na tyle szybko, żeby zwierzę nie zdechło, psując wszystkim uciechę i dochody. Teraz pozostaje już tylko niezwłocznie postawić krzesełko ze wstępnie spreparowaną małpą przy koneserze dalekowschodniej kuchni, a na stoliku położyć mu małą, srebrną łyżeczkę. Ową łyżeczką wyjada się bowiem mózg żywej małpy, delektując się jednocześnie delikatnym smakiem świeżutkiego smakołyku i boleściwym skrzekiem zjadanego żywcem zwierzęcia. Widać z tego, że na zawsze pozostanę barbarzyńcą, który nie potrafi docenić bogactwa i wyrafinowania Dalekiego Wschodu."

 

źródło

 

Na internecie jest cały film, pokazuje on w całości jak wygląda podanie oraz konsumpcja. Z powodu jego okrucieństwa, nie wstawiam filmu.





#6

Yenisey.
  • Postów: 62
  • Tematów: 32
  • Płeć:Kobieta
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

Właśnie widziałam filmy z małpą, chyba żałuję...

 

Znalazłam jeszcze parę...

 

Odori Don

W japońskich restauracjach pojawiło się kilka lat temu i serwowane jest do dzisiaj przedziwne danie o nazwie odori don. Na pozór potrawa prezentuje się stosunkowo zwyczajnie, gdyż po prostu jest to miska ryżu, na którym znajduje się świeża kałamarnica pozbawiona głowy. Sytuacja zmienia się jednak w momencie, gdy kałamarnica zostanie polana sosem sojowym. Zachodzi wtedy reakcja chemiczna, która sprawia, że macki martwego zwierzęcia zaczynają się dość gwałtownie wić, przez co wygląda ono, jakby wykonywało jakiś taniec.

 

dziwna-potrawa-kalamarnica.jpg

 

Filmik: https://www.youtube....h?v=dxQmOR_QLfQ

 

Odori Ebi

Odori Ebi to rodzaj sashimi, zawierające żywe krewetki. Krewetce usuwa się skorupkę i czasem głowę, ciałko wrzuca się na głęboki olej, następnie wpycha się je w usunięte uprzednio opakowanie i podaje razem z ruszającymi się jeszcze nóżkami i czułkami na głowie. Czasem, jeśli krewetka zbytnio wierzga, polewa się ją alkoholem, żeby ją zamroczyć i ułatwić zjedzenie. Umiera ona dopiero gdy zostaje pogryziona. Jest to dosyć drogi przysmak, ponieważ trzeba sprytu i szybkości, żeby podać ją na stół żywą.

 

a6777188e25c5c8379182f2923d41652.jpg?zoo

 

 

Pijane krewetki

Drunken-Shrimp

Znów biedne krewetki, ale tym razem w innej wersji. Odori Ebi podaje się w Japonii, a niewinne skorupiaki upija się w Chinach. Podaje się je w miseczce pełnej Baijiu, czyli alkoholu mającego 40-60% mocy. Druga różnica to rozmiar krewetek. W daniu z #2 (poprzednim) używa się młodziutkich okazów, a tu zgodnie z prawem poi się tylko dorosłe osobniki. Tamto danie to zazwyczaj tylko przekąska, jemy jedną ruchliwą kreweteczkę, a tu mamy porcję składającą się z dziesięciu dużych krewetek na rauszu.

 

6f677f15279bdd784f73a2769d94a4a8.jpg?zoo

 

Sałatka z mrówkami

Noma w Kopenhadze jest najlepszą restauracją na świecie, dlatego nie powinno nas dziwić, że w menu można natknąć się na bardzo oryginalne dania. Niestety wpadli na pomysł podawania sałatki z mrówkami. Żeby mrówki nie uciekły nam z miseczki, są one dosyć mocno schłodzone i bardzo niemrawo łażą wśród pozostałych składników sałatki. Wiemy, że w wielu miejscach na świecie konsumuje się insekty, ale nigdzie nie płaci się za nie ponad 300 dolarów za porcję.

 

e056d45a3b5bc7ba707b8bed020b40f5.jpg?zoo

 

 

Ikizukuri

Ikizukuri oznacza „przygotowane na żywo” i jest to danie rybne. Ryby pływają sobie w akwarium w restauracji, klient podchodzi i paluchem pokazuje, którą rybkę chciałby zjeść i ofiara zanoszona jest do kuchni. Szef kuchni błyskawicznie patroszy, nacina i podaje klientowi. Kucharz wycina kawałki ryby w taki sposób, aby jedzący mógł widzieć bijące serce, a usta potrawy cały czas się poruszają.

 

67a62d962a82ee7e5c1a1b3540eb8744.jpg?zoo

 

Żywy wąż (Chiny)

Wciąż jesteśmy w Chinach. Warto wspomnieć w tym tekście o kolejnym popularnym daniu w Państwie Środka – żywym wężu. Zwierzę to jest w Chinach bardzo popularne - smażonego węża można spotkać na każdym kroku, sprzedają go zarówno w restauracjach jak i przyulicznych straganach. Danie składające się z żywego węża to jednak rarytas... Podobnie jak z Ying Yang Fish, tutaj też istotną rolę odgrywa czas - węża trzeba przygotować jak najszybciej, gdyż po odcięciu głowy będzie żyć jeszcze tylko przez kilka minut. Żywemu stworzeniu odcina się głowę, następnie ściąga się z niego skórę, patroszy, kroi na kawałki i… gotowe! Wąż podawany jest na surowo. „Atrakcją” tego dania jest to, że każdy kawałek węża porusza się, próbując uciec nam z talerza.

 

snake.jpg

 

 

W internetach możemy znaleźć mnóstwo filmików z przedstawionymi metodami przygotowania takich potraw lub ich jedzenie.

Jestem zniesmaczona, zwłaszcza żywymi stworzeniami na talerzy, czy znęcaniu się nad nimi przed obróbką..

 

źródła:

http://dziwowisko.pl...-z-kalamarnicy/

http://taniezwiedzan...e-zywe-jedzenie

http://joemonster.org/art/31541


Użytkownik Yenisey edytował ten post 01.09.2017 - 09:01

  • 2



Użytkownicy przeglądający ten temat: 1

0 użytkowników, 1 gości oraz 0 użytkowników anonimowych