Historia ta uważana jest za jedną z największych tajemnic Norwegii. Od wielu lat jest przedmiotem intensywnych spekulacji. Isdalen jest znana wśród mieszkańców jako „Dolina Śmierci”. Było to miejsce, gdzie w średniowieczu ludzie popełniali samobójstwa, a w latach 60. kilkunastu turystów zmarło, gdy podczas trekkingu we mgle osunęli się ze zbocza
Niewyjaśniona historia kobiety z Isdal.
Dwudziestego dziewiątego listopada roku 1970, w Dolinie Isdalen w okolicach Bergen spacerowicz natknął się na częściowo przykryte kamieniami i liśćmi nagie ciało młodej kobiety. Obok ciała znajdowała się buteleczka tabletek nasennych, pusta butelka likieru, zapakowany lunch i dwie plastikowe butelki, z których można było wyczuć zapach benzyny. Kawałek dalej leżał na pół spalony paszport.
Kobieta zmarła z powodu rozległych poparzeń, które w połączeniu z zatruciem tlenkiem węgla spowodowały jej śmierć. Dodatkowo, w jej żołądku znaleziono ponad pięćdziesiąt tabletek nasennych, zaś na jej szyi były siniaki, które wskazują na to, że była duszona.
Samobójstwo?
Sprawą natychmiast zajęła się policja w Bergen, która rozpoczęła śledztwo na pełną skalę. Pierwszorzędną sprawą było określenie tożsamości kobiety.
Jej ślady doprowadziły funkcjonariuszy do dworca kolejowego w Bergen, gdzie odnaleziono dwie walizki. W ich środku znajdowały się głównie ubrania - policjanci nie powinni mieć w takim razie problemu z ustaleniem odcisków palców? Nic podobnego! Zarówno odciski palców, jak i wszelkie metki zostały z ubrań usunięte. W walizce odnaleziono także pięćset niemieckich marek.
Policja więc w dalszym ciągu nie miała żadnych danych umożliwiających identyfikację zmarłej kobiety. Dlatego nie pozostało jej nic innego niż opublikować w mediach rysopis denatki. Przekazano go także Interpolowi.
Dolina, gdzie znaleziono ciało tajemniczej kobiety.
fot. wikipedia.org
Kobieta znikąd
Śledztwo trwało. Policji udało się ustalić, że kobieta podróżowała przez Europę z dziewięcioma różnymi tożsamościami: Jenevive Lancia, Claudia Tjelt, Vera Schlosseneck, Claudia Nielsen, Alexia Zarna-Merchez, Vera Jarle, Finella Lorck i Elizabeth Leen Hoywfer. Jednak żadne z tych trafień nie było trafieniem w dziesiątkę; wszystkie tożsamości okazały się fałszywe. Kobieta podróżowała także korzystając z różnych peruk. Odnaleziono jej dziennik, który napisany był dziwnym kodem; jego dokładniejsza analiza wskazała, że kod to w rzeczywistości daty i miejsca, w których kobieta była. Sprawdzono również jej uzębienie: była leczona w Ameryce Łacińskiej.
Świadkowie, którzy ją spotkali mówili, że posługiwała się ona kilkoma różnymi językami, wśród nich francuskim i duńskim. Nocowała w kilku różnych hotelach w Bergen; często zmieniała kwatery, ale zawsze żądała pokoju z balkonem. W dokumentach, które wypełniła przy meldowaniu się w zajazdach określiła siebie jako podróżującą handlarkę i kolekcjonerkę antyków.
Policji udało się znaleźć włoskiego fotografa, który podwiózł kobietę i zjadł z nią obiad w Loen. Warto podkreślić, że Włoch był wcześniej podejrzewany w sprawie o zgwałcenie; jednak w tej sprawie nie udało się skierować wobec niego żadnych zarzutów.
Kobieta powiedziała fotografowi, że przyjechała do Norwegii na sześć miesięcy z Johannesburga w Południowej Afryce. Celem jej podróży miało być zobaczenie najpiękniejszych miejsc kraju nad fiordami. Nic więcej nie udało się z Włocha wydobyć; stał się on kolejnym tropem, który prowadził donikąd.
Przełom?
Na komendę zgłosił się świadek, który zeznał, że usłyszał rozmowę kobiety z niezidentyfikowanym mężczyzną w holu hotelu w Bergen. Miała powiedzieć mu po niemiecku: "Ich komme bald" (zaraz wrócę). Niestety, już do niego nie wróciła.
Śledztwo utknęło w martwym punkcie. I tak było do czasu, kiedy jeden z funkcjonariuszy przypomniał sobie, co miało miejsce 24 listopada, czyli pięć dni przed odnalezieniem kobiety z Isdal.
Tego dnia na komendę przybył młody mężczyzna. Chciał on zgłosić podejrzaną sytuację, której był świadkiem.
Wcześniej tego samego dnia spacerował on w okolicach doliny Isdalen. Na ścieżce zobaczył idącą w jego stronę kobietę, za którą podążało dwóch mężczyzn ubranych na czarno. Kobieta była ubrana elegancko, zdecydowanie niewłaściwie na wyprawę w góry. Na twarzy kobiety malował się strach, a ona sama zdawała się chcieć mu coś powiedzieć: jednak zanim jej to się udało, dwóch ścigających ją mężczyzn przyspieszyło kroku - przez co ona również musiała wydłużyć krok.
Kiedy mężczyzna zobaczył w gazecie rysopis kobiety, natychmiast zgłosił się na Policję. Pokazano mu zwłoki; nie miał wątpliwości, że denatką była kobieta, którą minął na ścieżce.
Cmentarz, na którym pochowano kobietę.
źródło: wikipedia.org
Teorie
Mimo pomocy młodego mężczyzny nie udało się ustalić tożsamości kobiety. Z tego też powodu, w dalszym ciągu nikt nie zdołał powiedzieć kim ona była, czemu była w Bergen i dlaczego ją zabito. Sprawa pozostała nierozwiązana, a kobieta z Isdal pozostała nierozpoznana.
Pochowano ją na cmentarzu w Møllendal: jeżeli będziecie w Bergen, możecie odwiedzić jej pomnik. Na jej pogrzebie obecny był jedynie kapłan i kilku policjantów. O tajemniczej kobiecie powoli zapomniano.
Jednak w dalszym ciągu co jakiś czas pojawiają się nowe teorie, które chcą wyjaśnić co zdarzyło się pod koniec listopada w dolinie Isdal. Według jednej z nich kobieta była hitlerowską zbrodniarką, której tropem podążali członkowie żydowskiej organizacji szukającej zemsty za zbrodnie II wojny światowej; według innej była ona szpiegiem, której tropem podążało KGB albo norweskie władze. Rozwiązanie może być także bardziej prozaiczne: być może mordercą kobiety był miejscowy, mieszkaniec Bergen.
Do dzisiejszego dnia nie odnaleziono mordercy kobiety.
źródło:https://www.mojanorw...pany-10260.html