Molfar to wywodzący się z Huculszczyzny człowiek obdarzony paranormalnymi zdolnościami. Przyjęto określać go mianem szamana, maga i uzdrowiciela, który potrafi wróżyć, czarować, przepowiadać przyszłość i leczyć. Dziś parafrazując słowa piosenki, można powiedzieć, że prawdziwych molfarów już nie ma, bo ostatni z nich został zamordowany w 2011 roku. A wszystko to za sprawą odwiecznej walki dobra ze złem, której świat doświadcza po dziś dzień…
Huculi pierwotnie byli rusińsko-wołoskim ludem pasterskim. Żyli na uboczu, w odizolowaniu, z dala od schrystianizowanego świata. Pałali się magią, rytualnymi obrzędami rodem z epoki neolitu i pogańskimi wierzeniami.
Z upływem czasu ani ich wiara, ani praktyki nie uległy zmianie. Molfarzy także dziś uważani są za tradycyjnych góralskich uzdrowicieli i duchowych przewodników, którzy potrafią leczyć ludzi, przepowiadać przyszłość i kierować siłami natury przy pomocy wróżby, zaklęć, ziół i magicznych przedmiotów.
Szamanizm to najstarsza religia świata, pierwotna, naturalna, tożsama z archetypem człowieczeństwa. Ta najwcześniejsza forma praktyk rytualnych ma na celu nawiązanie kontaktu ze światem pozazmysłowym, na dialogu z istotami duchowymi, mającymi wpływ na życie doczesne. Praktyki szamańskie spotykamy we wszystkich dawnych kulturach świata, współcześnie występują one rzadko, głównie w Ameryce Południowej, Północnej oraz Azji. Szaman, uzdrowiciel, znachor opiekował się swoją społecznością, leczył zarówno dolegliwości fizyczne, jak i psychiczne, był on swoistą skarbnicą tradycji plemiennych. W kulturze indoeuropejskiej druidzi, żercy, wołchwowie byli szamanami, system wierzeń Słowian, Bałtów, Germanów, Celtów i innych ludów indoeuropejskich opierał się na religii naturalnej, na kulcie ożywionej przyrody.
Czy możliwe jest spotkać tradycyjnego uzdrowiciela we współczesnej europie? Czy przetrwał któryś do naszych czasów? Czy jesteśmy zmuszeni ograniczać się do rekonstrukcji dawnych rytuałów odtwarzanych przez rozmaite grupy rodzimowiercze, które to bazują na nielicznych przekazach historycznych, zachowanych tradycjach i w dużej mierze na intuicjach duchowych neopogan, aby wniknąć w mityczny świat naszych przodków? Alternatywą jest wyjazd w odległe regiony Syberii, wizyta u któregoś z tamtejszych szamanów, ale nie każdy ma czas i pieniądze, aby taką podróż zrealizować.
Istnieje jeszcze jedna możliwość: możemy odwiedzić Huculszczyznę, region górski w zachodniej Ukrainie. Dzikie, niedostępne pasma górskie Czarnohory skrywają niejedną tajemnicę. Izolacja regionu od reszty kraju sprawiła, że chrystianizacja poczyniła w tym obszarze znacznie mniej szkód niż w innych regionach Słowiańszczyzny. Żyją tam duchowi przewodnicy, tradycyjni góralscy uzdrowiciele, których zwą molfarami. Molfar to czarownik parający się magią naturalną. System wartości religijnych przekazywany przez tych znachorów to swoista mieszanka rodzimowierstwa słowiańskiego z religią chrześcijańską. Odrzucając chrześcijańską otoczkę możemy wkroczyć w naturalny, magiczny świat naszych przodków.
Najsłynniejszym molfarem był Mychajło Neczaj, uważany za ostatniego wielkiego huculskiego szamana. Niestety, piszę o nim w czasie przeszłym, gdyż zaledwie szesc lat temu, 14 lipca 2011 roku, został on zamordowany przez chrześcijańskiego fundamentalistę. Jak widać, religijna schizofrenia, nietolerancja i polowanie na czarownice to nie tylko mroczne dziedzictwo średniowiecza. Chrześcijańscy fanatycy, na wzór islamskich fundamentalistów, wciąż sieją nietolerancję i przemoc religijną na świecie. Mychajło Neczaj mieszkał w Jasieniowe, małej tradycyjnej wiosce karpackiej. Do jego domu prowadziła kładka zawieszona nad wodami rzeki Czeremosz. Tradycyjna góralska chata otoczona surowym pięknem karpackiej przyrody była świadkiem wielu uzdrowień. W niej żył i przyjmował potrzebujących ukraiński szaman.
Mychajło Neczaj
Mychajło Neczaj stał się sławny, kiedy w 1989 roku na festiwalu Czerwona Ruta na prośbę lokalnych władz rozpędził chmury. Od tamtej chwili jego popularność stale rosła, pielgrzymowali do niego zwykli prości ludzie, ale także politycy, osobistości związane z show-biznesem, Ukraińcy i goście zagraniczni. Leczył zarówno ziołami, jak i tradycyjnymi technikami szamańskimi.
Wprowadzał się w trans, przepowiadając przyszłość, nawiązywał kontakt z duchami przyrody, był on swoistą skarbnicą wiedzy dla współczesnych etnologów zainteresowanych starymi huculskimi tradycjami. Sam Neczej twierdził, że potrafi wpływać na pogodę, przywołać deszcz lub rozpędzić burzowe chmury. Uzdrowiciel uważał, że człowiek żyje w czterech wymiarach, na co dzień egzystujemy tylko w jednym z nich, co nie pozwala nam dostrzec istot ze świata duchów. Molfar posiadał zdolności do wprowadzania ludzi w trans, potrafił otworzyć człowieka na doświadczenie drugiego - pozazmysłowego wymiaru, w którym mógł on rozmawiać z duchami przodków oraz innymi nadnaturalnymi istotami. Według słów uzdrowiciela molfar to znachor, szaman, wróżbita. Molfa natomiast to przedmiot zaklęty dla dobra lub zła, od molfy wywodzi się molfar, huculski czarownik.
Mychajło określał siebie jako w połowie poganina, w połowie chrześcijanina wyznania prawosławnego. Ten swoisty synkretyzm, połączenie tradycyjnych wierzeń z chrześcijańską terminologią, charakterystyczny jest dla wielu miejsc świata, np. brazylijska santeria łącząca elementy spirytyzmu, animizmu i chrześcijaństwa. Na Huculszczyźnie żyje wielu takich pół-pogan, którzy z nabożną czcią odnoszą się do Matki Ziemi.
-Ja kłaniam się i słońcu i księżycowi, gwiazdom, ogniu, wodzie, powietrzu, ziemi - opowiada w jednym z wywiadów molfar. - Ja się kłaniam, warto się pokłonić. Czy moglibyście bez słońca żyć? No nie! Zginiecie. Bez powietrza moglibyście żyć? Dłużej niż trzy do pięciu minut nie - dłużej koniec - umieracie - wyjaśnia, po czym dodaje - No i natura nie żartuje, ona taka uważna jak rodzona matka, no i surowa jak prokurator. Jak wy ją naruszycie, to wy siebie naruszyliście, bo wy jesteście cząsteczką natury. Za to że odwróciliśmy się od pogaństwa, od prawdziwej wiary, za to biedujemy, krótko żyjemy, nie mamy miłości, bo jesteśmy gałązką zerwaną z głównego drzewa pogaństwa. Pogaństwo to jest boska religia, która jedna z matką naturą i człowiekiem - wyjaśnia znachor. Mychajlo nie neguje także Jezusa, który według niego jest swoistym dopełnieniem tradycyjnej wiary. Największym błędem chrześcijaństwa, zdaniem uzdrowiciela, jest zanegowanie korzeni świętej wiary człowieka, a tymi korzeniami, z których istota ludzka wyrasta i bez których istnieć nie może, jest właśnie pogaństwo, religia naturalna.
Huculski szaman podziela tezę o istnieniu reinkarnacji, tym samym potwierdzając słowa średniowiecznych kronikarzy piszących o panującej wśród Słowian wierze w wędrówkę dusz: - Dusza ludzka wciela się w wielu duszach do dwunastu wcieleń... Przekazuje nam także interesującą wiadomość na temat tabu pokarmowego. Jak wiadomo, Hindusi nie mogą spożywać wołowiny, islamiści i pobożni żydzi wieprzowiny, Huculi natomiast: - Nie można spożywać krwi zwierzęcia, bo we krwi znajduje się dusza wszystkiego co żyje. Jak spożywacie kaszankę, wasza dusza, kiedy umrzecie, wejdzie w wieprza, w świnię. Czy tabu to mogło dotyczyć w przeszłości większej grupy ludzi, było powszechne na całej Słowiańszczyźnie?
Mychajło posiadał ogromną wiedzę, być może bezcenną dla wszelkiej maści uczonych zainteresowanych kultura duchową Słowian. Jak sam o sobie mówił, był ostatni, nie miał następcy. Ten sympatyczny starszy człowiek przewidział swoją śmierć, w dzień zabójstwa ubrał się w odświętną białą koszulę i oczekiwał w spokoju swego przeznaczenia. Tego feralnego dnia odwiedził go 33 letni chory na schizofrenię mieszkaniec Lwowa. Twierdził on potem, że motywem jego zbrodni było nakłonienie Mychaiła do porzucenia praktyk pogańskich i nawrócenia się na chrześcijaństwo. Nie wiadomo, co znachor odpowiedział, ale znaleziono go tego samego dnia martwego z ranami kłutymi w szyi. - W przededniu morderstwa całą noc modliłem się i Bóg zezwolił mi ukarać zło - wyjaśnił dewiant, oprawca szamana. Mordercę złapano szybko przy mobilizacji miejscowych górali i milicji. 88 letni molfar skończył żywot tragicznie, choć jak sam twierdził dokładnie znał godzinę swojej śmierci.
Miejmy nadzieję, że żyje jeszcze w tamtych stronach jakiś mniej znany molfar, który ocali starodawną wiedzę od zapomnienia. Może mistrz magii naturalnej u schyłku swych dni znalazł odpowiednią osobę do przekazania swych nauk? Jeśli wraz z molfarem, huculskim szamanem, odejdzie wiedza, którą posiadał i tradycja duchowa, będąca spuścizną po naszych słowiańskich przodkach, znaczy to, iż mogliśmy utracić niepowtarzalną szansę na oglądanie mitycznego świata Słowian, których mitologia nadal do końca nie jest nam znana. To wielka strata dla świata i nauki.
Mag i uzdrowiciel
Mychajło Neczaj pomimo tego, że nie był Hucułem, był znany i podziwiany na terenie całej Ukrainy. W swojej góralskiej chatce, do której prowadziła zawieszona nad wodami Czeremosza kładka, przyjmował wszystkich potrzebujących.
Słynął z mocy uzdrowicielskich, odstraszania złych duchów, zwalczania uroków, umiejętności panowania nad siłami natury i przepowiadania przyszłości oraz doskonałej umiejętności grania na drumli (drymbie).
Jak sam o sobie mówił był psychologiem, seksuologiem, filozofem i władcą praktykującym białą magię.
W świecie molfarskiej ideologii
Filozofia molfara nie wydaje się zbyt skomplikowana. Człowiek żyje w czterowymiarowym świecie, jednak na co dzień korzysta tylko z jednego z nich.
Neczaj potrafił wprowadzić ludzi w trans, który pozwalał im osiągnąć przejście do drugiego wymiaru, gdzie dochodziło do spotkania i rozmów z duszami zmarłych.
Uważał, że dusza ludzka może wcielić się aż dwanaście razy. Ostrzegał, że spożywając zwierzęcą krew, jedząc np. kaszankę, narażamy się na wejście duszy po śmierci w wieprza lub świnię, co jest swoistą pokutą za poczynione grzechy.
Neczaj był w połowie poganinem i w połowie chrześcijaninem prawosławnego wyznania, który czcił Matkę Ziemię i jej naturę. Wierzył, że przeciwstawienie się jej i niedocenianie jej darów jest źródłem kar, jakie spotykają człowieka w czasie jego ziemskiej egzystencji.
Ostatni prawdziwy huculski molfar ostrzegał przed skutkami rodowej karmy, czyli Bożej kary. Po śmierci grzeszących na ziemi rodziców, ich grzechy przechodzą na dzieci aż do siódmego pokolenia.
Dlatego też każdego roku w wigilię św. Jana, czyli noc Kupały Mychajło Neczaj rozpalał wielkie ognisko i przywoływał boga ognia.
Trzykrotne przeskoczenie przez ognisko trzymających się za ręce par lub osób samotnych gwarantowało oczyszczenie ze wszystkich złych wibracji.
Podobnie silną energię i energetyczną moc ma woda, która ma zdolność przechwytywania, przechowywania i niesienia informacji, stąd tak duża jej podatność na zaklęcia i jej uzdrowicielską moc.
Neczaj miał bardzo dużą, szeroko pojętą wiedzę na każdy temat. Był ceniony wśród Hucułów nie tylko ze względu na swoje cudowne moce, ale także za dbanie o tradycję i ocalanie wiedzy praprzodków od zapomnienia.
Czy gdzieś na Huculszczyźnie żyje jego godny następca? Czy tak jak głoszą lokalne opowieści, po śmierci Neczaja prawdziwych
molfarów już nie ma…
https://www.dailymot...om/video/xcmox1
źródła:
https://www.tajemnic...iata.pl/molfar/
http://www.taraka.pl...huculski_szaman
Użytkownik Yenisey edytował ten post 11.09.2017 - 20:39