Podepnę coś pod temat.
Odebrano "potencjalny sygnał od obcych" z gwiazdozbioru Herkulesa
Wikipedia:
Herkules – wyrazisty gwiazdozbiór nieba północnego, piąty co do wielkości, znany już w starożytności. Nazwa jest łacińską formą imienia mitologicznego herosa Heraklesa. Łatwo rozpoznać ten gwiazdozbiór po charakterystycznym czworoboku tworzącym tułów Herkulesa. W Polsce widoczny od wiosny do jesieni. Liczba gwiazd dostrzegalnych nieuzbrojonym okiem: około 140.
Rosyjscy astronomowie poinformowali, że udało im się zarejestrować bardzo nietypowy sygnał pochodzący z rejonu gwiazdy HD 164595 będącej bliźniaczką Słońca. Czy jest możliwe, że jego nadawcą była pozaziemska cywilizacja?
Astronomów poszukujących śladów pozaziemskiej inteligencji poruszyła wieść o tajemniczym sygnale odebranym przez Specjalne Obserwatorium Astronomiczne Rosyjskiej Akademii Nauk zlokalizowane niedaleko wsi Archyz w Karaczajo-Czerkiesji na Kaukazie.
Budzący kontrowersje silny dwusekundowy sygnał został zarejestrowany przez radioteleskop RATAN-600 i według ustaleń pochodził z okolic gwiazdy HD 164595 – "siostry" Słońca, oddalonej o ok. 90 lat świetlnych od Ziemi i leżącej w gwiazdozbiorze Herkulesa.
Czy oznacza to, że odebrano wreszcie sygnał od kosmitów?
Jest za wcześnie na ferowanie wyroków – przyznają astronomowie z SETI, którzy będą monitorować odległą gwiazdę w celu ustalenia, czy rzeczywiście ktoś stamtąd "nadaje".
"To nie muszą być obcy, ale…"
Sygnał, który tak zainteresował astronomów, został odebrany 15 maja 2015, jednak rosyjscy uczeni poinformowali o nim dopiero teraz.
Astronomowie, w tym specjaliści od projektu SETI (ang. Search for Extraterrestrial Intelligence, pol. poszukiwanie inteligencji pozaziemskiej) wstrzymują się jednak z komentarzami na ten temat, gdyż protokół nakazuje, by każdy sygnał uznany za potencjalną transmisję od obcych został zweryfikowany przez inne ośrodki.
– Pomoże to ustalić, czy nie jest on błędem technologicznym powstałym w obserwatorium – powiedział dr Douglas Vakoch z METI Institute – pozarządowej organizacji badawczej skupiającej się na problemie komunikacji z istotami pozaziemskimi.
Choć nie da się wykluczyć, że to "fałszywy alarm", istnieje cień szansy, że transmisja odebrana przez Rosjan rzeczywiście pochodzi od obcych. Weryfikacją tego zajmą się astronomowie, którzy m.in. za pomocą Sieci Teleskopów Allena będą monitorować HD 164595 w nadziei ponownego odebrania dziwnego sygnału.
Jeśli się to uda, naukę czeka przełom. Nadzieję podsyca fakt, że gwiazda, z okolic której pochodził sygnał, jest bliźniaczką Słońca posiadającą niemal identyczną masę co nasza gwiazda. Ustalono też, że HD 164595 obiega co najmniej jedna planeta w typie tzw. gorącego Neptuna o masie 0,05 procent masy Jowisza.
Sprawa budzi jednak kontrowersje i liczne pytania bez odpowiedzi:
"Rosjanie natrafili na ten sygnał ponad rok temu, ale dotąd nikogo o tym nie poinformowali. To nie jest dobra polityka!" – grzmiał dr Seth Shostak – ikona projektu SETI, który dodał, że mimo wszystko należy przyjrzeć się tej sprawie.
Zdaniem Shostaka szanse na to, by zarejestrowany przez kaukaskie obserwatorium sygnał pochodził od kosmitów, są marne, ponieważ jego wyemitowanie wymagałoby od nadawców ogromnej energii.
"Zapłaciliby za to potężny rachunek, nawet jeśli byłby to sygnał kierowany, nieemitowany we wszystkie strony jednocześnie" – powiedział astronom, dodając, że za aferę może być odpowiedzialny kwazar albo inne źródło "gwiezdnego hałasu".
To, co nam wydaje się drogie i bezsensowne, może być jednak osiągalne dla wysoko rozwiniętej cywilizacji. Paul Gilster z portal Centauri-dreams.org sugeruje, że jeśli transmisję z Herkulesa rzeczywiście nadały istoty inteligentne, muszą być one bardziej zaawansowane od nas.
W opinii publicysty może być to cywilizacja na II stopniu rozwoju według tzw. skali Kardaszewa, która jest w stanie czerpać energię bezpośrednio z macierzystej gwiazdy.
Skalę, o której mowa, stworzył w latach 60. radziecki astrofizyk Nikołaj Kardaszew, zdaniem którego wyznacznikiem rozwoju hipotetycznych cywilizacji pozaziemskich może być ilość zużywanej przez nie energii.
O ile cywilizacja I stopnia wykorzystuje w pełni potencjał energetyczny swej planety, o tyle obcy na II stopniu rozwoju mogą być zdolni do przemiany gwiazd w elektrownie, zaś ci na III stopniu mogą czerpać energię z całej galaktyki.
(Ludzkość według skali Kardaszewa ciągle znajduje się na poziomie zerowym, zmierzając powoli ku stopniowi I).
ET mówią "cześć"
O odkryciu Rosjan nie da się zatem na obecnie powiedzieć nic pewnego. Nie wiadomo również, czy RATAN-600 prowadził dodatkowy monitoring HD 164595 w poszukiwaniu powtórki tajemniczego sygnału.
Więcej informacji na ten temat ma pojawić się podczas planowanego na koniec września Międzynarodowego Kongresu Astronautycznego w Guadalajarze.
Jeśli jednak uczonym nie uda się ponownie zarejestrować sygnału, będzie to niemiła powtórka z rozrywki.
W 1977 r. Jerry R. Ehman pracujący przy teleskopie Big Ear (Ohio) odebrał zaskakujący, nienaturalny sygnał pochodzący najprawdopodobniej z gwiazdozbioru Strzelca. Był tym tak podekscytowany, że na wydruku napisał czerwonym długopisem wielkie "WOW!".
Mimo prób podejmowanych przez lata sygnału "WOW!" nie udało się zarejestrować ponownie i do dziś pozostaje on przedmiotem sporów. Podczas gdy niektórzy astronomowie nadal widzą w nim potencjalny dowód na działanie ET (od ang. Extraterrestrials – istoty pozaziemskie), inni uznają, że był on emisją naturalną albo zbłąkanym sygnałem ziemskim.
Historia SETI usiana jest podobnymi, niespełnionymi marzeniami o kontakcie.
Poszukiwanie pozaziemskich sygnałów trwa od początku lat 60., kiedy pierwsze kroki w tej dziedzinie stawiali astronomowie z USA i ZSRR. Wśród nich byli Iosif Szkłowski – wybitny radziecki astrofizyk oraz amerykański astronom Frank Drake, który wsławił się stworzeniem równania próbującego oszacować liczbę obcych cywilizacji w Drodze Mlecznej.
Choć według Drake’a mogą ich być tysiące, kosmos uporczywie milczy i przez ponad pół wieku poszukiwań (prowadzonych także przez NASA), nie natrafiono na niebudzący wątpliwości przekaz od ET, choć nie brakowało "potencjalnych kandydatów" do tego miana.
Oprócz "WOW!" zalicza się do nich m.in. źródło radiowe SHGb02+14a pochodzące z bliżej nieokreślonego rejonu pomiędzy gwiazdozbiorami Ryb i Barana.
Głównym problemem SETI jest jednak niewyobrażalnie wielki obszar poszukiwań. Nikt nie wie, skąd, kiedy i na jakiej częstotliwości mogą nadawać kosmici. Obszary do nasłuchu typuje się więc poniekąd na ślepo, przez co projekt wielokrotnie porównywany był do poszukiwań igły w stogu siana, który nie ma końca.
Ponadto nikt nie jest w stanie zagwarantować, że obcy odczuwają taki sam pęd do kosmicznego kontaktu co ludzie, a jeśli nawet, nie muszą przecież używać do tego sygnałów radiowych.
Przekonanie, że zaawansowane cywilizacje mogą obwieszczać swą obecność w kosmosie za pomocą potężnych laserów, stało się podstawą tzw. SETI optycznego.
Co ciekawe, w 2008 r. australijski astronom Ragbir Bhathal ogłosił, że w gromadzie kulistej 47 Tucanae (NGC 104) zaobserwował niezidentyfikowany rozbłysk. Choć był on kandydatem do miana pozaziemskiego sygnału optycznego, nie został niestety zaobserwowany ponownie.
SETI musi też liczyć się z innymi możliwościami rozwoju sytuacji.
Tak jak my nie wysyłamy misji dyplomatycznych do królowych mrówek, tak samo wysoko zaawansowane istoty, wyprzedzające nas w rozwoju technicznym o tysiące lat, mogą nie być zainteresowane otwartym kontaktem z prymitywnym Homo sapiens.
Nie da się również wykluczyć scenariusza zakładającego, że ET wysłali w kosmos komunikaty radiowe, ale dotarły one do Ziemi długo przed tym, nim zaczęliśmy ich nasłuchiwać.
Jeszcze inna hipoteza sugeruje, że ludzie mogą należeć do najstarszych ras w kosmosie, zaś inni kosmici dopiero ewoluują – stwierdził przed kilkoma laty harwardzki astronom bułgarskiego pochodzenia Dimitar Sassełow.
Shostak i jego koledzy z SETI zapewniają jednak, że dzięki postępowi w astronomii wykrycie sygnału od obcych stało się kwestią kilku najbliższych dekad i powinniśmy powoli oswajać się z tą myślą.
Ktoś przecież musi TAM być. Gdyby kosmos był pozbawiony życia, byłoby to niewyobrażalne marnotrawstwo przestrzeni – dodają.
Żródło : LINK