Ujawnił sms, który wysyłano sobie 15 min po katastrofie " wina pilotów, pozostaje ustalić, kto ich do tego skłonił"
Nie będę się tu rozwodził nad kompetencjami gen Petelickiego, chociaż wymienione przez Ciebie jego zalety, doświadczenie i osiągnięcia, w moim przekonaniu nie pretendują go, akurat w tym konkretnym przypadku, do bycia autorytetem i rozstrzygania kwestii związanych ze sposobem w jaki doszło do katastrofy w Smoleńsku (w ich technicznym aspekcie), natomiast chciałbym się odnieść do tego esemesa, o którym wspomniałaś.
Jego treść była nieco inna niż podałaś ale rozumiem, że był to skrót myślowy - sens pozostał ten sam.
Treść oryginalna brzmiała tak:
„Katastrofę spowodowali piloci, którzy zeszli we mgle poniżej 100 metrów. Do ustalenia pozostaje, kto ich do tego skłonił"
Pomijam tu kwestię, że faktem jest iż we mgle piloci sprowadzili samolot poniżej 100 metrów - temu chyba nikt nie przeczy?
Ale nawet nie o to chodzi.
Kiedy wpisać to zdanie w wyszukiwarkę, to pojawia się wiele wyników ale praktycznie wszystkie odnoszą się do siebie wzajemnie i żadne nie podaje jakichkolwiek konkretów, które można by omawiać, czy analizować. Wygląda to mniej więcej tak, że jeden pan powiedział, że ktoś mu pokazał, a później ten pan i pokazał i opowiedział o tym komuś innemu.
Przykład?
Rzeczpospolita 14. kwiecień 2011 r. (podkreślenia moje)
Tajna instrukcja po katastrofie. Petelicki: Mam ten SMS
Tuż po katastrofie w Smoleńsku politycy PO dostali SMS, by sugerować w mediach naciski na pilotów - twierdzi gen. Sławomir Petelicki i ujawnia skąd ma tę wiedzę
- Gdy pokazałem moim znajomym z Platformy - w celu uniknięcia możliwych przekłamań - raport Zespołu Ekspertów Niezależnych ("Rz" opublikowała go w tygodniku "Plus Minus" - czytaj więcej), który skonsultowaliśmy z ekspertami amerykańskimi i brytyjskimi, jeden z tych polityków pokazał mi wtedy tego SMS-a. Powiedział mi, że nie podejrzewał wcześniej, iż mógł być tak bardzo manipulowany w sprawie śledztwa przez rząd - stwierdził w rozmowie z "Super Expressem" twórca jednostki specjalnej GROM.
"Katastrofę spowodowali piloci, którzy zeszli we mgle poniżej 100 metrów. Do ustalenia pozostaje, kto ich do tego skłonił" - mieli przeczytać wszyscy politycy PO tuż po katastrofie, jako instrukcjędo rozmów z mediami. Treść SMS-a Petelicki (zapewnia, że ma go w swoim telefonie) ujawnił w wywiadzie, który ukazał się na stronach internetowych tygodnika "Wprost", ale tego samego dnia zniknął.
Petelicki o polityku, który ujawnił mu wiadomość mówi oględnie. - Powiem tylko, że to bardzo uczciwy człowiek, któremu od dawna nie podoba się w Platformie wiele rzeczy. Tego samego SMS-a pokazałem też bardzo znanemu dziennikarzowi i dwóm osobom ze świata nauki - żeby nie było, że sobie wszystko wymyśliłem - przekonuje generał. Chętniej zdradza kto mógł być autorem wiadomości. Uważa, że jest to ktoś z trójki: Donald Tusk, Tomasz Arabski, Paweł Graś.
(...)
źródło
Mówiąc wprost, wygląda to tak, że pan generał Petelicki, zobaczył tego sms-a w telefonie jednego z polityków Platformy, człowieka uczciwego, któremu w jego partii nie podoba się wiele rzeczy. Następnie tego sms-a, ten polityk wysłał panu generałowi na jego telefon, dzięki czemu, pan generał mógł go pokazać bardzo znanemu dziennikarzowi i dwóm osobom ze świata nauki.
Ani uczciwy członek platformy, ani znany dziennikarz, ani też obie osoby ze świata nauki, nie znaleźli w sobie dość siły żeby potwierdzić słowa generała. Tej siły nie znalazł w sobie również żaden inny członek Platformy, w tym pozostali znajomi pana generała, którym pokazywał raport Zespołu Ekspertów Niezależnych, z czego można wnosić, że albo nie byli wystarczająco uczciwi albo sms-a tego nie otrzymali.
Ale informacja i tak poszła w miasto, dzięki temu możesz o niej teraz wspominać.
Co ciekawe, przez cztery lata od zaistnienia tego zdarzenia, ten oczywisty dowód na manipulacje przy śledztwie smoleńskim, nie jest wykorzystywany przez przeciwników wersji oficjalnej. Poza słowami pana generała, przez te cztery lata nie znalazła się ani jedna osoba, która mogłaby to potwierdzić, pokazując np. swój telefon, w którym tkwiłby wyżej wspomniany sms, a data jego otrzymania potwierdzałaby, że pan generał mówił prawdę.
I to tyle w tym temacie.
A teraz kilka słów do Ciebie.
To mój ostatni wpis w dyskusji z Tobą jeśli chodzi o temat katastrofy w Smoleńsku.
W sąsiednim temacie narzekałaś, że zbyt dużo osób z Tobą dyskutuje i w związku z tym, nie jesteś w stanie ogarnąć wszystkich postów i odnieść się do każdego.
Ja to nawet rozumiem, chociaż dziwi mnie fakt, że głównie pomijasz odpowiedzi na moje wpisy. A przykładów na to mogę podać co najmniej kilka.
Nie będę ukrywał, że taki sposób dyskusji mnie nie interesuje, bo, jeśli już się w coś angażuję, to staram się robić to porządnie, czemu dałem wyraz nie tylko w tym temacie ale w kilku innych na forum.
Tłumaczenie typu "Sorry, nie zauważyłam", a później zdawkowa odpowiedź, to nie jest to, co mnie interesuje. Po prostu szkoda mi czasu, który tracę na znalezienie materiałów dla swoich argumentów, tylko po to żeby ktoś później ich "nie zauważył" albo zbył zdawkowym "Nie widzę tego".
Dla mnie, to oznaka braku szacunku dla osób, z którymi się rozmawia - a braku szacunku nie akceptowałem i akceptował nie będę.
Tak więc, jeden dyskutant już Ci ubył - mam nadzieję, że dzięki temu będziesz mogła nieco bardziej przyłożyć się do dyskusji z innymi.
Powodzenia Ci życzę w tym działaniu, chociaż (i tu wybacz mi szczerość) - nie wróżę Ci specjalnych sukcesów jeżeli nie zmienisz sposobu argumentowania i podejścia do źródeł, z których korzystasz. Osobiście zalecałbym większy krytycyzm w ich dobieraniu.
Tyle ode mnie - sayonara.