Napisano
30.01.2011 - 18:59
„Przyjaciele, zaprawdę wiem, że prawda jest w słowach, które wypowiem: jest ona jednak trudna dla ludzi, a oni są zawistni z powodu ataku na ich wiarę”
Empedokles, V wiek p.n.e.
Przytoczyłem słowa tego filozofa, ponieważ moim zdaniem starożytni znali lepiej prawdę niż oficjalnie głoszone spostrzeżenia i nawet niektóre te z wykorzystaniem pewnych sprzętów do analiz czy porównań.
Nie mówię tutaj oczywiście o wyspecjalizowanych urządzeniach, jakie posiadają centra badawcze, lecz o udostępnionych młodym neofitom nauki przydatnych zabawkach pozwalającym im zmierzyć, zważyć i sfotografować wszystko to, co może zasiać ziarno zwątpienia, powodując efekt ogólnej dezinformacji, gdzie nikt tak naprawdę nie wie gdzie i co jest prawdą ,a co fałszem, aby w rezultacie zająć się przyziemnościami tego świata.
Nie mówię więc teraz, że podane przez LynXa zdjęcia porównawcze nie są tym czym jego zdaniem one są, ale również chcę zasiać takie same ziarno zwątpienia w umysłach tak przekonanych o swych racjach panów sceptycznie nastawionych do wszystkiego co duchowe, nieobliczalne jak i niewymierzalne.
Ta sama nauka, której tak przyklaskujecie jeszcze w sumie nie tak dawno głosiła, że nie mogą kamienie spadać z nieba i że nie może latać coś cięższego od powietrza. Obecnie jest to uznaną oczywistą prawdą, lecz jeszcze 200 lat temu byli skłonni w to uwierzyć jedynie co niektórzy fantaści, jak i dobrze o tym wiedzieli inni, ci którym nie było w smak zbyt szybko zdradzać pospólstwu prawdziwej wiedzy o świecie.
Moim zdaniem podobnie jest i obecnie, lecz teraz pozwala się wiedzieć, coś nawet samemu zmierzyć lub zbadać zagadnienie, aby móc głosić: wiem, gdyż zbadałem. Rozumiem, że raźniej jest Wam opierać się na głosach uznanych profesorów, popierać wyniki badań wielkich instytucji badawczych, dano Wam to prawo, gdyż to właśnie Wy płacicie za swą pewność, że dowiecie się, pozwalającej Wam egzystować, prawdy.
Za opłacanie absurdalnych eksperymentów, nigdy niedających dostatecznie wiele efektów badań, zbyt autokratycznych wierzeń, popartych jedynie dogmatami, pozwalacie egzystować różnego rodzaju szalbiercom i oszustom, którzy za to, że ze mogą prowadzić swe „badania” co jakiś czas dają Wam w zamian jakąś zabawkę lub atrakcje w postaci zdarzenia lub zagrożenia, które nawet jeśli w jakiś sposób jest prawdziwe, jeśli na przykład zbyt wielu umniejszają jego znaczenie do rangi plotki lub ciekawostki, manipulując faktami lub nawet fabrykując je w taki sposób, aby przekonać ogół zaganianego społeczeństwa, że np. pojazd obcych to jest balon meteorologiczny lub planeta Wenus, ciało aliena to kukła, małpa która przy poprzednim eksperymencie utraciła ogon, chemtrails to zwykłe smugi kondensacyjne, a piktogramy w zbożu to po prostu żart.
Lecz kiedy naprawdę czegoś się obawiają, tak jak na przykład przewidzianej kolizji komety, która uderzyła w Jowisza to nie ujawniono, lub lepiej powiem - nie nagłośniono tego zdarzenia obawiając się powszechnej paniki.
Ja nie wiem co tym razem ktoś chce przekazać, co chce zataić lub w jaki sposób chce wyprodukować nową grupę sceptycznych neofitów, których nawet nie trzeba specjalnie opłacać, wszak starczy ich jedynie pochwalić lub dać im dostęp do prostych urządzeń optycznych lub mierniczych, dodać kilka stron internetowych i już oni resztę załatwią.
W tym swoim długim, jak zwykle, wpisie chodzi mi oto, abyście nieco odeszli od swej wyliczalnej logiki i popatrzyli czasem na sprawę tak, jak mogli postrzegać wszelkiego rodzaju energie ich odkrywcy. Wiem, że zaraz ktoś zwróci mi uwagę, że przecież domniemana planeta to jest coś materialnego, lecz cóż jeśli tak nie jest?
Jak będziemy się czuć, jeśli za jakiś czas okaże się, że tak my jak i nasi przodkowie byli kolejno oszukiwani przy każdym kolejnym stopniu poznania, że to co w rezultacie pozostało to albo zostało w jakiś sposób i jakim określonym celu nam dane lub wymknęło się z pod jakiejś kontroli.
Albert Einstein miał kiedyś powiedzieć: "jeżeli wszyscy wiedzą, że czegoś nie da sie zrobić więc tego nie robią, ale czasem przyjdzie ktoś kto o tym nie wie i to zrobi!”
Tymi ktosiami, którzy robią to czego się nie da zrobić są właśnie ci całkiem przypadkowi odkrywcy lub właśnie ci niepokorni, nieusatysfakcjonowani ogólnikami i zapewnieniami tych niby mądrzejszych, gdyż przez nas uznanych i opłacanych.
Wierzę w to co wielokrotnie już okazało się tą zagrzebaną w gruzach i kurzu wierzeń, mitów i legend prawdą, że właśnie na zasadzie głuchego telefonu wiemy o wszystkim tym mniej im dawniej to się zdarzyło i nawet obładowani wszelkiego typu urządzeniami, których podobno w antyku nie było, nie jesteśmy w stanie poznać prawdy, którą mogli znać ci, którzy jej doświadczyli.
Czyż zapraszając do swego domu Papuasa, za kilka lat nie nauczy się on obsługi mikrofalówki i nawet nie znając złożonych procesów w niej występujących będzie przecież potrafił podgrzać sobie w niej pożywienie?
Podobnie ze zjawiskami, które mogli doświadczać nasi przodkowie, pozostającymi dla nich prawdą, nawet jeśli nie znali przyczyn ich zaistnienia.
Ale aby za daleko nie odbiec od tematu, powiem, że już bardzo dawno temu starożytni skrybowie twierdzili, iż wszechświat składał się tylko z dwóch ciał niebieskich, Ziemi i Nieba, usytuowanych naprzeciwko siebie na dwóch końcach dwubiegunowej osi. Później, w wyniku jakiegoś tajemniczego wydarzenia, Góra Niebios spadła na Ziemię, stając się górą tak zwanego „Świata Podziemnego”. W tym samym czasie Ziemia została zapłodniona nasieniem życia.
„Kiedy Niebo zostało oddzielone od Ziemi- swego odległego, zaufanego bliźniaka”
Według starożytnych „Zderzenie Nieba z Ziemią” jest cyklicznym procesem w kosmosie.
MUNDUS VULT DECIPI, ERGO DECIPIATUR. POZDRAWIAM ERIK.
