Planujesz wakacje z dreszczykiem? Do tych miejsc wejść będzie trudno – nie tylko dlatego, że są opuszczone. Wystarczy, że przeczytasz o historiach, których świadkami były te nawiedzone domy w Polsce, zechcesz być od nich tak daleko, jak to tylko możliwe.
Nawiedzone domy w Polsce to przede wszystkim pustostany, zaniedbane chaty i zniszczone budynki, które przez lata zdążyły obrosnąć złą sławą. Są tacy, którzy lubią słuchać strasznych opowieści o takich opuszczonych miejscach. Są też tacy, którzy lubią do nich zaglądać – często biorąc nogi za pas już po kilku chwilach.
Zanim poznasz zgromadzone na naszej liście przerażające miejsca, pamiętaj – nie brak osób, które upiorne historie potrafią stworzyć nawet z najmniejszej plotki. Nogi miękną już jednak na samą myśl o ziarnku prawdy, które może kryć się w każdej legendzie.
Kamienica na Wilczej, Warszawa
fot/morizon.pl
Służący wbijający nóż w serce właścicielki kamienicy. Brutalnie zamordowany bankier, ograbiony z całego majątku. Drewniana posadzka, na której nagle pojawiały się plamy krwi. Takie obrazy wyłaniają się z różnych opowiadań o Wilczej 2/4 – najbardziej nawiedzonego adresu w centrum Warszawy.
Przeklętym mieszkaniem w kamienicy jest to narożne, położone na pierwszym piętrze. Tak jak inne nawiedzone domy w Polsce, adres posiada wiele różnych historii. Jedna z nich mówi o studencie, który popełnił samobójstwo w wynajmowanym lokalu przy Wilczej. Nieszczęśliwy najemca wciąż nie chce się jednak wyprowadzić z tak dogodnej lokalizacji – jego duch podobno pojawia się w salonie, a towarzyszy mu biały pies.
Mieszkańcy kamienicy do dziś słyszą ponoć przejmujące jęki, kroki i trzaski dobiegające z mieszkania na pierwszym piętrze. Opowiadają również o kwiatach, które błyskawicznie zwiędły, gdy przy budynku postawiono ołtarz na Boże Ciało.
Willa przy ul. Morskie Oko, Warszawa
fot/morizon.pl
Pozostajemy w stolicy – tym razem jednak zaglądamy do willi, z którą związana jest tylko jedna legenda.
W willi przy Morskim Oku 5 pojawia się podobno duch Hanny – dziewczyny, która schroniła się tu podczas powstania. Dzięki jej opiece, w domu mogło znaleźć schronienie również wielu walczących żołnierzy. Jeden z nich skradł serce pomocnej Hanny.
Pewnego wieczora dziewczyna wyszła na ogród, by przywitać powracającego ukochanego bukietem kwiatów. Zamiast strzały amora trafiła ją jednak kula snajpera. Od tego dnia duch Hani krząta się po willi. Podobno można ją tu spotkać, ubraną w białą suknię, wciąż wyczekującą powrotu swojego żołnierza.
Opuszczoną willę spotkał los, który podzieliły inne nawiedzone domy w Polsce – ze sławnej legendy użytek zrobili bezdomni i narkomani, którzy krzykami, stukaniem i tupaniem odstraszają ciekawskich od domu przy Morskim Oku, zawłaszczając opuszczoną nieruchomość.
Dom przy Tulipanowej w Aninie
fot/morizon.pl
Opuszczona ruina skryta wśród drzew na tyłach Górki Delmacha w latach 80. była szczęśliwym domem dla rodziny z dwójką dzieci. Z czasem jednak harmonijne domostwo zaczęło chylić się ku upadkowi – ojciec popadł w długi, zaczął pić i stopniowo tracił nad sobą kontrolę.
W pewnym momencie, niegdyś głośny i roześmiany, dom zupełnie ucichł. Upiorna historia willi w sąsiedztwie idyllicznej okolicy Wawra ma swój mroczny finał w piwnicy, w której po jakimś czasie zmartwieni sąsiedzi znaleźli trzy ciała – matki i dwójki dzieci. Ojciec, który oszalał pod presją finansowych problemów, powiesił swoją rodzinę i uciekł.
Od tamtej pory nikt nie zamieszkał na Tulipanowej. Dziś ci, którzy zaglądają do ruin w Aninie, opowiadają o upiornych jękach i postaciach, które w nocy wychodzą na teren posesji.
Dom na Kosocickiej, Kraków
fot/morizon.pl
Historie i legendy, tajemnicze znaleziska i napisy na ścianach – opuszczony budynek na Kosocickiej 8 od lat rozbudza wyobraźnię mieszkańców Krakowa. Tak jak inne nawiedzone domy w Polsce, obdrapany obiekt jest pozostałością po nieukończonej budowie (rzekomo z lat 70.). Jedna z legend głosi, że budynek stał się przedmiotem kłótni dwóch braci – jeden z nich zabił drugiego, na lata pozostawiając dom w takim stanie, w jakim można go zobaczyć dzisiaj.
Śmiałkowie, którzy zdecydowali się wejść do środka, opowiadali o przerażających ołtarzykach, leżących tu i ówdzie przedmiotach sakralnych i wymalowanych na ścianach budynku złowieszczych groźbach. Popularna historia mówi również o budujących pobliską autostradę robotnikach, którzy zdecydowali się spędzić noc na Kosocickiej 8. Po kilku godzinach uciekli z domu – opanowały ich omamy, napady lęku i złego samopoczucia.
Swoje tajemnice dom na Kosocickiej na zawsze pochował w gruzie – w maju opuszczony budynek został po latach wyburzony.
Dom w Wojciechowie
fot/morizon.pl
Jest coś, co sprawia, że dom w Wojciechowie (woj. pomorskie) jest inny niż przedstawione na naszej liście nawiedzone domy w Polsce. Tutaj wciąż ktoś mieszka.
Rodzina pani Ewy mieszka w Wojciechowie od lat. W pewnym momencie domownicy zaczęli jednak narzekać na dziwne hałasy: drapanie, kroki i pomrukiwania. Ich spokój zaburzały również drzwi, które często same otwierały się z hukiem.
Potem było już tylko gorzej. Najbardziej przerażające zjawisko spotkało Alicję, córkę pani Ewy. Kilka razy objawiała się jej wysoka postać, której twarz skrywał kaptur. Jedyne co widziała Alicja to rozżarzone, czerwone oczy i towarzyszącego postaci psa, który miał jedynie… połowę ciała. Podczas spotkań z upiornym gościem dziewczyna nie mogła nic zrobić – ogarniała ją panika i wywołany nią paraliż. Pozostawało tylko patrzeć, jak postać w kapturze siada na fotelu, potem wstaje i wychodzi – jak gdyby nigdy nic.
Mieszkańcy jakoś żyją ze swoimi nietypowymi problemami. Nie mają pieniędzy, żeby się wyprowadzić, a nawiedzonego domu przecież nikt nie kupi. Czy mroczny gość opuści kiedyś dom w Wojciechowie? Czas pokaże.
Nawiedzony dom w Jaśkowicach
fot/morizon.pl
Opuszczony od kilkunastu lat dom w Jaśkowicach był świadkiem brutalnego morderstwa, którego historia nie schodzi z ust mieszkańców małej miejscowości pod Byczyną już od blisko 70 lat.
Wszystko za sprawą pewnego październikowego dnia w 1947 r. Uroczy domek zamieszkiwało starsze małżeństwo – Jan i Wiktoria. Jak co dzień, pod nieobecność męża, Wiktoria wybrała się w odwiedziny do swojej sąsiadki. Tam spotkała nieznajomego – przybysza z nieznanych stron, który szukał w okolicy noclegu na kilka dni. Przyjemna popołudniowa pogawędka przebiegła dość niewinnie – Wiktoria przedstawiła się, powiedziała, że mieszka z mężem tuż obok i zaczęła wypytywać mężczyznę o jego włóczęgę. On sam zaś skrzętnie zanotował w pamięci przede wszystkim tę drugą informację…
Nawiedzone domy w Polsce i ich mroczne historie rodzą się w nocy. Tak jest i w tym przypadku – w bladym świetle księżyca nieznajomy włamał się do domu Jana i Wiktorii przez niewielkie okienko w warsztacie. Planował jedynie drobną kradzież, ale jego plany poszły o wiele dalej. Siekierą brutalnie zamordował starsze małżeństwo, które zbudziły hałasy dobiegające z sąsiedniego pokoju. W pośpiechu zabrał cenne rodzinne pamiątki uciekł na skradzionym rowerze.
Mordercę zatrzymano kilka dni później i po krótkim śledztwie skazano na śmierć. Po burzliwych wydarzeniach jesiennej nocy, w domu Jana i Wiktorii mieszkało jeszcze kilka innych rodzin, ale żadna z nich nie wytrzymała w nim długo. Wszystko za sprawą przeszywającego chłodu i jęków oraz pojawiających się w nocy sylwetek Jana i Wiktorii, którzy od lat każdej nocy układają się do snu – tak, jak gdyby morderca z siekierą nigdy ich nie odwiedził.
Komisariat w Konstancinie-Jeziornej
fot/morizon.pl
Oprócz nawiedzonych domów, w Polsce można znaleźć również… nawiedzone komisariaty! Od lat uwagę miłośników zjawisk paranormalnych zwraca przede wszystkim budynek przy ulicy Niecałej w podwarszawskim Konstancinie-Jeziornej, gdzie do niedawna mieściła się komenda policji.
Pracujący w nim policjanci opowiadali o dziwnych odgłosach dobiegających z pierwszego piętra starego obiektu. Niektórzy natknęli się również na tajemnicze postacie oraz ducha ubranego w mundur. Te niepokojące zjawiska można powiązać z przeszłością budynku, w którym niegdyś swoją siedzibę mieli agenci Urzędu Bezpieczeństwa. Legenda mówi o jednym, szczególnie zaciekłym oficerze, który bestialsko torturował przesłuchiwanych – nie po to, by uzyskać od nich informacje, ale przede wszystkim, by zobaczyć, jak uchodzi z nich życie.
Badacze twierdzą, że jego duch wciąż zamieszkuje budynek, szukając pokuty za swoje okrutne czyny. Do dziś stara się nawiązać kontakt z żyjącymi – być może chce wskazać miejsce, gdzie zakopał ciała swoich ofiar? Mało kto chce jednak pomóc mu zamazać winy. Mroczna historia komisariatu i dobiegające ze środka niepokojące odgłosy skutecznie odstraszają gości.
Herbsta 4, Warszawa
fot/morizon.pl
Historie o nawiedzonych domach w Polsce to coś, do czego zdążyliśmy przywyknąć, ale… nawiedzony blok? Na budynku stojącym przy ul. Herbsta 4 na warszawskim Ursynowie podobno ciąży przerażająca klątwa – tak przynajmniej sądzą jego mieszkańcy, którzy zetknęli się z wieloma tragicznymi historiami.
Seria nieszczęśliwych zdarzeń rozpoczęła się od samobójstwa kobiety, która wyskoczyła z balkonu. Po niej życie stracił młody chłopak, rozjechany przez samochód. Przypadek? Może i tak, ale ponura passa ciągnęła się dalej – jeden z mieszkańców bloku zabił swoją żonę siekierą po tym, jak odkrył, że zdradza go z innym mężczyzną, a inny powiesił się w piwnicy. Wśród kolejnych wieści o zagadkowych zgonach sąsiedzi zapamiętali przede wszystkim samobójstwo listonosza, który również odebrał sobie życie skacząc z balkonu.
Mieszkańcy nie pozostali obojętni – wezwali na pomoc specjalistów od nadprzyrodzonych zjawisk: wróżbitów, bioterapeutów i radiestetów. Ci doszukiwali się różnych przyczyn – od żył wodnych aż po ciała pogrzebane w fundamentach budynku. Niektórzy lokatorzy Herbsta 4 wierzą z kolei, że na bloku ciąży klątwa, którą na ziemię rzucił jej były właściciel, gdy odebrały mu ją komunistyczne władze.
Nawiedzony zamek w Ogrodzieńcu
fot/morizon.pl
Zamek, znajdujący się Podzamczu, w odległości 2 kilometrów od Ogrodzieńca. Są to jedne z największych i najlepiej zachowanych ruin zamkowych w naszym kraju. Badacze zjawisk paranormalnych zauważyli, że zwierzęta, które znajdą się w pobliżu zamku, zaczynają się zachowywać w nietypowy sposób – warczą, ujadają lub przestraszone uciekają.
Jedną z popularniejszych legend jest historia o czarnym psie, który znajduje się na długim, brzęczącym łańcuchu, a w jego oczach można zobaczyć żywy ogień. Jak podaje legenda, to kasztelan Stanisław Warzycki, który był kiedyś odpowiedzialny za nadzorowanie przebiegu tortur przeprowadzanych na poddanych. Za karę, został porwany do piekła, a jego pokutą jest bycie wcieleniem przerażającym psem.
Zamek oferuje wersję zwiedzania dla nieustraszonych, która odbywa się w nocy, wraz z przewodnikiem, opowiadającym mrożące krew w żyłach historie.
Biała Dama z Kórnika
fot/morizon.pl
W pobliżu Poznania można spotkać widmo Teofili z Działyńskich, dawnej właścicielki zamku, która została pochowana w krypcie kościoła w Kórniku. Jej portret zawisł w sali jadalnej, z którego ponoć każdej nocy o godzinie dwunastej, dama ożywa i wychodzi. Następnie, aż do świtu krąży po salach pałacowych. Podobno czasem można ją spotkać w pobliskim parku, w którym oczekuje jej jeździec na tajemniczym koniu.