http://extra.natemat...podobno-straszy
Fragmenty:
Odruchowo ściskam niewielki woreczek w kieszeni płaszcza. Skrywa wahadełka. Kupiłem je w sklepie ezoterycznym w centrum Warszawy. – To najprostszy sposób na sprawdzenie, czy w domu jest duch – zapewnił sprzedawca i za kawałek metalu ze sznurkiem skasował 30 zł.
Ale żenada. Wahadełko to ściema, porusza się pod wpływem ruchów ręki. Portal na temat posłał tam jakiegoś typa, który podszedł do tematu od niewłaściwej strony.
Sprawdziliśmy nagranie z drugiej kamery, moment uderzenia baterii w szafie. Niestety, nie obejmowała wszystkich domowników. Trudno wykluczyć, czy przedmiotem nie rzuciło, któreś z dzieci. Zwłaszcza, że żadne z nich nie było zaskoczone ani wystraszone nagłym uderzeniem.
Ten fragment jest ciekawy. Przypomina mi to historie związane ze słynnym Urim Gellerem, czyli wyginaczem łyżek. Geller miał takiego pomocnika, który pomagał mu w różnych trikach. Na przykład ten koleś w czasie, kiedy z Gellerem przeprowadzano jakiś wywiad, wrzucał drobne przedmioty gdzieś zza kurtyny albo z innego nierzucającego się w oczy miejsca. A Geller udawał zaskoczonego i mówił ,,to się dzieje cały czas, wszędzie gdzie jestem".
I fragment z pierwszej strony
to prawda, że w stronę księdza poleciała kłódka, aż mu wgięło biret, a następnie inne przedmioty — opowiada świadek, pragnący zachować anonimowość.
kontra
nim przyszedł, zaczęła kapać woda z sufitu – zapewnia gospodyni. Odmówił różaniec i już miał wychodzić... – Wtedy w jego biret, który leżał na krześle, uderzyła kłódka
czyli poleciała w stronę niego czy w biret co był na krześle? .
Filmik od szczyglisa oglądałem do połowy. Dialogi z sąsiadami trochę słabo się nagrały i trzeba się wsłuchiwać ale i tak szacun dla tych dwóch kolesi że pojechali tam, zrobili wywiady i dobili sprawę tego rzekomego ducha. Bo to odwagi trochę wymaga.
Użytkownik Wszystko edytował ten post 18.12.2017 - 21:01