Skocz do zawartości


Zdjęcie

NoSleep

nosleep reddit creepypasta tłumaczenia

  • Please log in to reply
6 replies to this topic

#1

Dagmii.
  • Postów: 109
  • Tematów: 49
  • Płeć:Kobieta
  • Artykułów: 3
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

W tym temacie będę zamieszczać tłumaczenia opowiadań z działu NoSleep reddita :) 

 

"Paczka oznaczona zwrot do nadawcy"

 

Mój sąsiad jest jedną z tych irytujących osób, które chcą być sławne na Youtube. Przez lata obserwowałem jak kaszlał cynamonem, leżał na masce swojego samochodu, gdy powoli zjeżdżał po podjeździe i oblewał się letnią wodą krzycząc ''epic win" lub "epic fail". Oglądanie jego wybryków popełnianych w celu zdobycia internetowej sławy może stać się męczące. Dlatego kiedy pewnego dnia zapukał do moich drzwi prosząc o odbieranie jego poczty, bo wyjeżdża na kilka tygodni, poczułem ulgę. Nie potrafię wyjaśnić spokoju ducha, który czułem wiedząc, że przez jakiś czas nie będę musiał zmagać się z jego głupotą. Zawsze bałem się, że jego wyczyny wpłyną jakoś na moje życie.

 

Przez pierwsze kilka dni wszystko było normalnie. Dostał kilka rachunków, trochę spamu, coś, co uznałem za kartkę urodzinową. Potem, jednego wieczoru, wróciłem do domu by zobaczyć kartonowe pudło czekające na jego werandzie. Wielkimi, czerwonymi literami było napisane "Zwrot do nadawcy".

 

Żadne ze mnie chucherko, ale miałem problem z podniesieniem pudła samemu. Było naprawdę ciężkie. Przeniesienie go pod mój dom było nawet trudniejsze, i szybko zdałem sobie sprawę, że nie ma opcji żebym wniósł je po schodkach prowadzących do drzwi wejściowych. Zdecydowałem się zostawić paczkę w garażu. Nie trzymałem tam samochodu: drzwi garażowe nie chciały się otwierać bez mocnego kopnięcia. Mniej problematyczne było zostawianie samochodu na podjeździe niż walka z drzwiami od garażu każdego ranka i wieczora. Patrząc wstecz, powinienem był odstawić paczkę kiedy szarpałem się z otwieraniem zepsutych drzwi, ale wiecie, że kiedy dobrze uchwycicie coś, co tak ciężko unieść, to lepiej tego nie puszczać jeśli naprawdę nie musicie.

 

Kiedy trzeci raz kopałem drzwi, straciłem chwyt i paczka upadła.  Usłyszałem wtedy w środku ciche pęknięcie.

 

-Cholera- przekląłem.

 

Miałem nadzieję, że nie zepsułem niczego ważnego, ale stwierdziłem, że nie powiem o tym sąsiadowi i pozwolę mu uznać, że przesyłka uszkodziła się po drodze. 

 

Z wolnymi rękami w końcu udało mi się otworzyć garaż i nie uwierzylibyście jak głośno wtedy zaskrzypiały. Przeciągnąłem pudło do kąta, zostawiając je tam by poczekało na powrót mojego sąsiada. A potem zupełnie o tym zapomniałem. To jest, dopóki nie minęło kilka dni.

 

Nie jestem zupełnie pewnie ile czasu minęło zanim smród stał się wyczuwalny przez szczelinę w drzwiach z domu do garażu, ale był to powolny proces. To był taki obrzydliwie słodki smród podobny do skunksa i przez pierwsze kilka dni, od kiedy pierwszy raz to poczułem, właśnie za to to uważałem: zwierzę potrącone przez samochód, które zostawiło swój ślad w moim domu. Dopiero gdy zdałem sobie sprawę, że smród przybiera na sile zamiast słabnąć, zacząłem szukać jego źródła. To wtedy otworzyłem drzwi garażowe, a smród we mnie uderzył.

 

Źródło nie było ciężkie do wykrycia. Jedyną zmianą w moim garażu było pudełko w rogu. Pamiętam, że pomyślałem, że to musiało być jedno z tych pudełek z jedzeniem, które wysyłają ci co miesiąc jeśli opłacisz subskrypcję. Mięso musiało się zepsuć, bo było za długo trzymane poza lodówką. Ile mięsa musiało tam być, że pudło było takie wielkie i ciężkie? Cała cholerna krowa?

 

Zakryłem nos gdy podchodziłem do pudełka z parą nożyczek w dłoni. Prawdopodobnie nie potrzebowałbym ich do otworzenia przesyłki, bo spód paczki rozmókł tak bardzo, że pewnie mógłbym przebić go palcem, ale nie miałem ochoty dotykać rękami gnijącego mięsa. Przemoknięty spód był powodem, dla którego w ogóle otwierałem pudełko. Gdybym próbował je przeciągnąć, wszystko wylałoby się na podłogę. Planowałem wyrzucać kawałki mięsa jeden worek ze śmieciami po drugim i wynieść je na śmietnik, proces, którego nie oczekiwałem z przyjemnością.

 

Moje nożyce przecięły taśmę na górze kartonu. Myślałem, że ten zapach już gorszy nie będzie, ale kiedy uchyliłem pudło, odkryłem całą nową gamę smrodu. To było jak otwieranie rozgrzanego piekarnika, ale zamiast fali gorąca, uderzyły mnie fale moczu, potu, fekaliów i rozkładu. To było tak okropne, że cofnąłem się i zmusiłem do powstrzymania wymiotów. Nie sądzę, żebym mógł znieść ten zapach połączony z okropnościami z pudełka. Nie wstydzę się przyznać, że wybiegłem złapać oddech, ale w ciągu krótkiej chwili spędzonej w garażu smród wsiąknął w moje ubrania tak bardzo, że podążał za mną jak cień.

 

Nic, czego próbowałem nie mogło pozbyć się tego smrodu z moich nozdrzy. Nie odświeżacze powietrza, nie maseczki do twarzy, nie trzy prysznice i zmiana ubrań. Każda sekunda, gdy to pudło leżało w moim garażu, była kolejną sekundą, gdy ten smród mógł unosić się w moim domu. Musiałem coś z tym zrobić.

 

Wróciłem do garażu, a pudło było uchylone jakby zachęcając mnie do zajrzenia do niego. Byłem przygotowany, miałem zatkany nos, torbę na śmieci w jednej dłoni, najsilniejszy środek czystości, jaki mogłem znaleźć w drugiej i gumowe rękawiczki chroniące moją skórę przed dotykiem zawartości. Ale, jak się okazało, nie potrzebowałem żadnej z tych rzeczy.

 

Nie musiałem sprzątać ani dotykać zawartości pudełka, musiałem jedynie przeżywać koszmary każdej nocy. Bo widzicie, w pudełku było mięso, ale nie krowy czy świni. Nie, było gorzej. To był mój sąsiad. Martwy. Wciąż w jednym kawałku, ale martwy. 

 

Zadzwoniłem na policję i, oczywiście, wzięli mnie na przesłuchanie. Trochę ciężko nie podejrzewać gościa z trupem w garażu. Na szczęście szybko zdali sobie sprawę, że nie byłem winny. Moje DNA było co prawda na pudełku, a smród zostawił po sobie ślad w całym moim domu, ale w dłoniach moje sąsiada był jeden niezłomny dowód mojej niewinności: kamera.

 

Tylko raz pokazali mi nagranie. Nie jestem pewien czy w ogóle mogli, czy nie zrobili tego tylko dlatego, że było im mnie szkoda. Tak czy inaczej, obejrzałem je.

 

Mój sąsiad siedział w pudle przed firmą kurierską, śmiejąc się i obwieszczając światu, że zamierza wysłać się pocztą przez granice stanowe. Wziął ze sobą butelki na mocz, poduszkę, jedzenie i kilka latarek. Jego przyjaciel- facet, którego widziałem wiele razy przy pomaganiu w różnych wygłupach- zamknął pudło i podrzucił je do wysyłki. Przez następne kilka godzin... lub dni, nie jestem pewien, mój sąsiad nagrał kilka krótkich scen, w których relacjonował postępy. "Myślę, że jestem teraz w ciężarówce, czuję, jak się porusza", "Muszę być w magazynie, całkiem tu ciepło. Wciąż mam pełno jedzenia!", tego typu rzeczy. A potem, w ostatnim nagraniu, pudełko się przewróciło. Skręcił kark i to był koniec. Kamera wciąż nagrywała nagrywała dopóki bateria nie padła, lub karta pamięci się nie przepełniła. 

 

Jest jedna rzecz, której nie powiedziałem policji, po tym jak pokazali mi video. Jedna rzecz, którą usłyszałem na nagraniu, która będzie mnie prześladować do dnia kiedy umrę. Zaraz po upadku, który złamał mu szyję, usłyszałem znajomy dźwięk skrzypnięcia moich drzwi garażowych.

 

 

Źródło:  https://wh.reddit.co...turn_to_sender/


  • 4



#2

Komarzyca.

    The daughter of Satan.

  • Postów: 114
  • Tematów: 11
  • Płeć:Kobieta
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

Hm, nie chce być niegrzeczna, ale ta pasta została przetłumaczona już jakiś
kawał czasu temu, nawet pojawiły się wersje audio z wykonaniem tej pasty.

 

A tutaj mamy wpisz na strone straszne-historie która została dodana tez jakis kawałek czasu temu.
https://straszne-his...ocic-do-nadawcy

Tutaj dodane 6m temu, identycznie napisane, jak skopiowane wręcz że bym powiedziała.
https://www.wykop.pl...moj-sasiad-jes/

 

 

* Jeżeli naprawde, ty przetłumaczyłaś, coś, co już zostało przetłumaczone to po prostu

było to marnowanie czasu aczkolwiek ćwiczenie dla ciebie, nie chce nikogo osądzać.

Ale po co udostępniać coś, co zostało już przetłumaczone i można wrzucić link do YT

audio z udziałem? Po prostu, moje luźne przemyślenia, nikogo nie chce urazić.


Użytkownik Komarzyca edytował ten post 15.12.2017 - 23:07

  • 0

#3

Dagmii.
  • Postów: 109
  • Tematów: 49
  • Płeć:Kobieta
  • Artykułów: 3
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Hm, nie chce być niegrzeczna, ale ta pasta została przetłumaczona już jakiś[...]

Przyznaję się, że popełniłam błąd, bo przeszukałam jedynie forum, a nie ogólnie polskie strony  :facepalm:

 

Oczywiście tłumaczyłam sama, jak zawsze. 

 

Przy kolejnych pastach postaram się zrobić większy research przed tłumaczeniem i wrzucaniem. 


  • 0



#4

Komarzyca.

    The daughter of Satan.

  • Postów: 114
  • Tematów: 11
  • Płeć:Kobieta
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

Nie ma problemu, po prostu lubie się czepiać rzeczy, taka już jestem - W takim razie wszystko wyjaśnione a i ja przepraszam ^_^


  • 0

#5

Staniq.

    In principio erat Verbum.

  • Postów: 6686
  • Tematów: 774
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 28
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Skoro na naszym forum jeszcze tej creepy nie ma, to w czym problem? Tak nawiasem, tłumaczenie do tłumaczenia powinno być podobne jak najbardziej, pod warunkiem, że jest dobrze dokonane. Zrobienie jeszcze jednego tłumaczenia w niczym nie przeszkadza, bo nie wszyscy są w stanie natrafić na poprzednie. Moim zdaniem, jedno drugiemu nie przeszkadza, pod warunkiem, o którym wspomniałem i jest niepowtarzające się na naszym forum.

 

To jeszcze ja dodam coś od siebie. Mamy na forum osobny temat na creepypasty 

http://www.paranorma...-urban-legends/

Edward





#6

Dagmii.
  • Postów: 109
  • Tematów: 49
  • Płeć:Kobieta
  • Artykułów: 3
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

"Próbuję opuścić moją łazienkę od ostatnich 30 minut"

 

Nie mogę wyjść z łazienki.

 

Jakieś pół godziny temu wyszedłem spod prysznica, osuszyłem się, założyłem piżamę, otworzyłem drzwi i wyszedłem, po czym znów znalazłem się w łazience, wpatrując się w zamknięte drzwi. 

 

Zatrzymałem się i próbowałem racjonalnie wytłumaczyć to, co mi się przydarzyło. Wytłumaczyłem sobie, że tylko wyobraziłem sobie otworzenie drzwi i wyjście, więc spróbowałem znów. Nacisnąłem klamkę, otworzyłem, wyszedłem, i znów znalazłem się w łazience wpatrując się w zamknięte drzwi.

 

To mi się przydarza za każdym razem, gdy próbuję wyjść. Biorę ze sobą telefon za każdym razem, kiedy idę pod prysznic- mieszkam sam, więc mam go ze sobą w razie jakiegoś wypadku, dla bezpieczeństwa. Pierwsze co zrobiłem, to zadzwoniłem do rodziców- tata nie odebrał, ale mama tak. Próbowałem wyjaśnić jej sytuację, ale nie mogła zrozumieć jak mogłem być uwięziony w łazience jeśli drzwi się otwierały. Była przekonana, że mam na myśli, że zamek od drzwi do łazienki się zepsuł i dlatego byłem zamknięty. Tak czy inaczej, powiedziała, że przyjedzie jak najszybciej. Mieszka tylko 15 minut drogi stąd, więc może tu być w każdej chwili.

 

Siedzę opierając się o wannę, patrząc przez otwarte drzwi na mieszkanie. Tym razem je otworzyłem, ale nie próbuję wyjść. Wszystko wygląda normalnie. Drzwi od mojej sypialni są zamknięte, tak jak je zostawiłem, drzwi od suszarki również zamknięte, obok schody prowadzące na dół i drzwi frontowe, wszystko w normie.

 

Drzwi są zamknięte. Nie pamiętam jak ani kiedy się zamknęły- wiem tylko, że to musiało się stać w ciągu kilku sekund od kiedy napisałem ostatni paragraf. Właśnie przeczytałem ten paragraf ponownie, to dowód, że nie oszalałem i nie wyobrażam sobie tego.

 

Mama właśnie wysłała mi sms'a z pytaniem czy jestem w domu. Napisałem, że tak, oczywiście, jestem zamknięty w łazience, przecież to z tego powodu w ogóle cię tu ściągnąłem. Oto co mi przysłała:

 

Mama: Dlaczego nic nie mówisz?

 

Ja: Co masz na myśli?

 

Mama: Jesteś tam w ogóle?

 

Ja: Tak, jestem! A ty jesteś w domu?

 

Mama: Stoję pod drzwiami do łazienki. Wołałam twoje imię

 

Nie rozumiem. Nic nie słyszę przez drzwi. Otworzę je.

 

Widzę moje mieszkanie, moje schody, drzwi, ale nie ma mamy. Próbowałem wyjść, ale bezowocnie. Znów patrzę się na zamknięte drzwi.

 

Mama próbowała otworzyć drzwi z jej strony, ale się nie dało. Wzięła ze sobą narzędzia do wyjęcia zamka. Mówi, że teraz się tym zajmuje, ale nic nie słyszę, ani nie widzę żeby klamka się poruszała.

 

Ok, mama napisała mi, że wyjęła zamek, ale drzwi wciąż nie chcą się otworzyć. Spojrzała przez dziurę, w której wcześniej był zamek, ale zobaczyła tylko moją łazienkę. Pustą.

 

Po mojej stronie nie ma żadnej dziury. Zamek i klamka są nietknięte. 

 

Nie mam pojęcia co się dzieje, ani jak mogę wyjść. Po długim przekonywaniu mojej mamy, że naprawdę tu jestem, powiedziała, że zadzwoni do kogoś, kto mógłby wyważyć drzwi. Boje się, że kiedy to zrobią łazienka okaże się pusta, a jednak ja wciąż tu będę, uwięziony w środku. Nie ma tutaj gniazdek, a co dopiero ładowarki do telefonu. W pewnym momencie mój telefon się rozładuje, już teraz mam tylko 24%. Kiedy spadnie do zera, stracę jedyny sposób na kontaktowanie się ze światem.

 

Nie wiem co robić. 

 

Mama wyszła po pomoc. Siedzę zastanawiając się, co mogę zrobić. Próbowałem sam wyłamać drzwi, wiedziałem, że się nie uda, ale musiałem spróbować. Pamiętam, że kiedyś czytałem na Reddicie żeby nie używać ramion tylko kopnąć w zamek, bo to słaby punkt. Nie zadziałało. Nie jestem pewien, czy te drzwi mają teraz jakikolwiek słaby punkt. 

 

Okno jest małe i nie wiem, czy byłbym w stanie się w nie zmieścić. 

 

Wykreśl to- okno też się nie otwiera. W moim domu są zamki w oknach, można je zamknąć małym kluczykiem, ale go nie otrzymałem kiedy się wprowadziłem, więc nigdy ich nie zamykałem. Jednak okno jest teraz zamknięte. 

 

Zakrywa je jedna z tych białych, tanich, plastikowych rolet. Urwałem ją. Razem z nią poleciało trochę tynku, ale teraz mam lepszy dostęp do okna. Jest prosto nad toaletą, więc klęczę na desce szarpiąc klamkę. Nie otwiera...

 

Czekajcie, otworzyło się. Nie zauważyłem jak ciemno jest na zewnątrz. Nie powinno być ciemno, jest środek dnia.

 

Rozejrzałem się, desperacko próbując kogoś zobaczyć. Wokół nikogo nie ma. Wszystko wygląda na jakieś takie... wyciszone. Nie potrafię tego opisać. Nie mogę też opisać głęboko osadzonego uczucia strachu i tego, że coś jest nie tak kiedy patrzę na moją okolicę. Wystawiam głowę żeby zobaczyć, gdzie mógłbym wylądować, gdybym wyszedł, pomimo, że moje instynkty mówią mi, żebym tego nie robił. 

 

Moje okno jest zamknięte. Nie poczułem, że się poruszam, ale okno jest zamknięte. Nawet plastikowa roleta znów jest na miejscu.

 

Siedzę teraz na podłodze, tak daleko od okna i drzwi, jak to tylko możliwe. Niedobrze mi.

 

Mama wróciła, razem z kolegą z pracy. Pomógł jej odkręcić nawiasy i zdjąć drzwi. Nie ma mnie w środku. Nie widzą mnie. Mama wysłała mi zdjęcie łazienki, beze mnie w środku. Myśli, że to wszystko było żartem i nie odpisuje mi na smsy ani nie odbiera. Mam 14% baterii, nie wiem, czy kiedykolwiek wyjdę. To może być moja ostatnia okazja do pożegnania się z mamą, ale ona nie odbiera. 

 

Edytowane: Urwałem zasłonę prysznicową, a jednak patrzę się na nią teraz, powieszoną, wiszącą nad wanną.

 

Znów wyjrzałem przez okno. Wydaje mi się, że słyszałem dudnienie. Niskie, ciche dudnienie. Od tamtej pory nie otwierałem okna. 

 

Został mi 1% baterii. Jeśli wyjdę, zaktualizuję ten post. Jeśli nie będzie edytowany, załóżcie, że wciąż tu siedzę. 

 

 

 

 

Źródło: https://wh.reddit.co...m_for_the_past/


Użytkownik Dagmii edytował ten post 29.12.2017 - 16:30

  • 3



#7

Dagmii.
  • Postów: 109
  • Tematów: 49
  • Płeć:Kobieta
  • Artykułów: 3
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

"Jak skutecznie porwać dziecko"

 

Witajcie Nosleep. Przeglądam tę stronę już od jakiegoś czasu, ale czuję, że teraz nadszedł czas, aby się z wami czymś podzielić. Szczerze mówiąc, robię to tylko dlatego, że mam dość słuchania o tym, jak ludzie porywają dzieci i robią to kompletnie źle. Udało mi się z powodzeniem porwać już ponad tuzin dzieci. Niektórzy nazwaliby mnie ekspertem. Chce wam powiedzieć jak zrobić to poprawnie. Może wtedy w końcu zaczniecie dobrze to robić.

 

Użyję jako przykładu mojej najnowszej zdobyczy. Ma na imię Sophie.

 

Mojego imienia nie musicie znać.

 

Pierwszym krokiem jest wybranie dziecka. Płeć nie ma znaczenia, ale ja wolę dziewczynki. Jeśli chcecie najlepszego okupu to wybierzcie rodzinę, która jest ze sobą blisko związana. Im bardziej rodzice kochają dziecko, tym więcej oddadzą, aby je odzyskać. 

 

Wybierzcie rodzinę z miasta, w którym nie mieszkacie. Najlepiej niech to będzie przynajmniej godzinę drogi od was. Nic nie może was z nimi łączyć. Nie znają was, ale wy dowiecie się o nich wszystkiego. 

 

Wybrałem Sophie ponieważ miała zaplatane kucyki. Podobało mi się to. Była na tyle duża, że robiła pewne rzeczy sama, ale wciąż mała. Drobna. Delikatna. Przechwyciłem Sophie kiedy wracała ze szkoły do domu. Ale zanim ją zabrałem, dowiedziałem się najważniejszych rzeczy. Na tym wykłada się wiele osób. Musicie wiele dowiedzieć się o rodzinie. Musicie wiedzieć kiedy opuszczają dom, jakie mają hobby, kto ich odwiedza, kiedy może nadarzyć się okazja. Musicie spędzić wiele czasu obserwując. Czekając.

 

Trzeba się długo naczekać, ale to sprawia, że nagroda jest jeszcze lepsza.

 

Rodzina Sophie mieszkała na farmie w małym mieście. Lokalna policja składała się jedynie z szeryfa i paru oficerów. Im mniej policji, tym lepiej. Aby trudniej było was zauważyć, nie podglądajcie domu z tego samego auta. Zmiana koloru i marki samochodu sprawi, że namierzenie was będzie niemożliwe. 

 

Idealna okazja nadarzyła się po pięciu miesiącach. Sophie zazwyczaj wracała do domu z przyjaciółką. Droga powrotna prowadziła przez pole, niewidoczna z okien żadnego domu. Ale przyjaciółka była barierą. Miałem szczęście. Przyjaciółka się rozchorowała. Nie przyszła do szkoły. Więc Sophie wracała sama, z plecakiem zwisającym z jednego ramienia, jej szlachetne blond włosy zaplecione w te długie, jedwabne warkocze. 

 

Nie krzywdźcie jej. Załatwcie to szybko. Jedno ramię wokół przepony, drugie zasłania jej usta. Jest mała, zanieście ją do samochodu. Nie pochylajcie się aby powąchać jej włosy. 

 

Kiedy macie już dziecko zaczyna się prawdziwa praca. Najlepiej wysłać list z żądaniem okupu pocztą. E-maile i połączenia telefoniczne można zbyt łatwo namierzyć. List można umieścić w jakiejkolwiek skrzynce. Nie podawajcie żadnego adresu zwrotnego. 

 

Pilnujcie, żeby była cicho. I tak nikt by jej nie usłyszał, ale cisza sprawia, że wszystko jest lepsze.

 

W liście wyjaśnicie, że macie dziecko. Nie skrzywdzicie go jeśli rodzina zapłaci okup. Co do jego wysokości, to musi to być rozsądna kwota. Wystarczająco wysoka, by uzasadnić porwanie, ale na tyle niska, że przeciętna rodzina byłaby w stanie ją wypłacić. Zazwyczaj trzymam się pomiędzy 20.000-50.000 dollarów. Typowa rodzina mogłaby dostać pożyczkę tej wysokości. 

 

Najlepiej jeśli list zostanie dostarczony dzień po porwaniu. Rodzina zdąży już wtedy zadzwonić na policję. List wznieci tylko jeszcze więcej strachu. 

 

Nie możecie iść do nich do domu. Nie przejeżdżajcie obok niego. Nie jedźcie do miasta, choćbyście nie wiem jak chcieli. A będziecie chcieli. Możecie oglądać wiadomości. Możecie bawić się kosmykami włosów przeplatając je między palcami. Możecie planować swój kolejny ruch. Ale nic innego.

 

W pierwszym liście napiszecie po prostu, że zadzwonicie z dalszymi instrukcjami. NIE. DZWOŃCIE. Rodzina będzie czekać przy telefonie. Nie opuszczą swojego domu. Być może powiadomiono już FBI. Założą podsłuch. Każda rozmowa będzie nagrywana. Nie możecie pozwolić, żeby usłyszeli wasz głos.

 

Włosy Sophie smakują jak proszek do prania i świeżo skoszona trawa. 

 

Następnie musicie napisać drugi list. Powinien zostać wysłany dwa tygodnie po pierwszym. Tym razem dołączycie coś napisanego przez dziecko. Ma to na celu udowodnienie, że ono żyje. Sprawcie, aby napisało o rzeczach, których wy nie moglibyście wiedzieć. Powinniście dołączyć też zdjęcie dziecka, w pełni ubranego, trzymającego gazetę. W liście przypomnijcie o wysokości okupu. Napiszcie, że pilnie potrzebujecie gotówki, i że wkrótce poinformujecie o miejscu przekazania pieniędzy. 

 

Pamiętajcie o delikatności.

 

Sophie. Delikatna. Słodka.

 

Po drugim liście następuje kolejny okres oczekiwania. Ten jest dłuższy, to musi być co najmniej kilka miesięcy. To będzie wasz test. Będziecie chcieli dzwonić. Kontaktować się. Ale zaufajcie swojemu instynktowi. Nagroda jest warta czekania. 

 

Spędzajcie czas z Sophie. Opowiedzcie jej o swoim ojcu. Wasze sekrety są z nią bezpieczne. Możecie jej zaufać. 

 

Kiedy oczekiwanie się skończy, wyślecie ostatni list. Dołączycie do niego zdjęcie dziecka w innych ubraniach, z obciętymi włosami, ale z uśmiechem na ustach. Trzymającego kolejną gazetę. Może napisać coś do rodziców, ale nie ma to aż takiego znaczenia. To, co ma znaczenie to dokładne instrukcje. 

 

1. Okup musi być oddany w gotówce i niemożliwy do namierzenia. 

2. Miejsce przekazania pieniędzy musi być popularnym zalesionym obszarem wczesnym porankiem, około 5 rano. Powinno być oddalone co najmniej o godzinę drogi.

3. Cała rodzina musi zawieźć pieniądze na miejsce. 

4. Żadnej policji.

5. Rodzina musi czekać na miejscu z pieniędzmi przez godzinę. Potem dziecko zostanie im oddane.

6. Zjednoczona rodzina musi natychmiast powrócić do domu i nigdy nie rozmawiać o tym wydarzeniu.

 

Oczywiście rodzina nie będzie przestrzegać wszystkich zasad. Policja z pewnością dołączy do nich na miejscu przekazania, w ukryciu. Ale to dobrze.

 

I tak nigdy nie planowaliście tam iść. 

 

Przecież Sophie nie żyje od dnia, kiedy ją zabraliście. 

 

Musi umrzeć. To część planu. Wykorzystujecie ją, kochacie, bierzecie jej włosy. A potem jej nie ma. Tego nie ma. Teraz jest tam gdzie reszta. Nadęte puste skorupy.

 

Wypompowane balony zwisające z sufitu. 

 

Musicie sprawić, że napisze listy, kiedy weźmiecie je do domu. Powiecie dziecku jakie daty zapisać. Obydwa zdjęcia zrobicie tego samego dnia. Po prostu edytujcie gazetę tak, żeby daty się zgadzały. To nie takie trudne. Czekanie jest trudne. 

 

Ale nagroda jest warta czekania.

 

Jedwabne zaplatane warkoczyki. Możecie ssać ich końcówki kiedy jedziecie do domu. Smakują jak mała, martwa dziewczynka. 

 

Ale włosy były już martwe.

 

Nikogo nie będzie w domu kiedy tam dotrzecie. Każdy, łącznie z policją, będzie na miejscu spotkania. Teraz to ich kolej, żeby czekać. Na coś, co nigdy nie nastąpi. 

 

Musicie włamać się do domu. Zabrać wasz okup. Możecie wziąć wszystko, co ma jakąkolwiek wartość. Telewizory, biżuterię, komputery. Jeżeli komputery nie są zabezpieczone hasłami (większość nie jest), macie do wykonania kolejne zadanie. Usuńcie wszystkie zdjęcia dziecka. Wejdźcie na wszystkie konta w social mediach (większość osób się nie wylogowuje) i usuńcie jakiekolwiek powiązania. Zdjęcia. Cytaty. Rysunki. Zróbcie to samo w całym domu. Zabierzcie wszystkie zdjęcia rodzinne. Wszystkie rysunki, jakie dziecko narysowało, wszystko, co ma na sobie jego imię. Sprawcie, żeby dom wyglądał tak, jakby nigdy nie było tam żadnego dziecka. 

 

Proces może długo zająć. Bądźcie dokładni. Myślcie o warkoczykach na przednim siedzeniu waszego samochodu. O tym, jakie są delikatne. 

 

I w końcu, kiedy odjeżdżacie, możecie zabrać waszą nagrodę. Wasz okup. Pewnie, możecie sprzedać przedmioty, które ukradliście. Nie przyniosą zbyt wielkiego zysku, ale nie po to to robiliście. To, co zyskacie to wiedza, że zniszczyliście rodzinę.

 

Już nigdy więcej nie zobaczą swojego dziecka. Nie powąchają jego włosów. Teraz jest wasze. 

 

Nigdy się z tego nie podniosą. Wszystkie ich cenne rzeczy zniknęły. Zabraliście ich zdrowie psychiczne. Radość. Bezpieczeństwo.  Już nigdy nie będą w stanie nikomu zaufać. 

 

A ten fakt smakuje tak samo dobrze, jak warkoczyki. 

 

To by było na tyle. Tak właśnie skutecznie porywa się dziecko. Teraz nie macie już wymówki, żeby zrobić to źle.

 

 

źródło: https://wh.reddit.co...ransom_a_child/


  • 2






Also tagged with one or more of these keywords: nosleep, reddit, creepypasta, tłumaczenia

Użytkownicy przeglądający ten temat: 1

0 użytkowników, 1 gości, 0 anonimowych