Napisano
12.01.2011 - 09:01
Sądzę, że dużo groźniejszy od wybuchu Krakatau może być erupcja podwodnego wulkanu w pobliżu Neapolu -
Campi Flegrei. Miejmy nadzieję,że nie dojdzie do jego erupcji. Inaczej marny bedzie nasz los...
Potencjalny scenariusz wygląda tak: tysiące niewielkich, ale odczuwalnych podziemnych wstrząsów sejsmicznych nieoczekiwanie zakołysze Neapolem. Mieszkańcy tego miasta zaczną z niepokojem spoglądać w stronę Wezuwiusza, który już ma na swoim koncie kompletne zniszczenie antycznej Pompei. Jednak tym razem niebezpieczeństwo wcale nie nadchodzi ze strony tego malowniczego wulkanu. Wezuwiusz jest zbyt mały, aby wywołać jednocześnie aż tyle wstrząsów. Ich przyczyną jest inny wulkan. Wielokrotnie większy i grożniejszy od sędziwego Wezuwiusza. Jest on zaczajony tuż przy mieście i dobrze ukryty przed wzrokiem ludzi. Nazywa sie Campi Flegrei i jest przykryty wodami Zatoki Puzzuoli sąsiadującej z Zatoką Neapolitańską. Campi Flegrei jest także jednym z najgożniejszych wulkanów na świecie, porównywalnym siłą zniszczenia z superwulkanem Yellowstone.
Krater Campi Flegrei, który ze wzgledu na swą wielkość nazywany jest kalderą ma średnicę 6.5 km. Sama erupcja wulkanu rozpocznie się emisją potężnych ilości pary i CO2, które zabiją wszystko co żyje w starożytnym mieście Puzzuoli leżącym tuż na skraju krateru. Magma, która normalnie znajduje się zaledwie 7 km. pod ziemią zacznie gwałtownie zbliżac się do jej powierzchni. Kiedy dotrze do wód gruntowych zamieni się w przypominający gąbkę kamień. Woda zacznie się gotować a rozgrzana para wodna zacznie wypełniac sobą wulkaniczną gąbkę.Wkrótce ciśnienie wzrośnie do takiego stopnia, że nic już nie powstrzyma wybuchu.
Miliardy metrów sześciennych kamieni zostaną wystrzelone w powietrze przez wybuch 200 razy większy niż ten, z jakim eksplodował niedawno islandzki wulkan Eyafjallajokull, który swa aktywnością sparaliżował całą Europe i przyniósl straty obliczane na 3 mld. funtów. Wybuch Campi Flegrei wywola w Neapolu panikę gdy ludzie będą chcieli za wszelką cene wydostać się z miasta skazanego na zagładę. Błyskawicznie jednak wszystkie drogi wyjazdowe zostaną zakorkowane przez przepychające się chaotycznie samochody. Tymczasem chmura toksycznego dymu i pary z szybkością huraganu zacznie pochłaniać miasto, zabijając wszystkie żywe istoty na swojej drodze. Nie tylko miliony ludzi w Neapolu staną się bezpośrednimi ofiarami wulkanu, ale niemalże całe życie w basienie Morza Środziemnego przestanie istnieć. Reszta Europy także odczuje wybuch niknąc powoli pod zwałami popiołu i śniegu. Ci co przetrwają, zaczną walczyć między sobą o jedzenie i inne zasoby. Europa pogrąży się powoli w chaosie, cofając się rozwojem do Średniowiecza. Ostatni raz takie wydarzenie miało miejsce 39 tys. lat temu.
Nic więc dziwnego, że naukowcy chcąc lepej zrozumieć mechanizm powodujący wybuch wulkanu, chcą przeprowadzic w zatoce Puzzuoli szereg badań i testów. Przede wszystkim chcą zbadac wiertłem przez dno kaldery po to, by dowiedziec się dlaczego poziom magmy podniósł się od 1969 r. o 3 metry. Domy stojące na skraju kaldery wypychane pęczniejącym dnem wulkanu zaczęły pękać i rozpadać się. Naukowcy starają się uspokoić sytuacje, tlumacząc wybrzuszenie na dnie kaldery regularnymi cyklami, które tworzą je co 60 lat.. Stan taki trwa przez kolejne 30 lat i dno kaldery opada ponownie. Jedynym sposobem, aby lepiej zrozumieć ten cykl jest przewiercić dno kaldery i dotrzeć do magmy, ale wiercenie zostało nieoczekiwanie przerwane przez burmistrza Neapolu. Burmistrza przekonał neapolitanski naukowiec, który uznał, że naklucie zbiornika z magmą może miec nieobliczalne konsekwencje, łącznie z wywołaniem wybuchu wulkanu.
Wierceń w kraterze Campi Flegrei chce dokonać ekipa z International Continental Scientific Drilling Programme, używając do tego celu specjalnie przystosowanej platformy wiertniczej, która jest w stanie automatycznie zmienić wiertło na system, ktory nie tylko odczytuje temperaturę na danej głębokościa ale także pobiera próbki skalne. Planowana głębokość takiego odwiertu to 4 km. Na takiej głębokości warstwa skalna nie jest już ogrzewana przez wodę a bezpośrednio przez magmę. Wg. naukowców chcących dokonać takiego odwiertu jest to jedyna szansa dla Neapolu aby nie podzielić losu Pompei. Odwiert pozwoli poznac budowę kaldery i wszystko co wydarzyło się w jej historii. Pozwoli także zrozumieć w jaki sposób powstaje cykliczne wybrzuszenie na jej dnie. Czy ciśnienie to jest wywołane bezpośrednum działaniem magmy, czy może jest to związane z rozszerzaniem się skały. Odwiert pozwoli także na zainstalowanie czujników mierzących temperaturę blisko zbiornika lawy. I wreszcie pobrane próbki mogą zostać zbadane w najlepszych światowych laboratoriach geofizycznych po to, by zrozumieć wszystkie aspekty powracającego do życia superwulkanu.
Prace nad odwiertem powstrzymał niejaki Benedetto De Vivo, który uważa, że nawet 2.5 km. odwiert jest w stanie uruchomić mechnizm, który doprowadzi do erupcji wulkanu. Jego opinia była drukowana we wszystkich ważniejszych wloskich dziennikach i w obawie przed reperkusjami – burmistrz Neapolu zakazał naukowcom z ICSDP dokonania odwiertu. De Vivo powołuje się na przykład blotnego wulkanu Lusi w Indonezji, który wybuchł po tym, jak firma naftowa dowierciła sie do błotnej magmy. Inny przyklad to niedawna katastrofa w Zatoce Meksykańskiej, do której doszło rownież na wskutek odwiertu. Tymczasem nawet bezpośrednie nakłucie niekoniecznie musi skończyć się katastrofą. Podczas erupcji wulkanu Eyafjallajokull, naukowcy wielokrotnie nakłuli pęcherz lawy, która wyciekała przez odwiert na zewnątrz podobnie jak woda wycieka przez rurkę do picia, nie powodując katastrofalnych skutków. Dlatego w przypadku Campi Flegrei naukowcy chcą przekonać Neapolitańczyków, że odwiert jest konieczny dla ich dobra po to, aby nie powtórzyli oni losu mieszkańców Pompei…
(na podst. „Daily Mail”)