Islandzcy specjaliści już od kilku dni donosili o problemach, jakie może sprawić wulkan Bardarbunga. Od kilku dni obserwowane są liczne roje trzęsień ziemi. W ciągu ostatnich 24 godzin doszło do najsilniejszego trzęsienia ziemi w całej sekwencji , mag 4.8 i zarejestrowano subglacjalną erupcję.
Już teraz odbywa się ograniczona emisja popiołu wulkanicznego i wystosowano najwyższy - czerwony - poziom alarmu. Linie lotnicze obawiają się, że nadchodzi okres zakłóceń w ruchu lotniczym, co może kosztować kolejne miliardy dolarów strat.
Drobna poprawka - na zewnątrz żadnej emisji popiołów nie obserwowano. Aktywność erupcyjna zaczęła się pod 300-400 metrową warstwą lodu i teraz czekają czy i kiedy przebije się na wierzch. Prawdopodobnie najpierw nastąpi jokullhlaup, dlatego ewakuowano turystów z najbliższej doliny rzecznej. Już się zdarzało że erupcje nie przebijały lodu.
Z tego co wyczytałem, obecna sytuacja z islandzkim wulkanem wygląda tak - lawa napływająca do komory pod Bardarbungą zaczęła przepływać boczną szczeliną, tworząc dajkę i sylil, czyli podziemny zbiornik lawy wytworzony poprzez rozpychanie warstw skalnych na boki:
Dajka ta wydłuża się stopniowo na północ, i tam przesuwają się największe wstrząsy. Obecnie dajka sięga 40 km od krateru, 10 km poza krawędź lodowca Vatnalokull a jej wierzchołek sięga do uśpionego wulkanu Askja.
Możliwych jest teraz kilka scenariuszy - może dojść do erupcji szczelinowej po przerwaniu ziemi nad dajką, prawdopodobnie w okolicach wierzchołka. Powstałaby wtedy długa szczelina wyrzucająca wylew lawowy ale nie specjalnie dużo popiołu. Druga opcja to erupcja szczelinowa lub otworowa pod lodowcem. Nastąpiłby wtedy jokullhlaup, czyli powódź glacjalna, a kontakt lawy z lodowcem tworzyłby dużo lekkiego popiołu. Możliwe jest też, że wypływ lawy do szczelin podziemnych obniży ciśnienie w komorze i erupcja na powierzchni nie nastąpi.
Aktywacja wulkanu Askja jest mało prawdopodobna, z powodu obecności w gruncie zastygniętych dajek z minionych wieków. Możliwa jest nadal erupcja z głównego krateru, ale też mało prawdopodobna.
Tymczasem wczoraj w okolicach wulkanu zanotowano wstrząs 5,7 R, najsilniejszy od 1996 roku. Wcześniej pojawiły się dwa wstrząsy 5,1 R, a te około 4,5 R notuje się codziennie.
Warto też zastanowić się nad jeszcze jednym, groźnym scenariuszem. Erupcja z bocznej szczeliny, zwłaszcza bardzo intensywna, może wywołać zapadnięcie się komory magmowej pod wulkanem i powstanie pod kraterem kaldery, a więc rozległego zagłębienia. Takiemu zapadnięciu się zazwyczaj towarzyszą bardzo silne wybuchy i wstrząsy, bo na chwilę odsłaniana jest gorąca komora. Jeśli dodać do tego fakt, że w razie zapadnięcia, do rozgrzanej komory wpadłby spory kawał lodowca, to eksplozja mogłaby być bardzo niebezpieczna dla mieszkańców wyspy.
Islandzcy meteorolodzy poinformowali, że w nocy doszło do erupcji wulkanu Bardarbunga. Wprowadzono czerwony, najwyższy stopień zagrożenia. Islandia ostrzegła też Niemcy o możliwym zamknięciu przestrzeni powietrznej.
Islandzki Instytut Meteorologii wprowadził czerwony alert. Po ponad tygodniu notowania drgań ziemi – wulkan Bardarbunga wybuchł.
Jednocześnie władze informują o zamknięciu przestrzeni powietrznej wokół wulkanu do wysokości 18 tysięcy stóp.
„Widzę żar” – poinformował dziennikarzy gazety „Expressen” mieszkający 16 kilometrów od wulkanu Bragi Benediktsson. Według niego, wulkan wyrzuca lawę na wysokość 150 metrów.
Do erupcji doszło pod lodowcem, pokrywającym wulkan.
Alert czerwony ogłasza się, gdy erupcja „jest nieuchronna” lub już trwa „ze znaczną emisją popiołów wulkanicznych do atmosfery”.
„Na razie nie wykryto (wyrzucenia do atmosfery) popiołów wulkanicznych. Wstrząsy są niewielkie, co wskazuje, że erupcja była wylewna, a nie eksplozywna” – wyjaśniają meteorolodzy.
Po dwóch godzinach od wybuchu aktywność sejsmiczna w miejscu erupcji zmalała, a w kolejnych godzinach pozostawała na niezmienionym poziomie.
Od połowy sierpnia w regionie Bardarbungi – największego islandzkiego wulkanu, pokrytego grubą na kilkaset metrów pokrywą lodową lodowca Vatnajoekull – obserwuje się podwyższoną aktywność sejsmiczną.
Do erupcji doszło ok. godz. 2 nad ranem w miejscu nieprzykrytym lodem. Ryzyko wystąpienia chmury popiołów wulkanicznych jest najwyższe w przypadku wulkanicznych wybuchów pod lodową pokrywą.
Wulkanolodzy ostrzegają, że w razie erupcji Bardarbungi i wyrzucenia popiołów wulkanicznych zakłócony może zostać transport lotniczy w północnej Europie i w rejonie północnego Atlantyku.
W 2010 roku doszło do paraliżu ruchu lotniczego, gdy po erupcji wulkanu Eyjafjallajoekull do atmosfery przedostała się ogromna chmura pyłu, gdzie utrzymywała się przez tydzień i spowodowała odwołanie ponad 100 tys. lotów nad Europą.
W piątek 29 sierpnia nastąpił wybuch wulkanu w Papui-Nowej Gwinei. Chmura popiołu została wyrzucona wysoko w powietrze.
Erupcja miała miejsce na jednej z wysp Papui-Nowej Gwinei o nazwie Nowa Brytania. Czynny Tavurvur - stratowulkan, który znajduje się na jej obszarze wyspy – wybuchł w godzinach porannych (czasu lokalnego) w piątek 29 sierpnia.
- Erupcja Tavurvur rozpoczęła się od między 03.30 a04.00. Wulkan w trakcie wybuchu wydał głośny, ciągły „ryk”. Generował fale, które zatrzęsły m.in. oknami – informował przedstawiciel obserwatorium wulkanicznego w regionie.
Ludzie mieszkający obok wulkanu zostali ewakuowani, a loty nad wyspą odwołane lub przekierowane. Zamknięto również szkoły i inne miejsca publiczne.
Na razie nie ma informacji o rannych i ewakuacji pozostałych mieszkańców m.in. z miejscowości Rabaul w południowej części wyspy.
Do erupcji doszło pod lodowcem, pokrywającym wulkan.
Do erupcji doszło ok. godz. 2 nad ranem w miejscu nieprzykrytym lodem.
Więc chyba raczej przed lodowcem a nie pod.
W nocy obserwowano wylew lawowy, obecnie ze szczeliny długiej na 300 metrów wydobywa się para wodna. Do erupcji doszło nieco bardziej na południe od końca dajki, więc przedłużenie erupcji aż do lodowca nadal jest możliwe.
Choć na razie nie ma materiałów filmowych z dźwiękiem dotyczących erupcji wulkanu Bardarbunga na Islandii to wg ludzi pracujących w Iceland Review Online zbierających informacje na powyższy temat , z krateru dochodziły bardzo dziwne dźwięki przypominające buczenie silników odrzutowych.
I jeszcze ciekawostka dotycząca wybuchu wulkanu Tavurvur w Papui Nowej Gwinei z 29 sierpnia br.
Zwróćcie uwagę na falę uderzeniową po eksplozji. To jest siła natury. A to tylko stratowulkan. Co by się działo po wybuchu superwulkanu? Strach pomyśleć.
Nie trzeba superwulkanu aby powstała wielka eksplozja - dwie największe erupcje w naszych czasach, Tambora i Krakatau nie były erupcjami superwulkanów, bo wyrzuciły względnie mało materiału (superwulkan to nie "bardzo silny wulkan" tylko erupcja powyżej 1000 km2 materiału), a mimo to były tak silne że wybuch Krakatau słyszano z Australii. Superwulkanem nie była też erupcja Laki która zniszczyla pół Islandii.
Erupcja Bardarbunga nadal trwa. Lawa dociera już powoli do rzeki wypływającej z lodowca. Gdy tam dotrze mogą pojawić się erupcje pary. Jeśli lawa przegrodzi koryto może powstać nowe jezioro. Pod lodowcem i pod terenem na północ od niego powstało podłużne zagłębienie, prawdopodobnie szczelina ryftowa. Ponadto na południe od szczeliny erupcyjnej pojawiają się nowe otwory. Wielka erupcja pod lodowcem jest coraz bardziej prawdopodobna.
Erupcja szczelinowa na Islandii coraz bardziej aktywna. Tymczasem zgodnie z przewidywaniami główny szczyt wulkanu Bardarbunga zapada się w wyniku spadku ciśnienia w komorze magmowej - zapadł się już o 18 metrów. Całkowite zapadnięcie się może się skończyć dużą eksplozją, wzmocnioną tym, że ta część wulkanu leży pod 800 metrami lodu.
Ponury scenariusz potężnej erupcji wulkanu na Islandii
Erupcja wulkanu Bardarbunga na Islandii nie ustaje. Z kraterów wydobywają się strumienie lawy i trujące gazy. Każdego dnia notuje się setki wstrząsów ziemi. Naukowcy opracowali trzy scenariusze dalszego rozwoju sytuacji. Jeden z nich jest szczególnie niepokojący.
Erupcja wulkanu Bardarbunga na Islandii. Fot. Einar Gudmann.
Naukowcy stale monitorujący aktywność wulkanu Bardarbunga na Islandii, w ciągu ostatniego miesiąca, odnotowali 20 tysięcy trzęsień ziemi o magnitudzie dochodzącej do 5,7. Świadczą one o tym, że erupcja nie ustaje i szybko się nie zakończy.
To niepokoi mieszkańców wyspy, którzy zmuszeni są żyć w ciągłej niepewności, bo nikt do końca nie jest w stanie przewidzieć, jak zachowa się wulkan, choćby jutro. Strumienie lawy wydobywającej się ze szczelin w ziemi na obszarze lawowym Holuhraun, zaczynają wlewać się do rzeki Jökulsá á Fjöllum, którą do tej pory zasilały wody z roztapiającego się lodowca.
Jednak znacznie groźniejsze niż lawa są wyziewy, które unoszą się wraz z wiatrem na północ i północny-zachód. Mieszkańcy niektórych miejscowości proszeni są o pozostanie w domach oraz uszczelnienie okien i drzwi, aby trujące gazy nie wnikały do domów.
Jako, że wulkan Bardarbunga znajduje się pod czapą lodową Vatnajökull, największym pod względem objętości lodowcem w Europie, masy lodu są powoli, ale systematycznie, roztapiane od spodu. Woda spływa do miejscowych rzek, które odprowadzają ją do morza. Rzeki wzbierają, miejscami wylewają, dochodzi do coraz liczniejszych podtopień.
Erupcja wulkanu Bardarbunga na Islandii. Fot. Ármann Höskuldssyni.
Naukowcy są zdania, że sytuacja będzie się komplikować. Podczas codziennych spotkań ustalone zostały trzy scenariusze na to, co może się z wulkanem zdarzyć w nadchodzących tygodniach i miesiącach. Każdy kolejny jest coraz bardziej niepomyślny.
Niepokojące scenariusze dla Islandii
Według pierwszego scenariusza, najbardziej korzystnego, osiadanie kaldery Bardarbungi będzie przystopowywać, a erupcja, mówiąc kolokwialnie, spali na panewce. Drugi scenariusz jest mniej pomyślny, ponieważ wieści dalsze osiadanie kaldery oraz erupcje na polu lawowym Holuhraun.
Mogłoby dojść do kolejnych erupcji, tym razem pod lodowcem, które spowodowałaby gwałtowne roztapianie się lodu i emisje popiołów. Mogłoby dojść do powodzi oraz paraliżu w ruchu lotniczym.
Erupcja wulkanu Bardarbunga na Islandii. Fot. Kristinn R. Kristinsson.
Trzeci scenariusz jest zdecydowanie najczarniejszy i nikt nie chce, aby się zrealizował. Zgodnie z nim doszłoby do rozległej erupcji kaldery Bardarbungi, wraz ze znaczną emisją popiołów, całkowicie wstrzymujących ruch lotniczy. Erupcja spowodowałaby roztopienie się części lodowca Vatnajökull i masowe powodzie.
Scenariusz ten może się oczywiście rozwijać, ponieważ skala erupcji może być bardzo różna. Przy silnej erupcji lodowiec Vatnajökull mógłby się roztopić w znacznej mierze albo nawet w całości.
Trzeba mieć na uwadze to, że jest on jednym z największych lodowców na świecie, ma objętość 3 tysięcy kilometrów sześciennych, powierzchnię 8 tysięcy kilometrów kwadratowych (prawie 10 procent terytorium wyspy), a jego grubość dochodzi do 1 kilometra. Islandii groziłaby wówczas powódź na niewyobrażalną skalę.
Ponure wizje pobudzają wyobraźnię potomków Wikingów. Nawet czołowe gazety porównują erupcję Bardarbungi z przerażającym wydarzeniem, które miało miejsce w 897 roku. Doszło wówczas do erupcji wulkanu na Islandii, a według historyków, mogła nim być Bardarbunga. Do atmosfery wyemitowane zostały tak duże ilości popiołów, że niebo pociemniało. Trzy zimy z rzędu były wyjątkowo srogie, co według dawnych podań, miało zapowiadać nadejście końca świata.
Na tle historii gigantyczne erupcje wulkanów zdarzały się wielokrotnie. Jedną z największych była ta z lat 536-537. Nie wiadomo, który wulkan wybuchł, choć snute są domysły, że zapewne również na Islandii. Jak wspominają kroniki, na terenie dzisiejszej Szwecji opuszczono w tym czasie około 75 procent wiosek, a na południu Norwegii odkryto wzrost liczby pochówków o 90-95 procent.
Śnieg sypał nawet w środku lata, a zimy były niezwykle śnieżne i mroźne, nawet tam, gdzie zwykle bywały łagodne. Także wtedy kronikarze wspominali o Fimbulvinter, czyli trzyletniej ciężkiej zimie, która miała doprowadzić do Ragnarök, czyli zagłady ludzkości. Tak się jednak nie stało i oby i tym razem erupcja Bardarbungi przebiegła zgodnie z najbardziej pomyślnym, pierwszym scenariuszem.
W sieci pojawił się niesamowity film przedstawiający wybuch wulkanu Tavurvur w Papui Nowej Gwinei. Został on dodany przez australijskiego turystę Philipa McNamara.
Podczas podróży łodzią McNamara był w stanie uchwycić wulkan w czasie erupcji. Tavurvur nagle zaczął emitować strumienie popiołu i dymu, powodując szybkie uformowanie się chmury nad wulkanem.
Australijczyk zdołał wykonać film dokumentujący jedno z najpotężniejszych i najbardziej przerażających zdarzeń naturalnych - erupcji wulkanicznych.
Zjawisko to miało miejsce 29 sierpnia. Pióropusz popiołu w pewnym momencie sięgał nawet 17 km ponad kraterem. Obecnie aktywność wulkaniczna w obrębie wulkanu Tavurvur jest już na stabilnym poziomie.
: O
Kurde a jednak ktoś mnie ubiegł
Coś te wulkany ostatnio niespokojne. Dziwne.
Użytkownik Ostrzewtlumie edytował ten post 21.09.2014 - 12:59
Drugi najwyższy wulkan Japonii - góra Ontake - niespodziewanie wybuchł.
Góra była uśpiona od 40 lat, a w okresie jesiennym jej stoki są chętnie odwiedzane z uwagi na piękne krajobrazy. Wybuch zaskoczył około 250 wspinaczy na różnych trasach spacerowych, zaraz po nim ze stoku zeszła lawina popiołu. Trzydzieści osób jest rannych lub poparzonych, kilka osób przysypał popiół ale zdołały się odkopać. Większość wspinaczy zeszła o własnych siłach, ale około 40 osób bądź nie jest w stanie tego zrobić, bądź nie ma z nimi kontaktu. Na razie potwierdzono śmierć jednej kobiety, podejrzewa się jeszcze śmierć dwóch innych osób zasypanych popiołem.
Wulkan nie wykazywał wcześniej aktywności sejsmicznej, prawdopodobnie więc jest to erupcja freatyczna, a więc wybuch pary wodnej w przegrzanym gruncie ogrzewanym od spodu przez ciepło wulkanu.