Ładny film pokazujący spływ lawy Kilauea do morza:
Znalazłem też kompilację nagrań na temat erupcji Nishinoshima, która w zeszłym roku utworzyła nową wyspę u wybrzeży Japonii. Najlepiej wyglądają ujęcia z kamery termicznej:
W Lipcu na Islandii zanotowano wstrząsy w okolicy pokrytego lodowcem wulkanu Katla. Gdy wzrósł poziom rzeki wypływającej spod lodowca, uznano że prawdopodobnie doszło do niewielkiej erupcji lub zwiększonej aktywności fumaroli.
Katla to bardzo niebezpieczny wulkan, w czasach historycznych wybuchał średnio co 40-80 lat, wywołując duże zniszczenia. Ostatnia erupcja która przebiła lodowiec nastąpiła w 1918 roku. Od tego czasu zanotowano kilka małych erupcji subglacjalnych, ostatnia w 2011 roku.
Użytkownik Zaciekawiony edytował ten post 23.08.2016 - 23:16
Na wyspie Reunion wybuchł wulkan Piton de la Fournaise. Jest to już druga jego erupcja w tym roku. Lawa wytryskuje z długiej szczeliny, tworząc efektowne fontanny:
Kolejny raz uaktywnił się Ekwadorski wulkan Colima. W kraterze uformowała się kopuła lawowa, strumień lawy spływa po zboczu, dotarł już bardzo nisko, co efektownie wygląda nocą:
Ponownie podwyższono poziom alarmu dla islandzkiej Katli, gdzie pod lodowcem pojawił się rój płytkich trzęsień
Nieoczekiwanie w Japonii wybuchł wulkan Aso. Góra jest od dawna bardzo aktywna ale zazwyczaj ograniczała się do emisji dymów i popiołów. Tymczasem po wybuchu w nocy kolumna popiołów sięgnęła 11 km a opad wulkaniczny objąć pobliskie miasta. Poprzednia erupcja tej wielkości zdarzyła się w latach 80.
Na Islandii może dojść do potężnej erupcji wulkanu Katla. W ostatnich tygodniach pojawiły się w jego okolicy silne wstrząsy sejsmiczne, które mogą być zwiastunem wybuchu - ostrzegają naukowcy.Dwa wstrząsy o sile 4,5 stopnia w skali Richtera odnotowano w tym rejonie w miniony poniedziałek. Przez cały tydzień w rejonie wulkanu potwierdzono również wzmożoną aktywność sejsmiczną. W ciągu jednej doby odnotowano nawet dwieście wstrząsów. Po innej serii ruchów tektonicznych tymczasowo zamknięto drogi w rejonie wulkanu, a poziom zagrożenia podniesiono ze stopnia zielonego do żółtego.
Islandzki Instytut Geologiczny postawiony jest w stan gotowości z powodu możliwego wybuchu. - Erupcja nie jest pewna, ale nie można jej też wykluczyć - mówią naukowcy cytowani przez CNN.
Z kolei islandzki przewodnik wycieczek, Guthjon Guthmannson powiedział dla BBC, że nowa erupcja może pojawić się w każdej chwili. - Ostatnia miała miejsce w roku 1918, a wcześniej wulkan Katla wybuchał co 60-80 lat, więc czas już najwyższy - wyjaśnia.
Katla jest jednym z największych wulkanów na Islandii. Wznosi się na wysokość 1512 metrów nad poziomem morza. Jego nazwa w języku islandzkim oznacza "kotły". Jak dotąd odnotowano 17 erupcji tego wulkanu, każda powodowała duże zniszczenia.
Katla znajduje się w pobliżu wulkanu "Eyjafjoell", który wybuchł sześć lat temu. W wyniku tamtej erupcji w powietrzu było tyle popiołu, że w Europie odwołano ponad sto tysięcy lotów. Zdaniem ekspertów sytuacja może się powtórzyć, choć teraz meteorolodzy, linie lotnicze i urzędy lotnictwa są lepiej przygotowane na taką erupcję.
Włoskie władze alarmują: Po 40 tys. lat budzi się europejski superwulkan. Grozi wieloletnią zimą.
Włoscy naukowcy mają dla Europy wyjątkowo niepokojące wieści. Po 40 tysiącach lat do życia budzi się superwulkan. Jeśli to się stanie, będzie mógł wybuchnąć w każdej chwili. W poważanym magazynie Nature Communications opublikowano wyniki badań, które oznaczają dla Włoch coś wyjątkowo niedobrego. W wulkanie Campi Flegrei rośnie zarówno ciśnienie jak i temperatura. Oznacza to, że już wkrótce może on wybuchnąć. Campi Flegrei to superwulkan, który jest naprawdę ogromny. Jego Kaldera ma średnicę aż 13 kilometrów i jest położona w okolicach Neapolu. Na jej terenie znajdują się 24 kratery i stożki wulkaniczne, a także fumarole, solfatary oraz gorące źródła. Dochodzi tam do częstych trzęsień ziemi, a ze szczelin wydobywają się gazy wulkaniczne. Pod kalderą czeka na wybuch gigantyczne jezioro płynnej lawy. Wybuch superwulkanu mógłby grozić prawdziwą katastrofą. Sytuacja jest na tyle poważna, że włoskie władze zdecydowały się zmienić status wulkanu z zielonego na żółty co w praktyce oznacza, że znajduje się on pod stałą obserwacją ekspertów. Ostatni wybuch Campi Flegrei miał miejsce 40 tysięcy lat temu. Niektórzy naukowcy twierdzą, że właśnie to wydarzenie miało wpływ na wyginięcie neandertalczyków i przetrwanie homo sapiens. Podczas ostatniej eksplozji w powietrze wystrzelone zostało 300 km³ pyłów wulkanicznych, a Ziemię zalało około 200 kilometrów sześciennych magmy. Wybuch grozi wieloletnią zimą oraz kilkustopniowym obniżeniem się temperatury na całym świecie – właśnie tak było ostatnim razem.
Wulkany obniżają temperatury globalne za sprawą dwutlenku siarki i popiołów. Wiele wulkanów wydziela tyle samo lub więcej SO2 niż CO2 (wulkany islandzkie nawet dwa razy więcej). Efekt jest krótkotrwały. Na przykład wybuch Pinatubo w 1991 roku obniżył średnią globalną o 0,5 stopnia. Skutki wybuchu Krakatau było czuć kilka lat.
W tym przypadku media przesadzają. W artykule z Nature nie było prognoz, przewidywania że wybuch będzie za niedługo. Stwierdzili jedynie że w komorze magmowej występuje "krytyczne ciśnienie odgazowania" w związku z czym obserwowane w ostatnich latach wypiętrzanie terenu nie jest skutkiem napływu nowych porcji magmy, czego się obawiano, tylko wydzielania się gazów.
Zaraz, zaraz. Wydalenie do atmosfery olbrzymiej ilości CO2 powinien chyba podwyższyć temperaturę, zamiast ją obniżać, prawda ?
Zaciekawiony już wyjaśnił o co chodzi z obniżaniem temperatury, od siebie tylko dodam, że nawet ogromna erupcja Pinatubo wyniosła do atmosfery ok 40 mln ton CO2, czyli jakieś 0,1% tego, co ludzie emitują do atmosfery w ciągu roku (tylko ze spalania paliw kopalnych). Potencjał cieplarniany pojedynczych eksplozji wulkanów jest więc praktycznie nieistotny, jeżeli chodzi o CO2.
Potok lawowy z hawajskiej Kiluei od dłuższego czasu spływa do morza. Zestalone kawały lawy utworzyły przy brzegu wachlarzowatą deltę o powierzchni dwóch boisk piłkarskich. Okazała się jednak bardzo niestabilna i na początku stycznia osunęła się do morza. Towarzyszyły temu erupcje pary wodnej, wyrzucające w powietrze gorące odłamki skał, które o mało nie zabiły kilku turystów, którzy przesadzili barierki i podeszli zdecydowanie za blisko.
Miało to przy okazji ten skutek, że linia uskoku przecięła tunel lawowy w taki sposób, iż lawa wypływa efektownym lawospadem:
Władze rejonu wyrażają jednak obawy w związku z tym, że statki z turystami starają się podpłynąć możliwie najbliżej.
Natomiast na wyspie Reunion wybucha Piton de la Fournaise, bardzo aktywny wulkan, w zeszłym roku wybuchał już cztery razy. Poniżej krateru utworzyła się szczelina, z której początkowo strzelały wysokie fontanny lawy. Obecnie jest to raczej spokojniejszy wypływ. Nad wyspę dotrze wkrótce tropikalny sztorm.
Dodatkowa aktywność pojawiła się też w pobliżu etiopskiego Erta Ale. Wulkan ma postać dużego otworu na dwie podłużnej kaldery częściowo zalanej lawą z poprzednich erupcji, nie tworzy więc klasycznego stożka. Wewnątrz od wielu lat utrzymuje się jedno z kilku jezior lawowych, chętnie odwiedzane przez badaczy, mogących dokładnie i z bliska obserwować jej konwekcję. 21 stycznia 3-4 kilometry od krateru, na brzegu kaldery pojawiły się szczeliny z których w trzech miejscach zaczęła wypływać lawa. Równocześnie poziom jeziora lawowego obniżył się, doszło też do obrywy krawędzi.
Pod koniec lutego uaktywniła się Etna, krater na stokach zaczął wyrzucać lawę, która szybko utworzyła mały stożek. Dziś w pobliżu nastąpił wypadek - gdy na szczycie znajdowali się turyści, geolodzy i ekipa filmowa BBC, nastąpiła eksplozja, która wyrzuciła gorące skały. Od ich uderzeń rannych zostało 10 osób, z czego 6 trafiło do szpitala.
Stożek w chwili wybuchu miał niską aktywność, do eksplozji doprowadził prawdopodobnie kontakt spływającej lawy z grubą warstwą śniegu na szczycie wysokiego na 3300 metrów wulkanu.
Po tym gdy w grudniu 2015 zakończyła się erupcja na japońskiej nowej wyspie Nishinoshima, wydawało się że na dłuższy czas będzie z nią spokój. Otóż wygląda na to, że nie - wczoraj z krateru znów zaczęła wypływać lawa. Erupcja jest na razie bardzo spokojna.
Spektakularnej erupcji wulkanu towarzyszyły tysiące piorunów. Ludzie mają trudności z oddychaniem.
Na południu japońskiej wyspy Kiusiu wybuchł we wtorek wielki wulkan Sakurajima koło miasta Kagoshima, zasypując je gęstym popiołem. Jak donosi Daily Express, powołując się na Lokalne Obserwatorium Meteorologiczne w tym mieście, nastąpiło 5 erupcji jedna za drugą.
Na razie nie ma doniesień o ofiarach, ale mieszkańcy okolicznych miejscowości skarżą się na trudności z oddychaniem. Po eksplozji, która miała miejsce o godzinie 3:30 czasu lokalnego, niebo nad 1100-metrowym wulkanem zakryła wielka czarna chmura, która uniosła się na wysokość 4 km.
„Wszystko w moim mieście pokrył wulkaniczny popiół z Sakurajimy. Nie mogę oddychać” – napisał na Twitterze jeden z mieszkańców. Japońskie władze ogłosiły tzw. „żółty poziom alarmu”, co oznacza zagrożenie w pobliżu ludzkich siedzib. Mieszkańcom zaleca się pozostanie w domach lub wychodzenie tylko w maskach.
Przypomnijmy, że pierwsza eksplozja Sakurajimy miała miejsce już w piątek 28 kwietnia br. Obecna była jednak znacznie potężniejsza. 50 km od wulkanu znajduje się japońska elektrownia atomowa Sendai. Nie ma jednak informacji, aby była ona zagrożona.
Media w Japonii przypominają, że wulkan ten jest „autorem” największej erupcji w tym kraju w XX wieku – 11 stycznia 1914 r. Po niej nastąpiły trzęsienia ziemi, w których zginęło wtedy 35 osób.
Kolejny przykład pokazujący, że nawet ciche i spokojne przejawy aktywności wulkanicznej, mogą być śmiertelnie niebezpieczne dla lekceważących je.
Trzy osoby zginęły we Włoszech w rejonie hydrotermalnym Solfatara koło Neapolu. Teren dawnego wulkanu jest obecnie zajęty przez pole gorących, siarkowych wyziewów, stawów z bulgoczącym błotem i gorących źródeł. Jest to dość popularna atrakcja turystyczna, wokół źródeł wyznaczono trasę. Gdy teren zwiedzała rodzina turystów, 11-letni chłopiec przeszedł przez barierki i chodził po terenie wyziewów. Gdy zbliżył się do otworu w ziemi w którym bulgotało błoto, wpadł do środka. Pobiegli za nim rodzice ale gdy pochylili się nad brzegiem, krawędź otworu się zapadła. Tam udusiły ich trujące gazy. Ocalał tylko 7-letni syn, który został na miejscu.
W zeszłym roku turysta zginął w Yellowstone gdy wpadł do gorącego źródła poza wyznaczoną trasą, w Boliwii inny zginął poparzony wyrzutem gorącego błota z wulkanu błotnego.
Rozbujały się nam wulkany. W związku z setkami wstrząsów i wypiętrzaniem gruntu, z okolic wulkanu Agung na wyspie Bali ewakuowano 80 tysięcy osób. Ze stożka wydobywa się już para, więc wybuch jest w zasadzie "na dniach". Agung to wulkan bardzo niebezpieczny, jest najwyższym szczytem wyspy sięgającym ponad 3 km n.p.m. ostatni wybuch w latach 60. Jest zasilany przez magmę z dużej głębokości i wydziela dużo dwutlenku siarki i chloru, ostatnia duża erupcja wywołała trwające kilka lat ochłodzenie.
Zaczęła się także erupcja wulkanu Ambae w archipelagu Vanatu, z okolic ewakuowano 8 tysięcy osób. Jak na razie erupcja jest spokojna, popiół jest emitowany przez mały stożek pośrodku jeziora kalderowego. Właśnie to jezioro wzbudza obawy, przedostanie się wód do aktywnego stożka może wywołać potężną eksplozję. W razie zwiększonej aktywności i przelania się jeziora przez krawędź możliwe są też kwaśne lahary.
Ostrożnie obserwowany jest też wulkan Dieng, w jednym z kraterów temperatura jeziora wzrosła do 93 stopni.