Kto i dlaczego zabił Iwonę Cygan? Policjanci do aresztu
Na grobie Iwony Cygan wyryto słowa: „Tu leży niewinna istota, którą skrzywdził człowiek”. Ludzie w Szczucinie wiedzieli, kto i dlaczego, ale przez niemal dwadzieścia lat nie zdecydowali się ujawnić prawdy. Skąd ta zmowa milczenia? Z panicznego strachu. Ci, którzy nie chcieli milczeć, tracili przecież życie. Sąd właśnie aresztował kilku funkcjonariuszy powiązanych z tą sprawą.
Stan na dziś: ośmiu policjantów aresztowanych. Ze względu na dobro śledztwa prokuratura nie ujawnia zarzutów, które im postawiła. Parę miesięcy temu do aresztu trafiło już kilku policjantów i dawna przyjaciółka Iwony Cygan Renata G. Główny podejrzany o morderstwo też już siedzi. Nadal poszukiwany jest funkcjonariusz, który zabrał z domu rodziców ubrania zabitej Iwony Cygan, po czym zniknął. Prokuratorzy i policjanci wciąż się głowią nad szczegółami okrutnej zbrodni sprzed prawie 20 lat. A jednak są coraz bliżej szokującej prawdy.
Specjaliści od spraw niemożliwych
Prawie 20 lat temu Iwona chodziła do liceum, miała 17 lat i buzię dziecka. I miała przyjaciółkę Renatę, która namówiła ją na wieczór w knajpie w Szczucinie.
„Młody Klapa” był kumplem Renaty. W knajpie czuł się jak u siebie. To właśnie on w sierpniu 1998 roku miał na oczach kilkunastu balangowiczów skatować Iwonę, wozić ją potem pół żywą polonezem po miasteczku, a ostatecznie udusić. Pawła K. namierzono niedawno w Wiedniu, przewieziono z Austrii do Polski. Teraz ogląda świat zza krat więzienia o zaostrzonym rygorze w Rzeszowie.
To była naprawdę ponura zmowa milczenia, nie pamiętam byśmy w jakiejkolwiek innej sprawie natrafili na taki mur. Nikt nie chciał nic mówić także dlatego, że w Szczucinie po śmierci Iwony zaczęły dziać się rzeczy dziwne.
Jak to możliwe, że „Młody Klapa” czuł się przez lata zupełnie bezkarny? Wyjaśnienie okazało się okrutne i proste: chroniła go miejscowa policja. A ustalili to... policjanci. Z Krakowa, z Archiwum X. Specjaliści od spraw niemożliwych. Badali mord w Szczucinie, z przerwami, prawie dekadę. Niełatwo było, ciągle „ktoś z góry” nie życzył sobie prowadzenia postępowania, po co zawracać sobie sprawą sprzed tylu lat? Ale fachowcy z Archiwum X nie dali za wygraną. Przełom nastąpił jesienią ubiegłego roku, gdy policjant Bogdan z sekcji X, śledczy z szóstym zmysłem, zdecydował się na eksperyment procesowy z udziałem drona nieopodal Szczucina, na wale wiślanym. Udało mu się odtworzyć okoliczności dawnej zbrodni. Ustalić nowych świadków.
Ponura zmowa
– Odezwali się do nas, dość nieoczekiwanie, świadkowie ze Stanów Zjednoczonych, emigranci. Być może uznali, że za Oceanem, inaczej niż w rodzinnym Szczucinie, mogą się czuć bezpiecznie? – zastanawia się nadkomisarz Katarzyna Cisło z zespołu prasowego małopolskiej policji.
Było tak, że na ciało Iwony na wiślanym wale natknął się 19 lat temu rolnik pasący krowy. Iwona miała zmasakrowaną twarz, ręce związane sznurkiem. Ktoś wyrwał jej kolczyki, dusił drutem kolczastym. Gdy już nie żyła, ściągnął dziewczynie majtki, pozorując gwałt. Iwona umierała długo, w męczarniach. Zadławiła się własną krwią. Niby ewidentne zabójstwo... Nikt jednak nic nie widział, nie słyszał.
Uciszeni
– To była naprawdę ponura zmowa milczenia, nie pamiętam byśmy w jakiejkolwiek innej sprawie natrafili na taki mur. Nikt nie chciał nic mówić także dlatego, że w Szczucinie po śmierci Iwony zaczęły dziać się rzeczy dziwne – wspomina Katarzyna Cisło. Ktoś pobił księdza, ktoś porwał nastolatków ze szkoły, mieli zginąć, cudem uciekli sprawcom. W 1999 roku jeden z mieszkańców miasteczka, Tadeusz Drab, publicznie chlapnął, że wie, co się stało z Iwoną. Liczył na nagrodę. Ówczesny wójt Szczucina obiecał 20 tysięcy złotych temu, kto wskaże mordercę dziewczyny.
Tadeusza Draba znaleziono martwego w Wiśle. Prokuratura uznała to wtedy za samobójstwo, może nieszczęśliwy wypadek? Choć mężczyzna właśnie chciał się żenić, a pływak z niego był doskonały.
Dopiero teraz świadkowie zeznali, że Iwonę Piotr K. zmasakrował na oczach ludzi siedzących w barze. Że ludzie wszystko widzieli, nie zrobili jednak nic.
– Z dzisiejszej perspektywy widać, że prawdopodobnie ktoś chciał go uciszyć – uważa nadkomisarz Cisło. Uciszono też, najprawdopodobniej, innego z mieszkańców Szczucina, Marka Kapla. W 2014 roku ktoś wcisnął mu głowę między płyty betonowego ogrodzenia, wręcz zgilotynował. Kapela też się chwalił, jak wcześniej Drab, że wie, kto zabił Iwonę. Że, jak trzeba, zezna, iż w sprawę umoczeni są policjanci.
Cyniczny spektakl
W sprawę – to też najnowsze ustalenia śledczych – za którą kryje się najpewniej handel ludźmi. Potwierdziła to publicznie siostra Iwony, Aneta Cygan. Pamięta, jak Renata G. namawiała Iwonę na wyjazd z Polski z „Młodym Klapą”. Chodziło o „dorobienie sobie pieniędzy”. Iwona wkurzyła Piotra K., bo miała mu kategorycznie odmówić współpracy.
Inne mrożące krew w żyłach szczegóły mordu dopiero wychodzą na jaw. Dopiero teraz świadkowie zeznali, że Iwonę Piotr K. zmasakrował na oczach ludzi siedzących w barze. Że ludzie wszystko widzieli, nie zrobili jednak nic. Ze strachu, to oczywiste. Policjanci? Aneta Cygan uważa, że urządzili sobie z tragedii rodzinnej cyniczny spektakl. K. miał opłacać funkcjonariuszy, którzy dla niego tuszowali morderstwo, ukrywali dowody. Dowód? Rok po śmierci Iwony do jej rodziców zapukał umundurowany policjant, zażądał wydania ubrań córki. Jednak dowody nie trafiły do policyjnego magazynu. Rozpłynęły się. Podobnie jak policjant.
„Małemu Klapie” śledczy z Prokuratury Krajowej (oddział w Krakowie) postawili właśnie zarzut zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem. K. odmówił zeznań. Inaczej niż jeden z policjantów, który przyznał się do utrudniania śledztwa. Dostał już wyrok. Niski, w zawieszeniu. Ci, na oczach których mordowano Iwonę Cygan nie poniosą najpewniej żadnej kary.
http://www.newsweek....y,410626,1.html
Trochę stare, ale zapomniałem wstawić wcześniej. Sprawa ta pokazuje, że zwolennicy teorii spiskowych mają trochę racji. Nie można bezkrytycznie wierzyć w wersję wydarzeń, którą przekazuje nam władza, w oficjalne wyniki śledztw służb państwowych. Jeśli władza ma coś na sumieniu, będzie chciała to zatuszować. Tutaj mamy skorumpowaną całą lokalną policję, która stwierdza że 2 mordy to samobójstwa. Ludzie, którzy w to nie uwierzyli, mogliby zostać przez innych wyśmiani, że to był tylko przypadek, że przecież policja stwierdziła, że są oszołomami i wietrzą spiski. A jednak mieli rację. Dlatego dobrze, że przy WTC czy Smoleńsku ludzie zgłaszali wątpliwości, dzięki temu sprawy zostały dobrze zbadane i potwierdziły się akurat wersje oficjalne, ale nie zawsze musi tak być.