Napisano 20.02.2018 - 19:48
Napisano 20.02.2018 - 23:36
Czy nie zastanawiało was, w jaki sposób wszyscy ludzie wokół was nigdy nie zastanawiają się nad sensem istnienia?
Zawsze zastanawialem się czemu każdy przejmuje się naturalną śmiercią bliskich albo tragediami z udziałem ludzi - ale tym że sam kiedyś umrze już nie.
W końcu doszedłem do wniosku że mózg musi tworzyć sobie bardzo silną iluzję bezpieczeństwa (np religię i wiarę w zaświaty) by nie zwariować.
Ostatecznie ta iluzja go zabija. Ludzkość zamiast dawać miliony na naukę - woli piłkarzy za pareset milionów i nowe iphony oraz poczucie "bezpieczeństwa".
Największą hipokryzję widzę w tym że ostatecznie ta iluzja, letarg człowieka zabija, a inna śmierć dalej jest dla niego niewiadomo jaką tragedią tak jakby ten fakt ulotności życia nagle do niego na chwilę dotarł.
Ps. shizofrenia czy nie - bloga chętnie bym zobaczył
Użytkownik ThePrz edytował ten post 20.02.2018 - 23:37
Napisano 21.02.2018 - 01:43
Myślę, że istnienia tak rozumianego Matrixa ani nie sposób udowodnić ani jednoznacznie wykluczyć, tak samo jak istnienia siły wyższej - taki Matrix to po prostu abstrakcyjna koncepcja siły wyższej. Masz rację, nie jesteś w stanie nam pokazać Matrixa - trzeba zobaczyć go samemu, a żeby go zobaczyć trzeba w niego uwierzyć. Działa to też w drugą stronę - nie jestem w stanie Ci udowodnić, że się mylisz i nie masz do czynienia z błędami w Matriksie tylko błędami we własnym mózgu, musiałabyś sama w to uwierzyć. Ale czyż właśnie nie byłoby to w tej koncepcji Matrixa celem odczuwanej ponoć przez Ciebie agresji ze strony systemu? Żeby przestała drążyć i "zawróciła"? Jeśli przestaniesz, nigdy się nie dowiesz. Jeśli nie przestaniesz, a jesteś w błędzie, będziesz zagłębiała się w swoim szaleństwie. A jeśli masz rację, to nie wiem, może system Cię zabije, a może oszukasz go i z niego wyjdziesz jak w filmie. Nie wiem.
Osobiście nie mam na razie podstaw by wierzyć, że żyję w symulacji. Nie mogąc też tego wykluczyć, jestem wobec tego raczej obojętny - skoro z mojej perspektywy moje życie wydaje mi się być moim prawdziwym życiem to niech i by to była symulacja - pozostaje mi mieć nadzieję, że jestem udaną symulacją i żyć sobie swoim symulowanym życiem. Pozostaje kwestia tego czy jestem pierwotnym elementem symulacji, jak postać w grze komputerowej, czy kimś pochodzącym spoza niej, umieszczonym z zewnątrz, jak gracz grający w grę komputerową tak realistyczną, że zapomniał, że jest w grze. Tak czy siak, nie mam pojęcia czy i jak mogę się stąd wydostać - nawet śmierć nie musi być rozwiązaniem, wszak człowiek może się reinkarnować niczym gracz odradzający się po symulowanej śmierci. Pozostaje więc żyć na zasadach tej gry.
Na stawiane przez Ciebie pytania znajduję inne odpowiedzi i nie wydają się one być sprzeczne z domniemanymi prawami jakimi rządzi się ten świat i wydaje się, że rządził się jak dotąd niezmiennie w znanej nam historii. Też dostrzegłem, że wydarzenia najnowszej historii i ład w jakim żyjemy obecnie wydają się postawione na głowie i nieracjonalne w stosunku do tych z wszystkich tysięcy poprzednich lat istnienia cywilizacji - coś ważnego musiało się zmienić, musiała dojść jakaś nowa zmienna, która wpłynęła na dynamikę "gry". Doszedłem do tego, że jest nią powszechna automatyzacja procesów technologicznych. Słowem - maszyna. Industrializacja. Przed pojawieniem się maszyny większość populacji zajmowała się tworzeniem i utrzymywaniem przy życiu cywilizacji ręcznie - siłą własnych mięśni i ciężką pracą, która z powodu swojej czasochłonności definiowała człowieka i stanowiła o jego wartości. Rolnicy, rzemieślnicy, górnicy, budowniczowie, żołnierze - o ich wartości jako jednostek i członków społeczeństwa stanowiła jakość wykonywanej przez nich pracy. Z konieczności i siłą rzeczy, jaką jest ludzka natura, z reguły wkładali więc metaforyczne serce w to co robili - jedni mniej, inni bardziej. Skutkiem tego to co wychodziło spod ludzkich rąk i rodziło się z ich ciężkiej pracy, a niemal wszystko tak powstawało - od żywności, przez narzędzia i broń, bo budowle - wydawało się mieć duszę, kawałek duszy swojego twórcy. Nawet prosta, chłopska chata z tamtych czasów wydaje się być piękniejsza i bardziej przytulna niż współczesny blok z wielkiej płyty, a metalowe narzędzie wykute przez kowala było czym innym niż współczesne, tanie, pospolite, odlewane masowo. I ludzie, których rola z rozwojem automatyzacji coraz bardziej sprowadza się do zwyczajnego wciskania guzików lub pracy intelektualnej czują, że są w stworzonym przez samych siebie dla swojej wygody systemie coraz mniej potrzebni, ich zawód i tym samym rola w społecznym podziale pracy coraz mniej ich definiuje, mniej czasu są zmuszeni spędzać pracując, a więcej mogąc poświęcać tylko sobie i swojemu najbliższemu otoczeniu. Jednostki inteligentne jak w każdym poprzednim systemie odnajdują się - biorą na siebie zawody intelektualne lub dedykują swój wolny czas kreatywnym hobby, poświęcając się własnemu rozwojowi, nauce czy twórczości artystycznej. Dawniej wysiłek fizyczny był dla większości codziennością, dzisiaj stał się sportem; dawniej wszystko niemal stworzone przez człowieka było sztuką, dzisiaj nazywa się tym mianem raczej produkty wolnego czasu. Ale jednostki pospolite, większość populacji, w pewnym sensie chłopi odciągnięci od pługa, wolny czas poświęcają zajęciom próżnym i głupieją. Stąd poczucie rosnącej przepaści między grupami społecznymi oraz między pewnymi, specyficznymi dziedzinami kultury, a kulturą masową przeznaczoną właśnie dla tych pospolitych mas. Media masowe, kultura masowa i powszechne autorytety moralne stają się coraz bardziej prymitywne i zdegenerowane, bo coraz niższa kultura i moralność mas wyznacza taki popyt. Wszystko to zgodnie z prawami natury, prawami rozwoju, "niewidzialną ręką rynku". Nie dostrzegam tu widocznej gołym okiem ingerencji żadnej siły wyższej. Taka jest moja teoria.
Czy autorka tematu jest osobą szaloną, osobą której prawdę objawiono czy jest to tylko prowokacja/eksperyment społeczny mający pobudzić do dyskusji lub wywołać jakieś reakcje (były takie przypadki na tym forum) - dostrzegam tu w każdym razie inteligencję, stąd zaintrygował mnie temat.
Użytkownik Legendarny. edytował ten post 21.02.2018 - 01:49
Napisano 21.02.2018 - 05:35
Napisano 21.02.2018 - 16:27
Do wszystkich zainteresowanych blogiem - link do niego znajduje się w moim profilu. Oczywiście nie chodziło mi o zareklamowanie bloga, chciałam tylko zwrócić uwagę użytkowników na absurdalność rzeczywistości, której wszyscy doświadczamy.
Jestem prawdziwą osobą, nie jestem prowokacją. Nie czuję się "wyjątkowa", "wybrana" czy "oświecona", wszystkie te określenia odwołują się do Ego i nie mają nic wspólnego z tym, na czym polega wybudzenie się z iluzji, a właściwie, to są całkowitym tego przeciwieństwem. Nie odnoszę też wszystkiego do siebie, ale powtarzanie przez obce osoby dopiero co pomyślanego przeze mnie zdania z użyciem dokładnie takich samych słów w dokładnie takiej samej kolejności, osoby bez powodu przystające na chodniku tylko po to, żeby się na mnie gapić (widzieli to także niektórzy członkowie mojej rodziny), obcy ludzie wpadający w furię na mój widok w częstotliwości znacznie wykraczającej poza prawdopodobieństwo, zwierzęta warczące i szczekające na puste miejsce w pokoju są zdarzeniami, które nie do końca można przypisać chorobie psychicznej, ale jednakowoż nie istnieją żadne dowody na to, że mówię prawdę.
Doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że to, co opisałam, zahacza o objawy schizofrenii, a nawet IDEALNIE je odzwierciedla. Jednak zakładając, że żyjemy w symulacji kontrolującej nas w każdej możliwej dziedzinie życia, że istnieją negatywnie zorientowane istoty o bardziej rozwiniętej technologii i wyższej inteligencji, które potrafią czytać w myślach, podróżować w czasie, stosować ataki psychiczne i programować w ludzi sztuczne emocje, stany i nastroje a także hackować sny i materialną rzeczywistość (co daje rezultat wspomnianych przeze mnie "błędów"), które od bardzo dawna stosują genetyczne modyfikacje "ogłupiające" ludzkość wystarczająco, żeby nie zorientowała się, że nie znajduje się na końcu łańcucha pokarmowego, które na dobrą sprawę odpowiednio zaprojektowały ludzką psychikę dla własnych korzyści, aby móc kontrolować masy posługując się negatywnymi emocjami (wstyd, strach, poczucie winy, lęk, stres, duma, zazdrość...), można dojść do wniosków, że choroby psychiczne i tzw. zaburzenia osobowości nie są do końca tym, czym nam się wydają. Jak sprawić, żeby tłum nie uwierzył komuś, kto doświadcza prawdziwszej rzeczywistości (zakładając, że takowa istnieje)? Nadać procedurom, które są stosowane wobec takich jednostek stosowną etykietkę, zaimplantować ją wewnątrz iluzji jako chorobę psychiczną i ogłaszać wszem i wobec - proszę państwa, mamy do czynienia z wariatem! Jeżeli osobie, która twierdzi, że doświadcza tych wszystkich rzeczy, których ja twierdzę, że doświadczam, można przyczepić etykietkę wariata, "tego śmiesznego kolesia od hehe teorii spiskowych", osoby, która jest chora i potrzebuje pomocy, ponieważ (hit!) dostrzega, że świat, w którym żyjemy, jest tak naprawdę zaprzeczeniem wszystkiego, co sam głosi, to dlaczego ze współmierną zapalczywością nie przyczepia się etykietki psychopaty dyrektorom korporacji, politykom, ludziom z mediów, wojskowym (heloł, oni tak jakby zabijają ludzi??), ludziom stojącym za koncernami produkującymi trującą żywność (która jest legalnie trująca i to na nas spoczywa obowiązek sprawdzenia, czy i w jakim stopniu jakaś firma stara się nas otruć) i wszystkim innym ludziom, którzy odzwierciedlają książkowe objawy psychopatii, takie jak zadziwiająca charyzma, podlizywanie się, pnięcie się po szczeblach kariery za wszelką cenę, bycie manipulującym i czarującym? Proszę zauważyć, że ja nikogo nie zmuszam do wierzenia mi. Nie piszę, że każdy MUSI mi wierzyć, bo POWINIEN dostrzec to, co ja widzę. Nie denerwuję się, bo ktoś nazwie mnie schizofrenikiem, ponieważ wiem, że nie jestem nim. Zapytacie: z jaką pewnością możesz stwierdzić na 100%, że nie jesteś chora psychicznie? Z taką samą z jaką możecie Wy i każda inna osoba w tej iluzji! Poza tym schizofrenia jest (zaraz po ślepocie) najbardziej upośledzającą niepełnosprawnością, a ja normalnie chodzę do pracy, mam przyjaciół i rodzinę, którzy nie zauważyli niczego niepokojącego w moim zachowaniu. Stawiam otwarte pytania i zachęcam do samodzielnego stawiania odpowiedzi. Oraz cieszę się, że potraficie krytycznie myśleć, kwestionować to, co piszę i odpowiadać tak, jak uważacie, że jest najbliżej prawdy. Robię dokładne przeciwieństwo tego, co robią media, edukacja i wewnątrzsystemowe programowanie.
Pozwólcie, że opiszę Wam moje obserwacje (a właściwie nie tylko moje, ponieważ istnieje mnóstwo ludzi, którzy doświadczają tego samego, co ja i nie są szczęśliwymi posiadaczami żółtych papierów, które podobno wcale nie są żółte). Wewnątrz iluzji z jednej strony mamy religię (zła Bozia, która trzaska gromami, oczekuje oddawania jej czci, co samo w sobie byłoby grzechem według Biblii [Pycha], nadstawianie drugiego policzka, topienie ludzi, ponieważ okazali się inni, niż oczekiwał wszechmocny i wszechwiedzący Bóg i tak dalej), z drugiej zaś całkiem deterministyczną naukę, która zakłada całkowite nieistnienie Boga, uczy, że człowiek jest tak naprawdę wypadkową genów, socjalizacji i warunkowania, zakłada, że ewolucja odbywa się na drodze selekcji naturalnej, według najbardziej pierwotnych instynktów przetrwania, że "najlepsze" i "najsilniejsze" geny utrzymują się w puli, a geny "wadliwe" i "najsłabsze" nie zostają przekazywane i tak dalej. I zgadnijcie co? Według moich obserwacji większość ludzi w mniejszym lub większym stopniu utożsamia się z jedną lub drugą opcją, czasami tylko łączą niektóre aspekty obu. Co jeśli Prawda jest tym, czego nie znajdzie się ani w jednym, ani w drugim? Co jeśli Prawda nie jest także bełkotem New Age, który przedstawia "ezoteryczne" i "duchowe" tematy w sposób karmiący ego, jak najbardziej wypaczony i okrojony? Co jeśli Prawda nie jest niczym z poprzednio wymienionych opcji, tylko jest ukryta pomiędzy wielką ilością półprawd i kłamstw serwowanych przez tych, którzy mają ogromny interes w Systemie Kontroli?
Na moim blogu będę opisywać między innymi manipulacje stosowane przez System, w jaki sposób hiperwymiarowi drapieżnicy kontrolują masy i utrzymują ludzi w nie całkiem świadomej iluzji. Opiszę także swoją historię, jak wyglądało moje zetknięcie z rzeczywistością. Będę także powoływać się na (moim zdaniem) wartościowe źródła i polecać literaturę, która (moim zdaniem) zawiera prawdziwie przydatną Wiedzę.
Z chęcią odpowiem też na wszystkie Wasze pytania i wątpliwości.
Dodam jeszcze, że być może wcale nie trzeba grać według zasad gry. Być może można, ale nie trzeba, w zależności od Waszego wyboru.
Napisano 21.02.2018 - 18:30
Napisano 21.02.2018 - 19:52
Bóg jest gwarantem prawdziwości rzeczywistości w której żyjemy, przynajmniej według Kartezjusza.
Napisano 21.02.2018 - 20:35
Moim zdaniem, to, że żyjemy w Matrixie jest tak samo realne jak to, że w nim nie żyjemy. Jednak jest wiele sytuacji, które mogą na to wskazywać - prorocze sny, wizje i inne, których jeszcze nie wyjaśniono. To, że istnieje wiele zjawisk paranormalnych to fakt. Jest to dowód na to, że nasz świat nie jest do końca poznany. Widza, którą posiadamy jest za uboga. Dlaczego wielu ludzi odrzuca Matrixa? Wydaje mi się, że dlatego, bo kierują się dotychczasowymi zasadami. Nie umieją spojrzeć w przyszłość. Nie potrafią wyobrazić sobie rozwoju. Ci którzy odrzucają Matrixa są jak średniowieczni ludzie, którzy usłyszeli by od kogoś o internecie i grach w pierwszej osobie. Nie uwierzyliby w to, bo ich wiedza, by im na to nie pozwoliła. Po za tym brak wiedzy innych sprowadziłby ich na stos.
Teraz ludzie słysząc o Matrixie nie są w stanie w niego uwierzyć bo ich wiedza jest za mała. Są jednak jednostki, które nie boją się opinii publicznej, posądzeń o jakieś choroby psychiczne etc. i jawnie przedstawiają swoje zdanie, bo ci ludzie mają wolne umysły, które jakoś nie dały się jeszcze spętać pod wpływem opinii publicznej. Ci ludzie są jak średniowieczne postacie, które np. twierdziły, że można porozumieć się z innymi oddalonymi setki kilometrów ludźmi. Powiedzmy, że ktoś miał taką wiedzę znikąd i powiedzmy został za to zabity. W tych czasach się takich etykietuje, tym samym unicestwiając psychikę człowieka.
Dzisiejsza wizja Matrixa jest jak teoretyczna średniowieczna wizja internetu. Co stoi na przeszkodzie tego, że żyjemy w wirtualnej rzeczywistości? Spójrzcie na rozwój gier komputerowych. Coraz bardziej polega się na tym aby gracz stał się postacią - pierwszoosobowa sceneria w której patrzymy oczami bohatera. To się rozwinie i wtedy sami stworzymy Matrixa. Oczywiście poznając prawdę, na tym poziomie zakończymy naszą grę.
Nie wierzycie? To wyobraźcie sobie siebie. Wchodzisz do pomieszczenia. Kładziesz się. Podpinają cię. Następuje połączenie umysłu z wirtualną projekcją. Znamy struktury w mózgu. Wiemy co za co odpowiada - jak wywołać ból, uczucie dotyku i inne reakcje wpływając na rejony w mózgu. Kora wzrokowa łączy się z wirtualną rzeczywistością. Podpięty gracz już nie musi patrzeć w monitor. Teraz autentycznie patrzy oczami postaci ( jest nią.) Jego mózg jednak dalej odbiera bodźce z otocznia. Teraz wirtualna gra wpływa, w taki sposób na neurony lustrzane gracza, że wirtualne uderzenie powoduje uczucie bólu w realnym mózgu gracza. Śmierć ogólnie jest sama w sobie bezbolesna, bo odpinając gracza, raczej go nie torturują. Śmierć następuje nagle. Mówię - sama śmierć. Nie mam na myśli bólu i cierpienia spowodowanych interakcjami z wirtualnym ciałem.
Wyobrażając sobie to, nie mam z tym problemów, bo dla mnie to całkowicie realna wizja rozwoju gier komputerowych. Taka gra może być też idealnym narzędziem resocjalizacji, albo pewnego rodzaju oczyszczenia. Religie do tego nawiązują. Jeśli jesteśmy skazani na ten świat by sie oczyścić, to przekazy religijne są jak najbardziej realne.
Załóżmy, że w tej grze ( Matrixie) chodzi o to by przeżyć nie czyniąc zła. Jest to swoistym stopniem utrudnienia, bo jak przeżyć mając związane ręce? Nie wolno nam ulegać złemu, wirtualnemu ciału, którego zadaniem jest nas zwieść. Powiecie, że piszę głupoty, ale właśnie taka teoria jest spoiwem nauki z religią.
Użytkownik Endinajla edytował ten post 21.02.2018 - 20:35
Napisano 21.02.2018 - 21:10
Przedstaw sobie eksperyment myślowy, gdzie jesteśmy poddani totalnej inwigilacji. Oni wiedzą wszystko co myslisz co robisz, mówisz, znają twoje konto z którego płacisz wszystko bezgotówkowo itd. Inwigilacja totalna może nie każdego ale jak najwiekszej częsci społeczeństwa. Wszystko te dana mają posłużyc do wirtualnego odtowrzenia swiata, część ludzi jest zapisana tylko w małej części inni w pełni.
Tworzymy świat gdzie możemy przenosic się dowolną ilość razy powiedzmy na wakacje.
I tak powstaje pytanie znane z filmu Incepcja (2010): gdzie ja jestem? W świecie wirtualnym czy prawdziwym.
Kartezjusz mowi o Bogu jako gwarancie prawdziwości świata. A do momentu, w którym potrafimy rozwiązać to w sposób jednoznaczny lepiej jest mu wierzyć. Matrix powinniśmy omijac i żyć życiem które nam zostało podarowane, przynajmniej do chwili rozwiązanie problemu wyjścia z matrixa.
Napisano 21.02.2018 - 21:36
@Endi
To, że istnieje wiele zjawisk paranormalnych to fakt.
Nie wprowadzaj proszę czytelników w błąd. Jeśli to fakt to podaj niepodważalne dowody; powinnaś użyć zwrotu typu: uważam, że; według mnie itp.
Napisano 21.02.2018 - 21:42
@ppp
gdzie ja jestem? W świecie wirtualnym czy prawdziwym.
Moim zdaniem istniejemy w świecie prawdziwym, ale nasza świadomość, żyje w świecie wirtualnym. Łączy się ona ze świadomością wirtualnego ciała. Ta świadomość wirtualnego ciała, to właśnie to powoduje, że wielu nie umie wyobrazić sobie życia poza ciałem i uważa, że śmierć ciała to już ostateczność.
Kartezjusz mowi o Bogu jako gwarancie prawdziwości świata. A do momentu, w którym potrafimy rozwiązać to w sposób jednoznaczny lepiej jest mu wierzyć. Matrix powinniśmy omijac i żyć życiem które nam zostało podarowane, przynajmniej do chwili rozwiązanie problemu wyjścia z matrixa.
Zauważ, że nasze dusze pochodzą od Boga, czyli mamy boskie dusze, czyli mamy boską świadomość. Możliwe, że to my stworzyliśmy Matrixa, tą wirtualną grę i teraz w nią gramy. Jesteśmy ucieleśnionymi aniołami, które podobnie jak szatan spadły z nieba a Ziemię, w sensie podpięły się pod symulację i przenikły do Matrixa, przybierając wirtualne ciała. Tam poza symulacją, wierzymy w większą siłę - wolną, bezcielesną inteligencję, która to powstała z nicości i wykreowała światy własnym pierwiastkiem. Jednym z tych światów jest nasz świat, jako cząstka tej inteligencji. A cząstką cząstki są nasze dusze - czyste "komórki" tej boskiej siły, inteligencji, bo nasze dusze pochodzą od Boga. Nasza inteligencja pochodzi od tej pierwotnej inteligencji w której żyjemy, z którą jesteśmy złączeni. I my jako przejaw boskiej ewolucji, stworzyliśmy Matrixa, w sensie Bóg go stworzył przez nas, naszymi rękami. Ta boska mądrość rozwija się w nas. Jesteśmy dziećmi Boga i stworzyliśmy świat na wzór stworzenia jakiego dokonał Bóg. Teraz wysyłamy swoją świadomość do tego stworzonego przez nas świata - Matrixa, dla ... zabawy? Boskie niemowlaki też muszą się bawić, bo inaczej będą nieszczęśliwe.
@Color Coelestinus
Nie wprowadzaj proszę czytelników w błąd. Jeśli to fakt to podaj niepodważalne dowody; powinnaś użyć zwrotu typu: uważam, że; według mnie itp.
Przytoczę definicję z wikipedi
Zjawiska paranormalne, określane też jako parapsychologiczne, parapsychiczne, nadprzyrodzone i nadnaturalne, lub zgodnie z najnowszą terminologią: anomalne zjawiska mentalne – umiejętności lub zjawiska, których istnienie nie zostało potwierdzone eksperymentem naukowym i których istnienie wydaje się sprzeczne z panującymi obecnie teoriami naukowymi, lecz ich badaniem zajmują się parapsycholodzy.
Do tego dodam, że jeśli coś wystąpiło, to znaczy, że jest realne, a jeśli nie potrafimy tego badać to znaczy, że nie posiadamy takiej wiedzy. Proste.
Użytkownik Endinajla edytował ten post 21.02.2018 - 21:50
Napisano 21.02.2018 - 21:57
Skoro tak to ja mam moze takie pytanko - co daje nam to przebudzenie? Co zmienilo sie w Twoim zyciu od momenu przebudzenia? Po za tym, ze slyszysz glosy i mowia o Tobie w telewizji sniadaniowej.
Jezeli zyjemy w symulacji... to zyjemy w symulacji i to by bylo na tyle. Latwo mozna sobie to wyobrazic biorac pod uwage, ze jestesmy o krok od stworzenia ogolnej sztucznej inteligencji. Kiedy to osiagniemy (byc moze juz za kilka/kilkanascie lat?) bedziemy mogli tworzyc sobie takie symulacje dowolnie. Jezeli nasza slaba ludzkosc jest wlasciwie o krok od takiego przedsiewziecia to trudno wykluczyc to, ze inna cywilizacja wpadla na to juz wczesniej, skoro Wszechswiat liczy sobie juz te kilka latek.
Jednak jest wiele sytuacji, które mogą na to wskazywać - prorocze sny, wizje i inne, których jeszcze nie wyjaśniono.
Wyjasniono. Takie rzeczy nie istnieja. No, formalnie istnieja i nosza nazwe zbiegow okolicznosci.
To, że istnieje wiele zjawisk paranormalnych to fakt.
Za sjp.pwn.pl - fakt «to, co zaszło lub zachodzi w rzeczywistości»
Nie kojarze.
Natomiast Twoja definicja hmmm... Moglbym uznac, ze od 13:13 do 21:47 nie chodze na nogach tylko na uszach, w dodatku moja glowa przenosi sie dokladnie pomiedzy nogi i tam jest osadzona, a pozniej wszystko wraca do normy. Tylko, ze nikt nie widzial, ale naprawde tak jest. W dodatku moja siostra jest parapsychologiem i bada to zjawisko.
Mniej wiecej tak absurdalna jest ta definicja.
Użytkownik Master Zgiętonogi edytował ten post 21.02.2018 - 22:05
Napisano 21.02.2018 - 21:58
Endinjala
Ludzie nie zawracają sobie głowy matrixem, bo nie mają żadnych podstaw ku temu by wierzyć że żyją w matrixie. A twoje prorocze wizje, sny i wszelkiego rodzaju astralne tałatajstwo, można wytłumaczyć jeszcze kilkoma innymi teoriami, nie tykając się matrixa. Właściwie to prorocze wizje i sny do tego matrixa nie pasują, bo, stosując analogię z grą komputerową, to matrix byłby swego rodzaju grą MMO. Przede wszystkim system musiałby przewidywać zachowanie wielu autonomicznych jednostek, oraz uwzględniać różne sytuacje losowe (nawet jeśli zakładamy że te są tworzone przez system), po za tym czym miałby być te prorocze sny? Błędem programu? Czy może celowym działaniem twórców? Pierwsze nie wydaje mi się możliwe - niestety nie znam się na programowaniu, ale tak na logikę to jeśli w grze są problemy z AI, to nie oznacza że gra będzie miała błędy w grafice... Druga opcja jest strasznie egocentryczna - ot, twórcy symulacji, postanawiają męczyć się nad programem "przewidującym" przyszłość tylko po to, by potem wysłać ci drobniuteńki kawałeczek tych że przewidywań.
Po za tym za bardzo się zachwycasz współczesnym postępem. Jakbyś się przeniosła do średniowiecza, to sama byś nie umiała rzeczowo wyjaśnić, czymże taka gra komputerowa jest. Naopowiadałbyś czegoś, coś by ci się w trakcie opowieści przypomniało,dodałabyś to, zgubiła wątek i wszystko przeszłoby w bełkot z którego współczesny niewiele by zrozumiał.
Wyobrażając sobie to, nie mam z tym problemów, bo dla mnie to całkowicie realna wizja rozwoju gier komputerowych. Taka gra może być też idealnym narzędziem resocjalizacji, albo pewnego rodzaju oczyszczenia. Religie do tego nawiązują. Jeśli jesteśmy skazani na ten świat by sie oczyścić, to przekazy religijne są jak najbardziej realne.
A jeśli to wszystko co piszesz to bzdura to i tak przekazy religijne mogą być jak najbardziej realne.
Załóżmy, że w tej grze ( Matrixie) chodzi o to by przeżyć nie czyniąc zła. Jest to swoistym stopniem utrudnienia, bo jak przeżyć mając związane ręce? Nie wolno nam ulegać złemu, wirtualnemu ciału, którego zadaniem jest nas zwieść. Powiecie, że piszę głupoty, ale właśnie taka teoria jest spoiwem nauki z religią.
A po co ty chcesz łączyć naukę z religią? Do dzisiaj za jeden z największych sukcesów uważa się oderwanie nauki od religii a ty to chcesz znów scalać? Tylko ze na odwrót?
0 użytkowników, 1 gości oraz 0 użytkowników anonimowych