Skocz do zawartości


Zdjęcie

Pozostał po nim krawat


  • Please log in to reply
3 replies to this topic

#1

Staniq.

    In principio erat Verbum.

  • Postów: 6716
  • Tematów: 775
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 28
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

*
Wartościowy Post

Dokonał czegoś – co jak uczą nas filmy hollywoodzkie – jest niemożliwe. Sterroryzował załogę samolotu, wymusił okup, oszukał FBI, po czym wraz z pieniędzmi rozpłynął się w zamieci.

 

                              dan-cooper1-622x415.jpg

                              grafika/Imagezone

 

Działo się to 24 listopada 1971 r. Czterdziestoletni człowiek w przeciwsłonecznych okularach, przedstawiający się jako Dan Cooper kupuje bilet linii Northwest Airlines z Portland do Seattle. Samolot wykonujący lot, Boeing 727, to jedyny model tej firmy posiadający schodki opuszczane spod ogona.

 

O godzinie 14:30 Dan Cooper niemal w ostatniej chwili, jako 36 pasażer melduje się na pokładzie. Gdy wszyscy siedzą już na swoich miejscach, Cooper podaje stewardesie Florence Schaffner kartkę, prosząc by przeczytała zawartą na niej wiadomość. Ona myśli, że to jakaś nieprzyzwoita propozycja i ignoruje ją.

 

Samolot startuje, a wówczas Cooper ponownie woła do siebie stewardesę. Tym razem rozsuwa torbę, w której znajduje się przedmiot przypominający bombę. Prosi też uprzejmie, żeby przekazała władzom żądania spisane na kartce, którą jej wcześniej podarował.

 

Zaczyna się dreszczowiec. FBI w pośpiechu przygotowuje 200 tysięcy dolarów skanując przy okazji numery seryjne, szykuje również cztery spadochrony, których zażądał Cooper. Boeing w tym czasie krąży już nad Seattle, a Cooper siedzi w swoim fotelu i spokojnie popija podanego przez stewardesę burbona z cytryną.

 

Upiera się nawet, że chce za niego zapłacić. Wreszcie jest sygnał: gotowe! Samolot ląduje w Seatlle, wszystko o co prosił Cooper zostaje dostarczone na pokład. Cooper uwalnia pasażerów, lecz załodze nakazuje pozostać razem z nim. Tam tankuje paliwo i zgodnie z tym co zapowiada załodze Cooper, ma po ponownym starcie kierować się w stronę Reno w stanie Newada. Wielka maszyna po raz drugi tego dnia wznosi się w powietrze.

 

O godzinie 20:13 zapala się czerwona lampka sygnalizująca otwarcie tylnego włazu. Jednocześnie załoga czuje skok ciśnienia wewnątrz kabiny. To Cooper wyskoczył! Na zewnątrz była zamieć śnieżna, prawie trzy kilometry nad ziemią, temperatura -20C i przeraźliwy mroźny wiatr. Jak to możliwe? Cooper miał na sobie jedynie garnitur i mokasyny. Specjaliści stwierdzą później, że żaden zawodowy skoczek, lecz jedynie szaleniec mógł się zdecydować na coś takiego. A jednak Cooper zrobił to, wyparował na zawsze.

 

Samolot ląduje w Reno, a tam okazuje się, że po Cooperze na siedzeniu pozostał jedynie krawat, który wkrótce stanie się jedynym materialnym dowodem istnienia terrorysty. FBI rusza do akcji – zaczyna się drobiazgowe przeczesywanie górzystego terenu na którym mógł lądować Cooper lub przynajmniej mogły spaść jego szczątki wraz ze spadochronem.

 

W poszukiwaniach pomaga US Army, rząd wysyła na miejsce najlepszych agentów i detektywów. I co? Dopiero po pewnym czasie odnaleziono spadochron oraz torbę, którą porywacz miał ze sobą. Nie natrafiono nigdy na żadne strzępy ubrań ani tym bardziej ciało Coopera.

 

Od tego wydarzenia minęło ponad 40 lat, a wciąż nie wiemy jakie było prawdziwe nazwisko terrorysty. Prasa mylnie tytułowała go imionami D. B. Z zeznań pasażerów i załogi wiemy jak wyglądał (na zdjęciu odtajniony dopiero kilka lat temu portret pamięciowy), znamy jego fragmenty DNA pozostawione na krawacie oraz odciski palców zdjęte przez specjalistów w kabinie.

 

Warto zauważyć, że na początku lat siedemdziesiątych porwania samolotów nie były czymś wyjątkowym. Ktoś obliczył, że w ciągu kilku lat dokonano ich ponad 150. Tyle że terroryści działali z pobudek politycznych, a Cooper jako pierwszy człowiek uprowadził samolot po to, by zdobyć pieniądze. Zrobił to tak skutecznie jak nikt po nim.

 

To, że Cooper nie był zjawą zostało dodatkowo potwierdzone w lutym 1980 r. Oto pewien chłopiec podczas rodzinnego pikniku nad rzeką Kolumbia odkrył niedaleko od brzegu pieniądze zapakowane w gumowe taśmy. Banknoty już gniły od długiego przebywania w wodzie, ale gdy FBI przejęło znalezisko, zdołano ustalić, że jest to część pieniędzy przekazanych dziewięć lat wcześniej Cooperowi. Było tam tylko 5800 dolarów. A gdzie reszta?

 

FBI przez długie lata prowadziło śledztwo w sprawie porwania Boeinga 727. Było kilku podejrzanych o bycie Danem Cooperem, kogoś nawet aresztowano, ale szybko wypuszczono. Nic nie udowodniono, niczego nie ustalono na pewno. Cooper pozostaje jedną wielką zagadką. Zainteresowały się już nim kino i literatura. Biegną lata, a z żywej postaci coraz bardziej staje się mitem.

 

Autor: Micz

 

logo_tunguska1.png

 





#2 Gość_Immundus

Gość_Immundus.
  • Tematów: 0

Napisano

Wow. Doczytałam, że te według specjalistów te banknoty musiały zostać umieszczone w rzece później, bo taśmy szybko niszczeją i nie mogłyby tak długo utrzymywać  banknotów razem i że Dan najprawdopodobniej zginął podczas skoku. Też tak uważam, w końcu po co zostawiałby część okupu i znalezioną przez myśliwego w 78' tabliczkę z z instrukcją, jak opuścić schody. Jeszcze tabliczka jak tabliczka, ale pieniądze? 


  • 0

#3

abnormal.
  • Postów: 129
  • Tematów: 0
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Po krótkim zastanowieniu doszedłem do wniosku, że gość wykołował wszystkich. Otóż wcale nie opuścił maszyny. Upozorował skok etc., wyrzucił część kasy. Ukrył się w jakimś zakamarku maszyny, a gdy wrzawa ucichła spokojnie opuścił lotnisko.


  • 0

#4

Nick.
  • Postów: 1527
  • Tematów: 777
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 2
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

 

Ukrył się w jakimś zakamarku maszyny

Może..? Chociaż mam takie niejasne wrażenie, że Boeing 727 to jednak nie USCSS Nostromo, by można było liczyć na zakamarki.


  • 0





Użytkownicy przeglądający ten temat: 1

0 użytkowników, 1 gości, 0 anonimowych