stilic@
Swoje domniemania powinieneś rozpocząć od tego tematu: Analiza Fotografii Paranormalnych
Nie tylko zresztą Ty.
Napisano 11.03.2018 - 21:30
stilic@
Swoje domniemania powinieneś rozpocząć od tego tematu: Analiza Fotografii Paranormalnych
Nie tylko zresztą Ty.
Napisano 11.03.2018 - 21:39
Co mi nie daje spokoju?
Kot jak ma ruję, szczególnie irytuje mnie to nocą.
Odnośnie tematu.
Myślę, że każdy z nas jest tu właśnie z tego powodu, z powodu tego jednego procenta tylko nie każdy potrafi się przyznać. Są tu różne osoby - kobiety, mężczyźni, dzieci czy dorośli i każdy w życiu miał chociaż jeden dziwny przypadek nad którym się zastanawiał dłużej. Może nie wszystkie historie są jakoś szczególnie fajne ale są prawdziwe i każdy opisuje je tak jak je zapamiętał. Mnie również dotknęła dziwna rzecz, może nie bezpośrednio ale walczyłam z czymś czego nie widziałam i opisałam ją tutaj na forum. Mam gdzieś czy mi wierzą w moją opowieść i wszystkie hejty pod moim adresem.
Drogi autorze o duchach na zdjęciach poczytasz na forum i z łatwością dojdziesz do wniosku, że manipulacja i prześwietlenia są sztuczką starą jak świat.
Edit.
Dziękuję Stan właśnie o ten temat mi chodziło
Napisano 12.03.2018 - 19:18
http://www.paranorma...om/#entry654095 - tutaj moje historie, najgorszy jest chyba ten nos. Do tej pory jak o tym pomyślę, to robi mi się zimno. I oczywiście nie zamierzam tego w żaden sposób tłumaczyć, bo jest to po prostu niewytłumaczalne.
Napisano 12.03.2018 - 23:21
Kiedyś, dawno temu(myślę, że spokojnie 10 lat) siedzieliśmy późnym wieczorem na boisku i nagle coś rozbłysło, zrobiło się tak jasno jak w dzień, tylko że poświata była zielona. Próbowałem potem na necie znaleźć jakieś informacje, wpisywałem daty, potencjalne wydarzenia i nic, nawet chyba tutaj na forum o tym pisałem. Myślałem, że może to jakiś meteor, bo czasami spalają się na zielono, ale żeby zrobić taki rozbłysk to musiałoby to być naprawdę potężne wydarzenie, a nigdzie nie było żadnego zdjęcia, filmiku, ani informacji. Znajomi pewnie już nawet o tym nie pamiętają, a ja nie poznałem odpowiedzi do dziś.
Napisano 13.03.2018 - 00:03
Ja mam kilka takich rzeczy, których mimo upływu lat nigdy nie udało mi się wyjaśnić racjonalnie. Pisałem tu już kiedyś o niektórych, więc powtórzę tylko skrótowo jedną z takich sytuacji: rozszczepienie się dwóch metalowych/aluminiowych obręczy - miałem takie dwie obręcze, jedna w drugiej, złączone ze sobą jak ogniwa w łańcuchu. Machałem sobie tym i nagle jedna poleciała sobie gdzieś tam w kąt. Druga została mi w ręku. Żadnych przerw, przez które jedna obręcz mogłaby przeniknąć przez drugą nie było. Nic, zero, null. Jedna obręcz po prostu "przeniknęła" przez drugą - jakim cudem, to nie jestem sobie w stanie wytłumaczyć do dziś. Przyjąłem więc do świadomości, że po prostu się przeniknęły, nastąpił jakiś błąd w matrixie, połamała się fizyka, jak zwał tak zwał... W każdym razie nie miało prawa się tak stać, a się stało.
Napisano 13.03.2018 - 00:38
Kiedyś, dawno temu(myślę, że spokojnie 10 lat) siedzieliśmy późnym wieczorem na boisku i nagle coś rozbłysło, zrobiło się tak jasno jak w dzień, tylko że poświata była zielona. Próbowałem potem na necie znaleźć jakieś informacje, wpisywałem daty, potencjalne wydarzenia i nic, nawet chyba tutaj na forum o tym pisałem. Myślałem, że może to jakiś meteor, bo czasami spalają się na zielono, ale żeby zrobić taki rozbłysk to musiałoby to być naprawdę potężne wydarzenie, a nigdzie nie było żadnego zdjęcia, filmiku, ani informacji. Znajomi pewnie już nawet o tym nie pamiętają, a ja nie poznałem odpowiedzi do dziś.
Ciekawe. W jakim miejscu to było? Mam na myśli: miasto, przedmieścia czy obszar wiejski? Na pierwsze skojarzenie przychodzi mi flara, taka wystrzeliwana z pistoletu sygnałowego, potrafi zrobić dzień z nocy i może występować w różnych kolorach, a źródło tego światła mógłby Wam przesłaniać jakiś wysoki obiekt w pobliżu. Jednak z drugiej strony, jeśli w okolicy panowała względna cisza (strzelam, że tak, skoro to był późny wieczór) to na pewno usłyszelibyście huk jak od broni palnej. I pewnie też już braliście pod uwagę te opcję. Pytam z czystej, niewinnej ciekawości, pewnie nic nie wniosę do tematu.
A skoro już się odezwałem to wypadałoby i do głównego wątku coś od siebie dorzucić. Nie uważam się za sceptyka, mając na myśli to, że do zjawisk niewyjaśnionych a jakoś szczególnie zagadkowych podchodzę z pewnym "domniemaniem niewinności" i nie staram się ich wyjaśniać za wszelką cenę, toteż może temat nie jest za bardzo adresowany do mnie. Ale uważam się za to za racjonalistę, to jest osobę o bardzo przyczynowo-skutkowym, logicznym sposobie myślenia. I nie wiem czy właśnie to czy może zwyczajny pech/szczęście (zależy jak na to patrzeć) jest przyczyną tego, że praktycznie nic dziwnego się w moim życiu nie działo, mimo że zainteresowany tematyką paranormalności od dziecka (do której z początku podchodziłem jak do horrorów, po prostu lubiłem się bać czytając i słuchając o tym i tak jakoś skorupka tym nasiąkła) próbowałem czasem "kusić los", zarówno myśląc o tym intensywnie, chcąc sprawdzić czy potwierdzi się pogląd, że samo myślenie potrafi zrodzić tego typu omamy, jak i np. włócząc się samemu nocą po lasach, jakkolwiek dziwnie by to nie brzmiało. Jedna jedyna sytuacja która z początku przyprawiła mnie o dreszcze i która zapewne miała przyziemne wyjaśnienie tyle, że go po prostu nie znam, to gdy coś podążało za mną przez las po zmroku gdy wracałem ze spaceru za miastem, las który znam jak własną kieszeń. Nigdy nie natknąłem się tam na większe zwierzę inne niż sarna, ale mógł to być dzik lub może nawet jakiś zabłąkany wilk (zabłąkany, bo w tej okolicy raczej nie miałyby zbyt dużo do jedzenia). Mimo wszystko, to że nie mogłem z powodu ciemności dostrzec źródła dźwięku kroków, które wydawało się usilnie mi towarzyszyć było trochę stresujące. Nocą las staje się zupełnie innym miejscem niż w dzień, nawet niewielki podmiejski las otoczony zewsząd terenami zamieszkałymi, już nie wspominając o dużym, dzikim lesie pełnym nocnych zwierząt. Włączają się człowiekowi naturalne instynkty, zresztą strach przed ciemnością w ogóle ma źródło właśnie w genetycznej pamięci o czyhających w ciemności drapieżnikach.
Napisano 13.03.2018 - 14:41
Ja też raz widziałem takie pewne zdjęcie, i do dziś mi nie daje spokoju czy te cy...ki były prawdziwe czy silikon. A wracając do tematu i autora. Wstawiasz opowieść bez fotki i czego oczekujesz? To tak jak powiedzieć dziecku że lizak jest słodki ale nie dać polizać. Z miejsca powinno lądować w koszu.
Napisano 14.03.2018 - 17:14
@Up Niektórzy to chyba jednak mają problem z czytaniem ze zrozumieniem. Autor podkreślił w pierwszym poście i jeszcze potem powtórzył, że nie chodzi mu o wyjaśnianie jego historii tylko o stworzenie wątku w którym będziemy się dzielili swoimi.
Nie liczę na wyjaśnienie tej opowieści, tylko na Wasze historie, z którymi macie problem, żeby je racjonalnie wyjaśnić. Z góry dziękuję.
Poza tym...
Ja też raz widziałem takie pewne zdjęcie, i do dziś mi nie daje spokoju czy te cy...ki były prawdziwe czy silikon.
No boki zrywać, bardzo to inteligentne.
Użytkownik Legendarny. edytował ten post 14.03.2018 - 17:17
Napisano 14.03.2018 - 23:13
To ja opowiem coś co pewnie wyda wam się śmieszne i o czym praktycznie zapomniałam i traf chciał, że niedawno przypomniała mi o tym moja kuzynka. Rzecz działa się wiele lat temu, kiedy obie miałyśmy może 8-10 lat. Spędzałyśmy wakacje u dziadków na takiej prawdziwej, prawdziwej polskiej wsi, gdzie dzieciaki straszono dziadem z worem, na końcu mieściny mieszkała znachorka, a jak w nocy trzeba było iść za potrzebą to miało się poważny problem bo toaleta znajdowała się gdzieś pomiędzy kurnikiem a chlewikiem na drugim końcu wsi Ogólnie wspaniałe czasy, wspaniałe wspomnienia i wspaniałe wakacje. Jakoś tak pod koniec pobytu, jak zawsze nasza babcia zagoniła nas do łózka, strasząc tradycyjnie dziadem z worem jeśli nie położymy się grzecznie spać. No a my, jak to wiadomo. Gadałyśmy jeszcze długo aż ... no właśnie i tutaj nie bardzo wiem co. Jako osoba dorosła podejrzewam, że po prostu obie w końcu usnęłyśmy. Jako dziecko miałam wrażenie, że jestem całkowicie przytomna, drzwi stojącej w pokoju szafy się otwierają a z najwyższej półki spogląda na mnie coś co wyglądem przypomina obrzydliwą ropuchę i rechocze. A co najdziwniejsze... to nie ja pierwsza zaczęłam krzyczeć, tylko moja kuzynka. Zaczęła się szamotać i wrzeszczeć o żabie w szafie zupełnie jakby śniła ten sam sen. Do pokoju oczywiście wpadła babcia, zapaliła światło i po żabie nie było śladu. Za to zostały otwarte drzwi szafy i niedbale odłożona na najwyższą półkę brunatno-zielona chusta. Jak zagadałam do dziadka czy pamięta tę historię to stwierdził, że owszem pamięta i że odwiedził nas Dydko
Resztę tajemniczych zjawisk, które zagościły w moim życiu zawsze jakoś umiałam racjonalnie wyjaśnić i mogę z ręką na sercu powiedzieć, że potem to już wieje nudą i gdybym wydała autobiografię to kokosów bym na niej nie zbiła. Tylko tutaj pozostało to pytanie - czy można dzielić ten sam sen z drugą osobą ? To jest ten mój 0,01% - a nawet jeśli jest jakieś racjonalne wytłumaczenie to chociaż to będę mogła wnukom opowiadać
Napisano 09.05.2018 - 19:18
A ja mam pytanie: gdzie, czy sa jakies osrodki badawcze ktore zajmuja sie choc niektorymi aspektami (moze to nie jest poprawne slowo) z parapsychologii?
Napisano 09.05.2018 - 20:12
Tu jest lista uniwersytetów i innych szkół wyższych http://www.psycholog...uniwersytetach/
Obecnie takie badania nie są już tak popularne. Najwięcej takich badań prowadzono w latach 60-80.
Napisano 25.05.2018 - 19:34
Tu jest lista uniwersytetów i innych szkół wyższych http://www.psycholog...uniwersytetach/
Obecnie takie badania nie są już tak popularne. Najwięcej takich badań prowadzono w latach 60-80.
Na princeton zawiesili badania w 2007 roku
0 użytkowników, 1 gości oraz 0 użytkowników anonimowych