Temat jest niesamowicie ciekawy. Zgadzam się, że bardzo istotna jest kwestia definicji świadomości. Zauważmy jednak, że nawet jeśli nasza świadomość jest nierozerwalnie związana z mózgiem, to nie oznacza, że "dusza" nie istnieje - dusza może mieć przecież odrębną świadomość, bądź nie posiadać jej wcale (ręka jest elementem każdego z nas, a nie jest świadoma). My się utożsamiamy z naszą świadomością, jednak ona nie musi wcale stanowić naszej istoty.
Pozwólcie, że opiszę wam własne spostrzeżenia odnośnie świadomości, które poczyniłem w oparciu o własne doświadczenia z medytacją. Terminologia moja własna, a zatem może nie odpowiadać ogólnie przyjętej nomenklaturze. Ponadto wydaje mi się, że część rzeczy, o których napiszę, może być niemożliwych do przekazania osobom, które nigdy nie medytowały.
Na początku mojej przygody z medytacja, pewnie jak każdy, zauważyłem że istnieje coś, co nazwałem "umysłem". Jest to coś odpowiedzialnego za "czynności" wykonywane w głowie - formułowanie myśli, podejmowanie decyzji, wyobrażanie sobie obrazów, poruszanie itp. Ma też funkcje dziejące się "w tle" - przywoływanie wspomnień, waluacja bodźców zewnętrznych, zapamiętywanie. Z jakiegoś powodu, te "czynności" dzieją się autonomicznie i sporo pracy wymaga nauczenie się "wyłączenia umysłu". Piszę w cudzysłowie, ponieważ to jest raczej "odseparowanie" świadomości od umysłu. On nadal dział (np. zapamiętuje), tylko jest ignorowany.
Kolejnym elementem jest "uwaga". Można ją na coś skierować i to pozwala nam daną rzecz "zauważać". Również da się nauczyć ją "wyłączać".
Kolejnym elementem jest "wola". Służy ona do sterowania pozostałymi elementami.
Jest też coś co ja nazywam "rdzeniem świadomości". Kiedy ktoś nauczy się wyłączać "umysł" i "uwagę", potrafi wejść w stan, w którym jest świadomy wszystkiego co się dzieje (np. odbiera zmysłami), ale niczego nie "zauważa", o niczym nie myśli, o niczym nie pamięta.
Dlaczego o tym piszę? Bo uważam, że tylko ten "rdzeń" jest tak naprawdę świadomością, a cała reszta funkcjonuje w naszych ciałach na płaszczyźnie biologicznej.
Ale jak jest naprawdę, to cholera wie. W dodatku jest to raczej niemożliwe do zbadania (jeśli świadomość jest odrębna od pamięci, to nawet jeśli była zachowana np. w trakcie śmierci klinicznej, i tak nie będziemy o tym pamiętać), więc możemy się raczej doszukiwać odpowiedzi jedynie na płaszczyźnie filozofii.
Użytkownik Flayed One edytował ten post 18.11.2016 - 19:44