W świecie szeroko znana jest amerykańska baza wojskowa Area 51, która zyskała rozgłos, jako miejsce przetrzymywania i badania pozaziemskich form życia pochodzących z UFO, który rozbił się w 1947 roku w pobliżu Roswell. Kilka mil od Strefy 51 znajduje się podziemne, tajne laboratorium „S4”. Wygląda ono, jak ukryte pod ziemią ogromne mrowisko o siedmiu kondygnacjach. To skrajnie mało znana baza. Okresowo, służby specjalne celowo podgrzewają atmosferę wokół Strefy 51, przez co laboratorium „S4” łatwiej pozostawało w cieniu. Do czasu.
Pewnej majowej nocy 1989 roku rozgłośnia radiowa Las Vegas nadała niezwykłą historię. Młody fizyk, występujący pod pseudonimem Denis, opowiedział o dziewięciu latających talerzach, które podlegają badaniom przez niewielką grupę rządowych ekspertów w tajnej bazie, położonej niedaleko Papoose Lake.
Denis poinformował, że pracował w tej bazie i jest w pełni zapoznany z prowadzonymi tam badaniami i doświadczeniami. Kilka tygodni później ujawnił swoje prawdziwe nazwisko – Robert Lazar. Od tamtego czasu nie cichną spory wokół postaci Lazara i jego relacji.
fot/google
Zanim Robert Lazar zaistniał w środkach masowego przekazu, radzieckie satelity fotografowały Strefę 51 i S4 trzy razy w miesiącu. Po ujawnieniu przez Lazara prowadzonych tam badań, rejon suchych jezior zaczął być podpatrywany z kosmosu niemal codziennie.
LABORATORIUM S4
Kiedy autokar wiozący pracowników bazy wjechał w obszar strefy S4, przez zaciemnione szyby Lazar dojrzal rząd hangarów wtopionych w zbocze góry. Za ostatnim, dziewiątym, autokar szybko skręcił w lewo i zatrzymał się pasażerów oczekiwała ochrona z psami. Co ciekawe, te rwące się na smyczach bestie nie wydawały żadnych dźwięków.
Jak się okazało, wszystkie miały usunięte struny głosowe, aby nie można ich było zlokalizować po szczekaniu albo wyciu. Lazar i jego towarzysze podeszli do jedynych, wykutych w skale drzwi, było to wejście do podziemnego kompleksu badawczego bazy S4.
grafika/olabloga
Za drzwiami znajdował się niewielki pokój z jednym ochroniarzem. W następnym pomieszczeniu skontrolowano wchodzących i przepuszczono dalej. Długi korytarz prowadził do punktu sterowania drzwiami hangarów, do laboratoriów, punktu medycznego i innych pomieszczeń. Tutaj uczeni zajmowali się nie tylko badaniami fizyko-technicznymi, ale zapoznawali się również z różnymi aspektami dotyczącymi przybyszów z kosmosu.
Według wiedzy Lazara, ewolucja na Ziemi jest od tysiącleci kontrolowana przez Obcych, a w ostatnich dekadach między nimi i uczonymi z bazy S4 prowadzona jest bezpośrednia wymiana technologii. W S4 badano wszystkie technologiczne zagadnienia latających talerzy. Lazar zajmował się problemem fizycznych podstaw ruchu tych aparatów.
Zarówno on, jak i inni badacze uważają, że chodzi tutaj o siły grawitacji i sposoby sterowania tymi siłami. Podstawą systemu przestrzenno-czasowego są grawitacyjne współzależności, dlatego panując nad nimi można ten system dowolnie zmieniać, czyli inaczej mówiąc, przemieszczać się w nim.
W hangarze znajdował się „talerz”, dostępny do badań prowadzonych przez Lazara. Dziesięciotonowy dźwig umożliwiał wynoszenie go na zewnątrz. Niejednokrotnie prowadzono też badania aparatu w locie, jednak Lazar mógł je tylko obserwować tylko z hangaru. Ze względu na gładką powierzchnię i opływowe kształty, nazwał on ten statek kosmiczny „modelem sportowym”.
SYSTEMY NAPĘDOWE UFO
Głównym miejscem pracy Lazara było laboratorium systemów napędowych, gdzie pracował wraz z innym uczonym Barry Castillo. Obaj nie kontaktowali się z innymi grupami badawczymi. W pokoju raportów, swego rodzaju bibliotece, miał dostęp do licznych, tajnych materiałów. Każdy uczony mógł znaleźć tam coś użytecznego dla projektu, którym się zajmował. Czytając raporty innych badaczy, Lazar znalazł potwierdzenie swoich teoretycznych rozwiązań.
Zmiana pola grawitacyjnego nie oznacza jedynie zmiany sił przyciągania-odpychania „talerza”. Przede wszystkim zachodzi zakrzywienie przestrzeni. Takie obserwowane fenomeny UFO, jak błyskawiczne zniknięcie, zwroty pod praktycznie niemożliwymi kątami, zmiana kształtu i koloru, zachodzą w wyniku zakłócenia przestrzeni wokół latającego obiektu. Aby dostać się z jednego punktu przestrzeni do drugiego, bez względu na ich wzajemną odległość, konieczne jest skrzywienie przestrzeni tak, aby te punkty maksymalnie się do siebie zbliżyły.
grafika/olabloga
Na rysunku z prawej strony pokazane są siłowe linie fal elektromagnetycznych w określonych warunkach – zjawisko, które może zachodzić w przyrodzie. Z lewej zaś strony widać, jak w tę fizykę wpisuje się kształt latającego talerza. Widać wyraźnie, że idea formy dysku UFO nie wynika z przyczyn estetycznych ani aerodynamicznych, ale jedynie z zasad fizyki falowej. Kształt statku jest zaprojektowany tak, aby przy minimalnych stratach energii w całości wpadał w strefę maksymalnych zakłóceń grawitacyjnych i zakrzywienia przestrzeni.
Tworzy się jakby „grawitacyjna bańka”, zawierająca w środku latający dysk. W takich warunkach może on być dla postronnego obserwatora niewidzialny, ponieważ światło dobiegające zza lecącego obiektu będzie docierać do widza nie prostolinijnie, ale omijając „bańkę”, co stworzy złudzenie, że niczego przed nim nie ma.
UKŁAD "DELTA"
System napędowy „talerza” składa się ze wzmacniaczy pola oraz reaktora. Trzy wzmacniacze, zamontowane w dolnej części aparatu, mogą się odchylać od pionu i – jak twierdzi Robert Lazar – stanowią jedyną ruchomą część talerza. Możliwość regulacji wzmacniaczy jest konieczna do tworzenia różnych form siły ciągu. Istnieją dwa schematy pracy wzmacniaczy, zasadniczo różniące się od siebie i dające odmienne efekty.
grafika/olabloga/Układ „DELTA” jest wykorzystywany przy lotach
międzygwiezdnych. Wszystkie trzy wzmacniacze są skierowane tak,
aby ich promienie skupiały się w określonym punkcie poza statkiem.
UKŁAD "OMIKRON"
Ten układ stosowany jest podczas lotu nad planetą. Fale grawitacyjne są skierowane naprzeciw siebie i tworzą pole, w którym dysk płynie, niczym łódź podwodna. Lazar podkreśla przy tym, że nie chodzi tutaj o antygrawitację, jakby się mogło wydawać, ale o siły przyciągania. Przy tej konfiguracji, wzmacniacze pracują niezależnie od siebie.
Jeden z nich może emitować falę grawitacyjną pionowo w dół, co będzie utrzymywać talerz nad ziemią, a pozostałe mogą być skierowane na boki, aby umożliwić ruch statku w poziomie. Ponieważ wzmacniacze pracują oddzielnie, nie wystarcza energii na stworzenie „grawitacyjnej bańki”, czyniącej statek niewidzialnym.
grafika/olabloga
ŹRÓDŁO ENERGII GRAWITACYJNEJ
W badaniach Roberta Lazara ważne miejsce zajmowało źródło energii grawitacyjnej. Zajmowali się tym także uczeni radzieccy. Lazar, jako pierwszy doszedł do wniosku, że w charakterze źródła tej energii stosowany jest pierwiastek o liczbie atomowej 115. Informacje Lazara o istniejącym w S4 zapasie pierwiastka 115 było nie mniej intrygujące, niż jego relacje o samych UFO.
Ten super-ciężki pierwiastek na Ziemi w czystym stanie nie występuje, a nauka nie była w stanie przez długi czas go uzyskać.
Pierwiastek 115 jest to nowy, radioaktywny pierwiastek – Ununpentium (Uup).
Po raz pierwszy otrzymali go Rosjanie ponad 9 lat temu, ale pojedyncze doniesienie nie wystarczyło, aby włączyć odkrycie do układu okresowego. Obecnie szwedzcy naukowcy mają jednak solidne dowody na istnienie pierwiastka zawierającego w swoim jądrze atomowym 115 protonów. Skoro więc jedna część fantastycznej – jak się wydawało – relacji Roberta Lazara się potwierdza, to może i reszta jest równie prawdziwa?