A to ja też mam pytanie o film.
Kiedyś kiedyś oglądałam film, o gościu chorym na raka, około 20-25 letni, wybrał się w podróż na pustynię, tyle wiem. Taki film do płaczu...
Napisano 05.09.2015 - 22:01
A to ja też mam pytanie o film.
Kiedyś kiedyś oglądałam film, o gościu chorym na raka, około 20-25 letni, wybrał się w podróż na pustynię, tyle wiem. Taki film do płaczu...
Napisano 07.09.2015 - 11:34
Skąd wiadomo, że odkryto nowy gatunek, a nie na przykład rasę czy odmianę, albo po prostu osobnika o innej barwie upierzenia, sierści, kształcie liści związanymi z chorobami itp.? Czy to zajmuje chwilę, czy jest to długotrwały proces zanim się zorientujemy, że o tym gatunku wcześniej nikt nie wiedział?
Napisano 07.09.2015 - 15:51
To w dużej mierze zależy od tego z jakim organizmem mamy do czynienia. Dla wielu grzybów czy śluzowców takim badaniem rozstrzygającym jest badanie kształtu i rozmiaru zarodników. W przypadku roślin musi być to cecha wykraczająca poza zmienność obserwowaną w znanych gatunkach podobnych, najlepiej jeśli bada się większą liczbę osobników. Może to być nieraz cecha trudna do zauważenia dla nie specjalisty. Tak jest na przykład z gatunkami z rodzaju jeżyna, który zawiera kilkaset gatunków apomiktycznych (rośliny apomiktyczne wydają nasiona nie wskutek zapylenia tylko wskutek podziału komórki jajowej; potomstwo jest genetycznie identyczne z rośliną pierwotną, każda mutacja tworzy osobną linię genetyczną, która nie krzyżuje się z innymi), różniących się cechami kształtu i umieszczenia cierni, kształtu i żyłkowania liści, ilości kwiatów itp.
Dla wielu roślin jest to kwestia budowy kwiatów, choć w spornych kwestiach u storczyków bada się też liście i pyłek.
Dla zwierząt są to różnice anatomiczne i ubarwienia. Jest kilka gatunków ptaków opisanych na podstawie pojedynczych osobników, które zostały dobrze zbadane.
Do tego dochodzą badania filogenetyczne i biochemiczne. Na tej podstawie w ostatnich latach nastąpiły duże roszady, przykładowo większość podgrzybków zaliczono do borowików, konopie uznano za spokrewnione z wiązami, a brzozę ojcowską uznano za odmianę brzozy brodawkowatej a nie osobny gatunek.
Zasadniczo jednak od zgłoszenia do uznania gatunku może trochę minąć, wszystko zależy od tego jak dokładnie opisano nowy gatunek i czy dane te można niezależnie zweryfikować. W przypadku roślin zwykle nie są to zażarte boje, ale dla większych zwierząt bywa że powstają debaty na temat uznania danych osobników za gatunki. Pierwsze twierdzenia że pewien typ słonia może być osobnym gatunkiem pojawiały się już w latach 30. ale dopiero niedawno na podstawie badań genetycznych uznano, że słoń afrykański leśny jest gatunkiem różnym od słonia afrykańskiego.
Użytkownik Zaciekawiony edytował ten post 07.09.2015 - 15:57
Napisano 07.09.2015 - 17:43
Skąd wiadomo, że odkryto nowy gatunek, a nie na przykład rasę czy odmianę, albo po prostu osobnika o innej barwie upierzenia, sierści, kształcie liści związanymi z chorobami itp.? Czy to zajmuje chwilę, czy jest to długotrwały proces zanim się zorientujemy, że o tym gatunku wcześniej nikt nie wiedział?
Na podstawie pojedynczego egzemplarza raczej nikt jeszcze nie ogłasza nowego gatunku/rasy/odmiany.
Jeśli są to zmiany powstałe przez choroby czy zmiany związane z otoczeniem, to na pewno ma znaczenie, czy cechy odmienne zostaną przekazane "kolejnemu pokoleniu", czy to w przypadku drzewa, muchy czy żaby. Pewnie wymagana jest liczba "pokoleń" dla ogłoszenia gatunku/rasy/odmiany.
P.S. wiedzieliście, że drzewa też mają raka?
https://pl.wikipedia...k_(wada_drewna)
Napisano 12.09.2015 - 15:52
Napisano 12.09.2015 - 19:44
Pytanie będzie z rodzaju: "chcę poznać wasze zdanie na dany temat".
Czy świadomość jest pomyłką ewolucji?
No dobrze, zacznijmy od początku.
Moim zdaniem powinno się zacząć od ustalenia czym jest świadomość.
A poza tym dlaczego ma być pomyłką, i co by nią miało nie być?
Może masz w zanadrzu jakiś przykładzik? jeden lub powiedzmy dwa?
Napisano 12.09.2015 - 21:41
A to ja też mam pytanie o film.
Kiedyś kiedyś oglądałam film, o gościu chorym na raka, około 20-25 letni, wybrał się w podróż na pustynię, tyle wiem. Taki film do płaczu...
A to nie był przypadkiem Henry Poole Is Here ?
Wprawdzie nie wybrał się na pustynię, a do miasta, w którym dorastał ale też był śmiertelnie chory i klimaty były takie bardziej "pustynne" jakby
Chociaż, jak dla mnie, film bardzo pozytywny i raczej do śmiechu (przez łzy) niż do płaczu.
Luke Wilson w nim wymiata, a scena z Jezusem na elewacji domu wymiata podwójnie
Zobaczę może z winem się da.
Jak się nie da, to uznam, że masz niezręczne palce W co trudno mi uwierzyć po tych karcianych sztuczkach.
Napisano 17.09.2015 - 10:24
"Proste" pytanie: PlayStation 4 czy Xbox One?
Chciałbym pograć od czasu do czasu, w necie też. Kupiłbym lapka, ale musiałbym wydać jakieś 3-5k + pad żeby sobie na TV pograć. Aż tyle wydawać nie chcę na laptopa.
ja jestem dumną posiadaczką xOne.
1) mam tam znajomych, czyli dla Ciebie żaden argument
2) abo EA Access u mnie wystarcza - Battlefield, Titanfall, za 80 zł rocznie. Jest tam też Fifa, Dragon Age najnowszy, NFS Rivals - dla każdego coś dobrego
3) Games with Gold - jeśli zdecydujesz się na abonament za 130 zł / rok. W tym miesiącu dają np. Tomb Raider Unniversary Edition ♥ w zeszłym miesiącu było Metro 2033/Last Light, wersje na x360, ale biorąc pod uwagę zgodność wsteczną, to spokojnie za parę miesięcy będzie to dostępne do pogrania na XOne.
4) bajerki związane z Windowsem 10 (streaming, zarządzanie konsolą z aplikacji na kompie)
Społeczność PS4 jest na pewno większa, robią dużo lepiej w marketing w Polsce, bo Xbox jest taki jakiś zapomniany
ale ja jestem naprawdę zadowolona z One'a i ani razu nie pomyślałam, żeby go zamienić - ma wszystko czego potrzebuję od konsoli.
A to ja też mam pytanie o film.
Kiedyś kiedyś oglądałam film, o gościu chorym na raka, około 20-25 letni, wybrał się w podróż na pustynię, tyle wiem. Taki film do płaczu...
A to nie był przypadkiem Henry Poole Is Here ?
Wprawdzie nie wybrał się na pustynię, a do miasta, w którym dorastał ale też był śmiertelnie chory i klimaty były takie bardziej "pustynne" jakby
Chociaż, jak dla mnie, film bardzo pozytywny i raczej do śmiechu (przez łzy) niż do płaczu.
Luke Wilson w nim wymiata, a scena z Jezusem na elewacji domu wymiata podwójnie
Zobaczę może z winem się da.
Jak się nie da, to uznam, że masz niezręczne palce W co trudno mi uwierzyć po tych karcianych sztuczkach.
Nie, to nie to.
To było coś niszowego i raczej na pewno wydane przed 2000 rokiem.
0 użytkowników, 2 gości, 0 anonimowych