Najchętniej krzyczałabym o naszej miłości* – mówi żona Mariusza Trynkiewicza. Nie krzyczy, bo boi się, że straci pracę. Tacie "o Mariuszku" powiedziała i usłyszała, że dla takiego to tylko kulka w łeb, więc zerwała z ojcem kontakt i wzięła ślub z ukochanym. Nie przeszkadza jej, że trzydzieści lat temu – 29 lipca 1988 r. zwabił do mieszkania i zadźgał nożem trzech chłopców, a zwłoki podpalił w lesie. Znaleziono je. A potem jeszcze ciało czwartego chłopca.
- Do tej pory mam ten widok w pamięci. To najtrudniejsze wspomnienie w całym moim życiu – prokurator Małgorzata Ronc opowiada o chwili, gdy w leśnej, wykopanej przez zwierzęta norze, zobaczyła rozkładające się ciało 13-letniego Wojtka, którego Trynkiewicz udusił, a przed śmiercią molestował. Pytam, czy takie obrazy zostają w człowieku na całe życie, odpowiada: "Ten obraz".
1.
Prokurator Ronc przypomina sobie tamten dzień. Było upalnie. Wprowadzała się z mężem i córką Anią do nowego mieszkania. Układała naczynia w kuchennych szafkach, gdy o godz. 16 usłyszała pukanie do drzwi. Przed domem czekał radiowóz.
Policjanci zabrali ją do lasu, był tam też Trynkiewicz – miał wskazać, gdzie ukrył ciało czwartego chłopca (wcześniej znaleziono już Krzysia, Artura i Tomka).
Gdy zobaczyli ciało Wojtka, jeden z policjantów wyjął papierosa. Trynkiewicz powiedział: "Też bym zapalił".
– Tadeusz** się odwinął. Złapałam go za rękę. Pastwić się nad kimś bezwolnym? Trynkiewicz by się nie bronił, raczej by się popłakał.
Zasługiwał na karę śmierci, ale nie na bicie – wspomina prokurator Ronc.
Pytam czy jest za karą śmierci. Mówi, że tak: "Są takie czyny i tacy sprawcy, przed którymi w żaden inny sposób nie można ochronić społeczeństwa. To sprawy jednostkowe, ale do takich należały dwie w moim życiu – Trynkiewicza i Morusia"***
W trakcie procesu biegli psychiatrzy orzekli, że Trynkiewicz ma wysokie IQ (121), że jest poczytalny i kierował nim sadyzm.
Podczas przesłuchania prokurator Ronc zapytała Trynkiewicza: "Mariusz, jak wyjdziesz, to znów to zrobisz?". Odpowiedział: "Chyba tak".
Zażądała kary śmierci. Został na nią skazany czterokrotnie – za każde zabójstwo z osobna. I miał fart – objęła go amnestia 1989 roku. Wyrok zamieniono na karę 25 lat więzienia. Dzień przed jej zakończeniem strażnicy więzienni poinformowali prokuraturę, że znaleźli w celi Trynkiewicza rysunki o charakterze pedofilskim. Prokurator nie uznał ich za takie i morderca wyszedł na wolność.
Miesiąc później sąd uznał, że trzeba go jednak odizolować. Trafił nie do więzienia, ale do specjalnego ośrodka w Gostyninie. Stało się to możliwe, dzięki uchwalonej naprędce przez Sejm, tuż przed wyjściem Trynkiwicza, tzw. ustawie o bestiach. W Gostyninie przebywa do dziś. To tam 30 października 2015 roku wziął ślub.
Trynkiewicz pokazuje prokurator Małgorzacie Ronc, gdzie ukrył ciała chłopców, 1988 rok
2.
Gdy w 1989 r. w Stanach Zjednoczonych pozwolono więźniom odsiadującym wyroki dożywocia żenić się, w ciągu roku 800 mężczyzn wzięło ślub.
Dziś skazańcy mają konta na Facebooku, Twitterze, a na portalu www.writetaprisoner.com poznają przyszłe żony. Głównie Europejki, bo Amerykanki nimi gardzą.
– Pamiętam, jak zobaczyłam je na parkingu taniego motelu w Teksasie. Piły wino z plastikowych kubków. Siedziały przy brudnym basenie, opalały się i gadały o narzeczonych i mężach z cel śmierci. Przeleciały szmat drogi, by wziąć ślub, szukać prawników i ratować od śmierci ukochanych mężczyzn. Nazajutrz rano wybiegły ze swoich pokoi. Starannie ułożone włosy, makijaż, zrobione paznokcie. Dowiedziałam się, że z okien kabin więźniowie widzą je tylko od pasa w górę, a bluzki przezroczyste i na ramiączkach są zakazane, więc panie wielką wagę przywiązują do kolczyków, naszyjników, kształtu biustonoszy. Poczułam, że mam książkę – wspominała Linda Polman, która na tegoroczny Big Book Festival przywiozła swoje "Laleczki skazańców"****
3.
Huntsville, Teksas, cela śmierci. Skazaniec Rob na swoim profilu zwierza się, że lubi poezję i "Star Treka". Wystarczy kilka kliknięć, by zorientować się, że porąbał swoją matkę na kawałki.
Jose żali się, że najgorsza jest samotność, której doznawał całe życie. Tak naprawdę, to samotne indywiduum zgwałciło i zarżnęło 68-letnią wdowę i jej czteroletnią wnuczkę.
Thomas chwali się, że kocha szczeniaczki. Owszem, ale człowieka zakatował na śmierć. A potem obrabował jego dom.
Mariusz Trynkiewicz lubił fotografować las. Był spokojnym, wrażliwym dzieckiem. Gdy zdechł mu kanarek, kilka dni nie jadł, nie spał, pogrzeb urządził na działce. Uczył się świetnie, w liceum był laureatem olimpiady. Miał 24 lata, gdy na ulicy zaczepił chłopca. Zaprosił do domu, by pokazać klaser ze znaczkami. Gdy dzieciak odmówił, przystawił mu nóż do gardła, założył worek na głowę.
W trakcie śledztwa funkcjonariusze dotarli do innego chłopca, którego przywiązał do okiennej kraty, więził kilka godzin, obnażał się przed nim, głaskał po całym ciele. Potem wypuścił.
Dwa lata później zamordował czterech chłopców.
Andrzej Matuszczyk, jeden z milicjantów, którzy jako pierwsi przesłuchiwali Trynkiewicza, w książce "Prokurator. Kobieta, która się nie bała"*****, którą Joanna Podgórska napisała z Małgorzatą Ronc, wspomina: "Był opętany jakąś chorą żądzą. Miał seksualną obsesję. Znaleźliśmy w jego mieszkaniu coś w rodzaju dzienniczka masturbacji, w którym notował, ile razy dziennie się onanizował i jaki stopień satysfakcji osiągał. Spędziłem z nim tyle godzin, że chwilami wydawało mi się, że znam go lepiej niż samego siebie".
Opinię seksuologiczną wydał prof. Zbigniew Lew-Starowicz: "Rozpoznaję u badanego biseksualną orientację płciową z cechami pedofilii (…) Najbardziej prawdopodobny wydaje się następujący, etapowy rozwój psychoseksualny badanego: nieśmiałość i kompleksy – trudności w kontaktach heteroseksualnych – nieudany związek heteroseksualny – zainteresowanie homoseksualizmem jako formą zastępczą i mniej zagrożeniową – rezygnacja z kontaktów homoseksualnych – rozwój pedofilii od "łagodnych" zachowań do końcowej formy – mordu z lubieżności".
4.
"On już więcej nie będzie dotykał chłopców, bo ma mnie" – uważa żona Mariusza Trynkiewicza. W podróż poślubną pojadą do tego lasu, w którym ukrył i podpalił ciała zamordowanych chłopców. Ten las nie kojarzy się jej ze zbrodnią, ale z małym Mariuszkiem, który tak lubił spacerować po nim jako dziecko.
"Uwielbiam, gdy u niego jestem, a Mariusz całuje mnie w czółko. On jest teraz takim grubaskiem, więc ma trochę niezdarne ruchy, które mnie rozczulają. Dużo mnie przytula, gładzi po włosach. Mówi, że jestem jego aniołem, cudem i nigdy nie myślał, że spotka go takie szczęście. W listach rysuje dla mnie pocałunki, pisze bajki o Kubusiu i Zosi, które tak naprawdę pokazują nasz związek. Niedawno Kubuś się objadł i bolał go brzuch. To było wtedy, gdy zawiozłam Mariuszowi jego ulubiony serniczek. Nigdy nie byłam przez nikogo tak kochana.
Zanim poznałam Mariusza, miałam pustkę w duszy, której nic nie potrafiło zapełnić. Teraz jestem bezpieczna"* – żona Trynkiewicza powiedziała to Justynie Kopińskiej w jedynym wywiadzie, jakiego udzieliła, w dodatku pod zmienionym imieniem. Zdecydowała się na rozmowę, by uciąć spekulacje, jakie pojawiły się w mediach, gdy z Gostynina wyciekła informacja o ślubie Trynkiewicza.
5.
Hybristofilia to zaburzenie, w którym seksualna fascynacja skierowana jest na brutalnych przestępców. Dlaczego zdarza się kobietom? I jakim? Teorii jest kilka.
Jedna z nich mówi, że te kobiety łączy dzieciństwo, w którym ktoś się nad nimi znęcał. A bite przez ojców, braci i mężów, dopiero w platonicznym związku ze skazańcem, oddzielone kuloodporną szybą mogą czuć się bezpieczne.
Inna dowodzi, że to rodzaj syndromu sztokholmskiego – kobieta molestowana ma poczucie winy i po latach zaczyna zakochiwać się w gwałcicielach. Mowa jest też o tym, że to wynik fantazjowania o silnym samcu, który miałby przekazać dzieciom geny.
– A może to skrzyżowanie fascynacji najagresywniejszym samcem z fascynacją celebrytą? Przecież wielu mężczyzn siedzi w więzieniach i kobiety się nimi nie interesują. Wybierają tych, którymi interesują się media – mówi dr Tomasz Piss, psychiatra. Dodaje, że kobieta takiego mężczyzny, zafascynowana jego agresją, czuje się trochę tak, jakby miała rottweilera, którego może poszczuć na kogo chce, jeśli spuści go ze smyczy. Wydaje jej się, że ma mężczyznę pod kontrolą. I wierzy, że może go zmienić, choć żadnej innej kobiecie to się nie udało.
Lindę Polman, która z żonami więźniów z cel śmierci spędziła wiele miesięcy, każda z tych teorii przekonuje tylko po trochu. Mówi, że każda z tych kobiet była inna. Tym, co rzeczywiście łączyło wszystkie, był głód zainteresowania i adoracji ze strony mężczyzny. To właśnie tego nie zaznały od swoich mężów i chłopaków. To dawali im dopiero skazańcy.
6.
Żonę Mariusza Trynkiewicza oburza teoria o syndromie sztokholmskim. Nie chce być postrzegana jako ofiara. Gdy Justyna Kopińska zapytała, czy ktoś ją kiedykolwiek skrzywdził, zaprzeczyła. Jednak po kilku spotkaniach zadzwoniła i powiedziała, że jako 15-latka została zgwałcona. Jej przyjaciółka też. A jeden z oprawców powiedział im, że miały szczęście, bo gdyby trafiły na ich kolegę, poćwiartowałby je i spuścił w toalecie.
Poszła wtedy z dziadkami na policję, ale zeznania wycofała. "Doszłam do wniosku, że uczciwa dziewczyna nie poszłaby wieczorem na Starówkę. Ten gwałt to tylko moja wina" – powiedziała Kopińskiej.
Podobnie myśli o chłopcach, których zabił jej mąż. Przecież szli z nim spory kawałek drogi. "Mieli czas, aby ochłonąć, zastanowić się i uciec. Nie zrobili tego. To była ich decyzja, że nie żyją (...) No i nie wiadomo, kim obecnie byłyby te dzieci. Może wyrosłyby na zabójców i złodziei. Kto włóczy się samotnie przy rzece w wieku kilkunastu lat?".
7.
"Teraz planujemy dziecko z Mariuszem. Na razie widzenia są w obecności strażników, więc nie mogliśmy skonsumować związku w pełny sposób, ale to jest wisienka na torcie" - żona Trynkiewicza wierzy w to, że jej mąż opuści wreszcie Gostynin. Wtedy wezmą ślub kościelny. A teraz Mariusz doradza jej w sprawach nastoletniej córki z pierwszego małżeństwa, bo choć sam nie ma dzieci, to przecież jest pedagogiem.
Jest taka dumna z bycia panią Trynkiewicz, że chciałaby krzyczeć o ich miłości. Boli ją, gdy czuje na sobie wzrok dziewczyn z okienka na poczcie. Tak dzieje się, gdy wysyła listy polecone, paczki do Gostynina i w rubryce adresat wpisuje: "Mariusz Trynkiewicz". W tych paczkach są wędliny, sery, nikoretki, bo Mariusz rzuca palenie.
8.
"Czy odwiedzisz mnie w więzieniu" – pisze na portalu randkowym rudowłosy James Holmes z Kolorado. 20 lipca 2012 r. wchodzi do kina, kupuje bilet na "Mrocznego rycerza", otwiera ogień z karabinu maszynowego, w zanadrzu ma co najmniej dwa pistolety. Rani 70 osób, 12 zabija. Prezydent Barack Obama każe opuścić amerykańskie flagi do połowy masztów, a wielbicielki Holmesa farbują w tym czasie włosy na rudo.
Ted Bundy gwałcił kobiety przed i po morderstwie, bo był nekrofilem. Przyznał się do 30 zabójstw. Nim usiadł na krześle elektrycznym, dostał setki listów pełnych nagich zdjęć i propozycji matrymonialnych. Z jedną z tych kobiet się ożenił.
Ted Bundy
osef Fritzl latami więził w piwnicy i gwałcił córkę. Ta, nie opuszczając piwnicy, urodziła mu dzieci. Wiele kobiet twierdziło, że tak chronił córkę przez złym światem.
22 lipca 2011 roku Anders Behring Breivik w zamachu bombowym w Oslo i w strzelaninie na wyspie Utoya zabija 77 osób. Czekając na proces, dostaje blisko tysiąc listów. Kobiety wierzące chcą go nawrócić, w innych budzi uczucia macierzyńskie. Viktoria poznała go przez internet przed zamachem, nigdy nie spotkała na żywo. Po masakrze śle listy z prośbą o złagodzenie kary. Mówi, że Breivik jest mężczyzną jej życia.
Afton Elaine Burton jako nastolatka zakochała się w Charlsie Mansonie, zabójcy Sharon Tate, żony Romana Polańskiego. Korespondowała z nim, odwiedzała w więzieniu 10 lat. Szykowali się już do ślubu, ale Manson się wycofał. Ktoś mu doniósł, że na wolności jego narzeczona ma już nowego chłopaka. I plan – po śmierci zrobić z Mansona mumię, wystawić w mauzoleum, sprzedawać bilety "na Mansona".
17.04.2015, Rozpoczecie procesu Mariusza Trynkiewicza . Proces dotyczy posiadania tresci pedofilskich przez oskarzonego
9.
Mariusz rozmawia z żoną pięć razy dziennie. Dzwoni do niej z Gostynina o stałych porach: 8:10, 13:20, 17, 19, 20:30. Mówią sobie nawet, o której porze chodzą na siku.
Próbuję porozmawiać z Trynkiewiczem. W ośrodku słyszę, że muszę zwrócić się o to na piśmie. Psychiatra Ryszard Wardeński, szef ośrodka odpisuje: "wyrażenie zgody na udzielenie wywiadu przez Mariusza Trynkiewicza należy wyłącznie do niego i jego żony". I że mogę skontaktować się z Trynkiewiczem przez dyżurkę pielęgniarek w następujących porach: w godz. 07:15 – 14:00, 14:35 – 18:45, 19:15 – 21:45, a rozmowa nie może przekroczyć 10 minut.
Nie udaje mi się porozmawiać z nim nawet minuty. Pielęgniarka przekazuje mu, że dzwonię, słyszę dobiegający z oddali niewyraźny głos Trynkiewicza: "nie, nie, nie znam". Pielęgniarka pociesza mnie, żebym nie brała tego do siebie, bo od kiedy jest w Gostyninie, jeszcze nigdy zgodził się porozmawiać z dziennikarzem.
10.
- Co właściwie jest Trynkiwiczowi?
- Czy ma terapię?
- Czy kiedyś wyjdzie z ośrodka?
Dopytuję doktora Wardeńskiego. Słyszę, że Trynkiewicz tak, jak inni pacjenci ośrodka, jest objęty tajemnicą lekarską. Dyrektor nie wymienia nazwiska Trynkiewicz, ale informuje, że "niektórzy pacjenci przejawiają zaburzenia funkcji seksualnych w postaci pedofilii lub raptofilii (rodzaj sadyzmu polegający na osiąganiu rozkoszy przez gwałt - red.)". O każdym co pół roku wydawana jest opinia na temat tego, czy nadal stwarza bardzo wysokie prawdopodobieństwo popełnienia kolejnego czynu zabronionego. I że dotąd "żaden z pacjentów przebywających w Gostyninie nie został uznany przez sąd za kogoś, kto może opuścić ośrodek".
Psycholog sądowy Teresa Gens wiele razy rozmawiała z Trynkiewiczem. W jednym z programów telewizyjnych na pytanie Piotra Kraśki: "Czy pani wierzy w resocjalizację?", odpowiedziała: "Proszę pana, w tym wypadku nie".
W sierpniu 2018 r. ukaże się książka Ewy Żarskiej "Łowca. Sprawa Trynkiewicza"******. Zbierając do niej dokumentację, próbowała spotkać się z mamą Mariusza. Zagadnęła ją przed blokiem, kobieta właśnie wracała do domu. Powiedziała, że pisze książkę o jej synu. Usłyszała: "Ale po co? Ta książka niepotrzebna. Już wszystko zostało powiedziane. Ja już jestem stara, mam spokojne życie. Po co wracać do tego? Ja bym nie chciała tej książki. Mariusz też nie. Ja mówiłam, że nie chcę o tym rozmawiać…".
11.
- Co jest najważniejsze w życiu?
Trynkiewicz: Rodzina.
Jaką kobietę pokochałby pan?
- Dziewczynę spokojną, która dba dom, o dzieci, nie myśli o imprezach, bo ja jestem… zawsze byłem domatorem.
- Zachowywał się bardzo grzecznie – prokurator Małgorzata Ronc wspomina przesłuchanie Trynkiewicza, które w sumie trwało kilkadziesiąt godzin. - Był bardzo spokojny. To nie typ przestępcy, który bluzga. Pytał, czy może zapalić, palił jednego papierosa za drugim. Był szczęśliwy, jeśli poczęstowało się go herbatą, bo przesłuchiwałam go wiele godzin. Nikt na niego nie krzyknął w trakcie przesłuchania. Bo i po co? Siedział skulony, trzęsły mu się ręce, miał rozbiegane oczy. I tylko mówił: "nie pamiętam".
Gdy prokurator sięgnęła po papierosa, Trynkiewicz zerwał się, chciał podać ogień. "Siedź na swoim miejscu! Dam sobie radę" – powiedziała. Mówiła na ty i na pan: "Panie Mariuszu, przecież my znamy pana dewiacje. Proszę powiedzieć, dlaczego pan to zrobił? Który moment zadecydował o tym, że pan podjął decyzję, żeby zabić chłopców?". Trynkiewicz tylko wzdychał. Chwilami traciła cierpliwość: "Mów pan coś, na litość boską! Zrobiłeś straszną krzywdę dzieciom! Wytłumacz mi, dlaczego!". On opuszczał głowę i mówił tylko: "No nie wiem…".
- Myślę, że jego potrzeba bliskości z chłopcami wynika z tego, jak był wychowywany. Rodzice izolowali go od rówieśników, nie chcąc, żeby spędzał czas w nieodpowiednim towarzystwie – dzieci z blokowisk. Dlatego tak silnie odczuwał potrzebę kontaktu z chłopcami, której wtedy nie doświadczył - mówi prokurator Małgorzata Ronc. - Był bardzo inteligentny. Myślę, że zdawał sobie sprawę z tego, co zrobił. I wykorzystywał pedagogiczne przygotowanie do tego, by "podejść" tych chłopców.
12.
Z forum laleczek skazańców:
"Najpiękniejszy prezent, jaki dostałam kiedyś od Stevena, to kilka włosków z jego klatki piersiowej".
"Przysięgam: kiedy rozerwałam kopertę i zobaczyłam jego zdjęcie, upadłam na podłogę. Kolana się pode mną dosłownie ugięły. Mój mąż jest dziełem sztuki: ścięgna, bicepsy, ramiona, sześciopak, wszystko…"
"Mój skarb przeszedł piekło, żeby zrobić sobie wielki tatuaż z lewej strony, blisko serca, z moim imieniem i napisem: Ich liebe Dich. Powiedział, że teraz jesteśmy na zawsze razem".
Żona Trynkiewicza wspomina, że pierwszy mąż niczym jej nie imponował, ale jest mu wdzięczna za to, że choć minęły lata, wciąż chodzi na grób ich synka, który urodził się martwy. Dopiero, gdy poznała Mariusza, poczuła się bezpieczna. Żaden mężczyzna nie umiał słuchać jej tak, jak on. Zachwyca ją jego erotyczne spojrzenie.
– Erotyczne spojrzenie? Może on i je ma, ale raczej nie do kobiet. Myślę, że inaczej, niż krzywdząc chłopców, nie zaspokoi swojego popędu - mówi prokurator Ronc. - Prof. Lew-Starowicz mówił, że rozwiązaniem byłaby kastracja. To mogłoby ochronić przed nim dzieci, gdyby wyszedł na wolność. Tylko, że w Polsce jest ona dobrowolna. Nikt do kastracji Trynkiewicza nie zmusi – mówi prokurator Ronc. - Przesłuchiwałam jego koleżankę – tę niby pierwszą miłość. Myślę, że jego małżeństwo to jakaś fikcja. Jestem przekonana, że Trynkiewicz nie jest zdolny do kontaktów seksualnych z kobietą.
13.
Pisząc ten tekst bałam się, że to, czego dowiedziałam się o żonie Trynkiewicza z książki Kopińskiej, może być już nieaktualne. Była wydana dwa lata temu. Zadzwoniłam do Justyny i zapytałam:
"Czy żona Trynkiewicza się z nim nie rozwodzi? Czy wciąż tak go kocha?"
Usłyszałam: "Tak. Nic się nie zmieniło"
* „Polska odwraca oczy”, Justyna Kopińska, Świat Książki, 2016 r.
** Tadeusz Starnowski, wówczas kapitan MO, zastępca sztabu powołanego do poszukiwania dzieci.
*** Henryk Moruś to seryjny morderca z Sulejowa. Zabił siedem osób, w tym ciężarną kobietę. Nie okazał żadnej skruchy, a psychiatrzy orzekli, że jest w pełni poczytalny i całkowicie pozbawiony wyższych uczuć.
****„Laleczki skazańców” Linda Polman, Wydawnictwo Czarne, 2018 r.
***** „Prokurator. Kobieta, która się nie bała”, Joanna Podgórska i Małgorzata Ronc, Znak Litera Nova 2015 r.
****** „Łowca. Sprawa Trynkiewicza”, Ewa Żarska, Znak Litera Nova, 2018 r.
źródło
Wszystkie zdjęcia pochodzą z artykułu.
TheToxic