Skocz do zawartości


Zdjęcie

Creepypasty(urban legends)

Creepypasta Opowiadania Telewizja

  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
1611 odpowiedzi w tym temacie

#1486

LukaWaj333.
  • Postów: 8
  • Tematów: 1
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Most Bunny Man'a

Po wojnie domowej w Fairfax County w stanie Virginia, miejsce to stało się bardziej zaludnione i ostatecznie to właśnie tutaj wzniesiono szpital psychiatryczny. Ponieważ nikt nie chciał mieszkać w pobliżu szpitala oraz z powodu oburzenia publicznego, instytucję zamknięto.

Administracja szpitala przeniosła chorych, a cały ten proces zakończono w 1904. Podczas przenosin, niektórzy pacjenci uciekli i ukryli się w okolicznych kniejach i lasach.

Osoby te były zbłąkane, cierpiały na urojenia i były niebezpieczne. Większość z nich odnaleziono, z wyjątkiem Marcusa Lawstera i Douglasa Griffina. Lokalne władze znalazły szlak zaśmiecony w połowie zjedzonymi okaleczonymi królikami, którym ich zdaniem podążali zbiegowie.

Szlak prowadził w głąb lasu do tunelu przecinającego szeroki potok. Tutaj znaleziono Marcusa wiszącego nad wejściem do tunelu. Do jego nogi przyczepiona była wiadomość mówiąca: ,,Nigdy mnie nie znajdziecie, nie ważne jak bardzo się staracie!’’. Podpisano, Bunny Man. Od tamtej pory nazwano to miejsce Mostem Bunny Man'a.

Bunnymanbridge-0.jpg


Legenda mówi, że jeśli pójdziesz drogą aż do tunelu około północy, Bunny Man złapie Cię i powiesi nad wejściem do tunelu.

Dziwne zjawiska i zgony zostały powiązane z Mostem Bunny Man'a. Pewien młody człowiek z Clifton w Virginii natknął się na most w czasie podróży. Później zabił swoich rodziców i zaciągnął ich ciała do lasu, aby powiesić je nad wejściem do tunelu, a następnie popełnił samobójstwo. W 1943 znaleziono ciała trzech młodych ludzi z licznymi ranami ciętymi zwisające z mostu. Wszystkie notatki przyczepione do ich nóg mówiły to samo: ,,Nigdy nie złapiecie Bunny Man'a!’’.

W 2001, po usłyszeniu tej historii, sześciu studentów z okolicy oraz ich przewodnik przeszukali tę okolicę. Podczas poszukiwań znaleźli okaleczone części ciała królika i opuścili las, gdy usłyszeli hałasy i zobaczyli postacie poruszające się po lesie.

BMB.jpg


Użytkownik LukaWaj333 edytował ten post 20.04.2014 - 22:08

  • -1

#1487

trebmal.
  • Postów: 178
  • Tematów: 3
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

*
Popularny

Mroczniejszy niż ciemność

 

Jest taki moment występujący tylko w roku przestępnym, dokładnie trzy minuty po godzinie trzeciej nad ranem 29-ego lutego. Jeśli jesteś dość odważny, poczekaj na ten czas w ciemnym pokoju. Oprócz ciebie nie może tam być nikogo innego. Zauważysz wtedy, że ciemność się pogłębia. Jeśli wyciągniesz rękę przed siebie i przesuniesz nią przed swoją twarzą, nie zobaczysz jej z powodu panującego mroku. Ale nie musisz tego robić. Nie, w takiej chwili byłoby to stratą czasu. Zamiast tego przebij się, przebij ku tej nieprzeniknionej ciemności.
Wtedy ona przeniknie ciebie.
Niewidzialna dłoń chwyci twoją. Nawet nie myśl o cofnięciu dłoni, nie zaciskaj jej w pięść. Jeśli to zrobisz, z mroku wynurzy się zgrzybiałe ciało, do którego należy trzymająca cię widoczna już teraz dłoń. Będzie on bardzo zły. Pozostań lepiej nieruchomo, poczuj, jak uschnięte palce poruszają się na twojej dłoni, znacząc nieznane tobie szlaki. Nie próbuj się ruszać, gdy zacznie swoją dłonią iść w górę twojej ręki. A przede wszystkim nawet nie oddychaj, kiedy zbliży się do twojej twarzy i poczujesz dotyk tego, czego nie widać.
Musisz to wszystko wytrzymać jeszcze chwilę do czasu, aż ręka nie zacznie się wycofywać, a on przemówi. Usłyszysz ten głos tak blisko siebie, że nawet poczujesz oddech na swojej twarzy. Poczujesz zapach zgnilizny.
Głos poprosi cię o jedną prostą informację: twoje imię i nazwisko. Odpowiedz zgodnie z prawdą. Jeśli to zrobisz, postać zacznie się wycofywać z powrotem w ciemność. Jedyne co usłyszysz, to wibrujący w powietrzu szept.
- Stało się.
Od tego dnia, będziesz mieć niewypowiedziane szczęście w każdej dziedzinie życia. Posiądziesz wszystko, czego twoje serce zapragnie i niczego ci nie braknie. Ale za rok, może dwa, twoje oczy opuści jasny blask, twoja skóra zacznie się rozkładać, a słodki zapach śmierci zabierze twój oddech...


Użytkownik trebmal edytował ten post 21.04.2014 - 09:12

  • 5

#1488

MysterLolek.
  • Postów: 22
  • Tematów: 2
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

*
Popularny

Siemanko wszystkim, tu jak zawsze Wasz MysterLolek a to moja kolejna psata. Dzisiaj nie mam dla Was żadnej strasznej historii, ale opis dość niepokojącej i dziwnej gry w którą ostatnio zagrałem. Zapraszam do czytania.

 

Peaceful Forests

 

Jak Ci wiadomo po Internecie krążą dziwne, tajemnicze a nie raz szokujące pliki. Są to zdjęcia, obrazy, filmy, nagrania dźwiękowe oraz różne programy, przeważnie gry. Podobno mają one tak silny wpływ na psychikę człowieka, że może on zwariować, popełnić samobójstwo albo wyrządzić sobie krzywdę. Niestety (albo na szczęście) większość z nich to kłamstwo i fake. Jednakże są takie, które rzeczywiście mają wpływ na na psychikę człowieka. Nie mówię tu, że biedak, który natknie się na taki plik bierze pistolet i przykłada go sobie do skroni, tylko że niektóre z takich plików naprawdę wywołują u człowieka dziwne odczucia, pomimo tego, że nie powinny wzbudzać negatywnych emocji. Jednym z takich plików jest gra Peaceful Forests. Jest to freeware ważący niecałe 30Mb. Gra ta polega na eksploracji lasu. Nie jest ona horrorem. Tak naprawdę nie ma określonego gatunku.

 

Dla mnie jest to po prostu symulator chodzenia po lesie, jednak... Klimat tej gry jest dość niepokojący. Cały czas ma się wrażenie, że coś za nami idzie. A w tej grze nie ma nawet zwierząt... Słychać jedynie nieustający świergot ptaków i szum drzew. Ale człowiek grając w nią czuje się dziwnie, niekomfortowo... Grafika tej gry jest bardzo dobra jak na ten silnik graficzny. Całkiem dynamiczna grafika, efekt rozmazania, efekty cieni... Jednak po kilku minutach nasze oczy zaczynają boleć. Nie wiem czemu. Może to przez przesadzony efekt rozmazania, bardzo się wysilają i bolą... a może przez coś innego. A może to po prostu moje odczucia.

 

Menu gry jest bardzo prymitywne. Dwie opcje „Play” i „Quit” oraz tytuł gry po prawej stronie. Na tle napisów widać las... I tyle. Muzyka jest spokojna, wręcz smutna, ale w połączeniu z tłem menu wprawia gracza w dziwny niepokój. Coś mówi żeby nie uruchamiać tej gry... Nie naciskać "Play".

 

Jeśli chodzi o samą rozgrywkę to mamy tu do czynienia z niedużym lasem iglasto-liściastym. Gdy trochę się rozejrzymy po terenie odszukamy małą łąkę. Co ciekawe, gdy wyjdziemy spoza lasu i przejdziemy „górę” natkniemy się jezioro. Po przejściu za jezioro mapka się kończy, a gdy spróbujemy iść dalej zaczniemy spadać dół. Wtedy jedynym wyjściem jest uruchomienie gry ponownie. Mamy też do dyspozycji latarkę, jednak musimy używać jej z umiarem, ponieważ ma bardzo krótkie działanie. Ten las ma dwa „okresy”: noc i dzień. Mówiąc szczerze niewiele się od siebie różnią. W noc nie dzieje się nic innego niż w dzień oprócz tego że zmienia się textura nieba. W czasie rozgrywki nie towarzyszy nam żadna muzyka, żaden podkład dźwiękowy... nic. W prawym dolnym rogu widzimy białe kreski, które tworzą jakiś dziwny kształt przypominający jezdnie. Dość ciężko i nieprzyjemnie jest w to grać... Sami się przekonajcie...

 

Poniżej umieszczę link do Peaceful Forests. Spokojnie nie zawiera ona żadnych wirusów. Zobaczcie sami... Coś z tą grą jest nie tak...

 

Link do Peaceful Forests: http://www.idg.pl/ft...ul.forests.html


Użytkownik MysterLolek edytował ten post 21.04.2014 - 11:40

  • 6

#1489

MysterLolek.
  • Postów: 22
  • Tematów: 2
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

*
Popularny

Witajcie, tu MysterLolek a to kolejna pasta mojego autorstwa! Życzę Wam miłego czytania!

Twór

W listopadzie 2001r. policja odnotowała podejrzaną śmierć 8-latki bawiącej się na jednym z placów zabaw obok blokowiska. Matka dziewczynki zaniepokojona nieobecnością córki o zmierzchu zaczęła nawoływać ją z bloku. Nie słysząc odpowiedzi ani nie widząc swojej córeczki poszła po nią na plac zabaw. To co tam ujrzała zawsze będzie widnieć jej przed oczami. Dziewczynka leżała w piaskownicy z wyciągniętymi jelitami i umierała w konwulsjach, wymiotując krwią. Matka natychmiast zadzwoniła po pogotowie. Karetka przyjechała po siedmiu minutach, ale i tak było za późno. Dziecko wykrwawiło się na śmierć. Sprawą natychmiast zajęła się policja a media zrobiły z tego sensację na cały świat.

Po dogłębnym śledztwie policja doszła do przerażających faktów. Na pierwszy rzut oka myślano, że to sprawka jakiegoś psychopaty czy pedofila, który rozciął brzuch dziewczynce nożem. Jednak sekcja zwłok wykazała obecność maleńkich odłamków ludzkich paznokci, co rzuciło na sprawę kompletnie inne światło. Jakim cudem człowiek wyciął paznokciami tak ogromną dziurę w ciele? Okazało się też, że dziecko miało wyrwaną wątrobę i obgryzione jelita. Lecz to nie był pierwszy taki przypadek.

 

11 sierpnia 2006 roku w Kanadzie znaleziono kompletnie zmasakrowane i rozczłonkowane zwłoki wędkarza. Nie miał praktycznie niczego na swoim miejscu i to... dosłownie. Wszystkie palce u rąk i nóg, oczy, uszy, nos, ręce, nogi, głowa, zęby, język wszystko było powyrywane i złożone w niezgrabną kupkę. Podobnie jak 8-latka miał rozcięty brzuch i wyrwaną wątrobę. Dlatego w ogóle te sprawy są ze sobą powiązane. Jednak sprawca tych masakr nie został anonimowy. Staw w którym wędkarz łowił ryby był prywatny i monitorowany by niepowołane osoby nie mogły tam łowić ryb. Gdy policjanci prowadzący sprawę dowiedzieli się, że śmierć wędkarza uwieczniły kamery natychmiast sprawdzili nagrania. Nie można opisać ich przerażenia, gdy oglądali nagranie z kamer monitorujących teren jeziora. Z drzew i krzaków za plecami wędkarza wyczołgał się człowiek, jeśli można tak to nazwać, i głośno sapiąc rzucił się na łowiącego ryby człowieka. Był nagi. Nie miał nóg a jego skóra była doszczętnie spalona i odsłaniała kości. Jego szpony miały około dziesięciu centymetrów a on poruszał się czołgając swoje ciało po ziemi i odpychając je dłońmi. Gdy wskoczył wędkarzowi na plecy zaczął dziurawić jego tętnice ostrymi, lekko zawiniętymi do wewnątrz paznokciami.

 

Ofiara po kilku energicznych przekuciach tętnicy szyjnej, zsunęła się na kolana i upadła twarzą do ziemi martwa. Wtedy zabójca odkroił mu głowę po czym przewracając go na plecy rozciął brzuch, wyrwał wątrobę i kilkoma spazmatycznymi ruchami zjadł ją w całości. Potem zaczął obcinać palce u nóg jednak policjanci nie byli w stanie oglądać dalej tej masakry z powodu odruchów wymiotnych. Wyłączając nagranie natychmiast powiadomili media i inne komendy policji. W całym kraju na ekranach telewizorów i komputerów widniały ogłoszenia odnośnie niezwykle groźnego zabójcy. Ludzie ochrzcili go przezwiskiem „Twór”. Kilka tygodni później kilkanaście osób  było świadkami „Twora”. Niektórzy udokumentowali go robiąc zdjęcia i filmy. Znajdywano też kolejne zmasakrowane ludzkie zwłoki.  Co ciekawe 26 lutego 2000r. w Kanadzie spłoną szpital psychiatryczny. Nikomu nie udało się przeżyć a zwłok jednego z pacjentów nigdy nie odnaleziono. Był nim Jack Crops chorujący na schizofrenie. W wieku 17 lat stracił obie nogi...  W lasach znajdowano też dziwne, głębokie dziury a w ich wnętrzu ludzkie wnętrzności i części ciała.

 

Policja nie potrafi odnaleźć „Twora” pomimo, że nie ustaje w krwawych zabójstwach a świadków, którzy go widzieli ciągle przybywa. Ludzie skarżą się również na uporczywe drapanie w drzwi i szyby ich domów, podczas nocy. Słychać również niepokojące sapanie i chrząkanie z ich podwórek. Niektórzy świadkowie twierdzą, że Twór oprócz sapania i jęków wypowiada też żeńskie imię... Jane. Tak właśnie miała na imię matka Jack'a Cropsa...


Użytkownik MysterLolek edytował ten post 26.04.2014 - 08:55

  • 8

#1490

Lupus28.

    ¯\_(ツ)_/¯

  • Postów: 641
  • Tematów: 4
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Jestem na zewnątrz. Wpuść mnie.

 

Poniższe wiadomości zostały znalezione na telefonie komórkowym Jamesa Matthewsa w poniedziałek 11 czerwca 2012 roku. Wysłane wiadomości i większa część skrzynki odbiorczej zostały uszkodzone, na karcie SD nie znaleziono żadnych plików.

 

To wszystko, co zostało na telefonie.

 

Emily – 23:45, 10-06-12
Hej, jak leci?

 

Emily – 23:47, 10-06-12
Tak, wszystko ok. Jak było w kinie?

 

Emily – 23:48, 10-06-12
Dostałeś właśnie wiadomość od Michaela?

 

Emily – 23:51, 10-06-12
Racja. Zachowuje się bardzo dziwnie.

 

Emily – 23:53, 10-06-12
Ciągle pisze, że czeka na zewnątrz. Sprawdzałam. Nie ma go tam.

 

Emily – 23:56, 10-06-12
Nie wyjdę! Mój ogród zawsze przeraża mnie w nocy. W końcu mu się znudzi.

 

Emily – 00:04, 11-06-12
Pisał do ciebie? Zaczyna mnie przerażać.

 

Emily – 00:07, 11-06-12
Jak to nie odpisuje? Kiedy ostatnio próbowałeś?

 

Emily – 00:11, 11-06-12
Ok, próbowałam dzwonić tak jak mi radziłeś, nie odebrał. Cholera, to bez sensu, idę spać.

 

Emily – 00:24, 11-06-12
Ktoś jest w moim domu. Słyszę go. O boże.

 

Emily – 00:26, 11-06-12
Tak kurde, jestem pewna.

 

Emily – 00:29, 11-06-12
Michael znów napisał, że jest na zewnątrz.

 

Emily – 00:31, 11-06-12
Puka do drzwi sypialni. Boje się. Co robić?

 

Emily – 00:34, 11-06-12
Jest tu. Michael jest w moim pok

 

Emily – 00:34, 11-06-12
Jestem na zewnątrz. Wpuść mnie.

 

Emily – 00:35, 11-06-12
Jestem na zewnątrz. Wpuść mnie.

 

Emily – 00:36, 11-06-12
Jestem na zewnątrz. Wpuść mnie.

 

Rachel – 00:37, 11-06-12
Jest późno, o co chodzi?

 

Emily – 00:37, 11-06-12
Jestem na zewnątrz. Wpuść mnie.

 

Emily – 00:38, 11-06-12
Jestem na zewnątrz. Wpuść mnie.

 

Rachel – 00:39, 11-06-12
Nie, nie odzywała się do mnie. Ej, co się dzieje?

 

Emily – 00:39, 11-06-12
Jestem na zewnątrz. Wpuść mnie.

 

Emily – 00:59, 11-06-12
Jestem na zewnątrz. Wpuść mnie.

 

Rachel – 01:03, 11-06-12
O czym ty mówisz? Dlaczego jesteś na zewnątrz? Jest pierwsza w nocy, idź do domu.

 

 

Ciała Jamesa, Emily i Rachel zostały znalezione w ich domach w poniedziałek, wczesnym rankiem. Mieli poderżnięte gardła i mocno uszkodzone dłonie i palce. Do ust mieli włożone telefony. Nie znaleziono śladów włamania, wszystkie drzwi i okna były zamknięte od środka.

 

Michaela do dziś nie odnaleziono.

 

Źródło: 4chan


  • 2



#1491

Last Sicarius.

    Ostrzewtłumie

  • Postów: 1437
  • Tematów: 84
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 3
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

ON

 

Muszę to tu tutaj opisać. Obudziłem się w panice wcześnie rano. Sen, to był tylko sen. Ale wydawało się tak realne. Ziemia drży, głośny huk. To wszystko jest teraz tak niewyraźne w mojej głowie. Usiadłem na łóżku. Mój budzik nie działał. Wstałem i próbowałem zapalić światła. Nic. Domyślałem się, że to awaria prądu. Wziąłem mój telefon z komody. Była godzina 3:33. Poszedłem do łazienki po szklankę wody. Moja twarz była pokryta potem, a ja nie zdawałem sobie do tej pory z tego sprawy. Napiłem się, wróciłem do łóżka i prawie natychmiast zasnąłem. Kiedy się obudziłam na zewnątrz było już jasno. Spojrzałem na budzik. Tylko migał. Całkowicie zapomniałam, że z powodu wczorajszego braku prądu mój alarm nie zadzwoni dziś rano. Szybko wstałem i spojrzałem na mój telefon. Była 10:28. Miałem być w pracy o ósmej! Szybko chwyciłem jakieś ubrania i pobiegłem do kuchni. Otworzyłem lodówkę w poszukiwaniu jakiegoś jedzenia. Gdy wkładałem chleb do tostera moją uwagę przykuła telewizja. Wiadomości, mówili o trzęsieniu ziemi w Islandii-8,7 w skali Richtera, wyczuwane nawet tutaj, w Montrealu blisko trzeciej trzydzieści rano. Czy to mnie obudziło? Być może dlatego mój sen był tak realny. Może nie był to sen . Ale ten ryk, co to było? Toster wyrzucając moje tosty przerwał moje myśli .Chwyciłem tost jak zauważyłem migające światło na mojej automatycznej sekretarce. I spokojnie wysłuchałem mojego szefa, który mówi mi, że ostatni raz się spóźniłem, bo zostałem zwolniony. Nawet nie zareagowałem, wciąż wstrząśnięty wiadomościami i moim niepokojącym śnie. Nie byłem już głodny. Chwyciłem płaszcz i wyszedłem. To był zimny grudniowy poranek w Montrealu, a ja drżałem gdy szedłem po schodach mojego mieszkania. Panowała zima. To był bezchmurny dzień, a śnieg oślepił mnie po wyjściu. Nawet nie martwiłem się moją pracą, a raczej jej brakiem. Jedyną rzeczą w moim umyśle było trzęsienie ziemi. Domyślałem się, że to tylko zbieg okoliczności i wróciłem do mojego mieszkania. Reszta dnia minęła normalnie, po prostu siedziałem w moim pokoju, oglądając telewizje przez cały dzień.

 

12.12.2012 Po raz kolejny obudziłam się brutalnie w nocy. Znów miałem koszmar. Ktoś mówił w moim umyśle: "Obudził się. On zniszczy wszystko. Musisz..." Co to wszystko oznacza? Muszę co? Wmówiłem, że to wszystko tylko sen i poszedłem spać. Mój budzik obudził mnie o siódmej tym razem. Włączyłem telewizor jadłem śniadanie. Aktualności, rozmawiali kolejny raz o sytuacji w Islandii. Mówili o grupie grotołazów, która zaginęła po wczorajszym trzęsieniu ziemi. Ekipa ratownicza została wysłana, ale tylko jeden z nich wrócił. Władze starały się od niego dowiedzieć, co się stało, ale on tylko powtarzał "On nas wszystkich zabije, nikt z nas nie przeżyje." To przypomniało mi o moim koszmarze. "On niszczy wszystko." Czy moje sny były jakoś powiązane z tym, co się dzieje w Islandii? I co tak naprawdę się tam dzieje? Następny był reportaż o "końcu świata". Już wszyscy dawno przestali dbać o przepowiednie Majów o apokalipsie 22 grudnia 2012. Tylko kilka dziwnych ludzi nadal w nią wierzyło. Ledwo go słuchając zacząłem zastanawiać się, co zrobię bez pracy. Musiałem znaleźć inną i to szybko. Telefon przestraszył mnie i prawie spadł z krzesła. Odebrałem i usłyszałem tylko szum na drugim końcu. -Halo? Dalej szum. Już odkładałem słuchawkę kiedy usłyszałem coś. -On przyjdzie... -Co? Kim jesteś? Odpowiedział mi tylko pusty dźwięk po drugiej stronie. Druga osoba już odłożyła słuchawkę. Co to było? Cała ta historia zaczęła mnie przerażać. Moje sny, to co się dzieje się w Islandii, ten telefon, co się dzieje? Gdy to piszę nadal nie wiem co się dzieje. Pójdę spać i pomyślę o tym jutro.

 

14.12.2012 Znów miałem koszmar. Nie napisałem nic wczoraj wieczorem, gdyż byłem zbyt zszokowany. Jak to wyjaśnić? Islandia zatopiona. Wiem, to pewnie wydaje się szalone. Jeszcze jedno trzęsienie ziemi o sile 10,7 w skali Richtera wstrząsnęło Islandią wczoraj około południa i całkowicie zatopiło wyspę. Nikt nie rozumie, jak tak potężne trzęsienie ziemi mogło się wydarzyć. A najdziwniejszą częścią tego wszystkiego jest ostatnia wiadomość otrzymana z Islandii. Jest to mały plik dźwiękowy, w którym słychać szum oraz słowa: "On ryczy w nocy, przyjdzie do was wszystkich." Jak już mówiłem, miałem kolejny koszmar ostatniej nocy. Znów słyszałem głosy w mej głowie: "On już zaczął, patrzcie co zrobił. Nie spocznie, dopóki On nie zniszczy wszystkiego. Musisz ostrzec wszystkich inaczej wszystko zniczy... " Ale to tylko sen. Tylko, czy aby na pewno sen ? Nie wiem już co mam myśleć. Te sny wydają się tak realne. A może po prostu myślę za dużo o tym, co się dzieje w Islandii. Trzęsienie ziemi wstrząsnęło rano także całą Australią. Zacząłem myśleć apokalipsie ogłaszanej przez Majów. Co jeśli to się dzieje teraz? Jestem paranoikiem... Muszę iść spać.

 

15.12.2012 Co się ze mną dzieje? Czy ja oszalałem? Obudziłem się o czwartej rano, stałam w korytarzu, a moje palce krwawiły. Zajęło mi to kilka sekund, aby uświadomić sobie, gdzie jestem. Musiałem lunatykować. Potem zobaczyłem moją ścianę. Była podrapana paznokciami, co wyjaśnia, dlaczego krwawiłem. Było na niej napisane: "On jest coraz mocniejszy. On wkrótce będzie w stanie zatopić kontynenty..." Co to oznacza? Dlaczego piszę te słowa przez sen? Nie mogłam po tym zasnąć. Po prostu leżałem w łóżku myśląc o tym wszystkim. Nagle poczułem drganie ziemi. Trzęsienie ziemi? Była już szósta rano. Wstałem i włączyłem telewizje by dowiedzieć się, co się dzieje. Nie mogłem uwierzyć własnym oczom. Australie spotkał ten sam los co Islandie. Trzęsienie ziemi o mocy 11,2 zatopiło całą wyspę i spowodowało tsunami wystarczająco duże, aby zniszczyć Nową Zelandię i wszystkie okoliczne wyspy. Po raz kolejny jeden ostatni komunikat został odebrany z Australii kilka minut przed trzęsieniem ziemi. "Jego ryk jest straszny, nie można go zatrzymać." Co oni mówią? Ryk? Ostatnia wiadomość Islandii też mówiła o ryku. I spelunker (tłumacz: nie umiem tego przetłumaczyć) też. I to co zrobiłem przez sen kilka dni temu. Usłyszałem huk w nim! Co się dzieje? To "coś" powoduje te trzęsienia ziemi? Czy o tym mówią moje sny? Nie wiem co myśleć.

 

17.12.2012 Sytuacja się pogorszyła. Trzęsienia ziemi zaczęły wczoraj występować w Ameryce Południowej. Wszyscy obawiali się najgorszego i stało się. Cała Ameryka Południowa, w tym niewielka część Meksyku została zatopiona, a tsunami uderzyło w Karaiby, południowe wybrzeże Stanów Zjednoczonych-jak Floryda i Luizjana oraz małe wyspy na Pacyfiku, które nie zostały zniszczone razem z Australią. Po raz kolejny doniesienia o "rykach" przyszły od prawie każdego kraju w Ameryce Południowej, minuty przed ostatnim trzęsieniem ziemi. Każdy się teraz boi. Kościoły wzywają wszystkich do zbawienia; pogłoski o apokalipsie zaczynają być traktowane poważnie. To nie jest naturalne. Coś strasznego za tym wszystkim stoi. Ja to wiem. Coś próbuje powiedzieć mi to w moich snach. Czego

oni chcą ode mnie?

 

19.12.2012 Wszystko jest już jasne. Majowie wiedzieli. Miałem inny sen ostatniej nocy. Wyjaśnili mi. Nie wiem, kim są "oni", ale powiedzieli mi co się dzieje. Coś robi to wszystko. On zatopił Afrykę wczoraj i zniszczył Europę i Azje dziś rano. Zawsze to samo, trzęsienia ziemi na początek, słychać wszędzie straszliwe ryki i jedno końcowe, gigantyczne trzęsienie ziemi, które niszczy wszystko. To wyraźnie staje się coraz mocniejsze. Ameryka Północna to jedyny kawałek ziemi nad poziomem morza teraz. Panuje tutaj chaos. Nic nie jest już pod kontrolą. Myślę, że jestem jedynym, który wie, co się dzieje. Dlaczego wybrano mnie? Nie wiem, ale muszę coś zrobić.

 

20.12.2012 Będzie to oczywiście mój ostatni wpis w tym dzienniku. Wszyscy jesteśmy straceni. Poniżej opiszę co się stało. Ledwo spałem ostatniej nocy. I w tym krótkim okresie, miałem ostatni sen. Powiedzieli mi wszystko. To budzi się co kilka milionów lat i niszczy wszystko. Zatapia kontynenty. On naprawdę obudził się kilka tysięcy lat temu. To on stał za zniknięciem Atlantydy. Ktoś jednak znalazł sposób aby go zatrzymać. Cóż, on tylko znalazł sposób na opóźnienie go, aby zapadł z powrotem w snu na kilka tysięcy lat. Oni zamroził go w zamarzniętej Islandii. Powiedzieli o tym Majom. Dlatego zrobili kalendarz kończący się 21 grudnia. Wiedzieli, kiedy to się obudzi. Starali się nas ostrzec. Ale dostaliśmy ostatnią szansę. Ja jestem ostatnią szansą. To żyje pod ziemią. To wyjaśnia, jak pogrąża kontynenty. Wchodzi pod nie i burzy ich fundamenty. To wyjaśnia, co spelunker(tłumacz: dziennikarz?) z Islandii mówił. Prawdopodobnie spotkał go podczas próby ratowania innych. Słyszałem o bardzo dużej jaskini na północy Montrealu. Mówi się, że idzie bardzo głęboko pod ziemię. Jestem przy wejściu do tej jaskini. Wejdę do niej. Nie wiem, co zrobię i co znajdę, ale muszę spróbować czegoś. Trzęsienie

ziemi rozpoczęło się dziś rano. Jesteśmy następni. Ciekawe, czy mogę to zatrzymać.

 

______________________________________ Psychiatra zakończył czytanie małego dziennika. Prowadził go jego ostatni pacjent. Został przewieziony do niego dwa tygodnie temu, w ostatnim tygodniu listopada. Zamknął się w swoim mieszkaniu, aż jego rodzina ostatecznie zdecydowała się zadzwonić na policję, aby wywarzyć drzwi. W jego apartamencie był bałagan, a jego znaleźli w pozycji embrionalnej w rogu salonu z dziennikiem przy sobie. Ten sam dziennik lekarz czytał. Zdiagnozowano u niego schizofrenię. Słyszał głosy w swojej głowie. Po raz kolejny dzisiaj próbował wyważyć drzwi celi i krzyczał, że miał przyjść do nich i że miał go powstrzymać. Lekarz obawiał się, że nic nie można dla niego zrobić. Dzisiaj przywiózł dziennik domu chcąc go spokojnie przeczytać, ale zasnął wcześniej. Obudził się w środku nocy z powodu strasznych koszmarów, więc postanowił przeczytać dziennik. Dziennik wywołał w nim niepokój, potwierdził jego diagnozy. Pacjent napisał o "przyszłych zdarzeń", usłyszał rzeczy, które uważał za prawdziwe, co zbliżyło go do szaleństwa. Lekarz spojrzał na budzik. Była 3:33. Przypomniał sobie, co przeczytał i zastanawiał się jaki jest dzień. Przypomniał sobie, gdy ziemia zaczęła się trząść. Był 11.grudzień 2012...

 

Źródło: http://straszne-hist...ry/3921?ref=ppi

http://pl.creepypast....com/wiki/Tulpa


  • 0



#1492

Churchille.

    Trochę sceptyk

  • Postów: 27
  • Tematów: 0
  • Płeć:Kobieta
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Taka krótka pasta na początek.
Wyjrzałam za okno. Zdawało mi się, że coś jest nie tak. Może to przez szare chmury, może przez całkowicie zapełnione parkingi, a może przez przechadzające się tu i ówdzie duchy?
  • -1

#1493

LukaWaj333.
  • Postów: 8
  • Tematów: 1
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

*
Popularny

Anomalie, część 2

 

Witajcie ponownie.

 

Po jakimś czasie od opublikowania mojego pierwszego postu, zadzwonił do mnie znajomy z informacją, że posiada pierwotną kopię zapasową zdjęć z albumu. Po zgraniu jej na mój dysk przenośny i otworzeniu pliku na komputerze, zorientowałem się, że jest ich 16. Zachowały się również ich opisy. Ku mojemu zaskoczeniu znalazłem też zdjęcia albumu.

 

Tak wyglądał on z przodu:

BUy4m1f.jpg

 

A tak w środku razem z włożonymi zdjęciami:

i2p0gJO.jpg

 

Wahałem się z wrzuceniem pozostałych zdjęć tutaj, lecz w ostateczności nie mogłem sobie pozwolić na to, żeby nie dokończyć tego tematu.

 

Zdjęcie 15/30

Obserwatorzy w oknie

 

Przez lata goście zatrzymujący się w tym pokoju starego Riverside Inn w Jenner w Kalifornii uskarżali się na to, że czują się obserwowani przez okno, ale dopiero w 1964, gdy podróżny pisarz z San Francisco, Michael Irwin postanowił wykonać zdjęcia z długim czasem naświetlania, dowody na faktycznych podglądaczy wyszły na światło dzienne. Irwin leżał na drugim łóżko od okna i czytał książkę, kiedy jego aparat wykonywał serie zdjęć z długim czasem ekspozycji. Gdy pokazał to zdjęcie właścicielowi hotelu, natychmiast został poproszony o odjazd. Dwa dni później właściciel popełnił samobójstwo, a Irwina pozostawiono z tym przerażającym zdjęciem i niewyjaśnioną tajemnicą. Tożsamość dzieci pozostaje nieznana.

1382728948621.jpg

 

Zdjęcie 16/30

Ida w archiwach

 

Tim Steward pracował w Archiwach Hrabstwa Cumberland tylko przez około dwa miesiące, gdy wykonał to zdjęcie, na którym rzekomo uchwycił ducha Idy Clark - drobnego, zniekształconego dziecka, które zaciągnął tu, zgwałcił i zamordował jej stryj, który był tutaj dozorcą, w 1953. W życiu po śmierci, Ida najwyraźniej polubiła przenosić różne przedmioty i szeptać do uszu każdego, kogo spotka samego w archiwach. Rotacja pracowników zawsze była niezwykle wysoka, ale wieść o tym zdjęciu sprawiła, że niemożliwe jest utrzymanie tutaj na długo osób zatrudnionych.

1382729526716.jpg

 

Zdjęcie 17/30

Kanibal z pola kukurydzy

 

Gdy Francis Dodson skończył siedem lat w 1960, rodzice podarowali mu stosunkowo niedrogi aparat fotograficzny na film 35 mm. Następnego lata, cała rodzina zwiedziła stan Iowa i Nebraska, podróżując Chevroletem Apche, pickupem wyposażonym w zabudowę mieszkalną. Francis lubił siedzieć w zabudowie, gdy jego rodzice jechali z przodu i zapełniać aparat rolka po rolce przypadkowymi zdjęciami robionymi przez tylne okno. To zdjęcie wykonał gdzieś nieopodal Dubuque. Kiedy jego rodzice rozwinęli rolkę i zobaczyli to zdjęcie, zapytali Francisa, co wtedy zauważył; chłopiec podobno powiedział: „martwego czarnego mężczyznę, trzymającego głowę białego mężczyzny za włosy”. Ostatecznie nigdy nie określono kogo lub co tak naprawdę przedstawia to zdjęcie.

1382729788385.jpg

 

Zdjęcie 18/30

Co zabiło Jane Doe?

 

Ślady pozostawione na liściach i błocie doprowadziły Earla Gurthey’a, myśliwego z Ohio, do tego dziwnego miejsca w 1959. Znalazł tu młodą, nadal niezidentyfikowaną martwą kobietę; bladą i zwiędłą; jak gdyby (jak to sam ujął) „coś ją wysuszyło”. Jej ręce były wbite głęboko w miękką ziemię pod ciałem i splątane z tyłu pod ekstremalnym kątem. Jej twarz była odwrócona i wykrzywiona, jakby wiła się z bólu i przerażenia. Przybywszy jako pierwszy, miejscowy fotograf pomagający policji wykonał na szybko jedno zdjęcie zanim przytłaczające poczucie strachu sprawiło, że wrócił z powrotem na żwirową drogę, przy której zaparkował. Stanowa policja zjawiła się kilka minut później, lecz kiedy przybyli na miejsce, ciało zniknęło. Pareidolia (zjawisko dopatrywania się znanych kształtów w przypadkowych szczegółach – przyp. tłumacza) z pewnością wchodzi w grę, lecz nie może pomóc w tej sprawie, gdyż pozwala tylko dostrzec w krzakach za tą biedną kobietą demoniczne odzwierciedlenie tego, co ją zabrało.

1382729940461.jpg

 

Zdjęcie 19/30

Sekret pastora

 

Za życia, wielebny Alan Yarboro był szanowanym pastorem w małej miejscowości Wickford na Rhode Island. Po śmierci, stał się regularnie przywoływanym duchem na seansach spirytystycznych odbywanych przez Ann-Marie Cotilliano, lokalne medium. W czasie swoich objawień, Yarboro (przemawiający przez Cotilliano) często nawiązywał do serii tajemniczych zbrodni, które popełnił i za które nigdy nie był obwiniany lub ukarany. Konkretne szczegóły były pobieżne i trudne do zweryfikowania, ale rzeczy, o których „opowiadał” były okropne i wydawały wiązać się z rytualnym poćwiartowaniem kilku tamtejszych bezimiennych dzieci, które Yarboro najwidoczniej porwał i więził w zapomnianej piwnicy Kościoła Episkopalnego św. Pawła. To zdjęcie pokazuje wynik eksperymentu przeprowadzonego podczas jednego z ostatnich objawień. Cotilliano jak zwykle przywołała Yarboro, a następnie na umówiony sygnał dwóch uczestników związało zasłony z tyłu tak, że trzecia osoba mogła zrobić zdjęcie w naturalnym świetle. Opinie różnią się tym, czy zniekształcone oblicze odzwierciedla tortury potępionych, czy ekstazę spowodowaną rozlewem krwi.

1382730497407.jpg

 

Zdjęcie 20/30

Blady mężczyzna

 

To zdjęcie typowej kamienicy z przełomu wieków wykonał fotograf amator Michael Oliphant, używając skrzynkowego aparatu fotograficznego. Do tego konkretnego budynku przyciągnęły go nieustające pogłoski, jakoby był on nawiedzony przez „wysokiego, bladego mężczyznę”, który miał potworny zwyczaj wpatrywania i pochylania się nad lokatorami w czasie snu, tylko aby wywołać w nich prawdziwą grozę, gdy się obudzą. Oliphant sam nic nie widział w tym dniu, lecz później wspominał, że w niewytłumaczalny sposób tracił równowagę podczas robienia zdjęć, jak gdyby coś się z nim gwałtownie zderzyło przechodząc obok.

1382730632689.jpg

 

Zdjęcie 21/30

Upiór na cmentarzu

 

Ktoś mógłby pomyśleć, że jeśli duchy istnieją i zostają w miejscach, gdzie pochowano ich ciała, zrobienie zdjęcia jednemu z nich na cmentarzu powinno być stosunkowo łatwym przedsięwzięciem, ale to zdjęcie jest jednym z nielicznych przykładów, które nie zostały wyjaśnione lub zdemaskowane. Zostało zrobione przez Ellery Reese podczas wizyty przy grobie ojca na cmentarzu Arlington w marcu 1949. Jeśli Pani Reese starała się uwiecznić oszustwo, było to bardzo dziwne, ponieważ nigdy nikomu nie pokazała tej fotografii. Tak naprawdę nigdy miała okazji. Jej syn Paul znalazł rolkę filmu na nocnym stoliku podczas sprzątania domu po jej śmierci.

1382730980026.jpg

 

Zdjęcie 22/30

Widmo Brodiego

 

Jackson Brodie był studentem na czwartym roku medycyny na Uniwersytecie w Pensylwanii, kiedy zdecydował się na semestr przerwy i podróż do Południowej Europy. Według jego matki, Brodie cierpiał z powodu wyczerpania nerwowego i uporczywego złudzenia bycia nawiedzanym przez widmo (lub ducha) starej kobiety, której przeprowadzał sekcję zwłok. W obawie przed nadciągającym załamaniem, miał nadzieję, że trochę czasu spędzonego nad Morzem Śródziemnym podniesie go na duchu, można tak powiedzieć. Listy i kartki pocztowe wysłane do swojej matki sugerowały, że jego stan znacznie się poprawił i zdecydował się przedłużyć swój pobyt o dwa tygodnie, aby zobaczyć nieco Północnej Afryki. Odpłynął z Hiszpanii łodzią jesienią 1921, zatrzymał się na noc na Gibraltarze, a następnie udał się do Tangeru. Niestety, jego ostatni wysłany do domu list pokazał, że ponownie cofnął się w stronę obłędu. Twierdził, że zjawa podążała za nim do Tangeru i nękała go w ciemnych, krętych uliczkach tego zabytkowego miasta. Dołączył to jedno zamazane zdjęcie jako dowód. Co dokładnie spotkało Brodiego pozostaje tajemnicą, cały kontakt z nim został zerwany, a jego ciała nigdy nie odnaleziono.

1382733331765.jpg

 

Zdjęcie 23/30

Plemię duchów

 

Dziesiątki udokumentowanych rzezi, do których doszło w czasie tego, co później stało się znane jako Amerykańskie Wojny z Indianami i większość z tych niesławnych miejsc otrzymało znaczniki historyczne i oficjalne przeprosiny od Wuja Sama (narodowa personifikacja Stanów Zjednoczonych – przyp. tłumacza). Ile jeszcze zbrodni jest nieudokumentowanych, lecz tylko zarejestrowanych w kronikach zmarłych, nie wiadomo i prawdopodobnie tak zostanie. O ile, oczywiście, nie wyjdzie na powierzchnię więcej zdjęć jak to, wykonane przez Grahama Wheelinga na ziemi BLM (Bureau of Land Management - Biuro gospodarki przestrzennej – przyp. tłumacza) w pobliżu Springdale w stanie Utah. Wheeling rozbił namiot w suchym korycie rzeki, podtrzymując to, co zwykł nazywać „kowbojskim weekendem”, gdy zauważył napływający kobierzec mgły. Ponieważ mgła w tym zeschniętym terenie jest bardzo rzadkim zjawiskiem, doszedł do wnioski, że powinien to sfotografować. Założył statyw i ustawił ekspozycję na dwie minuty w słabym świetle. Dopiero później, w ciemnym pokoju, dowiedział się, co tak naprawdę widział.

1382733812203.jpg

 

Zdjęcie 24/30

Na zawsze utracone

 

Ernst i Rachel Tappig przyznali później, że „przytulali się”, gdy ich córki Lily i Hilda oddaliły się od koca piknikowego, który rozłożyli w pobliżu starej posiadłości nieopodal Horn-Bad Meinberg, w Lesie Teutoburskim. Jak długo zajęło Tappigom zorientowanie się, że ich córki zaginęły jest kwestią sporną, ale to jest pewne: gdy zniknęły, były ubrane w białe swetry z czarnymi golfami oraz były praktycznie nierozłączne, a ich ciał nigdy nie odnaleziono, mimo szeroko zakrojonych poszukiwań. Sprawa Lily i Hildy powróciła ponownie w 1957, pięć lat po ich zaginięciu, gdy to zdjęcie ujrzało światło dzienne. Wykonał je belgijski przyrodnik Franz Erlen, który stwierdził, że nikogo nie zaobserwował w lesie tamtego dnia.

1382733873219.jpg

 

Zdjęcie 25/30

Skrzydlata istota

Niestety, prawie nic nie wiadomo o tym zdjęciu: kto je wykonał, kiedy, co przedstawia, dlaczego jest tak prześwietlone. Na początku 1968, kilka miesięcy po zaobserwowaniu Mothmana w Point Pleasant, stan Zachodnia Wirginia, wysłano zabytkową odbitkę tego zdjęcia, bez adresu zwrotnego w zwykłej żółtej kopercie ze spinką do działu na zbiory specjalne Biblioteki Publicznej w Nowym Jorku. Tamtejsi eksperci nie znaleźli żadnych śladów oszustwa; uznali, że obraz jest dość stary, prawdopodobnie pochodzi z XIX wieku. Pozostał tam, nieskatalogowany, aż biblioteka sprzedała niewielką część swoich „niepożądanych” zbiorów na początku lat 70-tych. Stamtąd przeszedł jeszcze przez kilka rąk, aż dołączył do obecnej kolekcji.

1382734050074.jpg

 

Zdjęcie 26/30

Frygijski Dżin

 

W północno-zachodniej Turcji leży notorycznie wyludniony region znany jako Wyżyna Frygijska. Starożytne, wykute w skale grobowce i względnie nowoczesne cmentarze leżą obok siebie, co w istocie czyni ten obszar jedną wielką nekropolią. Podczas podróży przez ten straszny krajobraz, dość powszechne jest przeżycie czegoś niezwykłego, ale tak samo dziwne jak rzadkie jest to, co Frida Palermo napotkała tutaj 5-ego września 1956. Palermo była włoską archeolożką specjalizującą się w bizantyjskiej rzeźbie grobowej. Szła sama, fotografując cmentarz w pobliżu Ayazin, gdy powietrze wydawało się zmieniać i robić ciężkie, jakby zwiastowało burzę. Potem opisała usłyszany dźwięk „jak wiatr dmuchający w szyjki tysiąca butelek”, a wtedy coś stało się na chwilę widoczne na wychodni wysoko nad nią, tylko na tyle długo, żeby zrobić zdjęcie temu, co nazwała następnie „Frygijskim Dżinem”.

1382734282252.jpg

 

Zdjęcie 27/30

Martwa natura

 

Michael Evans był samotnym piętnastolatkiem w 1969, kiedy zaczął wędrować po mieście i robić zdjęcia opuszczonych domów i fabryk, które dopiero zaczynały połykać Detroit. Był zafascynowany szybkością, z jaką natura mogłaby odzyskać przestrzeń zajętą przez człowieka i szczególnie podobało mu się fotografowanie winorośli rosnących na ścianach. Obrazy poprzedzające ten jeden na rolce sugerują, że robił dokładnie to, pewnej soboty w kwietniu, zanim coś przykuło jego uwagę w oknie powyżej i podniósł obiektyw by to sfotografować. Jak trafił do tego domu, co skłoniło go do zostawienia swojego aparatu, albo dlaczego po prostu nie uciekł – są to pytania, na które nigdy nie będzie można odpowiedzieć.

1382734488423.jpg

 

Zdjęcie 28/30

Tortury Tilly Jane

W czasach przed legalizacją aborcji w Stanach Zjednoczonych, wyłączając wyprostowane wieszaki, jedyną opcją dla kobiety, która chciała przerwać ciążę było znalezienie lekarza, który załatwi sprawę ukradkiem. Niektórzy z tych lekarzy byli dobrymi ludźmi, a niektórzy nie. Co najmniej jeden był chorym psychicznie sadystą. Wiemy o tym, ponieważ Tilly Jane Pridduck powiedziała swojej najlepszej przyjaciółce Alice, gdzie idzie i dlaczego w nocy zanim jej skute, okaleczone ciało znaleziono w pewnej piwnicy w Filadelfii. Wiemy to też dlatego, że płód, jej jajniki, większość jelita grubego i końce obu piersi usunięto i zostawiono na podłodze pod nią. Ilość krwi na miejscu, w połączeniu z głębokimi rysami na ścianach z cegły powstałymi przez drapanie w nie paznokciami, pozwoliły lekarzowi sądowemu stwierdzić, że te potworności zostały popełnione podczas, gdy Tilly Jane żyła i była wciąż świadoma. Dziesięć lat później, w 1941, grupa feministek zorganizowała seans spirytystyczny w piwnicy, próbując przywołać Tilly Jane i poznać tożsamość zabójcy. Ostatni cel nie został osiągnięty, ale poprzedni owszem, co pokazuje niezwykle oczywiście zdjęcie zrobione przez jednego z uczestników.

1382734865620.jpg

 

Zdjęcie 29/30

Goblin z Sulphur Fork
Tak dawno, jak ktokolwiek żyjący tutaj pamięta, zawsze istniała legenda o czymś, co nie w pełni jest człowiekiem i zamieszkuje stary, opuszczony dom na końcu Sulphur Fork w pobliżu Wildersville, gdzie droga się rozwidla i dobiega końca, zamieniając się w polny szlak porośnięty przez jeżyny. Była to typowa, niewiarygodna opowieść, mająca na celu straszyć dzieci. Nikt nie wierzył w jej wiarygodność, aż to rozmyte, niewyraźne zdjęcie pojawiło się na początku lat 40. zmuszając szeryfa do spalenia i zrównania z ziemią tego budynku, aby utrzymać spokój. Marla Jenkins, nastolatka, która je wykonała, miała skłonność do mówienia wymyślnych kłamstw i dlatego jest wielu, którzy uważają, że zdjęcie jest fałszywe. Marla kupiła z niewielkiego spadku po swoim dziadku spaloną działkę, na której stał dom, wybudowała na niej małą chatkę i mieszkała tam do końca życia. Po jakimś czasie powstała nowa legenda wokół dziwnej staruszki i stworzenia, na którym lubi jeździć nago w świetle księżyca.

1382735081857.jpg

 

Zdjęcie 30/30

Nensha Akuma

Siedemnastoletnia Akiko Nakamura była zaginiona już prawie dwa miesiące, gdy jej matka Masami w końcu straciła wiarę w tokijską policję i zwróciła się do Daisuke Ezakiya, jednej z ostatnich osób w Japonii praktykujących Nensha, znaną jako myślografię. Ezakiya twierdził, że jest Pozazmysłowym Postrzegaczem, potrafi odnaleźć zaginione osoby tylko za pomocą swojego umysłu i połączyć swoje umiejętności, aby zwizualizować, co widzi i utrwalić to na Polaroidzie, teoretycznie, aby móc je zlokalizować. Pomimo licznych prób, ten okropny obraz jest jedynym udanym wynikiem. Według Ezakiya, świecącym obiektem jest lustro, użyte do zmiany kierunku napływu fal psychicznych i powód, dla którego późniejsze próby nie powiodły się. Według Masami, ten przedmiot to Akuma (zły duch – przyp. tłumacza) lub demon. Zapytana później, czy zdjęcie pomogło jej odnaleźć córkę, Masami była szorstka i dosadna. Powiedziała „tak, moja córka jest w piekle”.

1382735230747.jpg

 

 

źródło: http://archive.4plebs.org/x/


Użytkownik LukaWaj333 edytował ten post 03.05.2014 - 11:07

  • 8

#1494

andkar94.
  • Postów: 105
  • Tematów: 4
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

*
Popularny

Czarna nocka

 

Niedawno, w nocy, miało miejsce coś, co sprawiło, ze rzuciłem prace. Nigdy w życiu nawet nie będę pracował nocami. Przyrzekam, że to prawda. Może zacznę od początku.

Pracuje w ochronie. to znaczy pracowałem. Ochraniałem pewny budynek w dość dużym mieście, jednak znajduje się on poza centrum. Nie ma tam dużo budynków wokół, raczej krzewy, drzewa, takie jakby peryferia. Nocki trwały 12 godzin. Jest tam naprawdę spokój, zwłaszcza w nocy. Nie ma dużo roboty wiec można wypoczywać. Głównie praca polega na oglądaniu monitoringu w specjalnym pomieszczeniu i samej obecności na obiekcie. Do tego dochodzi cogodzinny obchód wokół ochranianego budynku i odbicie dwóch punktów po drodze specjalnym urządzeniem. Było nas dwóch, wiec nie musiałem biegać co godzinę.

Tej nocy kierownictwo  wprowadziło zmianę. Doszedł trzeci punkt do odbicia. Mieścił się on na terenie parkingu przynależącym do tego obiektu. Parking był spory, a ten punkt znajdował się na jego końcu. Nie trzeba było  jednak tam lecieć, wystarczyło podać urządzenie strażnikowi, który siedział w budce na parkingu i on sam szedł w to miejsce..

 

No dobra, gdzieś około 1 na mnie przypadła kolej. Wziąłem latarkę i udałem się na przechadzkę. W sumie ta okolica mi się podoba, zawsze gdy szedłem dochodziłem do tego wniosku. Niby miasto, ale takie odludzie. Na niebie było więcej gwiazd niż zwykle i nawet księżyc świecił. Było dość ciepło. Kiedy przedarłem się przez krzaczki i odbiłem juz drugi punkt na wprost siebie widziałem juz budkę strażnika. Zawsze stała pusta, ale teraz zaczęto dokańczać budowę parkingu i po części go uruchomiono, wiec ktoś musiał tam być.
Juz byłem blisko i po chwili wszedłem do środka. Przywitałem się ze stróżem i podałem mu urządzenie, a ten ruszył przed siebie. W okolicy nie było żywej duszy. Tylko widziałem sylwetkę stróża oddalającego się w głąb  parkingu. Ja usiadłem sobie w budce. Była bardzo ciasna. Panował w niej mrok, a małe, smutne biurko zajmowało prawie polowe pomieszczenia. W tle grało radio i tykał stary budzik. Na wieszaku, który znajdował się kolo okna, takiego jak są w pociągach wisiały jakieś kurtki. Było tam ciepło, dzięki dwom grzejnikom elektrycznym. Ja siedziałem na miękkim fotelu i wyczekiwałem powrotu stróża, który zniknął juz z mojego pola widzenia skręcając za mały budynek na parkingu. Był to wielki kawał drogi. Szło się tam około 10 minut, no nic trzeba czekać.

Nagle cos się poruszyło. Cos wyszło z krzaków. Szybko zorientowałem się ze to tylko lis, ale trochę mnie wystraszył. Przychodzi tu czasem zwierzyna, widziałem nawet sarny.

Czas się dłużył, nie wiem ile czasu minęło, ale chyba z 15 minut, a jego nadal nie ma. On chodzi dosyć powoli, ale bez przesady. Cały czas gapiłem się przez okno, na budynek zza  którego miał wyjść stróż. Według mnie trwało to wieczność. W końcu zauważyłem ciemna sylwetkę wyłaniająca z tamtego miejsca. Idzie powoli, teraz to się nie dziwie, ze on tak długo
szedł. Niecierpliwiłem się juz, bo minęło ponad pół godziny odkąd wyszedłem na obchód, dziwne ze nie wzywali mnie jeszcze przez krótkofalówkę. Kurde, w tym jego chodzie było cos dziwnego, szedł w inny sposób niż wcześniej, zataczając się lekko na boki. Może mi się zdawało, znam go dopiero od pół godziny. Dostrzegłem po czasie pewien szczegół, że coś trzyma w ręce. To nie jest raczej ten pilot do odbijania, ale nic innego przecież wcześniej nie miał przy sobie.  Mowie dalej człowieku, poganiam go w myślach. Był coraz bliżej i wtedy... zorientowałem się co trzyma w ręce…

 

To głowa. Trzyma ja za włosy. Odcięta głowa, z której kapie krew. Głowa stróża.
Postać, która znajdowała się juz coraz bliżej  była bardzo wysoka. W miarę jak się zbliżała, zdawała się być  coraz wyższa, nie wiem, może mierzyła jakieś 4 metry?
Była tak czarna, za latarnia nie mogła jej oświetlić. Poczułem taki strach, jaki nigdy w życiu. Momentalnie wyskoczyłem z tej nieszczęsnej budki i nawet nie oglądając się za siebie pobiegłem w stronę domu...

 

 

EDIT:

Minęło trochę czasu odkąd byłem świadkiem tego dziwnego i strasznego wydarzenia. Ale postanowiłem wyjaśnić tę zagadkę.

Za dwa tygodnie wybiorę się tam z aparatem i zrobię parę zdjęć i nagram film. Muszę tylko przestać się trząść... Nie sypiam dobrze...


Użytkownik Black_ket edytował ten post 05.05.2014 - 14:01

  • 6

#1495

Oxylice.
  • Postów: 2
  • Tematów: 0
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Zagadki

 

Zagadki pochodzą ze strony wattpad.com

 

1.

Byłam w podróży służbowej z współpracownikiem. Zatrzymaliśmy się w jakimś hotelu, gdzie rozmawialiśmy ze sobą przez jakiś czas. Mój współpracownik próbował mnie przestraszyć, mówiąc że hotel jest nawiedzony i coś przyjdzie po mnie w nocy. No cóż, trochę mnie nastraszył, więc gdy tylko znalazłam się w łóżku, jak najszczelniej okryłam się kołdrą.

 Tak jak się spodziewałam, usłyszałam jak ktoś puka do drzwi w środku nocy. ''To pewnie pracownik hotelu'' pomyślałam i zawołałam go, nie wstając z łóżka, by się upewnić. Nikt mi nie odpowiedział. Bałam się chociażby spojrzeć w stronę drzwi, a pukanie nie ustało aż do rana.

Gdy tylko słońce wstało, ubrałam się w pośpiechu i wybiegłam z pokoju. Wymeldowałam się jak najszybciej, aby nie pozostawać tam ani chwili dłużej.

Po powrocie z podróży, gdy wróciłam do domu, opowiedziałam mojemu współpracownikowi o pukaniu. Odpowiedział, że przypuszczał iż coś takiego mogło mi się przydarzyć, gdyż kiedyś w tym hotelu wybuchł pożar. Większość ludzi nie ucierpiała, jednak kilka osób utknęło w swoich pokojach, gdzie spłonęli żywcem, lub udusili się. To ich duchy nie dawały mi wtedy spać.

Cholera. Gdy mi o tym opowiedział, cieszę się, że nie otworzyłam wtedy drzwi. Kto wie, co mogłabym wtedy zobaczyć?

 

 

2.

 Słyszałeś kiedyś o filmach snuff? Ja widziałem jeden z nich na własne oczy. Koleś, którego poznałem w barze, pokazał mi właśnie taki film.

Zaprosił mnie do jakiejś odludnej chatki. Chyba nie chciał, żeby ktokolwiek oprócz mnie dowiedział się o tym filmie. Dotarłem na miejsce jako pierwszy, on spóźnił się 30 minut. ''Wybacz mi moje spóźnienie''-powiedział-''ale moja najmłodsza córka zachorowała''. Uśmiechnął się, po czym włożył kasetę do odtwarzacza.

To było okropne. Nigdy wcześniej nie widziałem czegoś równie potwornego. Musiałem odwrócić wzrok, żeby się nie porzygać.

Mała dziewczynka... Wyglądała na Japonkę. Musiała mieć około 10 lat. Była właśnie bestialsko mordowana przed kamerą. Nie mogłem na to patrzeć. Pomyślałem o mojej córce i zachciało mi się płakać.

''A ty masz dzieci?''- krzyknąłem do niego.

''Mam dwóch synów'' odpowiedział.

 

 

3.

Jest jedno nawiedzone miejsce o którym dowiedziałem się wraz z moim przyjacielem. Postanowiliśmy udać się tam i sprawdzić na własne oczy, czy rzeczywiście jest nawiedzony. Kiedy dotarliśmy na miejsce, wiedzieliśmy już, że to musi być ten słynny budynek. Na ziemi było pełno śladów stóp prowadzących do środka. Nie zauważyliśmy niczego niezwykłego, dopóki nie weszliśmy do budynku.

 

 

4.

 ''Hej, pośpiesz się!'' mężczyzna krzyknął do żony. ''Kobiety... Wszystko zajmuje im tak dużo czasu.''

''Już prawie jestem gotowa! Mamy mnóstwo czasu, nie rób takiej paniki Shou-chan!''

Shou zawsze był niecierpliwy i nic nie mógł na to poradzić.

 Rok dobiegał końca... Shou wyciągnął papierosa z kieszeni swojego garnituru i zapalił.

''Sądzisz, że nasi rodzice będą zdenerwowani, przez naszą nagłą zmianę planów?''

''O czym ty mówisz?'' odpowiedział ''Ucieszą się, że zobaczą swojego ukochanego wnuka'' Spojrzał na syna, który leżał na boku.

''Wybacz, że musiałeś czekać. Jestem gotowa'' uśmiechnęła się. ''Podejdź na chwilę'' Wskazała na jego szyję.

''Och, wybacz, zapomniałem.''

''Nie możesz być taki roztargniony. Spójrz na mnie... Kocham cię'' szepnęła, dokańczając węzeł. ''Zawsze będę cię kochać''

''Hej, czuję się trochę niezręcznie''

''Jesteśmy małżeństwem. To w porządku, by zachowywać się tak, jak kiedyś'' Kobieta patrzyła na jego twarz, uśmiechając się nieśmiało.

''Ja też cię kocham'' odpowiedział.

Ta chwila ciągnęła się w nieskończoność, lecz czuli się tacy szczęśliwi.

Mężczyzna chwycił mocno swoją żonę za rękę.

''Ruszajmy'' powiedział, po czym kopnął w krzesło, na którym stali.

 

 

5.

 Kiedy jesteś słynnym piosenkarzem, tak jak ja, to normalne, że dostajesz prezenty od swoich fanów. Dzisiaj również dostałem stos pudełek i kopert.

 Kiedy przeglądałem listy od fanów, zauważyłem jedną, małą kopertę. Wyczułem palcami, że coś dziwnego znajduje się w środku. Zaciekawiony otworzyłem ją.

 Paznokcie... Ludzkie paznokcie!

 Zrobiło mi się niedobrze i jak najszybciej wyrzuciłem kopertę. Ohyda.

 

-

 

 Koncert był wspaniały. Moje spotkanie z fanami, również było bardzo udane. Tak wiele osób przyszło tu tylko po to, by uścisnąć mi rękę.

 Gdy spotkanie z fanami zakończyło się, poszedłem do łazienki umyć ręce, gdy zauważyłem to.

 Moje ręce są całe we krwi.

 

 

6.

 Była godzina 23:50 a ja jechałem metrem, gdy na jakiejś stacji do mojego wagonu wszedł dziwny mężczyzna. Gdy tylko drzwi zamknęły  się za nim, jego wyraz twarzy zmienił się. Zaczął przyglądać się uważnie wszystkim pasażerom.

''Przepraszam, czy masz 28 lat?'' zapytał mnie.

''Tak, ale skąd to wiesz?'' odpowiedziałem zaskoczony, lecz on zignorował mnie i podszedł do następnej osoby.

 ''Masz 45 lat?'' zapytał.

''Tak, ale...''

 ''Masz 62 lata?''

 ''Skąd wiesz ile mam lat?''

  Mężczyzna zgadywał wiek wszystkich pasażerów w wagonie. Wyglądało na to, że potrafi dokładnie określić wiek drugiej osoby, patrząc tylko na jej twarz.

 Do następnej stacji było 15 minut jazdy. Wszyscy pasażerowie gapili się na tego mężczyznę.

 ''Masz 50 lat, prawda?'' zapytał jakiejś kobiety.

''Prawda'' uśmiechnęła się ''ale za 5 minut będę miała 51 lat''

 Mężczyzna zbladł na moment.

 ''To niesamowite. Odgadłeś wiek każdego z nas.'' powiedziałem do niego.

 On obrócił się do mnie i odparł '' Tak naprawdę nie potrafię rozpoznać obecnego wieku ludzi, a jedynie długość ich życia''.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Odpowiedzi.

1. Duchy znajdowały się w pokoju kobiety i pukały by się wydostać.

2. Mężczyzna nagrał, jak zabija swoją córkę.

3.Na ziemi są tylko ślady prowadzące do budynku, nie ma śladów prowadzących na zewnątrz.

4. Małżeństwo popełnia samobójstwo.

5.Fan z obciętymi paznokciami podał rękę piosenkarzowi.

6. Pasażerowie w ciągu kilku minut umrą w metrze.

 

 


  • 1

#1496

Dejm.
  • Postów: 1
  • Tematów: 0
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

*
Popularny

Hanten.exe

Wierzysz w duchy? Nie chodzi mi o jakieś półwidzialne zjawy, a kompletnie niewidzialne istoty. Taka myśl do głowy nigdy by mi się nie wbiła, gdyby nie pewna... gra? Sam nie wiem, jak to nazwać. Gra to interaktywny program, celem którego jest zabicie czasu i dostarczenie frajdy. Ciężko więc to tak nazwać, ale takim terminem będę się posługiwał. Wydaje się być najodpowiedniejsze.
Jest taki portal internetowy z grami flashowymi, Kongregate. Znany jest z tego, że tutejsza społeczność często pomaga wyłapać błędy, wypisuje wady i zalety, zarzuca jakimś pomysłem do gier. Właśnie dlatego jest tak ceniony przez twórców. Mi, jako biernemu graczowi, nieraz  zdarzyło się pomóc przez wyżej wymienione sposoby, więc zbytnio nie zaskoczyła mnie wiadomość użytkownika z pustym, czarnym avatarem "alwaysbehind", który wysłał mi plik z grą do ściągnięcia. Po całym zajściu, o którym opowiem, upewniłem się, czy wiadomość nadal znajduje się w mojej skrzynce odbiorczej. Wygląda na to, że tak: http://imageshack.co...3/3696/92qk.jpg

Nie pierwszy raz dostałem tego typu link, jednakże zawsze był pod nim napisany tekst typu "Hej! To moja pierwsza gra, mógłbyś ją jakoś ocenić?" (Oczywiście, po angielsku). Sam link prowadził zaś do strony przeglądarkowej z grą. Tak, jak przeczytaliście wcześniej, tym razem było inaczej. Trzeba jednak pamiętać o nierozgarniętych amatorach - tak właśnie pomyślałem. Mimo wszystko, dałem szansę i pobrałem plik przez speedyshare. Nazwę miał dość specyficzną, "Hanten". Nazwa własna? Może. Miałem nadzieję dowiedzieć się tego już w grze. Oczywiście, przed odpaleniem programu, sprawdziłem go antywirusem - mógłby to być równie dobrze jakiś idiota rozsyłający trojany. Plik wyglądał na czysty. Zabrałem się do grania.

Moim oczom ukazał się raczej mały, czarny ekran. Po chwili z ciemności wyłonił się biały napis: "you are sure", a pod nim dwie, szeregowo ustawione pozycje wybierania, na których widniały "yes" oraz "no". You are sure? Przecież to nawet nie jest pytanie. Pomyślałem, że twórcą nie jest osoba, której językiem ojczystym jest angielski - to się zdarza. W końcu, jeżeli jest dobry gameplay, reszta jest nieważna. Jak można się tego spodziewać, wybrałem "yes". Ekran przekierował mnie do jakiegoś niedbale narysowanego, dosyć pustego domku z drzwiami wyjściowymi po prawej stronie. Cała kolorystyka otoczenia utrzymana była w odcieniach szarości lub w całkowitej czerni. Mniej więcej na środku stała jakaś czarna kulka z dwoma, białymi kropkami, które miały zapewne imitować oczy. Dopiero po paru chwilach zorientowałem się, że to nie żadna cut-scenka, a tak na prawdę byłem już w grze. Klikanie myszką dookoła nie przynosiło skutków. WSADem również nie mogłem nic zrobić. Dopiero strzałki pozwoliły mi na przejęcie kontroli nad tą małą kulką. Wpadła mi myśl, że autor ma może nieco old-school'owe podejście do gier - zero tutoriali i pieprzenia się, po prostu graj. Jedyne ruchy, jakie mogłem wykonać, to ruch w lewo i w prawo. Ani spacja, ani strzałka do góry nie pozwalały mi na skok. Co więcej, nie posiadała żadnej animacji przy chodzeniu, a kamera nie podążała za ślamazarną postacią, wciąż stała w miejscu. Nie zostało mi nic innego, jak za kierunek obrać wyjście z pomieszczenia. Wszedłem w kontakt z drzwiami i momentalnie pojawiłem się w innym miejscu. Żadnych efektów dźwiękowych, żadnego loadingu, jakiegoś łagodnego przejścia pomiędzy umiejscowieniem kamery. Po prostu wywaliło mnie do następnej lokacji. Do lasu. I znów, nie miałem innego wyjścia, jak iść dalej w prawo. Doszedłem do granicy okienka gry, znów mnie przeniosło, do dalszej części lasu. Do tego momentu nie miałem zielonego pojęcia, na czym może polegać rozgrywka. Eksploracja? Może to wszysto jest generowane losowo? Może powoli będę nabywał więcej umiejętności, takich jak bieg czy skok? Otóż nie. Okazało się, że jest to jedna z "tych" gier. Często kontrowersyjne, mocno liniowe, interaktywne opowiadania. Doszedłem mniej więcej do połowy lokacji i wyłonił się powoli biały tekst o treści "that's my place l it's really calm in here l i were coming here whenever i had a problem l no fear no cry" (nie, nie napisałem tego z pamięci. Wyjaśnię to później). Więc twórca jednak aż taki z angielskiego słaby nie jest. A może ktoś mu pomógł z przetłumaczeniem tego tekstu i zapomniał jedynie o ekranie początkowym? W każdy razie, wiedziałem w końcu z czym mam przynajmniej do czynienia. Nie liczy się grafika, gameplay, udźwiękowienie, a historia i narracja. Na tym się więc skupiłem.

Momentalnie zostałem przekierowany do następnej lokacji. Jakiś parking, obok niego budynek. Kolejny tekst, "everyday routine l same place same feelings". Wkroczyłem w stronę budynku. Prowadził on do korytarza z kolejnymi trzema drzwiami. Obok jednego widniał napis "school". Szkoła. To była szkoła. Jedna tajemnica wyjaśniona, główny bohater jest nastolatkiem. Z wcześniejszej informacji wydedukować można to, że miał także jakieś problemy. Znowu, "as always totally alone l can't stand it thought i have no choice". Szedłem dalej. Przy kontakcie z rogiem ekranu, zostałem przeniesiony do sali lekcyjnej. "bad marks loud laughs l seald with loneliness l loneliness was my mark". Uczeń z słabymi stopniami, który był gnębiony w szkole. To był jego problem. Jak się okazało, nie jedyny. Tym razem miejscem przeniesienia okazał się być jakiś pokój. Po raz pierwszy usłyszałem jakikolwiek dźwięk. To była rozmowa. Nie, raczej kłótnia. Bardzo cicha kłótnia, chyba, bo dźwięk był jakby "tłumiony", w języku angielskim. "emptiness l emptiness filled with tears". Wyszedłem z pokoju. Korytarz, nie licząc przekreślonych drzwi po lewej, całkowicie pusty. Odgłosy kłótni ustały. "my name was mentioned frequently l all of this because of me l i felt so empty". Obraz zaczął się trząść. Miał również problemy rodzinne, za które obwiniał siebie. Huh. Pojawiłem się na ulicy. "my place l my only escape". Od razu skojarzyłem to sobie z pierwszą lokacją. Domkiem w lesie. Chciał się tam udać, zapomnieć o wszystkich problemach. No i tu mnie to zaskoczyło. Zupełnie niczego się nie spodziewałem, więc przestraszyłem się nie na żarty. Gdy przechodziłem wzdłuż ulicy, w pewnym momencie z mych głośników wyłonił się głośny pisk. Samochodowopodobny prostokąt potrącił moją postać. Jej oraz samochodu już nie było widać po krótkiej chwili, jedynie krew. Spokojnie, nie hiper-realistyczną krew. Raczej czerwone, rysowane plamki ciemnoczerwonego koloru rozsiane po okolicy. "i died l what have i done wrong? l was that my fault? l i can't fix it but l i can help you". Tu się zaczyna robić dziwnie. Obraz się zaciemnił. Tak, tym razem zaciemnił, a nie chamsko przeniósł. Pojawił się pentagram o ciemnozielonym kolorze. "that's my last will l i will protect you l always behind you l never lonely". Always behind you - zupełnie jak nick autora. I na tym się kończy. Wcisnąłem co się da, klikałem gdzie się da. Wciąż ten sam ekran z pentagramem i napisem. Do prawdy, ciekawa historia, ale trochę chaotyczna. No i ta końcówka. Pierwsza myśl: "Huh, ciekawy wstęp do czegoś interesującego, ale tylko tyle?". No tak. Jak mógłbym uwierzyć w to zdanie na końcu. To tylko fikcja. Choć nie dająca jakiejś potężnej satysfakcji, to tylko, cóż, "gra". Wyłączyłem program i otworzyłem nową kartę przeglądarkową z oczywistym zamiarem opowiedzenia autorowi, co myślę o grze. Wszedłem więc na Kongregate w dział wiadomości. Zawsze, gdy się kliknie przycisk o napisie "reply" pojawia się okienko z polem tekstu. Nie tym razem. Nie ważne, ile razy to zrobiłem, nic się nie otwierało. Odświeżyłem stronę, spróbowałem raz jeszcze. Dalej nic. Kliknąłem więc w nick, w "alwaysbehind", by wysłać mu wiadomość z jego profilu. I co się pojawiło?: http://imageshack.co...4/3494/zije.jpg

Konto nie istnieje. Przynajmniej na chwilę obecną. Nie mam pojęcia, czy da się utworzyć konto o tej nazwie. Domyślam się, że ktoś spróbuje, ale na chwilą obecną nie istnieje. Przecież to niemożliwe. W takim razie, kto mi wysłał wiadomość? Dalej mam ją w skrzynce odbiorczej. Do prawdy, nigdy wcześniej z czymś takim się nie spotkałem. Sprawdziłem jeszcze raz link do pobrania gry. On także już nie istnieje: http://imageshack.co...41/368/g9ih.jpg

Również pytanie, które sobie zadałem wcześniej, było dalej bez odpowiedzi. Hanten, co to znaczy? Wyszukałem to w googlach. Pojawiły się obrazy jakiegoś ubrania, również link z definicją od wikipedii. Więc, hanten, "a short winter coat, is an item of traditional Japanese clothing". Co ma to wspólnego z grą? To musiało być coś innego. Wszedłem więc na google translate, wpisałem dane słowo i wcisnąłem "wykryj język". "Wykryty język: angielski". W jaki sposób to przetłumaczył? Jako "hanten". Już chciałem sobie z tym dać spokój, ale przypomniałem sobie o wcześniejszej definicji tego ubrania. Jest to tradycyjny strój japoński. Wybrałem więc język japoński. Tym razem pojawił się napis o treści "Czy chodziło Ci o: [dziwny, japoński znak]." Wcisnąłem go. "Odwrócenie". To słowo oznacza "odwrócenie". Tak, przypomniał mi się jego nick oraz ten napis w końcówce gry, "always behind you". Huh.

Wcześniej wspomniałem też, że nie pisałem wszystkich tych cytatów z pamięci. Na potrzeby tekstu grę przeszedłem raz jeszcze, na bieżąco opisując swoje wcześniejsze przeżycia oraz wpisując napisy z gry. Tak to mniej więcej wygląda.

Nie mam pojęcia co o tym myśleć. Normalnie nawet bym się nie zastanawiał nad istnieniem duchów, gdyby nie to konto. No i ta dziwna gra, jakby jej autor mówił o sobie. Cały czas czuję się nieswojo. Niby nie wierzę w takie rzeczy, ale wciąż i wciąż mam to dziwne wrażenie, że coś za mną jest. I nawet jeśli się na to spojrzę, to tego nie ujrzę, bo jest niewidzialne. Autosugestia? Mam taką nadzieję. Mam taką szczerą, cholera, nadzieję.

Nie chciałem tego robić, ale wiedziałem, że inaczej ciężko byłoby ci w tą całą historię uwierzyć. Jako że link do ściągnięcia wygasł, uploadowałem grę z powrotem (tak, by nie trzeba było jej ściągać). Jeśli wierzysz mi na słowo, może lepiej, żebyś w to nie grał. Wiem, że to głupie, nawet bardzo... Ale jeśli, jeśli w mych przypuszczeniach jest choć ziarenko prawdy, może lepiej spasować. Jeśli jednak jesteś uparty, robisz to na własną odpowiedzialność:

http://www.kongregat...mes/DejM/hanten


  • 8

#1497

małpiszon.
  • Postów: 4
  • Tematów: 0
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

*
Popularny

Witam, dopiero zaczynam z tłumaczeniem past :)

 

Mam nadzieję, że się Wam spodobają. 

 

 

 

Co zrobił ten kot?

Pewnego dnia, kiedy byłem chłopcem, zobaczyłam mojego psa, który zagryzał  kota w ogrodzie. To była brutalna scena. Krew i piski, a wszystko co zostało ze zwierzęcia to tylko poszarpane kawałki mięsa. Razem z moim tatą zdecydowaliśmy, że zakopiemy je w ogrodzie za domem. Więc zabraliśmy łopaty i wybraliśmy odpowiednie miejsce na pochowanie kota, a raczej tego, co z niego zostało. Kiedy kopałem dół , odwróciłem się w stronę ojca i zapytałem:

- Tato, co robił ten kot?

- Słuchaj synu, czasami  ,nieważne jak dobrze wytresujesz swojego zwierzaka, nie możesz zapominać o tym, że nadal jest on zwierzęciem, a zwierzęta mogą być brutalne i okrutne.

Zatrzymałem się na chwilę, myślałem nad tymi słowami. Popatrzyłem na kawałek ziemi obok dziury, którą wykopaliśmy dla kota. Trawa dopiero zaczęła rosnąć w tym miejscu i wkrótce będzie ono wyglądać jak  reszta ogrodu.

- Co stało się z mamą? – zapytałem

- Ludzie też są zwierzętami- powiedział i  pogłaskał mnie po głowie; jego dłoń zatrzymała się na niej o sekundę dłużej niż zwykle.

 

 

...

 

Ten jeden

Jest jeden ukrywający się w kącie.

Jest jeden pod Twoim łóżkiem.

Jest jeden w twojej szafie.

Z twarzą krwisto czerwoną.

Jest jeden pod prysznicem.

Który sprawia, że jesteś martwy.

 

Ale jest jeden potwór, najgorszy z nich wszystkich.

Który wypełnia Twoje serce strachem.

 

To ten jeden, który tworzy pozostałe.

Ten jeden w Twojej głowie.

 

 

 

...

 

 

 

Byłem tutaj przez  niezliczone lata; ulegałem każdym jego zachciankom, każdym niegrzecznym pragnieniom.  We mnie były tylko nienawiść i niechęć.

I wreszcie, stoję tu zwycięsko, krew sączy się z moich ran- moje blizny czerwone od płomieni owiniętych wokół moich kostek.

Jego ostatni oddech opuścił go ,kiedy chodziłem po jego tułowiu, poświęciłem dużo czasu, aby zmiażdżyć jego tchawicę .

 

Moimi nagimi, brudnymi stopami  wstępuję na jego tron.

Mówią, że diabeł, którego znasz jest lepszy od tego, którego nie poznałeś.
Nie znasz mnie.
Jestem 667

 

 

reddit.com


Użytkownik małpiszon edytował ten post 18.05.2014 - 15:38

  • 5

#1498

gingerek.
  • Postów: 4
  • Tematów: 0
Reputacja Nieszczególna
Reputacja

Napisano

Gosia


Witajcie. Szczerze mówiąc to nie wiem jak zacząć moją historie. Na wstępie powiem, że mam 16 lat i nie wiem jak to opisać nigdy nie uważałam na polskim. Wszystko co napisze, jest prawdą.

   Miałam koleżankę, która nazywała się Gosia. Gosia i ja byłyśmy z tych "fajnych" w szkole.  Kończyłyśmy gimnazjum, zapowiadał się czerwony pasek. Wszystko szło świetnie, gdyby nie jej słabość do chłopaków.  Nie mogła im się oprzeć, i to ją zgubiło. To może ja zacznę od początku.

Miesiąc przed sylwestrem Gosia miała już plany na Nowy Rok. Miała jechać do kuzynki.  Wiecie, rodziców nie ma, żyć nie umierać.  Podobno miała być gruba impreza na sporo osób. Gadała o tym cały miesiąc, bez przerwy. Kiedy nadszedł upragniony dzień była pełna energii i miała doskonały humor. Sylwester spędziłam w domu z rodziną. Co jakiś czas dostawałam wiadomości od Gosi, że się świetnie bawi. Napisała też, że poznała jakiegoś fajnego chłopaka, Kamila. Około północy przestała odpisywać, co nie było do niej podobne. Pisałam do niej później, ale nie odpowiadała.

Dzień 2.01.2009 Rok

 Dzień po sylwestrowej zabawie trzeba było niestety iść do szkoły. Byłam ciekawa, czemu tak nagle przestała pisać. Widząc ją zastanawiałam się czy nie wybuchnie od przekazania mi plotek. Zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć zaczęła nawijać jak opętana. Gdy doszła do momentu, w którym poznała Kamila zaczęłam przysłuchiwać się uważniej. Najpierw zaczęła jak zwykle od zalet.  Z tego, co mówiła wydawał się świetny, może nawet idealny.  Ale to w końcu Gosia. Nie zdziwiło mnie to, więc słuchałam dalej, o jego romantycznej stronie, zabawnej i stanowczej. Gdy skończyła opowiadać o nim, przeszła do bardziej interesującej części. Mianowicie do tego, co robiła o północy.  Myślałam, że to będzie coś w stylu "ile wypiłam piw" albo "pocałował mnie tak nagle". Mówiła, że zrobiła coś szalonego. Szczerze to norma, bo Gosia była osobą hmmm z temperamentem. Ale nie!  To było coś, czego nie spodziewałam się nawet po horrorze. Opowiadała, że gdy była z Kamilem to po pewnym czasie zapytał jej czy nie chciałaby z nim pójść na górę

-Na pewno będzie to coś zbereźnego - pomyślałam.  Weszli do pokoju, a ona zastała tam jego kumpli. Wszyscy byli mniej więcej w jego wieku i siedzieli w kręgu. Mówiąc to nawet wtedy była zdenerwowana.  Zobaczyła na środku pokoju czarna księgę, była dość gruba. Coś na podobieństwo Biblii. Miała dużo materiałowych zakładek. Obejmując ją w pasie zapytał czy nie chciałaby dołączyć do rozmowy z ich "twórcą".  Protestowała, ale po dłuższych namowach, zgodziła się. Kamil był wyraźnie zadowolony. Zgasili światła i zapalili sześć świeczek. Ułożyli je na podłodze wokół księgi. W pokoju zapanowała dziwna atmosfera. Jakby wszyscy na coś czekali. Zaczęli się modlić. Przed oczami jej zamigotało, a po chwili zemdlała. Obudziła się dopiero rano, w łóżku.Czuła się świetnie. Był przy niej Kamil , powiedział, że się spisała i odszedł. Po całym incydencie wróciła do domu. Przebierając się zobaczyła, że ma nacięcie na nadgarstku. Podobną do gwiazdy Dawida. Nie przejęła się tym lecz zapisała wszystko w pamiętniku.

 Gdy skończyła opowiadać, nie wiedziałam co myśleć

 

Dzień 14.02.2009

 Walentynki. Ja z Gosią uwielbiałyśmy to. Tyle kartek walentynkowych, czekoladki. Miałyśmy się spotkać na mieście. wyglądała dziwnie; niezadbane włosy, paznokcie, koszulka z przed trzech dni. Tłumaczyła to niewyspaniem, ale widziałam, że kłamie.

Dzień 03.03.2009

Gosia zaczęła klnąc na wszystko. To do niej nie podobne, pyskowała nauczycielom, groziła młodszym. Była zgryźliwa i wredna. Musiałam ją "przyprzeć do muru". Wtedy wybuchła płaczem. Powiedziała mi wszystko, co jej się stało odkąd była z Kamilem na sylwestrze. Mówiła, że przez pierwszy tydzień było normalnie, czuła się dobrze. Po drugim, nacięcie zaczerwieniło się bardziej, do takiego stopnia, że musiała to zabandażować. Innym razem dokończe ponieważ zbyt wiele emocji przeze mnie przechodzi
  • -3

#1499

MAHARET.
  • Postów: 152
  • Tematów: 23
  • Płeć:Kobieta
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

W latach 90-tych minionego stulecia byłam szczesliwą posiadaczka apartametu w samym centrum NY.Jako młoda studentka psychologii bylam dumna ze swojego zycia i rozpoczetych własnie studiów.Moich rodzicow stac bylo na zapewnienie mi wygodnego zycia w wielkiej metropolii.Nie musiałam pracowac.Moim jedynym zajeciem byly imprezy... i nauka po nocach,ktore staly sie dla mnie swietsze od dnia.Dzien nie istniał ,bo mijał zbyt szybko,gubiłam go podczas snu...Czasem wieczorami wyskakiwalam gdzies do baru z grupą przyjaciół.Czesciej jednak, w ramach ambitnego planu ukonczenia studiow z wyróżnieniem (ku uciesze rodzicow),spedzałam czas nad ksiazkami,czytajac grube tomy do bialego świtu.Pamietam dobrze ten okres i pewne wydarzenie, ktorego nigdy juz chyba nie zdolam wymazac z pamieci...
Sąsiad z góry....Wiecznie w tym samym dobrze skrojonym garniturze,ogolony,pachnacy drogimi perfumami, mlody ok 30 letni meżczyzna o wygladzie maklera gieldowego.Mial na imie JAMES MARGER....nigdy go nie zapomne...James mial tylko jeden niezbyt dla mnie przyjemny zwyczaj szurania nocnego.. Poniewaz jak wspomnialam jestem typem marka nocnego a w nocy zwykle odrabialam zaległe tematy,do szalu doprowadzaly mnie skrzypiace odglosy z gory....Szuranie,przesuwanie,tarcie czyms o drewniane deski.Skrzypienie owe trwajace godzinami bylo dla mnie ,zwlaszcza w czasie zakuwania do sesji nie do zniesienia...Postanowilam cos z tym zrobic.Poniewaz czesto spotykalam na korytarzu pewnego wieczoru po prostu celowo czekalam na niego na parterze...Codziennie ok 23wracal do domu by chwilowo poszmerac i wyjsc znowu gdzies w noc nie wiadomo po co.Wszedł na klatke nie zauwazajac mnie nawet,przynajmniej tak myslalam.Ukrylam sie za rogiem a kiedy nacisnął przycisk windy wyskoczylam jak diabel z pudełka, udajac że przypadkiem znalazłam sie w tym miejscu.Wskoczyłam do windy w ostatnim momencie i drzwi sie zamknely.Stal  przedemną  meżczyzna ktorego wczesniej uznalam za spokojnego, milego ,sympatycznego sasiada..Cos jednak bylo nie tak.Z bliska nie wydawal sie byc tym za kogo go bralam...Patrzyl w przestrzen i nawet kiedy szepnełam niesmiało “dobry wieczór” nie poruszył glową.Odpowiedzial machinalnie i lekko sie uśmiechnął.Zawsze sie tak uśmiechał ,tylko mijajac go na schodach w pośpiechu ,nigdy nie zdążyłam sie zbyt dobrze przyjrzec jego twarzy.Byla straszna i atrakcyjna zarazem.Blada i przejrzysta nieruchoma jak twarz manekina,albo...no wlasnie albo...w tamtym momecie nie dopuszczalam do siebie tej myśli,odepchnełam ją w kąt.
-Robi pan troche halasu w nocy,jesli moglabym prosic o obniżenie “volume” w trakcie przesuwania mebli bylabym wdzieczna ....-wycedziłam nagle z bezczelnym  usmiechem.
Spojrzal na mnie...Uśmiech nie zszedł mu z twarzy kiedy nieśpiesznie odpowiedzial:
-Przecież i tak nie śpisz do rana,twoje okno świeci długo w noc.-Odpowiedz byla cicha i uprzejma
Zaskoczona jego spostrzegawczoscia bąknelam tylko cos o skupieniu w nauce i ciszy nocnej.
-Nie przesuwam mebli-szepnął cicho.-może to łożko robi taki halas,albo stare kanały wentylacyjne...
Winda stanela na moim pietrze wiec zmuszona bylam wysiąśc.Wzruszylam ramionami i machnełam reka na pożegnanie.
-Dobranoc.-syknełam cicho.Nie wiem czy mi odpowiedzial bo winda ruszyla w gore.Na drugi dzien dane mi było sie przekonac o uprzejmosci mojego sąsiada.Odgłosy bowiem nie ustaly a jakiś tydzien pózniej dołączyla do nich muzyka klasyczna.Niemiłosiernie głośne arie operowe puszczane były prawdopodobnie w salonie nademną.Podczas jednej z takich arii, -to byli “POŁAWIACZE PEREŁ” Bizeta,-wydawalo mi sie ze słysze czyjs placz,lub jakieś dziwne jeki...potem wszystko ucichlo.No tak,-pomyslałam- uświadomil sobie ze mam gumowe uszy i podczas seksu puszcza sobie muzyczke dla zmyły... Bezczelny świr!-pomyslałam.-Diabła tam zdała sie moja interwencja!
Wszystko było by do przejscia i do dzis pewnie nie pamietałabym Jamesa M gdyby nie pewien incydent w piwnicy.A raczej mowa tu o pralni mieszczącej sie w przerobionych do tego celu podziemiach.Nie przepadałam za tym miejscem ale sama, nie posiadając pralki w domu, od czasu do czasu musialam tam schodzic.Pewnego piątkowego wieczoru postanowilam uprac wreszcie zalegajacy w kącie stos recznikow i zjechałam w dól windą do” pralnianych lochow”.Panowala tam ciemnosc i tylko jedno małe swiatło sączyło sie z korytarza.Wyłącznik główny znajdowal sie na jego koncu (inteligetne nieprawdaż?)wiec aby oświecic calą pralnie musiałam udac sie wzdłuż holu, prawie po ciemku.Mijając jedno z pomieszczen dostrzegłam kątem oka lekki ruch,spojrzałam w tamtą strone.I wtedy go zobaczylam...Mojego ulubionego sąsiada.Obrucony bokiem do mnie, przykucał na jednej z pralek.Tak ,tak -to nie bląd w tekscie.Kucał niczym maly chlopiec bawiacy sie zolnierzykami,tyle że nie na podłodze ale na pralce ,a raczej na stosie bielizny położonej niedbale na niej...Kucał z rozwartyni kolanami i rekoma opartymi o stos brudow. Z daleka w ciemnosci wygladał jak strzyga siedzaca na śpiacym czlowieku..Zaczełam cofac sie powoli w tył modląc sie by nie potrącic niczego w ciemnosci.W myślach dziekowalam Bogu ze nie włączyłam swiała.Usłyszałam cichy przejmujący jek,a potem cicho ktos zagwizdał...Gwizd był wysoki i przyprawiający o dreszcze a jek z pewnoscią nie był odgłosem rozkoszy....Ze zgrozą uswiadomiłam sobie ze istota ktora jeczała z bólu nie mogła byc stosem brudnej bielizny...Coś co do tej pory brałam za istote ludzka,cos co zdawało sie byc moim sąsiadem gwizdało przykucając na piersi żywej istoty.Uciekłam co sił w nogach,szczesliwa ze zostalam nie zauważona, z sercem bijacym jak dzwon ze strachu.Na drugi dzien postanowilam zakupic pralke i nigdy juz nie zeszłam do podziemi.Z początkiem zimy,niedaleko Bozego Narodzenia,kiedy NY emanował swiatłami neonów,bombek, rozchichotanych elfów,aniolów i choinek znowu spotkalam Go w windzie.Ze strachu nawet nie wspomnialam o muzyce i odglosach z gory.Byl usmiechniety i wydawal sie byc w dobrym humorze.Pozdrowił mnie pierwszy i stanął nieco blizej by zagadac.Wyczułam zapach dziwnego pochodzenia.Nie byl to odór ani smród,ale jeden z tych niepokojących zapachów ktore przywodza na myśl cos niepokojacego....metaliczny dosyc mdly zapach posoki i soli.Zakrecilo mi sie w glowie,spojrzalam mu w oczy ale utkwione byly gdzies w przestrzeni za mna...z twarzy nie znikal ten pieprzony usmiech...Usmiech babci ulożonej na wieczny spoczynek w drewnianym pudełeczku...Z mysli wydarł mnie glos Jamesa
-Zdaje sie ze przegapiłaś pietra...-przechylil w bok głowe i usmiechnął sie jeszcze uprzejmniej,mrugajac oczami niczym porcelanowa lalka.
Zamarłam.Rzeczywiscie znajdowałam sie teraz na pietrze wyżej,  w miejscu w ktorym dobrowolnie nigdy bym sie nie znalazla.Winda stanela a On wypuscił mnie przodem...Dlaczego nie zjechalam, dlaczego posłusznie wyszlam z windy?...Nie wiem do dzis...Zejde schodami baknelam a on przestal sie usmiechac.
-Może byś wpadla na kawe,albo herbate skoro juz tu jestes.Mam tez doskonaly burbon...moglibyśmy spedzic mily wieczor...-spojrzał na mnie nie przestając sie usmiechac....(Czyżbym słyszała cichy wysoki gwizd przeszywajacy na wskroś mój umysł i ciało?)Caly strach odszedl nagle zastapila go ciekawosc i nagly przyplyw sympatii do stojacego naprzeciw mnie osobnika.
-Podrywasz mnie czy co?-Dodałam cicho-jednoczesnie szukajac czegoś w kieszeni,czegos co nosilam na wszelki wypadek ,na wypadek gdybym znowu usłyszała ten niepokojący gwizd....
-Daleki jestem od tego,poprostu przyjmij to jako dowód wdziecznosci za okazana mi cierpliwosc....-usmiechnął sie raz jeszcze.Tym razem byl to usmiech pieknego meżczyzny o ciemnych wlosach i zmyslowych wargach gotowych do pocałunku....Twarz nabrała rumiencow a dziwny zapach przybral barwe kwiatowo-migdałową...
-Niestety dzisiaj musze odmowic-wycedziłam przez zemby...w swiadomosci ciagle stał mi obraz Jamesa w pralni.Zakładając powoli na uszy słuchawki z moją ukochaną muzyką zdążyłam odpowiedziec z usmiechem
-Może ktoregos wieczoru teraz mam tyle nauki,mam tyle nauki-powtórzyłam z fałszywym przejeciem.
Obróciłam sie na piecie i podeszlam do schodow,w uszach wibrowała mi teraz muzka DEAD CAN DANCE ,gwizd ucichł.Poprzez wibrujące mi w uszach tony usłyszałam znow jego głos.
-Jeśli mnie zaprosisz wejde-szepnal.
-Słucham?
-Musisz otworzyc drzwi by mnie wpuscic -usmiechal sie znów dziwnie.Trupi blask twarzy powrocil.
-Bez twojej zgody nic nie zrobie... –Wycedzil a ja zamarłam ze strachu....
-Widzialem cie w piwnicy...-kontynuowal monotonnie-mialem”maly problem” z pralką a ty patrzylas na mnie...Postanowiłam nie obracac sie w jego strone i nie wyłączac muzyki.Ucieklam!A raczej, nie ogladajac sie za siebie splynelam w dol ,po schodach.Zamknełam drzwi wejsciowe i sprawdziłam wszystkie okna...Tej nocy nie zmrużylam oka.Podczas tej długiej nieskonczonej nocy zdawalo mi sie ze slysze jak ktos delikatnie przekreca klamke sprawdzajac czy drzwi sa zamkniete....Moze to wszystko tylko mi sie zdawało,może gwizd dochodził z ciepłowni lub rur gazowych.Przecież wszystko mozna logicznie wytłumaczyc.A jeśli on nie byl az tak tajemniczy,moze tam w piwnicy TEN stos brudow wcale nie byl zywa istota a on poprostu w tej pozycji czytal instrukcje obslugi...moze moze.
To byl ostatni dzien kiedy go widzialam,nastepnej nocy James zniknal jakby rozpłynął sie w powietrzu....Od wlascicielki mieszkania dowiedzialam sie ze odszedl z dnia na dzien,bez zaplaty za czynsz,bez bagażu.Nie zabral niczego...Kiedy weszlam z nią do jego mieszkania aby wymienic zamki zastałysmy czysty, schludny,bogato urządzony salon...I to właśnie było najgorsze.Byl tam tylko salon,nic innego!Nie bylo tam kuchni,łazienki,garderoby,nawet szafki na szotki,zadnych  szaf z garderoba...nic.Za pozostalymi drzwiami puste pokoje,białe sciany...Pozasłaniane okna ,pozasuwane zaluzje..W ostatnim pokoju na srodku stalo tylko lozko z wielką drewnianą skrznią na posciel pod spodem...To ona wydawala takie ODGŁOSY....Odsuwał i zasuwał  pojemnik na posciel znajdujący sie pod lózkiem.Mary,wlascicielka mieszkania  spojrzała na mnie ze strachem w oczach po czym pochlylona, z wielkim trudem wysunela spod lozka drewnianą skrzynie...Wydobył sie smród i wiedziałysmy już co znajdziemy w srodku.Wezwalysmy policje.W srodku, przypominajacym wyscielona atlasem trumne policjanci znalezli zwloki dziewczyny...Byla wyschnieta i sprawiala wrazenie przestraszonej....Musial ja wiezic dlugi czas bo zmarla z glodu i wycienczenia...Prawdopodobnie polykajac swoj wlasny jezyk.Na ciele lekarz sadowy wykryl wiele ran klutych i okaleczen a nawet slady zebow...
Wzdrygam sie do dzis myslac o tym mezczyznie..Co czula ta biedna kobieta?jak dlugo przetrzymywal ja w mieszkaniu na górze?Do dzis zastanawiam sie czy to wszystko bylo dokladnie tak jak pamietam...moze pamiec plata figle..Do dzis nie moge przypomniec sobie co widzialam wtedy w piwnicy...Może James byl zwykłym zwyrodnialcem, jednym z wielu morderców a może..Wole myslec ze był plugawym mordercą,ale człowiekiem...Wole nie wiedziec i nie myslec o tym co by sie stalo, gdybym wpadla na herbatke.. Tylko przed zasnieciem sprawdzam drzwi i okna by nikt sie do mnie nie zakradl...A teraz słucham odglosów burzy...Czy to ON gwiżdże czy wiatr....


  • 3

#1500

małpiszon.
  • Postów: 4
  • Tematów: 0
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Kolejne tłumaczenia :)

Mam nadzieję, że się spodobają :)

 

" Słodkie dziecko" 

 

Krzyczałam, płakałam i walczyłam z policjantami, kiedy zakuwali mnie w kajdanki. Psychopatka! Lunatyczka! Tak mnie nazwali, gdy znaleźli mojego 6-letniego synka  związanego i zamkniętego w naszej piwnicy. Oni nie rozumieją. Nie rozumieją jaką wspaniałą matką jestem.  Oni nie wiedzą jak bardzo się troszczę. Nie o swojego synka, ale o wszystkich. Kiedy siedziałam na tyle policyjnego wozu, zaczęłam szlochać tak ciężko, jak jeszcze nigdy. Zobaczyłam policjanta wynoszącego na rękach mojego ukochanego syna z domu. Chciałam go chronić. Chciałam chronić wszystkich innych. Ale nie ma  już nic, co mogłabym zrobić. Pełnia wzejdzie za 3 godziny.

 

 

 

 

...

 

 

Jeśli to czytasz, to znaczy, że to działa. Widzisz, przez wiele lat chciałem się z tobą kontaktować, ale bezskutecznie. Aż do teraz.


Prawdopodobnie zastanawiasz się , dlaczego cieszę się,  że to czytasz.
.
Tęsknimy za Tobą.  Proszę, obudź się

 

 

...

 

„ Kocha, nie kocha”
Czy kiedykolwiek grałeś w tę grę? Trzymasz w ręce stokrotkę, i odrywając płatek po płatku, mówisz na przemian „ Kocha” i „ Nie kocha”. 
Wyraz wymówiony podczas oberwania ostatniego płatka jest wynikiem i ma reprezentować uczucia drugiej osoby, które były przedmiotem zabawy ,czyli odpowiedzieć na pytanie: kocha czy nie?.
Nauczyłem się tej gry w liceum, i grałem w nią cały czas, zanim szedłem na randkę.  Zawsze, odrywając ostatni płatek, kończyłem  na wyrazie „ Nie kocha” i  zazwyczaj na randce coś poszło nam źle. Albo dziewczyna, z którą się umówiłem, później nigdy do mnie nie zadzwoniła.
College. 

Z każdym dniem, ta gra stawała się moją obsesją. Moim rytuałem, który powtarzałem codziennie.  Starając  odmienić swój los, używałem różnych , innych przedmiotów: niekiedy była to kiść  winogron, a innym razem paczka M&M’sów.  Ciągle uzyskiwałem ten sam rezultat :„Nie kocha”.

_____________________________________________________________________________________________________________
Właśnie przyprowadziłem nowo poznaną dziewczynę do domu. Spacerowaliśmy, a później zjedliśmy obiad w restauracji. Może mój los się odmieni, jeśli spróbuję czegoś nowego…  „ Kocha”. Powiedziałem, kiedy moje szczypce  wyrywały ostatniego jej paznokcia. 


Użytkownik małpiszon edytował ten post 21.05.2014 - 21:13

  • 3


 


Inne tematy z jednym lub większą liczbą słów kluczowych: Creepypasta, Opowiadania, Telewizja

Użytkownicy przeglądający ten temat: 2

0 użytkowników, 2 gości oraz 0 użytkowników anonimowych