Musiałem zachować oficjalny rozmiar - inaczej było by bez sensu
Użytkownik Shinji77 edytował ten post 03.05.2011 - 18:24
Napisano 03.05.2011 - 18:19
Wartościowy Post
Użytkownik Shinji77 edytował ten post 03.05.2011 - 18:24
Napisano 03.05.2011 - 19:36
Użytkownik Pudel_ edytował ten post 03.05.2011 - 20:00
Napisano 15.05.2011 - 13:01
Napisano 15.05.2011 - 14:56
Wartościowy Post
"The Midnight Game"
Napisano 15.05.2011 - 18:35
Użytkownik Mr Minio edytował ten post 15.05.2011 - 18:41
Napisano 15.05.2011 - 18:35
Wartościowy Post
Napisano 26.05.2011 - 16:10
Tej nocy odbywało się wiele imprez, ja byłem zmuszony spędzić ją samotnie, pijąc do upadłego, zażywając końcówkę mojej drogocennej heroiny, na słabo zalesionym wybrzeżu spoglądającym na morze. Chwytając to co spokojne, mogłem na własnych warunkach, zdeterminowany spędzić ostatni dzień na trzeźwo.
Obudziłem się, oblepiony i otoczony wymiocinami, wschodzące słońce które zalewało teraz plaże promieniami sprawiało mi ból, rozkoszowałem się tą chłodną solną bryzą na mojej popękanej twarzy. Kiedy zanurzyłem głowę w chłodnej wodzie, usłyszałem cieniutkie, przejmujące, radosne wołanie dziecka, szybko obróciłem się z niedowierzaniem, zobaczyłem dziecko na plaży, ciągnięte przez matkę. Do opinii publicznej, wślizgnęła się nienawiść do tych którzy świadomie chcieli reprodukować, narodziny które były niepowtarzalne.
Pływałem w ogromie emocji: wściekłość mas powstająca ze zwykłego egoizmu, ból i radości bezimiennych, i tysiące innych, wbijających się w głowę i serce. W ostatniej dekadzie, kiedy już było wiadomo, że żadnym sposobem nie można było odwrócić lub zmienić ścieżki lotu komety, która miała zniszczyć ziemię, ostatni raz silnik propagandy globalnej wysłał wiadomość: „ Nie pogarszajcie sytuacji!”.
Wstałem, zaciskając pięści, ale mój głos sprzeciwu umarł już na moich wargach… ziemia trzęsła się, pod nogami było czuć fale uderzeniową… uderzenie nastąpiło około godzinę temu na stepach Azji . Ściana ognia i ogromnego ciśnienia zmieniła to wydarzenie w coś naprawdę podniosłego i uroczystego.
Dziewczynkę ogarną strach, w mgnieniu oka wtuliła się w ramiona swojej matki. Oboje patrzyli na mnie spokojnie, podwójne oczy morza zieleni. Przez chwile graniczyło to z jakiegoś rodzaju objawieniem. Wina, uzasadniona, obmyta zza pleców zamieniła się w fale wściekłości. Potem nie było już nic, i ostatecznie byłem pusty…
„Kocham Cię”, szepnęła matka, ściskająca dziecko.
Westchnąłem, powietrze wydawało się być „za ciężkie”, z powodu pary i ciśnienia. Wszystko było rozmazane… obróciłem się w stronę morza… po raz ostatni…
*********************************
Starałem się przetłumaczyć tekst tak aby jak najbardziej oddawał oryginał, dlatego może być chaotyczny lub niezrozumiały w niektórych fragmentach, poza tym to moje pierwsze tłumaczenie
Napisano 28.05.2011 - 17:01
Pamiętam, kiedy to się zaczęło. 14 dni temu. Siedziałem przed szkołą z kilkoma przyjaciółmi, po prostu, podziwiając piękne dni wiosny. Odchyliłem się do tyłu opierając się na rękach i spojrzałem na wszystkich moich znajomych. Coś wpadło mi w oko. Widziałem osobę która patrzy na nas zza płotu przez pole. Nie dałem nawet temu drugiej szansy, od razu to zignorowałem.
Widziałem go już trzy dni później. Tym razem, kilka kroków za ogrodzeniem, obserwował mnie jak wracałem piechotą do domu. Sądziłem, że to jeden z wielu miejscowych, którzy żyją wokół szkoły. Założyłem słuchawki, wcisnąłem play, i zapomniałem o całej sprawie.
Znowu trzy dni później. Widziałem go ponownie. Właśnie wychodziłem do szkoły. Był tam, około półtorej bloku ode mnie. Mogłem dostrzec tylko szczegóły, że był ubrany w brązową kurtkę do kolan, brązowy kapelusz, i że trzymał ręce w kieszeniach. Czułem jego wzrok na sobie. Wtedy przyspieszyłem kroku.
W drodze do domu, kiedy byłem na ostatnim zakręcie do mojego domu, zobaczyłem go. Na końcu mojego bloku. Powinien być wystarczająco blisko, aby pozwolić mi zobaczyć więcej szczegółów, ale jego twarz była skryta w cieniach, mimo, że słońce świeciło jasno. Nie widziałem jego twarzy. Ale czułem jak patrzy na mnie. We mnie. I zezłościłem się. Krzyknąłem na niego. Zakląłem go. I zacząłem biec w jego stronę. Nie wiem, co chciałem zrobić, ale byłem wściekły. Nawet nie odwrócił się, nie drgnął. Nie sądzę żeby nawet ruszył nogami. Ale kiedy się ruszyłem był dalej blok ode mnie. Teraz zabrzmi to dziwnie, ale uśmiechnął się. Nie wiem skąd to wiem, ale czułem że się uśmiechnął.
Następnego dnia był o pół bloku bliżej. Był na tyle blisko, żebym mógł poczuć od niego bijący prymitywny głód. Zawsze czułem się obserwowany. Zawsze byłem obserwowany. Był głodny. Żądał mnie.
Kiedy to piszę, on stoi na dole. W kuchni. Ciągle czuję jego wzrok na sobie, nawet jeśli oddziela nas podłoga. Czuję jego głód…
Jest coraz bliżej…
*********************************
Mam nadzieję, że nie było
Użytkownik cinderos edytował ten post 28.05.2011 - 17:05
Napisano 31.05.2011 - 18:51
Użytkownik Produkcja_Chaosu edytował ten post 31.05.2011 - 19:52
Napisano 02.06.2011 - 19:27
Pamiętam dzień w którym się poznaliśmy. Siedziała obok mnie na zajęciach matematyki. Rozmawialiśmy ze sobą codziennie przez całe zajęcia. Jej śmiech napełniał mnie ciepłem. Jej głos mnie pocieszał i ukajał.
Kocham Ją.
Pamiętam naszą pierwszą randkę. Wpatrywaliśmy się w siebie nawzajem siedząc naprzeciwko przy stole. Wpatrzony w jej przepiękne oczy, tak samo jak ona w moje. Te cudowne oczy. Jej śmiech i piękny uśmiech, przekazywały mi wszystkie jej szczere uczucia.
Kocham Ją.
Pamiętam dzień zaręczyn. Jedliśmy razem z Jej rodzicami kolacje. Przyklęknąłem na prawe kolano, i spojrzałem do góry w jej przepiękne oczy, we łzach których mogłem dostrzec światło świec. Jej piękny uśmiech kiedy powiedziała mi „Tak”.
Ohh, kocham Ją bardzo.
Pamiętam nasz ślub. Ona w tej uroczystej, słodkiej, białej sukience, uśmiechająca się na mnie tym perfekcyjnym, ciepłym uśmiechem. Jej oczy wpatrzone w moje tak samo jak moje w Jej. Ten sposób w jaki wymawiała sakramentalne „tak ”.
Kocham Ją.
Pamiętam nasz miesiąc miodowy. Kiedy leżeliśmy razem w łóżku, Jej piękne oczy patrzyły i widziały jedynie mnie. Jej ciepły uśmiech napełniał mnie radością. Kiedy pojawiły się w Jej oczach iskierki, kiedy mówiliśmy o naszym wspólnym życiu.
Kocham Ją.
Pamiętam naszą pierwszą kłótnię. Sposób w jaki na mnie krzyczała sprawiał że czułem się smutno, a brak Jej uśmiechu, sprawiał mi ból, czułem zimno i samotność. Ale Jej oczy, wpatrując się we mnie przypominały mi lepsze czasy… piękne czasy.
Kocham Ją.
Pamiętam tą noc kiedy mnie zabiła. Sposób w jaki obudził mnie nóż wbity w gardło, uniemożliwiający mowę. Wcale nie było mi źle, patrzyłem jej prosto w oczy. Było mi zimno, ale ona dalej napełniała mnie ciepłem. I te Jej oczy. Były ostatnią rzeczą jaką widziałem zanim wpadłem w otchłań.
Dalej Ją kocham.
Dzisiejsza noc. Kiedy stoję nad Jej łóżkiem i widzę jej śpiącą postać. Jej piękne oczy, za powiekami. Spoglądają dalej w głąb moich, tak jak robiły to już tysiące razy wcześniej. Tylko teraz to moja kolej na uśmiech. Uśmiecham się czuło i ciepło jak niegdyś ona, trzymając w ręku nóż.
Dalej Ją kocham.
Pozostaniemy ze sobą na wieki…
Człowiek który mieszka nad Tobą to raczej cichy typ. Jesteś szczęściarzem że mieszkasz pod kimś tak miłym! Wydaje się że nic nigdy u niego nie spada, nie słychać kroków czy jakichkolwiek uderzeń w podłogę. Nie słychać telewizora czy radia. Podejdź aby o tym pomyśleć, że nie rozmawiałeś z nim albo nawet go nie widziałeś. Myślałeś że może nikt tam nie mieszka. Odmiana od tych rozwydrzonych nastolatków z mieszkania poniżej.
Jest bardzo miły. Zaprasza Cie na kolacje jeszcze w tym samym tygodniu w którym się tam wprowadziłeś, chciał się polecić na przyszłość ponieważ jest hydraulikiem. Obsługa bloku jest bardzo nie kompetentna, ale nie można mieć wszystkiego, tak sądzę.
Nawet się nie obraził kiedy musiałem mu odmówić, mówiąc ,że jestem zajęty a poza tym nawet go nie znam. On się po prostu uśmiechnął, dał Ci swój numer, i poinformował że jego oferta jest aktualna jak tylko długo będziesz żył pod jego mieszkaniem.
Pewnej nocy decydujesz się przyjąć jego ofertę. Dzwonisz do niego aby upewnić się że zastaniesz go w domu ponieważ nie słyszy żadnych kroków. On odpowiada że możesz wpaść bo ugotował za dużo potrawki z kurczaka i sam jej nie zje.
Idziesz schodami do jego mieszkania. Jest czyściutko. Tobie już udało się ubrudzić dywan colą zero, a u niego wszystko lśni z czystości pomimo że mieszka tu już 6 lat, jak sam mówi. Czujesz piękny zapach kolacji. Wskazuje Ci miejsce przy stole, tak jakby się Ciebie spodziewał. Zdumiony jego szczodrością i dobrocią, siadasz i zaczynasz jeść.
Niemal natychmiast czujesz się trochę senny. Przemęczony? Może. Patrzy z uśmiechem jak twoje mięśnie jeden po drugim powoli zaczynają Cie zawodzić. Z ust zaczyna Ci kapać sos, ponieważ nie możesz utrzymać szczęki zaciśniętej. Zaczynasz zjeżdżać z krzesła, wydaje Ci się że zaraz uderzysz o ziemie… ale nie, sąsiad łapie Cie bezgłośnie ani jednego dźwięku. Niesie Cie holem w dół, zawsze cichutko, bez najmniejszego hałasu. Jesteś coraz bardziej nieprzytomny, za bardzo nieprzytomny aby się czymkolwiek przejmować. Pewnie i tak nikt tego nie usłyszy, myślisz, nawet nie dotknąłem podłogi.
*********************************
Teraz dwie średnie pasty. Mam nadzieje że nie było
Użytkownik cinderos edytował ten post 03.06.2011 - 12:36
Napisano 04.06.2011 - 18:59
Użytkownik Produkcja_Chaosu edytował ten post 04.06.2011 - 19:02
Napisano 05.06.2011 - 16:42
Wartościowy Post
Użytkownik aDiee. edytował ten post 05.06.2011 - 16:43
Napisano 07.06.2011 - 12:09
Pewnego razu, żyła sobie dziewczynka która bez przerwy chorowała, była Ona przykuta do łóżka przez większość swojego życia. Niedawno lekarze zdiagnozowali że umrze w ciągu następnych kilku miesięcy. Więc jej rodzice postanowili spędzać z nią jak najwięcej czasu, zanim przyjdzie jej. Postanowili, że najlepszym pomysłem będzie spędzenie wspólnie trochę czasu na campingu na obrzeżach miasta, ponieważ ich córka zmuszona była być niedaleko szpitala.
Podczas podróży dziewczyna nie była zbyt rozmowna, zresztą tak jak zwykle. Siedziała spokojnie z tyłu auta, kiedy jej rodzice rozmawiali ze sobą z przodu. Kiedy nareszcie dotarli do punktu przeznaczenia, rozbili namiot, rozpakowali się i rozpalili ogień. Matka wszystko dokładnie nagrywała, okolice, córkę, podczas gdy ojciec poszedł po drzewo do ognia. Zaczęło się ściemniać kiedy wracał, nagle usłyszał krzyk żony, więc rzucił całe drzewo i zaczął biec w stronę obozu. Kiedy tam dotarł zobaczył jak jego córka stała na nogach i tańczyła dziki, nieobliczalny „taniec”, po czym nagle spadła na ziemie martwa.
Po pogrzebie i żałobie, kiedy wszystko ucichło, rodzice chcieli zobaczyć nagranie z tamtego dnia. Włożyli kasetę do odtwarzacza i zaczęli oglądać. Na początku film ukazywał tylko matkę jak siedzi i podziwia krajobrazy i zwierzęta w dali, ojciec zaczął przewijać kasetę, przeskoczył do momentu kiedy matka siedziała z córka w namiocie i szarpała się z nią. Ale coś było nie tak. Za pierwszym odtworzeniem było to ledwo widoczne, ujrzeli to jedynie kątem oczu, ale z każdym następnym, ich horror stawał się coraz to bardziej realny i straszniejszy.
Przez cały czas kiedy ich córka „tańczyła” widać było upiornie białą, bladą dłoń jakby trzymającą dziewczynkę za głowę...
Napisano 10.06.2011 - 17:25
Napisano 11.06.2011 - 01:39
Wartościowy Post
Użytkownik szypty edytował ten post 11.06.2011 - 01:44
0 użytkowników, 1 gości, 0 anonimowych