Skocz do zawartości


Zdjęcie

Creepypasty(urban legends)

Creepypasta Opowiadania Telewizja

  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
1611 odpowiedzi w tym temacie

#271

Mr Minio.
  • Postów: 72
  • Tematów: 2
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

xxad23

Pamiętacie taką grę Wizardry 8? Oldschoolowy RPG z turowym systemem walki wydany w 2001 roku przez firmę Sir-Tech. Swojego czasu powstało do niego kilka modów w różnym stopniu zmieniających rozrywkę. Jednym z pierwszych był mod o nazwie „xxad23”, który został opublikowany na jakiejś małej stronce fana już w grudniu 2001 roku, czyli niecały miesiąc po wydaniu gry. Kilka dni później witryna padła i nie można było już pobrać pliku. Sam niestety trafiłem na linka za późno, ale jeden z userów z pewnego forum ogólnotematycznego zdążył pobrać moda, a potem przesłać mi go na maila. Plik zajmował tylko 1 mb, co było dość podejrzane. Instalowało się go także w odmienny sposób niż inne modyfikacje. Nie wystarczyło zwykłe przekopiowanie plików do katalogu z gra. Trzeba było odpalić specjalny plik startowy, a potem czekać aż wszystko się zainstaluje. Po instalacji, same pliki moda ważyły jakieś 40 mb, Dość dziwne było, że plik był bardzo dobrze skompresowany. Postanowiliśmy z tym userem, że będziemy obaj grać, a doświadczeniami wymieniać się codziennie drogą mailową. Ten z was kto grał w Wizardry zapewne zna świetną muzykę z tej produkcji, naprawdę kawał dobrej roboty. Mogłaby zostać wydana osobno jako album muzyczny, tak dobra była. Gdy odpaliłem zmodowaną grę, jak duże było moje zdziwienie, gdy zamiast epickiego kawałka usłyszałem posępne mruczenie. Nic tylko mruczenie. Nie takie kocie, ale takie jakby ludzkie, dziwne. Długo się nad tym zastanawiałem, przebywając w menu przez kilka minut. Mruczenie nie ustępowało, aż w końcu ucichło. Odetchnąłem z ulga. Wtem z głośników zaczął wydobywać się krzyk tak przerażający i wynaturzony, że bez namysłu nacisnąłem „Nowa gra”. Krzyk ustał, a ja zacząłem tworzyć drużynę. Co mnie zdziwiło, że wszystkie postacie, łącznie ze startowymi, które utworzyłem wcześniej zostały usunięte. Pomyślałem, że taka po prostu natura moda i kliknąłem na „Nowa postać”. Wszystko było normalne, zero nowych profesji czy ras postaci, wszystkie współczynniki i atrybuty niezmienione. Dopiero gdy dotarłem do ostatniej fazy tworzenia postaci – wybierania jej portretu i głosu, zauważyłem, że wszystkie portrety pozbawione są oczu, a z miejsc w których powinny one siedzieć leje się krew. Mimo iż portrety były obrazami statycznymi, wydawało mi się, że te puste oczy, a raczej ślady po oczach wodzą za mną wzrokiem. Wiem, jak dziwnie to brzmi, ale naprawdę ciężko mi jest to opisać, może gdybym był poetą… Nieważne. Wybrałem najmniej przerażający portret i zająłem się głosem postaci. Tutaj nie było dużego wyboru, bowiem liczba tych głosów została ograniczone do zaledwie 6. Odpaliłem próbkę pierwszego z nich, a z głośników wydobył się cichy, mamroczący głos mówiący coś w stylu: „Bój się własnego cienia”. Miałem dosyć, wyłączyłem grę i wszedłem na maila. Napisałem do tego usera z forum o tym wszystkim co mnie spotkało i czekałem na odpowiedź. Nadeszła po kilku godzinach:

Włączyłem i zacząłem grać, ale ta gra jest straszna! Już w samym menu, te straszne dźwięki, wiesz o czym mówię? Mod skasował mi wszystkie savy! Co za ***! Jestem już w Górnym Klasztorze. Wszystko wydaje się być ok., tylko niebo jakieś takie dziwne, cały czas takie samo. Napiszę więcej jutro.”

Miałem więcej nie włączać gry, ale ten mail bardzo mnie zaciekawił, więc odpaliłem ją, stworzyłem drużynę i wystartowałem grę. Ekspert – Człowiek z Żelaza. Tylko taka była możliwość. Chciałem wybrać Normalny albo Łatwy poziom trudności i odznaczać CzŻ, ale to powodowało crashe. W trybie Człowiek z Żelaza, śmierć drużyny kończy grę kasując savy, które robione są tylko przy wchodzeniu na inny obszar. Zacząłem grę. Od razu moją uwagę przykuło niebo. Na samym starcie rozbiłem obóz, odczekałem 8h w grze, popatrzyłem się na nie, a ono nadal pozostawało takie samo. Trudno je opisać, ale wydawało się bardzo dziwne i nie pasowało do gry. Tym co najbardziej mnie zaskoczyło był brak jakichkolwiek potworów. Sprintem ukończyłem Dolny Klasztor nie napotykając żywego ducha. Przypomniałem sobie, że nie odwiedziłem pierwszego NPC w grze, więc wróciłem się. Ku mojemu zaskoczeniu, drzewak leżał martwy. Nic nie można było zrobić. Otworzyłem jego skrzynkę, ale nic tam nie znalazłem. Pobiegłem do Górnego Klasztoru. Tam napotkałem kilka szczurów i nic więcej. W komnacie gdzie spotyka się jednego z Kosmicznych Lordów znalazłem klucz, taki, który w oryginalnej grze znajduje się dopiero w Arnice. Przeszedłem z powrotem do Dolnego Klasztoru i wyłączyłem grę. Wyjechałem na kilka dni, więc nie grałem. Całkowicie już prawie zapomniałem o Wizardry. Gdy wróciłem, na swojej skrzynce mailowej znalazłem kilka mailów:

Nie otwieraj tej komnaty kluczem! To uwolni coś, coś strasznego. Nie wiem jak to opisać, ale to jest złe. Nie chcę już grać w tę grę, ale coś mnie do tego zmusza

Kolejny mail został wysłany trzy godziny po pierwszym:

Wyłączyłem tę cholerną grę, a mam wrażenie, że nadal w nią gram. Człowiek z Żelaza, masz tylko jedną szansę, jak zaprzepaścisz to giniesz. Moja drużyna wyszła już z Klasztoru i kieruje się do Arniki. Nic ciekawego, kilku bandytów na drodze, sprałem ich.

Dwa dni po drugim mailu zostały wysłane dwa kolejne. W pierwszym z nich było napisane:

Doszedłem bardzo daleko. Za dużo, aby opisywać, musisz sam zagrać. Jestem w Szczerbie Rapaksów, ale ona wygląda jak piekło! Ten Pan Magmy został zastąpiony tym czymś co mnie prześladuje. Na razie to tylko przemknęło przed moimi oczyma, ale wiem, że to tam jest. Niedługo się z nim spotkam. To będzie moja ostatnia szansa.

Kolejny wysłany niespełna godzinę po ostatnim:

Przegrałem, nie miałem szans, nikt przecież nie wygra z własnym cieniem. To coś na dobre wyszło już z ekranu, teraz podąża już za mną. Wiem, że nie jestem bezpieczny. Słyszę jak się za mną skrada, jak szepcze mi do ucha: ,,Bój się własnego cienia, bój się mnie!". Chyba zadzwonię po kumpli i przenocuję u któregoś z nich, bo sam zaraz zwariuję.

Ostatni mail był bardzo krótki:
On już tu jest. Idzie po mnie! Pomocy!







Teraz kolej na ciebie! Odpal grę, odpal grę, wypuść mnie z klatki, wypuść swój cień!


Po odczytaniu tej wiadomości, szybko usunąłem grę, modyfikację i na wszelki wypadek sformatowałem dysk. Czytałem potem wpisy użytkowników, którzy także grali w moda. Większość z nich zrezygnowała już przy samym starcie. Jeden z nich wyjawił mi informacje, że po otwarciu plików moda w specjalnym programie, można się dowiedzieć, że pochodzą one z wersji alpha Wizardry 8 z 1998 roku. Inny napisał, że firma, która wydała grę, Sir-Tech, zbankrutowała.


User z którym korespondowałem nigdy się nie odezwał, ani na mailu, ani na forum. Nigdy już nic więcej nie napisał…do dziś:

Uciekasz przede mną? To bezcelowe! Nie uciekniesz przed własnym cieniem.”

Zaraz potem zauważyłem, że na pulpicie pojawiła się ikonka Wizardry 8, mimo iż nie instalowałem tej gry! Coś mnie ciągnie, aby ją włączyć, aby odkryć czym jest to „coś”. Piszę tego posta na wszelki wypadek jakby coś mi się stało. Nie mogę pokonać tego uczucia, muszę włączyć tę grę, muszę, MUSZĘ!

Screen z wersji alpha Wizardry 8:
whozit.jpeg


  • 4

#272

Cold Ethyl.
  • Postów: 89
  • Tematów: 1
  • Płeć:Kobieta
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

*
Popularny

FORUM


Jeden z plików tekstowych znalezionych na komputerze denata Roberta K. Dane osobowe wszystkich osób oraz adresy stron zostały zmienione lub ocenzurowane dla bezpieczeństwa osób związanych z samobójczą śmiercią denata

Witajcie
Jeśli to czytacie, to znaczy, że powiodło mi się, a moje marzenie spełniło się. Nie zrozumcie mnie źle, proszę.
Jestem nekromanem. Nie, nie nekrofilem, błagam, tylko nie to!
Po prostu mam manie na punkcie wszystkiego, co kojarzy się ze śmiercią. Być może nie widać tego po mnie, zachowuje się jak normalny człowiek, co prawda preferuje czernie i tylko w nie się ubieram, ale czy to coś aż tak dziwnego? Choć czasem ludzie twierdzą, że jestem dziwny. Nie rozumiem ich. Wiecie, kiedyś miałem nawet dziewczynę, bardzo podobną do mnie. Tak, chyba to nas połączyło. Ale kiedy zapytałem ją kiedyś, jaką trumnę wybrałaby dla siebie, wzięła to za żart. A ja nie żartowałem! Gdy zacząłem jej tłumaczyć, o co mi chodzi, zmieszała się. Następnego dnia zerwała ze mną. Chyba jednak nie byliśmy sobie przeznaczeni. No cóż, odtąd przez długi czas moją jedyną miłością była śmierć. Aż do chwili gdy poznałem… Ale o tym dalej.
Ale was to chyba nie interesuje? Pewnie i tak dużo o mnie wiecie. Chcecie tylko wiedzieć „dlaczego?!”. Cóż za głupie pytanie…
Niedawno wykupiłem miejsce na cmentarzu, mam nadzieję że tam mnie teraz pochowacie.
A w wyborze pomógł mi mój przyjaciel. Z forum
Tak forum. Znalazłem je przypadkiem <nazwa ocenzurowana>.net. Od razu zaskoczyła mnie, jak dobrze zabezpieczone było, ale ta nazwa była tak urocza, ze musiałem je odwiedzić. Oh, to było spełnienie moich marzeń! Ponieważ na forum tym byli sami ludzie tacy jak ja!
Przynajmniej tak myślałem na początku. Wręcz byłem pewny.
Rozmowy ich dotyczyły tylko jednej rzeczy – śmierci. Ciągle rozmawiali o tym jakie typy trumien są najwygodniejsze, które cmentarze najbardziej urokliwe. Nawet jeden temat był poświęcony robakom! Oh, w mojej manii prawie zapomniałem o tych małych potworach. Na szczęście jeden z użytkowników podawał sposób jak ich się szybko pozbyć.
Oczywiście zaraz założyłem konto i już chciałem się przywitać, gdy ogarnęło mnie zwątpienie. Kimże ja byłem w porównaniu z tymi mistrzami ciemności, Boże mój… Nie mogłem się im równać! Pomimo mojej trzyletniej manii byłem pewien, że nie mógłbym porozmawiać z nimi nawet na najprostsze tematy dotyczące śmierci. Dlatego tylko czytałem tematy, czytałem, czytałem… I coraz bardziej zaczynałem ich lubić.
Arti – wieczny marzyciel, który nawet w temat o robakach wplątywał swoje przemyślenia na temat życia i nieżycia. MaxW2 – facet który ciągle klął, ale i tak go lubiłem. Był bardzo szczery. DiMe – specjalistka od spraw trumien. Jeśli się nie mylę, była grabarzem lub pracowała w zakładzie pogrzebowym. Dopiero teraz się dowiem! TRax – nikt mu zbytnio nie ufał. W jednym temacie pisał cos o smaku mięsa, ale zaraz post został skasowany, a TRax dostał ostrzeżenie „o takich tematach tylko na wewnętrznym!” Ravkherus – administrator i założyciel, ciągle mi imponował. Miał tak rozległą wiedzę! Tyle razy kusiło mnie, by jednak wybrać tą opcję „napisz prywatną wiadomość” i o coś się zapytać, ale nie mogłem, nie mogłem…
I Nastia. Moja Nastia…
Śmiejcie się lub nie, ale kochałem ją! Tak, kochałem, powiem to z dumą! Chociaż nigdy nie rozmawiałem, tylko czytałem jej posty, kochałem… Była tak delikatna… Zawsze wszystkich pocieszała i obdarzała swoją czułością. Marzyłem, by obdarzyła i mnie. Ah, pisała wiersze. Moja Nastia, piękne wiersze, tak ponure. Prawie wzbudzały we mnie płacz, gdy wyobrażałem sobie jak mogłaby mi je szeptać na cmentarzu. Chociaż nawet nie wiedziałem jak wygląda. Na forum nikt nie podawał swoich zdjęć. Nikt.
Możecie mną gardzić, wiedząc, że kocham dziewczynę, która nigdy nie poznałem, ale nie zmienia to faktu, że ja jestem szczęśliwy, a wy dalej cierpicie.
Tak KOCHAM.
Wróćmy. Jak już pisałem załozyłem konto ale nic nie pisałem. Wstydziłem się. Ale ciągle byłem załogowany. Co prawda do większości działów nie miałem dostępu, ale trudno. I pewnego dnia moje marzenie się spełniło. Tak, spełniło. Któryś z użytkowników zauważył, że ktoś, kogo nie zna przegląda forum i… Napisał do mnie!
Dwa miesiące temu od mojego, teraz przyjaciela, Evastina otrzymałem wiadomość
Hej stary! Nie znam Cię, szczerze mówiąc nikt Cię nie zna, ale widzę, ze całkiem często przeglądasz forum. Mogę wiedzieć, jak tu trafiłeś, bo chyba nie zaprosił Cię nikt z naszych userów. Nie martw się, wiem, że teraz czujesz się zagubiony, ale my Ci pomożemy ;D
Rest In Peace, bro!

Boże, jaki byłem szczęśliwy! Od razu chciałem odpisać, ale znowu opanowała mnie niepewność. Ale w końcu ją przemogłem, musiałem ich poznać. Musiałem! Od tego czasu ludzie wokół, Ci, którzy nazywali się moimi przyjaciółmi, mogą mówić, że byłem tak rozradowany, dlatego moja decyzja wydaje się taka nieprawdopodobna, ale znacie powód.
Więc odpisałem
Cześć. Rzeczywiście, nikt mnie nie zaprosił, to chyba nie problem? Trafiłem przez przypadek, ale uwierz mi, jestem bardzo podobny do was. Też marzę o śmierci.
Odpowiedział po dwóch dniach
Ah, to dlatego nikt Cię nie zna. Nie to nie problem. To wręcz wspaniale! Ale nie mów o forum nikomu ze znajomych. Porozmawiam z Ravkherusem i jutro odpiszę Ci, co postanowimy, dobrze?
Boze, nawet nie przyszłoby mi do głowy, by komuś pokazać forum! Ubraliby mi biały kaftan z długimi rękawami i przenieśli do izolatki!
Hej, to znowu ja :D Ravkherus trochę rozmyślał, ale w końcu się zgodził, w końcu całkiem pasujesz chociaż trochę się różnimy ;D Na dniach postaram Ci wszystko wytłumaczyć, bo może nie wszystko tutaj rozumiesz. A potem pogadamy, co zrobić, byś w końcu był jednym z nas, Bo tego chcesz, prawda? Swoją drogą, stary, chyba Cię znam, ja jestem ten Michał P<ocenzurowane>.
O Boże, Michał, Michał
W tedy zrozumiałem
To było tak nieprawdopodobne.
Wciąż nie pisałem na forum, ale Michał pomału mi wszystko tłumaczył. Że nie zawsze to się zdarza, ale oni mi pomogą. Niektórzy po prostu przechodzą, ale oni mi pomogą, by tak się nie stało. Bo nie chcę tego. Gdy zrozumiałem, pokochałem Nastię jeszcze bardziej. Moje biedne kochanie…
Chociaż trochę czasu potrzebowałem by się z tym oswoić. Ale w końcu zdecydowałem.
Jeśli rzeczywiście czytasz to, jak przypuszczałem, to wczorajszej nocy wziąłem ciepłą kąpiel i przeciąłem moje piękne przeguby. I nikt nie znalazł mnie wystarczająco szybko. W końcu rodzice mieli wrócić dopiero jutro.
Michał powiedział mi jeszcze o jednej nieprzyjemnej rzeczy, więc przed kąpielą wziąłem trochę środków przeczyszczających. Chyba wiecie o co mi chodzi. I uśmierciłem się w ubraniu. Kolejna notka od Michała.
Jestem taki szczęśliwy. Michał obiecał, ze pozna mnie z Nastią. Teraz rozumiem wszystko. Ale i tak ją kocham.
Żegnajcie, do zobaczenia!

Koniec zapisu.

Notatka.
Michał P. wymieniony w tekście to prawdopodobnie sąsiad denata. Potrącony przez samochód ze skutkiem śmiertelnym rok temu.

Użytkownik LittleSister edytował ten post 16.06.2011 - 17:57

  • 5

#273

Y2J.
  • Postów: 5
  • Tematów: 1
Reputacja Nieszczególna
Reputacja

Napisano

Edytuję post z racji że poprzednia pasta była bezsensownie napisana i na szybkiego wstawiam inną którą znalazłem w komputerze . W między czasie napiszę inną .

"Pamiętnik"



Tekst poniższy jest kopią zaledwie kilku stron częściowo spalonego, prywatnego pamiętnika, który został odnaleziony przy szczątkach niejakiej Angeli S. Yorke. Policjanci wkroczyli do jej mieszkania znajdującego się na 113 Cherry Lane 28 lipca zeszłego roku, po tym jak zauważono, że zaginęła. Wnętrze mieszkania doszczętnie spłonęło, choć żaden z sąsiadów nie dostrzegł płomieni. W kącie sypialni odkryto sporą kupkę popiołu, którą poddając specjalistycznym badaniom zidentyfikowano ją jako ciało Angeli S. Yorke. Przy stosie popiołu znaleziono mocno podniszczony, wspomniany pamiętnik, który był prowadzony w czasie zaginięcia denatki. Eksperci nie byli w stanie wyjaśnić przyczyny pożaru, a także w jaki sposób ogień strawił jedynie wnętrze mieszkania, oszczędzając klatkę schodową i sąsiednie mieszkania. Próbując rozwiązać zagadkę, pamiętnik poddano gruntownej reprodukcji i analizie. Oto co znaleziono…


Na środku pierwszej strony
[Angela zapisała to jako notatkę do zapamiętania]
Hura! Nareszcie wprowadziłam się do nowego mieszkania! Jestem taka podekscytowana, a to jeszcze nic, bo zaczynam nową pracę od poniedziałku! Kupiłam w związku z tym pamiętnik, by udowodnić samej sobie, kiedy już będę stara, że rzeczywiście takie szczęście miało miejsce w moim życiu! Naprawdę sądzę, że mogę sobie poradzić w tym świecie- z takimi perspektywami. A więc- gratulację dziecino! Udało Ci się!
Szczerze oddana sobie
Angela S.


30 czerwca
[Każdy wstęp poczynając od tej daty jest bezpowrotnie zniszczony. Kilka zdań, które można odczytać dotyczyły jej uczuć i nowych kontaktów towarzyskich]
…powiedziała, że powinniśmy zaplanować coś specjalnego na ten weekend.

1 lipca
[Większość strony była zniszczona]
…Cóż za doskonały pomysł! Powiedziałam jej, że obdzwonię Susan i Andre i popytam, czy są w stanie wpaść. Nie mogę w to uwierzyć, że mimo mojego długiego pobytu tutaj, nie pomyślałam nawet o zwiedzeni u parku narodowego, który znajduje się dosłownie koło mnie! Przypuszczam, że to przez pracę, która absorbuję całą moją uwagę i to do tego stopnia, że nie miałam czasu na relaks z moimi przyjaciółmi. Cóż, od jutra wszystko się zmieni! To taki malutki przypominacz, by kupić sobie buty i nie mieć wymówki, żeby siedzieć w do…

2 lipca
Zbyt męczące jest dla mnie pisać dalej. Susan, Hillary i Andre spędzili cały dzień w lesie. W pewnym momencie zabłądziliśmy, stąd ta późna godzina powrotu. Jednak mimo wszystko uważam, że był to udany dzień; biegliśmy wzdłuż odnogi rzeki, kiedy dostrzegliśmy naprawdę starą, chwiejącą się chałupę, która leżała po drugiej stronie. Sam jej wygląd przerażał nas jak cholera, ale Susan powiedziała, że nie widziała innej chałupy w promieniu wielu kilometrów, więc to musi być „legendarna” drewniana chatka myśliwych- tzw. leśniczówka. Zaplanowaliśmy na jutro dokładniejsze oględziny. Może jeśli uda nam się zebrać więcej informacji, to pociągniemy też za język miejscowych, którzy mogliby nam coś o niej więcej powiedzieć. Jak na razie muszę wyleczyć pęcherze na nogach… Cholera, przydałyby się nowe buty.

3 lipca
Cóż za dziwny dzień! Zajęło nam nieskończoność znaleźć wczorajszą ścieżkę. Kiedy już wreszcie udało nam się dotrzeć do chatki, okazało się, że… zniknęła! Na jej miejscu leżał spory pagórek popiołu rozproszony po trawie. Rozdzieliliśmy się, żeby znaleźć jakieś wskazówki, które wyjaśniałyby co się wydarzyło, jednak jedyne co udało nam się znaleźć to zwęglone drewno i rozpuszczone gwoździe. Susan znalazła starą, nadpaloną lalkę, której jedynie zielone, szkliste oczy zostały nietknięte. Powiem szczerze-przeraziło nas to. Potem Andre kopnął grudkę węgla drzewnego, znajdując jakiś ząb. Dość szybko powróciliśmy na główną drogę, a ciemność panoszącą się pomiędzy drzewami skłaniała mnie do refleksji. Doszłam do wniosku, że nasza wyobraźnia trochę się zagalopowała. Może poprzednim razem biegliśmy po prostu inną ścieżką, a spalona chatka nie była tą samą którą widzieliśmy. Może była spalona już dawno temu? Bądź co bądź leżąc wieczorem w łóżku i rozmyślając na temat ścieżki prowadzącej do zgliszczy nadal mam dreszcze.

4 lipca
Co za gówniany dzień! Praca była jak wrzód na tyłku. Powróciłam do domu wściekła na szefa, mając ochotę walnąć się na kanapie i oglądać wszystkie te zatruwające mózg programy w TV. Zanim zdążyłam wykonać to zadanie, zauważyłam czarne ślady stóp na dywanie. Przestraszyłam się, ale szybko wrócił mi zdrowy rozsądek, kiedy uświadomiłam sobie, że to moje własne odciski butów. W ogóle jednak ich wczoraj nie zauważyłam. Doszło również do mnie, że nie uda mi się raczej sprać tego cholernego popiołu. Cholera, cholera, cholera! Poza tym, biorąc relaksującą kąpiel w wannie, odkryłam czarne plamy pomiędzy palcami stóp. Mimo starannego szorowania, nie udało mi się zmyć tych plam, choć nie przejmowałabym się tym tak bardzo jak moim biednym dywanem. Wlałam do zlewu wszystkie rodzaje odplamiaczy jednak żaden nie dał rady tego gówna sprać! Muszę rano zamówić czyściciela dywanów i sprać to jak najszybciej zanim przeklęta właścicielka kamienicy to dostrzeże. Bądź przeklęty, biały dywanie!


5 lipca
Co za przepieprzony dzień! Podwiozłam czyściciela do mojego domu, a sama postanowiłam wziąć srogi odwet na uporczywych plamach na podłodze. Mimo, że starałam się na wszelkie możliwe sposoby nadal mam wielkiego, czarnego kleksa w pokoju. Pieprzone detergenty! Może zadzwonie jutro do Susan albo Hillary czy mają ten sam problem. Nie mam już cierpliwości, żeby cokolwiek dzisiaj napisać.

6 lipca
Coś dziwnego dzieje się z tymi plamami. Nie wiem, czy to już moja wyobraźnia, ale ta plama wyraźnie się poszerza. Zauważyłam niewielkie guzki w jej środku, wypełnione czarną substancją. Kiedy dotknęła guzka, ten rozpadł się pod ciężarem mojego dotyku. Wydaje mi się, że popiół w pewien niezrozumiały dla mnie sposób rozpuszcza zarówno dywan jak i podłogę. Spędziłam niemal cały wieczór na szukaniu w Internecie haseł takich jak: ”kwasy w proszku” lub „spalone, zwęglone osady reakcji wodorotlenkowych”. Uhhh. Na dodatek, Atilla- mój szef, chce żebym skończyła dla niego jakiś mega wielki projekt na piątek, więc nie mam w ogóle czasu na posprzątanie domu aż do kolejnego weekendu. Co gorsza, plama na moim palcu zdaje się również poszerzać, a moich kumpel jak na złość nie ma w domu i nie mam z nimi kontaktu.
Dopisek: Właśnie dostrzegłam małe, czarne plamki na wnętrzu dłoni i przez to mam ściany całe umazane w osmolonych odciskach. Niech by to szlag!

7 lipca
[prawie cała strona zniszczona]
……….. ama robi się coraz większa, ale…….. dlatego mój szef oczekuje, że zrobię to do…………… jakby mi zależało, ale to nie czyni mojej pracy łatwiejszą , szczególnie rozpracowując wszystkie raporty, które muszę skończyć w tym samym czasie. Nieobecność Susan wcale mi w tym nie pomaga; mogłabym chociaż do mnie oddzwonić po tym jak puściłam jej głuchacza. Pod koniec tego poje***nego tygodnia co……… z kablem. Podłączyłam go do kontaktu i nagle zrobiło się spięcie, a ja dostrzegłam jedynie iskierki dookoła kontaktu. Dzwoniłam do właś…….. dywan pach………. W końcu, cokolwiek by nie było w tym dziwacznym popiele, zaczęło zżerać mi stopy, skóra w tym miejscu jest biała i zaczyna się łuszczyć, ponadto zaczęły mocno swędzieć, ale nie stać mnie na taką stratę czasu by pójść do le……………. Zero czasu na pi……….

8 lipca
[na środku strony jest wielka, wypalona dziura]
O Boże, otworzyłam swoje drzwi frontowe i krzyknęłam przeraźliwie. Cokolwiek było w tym gównianym popiele, zaczęło zżerać mi ściany i podłogę. Przez podłogę ciągnęły się wielkie dziury. Wszędzie panoszył się zwęglony osad. Całe mieszkanie śmierdziało jak po pożarze, więc czym prędzej otworzyłam okno. Resztki spalonego projektu latały niczym listki po pokoju, tworząc malutki obłok popiołu pokrywający cały dom, łącznie ze mną. Zamknęłam się w sypialni i wyciągnęłam książkę telefoniczną. Próbowałam się dodzwonić do Susan, ale jedyne, co słyszałam w słuchawce to dziwne trzaski. Następnie po……………. chciała……….. korki są przepalo…………. ość tego całego szajsu, jutro nie idę do pracy i jadę na najbliższą komendę policji, zaraz po tym jak załatwię kogoś do oczyszczenia mojego domu z chemicznego skażenia jakim wyraźnie jest dotknięte mieszkanie. No i wreszcie pójdę do lekarza, która obejrzy moje nogi; bardzo mnie boli, a białe ślady zaczęły zamieniać się w czarne w okolicy palców u stóp. Bardzo się boję.
Dopisek: Nie mogę spać, mogę przysiąc, że słyszę trzaski i pukanie dochodzące z dużego pokoju.

9 lipca
Jestem taka ku**a przerażona! Nie mam pojęcia co się dookoła dzieje. Obudziłam się dzisiaj w kompletnych ciemnościach. Na początku myślałam, ze ból nóg obudził mnie w środku nocy, ale zerknęłam na budzik i była 21! Jak do cholery mogłam przespać cały dzień? Zdecydowałam, że mimo to dziś pójdę na policję. Jak tylko dotarłam do dużego pokoju, zemdlałam- cały pokój był czarno-biały od popiołu i zwęglonych mebli. Wielkie kupy zwęglonego osadu leżało na podłodze i odpadał ze ścian. Kiedy ruszyłam w kierunku drzwi wyjściowych, popiół spadł na mnie z sufitu. Ohydny zapach spalonego mięsa i włosów zdominował wszelkie inne zapachy w tym pokoju. Wsiadłam do auta i pognałam na komisariat, ale po kilku minutach zdałam sobie sprawę, że zabłądziłam. To była moja okolica. Jak do cholery mogłam zabłądzić w terenie, który bardzo dobrze znam? Jechałam i jechałam w ciemnościach próbując znaleźć jakiś znajomy punkt zaczepienia. Zaczęłam powoli tracić zmysły i płakać rozpaczliwie, gdy doszło do mnie, że jestem spowrotem przed mieszkaniem. Zaczęłam zjeżdżać w stronę głównej drogi, naciskając do oporu gaz, jednak nieważne jak szybko jechałam, jak długo kluczyłam i tak zawsze wracałam przed moje mieszkanie. Jeździłam tak kilka godzin, aż skończyła mi się benzyna i samochód stanął. Nawet się nie zdziwiłam, kiedy okazało się, że stanął akurat prosto przed moim mieszkaniem. Nie pamiętam nawet, żebym stawała na miejscu parkingowym. Kiedy weszłam do środka sprawdziłam godzinę. Była 22. Co do cholery się ze mną dzieje?! Ręce mnie swędzą, paznokcie wyglądają jak spalone. Nie mogłam nawet zadzwonić po pomoc, bo przepaliło mi korki. Próbowałam zasnąć, ale na nic się to zdało, bo słyszałam ciągle te trzaski. Jakby się paliło.


10 lipca
[notatka jest nie do odczytania]

11 lipca
[róg strony jest przypalony]
…………………..ostatnie dwa dni , siedzę tylko w sypialni i gapię się w drzwi, za nimi ………..odgłos pożaru, ale gdy tylko wyjrzę do pokoju widać tylko popiół kręcący się w powietrzu. Wszystko spłonęło; kanapa jest jedną, wielką kupą popiołu, a TV zaczyna się rozpuszczać i tworzyć kałużę z plastiku. Muszę jakoś przedostać się do lodówki, żeby uratować resztki jedzenia. Pobiegłam przez duży pokój rozsuwając kupki popiołu po drodze. O Boże, przysięgam, że widziałam szarą rękę, próbującą mnie chwycić za kostkę, ale prawie od razu zwiał ją przeciąg. Przepalone dziury kierują się wprost do mojej sypialni, drzwi zaczęły już nosić znamiona spalenizny, ale nie było żadnego ognia, żadnego gorąca. Prawie straciłam czucie w nogach, a kiedy je dotykam całe płaty suchej, białej skóry odpadają. Ręce tak bolą; mocno się marszczą kiedy nimi poruszam. Pęknięcie w ścianie się powiększa i przysięgłabym, że słyszę jak ktoś wrzeszczy.

12 lipca
[notatka spalona]

13 lipca
[na stronie jest wypalone kilka dziur]
Nigdy stąd nie ucieknę. Sypialnia jest w równie złym stanie co reszta mieszkania. Obudziłam się dziś, a stos popiołu………… nogi mojego łóżka. Jak tylko na to spojrzałam, stos zaczął się formować w twarz. Wyszczerzył się do mnie i ………………. głam do dużego pokoju i skuliłam się w kącie. Usiadłam zgarbiona i nawet nie poczułam jak zasnęłam. Kiedy się obudziłam, szara ręka leżała mi na ramieniu. Kątem oka spostrzegłam, że coś gapi się na mnie. Krzyknęłam i wtedy to coś zamieniło się w obłok dymu, ale kształt dłoni wypalił………….. oim ramieniu. Wybiegłam z mieszkania wprost w objęcia nocy, nie zważając na to, jak to się skończy………….. iedy upadłam…….. zmęczenie. Zdałam sobie sprawę, że jestem spowrotem w lesie. Chatka………… Pomarańczowe światło sączyło się przez ponure okna, a dym ulatywał leniwie z komina. Podczołgałam się w jej kierunku, i znów słyszałam ten okropny odgłos trzaskania. A……………….oś krzyczał. Nagle stałam w progu chatki. Kiedy drzwi się otworzyły, nagły podmuch wiatru popc…………….ętrza. Drzwi zatrzasnęły się za mną. Wnętrze chatki sta…………. gniu. Stałam w środku drewnianej chatki, a ogień rozrastał się na wszystko, co w niej się znajdowało. Coś chwyci……….. mnie od tyłu. Odwróciwszy się, zobaczyłam chło……… ……..łgającego się w moją stronę. Skóra tego czegoś była spalona do samego węgla, czerwony płyn sączył się wzdłuż linii, która……………. rsiowej i ramion. Spojrzał na mnie i wrzasnął, kiedy płomienie tańczyły wokół jego głowy, oczy wypłynęły, język płonął…………. kikut. Kopnęłam go, a on potoczył się po podłodze i zmienił się w tlące kawałeczki. Wszystko rozpadało się wokół mnie, pale z sufitu spadały na podłogę. Cały budynek zawal……… Wróciłam nagle do mojego mieszkania. Stosik popiołu ukształtował……… ciało leżało u moich stóp. Zabarykadowałam się w sypialni, ale popiół skradał się coraz bliżej po………………

14 lipca
Słyszę jak coś przekrada się przez duży pokój.

15 lipca
[notatka spalona]

16 lipca
[notatka spalona]

17 lipca
[notatka spalona]
18 lipca
[notatka zniszczona-zrekonstruowana]
Próbowałam znów uciec. Jak tylko opuściłam dom, widziałam, że przez duży pokój to szare coś pełza w kierunku wyjścia. Uciekłam……………….noc. Znów ta chatka. Nie chciałam wchodzić do środka, ale co……………….z lasu na wprost mnie. Chata była cała w płomieniach i to wrzeszczące coś zaatakowało mnie. Zamknęłam oczy zanim budynek się zawalił. Spalenizna na mym cie………….. rozprzestrzenił się wszędzie oprócz twarzy. Bolało tak moc…………. al……………….. stą………….. łowa.

20 lipca
[bardzo mocno podniszczona]
Czem…………… ja Boż…………….. co?.....................CZEMU………….T……………..WŁAŚ………… ?.............międz....

21 lipca
[wpis składał się w całości z rysunku ukazującego tył domu Angeli S. Yorke. Kilka szlaków posiadało ślady jakby ktoś nimi uczęszczał i czerwony krąg z wpisanym „CHATA”. Mimo intensywnego przeszukania całego parku, nie odnaleziono ani chaty ani obszaru, w którym mogłoby dojść do pożaru. ]

22 lipca
Mogę jedynie leżeć na stosie zgliszczy. Czasem widzę szarą formę podkradającą się do mnie, ale nie mogę nic z tym zrobić. Moje nogi odpadają. Chcę umrzeć.

23 lipca
[żadnego wpisu]

24 lipca
[żadnego wpisu, jedynie niedokładny szkic szczerzącej się twarzy wykonany na rogu strony. Powyżej umieszczono podpis „to jest w popiołach”]

25 lipca
[wpis był nieczytelny, prawie nie do odczytania. Eksperci twierdzą, że ofiara pisała trzymając długopis w ustach]
Jedno z moich ramion rozkruszyło się tak jak grudka węgla. Rozpadam się. Mój umysł jest przyćmiony. Przynajmniej ból powoli wygasa. Widzę coś szarego patrzącego na mnie z kąta pokoju. Na początku myślałam, że to się uśmiecha, ale potem dostrzegłam, że to coś usta ma spalone. Nie mogę się ruszyć.

26 lipca
[ten wpis również jest nieczytelny]
Ja, Angela S. Yorke, składam swoją ostatnią wolę i testament jak następuje:
Całe moje oszc………….. posia………………[Niestety lwia część strony miała dziurę wypaloną w kształcie ludzkiej dłoni, która zniszczyła to, co było ostatnią wolą pani Angeli. Co ciekawe, rozmiar odcisku jest o wiele większy od normalnej, kobiecej dłoni. Oczywiście, z powodu bardzo złego stanu zwłok, potwierdzenie tej teorii jest niemożliwe.]
[pozostałe strony są puste, wypełnione nielogicznymi zdaniami lub po prostu spalone]


Dwa dni po ostatnim wpisie, policjanci znaleźli zwłoki Angeli S. Yorke. Na prośbę właścicielki, zespół sprzątający został wysłany w celu naprawienia zniszczeń, po tym jak śledztwo zostało zamknięte z powodu braku dowodów. Dużo czasu i wysiłku zajęło szukanie osoby znanej przez Angelę S. Yorke jako „Susan” i innych jej przyjaciół, jednak nie przyniosło ono żadnych rezultatów. Nie odnaleziono również przyczyny pożaru.


DOPISEK: Pamiętnik został złożony w schowku dowodowym, pozostawiając małą osmoloną plamę na półce. Zespół sanitarny utrzymuje, że nie byli w stanie pozbyć się zanieczyszczenia.

Użytkownik Y2J edytował ten post 16.06.2011 - 17:09

  • -8

#274

RycH.
  • Postów: 6
  • Tematów: 2
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

k8bbf9



Byłem spokojnym graczem.. Komputer dostałem w styczniu 2003 r. Zainteresowały mnie gry MMORPG.
Najpierw zostałem tzw. Laikiem. Inni gracze wyzywali mnie od lamusów itp.
Nie chciało mi się juz grać w tę grę.

Pewnego dnia, na swoją pocztę e-mail dostałem wiadomość od "[email protected]" z treścia:

"Witaj, podsyłam ci moja grę, proszę wypróbuj ją.."
O dziwo w załączniku był plik k8bbf9.exe o rozmiarze 5 mb..
Co to za nazwa!? - Pomyślałem..
No ale ok. Nie będę oceniał gry po rozmiarze i nazwie.

Ściągnąłem. Odpaliłem instalator, był bardzo dziwny.. Chore obrazki przyprawiały mnie o dreszcze.
Instalacja ukończona! Gra po instalacji waży 329 mb. Jaka to musiała być kompresja!?..

Nie utworzyl się skrót na pulpicie, ani też nie było do odpalenia w folderze w którym instalowałem grę.

2 dni potem wszedłem na pocztę i zastałem wiadomość o tego samego nadawcy ([email protected]) z treścią:

"Grę możesz odpalić tylko od 23:00 do 4:00.
PS: Nikt nie może być w domu oprócz ciebie."


Pomyślałem - WTF? No dobra. Poczekam do 23. Akurat dziś jestem sam w domu.

Ok. Jest juz 22:59. Poczekamy jeszcze chwile..

1 min potem..

CO JEST ***?! "Pobieranie k8bbf9.exe" samoistnie sie wlaczyło pobieranie..

Dobra. Niech im będzie, ale coś tu nie pasuje. Przecież żaden update nie powinien się włączyć. Plik sciągnięty.

.exe, waży 24mb - zwykły launcher.

Włączam. Tak! Wreszcie chodzi :)

4 Opcje do wyboru tradycyjnie - Nowa Gra, Kontynuacja, Ustawienia, Wyjdź.
Wybrałem nową grę. Ładuje się. Załadowane. Co jest? Po skończeniu zauwazyłem tylko czarny ekran
wywaliło mnie z gry i przekierowało na pocztę. DZIWNE! Ponieważ zalogowało mnie samo w sobie. Nie zapamiętywałem swoich danych...

2 Nowe wiad.

Zapewne domyślacie się od kogo... TREŚĆI:

1."Brawo. Widzę że ci się udało."
2."TERAZ JA, BĘDĘ CIĄGLE Z TOBĄ. k8bbf9!"


Nie wiedziałem o co mu chodzi..
Skończyłem z tym. Odinstalowałem grę,położyłem się spać i próbowałem o tym zapomnieć.
Po przebudzeniu moje życie zmieniło się na zawsze..
Pomocy! TO jest ze mną!!!

 

 



@za ew. błędy przepraszam. to moja pierwsza pasta. pozdro ;]


Użytkownik Blitz Wolf edytował ten post 03.07.2014 - 16:19

  • -1

#275

Cold Ethyl.
  • Postów: 89
  • Tematów: 1
  • Płeć:Kobieta
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

Okno



Nie patrz się w okno. Pamiętaj tylko o tym, nic więcej, po prostu…
NIE ODWRACAJ SIĘ! NAWET O TYM NIE MYŚL!
Dziewczynka zadrżała. Siedziała samotnie w swoim pokoju, schowana pod biurkiem. Zapomniała już, czy od czasy gdy zobaczył TO minęły minuty czy godziny. To bez znaczenia. Modliła się jedynie w myślach, żeby nastał już dzień albo żeby jej rodzice wrócili. A jeśli to oglądało ją każdej nocy? Jeśli…
NIE PATRZ SIĘ W OKNO.
Był tak straszny. Spoglądał na nią swoimi dużymi, czarnymi oczami, skrobiąc szponem po cienkiej szybie. Dlaczego jej nie wybił? Dlaczego jej nie zabił?
Nie chciała tego wiedzieć. Nie chciała znać prawdy. Jedyne czego teraz pragnęło, to aby to cos dało jej spokój. Odeszło na zawsze! Jednak, nawet siedząc osłonięta kawałkiem sklejki czuła jego wzrok na sobie. Mogłaby wybiec z pokoju na korytarz i zamknąć za sobą drzwi, ale zbyt się bała. Byłą pewna, że jeśli wstałaby, musiałaby się odwrócić.
A tam byłby już on.
NAWET NIE PRÓBUJ SIĘ PATRZEĆ W OKNO
Nie, oczywiście nie widziała go dzisiaj po raz pierwszy.
Dobrze pamiętała, gdy pewnej nocy zbudziła się, a jej wzrok powędrował na okno. Tak, przyglądał jej się, I chyba uśmiechał, a przynajmniej szczerzył ostre zęby. Zaczęła krzyczeć, tak głośno że aż do jej pokoju wbiegli rodzice. Krzyczała jeszcze długo, nie dając się uspokoić, błagała, aby zabili to coś. Ale oni jej nie słuchali, tylko pocieszali ją, odwróceni plecami do okna. A On cofnął się i zniknął w mroku.
Na wspomnienie tego rozpłakała się. Łkała cicho, drżąc ze strachu. Próbowała zamknąć oczy, ale nawet wtedy w myślach pojawiał się obraz tej twarzy, która wpatrywała się w nią. Dlaczego?! Co Mu to dawało? Chorą satysfakcję, że cierpi?
Więc dlaczego jej nie zranił?
Czuła, że bardzo chce się dostać do środka, ale coś mu nie pozwalało. Czuła jego chęci i wściekłość, gdy skrobał paznokciami po szybie. To nie były urojenia – rano znajdowała na szybach rysy. Skuliła się jeszcze bardziej.
Nagle usłyszała dzwonek do drzwi. Bez zastanowienia wybiegła z pokoju. Nie odwróciła się. Byłą pewna, że to jej rodzice. Zbiegła po schodach tak szybko, jak tylko mogła, mijając stary zegar który pokazywał godzinę czwartą rano. Otworzyła drzwi, pewna, że jej rodzice uratują ją przed Nim. Przez myśl nie przeszło jej nawet, że mieli wrócić dopiero następnego dnia po południu.
Wpatrywał się w Nią.
Wpuściła Go. Nareszcie.
  • 4

#276

Nicole-collie.
  • Postów: 783
  • Tematów: 25
  • Płeć:Kobieta
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Wpadłam na pomysł dosłownie 15 minut temu i oto, co wyszło (BTW-inspirowałam się obrazkami znalezionymi na kwejku)


Prawda ukryta w bajkach



Prawda ukryta w bajkach…

Nie mieliście czasem takiego nieprzemijającego wrażenia, że w tych wszystkich bajkach jest coś dziwnego? Jakby autor próbował nakierować nas na inne myślenie o rzeczywistości. Jakby kusił tą całą fantazją i przyjemnymi dla oka obrazami. Nie wydawało Wam się dziwne, że to wszystko jest aż zbyt „kolorowe i piękne”, aby nie kryło się pod tym coś mrocznego? No przecież każdy człowiek wie (nawet te dzieci, które znają już różnicę między dobrem a złem), że za słodkością czai się gorzki posmak, za uśmiechem wroga mina, a za czystym dobrem zawsze stoi czyste zło. Fascynujące, ile można z takich bajek wyciągnąć tego zła, wrogiej miny czy gorzkiego posmaku. Weźmy na przykład Alicję w krainie Czarów, po drugiej stronie lustra czy też baśnie braci Grimm.

Alicja uwięziona w świecie pełnym ułudy, gdzie wszystko wydaje się tak kolorowe, ale zarazem dziwaczne, co potrafi nas już wprawić w osłupienie. Bracia Grimm wywołujący nawet u niektórych dorosłych niezrozumiałe obawy, a przecież to są bajki dla dzieci! Czemu to właśnie dzieci spokojnie idą do łóżek, podczas gdy my rozbieramy bajki na czynniki pierwsze szukając w nich jakiegoś mrocznego sensu? Może autorzy tych bajek nie są do końca normalni i widzą świat tak, jak kreują go w swoich dziełach? Może starają się świadomie wprowadzić nas w ich świat, po to, żebyśmy utkwili razem z nimi w tej przesłodzonej krainie. Wyobraźcie sobie te wszystkie bajki na żywo, umieszczając bohaterów tak realnych jak ja czy ty w naszych realiach. Przerażające prawda? Dodając jeszcze naszą pięknie mroczną wyobraźnię otrzymamy ociekające krwią potwory zdeformowane i żądne naszych smakowitych ciał, a jeszcze ciekawiej będzie jeśli wyobrazicie je sobie przy Waszych codziennych czynnościach. Prześladujące Was słodko piekielne motywy z pozornie niewinnych bajeczek…

Nie jest tak? Jeśli nie było tak do tej pory, to teraz już będzie. Nie mówcie, że Was nie ostrzegałam…

Dołączona grafika
Dołączona grafika
Dołączona grafika
Dołączona grafika
Dołączona grafika
Dołączona grafika
Dołączona grafika
Dołączona grafika
  • 4

#277

Cold Ethyl.
  • Postów: 89
  • Tematów: 1
  • Płeć:Kobieta
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

*
Popularny

The Watchers

Post skopiowany z innego forum. Chcę wspomnieć, że autor po napisaniu go już nigdy nie pojawił się na forum, a temat pomimo wielu odpowiedzi został skasowany. Dlatego wklejam go tutaj, bo warty jest uwagi…

Cześć wszystkim. Już od dawna przeglądam wasze forum, ale dopiero teraz zdecydowałem się zarejestrować. Ja również interesuję się zjawiskami paranormalnymi, można powiedzieć, ze jestem wręcz maniakiem. Jeśli tylko usłyszę gdzieś o czymś „dziwnym” od razu tam jadę. Moja praca mi na to pozwala – jestem reporterem. Nawet jeśli okaże się, ze sprawa jest całkiem normalna, często i tak powstaje ciekawy artykuł…
Dlatego, gdy usłyszałem o tym dziwnym samobójstwie chłopczyka we wsi na południu naszego kraju od razu tam pojechałem. Może pamiętacie, dziesięcioletni chłopczyk powiesił się. Wielu nie mogło w to uwierzyć, dziesięciolatek! Ale wszystko wskazywało na to, że nie było to morderstwo.
Gdy tylko przyjechałem, zdałem sobie sprawę, ze z tą wsią coś jest nie tak. Dziwna atmosfera, powiem tyle. Zatrzymałem się w motelu. Byłem chyba jedynym gościem. Nie mogłem znaleźć nigdzie indziej miejsca, a mieszkańcy byli bardzo negatywnie do mnie nastawieni. Ale nie poddałem się i już kolejnego dnia wyruszyłem na przeszpiegi.
Mieszkańcy wsi stanowią zamkniętą enklawę, do której nie udało mi się przedostać… Gdy tylko podchodziłem, ich rozmowy milkły, a gdy o coś pytałem zbywali mnie. Nawet gdy odwiedziłem rodziców chłopca, kazali mi się wynosić. Ale rozumiałem to – taka tragedia w tak małej społeczności, to musiał być szok.
Kolejne kilka dni po prostu siedziałem w moim pokoju w motelu i myślałem nad tym wszystkim. Wiecie, to wszystko nie trzyma się kupy. Ten chłopczyk to był wzorowy uczeń z normalnej rodziny, szczęśliwy. Na wakacje miał jechać na kolonię, ponadto dwa razy w tygodniu chodził na basem, podobno zapowiadał się całkiem nieźle. Miły, żadnych wrogów. Wiem jak to brzmi, ale nie miał powodów by się zabić. Ot tyle. I przypomniało mi się jeszcze jedno. Gdy pytałem o to jego kolegów, wyglądali na przerażonych. Jeden z nich szepnął coś „to kara”, ale umilkł
Postanowiłem, że te dzieci są jedyną nadzieją. I w ciągu kilku dni dowiedziałem się wszystkiego. To brzmi jak jakiś horror.
Wśród dzieci krąży płyta z nagraną grą. Gra nosi tytuł „The Watchers”. Trzeba przejść całą grę późno wieczorem a potem od razu położyć się spać. Gdy leży się w łóżku nie wolno otwierać oczu, chociaż może się wydawać, że coś nas obserwuje, albo nawet dotyka. Następnego dnia trzeba dać płytę komuś innemu. Nie wolno grać dwa razy. Ten chłopczyk był ostatnia osobą, do której gra trafiła. Zacząłem dopytywać się o grę, ale nie odpowiedzieli mi. W końcu znalazłem coś na moim komputerze. „The Watchers” została wydana prawdopodobnie w 1998 roku w znikomym nakładzie. Zdobycie oryginalnej płyty graniczyło z cudem. Nigdzie nie znalazłem recenzji czy czegoś w tym stylu. Nawet screenshotów. Ale jeden facet opisał grafike tak.
„Okropna. To znaczy jak na te czasy jakaś dziwna, wiecie, powinna być kwadratowa, a była rozmazana, jakiś cholerny efekt blura czy cos, prawie nic nie widac. Znajomy dał mi ta plyte, ale po trzech minutach to mnie glowa zaczela bolec. Najgorsza jest muzyka, to znczy jej nie ma, tylko słyszysz oddech i bicie serca głównej postaci a jak otwierasz dzrwi czy cokolwiek to dzwieki SA strasznie realne, koszmar. Jak ktos robil ta gra, to chyba po jakiś dragach, bo przez caly czas lazi się po jakims ciemnym pokoju, nic nie widac. Gral ktos jeszcze?”
To JEDYNY opis gry. Nic więcej. Jedyne co mi przyszło do głowy, ze dzieciaki straszą się jakimś horrorem, do którego dorobiły sobie historię. Ale wypytywałem dalej. Mieszkańcy zaczęli się strzec na mnie jeszcze gorzej, wręcz czułem jak mnie nienawidzę. Ale, zrozumcie, nie mogłem tego tak zostawić. W końcu mi się udało.
O to jedyny pełny opis gry, który udało mi się zdobyć od jednego dziecka.
Gdy tylko włożysz płytę do komputera gra instaluje się automatyczna. Na pulpicie pojawia się czarna ikonka. Jeśli włączymy grę, nie pokaże się nawet ekran startowy. Od razu zaczynamy grę. Nie widzimy naszej postaci, widzimy jej oczami. Znajdujemy się w ciemnym pokoju, okna są pozabijane deskami czy coś w tym stylu. Poruszamy się za pomocą strzałek, ale tylko na ruch mamy wpływ, bo w grze nie da się robić nic innego. Po prostu zwiedzamy pokój. W pewnym momencie gra się wyłączy i skasuje z komputera. Od nas zależy co zwiedzimy. Co pooglądamy. Można wyjść na korytarz, a potem do innych pomieszczeń. Rzeczywiście grafika jest bardzo dobra, ale obraz rozmyty. Ponadto często wyświetlają się błędy, albo obraz nagle zaczyna falować. Cały dom, w którym jesteśmy jest zrujnowany. Jest możliwość wejścia do łazienki. I tu zaczyna się robić niepokojąco, bo w łazience jest lustro, w którym możemy zobaczyć naszą postać.
Jest to wysoki humanoid z szarą lub zgniłozieloną skórą. Ma duże, białe oczy osadzone daleko od siebie. Nie ma warg, więc widać długie ostre zęby. Jest bardzo chudy. W tym momencie opisu dziecko zaczęło drżeć ze strachu i nie powiedziało nic więcej.
Nie rozumiem po co ktoś tworzyłby taką grę, ani tym bardziej, po co ktoś miałby w nią grać. Tak jak wspomniało, wydaje mi się, że gra ma charakter wśród dzieci jakiejś legendy. Może myślą, ze jeśli nie zagrają w grę i nie podadzą jej dalej stanie się coś złego.
A przypomniało mi się. Chłopiec powiedział jeszcze, ze dom po którym chodził postacią bardzo przypominał jego dom.
No cóż, nie chciałem pisać tak długiego posta, ale jakoś tak wyszło. Teraz przyszedł czas na zakończenie. W końcu porozmawiać ze mną zdecydowała się siostra tego chłopczyka.
- On był strasznie przestraszony tą grą. Ja w nią nie grałam, nie, to przyszło jakieś dwa lata temu. Każdy musi w nią zagrać, tak twierdzą dzieci. Żeby zobaczyli. Nawet nie wiem o co chodzi. Ale wiem jedno. Wiem dlaczego mój brat się zabił. On nie wytrzymał. Ponieważ potej grze powinien mieć zamknięte oczy, prawda? A on je otworzył. I zobaczył cztery postacie przyglądające mu się. Identyczne jak jego postać z gry.
Po tym, gdy mi to powiedziała, zostałem wręcz wyrzucony z motelu. Właściciel kazał mi się wynosić. Nie miałem wyboru, wiec wróciłem do domu z niczym… Dlatego piszę tutaj. Ma ktoś może jakieś informacje na temat „The Watchers”? Cokolwiek?

Edit.
Mam płytę! Znalazłem ja w bagażu, może jakiś dzieciak mi ją podrzucił. Zaraz sam zobaczę o co w tym chodzi, a potem wrzucę na rapida czy coś, żebyście też mogli zobaczyć.
  • 8

#278

Ciocia Groza.
  • Postów: 22
  • Tematów: 1
  • Płeć:Kobieta
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

W paście The Watchers jest mowa o grze, w której zwiedza się dziwny, zrujnowany dom. To mi przypomniało o 99 rooms. Jest to rodzaj, hm, nie tyle może gry, co... wirtualnej galerii? Szukamy elementu, który trzeba kliknąć, żeby przejść do kolejnego z tytułowych pokojów i po prostu wędrujemy dalej. Myślę, że pasuje do tematu, bo ma specyficzną atmosferę, zwłaszcza jeśli "gra" się wieczorem. ;)

http://www.99rooms.com/

Użytkownik Ciocia Groza edytował ten post 20.06.2011 - 16:00

  • 3

#279

PomidorowySer.
  • Postów: 130
  • Tematów: 4
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

Co do "The Watchers" to poszukałem coś, i znalazłem coś takiego Dołączona grafika


Nie wiem o co chodzi, ale w linku jest "...11139/The_watchers_06.jpg"
Jeśli coś jest nie tak to to usuńcie/zedytujcie/przenieście :D

Jakiś screen z łazienki z lustrem?
Troszkę się nie zgadza z opisem :D

Użytkownik LegoLudek edytował ten post 22.06.2011 - 12:23

  • 0

#280

Inc.
  • Postów: 12
  • Tematów: 2
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

*
Popularny

Zainspirowana poradnikiem przetrwania - tłumaczeniem - zebrałam wszystkie, zwłaszcza autorskie creepypasty, a ponieważ jestem człowiekiem, który swój strach zabija właśnie w taki sposób, oto...

Poradnik Przetrwania Wersja Polska Poprawiona ;)

W duchu europejskiej kultury musimy pamiętać, że my, ludzie - stworzenia z gruntu solarne - boimy się nocy i wszystkiego, co może tam na nas czyhać. Inspirując się więc atrakcyjną wiedzą, jaką można wynieść z tych straszliwych opowieści, zebrałam zestaw ważnych informacji.

1. Nie odbieraj przesyłek od obcych. Nie bez pokwitowania. Jeśli ktoś podrzuca ci coś podejrzanego pod drzwi, spal, zawołaj antyterrorystów albo poczekaj, aż zainteresują się tym przechodni Świadkowie Jehowy.
2. Chyba jesteś już za duży, żeby bawić się lalkami?
3. Jeśli ktoś mówił, że od grania w tę grę zginęło kilka osób to po prostu jej nie włączaj ani nie ściągaj, bo nie wiem czy wiesz, ale ruskie piraty umieją zainstalować się same. Ułóż sobie pasjansa albo zagraj w sapera.
4. Nie kupuj gry "Pokemon". Ksiądz Natanek nie jest taki głupi, jak się wydaje.
5. Psychodeliczna muzyczka z samej definicji jest psychodeliczna. Jeśli musisz katować swoje zmysły, włącz Radio Maryja.
6. Jeśli coś w nocy puka w twoje okno, to otwórz te cholerne oczy, bo ojciec zapomniał kluczy, a na dworze jest minus dwadzieścia stopni!
7. Jeśli widzisz zdjęcie typa z za długą twarzą i groźnymi zębami to nie duch tylko Roman Giertych.
8. Przeraża cię to, co zobaczyłeś w lustrze? To się ogol, do cholery!
9. Gdy czujesz, że ktoś za tobą stoi, najwyższa pora oddać w końcu bratu komputer, on też chce posiedzieć na sieci.
10. W dobie plików .jpg nie musisz już ślinić się do zdjęcia znalezionego na trawniku.
11. Jeśli sąsiad z góry ciągle cię obserwuje, przestań nosić majtki na spodniach.
12. Tak, to prawda, z każdym wydechem ulatuje z ciebie kawałek duszy. Właśnie po to powstały alkomaty.
13. Upiornie blade dłonie, twarze czy inne widoczne fragmenty ciała to znak, że ktoś ma niedobór żelaza.
14. Twoja żona dzwoni do ciebie przerażona - skoro ty jesteś w pracy, to kto leży obok niej na łóżku? Odpowiedź jest jedna: O ŻESZ TY ZDZIRO!
15. Ja też często udaję, że śpię, zwłaszcza gdy się boję... że to już szósta, poniedziałek i trzeba wstawać.
16. Szklanki spadają, garnki dzwonią o siebie, szafki spadają z półek? Wyprowadź się z terenów o zagrożeniu sejsmicznym, problem minie.
17. Lasy są nawiedzone przez miłośników tanich trunków spożywanych na łonie natury w objęciach kartonu.
18. Jeśli widzisz gdzieś odbicia dłoni małych dzieci, prewencyjnie złoj synowi tyłek - i nie kupuj mu więcej nutelli.
19. Kap, kap, kap. Wiesz, że kran się popsuł?
20. Gdy siedzisz ciemną nocą w domu... zaraz. Czemu nie jesteś na imprezie?!
21. Pomijając fakt istnienia miłośników tanich trunków, od upiorów w lesie straszniejsza jest tylko borelioza, którą przenoszą kleszcze.
22. Rytuały są kosztowne. Wosk brudzi dywany z nowozelandzkiej wełny, krew wchodzi w panele, sól podrożała jak cholera dzięki Unii Europejskiej, a od kręcenia się w kółko można zwymiotować. Aha, potem stół jest upier...
23. Wyniosłeś coś z opuszczonego domu? Ktoś cię znajdzie. Na przykład policja. Kradzież jest, do cholery, karalna.
24. To nie smile.dog, to Donald Tusk ma wilcze oczy.
25. Nie zapalaj światła. Lepiej potknąć się na korytarzu i wybić sobie zęby. Lepsze koronki za parę tysięcy złotych niż furia straszliwego ducha, prawda?
26. Nie, to nie anioł, to Wielki Brat. Zapominasz o tym, gdy czytasz każdą creepypastę. Ale przypomnę ci, że IGNORANCJA TO SIŁA.


Życzę... no, miłego czytania. ;)

Użytkownik Inc edytował ten post 22.06.2011 - 19:30

  • 23

#281

SerMatactw.
  • Postów: 1
  • Tematów: 0
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Musicie mi uwierzyć cz.1


Sdx 23.05.2011 godzina 11.12 TEMAT: Musicie mi uwierzyć!

Zdaję sobie sprawę z tego, że to co zaraz przeczytacie wyda się Wam czystą abstrakcją, jednak proszę potraktujcie to poważnie. Bynajmniej nie dlatego, że jest to forum o zjawiskach paranormalnych skupiające ludzi z otwartymi głowami. Po prostu to co widziałem, było tak nierealne… tak przerażające… a jednocześnie na wyciągnięcie ręki.

Mieszkam na jednym z warszawskich osiedli, szare betonowe bloki. Na pewno wiecie o co chodzi. Trudno w takich miejscach zachować prywatność, jak i również spokój. Ciągłe pijackie burdy, zduszone przez dźwięk tłuczonego szkła krzyki dzieci. Jednym słowem… patologia. Dlatego nie zwróciłem nawet uwagi na to, że na mojej klatce po raz kolejny ktoś majstrował przy kablach. Efekt? Nieznośnie brzęcząca i mrugająca żarówka…

Tu się zaczyna właściwa historia. Wczoraj, ok. godziny 19 wróciłem do domu, większość wieczoru spędziłem przy książkach – niedługo zaczynają mi się egzaminy. Dlatego, choć moi starzy wyjechali na parę dni do rodziny, nie urządzałem żadnej imprezy/posiadówy/popijawy. TAK,wiem… wszystkie historie się tak zaczynają – ktoś zostaje sam w domu... przychodzi boogeyman, czy tam inna baba jaga… o boże, po tym wszystkim co zobaczyłem nie powinienem tak o tym mówić… nie uprzedzajmy jednak faktów, chcę opisać wszystko tak jak było. Może wtedy będziecie mi w stanie pomóc.

Położyłem się ok. godziny 23, nic niezwykłego. Praktycznie nie była to nawet jeszcze noc. Zresztą u mnie na osiedlu, życie zaczyna się mniej więcej od tej godziny. Przed pójściem spać wypiłem JEDNO piwo, tak na dobry sen. Podkreślam, JEDNO… dlatego wykluczam jakiekolwiek halucynacje. Obudziłem się o 1.23, pamiętam tą godzinę bo spojrzałem akurat wtedy na zegarek (przyzwyczajenie, nie używam budzika). Wypity browar dał o sobie znać, dlatego wstałem i lekko nieprzytomny poszedłem do ubikacji. Wejściowe drzwi mam naprzeciwko toalety … K*cenzura*, dlaczego musiałem wstać akurat wtedy? Dlaczego ta p*cenzura*a żarówka musiała tak migotać? Przez odsłonięty wizjer, przez ten cholerny odsłonięty wizjer…

Podszedłem do wejścia, chciałem go zasłonić.. ale coś kazało mi przez niego spojrzeć. Nachyliłem się nad drzwiami, przymknąłem jedno oko… To co zobaczyłem, totalnie mnie przeraziło… serce zaczęło bić jak oszalałe… zobaczyłem to COŚ. Stało naprzeciw mnie przy drzwiach przygłuchej starej sąsiadki. Nie wiem nawet jak to nazwać. Starałem się wstrzymać oddech… między mną a NIM były tylko 2 metry! Nie widziałem dokładnie co to, przez tą p*cenzura*ą żarówkę i obezwładniający strach nie mogłem się skupić na żadnym szczególe… To była jakaś bezkształtna masa, ale na pewno nie człowiek! Panowała cisza… wtedy usłyszałem, że to coś stara się… Wydrapać drzwi? Albo przynajmniej, jakiś wzór na nich… nie wiem, naprawdę nie wiem… nie myślałem wtedy logicznie.

Po chwili pomyślałem, że pójdę po telefon i spróbuję to jakoś nakręcić. Na szczęście telefon leżał na szafce obok, wystarczyło po niego sięgnąć. Wyłączyłem w nim dźwięk, włączyłem kamerę… tylko jakoś k*cenzura*a nie pomyślałem, że jedyne co nakręcę to jasną kropkę. Tak to było idiotyczne, udało mi się jednak uchwycić odgłos tych „drapnięć”? Wiem, że to żaden dowód. Takie coś, można zrobić w 5 minut… ale macie przesłałem to na YT.

[LINK] – link został usunięty przez administratora forum.

Stałem tak przy tych drzwiach ok. 20 minut, z telefonem w dłoni i okiem w wizjerze. Moje oko musiało w końcu jednak odpocząć od tych ciągłych migawek, dlatego przymknąłem je na dosłownie kilka sekund. Gdy spojrzałem ponownie, tego „czegoś” już tam nie było.

Byłem cały roztrzęsiony, pozapalałem światła w całym mieszkaniu. Włączyłem telewizor, peceta… dosłownie wszystko co mogłem włączyć. Nie muszę chyba mówić, że nie spałem całą noc? Rano zadzwoniłem do rodziców, chciałem żeby wrócili najlepiej zaraz, teraz. Dzwoniłem do znajomych, dosłownie do kogo tylko mogłem. Nikt mi jednak nie uwierzył. Dlatego nie dzwoniłem na policję.

Powiedzcie mi, co ja mam teraz do cholery robić? Co to mogło być? Jeśli macie jeszcze jakieś pytania, pytajcie. Boję się wyjść z mieszkania. Boję się, że to co tam zobaczę może mnie przerosnąć. Nieważne, muszę iść i tak już jestem spóźniony na zajęcia. Jak wrócę (o ile wrócę) na pewno wejdę na to forum.

Pozdrawiam.


Delacroix12 23.05.2011 godzina 12.34 Re: TEMAT: Musicie mi uwierzyć!

*POST został usunięty przez administratora forum jako niemający związku ze sprawą*


Etienne98 23.05.2011 godzina 13.00 Re: TEMAT: Musicie mi uwierzyć!

*POST został usunięty przez administratora forum jako niemający związku ze sprawą*


Delacroix12 23.05.2011 godzina 13.19 Re: TEMAT: Musicie mi uwierzyć!

*POST został usunięty przez administratora forum jako niemający związku ze sprawą*


Hunterhead 23.05.2011 godzina 14.30 Re: TEMAT: Musicie mi uwierzyć!


*POST został usunięty przez administratora forum jako niemający związku ze sprawą*
  • 3

#282

Cold Ethyl.
  • Postów: 89
  • Tematów: 1
  • Płeć:Kobieta
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

Deszcz.

22.03.2011
Pada. Znowu pada. Już od wczoraj. Nie, to nie burza, po prostu ulewa. Boję się, że w końcu skończy się powodzią. Że zaleje nas wszystkich. Kiedyś to już się stało, jakieś trzy lata temu. Były ogromne straty. Może tym razem wszystko skończy się dobrze.

25.03.2011
Dalej leje deszcz. Spokojnie, wręcz uspokajająco – na tyle uspokajająco że zaspałem na zajęcia. Już trudno, nie poszedłem. Na ulicach nie ma nikogo, miasto jest jakby wymarło. To najbardziej lubię tutaj - że jest tak spokojnie. A jednak, kiedy wyjrzałem przez okno, zobaczyłem jedną postać ubraną w długi płaszcz. Nie miała nawet parasolki, tylko spacerowała przez ulicę. Ludzie są dziwni, ja w taką pogodę wychodzę tylko gdy muszę.

26.03.2011
Dzisiaj kiedy wychodziłem z domu zobaczyłem znowu tą postać. Stała jakieś dziesięć metrów ode mnie. Miała ten sam czarny płaszcz, aż do kostek. Woda ściekała jej po długich, czarny włosach. Była do mnie obrócona bokiem, ale byłem pewien, ze mi się przygląda. Ten człowiek jest dziwny. Widzę go pierwszy raz i wydaje się, jakby stał przed moim blokiem i wyglądał czegoś w oknach. Chyba muszę zacząć uważać, Mozę to jakiś psychol.

28.03.2011
Gdy rano wyglądnąłem przez okno, on (jestem pewien, że to on), siedział na ławce przed moim blokiem. Nie poszedłem na zajęcia. Bałem się. Nie wiem czemu, on jest jakiś dziwny. Siedzi cały dzień na deszczu – kto normalny robi coś takiego. I przygląda się oknom. W pewnym momencie miałem wrażenie, że patrzy się na mnie. Chyba lepiej jeśli przesiedzę cały dzień w domu.

29.03.2011
Skończyły się zapasy. Musiałem iść do sklepu, chociaż tak nie chciałem. Oczywiście ON już tam był. Teraz jestem pewny. On chce mnie. Ciągle się na mnie patrzył. Chociaż stał tak daleko, jestem pewien, tak pewien. Nienawidzę go. Nienawidzę deszczu!.

30.03.2011
Mam wolne. Wyjrzałem przez okno i jego nie było. A na dodatek deszcz przestał padać! Jestem tak szczęśliwy. Idę pod prysznic a potem może coś jeszcze napiszę.

Boże, Boże… Ja tylko chciałem się wykapać. Ale gdy tylko woda zaczęła lecieć, gdy usłyszałem jej szum… Był prawie jak dźwięk deszczu. A potem coś zaczęło skrobać. Skrobać w drzwi od łazienki. Natychmiast wyskoczyłem z wanny – nie jestem tchórzem – ubrałem szlafrok i otworzyłem drzwi. Nikogo tam nie było. Tylko balkon był otwarty. A na podłodze zobaczyłem ślady, mokre ślady. Ja już nie chcę…

3.04.2011
Siedzę w domu. Tylko siedzę w domu. Deszcz pada, ciągle pada. Wzywa mnie. A on tam pewnie stoi. Nie wiem, zasłoniłem okna. Siedzę w ciemności. Czasem wydaje mi się ze puka. W okna. Nie wiem, nie wiem.

?.04.2011
Który dzisiaj dzień? Oh, od jak dawna nie widziałem słońca. Kończy się jedzenie. Trudno, zadzwonię po przyjaciela, żeby coś mi kupił. Albo nie. Skąd mogę wiedzieć, komu otworzę drzwi, gdy usłyszę pukanie. Wiem, że on mnie dopadnie. Niech ten deszcz przestanie padać.

?????
Odsłoniłem okna. Wydało mi się, ze deszcz przestawał padać. Oh, wydawało się.
On stał tam. Ma taki piękny kolor oczu. Jak błękitne niebo. Albo może jak woda, w której się błękitne niebo odbija. Nie wiem. Boję się.

14.04.2011
Deszcz przestał padać. On odszedł. Musi znaleźć kolejną ofiarę.
Uważaj. On przychodzi w deszczu.
  • 3

#283

Suru.
  • Postów: 1
  • Tematów: 0
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Nadchodzące połączenie

Na pewno znasz ten dźwięk.
Dźwięk który wydzielają głośniki, telewizor i inne urządzenia przed nadejściem sms'a lub połączenia. Charakterystyczne pykanie.
W 90% ktoś właśnie do Ciebie dzwoni, lecz nieraz telefon milczy. Patrzysz się na komórkę z pewnością nadejścia nowego połączenia, ale dźwięk milknie
a komórka nie dzwoni.
To ONI próbują się dodzwonić, czego chcą?

Czemu próby spełzają na niczym?

Nie popełniaj mojego błędu - nie odbieraj
  • 3

#284

Kitsune.
  • Postów: 84
  • Tematów: 2
  • Płeć:Kobieta
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Moja pierwsza creepypasta, raczej słaba, pisana na szybko, ale może pomysł się przyjmie :D. Nie mam pojęcia, czy było coś podobnego, ponieważ po tych dwudziestu stronach chyba stopniowo traciłam pamięć :D .

Obserwator

Pewnie czytałeś mnóstwo past, w których piszą, że Obserwatora nigdy nie zobaczysz. Nie będziesz widzieć Go, jak się odwrócisz, ponieważ Ten natychmiast stanie z przeciwległej strony.
Mnóstwo creepypast mówi także, że nie widać Obserwatora w tym, co odbija wszystko naokoło.
W lustrze.
I tu ciekawostka, mój drogi. Na pewno nie raz, nawet jak byłeś mały, gdy patrzyłeś się w lustro, ogarniało Cię dziwne uczucie.
Tak, mówię o tym dziwnym uczuciu w brzuchu.
Gdy byłeś mały, zdawałeś sobie sprawę, że On patrzy razem z Tobą.
Wiedziałeś, że to On. Że wnika w Ciebie, przeszywając Cię do szpiku kości na tę parę chwil.
Że On jest w pewnej części Tobą. Jednak, stopniowo traciłeś tą świadomość. W końcu pojawiło się tyle innych rzeczy: praca,studia, nauka... Tak się w tym zatraciłeś, że kompletnie zapomniałeś, że On jest cały czas.
A więc, wróćmy do wątku o lustrach.
Gdy patrzysz się w lustro, nie widzisz tylko swojego odbicia.
Nie jest tak, że On jest od czasu do czasu i nagle rozmywa się w powietrzu.
Jest cały czas.
Tylko wnika w Ciebie na chwilę, ponieważ nie chce odrywać od Ciebie oczu.
I teraz się z tym pogódź.
I pamiętaj o Nim za każdym razem, gdy mijasz lustro, bądź jakąś szybę.
Nie daj się zwieść złudzeniu, że tam nikogo nie ma. Że jesteś sam.
Pamiętaj.
  • 1

#285

aDiee..
  • Postów: 16
  • Tematów: 0
  • Płeć:Kobieta
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Olśniło mnie wczoraj w nocy i wymyśliłam taki jakby ciąg dalszy Śpiocha. Tu macie część pierwszą

"Śpioch"

Kładziesz się spać. Czujesz, że powieki powoli ci się zamykają, a łóżko to jedyna rzecz, o której marzysz po długim dniu. Obok ciebie leży twój luby. Człowiek przy którym pragniesz spędzić resztę życia. Przykryta kołdrą przytulasz się do niego i zapadasz w sen lecz niespodziewany telefon zakończył tą błogą chwilę. Odbierasz i słyszysz słowa "Cześć skarbie. Przepraszam, że nie wróciłem na noc. Jestem w pracy. Będę rano. Kocham cię". Odkładasz telefon i przytulasz się do swojego mężczyzny lecz nagle podnosisz się i przez głowę przechodzi Ci tylko ta myśl "Kto w takim razie leży koło mnie?"

Dołączona grafika

"Śpioch 2"
"Co ja mam teraz zrobić?" myślisz. Kładziesz się i udajesz, że nic się nie stało i próbujesz zasnąć. Tylko jak?! Koło ciebie coś leży i nawet nie wiesz co. Nagle postać obok ciebie podnosi się i nachyla nad twoją twarzą. Ty udajesz, że śpisz i czekasz aż TO odejdzie. Obwąchuje cię powoli. Czujesz chłód bijący z jego twarzy i słyszysz ciche strzykanie w jego karku, wstaje z łóżka. Spoglądasz na niego. Ma on na sobie czarny płaszcz z kapturem do samej podłogi. Postać pośpiesznie wychodzi z pokoju, a ty przez chwilę leżysz nieruchomo w łóżku. Po chwili wstajesz i idziesz do okna spojrzeć czy ten ktoś nie opuszcza twojej posiadłości. Tak to głupi ruch, ale spoglądasz przez okno. Na dworze ciemno. Tylko latarnie oświetlają ulice. Twój wzrok przyciąga okno na parterze twojego domu. Blada twarz ze złowieszczym uśmiechem wpatrzona w ciebie stoi w oknie. Uciekać z domu? Schować się w pod łóżkiem, kołdrą, w szafie? Zadzwonić do swojego lubego? Czy może zejść by zobaczyć się z tą postacią? Wybór należy do ciebie.


No... Mam nadzieję, że się podoba :)
  • 1


 


Inne tematy z jednym lub większą liczbą słów kluczowych: Creepypasta, Opowiadania, Telewizja

Użytkownicy przeglądający ten temat: 3

0 użytkowników, 3 gości oraz 0 użytkowników anonimowych