Sen czy może jawa?
Wracam do domu po męczącym meczu piłki nożnej. Nikogo w nim nie ma, ponieważ wszyscy wyjechali na urlop, a ja zostałem sam. Pierwsze co robię to udaję się do toalety wziąć prysznic. Następnie zmierzam w kierunku kuchni by coś zjeść. Otwieram lodówkę i ku mojemu zdziwieniu lampka nie działa. Pomyślałem, że się pewnie spaliła. No cóż. Poradzę sobie bez niej i wymienię ją jutro bo nie mam zapasowych, a sklepy już zamknięte. Kolacja zjedzona. Czas na chwilę rozrywki na komputerze. Wchodzę do swojego pokoju na pierwszym piętrze. Zapalam światło jednak nic się nie dzieje? To już jest trochę dziwne. Czyżby i tutaj żarówki się spaliły? Zdarza się – pomyślałem.
Włączam komputer. Standardowe czynności – sprawdzenie poczty, facebooka itd. Patrzę na zegarek. Godzina 23:40, ale rozmowa z dziewczyną przez gg się klei także popiszę z nią jeszcze trochę. Jednak koło godziny 00:30 zmęczenie dało się we znaki i postanowiłem położyć się spać. Jedyna rzecz, która pozostała do tego by pogrążyć się w świecie snu to pościelenie łóżka. Standardowa procedura – włączam światło i zabieram się do ostatniej czynności, ale zaraz, zaraz. Coś jest nie tak! Przecież żarówki się spaliły, a teraz się świecą? Nie wiele myśląc udałem się do kuchni. Otwieram lodówkę i tu o dziwo światło też już działa. Mimo iż jest to dla mnie dziwne wracam do swojego pokoju i kładę się spać.
Mmm jak przyjemnie. Przytulam się do poduszki i zamykam oczy. Jednak nie na długo. Dostaje sms’a. Nikt inni niż moja dziewczyna nie piszę mi sms’ów o tak późnej porze, dlatego sięgam ręką po telefon by sprawdzić co napisała. Otwieram wiadomość i tu lekkie zdziwienie. Nadawca nieznany, a sms pusty. Pierwszy raz widzę coś takiego na oczy. Telefon nagle się wyłącza, a przecież rano go ładowałem, więc to nie może być wina baterii. Próbuję go włączyć, ale nie reaguje. Cała ta sytuacja jest dziwna, ale myślę sobie, że robię „widły z igły”. Nie! Tego już za wiele! Chyba wyobraźnia płata mi figle bo słyszę jakieś kroki. Próbuję zachować spokój, ale przecież drzwi zamknąłem i nikt nie mógł sobie od tak wejść do domu. Podbiegłem do drzwi i zamknąłem je od środka na klucz, a sam klucz zostawiłem w zamku. Panika! Co tu zrobić? Telefon nie działa, nie mam z nikim kontaktu! Spoglądam na klamkę, która powoli zmierza na dół. Nic z tego, nie wejdziesz – pomyślałem. I miałem rację. Nie wiem kto lub co to było, ale ponownie usłyszałem kroki, a po chwili przerażający i głośny pisk jakby ktoś przeciągnął paznokciem po tablicy.
Minęło 15min od tego zdarzenia i jak dotąd cisza. Nie dzieje się nic co mogłoby wydawać się dziwne. Wychodzę z pokoju, tak wiem to nie jest dobra decyzja w takiej sytuacji, ale po prostu wyszedłem i zacząłem przeszukiwać dom. Doszedłem do drzwi wejściowych i próbuję je otworzyć jednak nic z tego. Zamknięte. I tu myśl jak do cholery ktoś mógł wejść do domu? Przecież nie ma innej drogi do środka! Uspokoiłem się i wróciłem do łóżka. Zamknąłem oczy, pomyślałem jeszcze przez chwilę nad tą całą sytuacją i jak gdyby nigdy nic zasnąłem. Budzę się. Powoli otwieram oczy i co widzę? Mój monitor!. Myślę sobie – Co jest do cholery? Przecież kładłem się spać do łóżka. Spoglądam się za siebie i widzę niepościelone łóżko, a przecież je ścieliłem. Komputer włączony. Ruszam myszką i wygaszacz znika, a moim oczom ukazuję się rozmowa z dziewczyną na gg. Sprawdzam godzinę ostatniej wysłanej wiadomości i jest to godzina 00:27. Po niej są tylko wiadomości od dziewczyny – „Jesteś tam kochanie?” itd. To był tylko sen! – pomyślałem.
Minęło kilka dni od tamtej nocy, a ja nadal nie wiem skąd na moim oknie wzięła się długa i szeroka rysa(przecież pokój mam na 1 piętrze!) i dlaczego światło w lodówce i pokoju rano działało.
PS: Moja pierwsza pasta. Tak na szybkiego. Ale mam nadzieję, że się komuś spodobała.
Użytkownik Master1703 edytował ten post 18.08.2011 - 16:24