Skocz do zawartości


Zdjęcie

Creepypasty(urban legends)

Creepypasta Opowiadania Telewizja

  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
1611 odpowiedzi w tym temacie

#406

Dragwen.
  • Postów: 136
  • Tematów: 6
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

Moja druga creepypasta. Sorry za obrazek, nie mam jak inaczej go wstawić :P

"PATRZYMY NA CIEBIE"

Fragmenty pamiętnika komputerowego trzynastoletniego Lucasa Athenian'a. Znaleziono go na pendrivie leżącym w łazience jego domu.

19 Października 2011
nudziło mi się jak nigdy, siedziałem na kilku portalach społecznościowych na raz. Nagle dostałem wiadomość na pewnym forum.. Treść była taka:

"hej, nieznajomy, słyszałeś kiedyś o nightmarekid.jpg? Podobno ludzie po zobaczeniu tego zdjęcia umierali po kilku dniach.. Mi się nic nie stało, może ty też chciałbyś zobaczyć to zdjęcie? Pozdrawiam, Disk Dark Child."

Zaciekawiło mnie to zdjęcie, więc od razu napisałem mu, żeby dawał linka. Dziś nie odpowiedział, muszę zaczekać do jutra. Nie mogę się już doczekać, lubię takie zagadkowe zdjęcia jak smile.dog lub wanderer.jpg. Ok, muszę kończyć.

21 Października 2011
Jest! Disk Dark Child wreszcie wysłał mi linka do nightmarekid'a. Szukałem tego zdjęcia po internecie wiele razy ale nigdy nie mogłem znaleźć takiego, które wzbudziłoby moje zainteresowanie. Żadne nie było straszne po prostu. Więc na zdjęciu jest może sześcioletni chłopiec "straszący" autora zdjęcia, dodatkowo układa dłonie w charakterystyczny sposób dla "straszących" dzieci. Zdjęcie dziwaczne, czarnobiałe. Chłopiec ma zbyt "naciągniętą" że tak powiem dolną szczękę niż normalny człowiek, opada w okolice obojczyka, nie widać też oczu dziecka. Zdjęcie nie jest straszne, raczej śmieszne, jednak budzi dziwne uczucia, gdy patrzy się na nie przez dłuższy czas. Wystraszyłem się nie na żarty, jak przypatrywałem się dziecku a na korytarzu siostrze spadła książka z ręki!
Chciałem odpisać Disk Dark Child'owi, ale skasował konto.. dziwne...
O, zapomniałbym, wstawię tu linka do zdjęcia [odnośnik usunięty ze względu bezpieczeństwa]

22 Października 2011
Dzisiaj w nocy miałem koszmary, były w nich dzieci podobne do Nightmarekid'a które chodziły po ścianach i suficie w moim pokoju. Ich dolne szczęki kołysały się z każdym ruchem. Brr!
Dzisiaj spotkałem Jodie w drodze do domu. Postanowiliśmy iść razem do pobliskiego lasu w nasze miejsce. Gdy weszliśmy za linię pierwszych drzew, dziwnie się poczułem, jak by ktoś mnie obserwował. Nie mówiłem tego Jodie, jeszcze by pomyślała, że jestem świrnięty! [...] Wracając widziałem cień między drzewami. Powiedziałem to mojej przyjaciółce, jednak ona tylko oglądnęła się za siebie i powiedziała, że nic nie widzi. Opowiedziałem jej o nightmarekid'dzie, chciała zobaczyć zdjęcie więc jej je pokazałem. [...]

23 Października 2011
Widziałem go. Obudziłem się w środku nocy. Stał nad moim łóżkiem i patrzył na mnie pustymi oczodołami. Jego dolna szczęka kołysała się na boki, ciekła z niej krew... Mama powiedziała, że to był sen, żebym się nie przejmował.. Ale on był tam naprawdę... [..]

24 Października 2011
Słyszę je. Słyszę jak się śmieją. Chodzą na czworakach, widziałem dzisiaj ich na suficie, kapała na mnie krew, to było straszne! Rano nie zauważyłem żadnych kropel na mojej pościeli. [..]
Gdy to piszę znów słyszę kroki na korytarzu, one szepczą , że do nich dołączę. Ja tego nie chce, co się ze mną dzieję?

25 Października 2011
Gdy dziś włączyłem komputer, nightmarekid był na tapecie! Nie ustawiałem takiej tapety! Zobaczyłem też jakiś plik tekstowy, gdy go otwarłem, zobaczyłem wielki napis w czcionce Tahoma "PATRZYMY NA CIEBIE". Przeraziłem się i skasowałem plik. W kącie ciągle widzę kucającą małą dziewczynkę. Wygląda podobnie do nightmarekid'a. Mówiłem to wszystkim domownikom, jednak mi nie wierzą. Dzisiaj będę spać u siostry.

26 Października 2011
O boże, o boże, ona mnie dotknęła! Teraz weszła na sufit, leży na nim, patrzy się na mnie pustymi oczodołami a z jej obwisłego otworu gębowego co jakiś czas kapie krew. POMOCY!

Nie mogę zasnąć, oni są wszędzie.

POMOCY!

Dłużej tego nie wytrzymam...

27 Października 2011
Mam dosyć. oni tu są. wszyscy. Naliczyłem około 25 postaci. Są na suficie, ścianach, wszędzie.
Mam nóż...
Przeciąłem lewą rękę wzdłuż żyły.. Krew leje się w górę... do ich pysków... Czuję się coraz słabszy...

nieee moge juzzz pisaccc .. niee maam sily .. one naadal parrza..

PATRZYMY NA CIEBIE
PATRZYMY NA CIEBIE
PATRZYMY NA CIEBIE


Oto zdjęcie nightmarekid'a, znalazłem je dzisiaj rano w internecie, ktoś je dodał do swojego bloga.. Ciekawe, ilu z tych ludzi, którzy zobaczą obrazek stanie się coś niemiłego.. (Dopisek Tłumacza)
http://republika.pl/...ightmarekid.jpg

Nie oglądaj się za siebie...
PATRZYMY NA CIEBIE

Użytkownik Dragwen edytował ten post 31.10.2011 - 16:43

  • 3

#407

buddy213.
  • Postów: 16
  • Tematów: 1
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja ponadprzeciętna
Reputacja

Napisano

Mam dla Was część mojej historii, mam nadzieję że się spodoba. Nie jest typową creepypastą, ale mam nadzieję że ujdzie. Mam do Was prośbę - nie dawajcie zdjęć do opowieści, chyba że w linkach, bo gdy siedzę sam o 23 to chcę poczytać, a nie dostać zawału widząc kolesia bez nosa :/


Fragment ,,Argon"

Życie nie jest fair. Ty też nie musisz być fair dla świata. Kłam, zabijaj i śmiej się, gdy ktoś błaga o litość. - Usłyszał łowca w swojej głowie. Leżał przywiązany do drewnianego stołu. Był dobrze zbudowanym mężczyzną z krótką, ale gęstą brodą, oraz długimi czarnymi włosami. Miał ostre rysy twarzy, a kolor oczu zależał od pogody - gdy było jasno, jego oczy były całe białe, jak wywrócone w stronę mózgu, jednak gdy było ciemno, były całe czarne. Zupełnie jakby zamiast oczu miał kulkę smoły. Często oczy w nocy lekko iskrzyły się, wtedy lepiej było w nie nie patrzeć, aby nie zwariować. Pokazywały wówczas największe cierpienia na świecie - począwszy od męczenia niewolników w Egipcie, skończywszy na Hitlerze i Stalinie.
- Co to?
- Czym jest litość? Litość to ludzkie uczucie, jedno z tych uczuć których jesteś pozbawiony.
- Kim jestem?
- Jesteś mordercą. Urodziłeś się po to by zabijać. Może to przypadek, ale twoja matka i ojciec zmarli podczas twojego porodu. Leżałeś trzy dni obok ich zwłok, i nie płakałeś. - Łowca zaczął się rzucać.
- To nieprawda! Ty ich zabiłeś!
- Wiesz kim jestem? Jestem tym co masz w swoich oczach. Jestem cierpieniem. Jestem bólem, zdradą, śmiercią.
- Jesteś moimi oczami?
- Jestem twoim wewnętrznym głosem. Panuję nad twoim ciałem. Ty jesteś tylko narzędziem zbrodni, maszynką do zabijania. To jest twój cel - Przed oczami Łowcy pokazał się Charlie. Łowca poczuł jak mięśnie mu się rozluźniają, i wpada w błogi trans. Przez trzy minuty obserwował życie Charliego, po czym mięśnie znów się napięły i Łowca złapał głęboki oddech. - Rozumiesz kim jesteś? Psem szukającym zająca. Szukaj!
  • 3

#408

Dragwen.
  • Postów: 136
  • Tematów: 6
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

No widzicie, trzecia creepypasta po jednym dniu ;D
Jest na podstawie poprzedniej, ale jednak o całkowicie innej treści. całkowicie. Tylko zostawiłem parę motywów jak dziecko, ale to już zobaczycie po przeczytaniu. i Dobranoc :*

"Pamiętnik Schizofrenika"

Pacjent numer 006534
Dane: Gabriel Stone, 13 lat, m.urodzenia: Seattle (USA)
Schizofrenia w stopniu zaawansowanym, liczne samookaleczenia, próby samobójcze.
Zamknięty w izolatce numer 410 z powodu licznych prób samobójczych.

Pod byłą poduszką pacjenta w sali 265 znaleziono pamiętnik.

Fragmenty pamiętnika trzynastoletniego Gabriela Stone'a.

[...]

19 Października 2011
Mama powiedziała, że jestem chory i dlatego muszę pojechać do szpitala. Nie jestem chory, dlaczego ona nie może zrozumieć, że Vea istnieje naprawde?Była moją najlepszą przyjaciółką, jednak tak naprawdę Vea jest zła. Moja siostra tak powiedziała. Ona mnie ciągle drapała mnie po rękach swoimi długimi pazurami. Vea została w domu, ponieważ boi się wychodzić na zewnątrz. [...]

20 Października 2011
Dzisiaj w nocy gdy się obudziłem sufit był cały czerwony. Kapał. Coś z niego kapalo. Otwarłem usta i do mojej buzi wleciała jedna kropla. To była krew. Kapała ciągle, pytałem Lucasa, czy też ją czuję, on odpowiedział tylko, że nie ma czasu bo rozmawia z Toshio. Nie wiem, kim jest Toshio. nigdy go tutaj nie widziałem.

21 Października 2011
Odwiedziła mnie dzisiaj mama, Jodie została przeniesiona do innej sali. Szkoda, lubiałem Jodie. mama powiedziała, że jak wyzdrowieję, wrócę do domu. Przyniosła mi prezent, to była moja ulubiona poduszka. Pachniała Veą. Vea śmierdzi. Nie chcę tej poduszki. Dałem ją Lucasowi, powiedział że jest ładna. Widziałem coś pod jego łóżkiem, ruszało się. Powiedzialem o tym mamie, ale ona stwierdziła, że mi się przywidziało. Lucas powiedzia potem, że to był Toshio, on śpi pod łóżkiem.



22 Października 2011
Dzisiaj w nocy miałem koszmary, były w nich małe dzieci które chodziły po ścianach i suficie w moim pokoju. Ich dolne szczęki kołysały się z każdym ruchem.
Dzisiaj spotkałem Jodie na korytarzu. Postanowiliśmy iść razem w nasze ulubione miejsce. Gdy weszliśmy na schody, dziwnie się poczułem, jak by ktoś mnie obserwował. Nie mówiłem tego Jodie, jeszcze by pomyślała, że jestem świrnięty! [...] Wracając widziałem cień między drzewami. (namalowanymi na ścianie, dopisek redakcji) Powiedziałem to mojej przyjaciółce, jednak ona tylko oglądnęła się za siebie i powiedziała, że nic nie widzi. Opowiedziałem jej o moim koszmarze. [...]

23 Października 2011
Widziałem go. Obudziłem się w środku nocy. Stał nad moim łóżkiem i patrzył na mnie pustymi oczodołami. Jego dolna szczęka kołysała się na boki, ciekła z niej krew... Pielęgniarka powiedziała, że to był sen, żebym się nie przejmował.. Ale on był tam naprawdę... [...] Lucas powiedzial, że to jest zły brat bliźniak Toshio. Powiedział, że nawiedza nas w nocy ponieważ jest głodny. Zły brat bliźniak Toshio żywi się ciałem i krwią.

24 Października 2011
Słyszę je. Słyszę jak się śmieją. Chodzą na czworakach, widziałem dzisiaj ich na suficie, kapała na mnie krew, to było straszne! Rano nie zauważyłem żadnych kropel na mojej pościeli. [..]
Gdy to piszę znów słyszę kroki na korytarzu, one szepczą , że do nich dołączę. Ja tego nie chce, co się ze mną dzieję?

PATRZYMY NA CIEBIE

25 Października 2011
Gdy dziś otwarłem pamiętnik zobaczyłem wielki napis "PATRZYMY NA CIEBIE". Nie napisałem tego..
W kącie mojej sali ciągle widzę kucającą małą dziewczynkę.. Patrzy na mnie i co jakiś czas macha chudą rączką. Zastanawiam się, dlaczego siedzi w kącie jak ma wolne łóźko tuż ook mnie. Mówiłem do niej, pytałem o imię, ale nie odpowiadała. tylko nadal patrzyła. Pielęgniarka powiedziała, że nie ma tutaj żadnej dziewczynki. Mówiłem to wszystkim współlokatorom, jednak mi nie wierzą. Dzisiaj będę spać obrócony do dziewczynki plecami. Ona dziwnie się na mnie patrzy.

26 Października 2011
O boże, o boże, ona mnie dotknęła! Podeszła po prostu i to zrobiła! Jaki miała zimny dotyk! Teraz weszła na sufit, leży na nim, ma rozpuuszczone włosy, otaczają jej głowę jak aureola. patrzy się na mnie pustym wzrokiem a jaj szczęka kołysze się na boki. co jakiś czas kapie z niej krew. Na mnie! Nie chcę widzieć tej dziewczynki! Nie, nie! Nikt jej nie widzi, ale ona tam jest! POMOCY!
Nie mogę zasnąć, ona leży wprost nade mną...
POMOCY!
Słyszę ją, mówi do mnie. "Widzę cię, widzę cię".. Teraz.. teraz ona mówi straszne rzeczy. Nie chcę tego słuchać. Ona mówi o śmierci, krwi, zabijaniu.. Niech przestanie.. Niech przestanie...
Lucas powiedział, że to zemsta złego bliźniaka Toshio. Że zły bliźniak mnie nie lubi. Boję się go... Nie chcę.. NIE!

27 Października 2011
Mam dość, ona mówiła do mnie przez całą noc, mówiła o wisielcach, gilotynie, o śmieci i odcinanych kończynach. ciągle. bez przerwy. Gdy pielęgniarka zgasiła światło jej oczy świeciły się na czerwono. W nocy spod łóźek wyszły następne dzieci. Naliczyłem około 25 postaci. Są na suficie, ścianach, wszędzie. Ciągle do mnie mówią. Mówią brzydkie rzeczy.
Mam nóż... Dał mi go jeden z chłopców. Jest mały, ale bardzo ostry. One mówią żebym to zrobił. chyba ich posłucham, mam już dość.
Nie zrobiłem tego. one to zrobiły. wzięły mój nóż i wyrzuciły. Wszystkie na raz zeskoczyły na mnie z sufitu, gryzły, drapały, sprawiały ból. I ciągle mówiły straszne rzeczy.. Jestem cały podrapany, krew leje się z każdego zakątku mojego ciała. Czuję się coraz słabiej.

PATRZYMY NA CIEBIE
PATRZYMY NA CIEBIE
PATRZYMY NA CIEBIE
(słowa wydrapane paznokciem i krwią na końcu zeszytu)


Chłopak został przeniesiony do izolatki z powodu wielu zadrapań na całym ciele. Próbował odgryźć sobie język i palce u rąk. Jest jednak jedna mała uwaga.
Jak zdołał odgryźć sobie skórę na łokciu?
  • 2

#409

buddy213.
  • Postów: 16
  • Tematów: 1
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja ponadprzeciętna
Reputacja

Napisano

*
Popularny

Historia wymyślona przed chwilą, słuchając... Sami zgadniecie czego ;]


To nie fair. Dlaczego zawsze ja muszę stać na nocnej zmianie? Jestem snajperem, powinni mi dać kogoś do pomocy. Póki co jest spokojnie. Zimno, ale spokojnie. Mogę się oddać pisaniu i rysowaniu w moim notatniku.

Coś się poruszyło. To nie jest śmieszne, widzę człowieka stojącego jakieś trzysta metrów ode mnie. Patrzyłem nawet przez lunetę - widzę dokładnie jego kontury, ale nie ma flagi na mundurze. Mózg mówi mi żebym nie strzelał, ale serce bije mi tak mocno, że chyba zaraz samo wyleci i go zabije.

To coś stoi tam już trzecią godzinę bez ruchu. Udało mi się opanować strach i rysuję, ale nic mi nie wychodzi. Jedyne co zrobiłem to wymazałem penisa z tyłu zeszytu - myślałem że ta mania skończyła się w gimnazjum.

Ruszyło się! Po 4 godzinach dokładnie widzę, jak idzie, a właściwie sunie po ziemi w moją stronę. Robi to powoli, z taką gracją. Przypomniała mi się jedna muzyka... Jak ona brzmiała?

Cholera, on nie jest sam, teraz to zauważyłem. Idzie za nim kilkuset żołnierzy - tańczą ze sobą. Najgorsze jest to że widziałem ich niedawno martwych! Wywoziliśmy ich ze szpitala, i wrzucaliśmy do dołu. Teraz widzę kawałek twarzy tego mężczyzny. Ma chudą szczękę i kozią bródkę.

Stoi przy mnie. Muzyka jest coraz głośniejsza. Już wiem skąd ją znam! Sabaton ją nagrał jako wyjściówkę! Dead soldiers waltz - pamiętam dokładnie...

Widzę jego twarz. Jest przystojny, nie żebym był homo, mówię to obiektywnie. Martwi żołnierze tańczą, muzyka wiruje w mojej głowie. On wyciągnął rękę. Chyba prosi mnie do tańca. Ahhh... Nie powinienem, ale muzyka jest taka piękna... Poza tym nie będę sam.





Ahhh... Kolejny żołnierz znaleziony martwy. Jest zimny, jego oczy szkliste, tak jakby cała dusza z niego wyparowała. I ta cholerna piosenka leci w mojej głowie odkąd wstałem. Skąd ja ją kojarzę...

Użytkownik buddy213 edytował ten post 01.11.2011 - 09:34

  • 6

#410

buddy213.
  • Postów: 16
  • Tematów: 1
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja ponadprzeciętna
Reputacja

Napisano

Ostatnia pojawiła się w poprzednim poście, więc były dwie razem. Dodaję drugą - tak jakbyście chcieli mnie dwa razy zminusować ;]


Cisza. Nie licząc twojego psa w domu jesteś sam. W takich momentach chciałbyś mieszkać w mieście – głośne ulice i sąsiedzi. Nie. Teraz jesteś sam. Siedzisz w pokoju tyłem do drzwi, czytając jakieś głupie historie o duchach. Nie masz co robić?
Cisza. Zakłuca ją tylko stąpanie kogoś w hallu... Zaraz, przecież jesteś sam. - To pies. Tak, to na pewno pies. Łóżko masz już pościelane. Ale... Przecież nie ścielałeś łóżka. Wszystko staje się coraz dziwniejsze. Dziwny dreszcz przebiega po twoich plecach. Nieważne... To pewnie przemęczenie. Idę spać. Zamykasz strony I wyłączasz komputer. W ekranie monitora odbiła się dziwna twarz, ale po chwili znikła. Jest coraz straszniej. Zamykasz okno I odgarniasz kołdrę. Przesuwasz psa I kładziesz się. Miękka poduszka otula twoją głowę. Pies zaczyna się wiercić. Usypiasz...
Przesunąłeś psa, więc co stąpało w hallu? Nieważne, śpij... Będzie mi łatwiej
  • 3

#411

JachuPL.
  • Postów: 177
  • Tematów: 7
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja ponadprzeciętna
Reputacja

Napisano

Przedstawiam Wam pierwszą z trzech części mojej pasty. Zapraszam do czytania ;)

"Nigdy nie wiesz, kiedy umrzesz"


Trish właśnie szykowała się do wyjścia do koleżanki. Kończyła robić makijaż. Chwilę później sprawdziła czy ma dla niej prezent urodzinowy, po czym wyszła z mieszkanka. Do koleżanki dotarła starym klekoczącym autobusem. Cały czas miała wrażenie, że ktoś ją obserwuje.

- Cześć Trish! Wejdź, wszyscy na ciebie czekaliśmy!
- Cześć Margaret! Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin! Proszę, to dla ciebie!
To mówiąc wyciągnęła wazon. Nie był to jednak zwykły wazon. Był cały czarny, a na dnie miał wyryty nieznany symbol.
- Dziękuję! Jej jaki ładny wazon!
- Cieszę się, że ci się podoba.


Około północy wróciła z imprezy. Śmierdząca papierosami i wódką, ledwo trzymająca się na nogach. Rozebrała się w ciemnym przedpokoju, wzięła lekarstwa na nerki i zamierzała udać się na spoczynek, kiedy jej uszu dobiegł dziwny śmiech. "Przeklęte bachory sąsiadów", rzekła, chociaż wcale tak nie myślała. Ponownie usłyszała śmiech. Tym razem jej serce zaczęło walić jak oszalałe, a przez mózg przepływało miliardy scenariuszy jej śmierci. Przestraszona weszła do przedpokoju. Kątem oka zauważyła dziwne światła, które przesuwały się w jej stronę, by za chwilę zniknąć. Usłyszała warkot silnika. "Głupie reflektory, potrafią napędzić człowiekowi stracha", mruknęła. Wróciła do pokoju, położyła się do łóżka i zasnęła.

Obudziła się cała zlana potem. Spojrzała za okno - na zewnątrz było ciemno. Zerknęła na radiobudzik - wskazywał godzinę 3:44. Przez szybę w drzwiach zobaczyła światło w przedpokoju. "To pewnie znowu jakiś samochód, albo ten pieprzony kot". Przestraszona zemdlała na łóżku.

Ze "snu" wyrwał ją dźwięk telefonu.
- Cześć Trish, mówi Margaret! Słuchaj, musimy się jak najszybciej spotkać.
- Cześć, przyjdź do mnie o 19.
- OK, do zobaczenia.
- No pa.
Na zegarku była 15:44.

*Ding-dong*
- Cześć Trish, nie uwierzysz co się wczoraj stało.
- Hejka, wejdź i opowiadaj. Napijesz się czegoś? Kawy? Herbaty? Brandy?
Margaret zaśmiała się - "Alkoholu mi już wystarczy, wczorajszy nadal mnie trzyma. Poproszę herbatę, tylko bez cytryny."
*Chwilę później*
- Zatem, o czym chciałaś ze mną pogadać, Margaret?
Filiżanka z herbatą zadrżała w rękach młodej dziewczyny.
- To nie jest takie proste... Chodzi o dzisiejszą noc. Nie mogłam zmrużyć oka. Cały czas wydawało mi się, że ktoś lub coś mnie obserwuje.

To było takie dziwne uczucie, strach wymieszany z otępieniem... a może i nie?
- To dziwne, bo wczoraj też miałam coś takiego. Wydawało mi się, że słyszę śmiechy, widzę światła latające po domu...
Margaret momentalnie pobladła.
- Ś... Śś... Światła?
- Jasna cholera, Margaret, nie mów, że ty też je widziałaś!?
- Niestety... Ale dosyć o nocy, pogadajmy o Jasonie!
- Mówisz o tym przystojnym brunecie mieszkającym po drugiej stronie ulicy?
(...)

- Dzięki, że wpadłaś, Marge!
- Dziękuję za gościnę, Trish!
- Pa, miłej nocy!
Sama nie wierzyła w to, co mówi.

Trish znaleziono rano. Wokół niej panował nienaganny porządek. Jej ciało nie nosiło żadnych śladów walki, a federalni nie znaleźli żadnych odcisków palców należących do kogoś innego (poza oczywiście odciskami Margaret na filiżance w kuchni). Z domu nie zginęły żadne kosztowności, wszystko było na swoim miejscu, z wyjątkiem jednej rzeczy, która była nadprogramowa. Był nią pamiętnik, na którym nie było jakichkolwiek śladów użytkowania, brak odcisków palców, materiału, brak śladów jakiegokolwiek kontaktu z otoczeniem, które mogłoby pomóc sprawie. Posterunkowy Higgs, który przeszukiwał mieszkanie w poszukiwaniu poszlak, wziął do ręki tajemniczy przedmiot. Otworzył go na pierwszej stronie. Było na niej napisane: "Śmierć. Czym ona jest? Dla jednych jest końcem wszystkiego i to oni się mylą. To dopiero początek."

Ciąg Dalszy Nastąpi
  • 1

#412

PomidorowySer.
  • Postów: 130
  • Tematów: 4
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

Za rogiem



Też masz to dziwne uczucię, gdy wieczorem lub nocą wracasz po ciemku do błogo oświetlonego pokoju?
Masz wrażenie, że w ciemności za tobą, jest coś złego, okropnego.
Najczęściej po prostu przyśpieszasz kroku, lecz co się stanie, gdy jednak pójdziesz sprawdzić, czy niczego tam na pewno nie ma?
Gdy zapalisz światło, oni bardzo szybko się schowają tam, gdzie nie pomyślisz, by zajrzeć.
A co się stanie gdy nie zapalisz światła, tylko wejdziesz w ciemność?
Oni zabiorą cię tam, gdzie nikt nie usłyszy twojego krzyku.

Oni wiedzą, że wiesz...

Nie wychodź na korytarz. Oni czekają tam na ciebie.
  • -1

#413

Cold Ethyl.
  • Postów: 89
  • Tematów: 1
  • Płeć:Kobieta
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

*
Popularny

Insanity

Komputer dostałem dopiero gdy miałem dwanaście lat. Jakoś tak wyszło, wiec gdy moi kumple znali swoje maszyny na pamięć i ciągle rozmawiali o jakiś programach, których nazwy ja słyszałem pierwszy raz w życiu, ja dopiero odkrywałem świat gier.
Padło na serie Heroes.
Tak wiem, że każdy fan powie, że najlepsza jest trzecia część i tyle w tym temacie, ale mnie oczarowała część czwarta. Dostałem płytkę od kumpla, gdy pytałem się, czy ma jakąkolwiek grę, w której nie ma za dużo krwi (moja matka wtedy często sprawdzała mój komputer…). I jakoś tak wyszło.
Przeszedł WSZYSTKIE scenariusze w grze, kampanie także. Bez kodów oczywiście. Co prawda nie grałem na najtrudniejszym poziomie trudności. Nie chodziło o to, żeby wygrać, tylko, żeby zobaczyć co się dzieje dalej.
Nie będę was okłamywał, kampanie i ich długie opisy mnie oczarowały. Czytałem teksty kilkakrotnie i głównie dzięki nim przekonałem się do fantastyki.
Następnie zacząłem szukać w necie mapek fanów.
Gdy skończyłem już wszystko, zacząłem tworzyć scenariusze sam. HoM IV miał całkiem fajny i prosty, a jednocześnie rozbudowany kreator mapek.
Spędzałem tak większość czasu. Nawet, gdy nie siedziałem przy komputerze, to w szkole w zeszytach pisałem pomysły na scenariusze i rozwiązania.
No, ale w końcu mi przeszło.
I teraz minęły lata, zmieniłem komputer, ale ten stary został gdzieś w piwnicy. Ostatnio matka poprosiła mnie, żebym go przejrzał, czy działa, bo jak tak to chciała go komuś dać czy coś. To już grat jest, zjechałem chyba wszystko na nim, zasilacz wymieniany cztery razy. Ale i tak zrobiłem to o co mnie prosiła.
Zaciągnąłem go na górę do mojego pokoju, podpiąłem nowy monitor, myszkę, klawiaturę i głośniki. I włączyłem go.
Działał. Zimno i wilgoć mu nie zaszkodziły. Po chwili powitała mnie tapeta przedstawiająca chyba Necropolis.
Chyba potraficie sobie wyobrazić jak się wtedy uśmiechnąłem. Spojrzałem potem na ikonę HoMa i zdecydowałem.
Uruchomił się bez problemów. Zastanowiłem się i w końcu wybrałem któryś ze scenariuszy które stworzyłem sam.
„Poterzny mag Kharicol potrzebuje Twojej pomocy żebyś mu pomugł zdobyć Królestwo i pokonac złego gracza fioletowego”
Śmiałem się jak głupi, ale łezka w oku się zakręciła, musze przyznać.
Więc siedziałem ze trzy godziny i grałem w HoMa.
I wtedy znalazłem ten scenariusz.
Insanity.
Powtórzyłem ta nazwę jeszcze dwa razy. Brzmiała ładnie. Podobało mi się to słowo. Ale było jakieś dziwne.
Zacząłem się bać.
Nie potrafię tego wytłumaczyć.
Nie było możliwości, żebym to ja stworzył tą mapkę. Nie nazwałbym ją tak, pewnie byłaby to raczej „Wielka Wyprawa Ryceża Claveliusa” czy coś.
Musiałem w to zagrać. Czułem, że muszę.
Ale wtedy komputer zresetował się. Ot tak, nagle.
Powtórzyłem wszystko jeszcze raz i tym razem scenariusz otworzył się.
Bardzo duża mapa, dwóch graczy. Możliwości były dwie, albo to całkowity niewypał, albo coś genialnego.
Nie miałem wyboru i musiałem grać kolorem niebieskim.
Moja postac stała w podziemiach. Chyba. Wyglądała jak rycerz, ale nie miała obrazka postaci, ani imienia, ani historii. Na dodatek stał w kawałku ziemi, dwa kwadraty na dwa. W kącie był zablokowany teleporter.
Nic więcej.
Kolejna tura.
„Tu jest tak ciemno i zimno.”
Spojrzałem zdziwiony. No cóż…
Kolejna tura. Kolejna.
„Jesteśmy tacy samotni, to tak dobrze że ktoś nas odwiedził. Tęskniliśmy.”
Postaram się po prostu napisać wszystkie kwestie które przeczytałem.
„Nie opuszczaj nas”
„Siedzimy tu od tak dawna, jak mogłeś nas opuścić”
„Jak mogłeś”
I wreszcie cos dłuższego.
„To zaczęło się wiele miesięcy temu, gdy mój umysł umarł ale ciało nadal żyło. Pragnę światła, ale ono mnie zabija. Pragnę życia, ale nie mogę. Wtedy przyszli oni. Dali mi to. TO. Ale reszta nie chciała. Ha. Nie chciała. Chcieli mi to odebrać, resztkę tego co miałem. Ale ja nie dam. Nie dam.
Uwięzili mnie.
Nie dam”
Potem długo nie było nic. Bardzo długo. Aż w końcu…
„Uwolnij nas”
Patrzyłem zdziwiony na monitor. Czułem się… Dziwnie. Bałem się.
- Jak? – zapytałem cicho samego siebie, ale nie dostałem odpowiedzi.
Lecz już następna tura dała mi odpowiedź.
„Czy chcesz uwolnić tak/ nie”
Kliknąłem tak. Wtedy głaz zasłaniający teleporter zniknął a ja mogłem skorzystać z niego.
Teraz byłem na powierzchni. Mapa była ogromna, ale wyglądała jak robiona strasznie chaotycznie. Drzewa, skałki, kopalnie, ustawione bez składu i ładu, chyba tylko, żeby zapełnić przestrzeń. Nawet ich nie zajmowałem i nie zbierałem surowców, czułem, ze nie ma po co.
„Ach, nareszcie świeże powietrze po tak wielu miesiącach. Dziękuję ci, teraz poradzimy sobie sami”
I tak straciłem kontrolę nad moim komputerem. Dosłownie.
Nie miałem żadnej kontroli nad grą. Postać poruszała się sama. Ja tylko siedziałem przed monitorem i coraz bardziej zaczynałem się bać.
Rycerz mordował wszystko na swojej drodze. Po prostu szedł przed siebie i bił wszystko.
Co jakiś czas dostawałem również komunikaty
„To było straszne. Ale teraz my jesteśmy razem. Ty też jesteś z nami. To dobrze. Nie odchodź. Dziękujemy Ci”
„Sam zobaczysz co potrafimy”
Postać odkryła już prawie cała mapę, został tylko malutki kawałek w prawym górnym rogu. To tam musiał znajdować się gracz czerwony, przeciwnik.
Pytacie dlaczego wtedy nie zresetowałem gry, komputer, odłączyłem prąd? Bo byłem oczarowany. Dosłownie. Jak dziecko, któremu pokazuje się sztuczkę. Nie miałem pojęcia co się dzieje z gra, ale cholera, chciałem wiedzieć co będzie dalej.
„A więc nareszcie, teraz zobaczysz co to znaczy umrzeć, zdziro”
Rycerz zaatakował gracza czerwonego, barbarzyńcę kobietę. Jej imię brzmiało Mary Anne
Walka trwała szybko. Mój rycerz strzelił i po przeciwniczce.
„Nareszcie! Nic nas nie trzyma! Jesteśmy WOLNI. WOLNI WOLNI WOLNI WOLNI WOLNI WOLNI WOLNI WOWLOW WOLNI WIWLI WONLI WINLI WLNIWNWNILNWLNWLIOONWLWNONWILWIWOIWLINOLWNNIOLWNINOLWNI”
Gra wyłączyła się.
To było dziwne. Nie, inaczej, to było chore. Po prostu. Patrzyłem się zdziwiony na monitor.
I wtedy dostałem SMS.
„Wolni”
Bałem się. Cholernie się bałem.
„Wolni”
„Wolni”
Na laptopie ktoś wysłał mi wiadomości na gg.
„Wolni”
Zacząłem krzyczeć.
Zbiegłem na dół do kuchni i wziąłem nóż. Nie pytajcie dlaczego. Nie wiem, chciałem mieć cokolwiek do obrony. Siedziałem tam w kuchni, sam w domu, skulony w kącie z nożem w dłoni. Bałem się wrócić na górę do pokoju. Bałem się własnego komputera.
Wtedy zdzwonił telefon. Nie wiele myśląc podniosłem słuchawkę.
- Słuchaj, będę w domu za dwie godziny – powiedziała moja matka a ja odetchnąłem z ulga – Chcesz coś ze sklepu?
- Nie. Nawet nie wiesz, jak się cieszę że to ty dzwonisz…
- Tak, a cos sni wolni wolni wolni wolni wolni
Krzyknąłem i rzuciłem telefonem o szafke. Rozpadł się na kawałki. Ale pomimo tego nadal słyszałem głos mojej matki powtarzającej te chore słowa.
Wtedy zdecydowałem. Muszę iść na górę. Musze.
Pomału, dalej z nożem szedłem po schodach. W końcu stanąłem w pokoju.
Cały monitor komputera zaśmiecały wiadomości GG. Wszystkie o takiej samej treści.
Porwałem laptopa i uciekłem. Do piwnicy.
Siedziałem w kącie. Tutaj nikt do mnie nie pisał. Przynajmniej przez chwilę. Już chyba po dziesięciu minutach zacząłem dostać anonimowe e-maile.
Nigdy się jeszcze tak nie bałem. I chyba już nie będę się tak bał…
Wtedy również usłyszałem kroki na górze. Skuliłem się tylko mocniej w kącie.
Dostałem ostatniego e-maila
Myślałem, ze zwymiotuje.
To było zdjęcie.
Zdjęcie kobiety leżącej w kałuży krwi i rozwaloną głową.
„To jest Marry Ann. Dziękujemy. Dziękujemy. Wolni. To ty jej to zrobiłeś”
Wtedy drzwi od piwnicy zatrzasnęły się. Chociaż jestem pewien, że słyszałem kroki.
Siedzę tutaj trzecią godzinę. Strasznie chce mi się pić. Do kogokolwiek napiszę na gg czy e-maila, odpisuje mi tylko tym strasznym zdjęciem.
Proszę.
Pomóżcie.
  • 8

#414

Deferdus.
  • Postów: 11
  • Tematów: 1
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Nie wiem czy to było czy nie, i czy dobrze przetłumaczyłem ale:

GhostHouse.exe

Pewnego dnia, gdy byłem na stronie głównej ClickTeam, szperałem w sekcji „Ciekawe gry” i znalazłem grę zatytułowaną „GhostHouse”. To była gra numer 1 w tym miesiącu. Dziwne jest to, że zrzut ekrany obok gry, wcale nie obciąża strony. Odświeżyłem stronę, i nadal nie było obciążenia. Spróbowałem za pomocą Google Chrome (bo wcześniej użyłem Internet Explorer), i nadal zrzut nie sprawiał obciążenia.

Po kliknięciu na przycisk „Download” pokazało się okno dialogowe, w którym było napisane, że jedynym plikiem który można pobrać to „GhostHouse.exe”. Zapisałem go na dysku twardym. Pobrało się bardzo szybko. Sprawdziłem ten plik antywirusem, nic.

Chciałem zagrać, ale musiałem iść opiekować się dziećmi Ciotki Becky (co oznaczało że muszę mieć na oku Jessie i Corner’a). Wrzuciłem poprany plik na płytę CD i wziąłem go ze sobą. Po dotarciu do Ciotki, od razu pobiegłem do sypialni i usiadłem do komputera. Włożyłem CD do stacji dysków, i odpaliłem grę. Corner chciał wiedzieć co robię, powiedziałem, że gram w grę. Zapytał się, czy może popatrzeć, zgodziłem się.

Właśnie teraz wszystko zaczęło się robić dziwne. Gdy kliknąłem dwa razy na ikonę gry, ekran zaczął migać. Potem pojawił się tytuł gry. Nie było żadnego wprowadzenia, żadnego logo, po prostu wywaliło mnie na główne menu. Były tylko 3 możliwości: Nowa gra, Wczytaj grę, i opcje. Wybrałem opcje. Pojawiły się kolejne trzy możliwości: Dźwięk, Muzyka i wróć. Wszedłem w Dźwięk ale żadne ustawienia nie chciały się zmienić, podobnie było w Muzyce. Nie pozostało mi nic innego, jak wybrać wróć, i włączyć nową grę. Zostałem przeniesiony do gry bez fabuły…

Gra wyglądała jak zwykła strzelanka z perspektywy pierwszej osoby. Trzeba było zestrzelić wszystkie duchy, i ujść z życiem. Grafika była czarno-biała w 3D. Wyglądała jak gra na Playstation. Tak naprawdę, nie ma dużo do opisania, poza jednym wielkim pokojem. Był pełen duchów, a dokładnie gdzieś od 8 do 10. I było coraz dziwniej. Mój pasek życia spadał o 1 punkt w ciągu sekundy. Wkrótce zginąłem. Pokazał się prawie nieczytelny napis „GaMe OvEr” w krwawej czcionce. Następnie ekran komputera stał się niebieski bez żadnych napisów. Zdenerwowałem się, i postanowiłem wyłączyć komputer.

Ale zanim to uczyniłem Corner kazał mi patrzeć na ekran. Był czarny, słyszałem niski buczący dźwięk z komputera… Ale to było niemożliwe, nie mam głośników. Następnie na ekranie pokazał się obraz czyjejś twarzy, ale był rozrzucony na kawałki. Brzęczenie miało już wysoki ton. Odbywało się trzy razy przed końcem tego „video”, i pokazywał się biały napis „Nic nie znaleziono”. Jeśli chodzi o twarz wyglądała trochę jak twarz Jessie. Ja i Corner patrzyliśmy na siebie przez kilka minut, a potem chłopiec wyszedł z pokoju w szoku.

Kilka tygodni później zadzwonił telefon z domu Ciotki Becky. Kiedy podniosłem słuchawkę usłyszałem: „Hel… E… MT-D” Brzmiało to trochę jak głos Corner’a. Pobiegłem do ich domu tak szybko, jak to możliwe (mieszkali kilka ulic ode mnie, więc nie było daleko). Jak tylko dotarłem na miejsce nie mogłem nikogo znaleźć. Telewizor wydał niski buczący dźwięk. Ten sam co w komputerze w tedy, kiedy grałem w GhostHouse. Wszedłem do jadalni, i znalazłem Jessie. Miała surowy wyraz twarzy. Można było zobaczyć ciało Cornera. Na podłodze obok niego leżały kawałki innej skóry, leżące w stos, jak w grze. Za uwarzyłem, że komputer wydaje wysoki ton brzęczenia. Zdecydowałem się zadzwonić na policję.

Zadzwoniłem pod 911. I od razu przyjechali. Podbiegłem do oficera i powiedziałem mu, co się stało. Wszedł do środka i nic nie znalazł. Dał mi ostrzeżenie, żeby nie dzwonić na policję bez powodu, bo będę w tarapatach. Gdy opuścił dom Ciotki zastanowiłem się, jak nie mógł niczego znaleźć. Weszłem do środka, i w salonie znalazłem wszystkich oprócz Jessie. Zapytałem się gdzie ona jest, a Ciotka Becky odpowiedziała: „Nie wiem, nie widziałam jej od czasu, kiedy przyszedłeś obserwować moje dzieci”.

Jeżeli są jakieś błędy ortograficzne to sory, jestem dyslektykiem.

Zapraszam na moje forum o creepypastach, i innych rzeczach straszących ludzi ;) : www.creepypasts.pun.pl
  • 2

#415

JozinZbazin.
  • Postów: 16
  • Tematów: 1
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Nie jestem autorem tego textu!!


"ZDECYDUJ CZY POWINNISMY SIE UJAWNIC!"

Niewazne, kto przekazal ci te wiadomosc, dla ciebie ta osoba powinna pozostac anonimowa. Wazne jest to, co zrobisz z ta informacja!

Kazdy z was pragnie czynic uzytek ze swojej wolnej woli i doswiadczac szczescia.

Nam zostaly te dwie rzeczy pokazane i obecnie mamy do nich dostep. Wasza wolna wola zalezy od wiedzy o mocy, jaka posiadacie. Wasze szczescie zalezy od milosci, jaka dajecie i jaka otrzymujecie.
Jak wszystkie swiadome rasy na tym etapie rozwoju, mozecie czuc sie odizolowani na swojej planecie. To wrazenie sprawia, ze jestescie pewni swojego losu. Jednakze, znajdujecie sie na skraju wielkiego przewrotu, z którego zaledwie garstka ludzi zdaje sobie sprawe.
Nie do nas nalezy odpowiedzialnosc za zmiane waszej przyszlosci, jesli wy sami o tej zmianie nie zdecydujecie. Potraktujcie te wiadomosc jako swiatowe referendum a swoja odpowiedz jako glos.
Kim jestesmy?
Ani wasi naukowcy, ani przedstawiciele religijni nie wypowiadaja sie jednoznacznie na temat niewyjasnionych zjawisk nadprzyrodzonych, jakich ludzkosc byla swiadkami od tysiecy lat. Aby poznac prawde, trzeba jej stawic czolo bez filtrów wlasnych przekonan, bez wzgledu na to jak godne szacunku moga byc.
Coraz wieksza liczba waszych anonimowych naukowców bada nowe sciezki wiedzy i coraz bardziej zbliza sie do rzeczywistosci. Dzis wasza cywilizacja zalana jest oceanem informacji, z których tylko niewielka czesc, ta mniej niepokojaca, jest rozpowszechniana.
To, co w waszej historii wydawalo sie smieszne, badz nieprawdopodobne, czesto stawalo sie mozliwe a potem stawalo sie rzeczywistoscia, szczególnie w ciagu ostatnich 50 lat. Miejcie swiadomosc, ze przyszlosc bedzie jeszcze bardziej zaskakujaca. Odkryjecie rzeczy zarówno najgorsze jak i najlepsze.

Podobnie jak miliardy innych istot w tej galaktyce, my równiez jestesmy swiadomi, niektórzy nazywaja nas "istotami pozaziemskimi̶ 1;, choc rzeczywistosc jest jeszcze bardziej misterna.
Nie ma zadnej wiekszej róznicy miedzy nami a wami, poza doswiadczeniem kilku stopni ewolucji. Podobnie jak w kazdej zorganizowanej strukturze, w naszych wewnetrznych relacjach takze istnieje hierarchia. Nasza oparta jest na madrosci kilku ras. Zwracamy sie do was za aprobata tej hierarchii.
Podobnie jak wiekszosc z was, poszukujemy Najwyzszej Istoty. Dlatego tez nie jestesmy bogami ani bozkami, ale jestesmy wam równi w Kosmicznym Braterstwie.
Fizycznie nieco sie od was róznimy, ale wiekszosc z nas ma postac humanoidalna.
Istniejemy naprawde, ale wiekszosc z was jeszcze tego nie dostrzega. Nie jestesmy tylko zjawiskiem, ale swiadomoscia, jak wy. Nie udaje sie wam dostrzec nas, bo przez wiekszosc czasu pozostajemy niewidzialni dla waszych zmyslów oraz aparatury pomiarowej.
W chwili obecnej pragniemy zapelnic te luke w waszej historii. Podjelismy wspólna decyzje, ale to nie wystarczy. Potrzebujemy tez waszej decyzji. Poprzez te wiadomosc bedziecie mogli ja podjac! Kazdy z was osobiscie.
Nie mamy na Ziemi przedstawiciela, który móglby pomóc wam w podjeciu decyzji.
Dlaczego jestesmy niewidzialni?
Na pewnych etapach ewolucji, kosmiczne "ludzkosci" odkryly nowe formy nauki wykraczajace poza sfere materialna. Dematerializacja i materializacja stanowi ich czesc. Wasza ludzkosc osiagnela to w kilku laboratoriach w scislej wspólpracy z istotami pozaziemskimi kosztem niebezpiecznych kompromisów, które celowo sa ukrywane przed wami przez niektórych z waszych przedstawicieli.
Poza zjawiskami i obiektami powietrznymi, znanymi waszym naukowcom jako UFO, zbudowane zostaly jeszcze wielowymiarowe statki kosmiczne. Wiele osób mialo kontakt wzrokowy, sluchowy, dotykowy badz psychiczny z tymi statkami, z czego niektóre sa pod wplywem sil nadprzyrodzonych, które wami "rzadza̶ 1;. To, ze tak rzadko je widujecie spowodowane jest niezwyklymi korzysciami, jakie daje stan dematerializacji tych statków.
Poniewaz nie widzieliscie ich na wlasne oczy, nie wierzycie, ze istnieja. W pelni to rozumiemy.
Wiekszosc obserwacji dotyczy przypadków indywidualnych, po to by móc wplynac na dusze jednoczesnie nie zmieniajac zorganizowanego systemu. Jest to celowe dzialanie otaczajacych was ras, z róznych przyczyn i ma rózne rezultaty.
Dyskrecja ze strony negatywnych istot wielowymiarowych, które odgrywaja role w sprawowaniu wladzy w cieniu ludzkiej oligarchii, motywowana jest ich wola, by nikt nie wiedzial o ich obecnosci, oraz wladzy jaka posiadaja.
Nasz dyskrecja wynika z szacunku dla wolnej woli, dzieki której ludzi moga decydowac o swoich sprawach, tak by samodzielnie osiagnac techniczna i duchowa dojrzalosc. Wejscie ludzkosci do rodziny cywilizacji galaktycznych jest bardzo oczekiwane.
Mozemy pokazac sie wam i pomóc wam osiagnac to zjednoczenie. Nie zrobilismy tego do tej pory, poniewaz niewielu z was naprawde tego chcialo, glównie z powodu ignorancji, obojetnosci, leku, oraz poniewaz sytuacja tego nie wymagala, ani nie usprawiedliwiala. Wielu z tych, którzy badaja nasza obecnosc liczy swiatla noca, ale niczemu to nie sluzy. Czesto mysla o nas jak o przedmiotach, gdy tu chodzi o swiadome istoty.
Kim jestescie?
Jestescie spadkobiercami wielu tradycji, które przez wieki wzajemnie sie wzbogacaly. To samo odnosi sie do innych gatunków na Ziemi. Waszym celem jest zjednoczenie sie w poszanowaniu tych korzeni, by ukonczyc wspólny projekt. Wydaje sie, ze wyglad (aspekt zewnetrzny) waszych kultur prowadzi do podzialów miedzy wami, poniewaz przedkladacie go nad swa glebsza istote. Ksztalt jest teraz wazniejszy niz esencja waszej subtelnej natury. Ta przewaga formy jest bastionem chroniacym przed jakikolwiek niebezpieczenstwem .
Wzywamy was byscie przezwyciezyli ksztalt a jednoczesnie nadal szanowali go za jego bogactwo i piekno. Zrozumienie swiadomosci formy sprawia, ze kochamy ludzi w calej ich róznorodnosci. Pokój nie znaczy, ze nie ma wojny, sklada sie na niego stawanie sie tym, czym w rzeczywistosci jestescie: braterstwem podobnych sobie.
Ilosc rozwiazan, jakie sa dla was dostepne zmniejsza sie. Jedna z nich jest kontakt z inna rasa, która bylaby odbiciem tego, kim jestescie w rzeczywistosci.
Jaka jest wasza sytuacja?
Poza rzadkimi okazjami, nasze interwencje mialy niewielki wplyw na wasza zdolnosc do podejmowanie zarówno indywidualnych jak i wspólnych decyzji dotyczacych waszej przyszlosci. Nasza motywacja byla nasza znajomosc waszych glebokich mechanizmów psychologicznych.
Doszlismy do wniosku, ze wolnosc jest budowana kazdego dnia, gdy istota staje sie swiadoma siebie i swojego otoczenia, stopniowo pozbywajac sie bezwolnosci i ograniczen, jakiekolwiek one sa. Pomimo wielki odwaznych i pelnych zapalu ludzi, ten bezwlad jest sztucznie utrzymywany dla zysku, jaki ma rozwijajaca sie scentralizowana wladza.
Do niedawna ludzkosc miala wystarczajaca kontrole nad swoimi decyzjami. Ale stopniowo traci coraz bardziej kontrole nad wlasnym losem, ze wzgledu na wzrastajace wykorzystanie zaawansowanych technologii, których skutki smiertelne dla ludzkiego i ziemskiego ekosystemu staja sie nieodwracalne. Powoli, ale stale tracicie swa niezwykla zdolnosc, by czynic zycie czyms pozadanym. Wasza zywotnosc spadnie w sztuczny sposób, niezaleznie od waszej wlasnej woli. Istnieja technologie, które maja wplyw zarówno na umysl jak i na cialo. Takie plany sa juz w drodze.
Mozna to zmienic, o ile zachowacie w sobie te twórcza sile, nawet jesli wspólistniec bedzie ona z ciemnymi intencjami, tych którzy potencjalnie moga wami rzadzic. Z tego powodu pozostajemy niewidzialni. Ta indywidualna moc zniknie, jesli z wielka moca nie zareagujecie wspólnie. Nadchodzi czas przelomu, jakkolwiek to rozumiecie.
Ale czy macie czekac do ostatniej chwili by znalezc rozwiazanie? Czy musicie spodziewac sie lub doswiadczac bólu?
W waszej historii pelno jest przykladów spotkan ludów, które musialy odkryc siebie nawzajem w warunkach czesto konfliktowych. Podboje niemal zawsze dokonywane byly ze szkoda dla innych. Ziemia stala sie teraz wioska, gdzie wszyscy znaja sie nawzajem, ale konflikty wciaz trwaja, zagrozenia róznego rodzaju narastaja i sa coraz silniejsze.
Choc istota ludzka jako jednostka ma wiele potencjalnych umiejetnosci, nie umie z nich korzystac z godnoscia. To dotyczy zdecydowanej wiekszosci z was, glównie ze wzgledów geopolitycznych.
Jest was kilka miliardów. Wyksztalcenie waszych dzieci i warunki zycia, jak równiez warunki zycia wielu zwierzat i roslin sa uzaleznione od garstki przedstawicieli politycznych, finansowych, wojskowych i religijnych.
Wasze mysli i wierzenia sa tak skonstruowane, by mogly sluzyc interesom mniejszosci, byscie byli niewolnikami, lecz jednoczesnie by dac wam wrazenie, ze w pelni kontrolujecie swój los, generalnie tak wyglada rzeczywistosc.
Ale od pragnienia do faktów jest dluga droga, zwlaszcza, kiedy nie zna sie regul gry. Tym razem nie jestescie zdobywcami. Podawanie stronniczych informacji to strategia stosowana od tysiacleci wobec ludzkich istot. Natychmiastowe sztuczne wywolywanie w was uczuc emocji, badz wprowadzanie organizmów, które nie sa czescia was poprzez technologie jest jeszcze starsza strategia.
Obok wspanialych mozliwosci rozwoju istnieje zagrozenie zniszczeniem i kleska. Te niebezpieczenstwa i mozliwosci istnieja teraz. Widzicie jednak tylko to, co sie wam pokazuje. Wyczerpanie sie zasobów naturalnych jest zaprogramowane, tymczasem nie zostal opracowany zaden dlugoterminowy wspólny projekt.
Mechanizmy wyczerpania ekosystemu przekroczyly nieodwracalny limit. Brak zasobów naturalnych oraz ich niesprawiedliwy podzial - a ich cena bedzie rosla z dnia na dzien - spowoduje bratobójcze walki na wielka skale, równiez w sercu waszych miast i wsi.
Rosnie nienawisc, ale milosc takze. Dzieki temu wierzycie w to, ze mozecie znalezc rozwiazanie. Ale masa krytyczna jest niewystarczajaca a sabotaz jest bardzo sprytnie przeprowadzany.
Ludzkie zachowanie, uformowane w przeszlosci nawyki i uwarunkowania powoduja takie obezwladnienie, ze ta perspektywa prowadzi was w slepy zaulek. Powierzacie te problemy przedstawicielom, których oddanie wspólnemu, dobrze pojetemu interesowi, ustepuje interesom korporacji. Oni zawsze debatuja nad forma, ale rzadko nad trescia.
W momencie dzialania, opóznienia skumuluja sie do tego stopnia, ze bedziecie mogli nie tyle wybierac, co poddac sie. Wlasnie dlatego, bardziej niz kiedykolwiek w przeszlosci, wasze dzisiejsze decyzje beda mialy bezposredni i znaczacy wplyw na to czy jutro przetrwacie.
Co mogloby radykalnie odmienic ten bezwlad typowy dla cywilizacji? Skad ma przyjsc zbiorowa swiadomosc, która zjednoczy wszystkich i zatrzyma ten bieg przed siebie na oslep?
Plemiona, populacje, narody zawsze stykaly sie ze soba i wzajemnie na siebie oddzialywaly. W obliczu zagrozen dla calej ludzkiej rodziny, byc moze nadszedl czas na blizsza wspólprace.

Lada moment nadejdzie wielka fala. Aspekty jej pojawienia sie beda zarówno bardzo pozytywne jak i bardzo negatywne.
Kim jest "trzecia strona"?
Sa dwa sposoby by nawiazac kosmiczny kontakt z inna cywilizacja: albo przez przedstawicieli, albo bezposrednio z poszczególnymi osobami, bez wyrózniania jakiejs konkretnej grupy. Pierwszy sposób wiaze sie z konfliktem interesów, drugi sposób przynosi swiadomosc.
Pierwszy sposób zostal wybrany przez grupe ras, które chca utrzymywac ludzkosc w niewolnictwie, dzieki czemu moga kontrolowac zasoby ziemskie, genotyp oraz energie ludzkich emocji.
Drugi sposób zostal wybrany przez grupe ras zjednoczonych w duchu sluzby. Z naszej strony, wybralismy bezinteresowna sluzbe i kilka lat temu zwrócilismy sie do przedstawicieli wladzy, którzy odrzucili nasza wyciagnieta do zgody reke pod pretekstem, ze nie jest to zgodne z interesem ich strategicznej wizji.
Wlasnie dlatego poszczególne osoby musza dzis wybrac same bez wtracania sie ze strony przedstawicieli wladzy. Proponujemy wam teraz to, co zaproponowalismy wtedy tym, którzy, jak wierzylismy, mogli przyczynic sie do waszego szczescia!
Wiekszosc z was ignoruje fakt, ze istoty pozaziemskie braly udzial w sprawowaniu scentralizowanej wladzy, bedac dla was niewykrywalnymi do tego stopnia, ze nawet nie podejrzewacie ich istnienia. Niemalze przejeli nad wami kontrole w niezauwazalny sposób. Nie musza nawet ujawnic sie na planie fizycznym, co wlasnie w najblizszej przyszlosci mogloby sprawic, ze beda niezwykle skuteczni i beda siac postrach. Jednakze, miejcie swiadomosc, ze duza liczba waszych przedstawicieli walczy z tym niebezpieczenstwem ! Miejsce swiadomosc, ze nie wszystkie porwania przez UFO sa przeciwko wam. Trudno jest rozpoznac prawde!
Jak w takich warunkach mozecie korzystac z wolnej woli, gdy jestescie tak bardzo manipulowani? Od czego tak naprawde jestescie wolni?
Pokój i zjednoczenie waszych narodów bylyby pierwszym krokiem ku harmonii z cywilizacjami innymi, niz wasza.
I wlasnie tego ci, którzy manipuluja wami z ukrycia chca uniknac za wszelka cene, dzielac rzadza! Rzadza równiez tymi, którzy rzadza wami. Ich moc pochodzi z tego, ze moga zasiac w was nieufnosc i lek. To bardzo szkodzi waszej kosmicznej naturze.
Ta wiadomosc nie mialaby sensu gdyby nie to, ze dzialalnosc istot wami manipulujacych siegnela szczytu i gdyby nie to, ze ich zwodnicze i mordercze plany moga sie stac rzeczywistoscia za kilka lat. Terminy ich realizacji zblizaja sie ku koncowi i ludzkosc doswiadczy niespotykanych cierpien w ciagu kolejnych dziesieciu cykli.
Aby obronic sie przed ta agresja, która nie ma twarzy, musicie przynajmniej miec wystarczajaco duzo informacji o tym, co prowadzi do rozwiazania tego problemu.
Tak samo jak wsród ludzi, takze, wsród tych, którzy chca was zdominowac istnieje opozycja. Tu nie wystarczy wyglad, by odróznic wrogów od przyjaciól. W waszym obecnym stanie psychiki, niezwykle trudno bedzie wam ich odróznic. Oprócz intuicji, gdy przyjdzie czas, bedzie wam potrzebne szkolenie.
Majac swiadomosc jak cenna jest wolna wola, przedstawiamy wam alternatywe.
Co mozemy zaoferowac?
Mozemy wam zaoferowac bardziej holistyczna wizje wszechswiata i zycia, konstruktywne wspóldzialanie, doswiadczenie sprawiedliwych i braterskich kontaktów, wiedze techniczna prowadzaca do wyzwolenia, zlikwidowanie cierpienia, panowanie nad wlasna moca, dostep do nowych form energii oraz lepsze pojmowanie swiadomosci.
Nie mozemy pomóc wam w przezwyciezeniu indywidualnych i zbiorowych leków, i nie narzucimy praw, których byscie sami nie wybrali.
Co bedziemy z tego miec?
Jesli zdecydujecie, ze taki kontakt ma nastapic, z radoscia zapewnimy istnienie braterskiej równowagi w tym rejonie wszechswiata, owocna wspólprace dyplomatyczna, i wielka radosc wynikajaca ze swiadomosci, ze zjednoczyliscie sie, by dokonac tego, co lezy w zakresie waszych mozliwosci. We wszechswiecie Radosc jest niezwykle cenna, bowiem jej energia jest boska.
Jakie pytanie wam zadajemy?
"CZY CHCECIE BYSMY SIE UJAWNILI?"
Jak odpowiedziec na to pytanie?
Prawde duszy mozna odczytac poprzez telepatie. Wystarczy, ze jasno zadacie sobie to pytanie i udzielicie odpowiedzi, tak jak chcecie indywidualnie badz w grupie. Niewazne czy jestescie posrodku miasta czy pustyni, to nie ma wplywu na wasza odpowiedz. TAK albo NIE, NATYCHMIAST PO ZADANIU SOBIE PYTANIA! Po prostu zróbcie to jakbyscie mówili do siebie, ale myslcie o wiadomosci.
To uniwersalne pytanie i tych kilka slów w odpowiednim kontekscie wiele znaczy. Nie pozwólcie by ogarnela wad niepewnosc. Wlasnie dlatego powinniscie przemyslec to z pelna swiadomoscia. Aby polaczyc jak najlepiej pytanie z odpowiedzia radzimy by odpowiedziec po ponownym przeczytaniu tej wiadomosci.
Nie spieszcie sie z odpowiedzia. Oddychajcie gleboko i pozwólcie, by przeniknela was moc waszej wolnej woli. Badzcie dumni z tego, kim jestescie! Problemy, jakie macie, mogly was oslabic. Zapomnijcie o nich na kilka minut po to byscie byli soba. Poczujcie jak sila w was rosnie. Macie wladze nad soba!
Jedna mysl, jedna odpowiedz moze drastycznie zmienic wasza najblizsza przyszlosc, w taki czy inny sposób.
Wasza indywidualna decyzja, by zapytac siebie, czy mamy ujawnic sie na planie materialnym, jest cenna i wazna dla nas.
Mozecie wybrac sposób, jaki najbardziej ci odpowiada. Rytualy sa bezuzyteczne. Szczera prosba z serca i wolnej woli zawsze dotrze do tych z nas, do których jest wysylana.
W swoich prywatnych wyborach okreslicie swoja przyszlosc.
Jaki bedzie efekt?
Decyzje te powinno podjac jak najwiecej z was, nawet jesli bedzie sie zdawalo, ze to tylko mniejszosc. Zalecane jest jej rozpowszechnienie w kazdy mozliwy sposób, w tylu jezykach w ilu to mozliwe, wsród osób was otaczajacych, bez wzgledu na to, czy wydaja sie byc otwarci czy nie na nowa wizje przyszlosci.
Zróbcie to w humorystyczny lub ironiczny sposób, jesli to ma wam pomóc. Mozecie nawet otwarcie sie naigrywac, jesli dzieki temu bedziecie sie lepiej czuc, ale nie badzcie obojetni, bo przynajmniej w taki sposób mozecie uczynic uzytek ze swojej wolnej woli.
Zapomnijcie o falszywych prorokach i przekazach na nasz temat, jakie otrzymaliscie. Ta prosba jest jedna z najglebszych, jakie moga byc. Samodzielne podjecie decyzji jest waszym prawem, jak równiez wasza odpowiedzialnoscia !
Pasywnosc prowadzi jedynie do braku wolnosci. Podobnie, brak decyzji nigdy nie jest skuteczny. Jesli chcecie dzialac w zgodzie ze swoimi przekonaniami, co jest dla nas zrozumiale, mozecie powiedziec NIE. Jesli nie wiecie, jaka podjac decyzje nie mówcie TAK z czystej ciekawosci. To nie przedstawienie, to codzienne prawdziwe zycie. MY ZYJEMY!
W waszej historii pelno jest przykladów, kiedy niewielkie grupy pelnych determinacji kobiet i mezczyzn potrafily zmienic bieg wydarzen.
Tak samo jak mala grupa moze przejac wladze na Ziemi i miec wplyw na losy wiekszosci, tak i mala grupa moze radykalnie odmienic wasz los, jako odpowiedz na niemoc w obliczu tak wielkiej bezwolnosci i przeszkód! Mozecie ulatwic narodziny ludzkosci do Braterstwa.
Jeden z waszych filozofów powiedzial: "Dajcie mi punkt podparcia a porusze Ziemie".
Rozpowszechnienie tej wiadomosci bedzie punktem podparcia, staniemy sie dzwignia na cale swietlne lata, w rezultacie naszego pojawienia sie bedziecie mogli ... poruszyc Ziemie.
Jakie beda konsekwencje decyzji na tak?
Dla nas natychmiastowa konsekwencja zbiorowej decyzji na tak bedzie materializacja naszych statków na waszym niebie i na Ziemi.
Dla was bezposrednim efektem bedzie gwaltowne porzucenie wielu dogmatów i przekonan.
Prosty kontakt wzrokowy spowodowalby wielkie reperkusje dla waszej przyszlosci. Duza czesc nauki zostalaby zmodyfikowana na zawsze. Organizacja waszych spoleczenstw na zawsze zmienilaby sie zdecydowanie na lepsze, we wszystkich dziedzinach. Moc bylaby domena jednostek, poniewaz zobaczylibyscie, ze istniejemy. A dokladniej, zmienilaby sie wasza skala wartosci!
Dla nas najwazniejsze byloby to, ze ludzkosc stalaby sie jedna rodzina wobec tego "nieznanego& #8221;, które reprezentujemy!
Niebezpieczenstwo oddaliloby sie od was, poniewaz bezposrednio zmusilibyscie tych nieproszonych gosci, tych, którzy nazywamy "trzecia strona" by sie ujawnili i znikneli. Wszyscy nosilibyscie to samo imie i mieli te same korzenie: Ludzkosc!
Pózniej mozliwa bylaby pokojowa i pelna szacunku wymiana, jesli tak byscie zdecydowali. Teraz, ten, kto jest glodny nie moze sie usmiechac, ten, kto sie boi, nie moze nas powitac. Smutno nam, gdy widzimy mezczyzn, kobiety i dzieci doswiadczajacych glebokiego cierpienia ciala i duszy, podczas gdy nosza w sobie takie swiatlo.

To swiatlo moze byc wasza przyszloscia. Nasze stosunki moga byc postepowe.
Przebiegaloby to w etapach kilku lub kilkudziesieciolet nich: pojawienie sie naszych statków, fizyczne pojawienie sie wsród ludzi, wspólpraca w zakresie rozwoju technicznego i duchowego, odkrywanie czesci galaktyki.
Za kazdym razem mielibyscie nowy wybór. Moglibyscie sami zdecydowac czy przekroczenie kolejnego progu jest konieczne dla waszego zewnetrznego i wewnetrznego dobrobytu. Zadna decyzja nie bylaby podjeta jednostronnie. Odeszlibysmy, gdybyscie wspólnie podjeli taka decyzje.
Zaleznie od szybkosci rozpowszechniania wiadomosci minie kilka tygodni badz miesiecy zanim sie ujawnimy, jesli taka bedzie decyzja wiekszosci z tych, którzy skorzystaja z mozliwosci wyboru i jesli wiadomosc zostanie wystarczajaco rozpropagowana.
Glówna róznica miedzy waszymi modlitwami do istot duchowych a wasza obecna decyzja jest bardzo prosta: my mamy mozliwosci techniczne do materializacji!
Dlaczego jest to taki historyczny dylemat?
Wiemy, ze "obcy" uwazani sa za wrogów tak dlugo jak sa symbolem "nieznanego& #8221;. Na poczatkowym etapie emocje, jakie wywola nasze pojawienie sie, wzmocnia zwiazki miedzy wami na skale swiatowa.
Skad bedziecie wiedziec, czy nasze przybycie bedzie konsekwencja waszego zbiorowego wyboru? Bo inaczej bylibysmy tu juz dawno, na waszym poziomie zycia! Jesli nas jeszcze nie ma to, dlatego, ze nie podjeliscie takiej decyzji w wyrazny sposób.
Niektórzy z was moga myslec, ze chcemy byscie uwierzyli, ze sami wybraliscie, choc nie byloby to prawda, po to bysmy mogli usprawiedliwic nasze przybycie. Jaki interes mielibysmy w tym, by otwarcie oferowac wam cos, do czego nie macie jeszcze dostepu, dla dobra wiekszosci z was?
Jak mozecie miec pewnosc, ze nie jest to jedynie kolejna subtelna manipulacja "trzeciej strony", by was jeszcze bardziej zniewolic? Bo walka jest skuteczniejsza, jesli wiemy, z czym walczymy. Czy terroryzm, który was toczy nie jest najlepszym przykladem?
Cokolwiek sie dzieje, wy jestescie jedynymi sedziami w swoich wlasnych sercach i duszach! Kazdy wasz wybór bedzie dobry i zostanie uszanowany! Pod nieobecnosc przedstawicieli ludzkosci, którzy potencjalnie mogliby wprowadzic was w blad, ignorujcie wszystko, co nas dotyczy jak równiez to, co pochodzi od tych, którzy wami manipuluja bez waszej zgody.
W sytuacji, w której sie znajdujecie, zasada bezpieczenstwa mówiaca, ze lepiej nie próbowac nas odnalezc juz nie obowiazuje. Juz jestescie w puszce Pandory, która "trzecia strona" stworzyla wokól was. Jakakolwiek bedzie wasza decyzja musicie sie z niej wydostac.
W obliczu takiego dylematu - jedna nieznana przeciw drugiej, musicie kierowac sie intuicja. Czy chcecie nas zobaczyc na wlasne oczy, czy tylko wierzyc w to, co mówia wasi filozofowie? Oto jest prawdziwe pytanie!
Po tysiacleciach ten dzien, taki wybór wczesniej czy pózniej musial nadjesc - wybór miedzy dwoma niewiadomymi
Po co rozpowszechniac te wiadomosc?
Przetlumaczcie i rozpowszechnijcie te wiadomosc. Takie dzialanie bedzie mialo nieodwracalny i historyczny wplyw na wasza przyszlosc w skali tysiacleci, w przeciwnym przypadku opózni to mozliwosc wyboru o kilka lat, co najmniej o jedno pokolenie, jesli to pokolenie dozyje.
Rezygnacja z wyboru oznacza poddanie sie woli innych. Niepoinformowanie innych oznacza ryzyko, ze wynik bedzie niezgodny z oczekiwaniami. Obojetnosc oznacza dobrowolna rezygnacje z wolnej woli.
To dotyczy waszej przyszlosci. Tu chodzi o wasz rozwój.
Mozliwe, ze nie przyjmiecie tego zaproszenia, oraz, ze z powodu braku informacji przejdzie ono bez echa. Tak czy inaczej, we wszechswiecie zadne pragnienie nie jest ignorowane.
Wyobrazcie sobie, ze pojawilibysmy sie jutro. Tysiace statków. Wyjatkowy szok kulturowy we wspólczesnej historii ludzkosci. Wtedy bedzie za pózno, by zalowac decyzji, bo niczego nie da sie juz wtedy odwrócic. Nalegamy, byscie nie spieszyli sie z decyzja, ale przemysleli to! I zdecydowali!
Wplywowe media nieszczególnie beda zainteresowane rozpowszechnianiem tej wiadomosci. Dlatego wlasnie twoim zadaniem, jako anonimowej, ale wyjatkowej, myslacej i kochajacej istoty, jest przekazanie jej dalej.
Sami budujecie wlasny los...
"CZY CHCECIE BYSMY SIE UJAWNILI?"
  • 0

#416

Nelia.
  • Postów: 6
  • Tematów: 2
  • Płeć:Kobieta
Reputacja Nieszczególna
Reputacja

Napisano


Nie wiem czy to było czy nie, i czy dobrze przetłumaczyłem ale:

GhostHouse.exe

Pewnego dnia, gdy byłem na stronie głównej ClickTeam, szperałem w sekcji „Ciekawe gry” i znalazłem grę zatytułowaną „GhostHouse”. To była gra numer 1 w tym miesiącu. Dziwne jest to, że zrzut ekrany obok gry, wcale nie obciąża strony. Odświeżyłem stronę, i nadal nie było obciążenia. Spróbowałem za pomocą Google Chrome (bo wcześniej użyłem Internet Explorer), i nadal zrzut nie sprawiał obciążenia.

Po kliknięciu na przycisk „Download” pokazało się okno dialogowe, w którym było napisane, że jedynym plikiem który można pobrać to „GhostHouse.exe”. Zapisałem go na dysku twardym. Pobrało się bardzo szybko. Sprawdziłem ten plik antywirusem, nic.

Chciałem zagrać, ale musiałem iść opiekować się dziećmi Ciotki Becky (co oznaczało że muszę mieć na oku Jessie i Corner’a). Wrzuciłem poprany plik na płytę CD i wziąłem go ze sobą. Po dotarciu do Ciotki, od razu pobiegłem do sypialni i usiadłem do komputera. Włożyłem CD do stacji dysków, i odpaliłem grę. Corner chciał wiedzieć co robię, powiedziałem, że gram w grę. Zapytał się, czy może popatrzeć, zgodziłem się.

Właśnie teraz wszystko zaczęło się robić dziwne. Gdy kliknąłem dwa razy na ikonę gry, ekran zaczął migać. Potem pojawił się tytuł gry. Nie było żadnego wprowadzenia, żadnego logo, po prostu wywaliło mnie na główne menu. Były tylko 3 możliwości: Nowa gra, Wczytaj grę, i opcje. Wybrałem opcje. Pojawiły się kolejne trzy możliwości: Dźwięk, Muzyka i wróć. Wszedłem w Dźwięk ale żadne ustawienia nie chciały się zmienić, podobnie było w Muzyce. Nie pozostało mi nic innego, jak wybrać wróć, i włączyć nową grę. Zostałem przeniesiony do gry bez fabuły…

Gra wyglądała jak zwykła strzelanka z perspektywy pierwszej osoby. Trzeba było zestrzelić wszystkie duchy, i ujść z życiem. Grafika była czarno-biała w 3D. Wyglądała jak gra na Playstation. Tak naprawdę, nie ma dużo do opisania, poza jednym wielkim pokojem. Był pełen duchów, a dokładnie gdzieś od 8 do 10. I było coraz dziwniej. Mój pasek życia spadał o 1 punkt w ciągu sekundy. Wkrótce zginąłem. Pokazał się prawie nieczytelny napis „GaMe OvEr” w krwawej czcionce. Następnie ekran komputera stał się niebieski bez żadnych napisów. Zdenerwowałem się, i postanowiłem wyłączyć komputer.

Ale zanim to uczyniłem Corner kazał mi patrzeć na ekran. Był czarny, słyszałem niski buczący dźwięk z komputera… Ale to było niemożliwe, nie mam głośników. Następnie na ekranie pokazał się obraz czyjejś twarzy, ale był rozrzucony na kawałki. Brzęczenie miało już wysoki ton. Odbywało się trzy razy przed końcem tego „video”, i pokazywał się biały napis „Nic nie znaleziono”. Jeśli chodzi o twarz wyglądała trochę jak twarz Jessie. Ja i Corner patrzyliśmy na siebie przez kilka minut, a potem chłopiec wyszedł z pokoju w szoku.

Kilka tygodni później zadzwonił telefon z domu Ciotki Becky. Kiedy podniosłem słuchawkę usłyszałem: „Hel… E… MT-D” Brzmiało to trochę jak głos Corner’a. Pobiegłem do ich domu tak szybko, jak to możliwe (mieszkali kilka ulic ode mnie, więc nie było daleko). Jak tylko dotarłem na miejsce nie mogłem nikogo znaleźć. Telewizor wydał niski buczący dźwięk. Ten sam co w komputerze w tedy, kiedy grałem w GhostHouse. Wszedłem do jadalni, i znalazłem Jessie. Miała surowy wyraz twarzy. Można było zobaczyć ciało Cornera. Na podłodze obok niego leżały kawałki innej skóry, leżące w stos, jak w grze. Za uwarzyłem, że komputer wydaje wysoki ton brzęczenia. Zdecydowałem się zadzwonić na policję.

Zadzwoniłem pod 911. I od razu przyjechali. Podbiegłem do oficera i powiedziałem mu, co się stało. Wszedł do środka i nic nie znalazł. Dał mi ostrzeżenie, żeby nie dzwonić na policję bez powodu, bo będę w tarapatach. Gdy opuścił dom Ciotki zastanowiłem się, jak nie mógł niczego znaleźć. Weszłem do środka, i w salonie znalazłem wszystkich oprócz Jessie. Zapytałem się gdzie ona jest, a Ciotka Becky odpowiedziała: „Nie wiem, nie widziałam jej od czasu, kiedy przyszedłeś obserwować moje dzieci”.

Jeżeli są jakieś błędy ortograficzne to sory, jestem dyslektykiem.

Zapraszam na moje forum o creepypastach, i innych rzeczach straszących ludzi ;) : www.creepypasts.pun.pl


Jejku, już bym dała plusa gdyby nie ostatnie zdanie... "Sorry jestem dyslektykiem".


Oj, przepraszam że dwa razy mi się zrobiło. Edytowałam zamiast usunąć X.X

Hmm... Dodam taką krótką pastę. Gdzieś zasłyszana, nie wiem czy już tu była ale i tak spróbuję.

Karolina była normalną studentką mieszkającą ze swoją koleżanką w akademiku. Miała kochającego chłopaka i rodzinę, ba, nawet psa. Do czasu. W tym momencie Karolina jest leczona. Stała się psychiczna. Jedyne zdanie jakie umie powiedzieć to " mogłam zapalić ". Po tym wszystkim co się stało tylko jedna strona jej pamiętnika przetrwała. Reszta została porwana i zakrwawiona, nie do odczytania. Ale to chyba była też najciekawsza strona. Trzy wpisy.

6 styczeń 2010
Ale super! Krzysiek zaprosił mnie na niesamowitą noc! Powiedział że będziemy szaleć... Nie mogę się doczekać!

7 styczeń 2010
Jestem już u Krzyśka jest jakoś koło godziny 21. Już się nie mogę doczekać! Ale chwila... Nie wzięłam rzeczy... pójdę do akademika z Krzysiem i wezmę je z pokoju.

Wróciłam! Nie zapalałam światła, Aśka by się na pewno zdenerwowała gdybym ją obudziła. Jak tam weszłam to była już 22 a ona się tak męczy z tą nauką... No nieważne pamiętniczku! Krzysiek już mnie woła z łazienki! Zdaje mi się że przygotował kąpiel.

8 styczeń 2010
BOOOŻE! Było niesamowicie! Próbowaliśmy na wszystkie sposoby, było cudownie! Wracam do domu!

Hmm... nie chcą mnie wpuścić do akademika, chyba jakiś wybuch gazu albo coś. Siedzę sobie na ławce przed budynkiem, jest koszmarnie zimno a tak w ogóle to coś tam krzy.... (rozmazane pismo) na pewno Asia! Boże, przecież pokój numer 35 jest nasz! Co ja tu nadal robię?

Byłam w pokoju (namazane czymś czerwonym). Umarła koło 22. Wczoraj. Siedzę w kącie pokoju. O MÓJ BOŻE! On tam był. Ja tam byłam. On jest tu. Teraz. Boże...


Karolinę znaleziono w kącie pokoju w którym zamordowano Asię. Pokój wyglądał normalnie, tylko pamiętnik był zmasakrowany. Na ścianie zauważyli tylko jedną rzecz. Napisane krwią.
CZY JESTEŚ PEWNA ŻE DOBRZE ZROBIŁAŚ NIE ZAPALAJĄC ŚWIATŁA?
  • -2

#417

Cold Ethyl.
  • Postów: 89
  • Tematów: 1
  • Płeć:Kobieta
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

*
Popularny

Baśnie na dobranoc



- Śpisz? – wyszeptała cicho
- Nie śpię - odpowiedział
- A Ona śpi?
Zastanowił się
- Chyba tak, słyszę przez ścianę jak chrapie
Chociaż sam wiedział, że One nawet gdy śpią, dalej czuwają.
- To chodźmy się pobawić!
Wstała szybko, prawie potknęła się o koc. Podłoga była bardzo zimna, więc ubrała parę starych kapci.
- Dali, szybciej! – zawołała i już stała przy drzwiach.
Jej brat dopiero siedział na żelaznym łóżku i ziewał
- Znowu pada? – zapytał, przeciągając się
- Tak, weźmiemy kurtki
Westchnął cicho i również ubrał buty. Potem zbiegli po schodach, starając się nie wydawać żadnych dźwięków. Z wieszaka w korytarzu wybrali dwa, długie płaszcze i czapki.
- A co jeśli nas złapie? – zapytała nagle Navi
- Trudno – odpowiedział – Jakoś sobie z nią poradzimy.
- Możemy się schować w szafie – powiedziała i otworzyła szeroko drzwi wejściowe.
Oczywiście, ze się bali. Nie chcieli skończyć w piwnicy. Ale z drugiej strony…
Pamiętali opowieść o mędrcu Ka’hazali. Zamknięto go na wiele lat za spiskowaniu przeciw władzy i skazano na śmierć. Jego cela miała kilka metrów i był w niej w całkowitej ciemności. W końcu władca, z względu na wiedzę Ka’hazali chciał go wypuścić, więc powiedział, że spełni jego jedno życzenie. Ale mędrzec, zamiast poprosić o wolność, wyszeptał „Pozwólcie mi ostatni raz spojrzeć na niebo. Tak za nim tęsknie”
Uderzyło ich lodowate powietrze. Szybko wybiegli na dwór i zamknęli drzwi. Płatki śniegu opadały na ich płaszcze i włosy.
- Pierwszy śnieg w tym roku! – zawołała szczęśliwa Navi – Jak myślisz, czy on przyjdzie?
- Musi przyjść – Dali wyciągnął dłoń, na którą spadło kilka płatków – Obiecał.
Navi pobiegła przed siebie, zostawiając na cienkiej warstwie śniegu ślady kapci. Stanęła na środku podwórka i zaczęła kręcić się wokoło, wymachując rękoma
- Obiecał, obiecał! – nuciła wesoło
- Ja myślę, że on już przyszedł, ale jest jeszcze daleko, ale jak już zacznie na serio padać to znowu nas odwiedzi - powiedział Dali.
Siostra przemyślała jego słowa. Dali był starszy od niej o całe dwa lata, więc uważała go za mądrzejszego. To on zawsze podejmował decyzje.
Poobrzucali się jeszcze trochę śniegiem, ale gdy dłonie już całkiem im zmarzły wrócili do domu. Odwiesili jak zawsze płaszcze i po cichu wspięli się po schodach. A potem położyli się na skrzypiących, starych, szpitalnych łóżkach i przykryli dziurawymi kocami.
- Dobranoc Dali
- Dobranoc Navi
Navi spojrzała na okno
- Dobranoc Królu.
***
Następny dzień mijał jak zwykle. Ona przyszła ich obudzić zaraz z rana i kazała im się umyć oraz przebrać. Znowu do wyboru mieli tylko te brudne ubrania a Ona strasznie krzyczała. Potem poszli na śniadanie. W Sali jak zwykle było wiele dzieci, oraz wiele Sióstr. Navi oraz Dali nie wiedzieli kim są Siostry, ale Siostry wiedziały wszystko. Najgorsza, była Ona, Wielka Siostra. Miały po jednym oku na środku czoła i były całkiem łyse. Ich nosy były spłaszczone, usta cienkie i zawsze szczerzyły swoje ostre zęby. Oczywiście wszystkie miały prawie trzy razy więcej wzrostu niż dzieci, ale zawsze chodziły dziwnie zgarbione, tak, że i długie ręce sięgały aż do kolan. Siostry mówiły do siebie dziwnym językiem, niezrozumiałym dla Navi i Dali, ale do dzieci mówiły prawie normalnie, tylko z dziwnym akcentem, może to przez te zęby.
Rodzeństwo zajęło swoje miejsce przy jednym ze stolików. Siedzieli przy nim jeszcze Robert, Klaudia i Natalia.
- I co, znowu byliście w nocy na zewnątrz! – warknęła Klaudia gdy już przynieśli im Czanris w misce.
Czanris było dziwną, brązową papką.
- Nawet jeśli, to co? – odpowiedział Dali
- Jak się Siostry dowiedzą, to zrobią z wami to samo co z resztą! I co myślicie, że ten wasz Król was uratuje? Gówno! Zdechniecie tu jak my wszyscy!
- Zamknij się – mruknęła Navi i połknęła trochę Czanris – Jak taka pewna jesteś, to czemu sama nie uciekniesz, hę?
- Po co – Klaudia spuściła wzrok – I tak nas dopadną…
Resztę śniadania jedli w milczeniu.
Wszyscy wiedzieli, co Siostry robią z dziećmi, które są niegrzeczne albo z tymi, które są już wystarczająco duże… Siostry brały je do piwnicy, a potem…
Navi spojrzała na Czanris i zrobiło jej się niedobrze.
Po śniadaniu Navi i Dali musieli czyścić korytarz. Nie była to kara, po prostu wypadła ich kolei.
Nie była to praca łatwa, ale mogli swobodnie rozmawiać, więc szło szybko.
Navi tarła mokra szmatę po podłodze, a Dali wynosił i wnosił wiadra z woda oraz czyścił meble. Potem wystarczyło, żeby wszystko wypolerowali i kolejną taka prace mieli za miesiąc. W miedzy czasie pomagali w kuchni przy zmywaniu naczyń, czyścili łazienki.
Albo palili w piwnicy
To była najgorsza praca. Na początku było to okropne, ale po tylu latach jakoś przywykli. Chociaż czasem nadal śniły im się koszmary.
Piwnica była małym pokojem. Wystarczało co jakiś czas nabierać szuflą i wrzucać to do pieca i pilnować wskaźników. Najłatwiejsza praca ze wszystkich.
Gdy nie myślało się o tym, że pali się kośćmi.
Wszystkie kości były małe i bardzo dobrze zachowane.
Gdy skończyli cały korytarz byli już nieźle zmęczeni. Był wieczór, pora kolacji. Zjedli jakaś dziwną zupę, w której pływały oczy i poszli spać.
- Dali?
- Nie, nie śpię…
- Ale ja nie chcę dzisiaj iść na dwór. Ja czuje, że o nie przyjdzie.
- Musi. Obiecał.
***
Navi miała bardzo dziwny sen.
Ktoś przyglądał jej się przez szybę, a ona leżała w jasnym pokoju, nie w swoim, ciemnym, z poobdzieranymi tapetami. Kobieta. Kobieta się na nią patrzyła. I płakała. Pocieszał ją jakiś dziwny mężczyzna, ubrany w suknię podobną, jaką nosiły Siostry. Navi chciała uśmiechnąć się do niej, ale… Nie mogła.
A wtedy obraz rozmył się. Stała w ciemności.
- Jestem już blisko – usłyszała cichy szept i obudziła się.
***
Jak poznali Króla?
To było na zimę w tamtym roku. Bawili się na śniegu gdy przyłapała ich Siostra. Wtedy on pojawił się niewiadomo skąd i zabił ją.
Powiedział, ze przybywa razem z mroźnym wiatrem, że jest potężny jak zimno i śmiertelny jak chłód. Że pochodzi z krain, gdzie nigdy nie świeci słońce.
Opowiadał o tym tak pięknie.
Król jest szybki, a wszystkie jego ruchy wyglądają jak taniec. Płatki śniegu wirują wokół niego, wiatr rozwiewa jego długi płaszcz i włosy. Król nie uśmiecha się, czasem tylko unosi ciemne wargi, szczerząc zęby. Mówił o sobie, ze jest piękny jak tonący człowiek w lodowatym jeziorze. Dali nie zrozumiał tych słów.
Więc to tylko jego wina…
***
Sierociniec był ogromnym budynkiem z mnóstwem pokoi. Na samym dole znajdowała się jadalnia, kuchnia, pokoje sióstr. Dwa kolejne piętra zajmowały pokoje dzieci, dwu, trzy, albo czteroosobowe. Nie rozłączano rodzeństwa ani przyjaciół, zresztą, dzieci wcale nie było aż tak wiele.
Chociaż coraz częściej dochodziły nowe.
Nie znali świata poza Sierocińcem i Ogrodem… Nie wolno im było wychodzić na zewnątrz. Podobno tam… Czyhały jeszcze większe niebezpieczeństwa niż Siostry… Dali widział kiedyś dziwne, wysokie cienie spacerujące po drodze przed budynkiem. To wystarczyło, żeby znowu miał koszmary.
Wysokie cienie, które karmią się życiem i światłem. Gdy tylko mogą, przychodzą w nocy do ludzi i stają nad nimi. Wysysają z nich życie. Dlatego czasem gdy zaśniesz, dalej budzisz się zmęczony.
***
- Dzhishaaj ophoffemhy wham bahke – zaskrzeczała Siostra
Dzieci siedziały grzecznie w wielkiej Sali. Wielka Siostra stała na środku a wokół niej siedziały jeszcze trzy Siostry. Rozłożyła ona swoje dłonie i zaczęła opowiadać historię.
***
W dalekiej krainie Nara żył król któremu urodziła się córka. Wszyscy, którzy tylko zobaczyli małą księżniczkę od razu przyznawali, ze piękniejszej istoty jeszcze nie widzieli. Miała w sobie tyle uroku, że wszyscy byli pewni, że będzie najlepsza królową. Jednak król chciał się upewnić, dlatego zaprosił na bal z okazji urodzin cztery wróżki. Każda z nich dała księżniczce dar.
Pierwsza spojrzała na nią i powiedziała
- Daję ci jedno oko, abyś mogła widzieć rzeczy, które inni nie dostrzegają.
Druga powiedziała
- Ja daję ci niezwykłe ciało, dzięki któremu będziesz bardziej zwinna i szybsza.
Trzecia, najmłodsza wyszeptała
- Ode mnie masz długie szpony, dzięki którym będziesz mogła się bronić przed wszystkim
A czwarta, najstarsza i najpotężniejsza powiedziała
- A ja chcę ci ofiarować możliwość tworzenia snów. Od tego dnia będziesz się nimi karmić tak jak ludzie karmią się jedzeniem.
Król był zachwycony nowym wyglądem córki oraz jej umiejętnością. Jednak ciągle go coś martwiło, a mianowicie to, ze jego księżniczka jest tak samo śmiertelna jak on. Córka rosła, a jego ciągle to męczyło. Kazał zwołać mędrców całego królestwa i obiecał, ze ten, który wymyśli sposób, by jego córka stała się nieśmiertelna, dostanie tyle złota, ile sam wazy. Mędrcy więc zaczęli przeszukiwać księgi, pisma i zwoje, ale nie znaleźli nic. Król był bliski rozpaczy, gdy nagle u wrót zamku stanął sam Shandalaya, Wielki Mag. Powiedział on
- Królu, znam twoje troski, lecz nie martw się już! Znam ja lekarstwo na śmiertelność twojej córki! Musisz wyznaczyć najodważniejszego ze swoich rycerzy i kazać mu wyruszyć na zimną i pokrytą lodem północ. Gdy przemierzy już lodową pustynie, na końcu jej znajdzie małą dziewczynkę. Musi on ją zabić, a jej krew wskaże mu dalsza drogę. Przestanie padać śnieg, a słońce zajdzie za ciemnymi chmurami. Znajdzie się w Dolinie Cienia Śmierci, pośród martwych łąk i martwych lasów. Stanie naprzeciw wielkiej rzeki DaR’Khavene, lecz niech nie próbuje jej przekroczyć sam! Mieszka w niej złośliwy i zły duch. By przejść przez nią, niech w podróż weźmie giermka. Gdy nadejdzie czas, nich wrzuci go do rzeki, a duch zje giermka i najedzony, pozwoli rycerzowi przejść. Dopiero wtedy zobaczy wielki, ponury dom. Jest to siedziba samego Nearie Vexinetha. Musi on zdobyć serce Nearie i przybyć z nim do księżniczki. Gdy twoja córka je zje, stanie się nie tylko nieśmiertelna, ale również odporna na wszystkie zranienia, trucizny i choroby!
Król długo wybierał pośród swoich rycerzy i w końcu padło na odważnego Desha’Denasghia co znaczy tyle co „Powracać”. Kochał on się w Księżniczce już od dawna, ale dopiero teraz miał on okazje dowieść swojej miłości. Wyruszył na swoim pięknym, czarnym koniu razem ze swoim pomocnikiem.
Długo wędrowali po lodowej pustyni, aż znaleźli przemarznięta i ledwo żywą dziewczynkę. Zabili ją, chociaż prosiła o ratunek, a jej krew wskazała na wschód i tam ruszyli.
Tak trafili do Doliny Cienia Śmierci. Po kilku dniach znaleźli się nad brzegami rzeki. Była ona ogromna i jej drugi brzeg znajdował się gdzieś za linią horyzontu. Rycerz wrzucił giermka do rzeki, a upiór zjadł go. Wtedy z rzeki wyrósł most zbudowany z kości innych ofiar. Desha’Denasghia pogalopował przez most na drugi brzeg. Tam znajdował się dom.
Budynek był zbudowany z cegieł i miał kilka wysokich wież. Pomimo wielu okien, w środku panował mrok.
Desha’Denasghia stanął na środku domu i zawołał
- O Nearie Vexineth, Panie Czarnej Magii, wyzywam cię na pojedynek!
W odpowiedzi usłyszał śmiech, który doprowadził go do wściekłości. Ale wtedy pojawił się i sam Nearie. Pstryknął palcami, a ciało Desha’Denasghia zaczęły pomału pożerać pająki. Krzyczał on i wrzeszczał on ale one i tak pomału go zabijały. Robiły to niezwykle dokładnie, tak dokładnie, ze nawet po pięciu dniach rycerz nadal żył, choć cierpiał straszne katusze.
Wedy przyszedł znowu Nearie i powiedział
- Widzisz, nie podoba mi się ten pojedynek. Ale to nie moja wina, ze byłeś tak głupi, żeby chcieć mnie zabić. Jednak robiłeś to z miłości, a to tylko potwierdza twoją głupotą. Ale podobasz mi się, bo żyjesz już piaty dzień, a większości z moich ofiar przezywało tylko trzy. Dlatego, mam dla ciebie propozycję. Zabiłeś niewinne dziecko, więc teraz zostaniesz opiekunem dzieci. Dam ci moc, nieśmiertelność i nowe ciało. Jesteś teraz już kimś innym. Jesteś moim sługą, a ja kiedyś cię z tego rozliczę, więc lepiej wykonuj swoje zadania, bo inaczej zabiję cię na tysiąc sposobów, ale nie dam ci zdechnąć.
I tak Desha’Denasghia został wysłannikiem Nearie.
Nearie pozszywał jego rany czarnymi nićmi, ale one nigdy się nie goiły. Dlatego Deshu’Denasghia musi ukrywać się w zimnie, bo tylko ono daje mu ukojenie bólu.
Księżniczka za ten czas dorosła i sama zdobyła wieczne życie za sprawą czarnej magii. Dzięki temu była prawie niezniszczalna. Zabiła swojego ojca i cały dwór, a zamek zamieniła w cmentarz. Następnie ożeniła się z potężnym nekromantą Gunkha. To ona jest pramatką naszą, a my wszystkie jesteśmy jej dziećmi.
Szukała ona odpowiednie dzieci i dawała im swój czar, zamieniając je na podobne sobie! Dlatego zakładamy Sierocińce, by wybrać najlepsze dzieci, które zostaną jednymi z nas.
I każde z was, jeśli będzie dobra i będzie słuchać się sióstr, może zostać obdarowane tym darem.
A reszta niech zgnije jak ciało ojca księżniczki.
***
Tej nocy zaczęła się śnieżyca. Płatki na początku padały spokojnie, niesione delikatnym, subtelnym wiatrem, ale już po chwili zaczęły tańczyć w szalonym tańcu. Lodowaty wiatr uderzał w ściany Sierocińca, a Navi i Dali wpatrywali się w okna wyczekując Króla.
- On nie przyjdzie – wyszeptała Navi, a łzy pociekły po jej policzkach
- Przyjdzie – warknął Dali. Nagle wydało mu się, ze coś widzi. Jakby postać wśród płatków śniegu. Otworzył szeroko oczy i krzyknął radośnie. Trochę za głośno. Szybko wybiegł z pokoju.
Zbiegł po schodach tak szybko jak potrafił i już chciał wyjść na zewnątrz, gdy usłyszał cichy głos.
- A thy ghdze się wybehraszh?
***
Navi stała z lekko uchylonych drzwiach pokoju i płakała.
Widziała, jak Siostry złapały jej brata. Trzymały go w długich szponach, a on wyrywał się i wrzeszczał, był jednak za słaby. Jedna z Sióstr z długiej, białej sukni wyciągnęła sznur i zaczęła okładać nim chłopca, a druga pociągnęła go w stronę piwnicy.
- Nie – szepnęła cicho, ale nie miała odwagi nic zrobić.
- NAVI! NAVI! On przyjdzie! On przy – wrzeszczał Dali, dopóki jedna z Sióstr nie złapała go za gardło.
***
- Przepraszam za tamto. Serio, przykro mi, ze one złapały twojego brata - powiedziała Klaudia, zawzięcie wpatrując się w swoje śniadanie.
Tym razem były to kanapki z serem.
- To nie twoja wina, on – szepnęła cicho Navi i znowu prawie się rozpłakała.
Zabiły go. To pewne. Zabiły go.
Król ich oszukał.
***
Jednak gdy wróciła do pokoju czekała ją niespodzianka
Dali leżał ledwo przytomny na podłodze w samej bieliźnie. Z pleców miał prawie zdartą skórę, ale nie krwawił aż tak bardzo.
- To było tylko ostrzeżeni – wyszeptał, gdy podeszła do niego. Pomogła mu położyć się na łóżku a on był tak wyczerpany, że od razu zasnął.
Spojrzała na niego przez łzy i wiedziała. Musza uciec. Za wszelką cenę.
***
W nocy obudził ich hałas.
Siostry biegały po całym Sierocińcu. Spadło tak dużo śniegu i było tak zimno, ze zaczęły pękać rury. Woda ciekła wszędzie, zalewała podłogi i całą piwnice, przez co ogień w piecu zgasł a w Sierocińcu było strasznie zimno. Dzieci wyglądały zza drzwi swoich pokoju, ale Siostry nie zwracały na nie uwagi.
Navi wyjrzała na korytarz
I wtedy to poczuła
Wiatr.
Otworzyła szeroko oczy zdumiona.
Drzwi wyjściowe były lekko uchylone i przez nie wpadał chłodny wiaterek, delikatny, prawie niewyczuwalny.
Szybko podbiegła do swojego brata i szepnęła mu coś. On wstał i dokuśtykał się do drzwi. Rozejrzeli się i wyszli na korytarz. Siostry mijały ich w pośpiechu, kilkoro dzieci biegało za nimi z wiadrami. Pomału, spróbowali się skradać, aż byli całkiem blisko drzwi. Navi ściągnęła dwa płaszcze i jeden podała Daliemu. Skrzywił się, gdy poczuł materiał na plecach.
Nie było już innej możliwości. Woleli umrzeć na mrozie niż dalej żyć tutaj, jak jakieś zwierzęta hodowane przez Siostry.
Navi już miała otworzyć drzwi, gdy usłyszała dziwny dźwięk.
Siostry stały wokół nich.
- Nie, nie znowu – wyszeptał Dali i zaczął płakać.
Najważniejsza ze Sióstr wskazała na chłopca i wyciągnęła nóż.
Navi poczuła, jak kolana się pod nią uginają. Nie chciała umierać. Nie chciała.
- Ratunku! – krzyknęła jakby mogło to cos zmienić. Zaczęła płakać. Schowała twarz w małych dłoniach.
- Kłamca – szeptała – Kłamca, oszust, kłamca…
Wtedy drzwi nagle otworzyły się. Wpadł szybko tak samo jak mroźny wiatr. Rozerwał Wielką Siostrę rękoma, wbił paznokcie w jej krtań i krew ochlapała jego czarną suknię, spływała po bladych, pozszywanych nićmi ramionach, tworząc niezwykłą wzory. Odwrócił się, a falbany pod suknią uniosły się. Reszta Sióstr próbowała go zaatakować, ale on wyciągnął ostry miecz i pociął je na kawałki. Jego walka wyglądała raczej jak taniec, suknia, płaszcz i krew wirowały w dzikim układzie. Po chwili na podłodze leżały martwe, zakrwawione kawałki mięsa, kości, a pojedyncze gałki oczne turlały się po podłodze. Rozejrzał się i skoczył do nadbiegającej siostry. Wbił paznokcie w jej klatkę piersiowa i Siostra upadła. W Sierocińcu zapadła cisza. Reszta Sióstr stała daleko, wyczekując dzieci wyglądały przerażone przez drzwi, chowały się pod schodami.
Dali spojrzał na przybysza z szeroko otwartymi oczami.
- Przyszedłeś…
- Przecież obiecałem – powiedział Król i zaśmiał się - A teraz wezmę was do lepszego miejsca.
***
Maria przechadzała się po korytarzu w szpitalu.
To była chyba jej najgorsza z prac. Wytrzymywała przy wypadkach, długo pracowała w karetce, krew, często ludzie umierali na jej oczach, ale to było o wiele gorsze.
Śpiączka.
Patrzyła na ich twarze pogrążone w wiecznym śnie, na twarze ich bliskich, którzy pomału już tracili nadzieję i samej też chciało się płakać. Im dłużej śnili oni swoje dziwne sny, tym mniejsza była szansa, że się obudzą. Przystanęła przy jednej z sal i znowu ogarnął ją smutek.
Natalia i Daniel. Wypadek, rodzice nie żyją, a oni oboje śnią. Ponieważ prawie nikt ich nie odwiedzał, ona spędzała z nimi dużo czasu. Nie wiedziała, czy o tym wiedzieli, chyba jednak nie. Czasem nawet czytała im bajki. Nie wiedziała dlaczego. Byli pogrążeni w śpiączce od miesięcy, ale może była nadzieja. Jednak, nie wyobrażała sobie, jakby powiedziała im zaraz po przebudzeniu, ze ich rodzice nie żyją…
Otworzyła jednak drzwi. I krzyknęła.
Oboje stali przed nią uśmiechnięci. Rozglądali się zdumieni z szeroko otwartymi oczami.
Dopiero po chwili zauważyła, ze za nimi stoi wysoki, za wysoki mężczyzna w długiej, czarnej sukni i czerwonym płaszczu spiętym ogromną broszką w kształcie pająka. Świdrował ją oczami o dziwnie jasnoniebieskim kolorze, prawie białym. Na czarnych włosach miał srebrną koronę, ich długie pasemka opadały na gęsto zdobiony czerwonymi wzorami, czarny kubrak, oplatały brązowe rogi…
- Przepraszam, ale – powiedziała, chociaż sama nie była pewna, co chce powiedzieć.
On uśmiechnął się do niej przepraszająco, wykrzywiając wąskie, sine usta i odsłaniając ostre zęby, machnął bladą dłonią, która kończyły czarne, zakrwawione szpony, a po chwili wszyscy troje rozpłynęli się w powietrzu.
  • 15

#418

Stara Świnia.
  • Postów: 3
  • Tematów: 0
Reputacja Kiepska
Reputacja

Napisano

Strona

W domu chłopca Jana G. znaleziono audio notatnik.
-----------------------------------------------------------------------------------------------
-Ehh, nuda osiągnęła dzisiaj sczyt. Nie ma jak wyjść na dwór, bo pada, więc zostaje tylko granie
w gry komputerowe. Gry jea nie działają? Trudno, poszukam innej strony.
Gry.999.pl? sprubójmy, włącze strone, by wszystkie pliki załadowały się w stu procentach, a ja
pójdę zrobić sobię herbatę.
-----------------------------------------------------------------------------------------------
Przez następne pięć minut nagrania, z głośników wydobywał się dziwny dźwięk, jakby skrzeczenia?
po tych pięciu minutach, nagranie urywa się. Razem z kolegami postanowiliśmy odpalić drugą
część.
-----------------------------------------------------------------------------------------------
przez pierwszą minutę, głównie słychać stukanie, pewnie odkładanego kubka.
-Strona wygląda dosyć ciekawie. Nie ma tu zbyt dużo gier, tylko kilką ułożonych w paru słupkach.
Ta strona jest pojebana! za kazdym razem gdy próbuje włączyć jakąś grę, adres strony zmienia się
na Gry.666.Sz, szczerze mówiąc, troche sie tego boje, wiadomo "666" liczba szatana.
hmm jedna gra działa. Nazwa: Know your destiny. Boję się, ta gra to jakieś gówno, chodze jakimś małym ludzikiem i za każdym razem zostaje potrącony przez samochód i wrzucony do rowu...
-----------------------------------------------------------------------------------------------
Dwa tygodnie później znaleziono ciało młodego chłopca. Policja nie może ustalić, czy ciało chłopca to ciało Jana.

Użytkownik Stara Świnia edytował ten post 05.11.2011 - 09:31

  • -14

#419

TP12Damian.
  • Postów: 4
  • Tematów: 0
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

"Skupienie".

Czy kiedykolwiek zobaczyłeś/zobaczyłaś jedno z tych wideo, gdzie Cię proszą, abyś patrzał/patrzała się przez cały czas na jakąś określoną rzecz? Wtedy, na końcu, ujawniają oni - że jak na ową rzecz się patrzyłeś/patrzyłaś, coś dużego i wścibskiego przemieściło Ci się na Twych oczach i nawet tego nie zauważyłeś/zauważyłaś. Właśnie teraz istota ta przeniosła się z otworu drzwiowego do Twojego pokoju - podczas gdy Ty to czytałeś/czytałaś.


Wiem, że powyższa historyjka jest bardzo krótka. Ale w przyszłości będę tłumaczył dłuższe. Mam jeszcze nadzieje, że nikt przede mną tej oto historyjki nie przetłumaczył i wstawił na forum. Jeżeli jednakże tak się stało, to przepraszam Was za to, że dodaję tą samo jeszcze raz.

Pozdrawiam, Damian.


Użytkownik TP12Damian edytował ten post 05.11.2011 - 04:44

  • -1

#420

smaczek.
  • Postów: 2
  • Tematów: 0
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

*
Popularny

Historia może wydać się żartobliwa, ale niektórzy przekonali się już co może dziać się poza granicami naszej świadomości. Oparte na prawdziwym zbiegu okoliczności na który natknąłem się niedawno.

Ciekawość

Jak zwykle w zimne jesienne wieczory siedzę przy komputerze - mail, wiadomości z paru portali, takie tam. Internet Explorer często potrafi się uwiesić, przyzwyczaiłem się. Komunikat błędu proponuje mi "debugowanie strony". Nie wiem dokładnie o co chodzi, chociaż nazwa brzmi dość złowrogo... nie bawię się w takie głupoty, klikam "Nie".

Zawsze jednak zastanawiało mnie, dlaczego za każdym razem nachodzą mnie dziwne myśli. Złowrogie bóstwa, krew na ścianach szpitala. Staram się z tym walczyć, uważam to za dziecinne. Ostatnio kilka razy zdarzyło mi się poczuć czyjś warczący oddech na karku, jakby nieprzyjazny mojej osobie. Jednak okienko błędu tkwi na swoim miejscu. Którymś razem nie powstrzymuję presji. Wybieram możliwość debugowania witryny. Moje źrenice powiększają się. Przeglądarka zacina się. "Tak, Microsoft IE. Musiało tak być". Zdziwienie pojawia się na moim obliczu dopiero gdy popularny program resetuje się piąty raz. A potem nic, wywala mnie do pulpitu.

Próbuję z Firefoksem, bo mam jeszcze tak wiele do zrobienia. Powoli przesuwam myszkę, dłoń wydaje się ciężka i nieposłuszna. Gdy mój wzrok natrafił na ikonę konkurencyjnej przeglądarki świat przede mną gaśnie. Jakby po dłuższej chwili odzyskuję siłę, zdezorientowany wstaję szybko z miejsca. Rzeczy które się tu dzieją to dla mnie za wiele, wychodzę z pokoju i skupiam uwagę na włączonym telewizorze. To, co zobaczyłem...

http://www.youtube.com/watch?v=j6KEdXLY0fY

Reklama IE 9, moje oczy momentalnie zaczynają widzieć na czerwono, ku mnie lecą dzikie, zwierzęce twarze.

Dziś piszę korzystając z Linuksa.
Krwawy pentagram na szyi który od tygodni się nie goi i wykłute jedno z oczu nie zachęca mnie do korzystania z produktów Microsoftu.

Użytkownik smaczek edytował ten post 09.11.2011 - 21:03

  • 7


 


Inne tematy z jednym lub większą liczbą słów kluczowych: Creepypasta, Opowiadania, Telewizja

Użytkownicy przeglądający ten temat: 1

0 użytkowników, 1 gości oraz 0 użytkowników anonimowych