
Rok 2002. Mam 5 lat. Moja mama jest jeszcze w związku z moim biologicznym ojcem, ale spotyka się z Adamem. Nie ma Kuby, mojego brata. On po prostu jeszcze nie istnieje. Moja mama ma rudawe włosy, jest chuda. Adaś wygląda tak samo jak w 2012. Kto by pomyślał, że mieliśmy wtedy malucha, a facebook i zaawansowane technologie dopiero się rozwijały.
***
Budzę się na chodniku przed klatką. Na moim podwórku nic się nie zmieniło, prócz huśtawek. Są takie jakby bardziej kolorowe. Monika i Adam stoją pod klatką usiłując wpisać kod, chociaż dekadę temu nikt nie myślał o tym, żeby zakładać domofony. Podchodzę do moich ukochanych rodziców ze świadomością, że jeśli im się przedstawię to albo zemdleją, albo wygonią mnie na bruk. Przedstawiam się im. Mama mówi, że nie ma ochoty na ankiety, czy coś w tym stylu.
-Przybyłam z 2012 roku. Jestem Twoją córką. Weronika Mich..Wszelaka. Wiem, brzmi to dziwnie, ale tak jest naprawdę, dajcie mi chwilę na opowiedzenie Wam wszystkiego!-
Adaś bezskutecznie próbuje wpisać kod. Pomagam mu. Jeszcze przed wejściem do klatki, dotykam ciepłego ramienia mojej matki, ronię łzy.
-Teraz wszystko będzie inaczej- pomyślałam.-Aż boję się wracać do 2012, bo co będzie jeśli po moich odwiedzinach nie zdecydują się na Kubusia, albo co gorsze, moja mama nie rozstanie się z moim biologicznym ojcem.-
Ta myśl nie dawała mi spokoju, musiałam im to wszystko wytłumaczyć..Jak najszybciej..
***
-Wejdźmy.-Powiedział Adaś.
Weszliśmy do klatki, po schodach, i zatrzymaliśmy się przy drzwiach. Były inne...Nie tylko dlatego, że normalnie obicie jest musztardowe, i znajduje się wewnątrz domu. Z tych drzwi biło czymś niemiłym. To coś nie było dobre.
Nie wiedząc czemu, nie weszliśmy do domu, ponieważ Mama stwierdziła, że powinniśmy się przejechać. Pokazać mi Bełchatów, i w końcu, że powinnam im wszystko opowiedzieć. Przytaknęłam, ale spytałam się, czy najpierw możemy wejść do mojej Prababci.
-Czemu nie? Chodźmy.-Powiedziała Monika.
Weszłam do domu Babci i Wujka. Rodzice stali przed drzwiami. Krzysiek, i jego syn, Marcin leżeli na kanapie, i oglądali mecz. Wujek trzymał na rękach niemowle. Pomyślałam, że to ja, lecz potem stwierdziłam, że nie mogę być niemowlakiem, bo w 2002 roku miałam pięć lat. Wujek i Marcin byli jak zahipnotyzowani. Wujek kazał mi się wynosić, zanim jeszcze cokolwiek zdążyłam powiedzieć. No więc wyszłam. Najbardziej jednak zdziwił mnie brak Babci Danusi i Dziadka Stefana. Gdzie Oni mogli być?
***
Poszliśmy do auta. I tutaj kolejne zdziwienie. Mały, ciasny, żółty Fiat Maluch rocznik 2000, sprowadzany z Niemiec. Mało co nie zabiłabym się siadając na tylnie siedzenie. Wsiadła mama, wsiadł Adaś. Wyjechaliśmy z parkingu, ale nagle na chodniku zauważyłam Babcię Marysię i Mateusza..Tak bardzo chciałam im powiedzieć, skąd przybyłam, że wyskoczyłam z niemal pędzącego auta. Rodzice się zatrzymali. Ściemniało się już, ale wtedy chyba było lato, także na brak ciepła nie mogłam narzekać. Babcia była ubrana w kostium kąpielowy, oraz drogą biżuterię, a Mateusz w koszulkę z tabalugą, krótkie rybaczki, był nieco puchlny. Podeszłam do Babci.
-Babciu, to ja..twoja wnuczka. Przeniosłam się z 2012 roku, mam 15 lat. Wiem, że brzmi to irracjonalnie, ale proszę Cię, uwierz mi!!-
-Tak tak...To powiedz mi kochana, czy chciałabyś te buty z Ameryki od Dziadka?-
-Co do... jakie buty?!-
-Nieważne kochana, jutro do Was podjadę.-
-No pa. Pa Mati.-
Wsiadłam do auta z myślą, że moja rodzona Babcia woli pogadać o butach, niż do cholery o tym skąd się wzięłam w 2002 roku.
***
No ale trudno. Wyciągam telefon, spoglądam na godzinę. Jest 21:23. Stwierdzając, że dziś już nie uda mi się wrócić do mojej rzeczywistości, pytam mamę, czy będę mogła u nich przenocować. Ona bez namysłu zgodziła się. Ja na jej miejscu nie byłabym tak ufna.
-Woooow!Skąd masz taki telefon?-pyta zdziwiona Monika.
-W 2012 roku jest to jeden z najsłabszych modeli, nie ma się czym chwalić.Mogę zrobić Wam zdjęcia? Będę miała pamiątkę..-
-Śmiało, czemu nie.-
***
Po zrobieniu zdjęć rodzicom, zaczęłam im opowiadać o życiu w dekadzie później.
-Ty Mamuś rozstaniesz się z ojcem, i ożenisz się z Adasiem. Będziecie mieć syna, Kubusia. Teraz ma 8 lat i niedługo idzie do komunii. Jest naprawdę mądry i dobry. Jak Wy. Mamo. Dostaniesz pracę na stanowisku wice dyrektowa w Miejskim Centrum Kultury, ale to dopiero za 9 lat..Ty Adaś, wyjedziesz do U.S.A. Na dwa lata, a kiedy już wrócisz Kubuś będzie miał kilka miesięcy. Nadal będziesz pracował w Elektrownii. Hmmm..teraz coś o mnie. Zaprzyjaźnię się z Roksaną, ona mieszka na tym samym osiedlu co my. Pójdziemy razem do podstawówki, i do gimnazjum.-
-To brzmi całkiem...dziwnie, nie Monia?-spytał Adaś.
Wyczułam nutkę niedowierzania. Aby udowodnić mamie, że jestem jej prawdziwą córką, pokazałam jej swoje znaki szczególne, czyli dwa inne kciuki, i dwa pieprzyki na prawej stopie, tuż przy największym palcu. Mama się rozpłakała...ja też. Bardzo tęskniłam za rodzicami, i Kubusiem. Tymi z 2012 roku.
***
Jechaliśmy w stronę zachodzącego słońca, komary kuły niemiłosiernie. Dojeżdżaliśmy już gdzieś w okolice Budowlanej. Nagle, ni stąd ni z owąd na moich kolanach pojawił się laptop, nowiusieńki laptop. Włączyłam facebooka..na głownej tablicy roiło się od postów mojej rodziny i moich przyjaciół..,,Dnia 3.03.2012r. Zaginęła Weronika Wszelaka, ktokolwiek widział proszony jest o kontakt pod nr 509...Tak bardzo za nią tęsknimy..”
I wtedy postanowiłam, że wrócę. Monika i Adam niczego się nie domyślali. W myśli wypowiedziałam słowa, które przeniosą mnie z powrotem do 2012.
I zapadła ciemność.
***
Wróciłam do domu. Obudziłam się przed klatką. Było zimno, inaczej. Zastanawiałam się nad tym co się stało. Wstałam, i szybko pobiegłam do domu. Boże, jak ja płakałam...W domu zastałam wszystkich domowników. Zerwali się z krzeseł, płacząc. Mama rzuciła mi się do kolan.
-Gdzieś Ty była?! Wiesz jak myśmy się o Ciebie martwili?! Córeczko..Weronisiu...Gdzie Ty byłaś? Idę do kuchni po herbatę dla Ciebie.-skandowała moja Mama.
Rozpłakałam się, Kubuś przytulił mnie mocno.
***
Gdy już ochłonęłiśmy, stanęłam na środku pokoju i zaczęłam mówić..
-Kurde. Wiem, że uznacie mnie za chorą psychicznie, ale ja byłam w 2002 roku.-
Chwila ciszy. Nagle wszyscy wybuchają śmiechem.
-Nie, nie. Nie wierzycie? Zrobiłam zdjęcia.-
Wyciągnęłam telefon z tylnej kieszeni i włączyłam folder ze zdjęciami. Ale tam już nie było żadnych zdjęć...
-No ładnie, teraz to dopiero wezmą mnie za wariatkę.-Pomyślałam.
Ale w tym momencie do stołowego weszła moja mama. Powiedziała mi, że mój biologiczny ojciec zmarł. Wtedy przypomniałam sobie, że gdy byłam w 2002, nie spotkałam tam go. Nie usłyszłam o nim nic. Tak samo jak i o mnie. I siebie też tam nie widziałam. Zamarzłam. Jeśli mój ojciec zmarł..to co ze mną?
***
Upuściłam telefon. Zemdłałam. Przewieziono mnie do szpitala. Tam zmarłam.
***
Wszyscy wrócili do domu. Lament, lament i jeszcze raz lament. Mojej mamie ciśnienie skoczyło do niewiarygodnie wysokiego poziomu. Kuba wył, ryczał. Nikt nie mógł przestać. Adaś podniósł mój telefon, podłączył do komputera, włączył folder ze zdjęciami. Tym razem, znalazł tam jedno zdjęcie.. Przedstawiało ono mnie i mojego ojca, siedzącego wewnątrz domu..domu z 2002 roku, do którego nie weszliśmy..Siedzieliśmy przy oknie, nasze oczy były nienaturalnie czerwone, a uśmiechy przeszywające do bólu..A na dole zdjęcia widniał podpis..,,Teraz już na zawsze będziemy razem..”
KONIEC.