Skocz do zawartości


Zdjęcie

Creepypasty(urban legends)

Creepypasta Opowiadania Telewizja

  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
1611 odpowiedzi w tym temacie

#691

the vampire.
  • Postów: 134
  • Tematów: 6
  • Płeć:Nieokreślona
Reputacja ponadprzeciętna
Reputacja

Napisano

*
Popularny

Johnny Rapture

Johnny Rapture, lepiej znany jako "Johnny Raptur3" to kanadyjski muzyk/artysta, który ma dziwny styl i sposób tworzenia muzyki, jak na dzisiejsze czasy.
Można by to nazwać mrocznym popem. Słuchanie jego utworów często i głośno może spowodować po pewnym czasie, poważne problemy ze zdrowiem.
Jego piosenki podobno powodowały łamliwość kości, nagłe pękniecie błony bębenkowej, a także bóle głowy.
Johnny jest artystą muzycznym, który nie zdaje sobie sprawy z tego co właściwie robi. Nie wie jak bardzo szkodliwa jest dla ludzi muzyka, którą tworzy.

Mam kuzyna, który jest zakochany w twórczości Johnnego i wciąż na nowo sprawdza jego kanał.
Skarży się natomiast, na częste koszmary, w których prześladuje go dziwna postać. Nie jest wtedy w stanie obudzić się nawet przez całą dobę, a zdarza się też, że wykrzykuje zdania w zupełnie innym języku.
W takich sytuacjach jego matka, a moja ciotka, uderza w drzwi jego pokoju, chcąc go obudzić, ale nigdy nie przynosi to efektów.
Mamy zamiar sprowadzić do niego lekarza, niedługo dam wam znać co z tego wynikło.

- Robert

Jedyne znane zdjęcie Johnny'ego podpisane "Discombobulated", tak jak jedna z jego starszych piosenek.



Why.jpg

W 1991 roku pewne zabójstwo zostało odnotowane w policyjnym archiwum.
Jestem stażystą w departamencie policji, dlatego mam do niego pełen dostęp.
Przeglądając je, znalazłem folder, którego nikt wcześniej nie otwierał. Z ciekawości postanowiłem go wziąć.
Nasze pliki przechowujemy w formie cyfrowej, w środku więc znajdował się pendrive, który wsunąłem do laptopa.
Cały folder nosił nazwę V28956.
Wewnątrz folderu znajdowało się to co zwykle, czyli opis miejsca gdzie popełniono zbrodnie, opinie sąsiadów itp.
Były tam jednak dwa pliki, które przykuły moją uwagę. Najpierw wydawało mi się normalne, że w folderze znajduje się zdjęcie, gdyż często zdarzają się osoby tak chore, że zabijając, jednocześnie kręcą filmiki albo robią zdjęcia swoim ofiarom.
Były to pliki o rozszerzeniu .jpg oraz .doc.
Zdecydowałem się, że .jpg będzie pierwszy, nazywał się why.jpg.
Moim oczom ukazało się bardzo niewyraźne zdjęcie twarzy. Nigdy wcześniej nie widziałem czegoś podobnego.
Czy zabójca nie mógł wysilić się bardziej? Jakość zdjęcia można było przyrównać do jakości fotografii zrobionej ziemniakiem, jak zwykną żartować internauci.
Wzruszyłem ramionami i otworzyłem ten drugi plik, dokument nazwany EXPLANATION.doc.
Oto co w nim było:
"Zabójca powiedział, że zabił ofiarę, ponieważ zobaczył to zdjęcie.
Znalazł je na twardym dysku swojego starego komputera, a potem zaczęły nawiedzać go świadome sny, a właściwie koszmary, o białych twarzach, wirujących wokół niego i przeklinających go słowami " k'yalla Iömed wÿarñ".
Często pytał je, dlaczego po prostu nie dadzą mu spokoju, w końcu doczekał się odpowiedzi.
Stwierdził, że dowiedział się, że jedynym sposobem na uwolnienie się od nich, będzie zabicie najbliżej sobie osoby, dlatego mężczyzna zdecydował się zabić swoją córkę.
Po tym zdarzeniu nigdy więcej nie przyśniło mu się nic podobnego.
Jednak funkcjonarusze, którzy zetknęli się ze zdjęciem, nie skarżyli się na tego typu koszmary."

Dość niepokojący przypadek.
Od razu przypomniała mi się podobna historia, o zdjęciu smiledog.jpg (tak, jestem w pewien sposób internetowym weteranem).
Postanowiłem, że na dzisiaj odpuszczę sobie pracę z komputerem, dlatego wysunąłem pendrive'a i odłożyłem go z powrotem do folderu, zamykając kopertę, po czym odłożyłem ją na miejsce.
Mimo wszystko, mój dzień po tym zdarzeniu minął normalnie.

Kiedy wróciłem do domu i położyłem się, natychmiast zasnąłem.
Jednak moim dzisiejszym snem był koszmar.
Białe twarze, tańczyły wokół mnie, przeklinając mnie słowami "k'yalla Iömed wÿarñ".
Pierdolę takie życie.

Why.jpg

Użytkownik the vampire edytował ten post 21.07.2012 - 18:27

  • 14

#692

Shizu555.
  • Postów: 8
  • Tematów: 1
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

*
Popularny

Witam ;)
To mój pierwszy post, od razu padło na jakieś tłumaczenie. Oryginalna strona: http://www.creepypas...he-street-lamp/
Nie jest to typowa creepypasta, nie ma ona zamiaru wystraszyć kogoś, ale opisać tą chwilę, kiedy niepewnie wkraczamy w otchłań mroku.
Lekko 'podrasowałem' tłumaczenie z angielskiego.



Uliczna Latarnia

o. The Street Lamp




"Powinieneś iść zamknąć okna w samochodzie, zapowiada się na deszcz." - powiedział twój ojciec.
Westchnąłeś i popatrzyłeś na zegarek, była 23:20.
"Dobra, dobra już idę..." odpowiedziałeś.
Poczułeś maleńkie ukłucie iskry strachu w swoim mózgu. Był to stary lęk, lęk przed ciemnością. Miałeś go odkąd byłeś mały. To był głupi, ale naturalny, ludzki strach. Podniosłeś kluczyki ze stolika i zagwizdałeś na psa, zawsze był szczęśliwy gdy wychodził na zewnątrz, nawet w nocy. W nikłym świetle merdał swoim ogonem na werandzie, natomiast ty zaczałeś iść w kierunku samochodu. Kiedy szedłeś przez podwórko tępy strach przed ciemnością zaczął wkradać się do twojego umysłu, nie, zrobił coś więcej. Rzucił się na ciebie z niesłychaną mocą i wpędził w panikę. Twoje serce zaczyna walić, próbujesz walczyć, skupiasz się na samochodzie, nie patrzysz w ciemną przepaść, która istnieje tylko przed kręgiem słabego światła ulicznej latarni. Po dostaniu się do auta szybko zamykasz szyby. Twoja silna wola zawiodła, wgapiasz się w mrok, to co widzisz, albo lepiej, tego czego nie widzisz, wytrąca cię z równowagi. Nic nie widzisz. Nie, nie to puste, nudne nic. Nicość, tak kompletnie czarna i przytłaczająca, że czujesz jakby patrzyła na ciebie swoimi oczami. Ogarnia cię panika, zatrzasnąłeś drzwi i pobiegłeś przez trawnik, na tle słabego światła latarni i również słabego światła dochodzącego z ganku migota sylwetka twojego nieświadomego psa. Otwierasz drzwi, pupil wchodzi do domu, a ty po raz ostatni spoglądasz z niepokojem na jedwabistą czerń letniej nocy. Wzdychasz z ulgą, wchodzisz do domu i zamykasz drzwi na zasuwę.

Wiem. Byłem tak, tak jak zawsze. Tuż za słabym ulicznym światłem, na skraju rozległego mroku, który oplata ziemię każdego wieczoru.
Wpatrując się, oglądając, czekając...
  • 9

#693

Nerubis.
  • Postów: 154
  • Tematów: 2
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

*
Popularny

Opowieść z mojej rodzinnej miejscowości, uznałem że tutaj pasuje.

Naprzeciwko dworca znajduje się u mnie dworek, i to z nim związana będzie ta opowieść. Nikt już w sumie nie pamięta kiedy sprawa miała miejsce, ale córka bogatego i wpływowego człowieka wyszła za mąż, powiedzmy, za nie najlepszego kandydata. Nie wiadomo było skąd facet się wziął, czym się zajmował... do ślubu doszło bardzo szybko, bo od 1 miesiąca do trzech od kiedy młoda para się poznała (podania są różne). W prezencie od ojca córka otrzymała ten dworek. Wszystko było pięknie, ale do czasu. Urodziło im się pierwsze dziecko. Było to jakiś rok po ślubie. Już wiadomo było, że pan młody ma problemy finansowe, na dodatek popadł w hazard.

Pewnej nocy, małżonkowie pokłócili się. On wrócił do domu, lekko pijany, chcąc zabrać tylko cenne rzeczy i pieniądze. Swojej żonie oświadczył, że opuszcza ją i nigdy jej nie kochał. Powiedział także, że zamierza jej zabrać dosłownie wszystko. Zrozpaczona kobieta nagle przestała płakać, pobiegła na górę, wyjęła dziecko z kołyski i stając nad schodami zawołała do męża "jeśli chcesz zabrać wszystko, weź i to", po czym zrzuciła swoje dziecko ze schodów. Mężczyzna zauważył, że jego żona trzyma w dłoni nóż, i że jest we krwi. Rzucił się na nią, zabił, a ciało jej i dziecka zakopał w piwnicy dworku. Po tym wszystkim zniknął z pieniędzmi i kosztownościami.

Dworek przez długi czas nie należał do nikogo, wystawiony był na sprzedaż za śmiesznie niską cenę. Mimo to nikt nie chciał go kupić. Przejęło go PKP, chciano tam coś urządzić, ale z pomysłu szybko zrezygnowano. Dworek pozostał pusty. Ludzie, którzy przez krótki okres czasu tam pracowali, skarżyli się na... Płacz dziecka i krzyk kobiety, słyszane z piwnicy. I ten dziwny, nienaturalny śmiech...

Teraz jest tam klub, i nikt na nic takiego się nie skarży. Dziwna sprawa.
  • 6

#694

khowka.
  • Postów: 2
  • Tematów: 0
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Stopy w trawie


Obudził się rano z charakterystycznym mrowieniem w rękach i trocinami w uszach. Wstając jeszcze w półmroku jutrzni, która poczynała się z lekko "krwawego" słońca, czuł w powietrzu świeży zapach.. drzew. Różnego gatunku. Lekko wystraszony wyszedł kulawym chodem, boso, na taras mieszkania i ujrzał piłę spalinową opartą o szopę, o dziwo ta była otwarta zupełnie na oścież. Dotykając piły zaklął cicho z przyzwyczajenia, była rozgrzana, wręcz parzyła go w knykcie. Przechodząc kilka kroków i ocierając zaspane oczy ręką zorientował się, że śmierdzi benzyną. Zaklął kreatywniej niż przed chwilą. Wszedł do szopy i był świadkiem czegoś, czego się spodziewał z nutką abstrakcji owianej tajemnicą snu. Opał był całkowicie przygotowany do spalenia. Nie wyczuwał grama wilgoci w powietrzu, przez chwilę zapomniał o świerzbiących rękach i kalekiej nodze, swoim rozsądku i tym, co mówił mu umysł. Sięgnął po kontakt- światło nie działało. Nie mógł sprawdzić, czy sztucer jest na swoim miejscu jak i wszystko inne, lecz promienie słońca ze wschodu przebijały nieregularne ułożenie desek. We wgłębieniu na narzędzia dostrzegł bardzo biały, prostokątny element- zbliżył się do niego tak, by móc stwierdzić, co to. Kartka. Z niewypowiedzianym lękiem sięgnął po nią i poczuł, jak pomieszczenie zaciska na nim swoje ściany. Pętla zacieśnia się, pomyślał natychmiast odganiając tą myśl śmierdzącymi rękoma. Kartka. Na niej napis czarnym, karykaturalnym pismem "Mylisz niebo z jego odbiciem na powierzchni stawu". Trzask. Grzechot. Klucze, pomyślał, klucze! -kto tu jest?!- wykrzyczał spazmatycznie rzucając się do drzwi. Za późno. Chwilę po kilku uderzeniach obolałymi ramionami po, wydających się pancernych drzwiach, trzask. Trzask Zapałki o draskę, która w jednym momencie ogłuszyła jego umysł zamykając go w zgliszczach świadomości, jakie zostały mu już tylko po to, by nie zemdleć. Świst zapałki w powietrzu. Zamarcie fizyczne. Śmierć psychiczna, krzyk o pomoc niesłyszalny dla żadnych uszu, jego również. Odcięcie układów dających mu, jak i składających się na jego życie. Pracujący jeden zmysł- węchu. Paliwo. Kurwa, wszędzie w okół ten pieprzony produkt ropy, a on nie czuł go aż do tej pory, pory.. końca.. Nie, to nie może być prawda. -A może jednak?- zagrzmiał nieznajomy, brutalny i twardy głos w jego głowie. Może jednak?
Lekkie uderzenie, skondensowanie jego życia w kruchej zapałce symbolizującej śmierć i pożogę. W jednej chwili oczy zaślepił blask z każdego miejsca w pomieszczeniu, nie był w stanie się poruszać, mówić i myśleć. Oczy. Oczy, w każdej szparze, wgłębieniu i zakamarku. Oczy które go świdrują nienawiścią i glorią. Zapomniały mrugać od początku widowiska, łzy, jeśli jeszcze jakieś były, wykapały z kamiennej maski bez krzty żalu i tęsknoty. Prosty rachunek chemii, wysuszanie. Ból rwący go w ręce
To.. to cierpienie..
Ach, kurwa co to jest!?
Klamka
Genialna muzyka ognia..
Koszmar
Obudził się naprędce zlany potem, iskry łez świeciły w jego ślepiach z gracją gwiazd. Pokój był taki, jak go zostawił. Wszystko zamknięte, prócz drzwi bo gorąco.. jak w piekle. Opuścił ręce z głowy i ujrzał.. nie, Boże nie, to był sen, koszmar, któremu nie życzę nikomu, tylko nie sobie, tylko nie to, ja nie chcę, nie chcę.. Sadza, spalona tkanka dłoni tworząca nieudolny obraz klamki zamkniętej w jej objęciach i.. zapach. Zapach paliwa. Odrzucił zdrową ręką prześcieradło i zobaczył stopy. Całe w trawie, przy akompaniamencie smrodu dochodzącego z salonu. Nie, z dworu. Ze starej szopy, w której miał dziś przygotować opał.
A dzień był taki, jaki zostawił go kładąc się spać, nie inny.

Jedno z moich opowiadań, da się chyba podciągnąć do rangi creppypasty:P

Użytkownik khowka edytował ten post 24.07.2012 - 19:19

  • 1

#695

Bad_Angel.
  • Postów: 4
  • Tematów: 0
Reputacja Kiepska
Reputacja

Napisano

Obraz

Pewnego dnia dostałem obraz od mojego brata, jest malarzem więc zawsze dostaje od niego obrazy. Ale ten był jakiś dziwny. Przedstawiał jakąś postać, która była ubrana na czarno. Trudno było odróżnić czy to był mężczyzna czy kobieta. Powiesiłem obraz na ścianie. Poszedłem obejrzeć, Mode na Sukces. Gdy szedłem spać zobaczyłem coś dziwnego. Obraz spadł a postać stała coraz bliżej. Pomyślałem, że obraz spadł bo go źle powiesiłem, a postać, że to mi się wydaje. W nocy nie mogłem spać. Miałem koszmary, więc byłem tak zmęczony, że zamiast posłodzić herbaty, posoliłem ją. Usłyszałem jak ktoś mnie woła po imieniu. Przestraszyłem się i poszedłem za głosem. Doszedłem do obrazu, postać była tak blisko, że widziałem te oczy. Czarne oczy. I ten uśmiech, zapamiętałem to. To był najgorszy widok w moim życiu. Postanowiłem się położyć spać. Miałem koszmar. W tym koszmarze była ona. Widzę ją wszędzie. Nie wytrzymam, mam pistolet na strychu...
  • -12

#696

Three Headed Monkey.
  • Postów: 45
  • Tematów: 2
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Nie znalazłem tej creepypasty w tym temacie, więc wstawiam ale jeśli już istnieje to proszę wybaczyć ^^

Ed Edd Eddy
Jak wszyscy dobrze wiecie, popularna bajka „Ed Edd Eddy” była produkowana przez spory kawałek czasu. Jednak między siódmym października 2003 a dwudziestym pierwszym października 2003 odcinek 34 został przez przypadek wyemitowany tydzień przed planowaną emisją. Z jakiegoś powodu jestem jedynym, który o tym wie. Dowiedziałem się również od kogoś z biura, że główny pisarz tej bajki przeziębi ł się i w zamian za odtworzenie odcinka 34, zmuszeni byli do puszczenia powtórki całego pierwszego sezonu. O 5 rano czasu wschodniego, ludzie relacjonowali o niepokojącym nowym odcinku, którego premiera odbyła się na Cartoon Network - niektóre dzieci na swoje nieszczęście również go obejrzały.

Najwyraźniej jakość odcinka była nieszczególna, choć utrzymywała się w ogólnych normach. Animacja była wzburzona, głosy były obniżone i bardzo przytłumione. Linie psujące obraz poruszały się z góry na dół, możemy tego uświadczyć w podobny sposób oglądając zepsutą kasetę VHS. Sceneria była opisywana w następujący sposób: „Przygnębiający mrok i depresja bez jakichkolwiek zmian rekwizytów i obiektów w tle; klimat burzliwy”.

Postacie również zachowywały się dziwacznie. Zamiast normalnej głupkowatości, osobowości były inspirowane czymś ponad to; widzowie narzekali, że bohaterowie wydawali się mocno podnieceni i pałali nienawiścią bez żadnego powodu względem siebie, jednak wydawało się, że cały czas szlochali między tymi zachowaniami. Główni bohaterowie również seplenili w jakiś bardzo „zły” sposób: nikt nie wie dlaczego, ale wyczuwało się w tym seksualne podteksty, co tym bardziej przeszkadzało widzom.

Byłem jednym z nich.

Odcinek zaczął się, kiedy Eddy szedł przez ulicę z Edem. Zauważyłem, że trzeciego z nich, Edda, nie ma. Ujęcie było kręcone jakby z narożnika, lecz z obu stron tak żeby bohaterowie szli na wprost widza. Eddy był zdenerwowany i zaczął się zmieniać- jego oczy wokół tęczówki zrobiły się czerwone. Ed wyglądał na kompletnie niepocieszonego i praktycznie powłóczył nogami za Eddym; miał łzy w oczach - były nieobecne i spoglądały w nieznanym kierunku.

Kevin - ich ciągły przeciwnik - jechał na swoim rowerze naprzeciwko Edów, zmierzając wprost na nich. Ujęcie zrobiło się rozmazane i dał się usłyszeć niski jęk Eddyego zanim Kevin w niego uderzył- co tak naprawdę nigdy się nie wydarzyło bo ekran zrobił się czarny. Ekran znów wrócił do normalności i widać było Kevina- po raz kolejny jadącego wprost na Eddyego – tym razem obraz był niezwykle mocno rozmazany-wszystko co widziałem to zielony kleks pędzący w stronę żółtego kleksa. Znów niski jęk, jednak tym razem brzmiał jak dźwięk z zepsutego mikrofonu i pojawiło się głośne buczenie, skutecznie przygłuszające jęk. Następnie pojawiła się scena, w której Edd śpi w łóżku Eddyego. Szczerze? Może nie wydarzyło się to nagle, a jednak podskoczyłem na krześle i trząsłem się jak osika. Budząc się, poruszał się niezręcznie po okrągłym pokoju, jego szybkie kroki można było usłyszeć, ponieważ odgłosy były bardzo wyraźne a ujęcie było jakby z lotu ptaka - ukazując drepczącego po pokoju Edda.

Nie było tam żadnych drzwi.

Edd zaczął wydawać odgłosy jak wydra coraz bardziej gorączkowo i maniacko krążąc po pokoju do momentu, w którym obraz znów zaczął się rozmazywać - purpurowy pokój zdawał się połykać pomarańczową plamę. Nastąpiło bardzo dużo przybliżenie na frontowe drzwi domu Eddyego; w absolutnej ciszy ten stan trwał około dwóch minut. Co najmniej dwie minuty przeraźliwej ciszy…

W następnej scenie widzimy Jimmyego i Sarah znajdujących się u lekarza. Jimmy jest zasłonięty przez wiszącą lampę. Razem głośno płaczą; Sarah próbuje dodać mu otuchy co raczej nie było w jej zwyczaju. „To boli Sarah, to boli”. Nagle drzwi z impetem się otwierają i wchodzi dentysta. Jest zbyt wysoki, żeby kamera uchwyciła jego twarz. Sarah została wyprowadzona z pokoju i kamera ukazała Jimmyego. Jego aparat na zęby był zniekształcony, przednia „szyna” wygięła się do góry rozciągając jego wargi bardzo mocno- w nienaturalnej proporcji. Z jego przednich dziąseł ściekała krew i brakowało zębów. Niepokojące było to, że został pozbawionych kończyn górnych (do przedramion) i dolnych; zdawał się mieć porażenie kończyn dolnych. Prawie się rozpłakałem, kiedy zrozumiałem, że to właśnie inni bohaterowie tak mocno go pobili i wygięli mu szynę. Kamera zatrzymała się na jego zdeformowanej twarzy przez kilka sekund- jak obrazek (znów w kompletnej ciszy).

Pojawiły się reklamy.

Gwałtownie zostajemy zaatakowani obrazem bardzo włochatego Rolpha, który siedzi w swojej bardzo ciemnej szopie i wciąż na nowo doi krowę. Trafiamy po raz kolejny na wizualną pętlę - ekran się rozmywa, do momentu aż nie wygasa. Naz czyta jakiś magazyn na swojej kanapie. Jakość jest tym razem idealna.

Eddy jest teraz sam, bez Eda. Jakość się załamuje jeszcze bardziej niż na samym początku, a on ciągle chodzi, słońce świeci, co odzwierciedla jego nastrój, ponieważ uśmiecha się i zaczyna biec. Widzimy drzwi domu Eddyego i jesteśmy obserwatorami z jego punktu widzenia, kiedy ten dociera do drzwi i otwiera je. Jego dom jest miły, przytulny i jasny; grzmi bardzo kiepska gra na skrzypcach- jedyny dźwięk, który się pojawia, kiedy Eddy chodzi po swoim domu. Otwiera drzwi do swojego pokoju.

John znajduje się pod kanapą Naz i wyczołguje się z niej na czterech kończynach w prześmiewczy sposób podskakując za nią wciąż niezauważony. Zaśmiałem się, bo ktoś zapomniał dorysować mu oczy i przypominał mi kreta. Nagle przestałem się śmiać - zaczął połykać głowę Naz, nadal w kreskówkowym stylu, jednak to już nie było to samo. Naz zaczęła się rzucać i kopać. Johny stał w swojej pozycji aż znieruchomiała. Przybliżenie na jego twarz ujawniło obecność bardzo malutkich, lecz ludzkich oczu. Edd leżał w domu Eddyego, już się nie poruszał. Na koniec kamera ukazała dom Eddyego (około 3 minut) i pojawił się następny program…


Znalezione na: http://straszy.pl/Ed_Edd_Eddy
  • -1

#697

sQbany.
  • Postów: 5
  • Tematów: 0
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

Kojarzycie gry Diablo II ? Pewnie tak, a więc gdy odinstalujemy grę, na pulpicie zostanie pusta ikonka. Z cieawkości kliknałem na nią ( miałem zamiar ją później usunąć) , zobaczyłem że ma ona dokładnie 666 bajtów. Hmm, czy to przypadek, zamiar celowy autorów, czy naprawdę nad tą grą czuwa sam szatan ? ^^ Przekonajcie sie sami, nie zmyśliłem tej histori, jest autentyczna.

Użytkownik sQbany edytował ten post 25.07.2012 - 09:19

  • -4

#698

Gebol.
  • Postów: 153
  • Tematów: 5
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja ponadprzeciętna
Reputacja

Napisano

*
Popularny

SCP-173

SCP-173 musi zawsze być trzymany w zamkniętym pojemniku. Wchodzić do tego pojemnika mogą jedynie co najmniej trzyosobowe grupy. Personel musi zamknąć za sobą drzwi na klucz. Zawsze dwie osoby muszą utrzymywać z SCP-173 kontakt wzrokowy aż do momentu opuszczenia pojemnika przez cały personel. Potem należy zamknąć drzwi na klucz.

Obiekt przeniesiony do kompleksu 19 w 1993 roku. Jego pochodzenie jest dotychczas nieznane. Jest zbudowany z betonu i prętów zbrojeniowych i pomalowany farbą w sprayu marki Krylon. SCP-173 jest żywy i ekstremalnie niebezpieczny. Obiekt nie może się poruszać, kiedy ktoś na niego patrzy. Linia wzroku nie może być przecięta przez nic innego niż SCP-173. Członkowie personelu wpuszczani do pojemnika zawierającego SCP-173 są instruowani, by zgłaszać, zanim mrugną. Ataki obiektu mają na celu skręcenie ofierze karku przy podstawie czaszki lub uduszenie jej. W przypadku ataku personel musi zastosować procedury takie jak w przypadku obiektów o 4 Klasie zagrożenia.

Personel raportował odgłosy skrobania kamienia dochodzące z pojemnika, kiedy żadnego człowieka nie było w środku. Zostały one uznane za normalne i ich brak lub jakakolwiek zmiana powinny być zgłoszone do aktualnie przebywającego na służbie przełożonego.

Czerwonobrązowa substancja wypełniająca dno pojemnika jest mieszaniną odchodów i krwi. Jej pochodzenie nie est znane. Pojemnik musi być więc czyszczony co dwa tygodnie.

Dołączona grafika

Wydało mi się ciekawe, więc dodałem.
Źródło: http://straszy.pl/SCP-173
  • 9

#699

Lupus28.

    ¯\_(ツ)_/¯

  • Postów: 641
  • Tematów: 4
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

*
Popularny

SCP-087

SCP-087 znajduje się w kampusie [...]. Drzwi wejściowe do niego zbudowane są ze wzmacnianej stali z elektrycznym mechanizmem blokującym. Zostały zamaskowane, by z zewnątrz przypominać drzwi do pokoju dozorcy, spójne ze wzornictwem całości budynku. Zamek można otworzyć tylko przy jednoczesnym przyłożeniu napięcia [...] woltów i obracaniu klucza przeciwnie do ruchu wskazówek zegara. Wnętrze drzwi jest wyłożone sześciocentymetrową warstwą pianki przemysłowej.
Z powodu wyników ostatniej z wypraw (patrz dokument D087-IV), żaden personel nie jest dopuszczony do SCP-087.

SCP-087 to nieoświetlona klatka schodowa. Schody opadają pod kątem 38 stopni do poziomu przez 13 stopni, gdzie znajduje się półpiętro - pomieszczenie w kształcie połowy walca; schody opadają równolegle do poprzednich 13 stopni. Konstrukcja SCP-087 ogranicza pole widzenia do około półtora piętra. Jakiekolwiek badanie SCP-087 wymaga posiadania źródła światła, jako że nie ma tam żadnego oświetlenia ani okien. Wykazano nieefektywność źródeł światła mocniejszych niż 75 wat.

Badający donoszą (co zostało potwierdzone nagraniami) o dźwięku płaczącego, błagającego o litość dziecka, dochodzącym z odległości około 200 metrów spod pierwszego półpiętra; wszystkie próby przybliżenia się do niego są jednak bezskuteczne i dźwięk sprawia wrażenie tak samo odległego. Obliczona głębokość jaką udało się osiągnąć przy czwartej wyprawie znacznie przekracza prawdopodobną głębokość budynku, zwłaszcza biorąc pod uwagę uwarunkowania geologiczne okolicy. Nie udało się jak na razie ustalić, czy SCP-087 ma koniec.

Przeprowadzono cztery rejestrowane wyprawy do SCP-087 przez personel klasy D. Każda z wypraw napotkała SCP-087-1, wyglądające jak twarz bez źrenic, nozdrzy i ust. Osobowość SCP-087-1 pozostaje nieznana, ale ustalono, że nie jest źródłem płaczu. Badający w obecności SCP-087-1 odczuwają paranoję i strach, nie wiadomo jednak, czy jest to specjalna zdolność SCP-087-1, czy naturalna reakcja badających.

Przez okres około dwóch tygodni po czwartej wyprawie, personel i studenci [...] słyszeli dźwięki pukania dochodzące z wnętrza SCP-087. Drzwi zostały wyciszone sześciocentymetrową warstwą pianki; po tym doniesienia o pukaniu ustały.

Dokumenty
D087-I
D-8432 to 43-letni mężczyzna rasy białej kaukaskiej o przeciętnej budowie ciała i nie budzącej zastrzeżeń przeszłości psychicznej. Klasa D została przydzielona w wyniku niewłaściwego obchodzenia się z SCP-[...]. D-8432 został wyposażony w 75-watową lampę HID z baterią pozwalającą na 24 godziny nieprzerwanej pracy, kamerę przesyłającą obraz w czasie rzeczywistym i zestaw do komunikacji dźwiękowej z doktorem [...].

D-8432 przechodzi przez drzwi. Pomimo mocy, lampa oświetla tylko 9 pierwszych stopni; kolejne piętro jest niewidoczne.

D-8432: Zajebiście ciemno.
Dr: Czy lampa funkcjonuje prawidłowo?

D-8432 oświetla korytarz budynku; strumień światła pada zdecydowanie dalej.

D-8432: Działa, tylko tych schodów nie widać.
Dr: Dziękuję, proszę kontynuować.

D-8432 pokonuje trzynaście stopni przed osiągnięciem kolejnego piętra. Ma ono kształt półkola z podłogą i ścianami najprawdopodobniej betonowymi. Nie ma tu niczego poza kurzem i pyłem typowymi dla dowolnej betonowej klatki schodowej. D-8432 obraca się o 180 stopni i zaczyna schodzić dalej, ale się zatrzymuje.

Dr: Powód zatrzymania się?
D-8432: Słyszysz to? Tam na dole jest, ***, dziecko.

Nagranie nie potwierdza tych doniesień.

Dr: Proszę opisać dźwięk.
D-8432: Młody głos, jakaś dziewczyna, albo mały chłopiec. Płacze i powtarza "proszę, pomocy".
Dr: Jaka jest, przypuszczalnie, odległość tego dźwięku?
D-8432: ***, nie wiem. 200 metrów?
Dr: Proszę kontynuować.

Badający dochodzi do kolejnego piętra. Kiedy je osiąga, głos dziecka zostaje zarejestrowany przez mikrofon; istotnie, wśród płaczu słychać słowa "proszę", "pomocy", "na dole". Głośność wskazywałaby, że rzeczywiście odległość wynosi około 200 metrów.

Dr: Czy wciąż słychać płacz?
D-8432: Tak.
Dr: Udało nam się go zarejestrować. Proszę kontynuować i zatrzymać się w przypadku zauważenia jakichkolwiek zmian w otoczeniu.

Badający schodzi kolejne 3 piętra i zatrzymuje się.

D-8432: Iść dalej?
Dr: Bardzo proszę.

D-8432 schodzi kolejne 17 pięter (w sumie 22). Nie ma jakichkolwiek zmian w wyglądzie otoczenia; pomiędzy każdymi piętrami jest zawsze 13 stopni.

D-8432: Wcale się, ***, nie zbliżam do tego dziecka.

Transmisja dźwięku potwierdza, że głośność płaczu nie uległa zmianie.

Dr: Zostało to odnotowane, proszę kontynuować.

Badany pokonuje jeszcze 28 pięter (w sumie 50). D-8432 stoi na 51, licząc od parteru budynku. Znajduje się około dwustu metrów pod poziomem początkowym; minęły 34 minuty. Głośność płaczu nie uległa zmianie.

D-8432: Czuję się trochę nieswojo.
Dr: To normalne po spędzeniu czasu w ciemnym, nieznanym miejscu. Proszę kontynuować.

Badany waha się przed wejściem na kolejne stopnie; kiedy posuwa się dalej światło lampy pada na twarz znajdującą się na kolejnym piętrze (SCP-087-1). Wydaje się być rozmiarów ludzkiej głowy; nie ma jednak ust, nozdrzy ani źrenic. Jest zupełnie nieruchoma, ale zdaje się patrzeć wprost na D-8432, wskazując na świadomość jego obecności.

D-8432: Ja ***, co to, ***, jest?! *** mać!
Dr: Proszę opisać.
D-8432: Jakaś, ***, *** twarz, patrzy się na mnie...
Dr: Czy to się porusza?
D-8432: (oddychając głęboko) Tylko się patrzy. *** mać, boję się.
Dr: Proszę podejść i lepiej oświetlić tę istotę.
D-8432: ***, nie zamierzam do tego ***...

Twarz przeskakuje na przód, około 50 centymetrów w stronę D-8432.

D-8432: *** *** w *** mać!

D-8432 wpada w panikę i zaczyna gwałtownie biec w górę SCP-087. Osiąga parter w czasie 18 minut, po czym traci przytomność. Nie widać śladów SCP-087-1. Badanie taśmy wykazuje tę samą ilość pięter i schodów przy schodzeniu, co przy wchodzeniu w górę; głośność płaczu jest cały czas stała, a dźwięk znika po wejściu na najwyższe piętro. Raporty medyczne wykazały, że utrata przytomności była spowodowana zmęczeniem fizycznym.

D087-II
D-9035 to 28-letni Afroamerykanin o mocnej budowie ciała. Badania psychiczne nie wykazały problemów poza nieuzasadnioną nienawiścią do kobiet. Badający był wielokrotnie karany za [...]. Został wyposażony w 100-watową lampę, kamerę i zestaw komunikacji głosowej z doktorem [...] w centrali. D-9035 został też wyposażony w plecak zawierający małe diody LED z taśmą samoprzylepną z bateriami gwarantującymi trzy tygodnie nieprzerwanej pracy.

D-9035 zapala lampę i oświetla schody. Pomimo większej mocy, światło nie dociera poniżej dziewiątego stopnia.

D-9035: Chcesz, żebym tam poszedł, co?
Dr: Proszę oświetlić korytarz poza SCP-087, by upewnić się, że lampa pracuje prawidłowo.

D-9035 oświetla korytarz; porównanie z nagraniem z pierwszej wyprawy wykazuje, że światło jest mocniejsze.

Dr: Dziękuję. Proszę zejść na pierwsze piętro.
D-9035: Stary, wiem co mówiłeś, ale nie widzi mi się tam iść, co?
Dr: Proszę zejść na pierwsze piętro.
D-9035: Słuchaj no,
Dr: (przerywając) Zgodnie z naszą umową, proszę zejść na pierwsze piętro.

D-9035 stoi przez 18 sekund, po czym przechodzi 13 stopni i zatrzymuje się.

D-9035: Macie tam dziecko?
Dr: Proszę przytwierdzić samoprzylepną diodę do ściany.
D-9035: Ej, słyszysz to? Na dole jest jakieś dziecko?
Dr: Nie mamy pewności. Proszę przykleić diodę do ściany i upewnić się, że świeci.

Po chwili wahania, D-9035 przytwierdza jedną z diod do ściany. Przyciska włącznik.

Dr: Proszę wyłączyć lampę.

D-9035 ponownie się waha, ale wyłącza lampę. Światło diody oświetla podłogę, ale nie dociera do nawet pierwszego stopnia.

Dr: Dziękuję. Proszę włączyć lampę ponownie i kontynuować schodzenie. Na każdym piętrze proszę przytwierdzić diodę do ściany i zaświecić ją. W razie zauważenia czegoś szczególnego, proszę zdać raport.

D-9035 włącza lampę i schodzi na kolejne piętro. Gdy na nie trafia, w transmisji pojawia się dźwięk płaczu dziecka podobny, jak przy pierwszej wyprawie.

Dr: Czy nadal słychać niepokojące dźwięki?
D-9035: Tak, jakiś płacz gdzieś 150, może 200 metrów stąd. Mam ją stamtąd przynieść? Stary, ja się nie znam na dzieciach.
Dr: Proszę umieścić diodę i kontynuować schodzenie.

Badający przytwierdza diodę i schodzi na kolejne piętro, gdzie przykleja do ściany kolejną. W podobny sposób pokonuje kolejne 25 pięter.

D-9035: Chyba się nie zbliżam do tego dzieciaka.
Dr: Jak odległy wydaje się być dźwięk?
D-9035: Tak jak przedtem, 150 do 200 metrów.
Dr: Dziękuję, proszę kontynuować.

D-9035 przechodzi kolejne 24 piętra. Na 51 zatrzymuje się; w betonowej ścianie widać wyżłobienie o długości w przybliżeniu 50 i szerokości 10 centymetrów. Pierwszy stopień w dół jest pełen gruzu.

D-9035: Widzisz to?
Dr: Tak. Proszę opisać ten widok.
D-9035: Wygląda jakby coś przecięło ścianę, no i pierwszy ze schodów jest rozwalony. Nacięcie wygląda gładko...

D-9035 dotyka nacięcia.

D-9035: Tak, gładkie. Jak szkło.
Dr: Dziękuję. Proszę kontynuować.
D-9035: Słuchaj, doszedłem już chyba wystarczająco daleko.
Dr: Proszę kontynuować, zgodnie z umową.
D-9035: Nie chcę tego robić, umowa mnie nie obchodzi.
(część rozmowy wycięto)

D-9035 przechodzi nad zniszczonym stopniem i kontynuuje. Na kolejnym piętrze nie znajduje się nic niezwykłego; przyklejając diody pokonuje kolejne 38 pięter. Dźwięk płaczu wciąż pozostaje bez zmian. D-9035 jest na 89 piętrze po 74 minutach od wyruszenia. Jest to około 350 metrów od parteru.

D-9035: Słuchaj no, wydaje mi się że to dziecko próbuje mnie tam zwabić. Chyba czas...

D-9035 przerywa i zatrzymuje się w chwili, gdy światło lampy oświetla SCP-087-1. Twarz patrzy wprost na D-9035, wykazując świadomość jego obecności. Pomimo, że wygląda na nieruchomą, znajduje się 38 pięter poniżej poziomu spotkania z pierwszej wyprawy.

Dr: Jaka jest przyczyna zatrzymania się?
D-9035 (bliżej nieokreślone słowo)

Oddech D-9035 staje się ociężały. SCP-087-1 pozostaje nieruchomy przez 13 sekund. SCP-087-1 mruga.


D-9035 (niezrozumiały krzyk)

SCP-087-1 przeskakuje do przodu; znajduje się w odległości około 90 cm od D-9035. Badający odwraca się i zaczyna biec po schodach.

Dr: Proszę się uspokoić i odwrócić, musimy dokładniej przyjrzeć się twarzy.

D-9035 ignoruje zalecenie i kontynuuje gwałtowną ucieczkę, nie przestając krzyczeć.

Dr: D-9035, czy mnie słyszysz? Proszę zwolnić.

D-9035 nie odpowiada i nadal biegnie. Jego krzyk zamienia się w niezrozumiały bełkot. Po przejściu 72 pięter, traci przytomność na 17 piętrze.

Dr: D-9035, czy mnie słyszysz?

D-9035 nie odpowiada, ale da się słyszeć ciężki oddech. Przez 14 minut, D-9035 nie porusza się, obraz jest ciemny; nadal słychać płacz. Po 14 minutach i 32 sekundach, słychać odgłosy gwałtownego bicia serca, nie przypominające bicia serca człowieka i niski, trzeszczący dźwięk. 7 sekund później D-9035 kaszle i odzyskuje przytomność, wstaje i bez słowa biegnie w górę schodów. Dźwięk bicia serca cichnie, nie widać nic podejrzanego w transmisji obrazu. D-9035 opuszcza SCP-087 i siada na podłodze obok drzwi.

Wpada w stan katatoniczny, z którego do tej pory nie wyszedł.


D087-III
D-9884 to 23-letnia kobieta o przeciętnej budowie ciała. Przechodziła depresję. Użyła nadmiernej siły do [...]. D-9884 została wyposażona w 75-watową lampę, kamerę, zestaw telekomunikacyjny. Ma też plecak z 4 litrami wody, 15 batonami spożywczymi i koc ratunkowy.

D-9884 stoi za wejściem do SCP-087. Lampa oświetla 9 pierwszych stopni; nie widać diody umieszczonej na ścianie podczas poprzedniej wyprawy.


Dr: Proszę zejść na pierwsze piętro i obejrzeć ścianę.

D-9884 schodzi 13 stopni. Nie widać diody w miejscu, gdzie została przyklejona w nagraniu z drugiej wyprawy.

D-9884: Nic tu nie ma, pusta, betonowa ściana. Moment, tu jest jakiś klej.

D-9884 wskazuje na miejsce, gdzie powinna znajdować się dioda.

D-9884: Tu jest jakieś dziecko! Płacze i... woła o pomoc.
Dr: Dziękuję. Proszę schodzić dalej i poinformować w razie napotkania czegoś nietypowego.

D-9884 schodzi. Po przejściu na kolejne piętro w nagraniu pojawia się dźwięk dziecka taki, jak przy poprzednich wyprawach. Na żadnej ze ścian nie widać diod. D-9884 kontynuuje bez przeszkód do 17 piętra.

D-9884: Tu jest coś na ziemi i strasznie capi. Jest klejące i chyba przyczepiło mi się do buta. Ohyda!

Nagranie obrazu potwierdza obecność substancji. Plama ma średnicę około 50 centymetrów.

Dr: Czy ta substancja ma jakikolwiek zapach?
D-9884: Tak, trochę jak zardzewiały metal i mocz.
Dr: Dziękuję. Proszę kontynuować do zaobserwowania czegokolwiek innego.

D-9884 przechodzi bez przeszkód do 51 piętra. Jego wygląd nie zmienił się od wcześniejszej wyprawy. D-9884 jest ponownie poproszona o kontynuowanie wyprawy. Po osiągnięciu 89 piętra obraz przeskakuje, a badająca krzyczy.

D-9884:***, tu jest dziura, prawie do niej wpadłam!

Nagranie potwierdza obecność dziury o średnicy około metra. Badająca kieruje promień lampy, jednak nic nie widać. Mija około 4 sekund, kiedy w bliżej nieokreślonej odległości w dziurze pojawia się światło, które następnie znika po około 2 sekundach.

D-9884: Tam coś świeci! Teraz tego nie ma, ale przez chwilę coś świeciło, widzieliście?
Dr: Tak. Proszę określić głębokość dziury.
D-9884: Nie da się. Za głęboka. Z kilometr. Albo więcej niż kilometr.
Dr: Dziękuję. Czy nadal słychać głos dziecka?
D-9884: Ano. Cały czas tak samo daleko. Nie wydaje mi się, żebym się zbliżała. Tak jakby z każdym moim krokiem ona też schodziła.
Dr: Proszę kontynuować do momentu napotkania czegoś nietypowego.

D-9884 kontynuuje podróż SCP-087 przez około godzinę, przechodząc kolejne 164 piętra. Zatrzymuje się na 253 piętrze, spożywa baton i pije odrobinę wody. D-9884 znajduje się około 1.1 kilometra pod ziemią; głośność płaczu nie zmieniła się. Po czterominutowej przerwie, D-9884 wznawia schodzenie, nie zatrzymując się przez kolejne 216 pięter, co zajmuje półtorej godziny. Znajduje się na 469 piętrze, około 1.8 km pod ziemią.

D-9884: To donikąd nie prowadzi. Chyba czas wracać. Znaczy, zejść to jedno, ale trzeba też wrócić.
Dr: Zostały wydane porcje żywnościowe, woda i koc wystarczające na 24 godziny. Proszę kontynuować.
D-9884: Nie, wracam.

D-9884 odwraca się.

D-9884: Ja... (krzyki)

SCP-087-1, twarz, znajduje się dokładnie przed D-9884, blokując drogę powrotną. Twarz znajduje się około 30 cm od soczewki kamery; patrzy prosto w obiektyw, jakby patrzyła nie na badającego, a na osobę oglądającą transmisję obrazu. Transmisja zatrzymuje się na około 4 sekundy, słychać szum akustyczny. Następnie obraz i dźwięk powracają, widać D-9884 zbiegającą po schodach.

D-9884: (spanikowana) Goniło mnie! Cały czas było zaraz za mną, Boże, jest zaraz za mną, patrzyło na mnie! Doktorze [...], proszę, pomóżcie mi jakoś, Boże, nie, proszę, zabierzcie to, wiedziałam, że za mną idzie, pomóżcie mi, zabierzcie to stąd, proszę, nie, to patrzyło na mnie, patrzyło cały czas, Boże dopomóż, nie, proszę (do końca nagrania podobnie)

D-9884 kontynuuje histeryczne krzyki zbiegając ze schodów. Słychać też cichy szum akustyczny, nadal słychać też płacz dziecka. Około 14 pięter dalej, na obrazie widać przez chwilę strefę za D-9884; twarz znajduje się około 20 centymetrów od obiektywu, nadal nie patrzy na badającą, a w obiektyw kamery. Należy zauważyć, że od spotkania SCP-087-1, głośność płaczu zaczęła się nasilać, co wskazywałoby na zbliżanie się do jego źródła. Po 150 piętrach ucieczki i trzech kolejnych wizualnych potwierdzeniach pościgu SCP-087-1, D-9884 przewraca się i najprawdopodobniej traci przytomność. Transmisja dźwięku wskazuje na niedużą odległość od źródła płaczu; szum akustyczny i zakłócenia nie ustają. Obraz pokazuje dalsze schody w dół, wskazując na to, że D-9984 nie jest jeszcze na samym dole. Po 12 sekundach w kadrze pojawia się SCP-087-1, patrząc wprost na oglądającego transmisję.

Po tym transmisja urywa się i nie udaje się ponownie nawiązać połączenia.


D087-IV
Dane usunięte

Kadr z nagrania przebiegu pierwszej wyprawy
SCP-087-1, wycinek powyższego kadru


  • 18



#700

martusz.
  • Postów: 13
  • Tematów: 2
  • Płeć:Kobieta
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

*
Popularny

Dodaję tłumaczenia kilku creepypast z bloga nightmarefuel.blogspot.com.

***

Czujesz drapanie w gardle.
Starasz się to wykaszleć, ale nie dajesz rady.
Męczysz się, próbując zmusić się do wymiotów. Wypiłeś dużo wody, lecz cokolwiek cię męczy, wciąż tkwi w twoim gardle.
W końcu sięgasz do lodówki po karton z mlekiem, mocno ziewając. Coś ze stukotem upada na podłogę. Twoim oczom ukazuje się mały guziczek z kwiecistym wzorem.
Chwilę później przenosisz wzrok na karton z mlekiem. Na kartonie spostrzegasz zdjęcie zaginionego dziecka. Jej bluzka ma takie samie kwieciste guziki.



***

Kiedy byłem mały, moja rodzina wynajmowała dwupiętrowy dom. Oboje rodzice pracowali, wobec czego po powrocie ze szkoły zwykle bywałem w domu sam.
Pewnego wieczoru, gdy wróciłem ze szkoły, zastałem zgaszone światła. W domu panowała cisza. Zawołałem: „Mamo?”. Odpowiedziało mi przeciągłe „Taak?”, dochodzące z drugiego piętra. Zawołałem ponownie – znów ta sama odpowiedź, „Taak?”
Wydawało mi się, że zawołała mnie, zatem wszedłem schodami na górę. Odezwałem się znowu, odpowiedź „Tak?” dochodziła z najbliższego pokoju. Poczułem niepokój i jednoczesną chęć ujrzenia matki; ostrożnie przybliżyłem się do drzwi.
W tym momencie usłyszałem przekręcający się w zamku klucz, drzwi wejściowe do domu otworzyła moja mama, niosąc torby z zakupami.
„Kochanie, jesteś w domu?”, spytała wesołym głosem.
Poczułem ulgę usłyszawszy ją i natychmiast zbiegłem na dół, potem rzuciłem okiem w stronę pokoju, z którego dobiegał głos.
Kiedy spojrzałem w tamtą stronę, drzwi uchyliły się, skrzypiąc cicho. Dosłownie przez moment widziałem coś dziwnego.
Nienaturalnie bladą twarz patrzącą prosto na mnie.



***

Wprowadziłeś się do nowego mieszkania, w dużym mieście. Po latach nudnego życia prawie porzuciłeś nadzieję na znalezienie jakichkolwiek przyjaciół, czy to w pracy, czy gdziekolwiek. Czujesz się taki samotny. Zamiast przyjemnego i spokojnego życia, zyskałeś nudne wieczory w knajpie na przedmieściach. Kelnerka jest bardzo atrakcyjna. Poza tym, wygląda na to, że jest jedyną pracownicą w tym niewielkim lokalu. Nigdy nie widujesz tu nikogo poza sobą. To miejsce wydaje się dla ciebie idealne.

Sypianie z kelnerką staje się rutyną. Przychodzisz tam codziennie na kolację, i oczywiście aby ją spotkać.

W końcu poznajesz paru kumpli, bywasz w knajpie coraz rzadziej. Po jakimś czasie przestajesz w ogóle się tam pojawiać.

Siedzisz z przyjacielem w barze, pijecie piwo, opowiadasz mu o romansie z kelnerką poznaną na przedmieściach. Twój kumpel koniecznie chce ją zobaczyć. Zabierasz go do knajpy, jednak budynek, w którym się znajdowała okazuje się być kompletną ruiną. Drzwi frontowe ledwie dają się otworzyć. Obskurne wnętrze nie wygląda zachęcająco, co więcej, za barem zauważacie obrzydliwe, rozkładające się zwłoki.

Kiedy policja zjawia się na miejscu, przesłuchuje ciebie i twojego przyjaciela. Szokuje cię wiadomość, że ciało należy do dziewczyny, która uciekła z domu z innego miasta. Policja powiadamia cię, że została zamordowana, a później wielokrotnie zgwałcona. Funkcjonariusz chce próbkę twojego DNA, aby wyeliminować cię z grona podejrzanych.
Nagle stajesz się bardzo zmartwiony.
  • 6

#701

andkar94.
  • Postów: 105
  • Tematów: 4
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

Strach ma wielkie oczy

Strach ma wielkie oczy. Wiem, bo widziałem go. Ostatniej nocy oglądałem horror przed snem. Obudziłem się w środku nocy i ocierając pot z czoła nerwowo rozglądałem się po pokoju. Wtedy go zobaczyłem. Siedział w kącie. Miał wielkie, blade oczy i patrzył w moje. Bałem się wtedy bardziej niz podczas filmu, czy nawet koszmaru.
Twórca tego powiedzenia też musiał go widzieć. Znaczy to, że nie zwariowałem.

Użytkownik andkar94 edytował ten post 25.07.2012 - 23:20

  • 0

#702

weirdo.
  • Postów: 59
  • Tematów: 3
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Usunalem stad tą - http://www.paranorma...bunkry-na-helu/ - opowiesc i zalozylem na nia nowy temat. Nie wiem, jak ten komentarz usunac,więc zostawiam jedynie wyjaśnienie co się stało. Przepraszam,jestem nowy na forum i nie wiem jak sie tu za bardzo obchodzić : )

Użytkownik weirdo edytował ten post 26.07.2012 - 00:06

  • 0

#703

Sorlaq.
  • Postów: 1
  • Tematów: 0
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Nie wiem, czy to się nadaję na pastę ale wrzucam, mojego autorstwa, proszę nie kopiować.

Opowiadanie w klimatach postapokaliptycznyno-stalkerowych

Wola walki

Rok 2015. W Bydgoszczy powstała ogromna elektrownia atomowa. Niestety pewnego dnia coś poszło nie tak. Nastąpiła awaria.
Nikt nie jest pewien, co się stało. Zamach? Błąd maszyny? Człowieka? Tego prawdopodobnie się nie dowiemy. Tak czy siak,
promieniowanie ogarnęło całą Europę. Pod wpływem promieniowania ludzie i zwierzęta zaczęły mutować w obrzydliwe kreatury.
Zaczęły stopniowo opanowywać Afrykę i Azję. Afryka jako kontynent w dużej mierze niecywilizowany padła dość szybko. Azja
stawiała opór dłużej, ale i tak w końcu padła. Cały świat jest skazany na zagładę. Mutanty przeprawiły śię do Ameryki
północnej. Stany zjednoczone długo stawiały opór, ale w końcu padły. Potem horda mutantów spustoszyła Amerykę południową.
Dużo czasu zajęło im przeprawienie się do Australii. Jej mieszkańcy mieli dzięki temu dużo czasu na przygotowanie się.
Jednak po długiej bitwie i Australia padła. Rok później byli już nawet na Antarktydzie. Grupa ocalałych, z jakiegoś
powodu niewrażliwych na promieniowanie, osiedliła się w zgliszczach Bydgoszczy. Przez długi czas ukrywali się o chlebie i
wodzie, ale w końcu zapasy się skończyły. Ludzie z głodu musieli wyjść z ukrycia. Zaczęli polować na mutanty. Ci, którzy
zachowali w sobie resztki człowieczeństwa nie zgodzili się jeść mutantów. Odżywiali się nielicznymi roślinami, które były
odporne na promieniowanie. Niestety, nie były one zbyt odżywcze, więc w końcu pomarli z głodu. Ci, którzy zdecydowali się
na jedzenie mutantów, zaczęli walkę z mutantami. Walkę skazaną na porażkę, w końcu jak garstka ludzi ma pokonać cały
świat?

PS. To moja pierwsza pasta, ale temat śledzę od dawna i przeczytałem wszystkie, które tu są.
  • -2

#704

Nerubis.
  • Postów: 154
  • Tematów: 2
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

Kolejne, teoretycznie true story. Opowieść tą usłyszałem od babci koleżanki.

CZERWONA KURTKA

Rzecz ponoć działa się za czasów jej młodości na wsi, na której się wychowała. Chłopiec z jej szkoły był... dziwny. Zamknięty w sobie, sprawiał wrażenie odizolowanego i przestraszonego. Oczywiście, wielu śmiało się że jest niedorozwinięty, lecz nie była to prawda. Chłopiec wyraźnie bał się czegoś, i z dnia na dzień było z nim coraz gorzej. w wieku 12 lat, próbował się powiesić. Na szczęscie, ktoś zauważył brak chłopca, i w porę go zatrzymano. Zapytany, dlaczego to zrobił, odpowiedział "To nie ja, ja nie chcę już się tak bawić". Oczywiście sprawa zrobiła się głośna, jak to zwykle bywa w małych miejscowościach. Zaczęto szukać winnego. Chłopca cały czas pilnowano. Mimo to ataki paniki, i kolejne próby samobójcze nie ustały. Wymykał się przy każdej okazji, gdy tylko ktoś spuścił go z oczu. Za każdym razem był przerażony, za każdym razem powtarzał, że to nie on.

Ktoś z rodziny (najprawdopodobniej babcia) kupił mu czerwoną kurtkę i powiedział, że jest w niej zaszyty talizman, chroniący przed złymi mocami. Chłopiec nigdy się z nią nie rozstawał, a wszystkie dziwne wydarzenia ustały. Niestety, pewnego dnia wracając ze szkoły, banda szkolnych rozrabiaków zabrała mu kurtkę. Chłopak rozbił sobie głowę o głaz, znajdujący się nieopodal...

Dokładnie sprawdzono kurtkę. Zaszyta była w niej kartka z dziwnymi znakami w pentagramie. Nikt nie potrafił wyjaśnić skąd chłopiec miał tyle siły aby rozbić głowę i wbić kręgi szyjne w głąb czaszki.




A teraz inna dziwna opowieść, która jest znana w gronie taksówkarzy.

Pasażer


Są kursy, których nie należy brać. Jeżeli ktoś chce jechać w nocy do lasu, albo do miejscowości, o której nigdy nie słyszeliście, powinna od razu zapalić wam się w głowie czerwona lampka ostrzegawcza. Do szczególnie niebezpiecznych kursów, należy jazda na cmentarz w nocy. Oczywiście, można szybko odjechać zaraz po wzięciu kasy. Pasażer wysiada, gaz do dechy i już jesteś bezpieczny... a co jeśli będziesz musiał poczekać aż wróci?

Oczywiście są taksówkarze, którzy, chodź rozsądni, potrzebują pieniędzy. Zdesperowani, są gotowi nawet na tak niebezpieczne kursy. Broń w schowku, krata dzieląca od pasażera... co złego może się stać?

Jeden z takich taksówkarzy już nigdy nie zaryzykuje, a jego opowieść do dziś krąży i jest przestrogą dla innych. Telefon, pilny kurs w nocy na cmentarz. Starsza pani chce odwiedzić grób zmarłego w wypadku męża. Oczywiście, kurs w dwie strony. Od początku wszystko wydawało się podejrzane. Pogoda pod psem, deszcz, a cmentarz znajduje się kawałek za miastem... na dodatek zapowiadano mgłę. To zła pora na takie przejażdżki, i Steven doskonale to wiedział. Chciał sobie jednak dorobić, więc pojechał. Starsza pani okazała się bardzo miła, dziwnie rześka jak na późną porę i pogodę. Zapytana o t, dlaczego jedzie na cmentarz, odpowiedziała, że wraca po obiedzie. I że jeszcze nie jadła kolacji. Steven uznał ją za pomyloną, odstawił na cmentarzu, i chciał jak najszybciej jechać. Jednak, kurs miał być w dwie strony... zostawić taką staruszkę samą na cmentarzu o tej porze... nie, nie może tak się zachować. Dokładnie sprawdził, czy samochód jest zamknięty i czy nikt się nie kręci w pobliżu... coś mu jednak nie dawało spokoju.

Przypomniał sobie - chodzi o dłonie kobiety! Były umorusane jakby w ziemi, a może w glinie... Nagle go tknęło - to była ziemia i krew. Spojrzał w stronę cmentarza i zobaczył biegnącą nienaturalnie szybko przygarbioną postać. Nie zastanawiając się odpalił silnik i ruszył jak najszybciej do przodu. To coś, co kiedyś było staruszką, dopadło do auta i wybiło szybę. Broń miał w pogotowiu, natychmiast wystrzelił. Usłyszał przeraźliwy dzwięk, przypominający zmieszane ze sobą zwierzęcy skowyt i krzyk kobiety. Postać upadła, zostawiając ślad szponów na niemal rozerwanych drzwiach auta.

Od tamtej pory Steven nie brał kursów po zachodzie słońca.

Użytkownik Nerubis edytował ten post 26.07.2012 - 01:21

  • 3

#705

Gebol.
  • Postów: 153
  • Tematów: 5
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja ponadprzeciętna
Reputacja

Napisano

SCP-012

SCP-012 należy przechowywać zasze w zaciemnionym pomieszczeniu. Jeżeli obiekt wystawiony jest na działanie światła lub zobaczony przez personel w innym zakresie światła niż podczerwień, należy bezzwłocznie przenieść personel na badanie zdrowia psychicznego. Obiekt należy zamknąć w żelaznej skrzynce, zawieszonej na suficie, oddalonej przynajmniej o 2.5 metra od podłogi i ścian.

Został znaleziony przez archeologa K. M. Sandoval podczas wykopów prowadzonych przy zniszczonym przez burzę grobowcu w północnych Włoszech. Przedmiot jest ręcznie pisaną partyturą utworu muzycznego, zatytułowanego Na górze Golgocie. Stanowi prawdopodobnie część większego dzieła muzycznego i wydaje się być niekompletny. Czarnoczerwony atrament, pierwotnie uważany za jakiś naturalny barwnik, okazał się być ludzką krwią pochodzącą od wielu jednostek. Spośród pierwszego personelu, który znalazł partyturę (jednostka ratownictwa specjalnego kompleksu 19), dwie osoby straciły poczytalność, próbując wykorzystać własną krew do dokończenia utworu, co poskutkowało szybką stratą krwi i wewnętrzną traumą.

Po pierwotnych badaniach, dopuszczono badających do partytury. W każdym przypadku, badający okaleczał się, próbując ukończyć utwór własną krwią, co wywoływało w następstwie schizofrenię i masową traumę. Ci, którym udało się ukończyć sekcję utworu, natychmiast popełniali samobójstwo oznajmiając, że tego utworu nie da się skończyć. Próby wykonania utworu skończyły się niezaprzeczalną kakofonią, gdzie żaden instrument nie pozostawał w harmonii z pozostałymi.

Źródło: http://straszy.pl/SCP-012
  • 0


 


Inne tematy z jednym lub większą liczbą słów kluczowych: Creepypasta, Opowiadania, Telewizja

Użytkownicy przeglądający ten temat: 2

0 użytkowników, 2 gości oraz 0 użytkowników anonimowych