Skocz do zawartości


Zdjęcie

Creepypasty(urban legends)

Creepypasta Opowiadania Telewizja

  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
1611 odpowiedzi w tym temacie

#706

Neck.
  • Postów: 197
  • Tematów: 7
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

Bardzo się stały popularne pasty o "SCP" dlatego wstawiam jedną z moim ulubionym numerem :P


SCP-004


Podczas przenoszenia przedmiotów SCP-004-2 do SCP-004-13 kluczowe jest zachowanie stosownej procedury. Przedmioty nie mogą opuścić strefy bez nadzoru dwóch (2) osób z czwartym poziomem uprawnień. Pod żadnym warunkiem nie można przenieść jakiejkolwiek innej części SCP-004 przez SCP-004-1. Nie są znane skutki takiego działania, a obecne koszty prowadzenia eksperymentów czynią dalsze badania niepraktycznymi. W przypadku naruszenia przechowania jakichkolwiek przedmiotów wewnątrz SCP-004-1 lub naruszenia budowy obiektu klucze muszą zostać umieszczone wewnątrz i drzwi zamknięte przed uruchomieniem głowicy bojowej strefy 62. Nieautoryzowane usunięcie kluczy ze strefy testowej jest podstawą do natychmiastowej likwidacji.

Opis

SCP-004 składa się ze starych drewnianych drzwi do stodoły (SCP-004-1) i zestawu dwunastu zardzewiałych stalowych kluczy (SCP-004-2 do SCP-004-13). Drzwi są wejściem do opuszczonej fabryki w [DANE USUNIĘTE].

Historia chronologiczna

2 lipca 1949


Grupa trzech młodocianych wałęsając się po własości federalnej w pobliżu ██████████ znajduje drzwi. Zgodnie z zeznaniami, znaleźli zestaw zardzewiałych kluczy w żelaznej skrzynce i ustalili, które drzwi są przez nie otwierane. Młodociani zostali objęci dozorem, kiedy skontaktowali się z szeryfem ██████████████████, gdy jeden z ich przyjaciół (SCP-004-CAS01) zaginął.

3 lipca 1949

Loklane władze znajdują prawą rękę SCP-004-CAS01 osiem kilometrów od SCP-004-1. Inne części ciała SCP-004-CAS01 rozrzucone są w promieniu 32 kilometrów od fabryki. Po przesłuchaniu, aresztowani zdradzili, że po otwarciu drzwi jednym z kluczy, SCP-004-CAS01 został rozerwany na kilka kawalków, z których każdy znikł. Od tej pory postępowanie przejmuje Fundacja SCP.

4 lipca 1949

Agent SCP █████ uzyskuje od lokalnych władz klucze w celu rozpoczęcia eksperymentów. Testy wykazały, że wszystkie klucze SCP-004-2 do SCP-004-13 pasują do jedynego zamka w ogromnych drzwiach. 12 osób personelu klasy D zostaje przyporządkowanych do sprawy aby zbadać działanie drzwi. Z dwunastu badających, z których każdy używał innego klucza, tylko dwóch (2) przeżyło. Otwarcie drzwi jakimkolwiek kluczem poza SCP-004-7 i SCP-004-12 skutkowało rozerwaniem badającego i rozrzuceniem szczątków w różnych kierunkach; nie znaleziono jednak później ciał; w chwili sporządzania tej notatki odnaleziono jedynie dwie części każdego z badających (za wyjątkiem badającego używającego SCP-004-█, którego szczątki zostały rozrzucone w niedużej odległości). Pozostali zaprzestali istnienia.

Z dwóch ocalałych badających tylko jeden (wykorzystujący SCP-004-7) powrócił bez szwanku. Drugi wpadł w stan niemal katatoniczny, zdolny jedynie wyjść z pomieszczenia i opaść na ziemię; musiał zostać związany aby powstrzymać go przed wydłubaniem sobie oczu (patrz dodatek A). Badający używający SCP-004-7 zeznał, że wszedł do dużego pomieszczenia, zdecydowanie zbyt dużego jak na zewnętrzne wymiary budynku. Kiedy wyszedł, uzbrojona grupa personelu poziomu trzeciego weszła do budynku. Wymiarów pomieszczenia nie dało się zmierzyć, a jedynymi elementami, które można poczuć lub oświetlić jest rama drzwi oraz osoby znajdujące się wewnątrz.

16 lipca 1949

Młodociani podejrzani i szeryf █████████████████ zostają zlikwidowani.

2 sierpnia 1949

█████████████████ zostaje określona jako strefa niebezpieczna ze wzgledu na dużą ilość niewybuchów i umieszczone zostaje wysokie ogrodzenie z drutem kolczastym aby zapobiec kontaktu cywilów. Rozpoczynają się próby mające na celu ustalenie bezpieczeństwa kontaktu SCP-004-1 z otoczeniem.

1 grudnia 1950

Potwierdzono anomalie czasoprzestrzeni wynikające z narażenia na SCP-004. Dalsze próby zostają zawieszone do odwołania.

3 lipca 19██

Niespodziewanie zwłoki SCP-004-CAS01 pojawiają się przed SCP-004-1. Pomimo, że zmarł dekady temu, szczątki SCP-004-CAS01 nie rozłożyły się w żadnym stopniu i wciąż są ciepłe w dotyku. Krew nie skrzepła; szczątki zostają przeznaczone do badań.
4 lipca 19██

Zwłoki jednego z dwunastu pierwotnych badających pojawiają się w podobny sposób do zwłok SCP-004-CAS01. Szczątki te zostają oznaczone jako SCP-004-CAS02. Protokoły sugerują, że zarówno SCP-004-CAS01 jak i CAS02 używali SCP-004-██.
21 marca 1999

W obliczu coraz większego rozpowszechniania się broni nuklearnej i trzeciej wojny światowej mającej rozpocząć się już za ██ lat, rozpoczęto konstrukcję wewnątrz SCP-004-1. Mają tam zostać zgromadzone zapasy na ████████ osobo-dni.

21 kwietnia 1999

█████████████████ zarządził rozbudowanie strefy wewnątrz SCP-004-1 w celu stworzenia awaryjnego składu wszystkich przenośnych gatunków SCP-███ oraz ██-petabajtowej bazy danych w celu zachowania wszystkich danych SCP. Obiekt zostaje nazwany strefą 62.

25 września 2000

Strefa 62 zostaje uruchomiona. Laboratoria i jednostki przechowawcze są ukończone i mogą przechować najbardziej niebezpieczne gatunki. Kopia bazy SCP rozpoczyna się.

25 stycznia 2000

Z powodu anomalii czasowych (patrz niżej), całośc personelu pracującego w strefie 62 jest zobligowana do zamieszkania na stałe wewnątrz strefy. Rodziny personelu zostaną poinformowane, że ich bliscy tragicznie zginęli w wypadku przemysłowym. Sklonowane ciała zostały przygotowane do pogrzebów.

14 lipca 2003

Północne Stany Zjednoczone i Kanadę dotykają poważne problemy energetyczne. Z powodu chwilowej awarii znacznej części generatorów SCP, strefa 62 została odcięta od zasilania na 53 minuty. W tym czasie osoby znajdujące się w strefie zostały pozbawione wszelkich źródeł światła. Zeznały "wyczuwanie" stworzeń i ludzi, choć żadne anomalne istoty nie zostały zaobserwowane. Części personelu zezwolono przeczytanie ████████████ (dodatku A); zeznali, że "wyczute" stworzenia były rozmiarów ludzkich, ale poza tym podobne do opisanych tam ogromnych stworzeń.

Anomalie czasoprzestrzenne

SCP-004 zdaje się propagować anomalie czasoprzestrzenne. Personel pozostający wewnątrz obiektu zgłasza tracenie czasu. Osoby będące wewnątrz przez kilka tygodni utrzymują, że pracują tam tylko przez kilka dni, a wykonana przez nich praca i zużyte zapasy potwierdzają ich twierdzenia. Inne temporalne anomalie wiążą się z SCP-004-2 do -13, zwłaszcza pojawieniem się SCP-004-CAS01 i SCP-004-CAS02 dokładnie ██ lat po użyciu SCP-004-██. ████████████████████ został przyporządkowany do zbadania wszystkich aspektów tych anomalii czasowych. Przestrzenne anomalie obejmują nieprawdopodobnie dużą przestrzeń otwieraną przez SCP-004-7. Podobnie, awaria energetyczna z 2003 roku sugeruje istnienie alternatywnego wymiaru w miejscu, gdzie znajduje się strefa 62.

Dalsze uwagi

Badania SCP-004 wykazały, że dziesięć (10) z kluczy otwierają SCP-004-1 na wymiar, gdzie prawa fizyki i topologii są znacznie odmienne od naszego codziennego wymiaru. Badający spotykający te wrogie warunki zostają rozerwani, a części ich ciał złożone w różnych miejscach, z których tylko trzy na pewno znajdują się na Ziemi. Materiał złożony w dwóch z nich pojawia się od razu; materiał złożony w trzecim z nich pojawia się dokładnie ██ lat w przyszłości. Pozostałych siedmiu lokacji nie ustalono.

Obecne badania koncentrują się na dwóch aspektach. Pierwszym z nich jest znalezienie sposobów na przetrwanie nieprzyjaznych warunków SCP-004. Drugi [DANE USUNIĘTE]', co sugeruje, że SCP-004-2 do -13 mogą otwierać też inne drzwi niż SCP-004-1.

źródło: http://straszy.pl/SCP-004
  • 1

#707

Bad_Angel.
  • Postów: 4
  • Tematów: 0
Reputacja Kiepska
Reputacja

Napisano

SCP-100

Specjalne Czynności Przechowawcze
SCP-100 należy przechowywać na środku zwykłej komory przechowawczej o wymiarach 7m×5m. Drzwi SCP-100 muszą być cały czas zamknięte. Żadnemu personelowi z wyłączeniem klasy D nie wolno wchodzić do SCP-100 w pojedynkę. Personel inny niż klasy D wchodzący do SCP-100 nie może zamykać drzwi i musi wchodzić lub wychodzić w grupach przynajmniej dwóch osób. Jakiekolwiek media, takie jak fotografia lub nagrania wideo, wykonane wewnątrz SCP-100 muszą być analizowane przynajmniej przez dwie osoby jednocześnie.

Opis
SCP-100 to niebieska przenośna jednostka sanitarna, wyprodukowana przed rokiem 1999. Ma wymiary około 1m×1m i wysokość 2,3m. SCP-100 ma zdolność przyciągania osób w promieniu 20-45 metrów i przymuszania ich do wejścia wewnątrz. Kiedy osoba wejdzie do SCP-100 i pozwoli na zamknięcie drzwi, zablokują się one na przynajmniej 30 minut. Przez ten czas osoba wewnątrz SCP-100 doświadczy żywych halucynacji audiowizualnych. Po tym czasie, osoba zostanie wyrzucona z SCP-100. Osoby zapytane o to wydarzenie, opiszą je jako „najgorsza rzecz na świecie”. Próby wydobycia większej ilości informacji nie powiodły się, ponieważ ofiary SCP-100 na wszystkie pytania odpowiadają jedynie tym zdaniem.

Kiedy SCP-100 jest oglądane z zewnątrz przez kilka osób, a drzwi są otwarte, obiekt zdaje się zawierać toaletę i podajnik papieru toaletowego. Jeśli do środka wejdą przynajmniej dwie osoby i drzwi zostaną zamknięte, wymiary wewnętrzne powiększą się do 100m×200m. W tym stanie SCP-100 przedstawia zupełnie puste, białe pomieszczenie. Fotografie i nagrania wideo wykonane wewnątrz SCP-100 potwierdzają te obserwacje, kiedy są oglądane przez przynajmniej dwie osoby. Jednak jeśli tylko jedna osoba ogląda materiał przedstawiający wnętrze SCP-100, doświadczy podobnych symptomów do osób przeżywających aktywację SCP-100 osobiście. Wywołuje to takie samo wyczerpanie psychologiczne i emocjonalne, nawet jeśli dana osoba widziała obraz jedynie przelotnie.

SCP-100 odkryto 18 września 2002, kiedy niezidentyfikowany mężczyzna (określany dalej jako „ofiara”) przebywający na festiwalu muzycznym spróbował użyć obiektu. Kiedy ofiara dostała się wewnątrz SCP-100, ten aktywował się i nie była zdolna do opuszczenia go przez pół godziny. Po usunięciu z SCP-100, był bardzo poruszony i próbował napaść innych uczestników festiwalu. Został aresztowany i wpadł w niezwykłą depresję. Zapytany, co widział wewnątrz SCP-100 zasmucił się i zaczął głośno wyrażać swoje zdanie, że widział tam „najgorszą rzecz na świecie”. Zgłaszano kilka podobnych spraw przez kolejne trzy tygodnie, co wywołało zainteresowanie Fundacji i odzyskanie obiektu.



Źródło: http://straszy.pl/SCP-100
  • 0

#708

Ras.
  • Postów: 9
  • Tematów: 0
  • Płeć:Kobieta
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

SCP-387

Identyfikator: SCP-387
Klasa obiektu: Bezpieczny


Specjalne Czynności Przechowawcze

Z powodu charakteru tego obiektu i praktycznie zerowego zagrożenia z jego strony, znajduje się w zwykłej szafce w strefie 19 zamkniętej tradycyjnym zamkiem. Czerwona skrzynka w której znajduje się SCP-387 nie wykazuje jako taka żadnych nietypowych właściwości – jak wykazano podczas testów, SCP-387 nie podejmie rozmnażania dopóki jego warstwa nie zakryje dnia wspomnianego opakowania.


Opis

SCP-387 to skrzynka dostępnego komercyjnie Lego, wyglądającego jak zwykłe, choć dostępne są też nietypowe kształty, nie znajdujące się w zwykłych zestawach, jak okrągłe „koła”, czy też pryzmaty. Nie zawiera podpisu, a wszelkie fabryki sprawdzone przez ukrytych agentów zaprzeczyły produkcji nietypowych klocków Lego. Kiedy pudełko nie jest pełne (jest częściowo lub prawie w całości opróżnione), klocki Lego zaczną się powoli rozmnażać, zatrzymując się po wypełnieniu skrzynki.

Ciekawą własnością SCP-387 jest fakt, że konstrukcje wykonane ludzką ręką (patrz dodatek 387-d) ożywają, wykonując działania oparte na swoim otoczeniu. Przykładowo, Lego-człowiek, skonstruowany z dostępnych części, umieszczony zostanie w samochodzie, zacznie nim jeździć. Dalsze eksperymenty wykazały, że samochód (a także każda inna, dowolnie skomplikowana maszyna) nie potrzebuje wewnętrznego silnika ani źródła zasilania. Lego-ludzie mają pewną formę świadomości, ponieważ współdziałają ze sobą dość chętnie.

Zostawione na jakiś czas same sobie skonstruowane postaci i budynki zaczną ewoluować. Lego-ludzie będą wykonywać zawody związane z otaczającymi ich budynkami (np. staną się strażakami i wykorzystają wozy strażackie jeśli znajdą takie przedmioty). Będą też wykorzystywać SCP-387 aby konstruować więcej rzeczy i rozszerzać swoją społeczność. Ludzie mogą współdziałać z nimi pokojowo, ale jeśli człowiek staje się dla nich wrogi, natychmiast przestają się ruszać.

SCP-387 znalazł agent H‡‡‡‡ w lutym 20‡‡. Podczas długiej podróży pociągiem do miasta, gdzie mieszkał, agent H‡‡‡‡ skonstruował ze znalezionego w pociągu SCP-387 człowieka. Kilka sekund później zaczął on się ruszać. Agent H‡‡‡‡ szybko rozebrał człowieka i dostarczył obiekt do strefy 19 w celu analizy, gdzie obecnie się znajduje. Nagrania z kamer bezpieczeństwa pociągu zostały skonfiskowane i zniszczone zanim ktokolwiek je zobaczył.

Uwaga: SCP-387 należy trzymać z dala od dzieci do lat 10, zwłaszcza jeśli dzieci te są pod wpływem komiksów i programów telewizyjnych, patrz dodatek 387-2.

Eksperyment 387-a: Uformowano w komorze testowej małą społeczność z SCP-387. Ustawiono obok nich samolot zbudowany ze zwykłych kolcków Lego. Przez następne trzy godziny zaobserwowano następujące zmiany:

- Część Lego-ludzi wyprodukowała przy użyciu SCP-387 narzędzia i skierowała do samolotu.
- Z zadziwiającą sprawnością skonstruowali działające lotnisko wykorzystując dostarczone przez SCP-387 części.
- W samolocie umieszczono zbiornik paliwa, wypełniony najwyraźniej benzyną (pomimo wcześniejszych obserwacji, że pojazdy złożone z SCP-387 nie wymagają zasilania), po czym samolot wzniósł się w powietrze i zaczął latać wokół pomieszczenia z niewielkimi prędkościami.
- Zbudowano więcej samolotów różnych marek.

Dodatek 387-1: Wygląda na to, że konstrukcje z SCP-387 wykazują jakąś formę zrozumienia otaczającego środowiska i są w stanie przerobić istniejące klocki Lego na 387. —dr Arch

Eksperyment 387-b: Kilku młodym dzieciom dano SCP-387 i nakazano wykorzystać swoją wyobraźnię. Dzieci, którym następnie usunięto wspomnienia z tego eksperymentu, rozpoczęły konstrukcję różnych obiektów. Zauważywszy, że stają się żywe, podekscytowane zacczęły budować obiekty mające służyć do walki przeciw sobie. Wśród nich znalazł się Transformer, czołg M1 Abrams i kilka [USUNIĘTO]. Dzieci natychmiast usunięto i w tej chwili budowle zaczęły do siebie strzelać; same konstrukcje zniszczono bez większego wysiłku.

Dodatek 387-2: Skąd te, kuźwa, dzieci wiedzą, jak jest zbudowany M1 Abrams, albo [USUNIĘTO]?! Nie odpowiadam za sprzątanie tego syfu, który się tu narobił, jeśli ktokolwiek jest na tyle głupi, żeby dopuszczać dzieci do SCP-387. Nie sugeruję tu zmiany na Euclid, bo konstrukcje nie strzelały dopóki znajdowali się w pobliżu ludzi. Sprawdzono to później jeszcze na dorosłych. —dr Arch

Eksperyment 387-c: Ze skrzynki zawierającej SCP-387 usunięto wszysktie klocki. Dostępne powszechnie klocki Lego umieszczono w skrzynce na minutę. Zbudowane z nich obiekty nie ożywają. Przywrócono SCP-387. Warto zaznaczyć, że zwykłe klocki umieszczone w skrzynce nie powielały się.

Eksperyment 387-c-2: Jeden klocek SCP-387 umieszczono w skrzynce. Nie powielał się. Dodawano SCP-387 do momentu przykrycia dna, kiedy klocki zaczęły się rozmnażać dość szybko, do momentu wypełnienia skrzynki. SCP-387 usunięte ze skrzynki nadal działały. Po umieszczeniu w skrzynce zbyt dużej ilości SCP-387, ilość klocków zmniejszyła się do rozmiarów skrzynki.

Dodatek 387-3: Wyglada na to, że skrzynka sama w sobie nie ma żadnych własności, ale SCP-387 nie będzie się rozmnażać poza nią. Może to jakiś sposób zabezpieczenia 387 przed tworzeniem jego kopii. Potrzebne będzie więcej eksperymentów. —dr Arch

Eksperyment 387-d: Sterowane komputerowo ramię robota zostało użyte do skonstruowania z SCP-387 samochodu. Samochód nie ruszał się. Eksperyment powtórzono ludzką ręką i samochód jak wcześniej zaczął się poruszać. Wypróbowano martwą rękę zwolnionego niedawno agenta, co nie zadziałało. Spróbowano podgrzać rękę – bez efektów.

Dodatek 387-4: Wygląda na to, że 387 wyczuwa puls albo jakiś inny sygnał życia. —dr Arch

Dodatek 387-5: Chociaż eksperymenty nie wykazują żadnych dodatkowych anomalii, to SCP cieszy się dużym zainteresowaniem. Według badań personelu, SCP-387 poprawił morale i nastawienie o 87%. Ludzie tu są naprawdę dziecinni. Z tego powodu proponuję udostępnienie SCP-387 wszystkim w celach rekreacyjnych. —dr Arch

Propozycja rozpatrzona pozytywnie.

Eksperyment 387-e: Po zbudowaniu zwykłej społeczności z SCP-387, umieszczono w pobliżu niewielką ilość Megablocks (popularna kopia Lego). Po tym zdarzeniu, wszystko skonstruowane z SCP-387 porzuciło swoje zajęcia, obróciło się powoli w stronę Megablocks i [USUNIĘTO].

Dodatek 387-6: Jezu kurwa Chryste. —dr Arch


Źródło
  • 0

#709

Gebol.
  • Postów: 153
  • Tematów: 5
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja ponadprzeciętna
Reputacja

Napisano

SCP-453

SCP-453 wymaga personelu nie mniejszego niż czterech barmanów, sześciu ochroniarzy, czterech sprzątaczy, jednego lekarza, czterech medyków i dwie osoby nadzorujące; wszyscy muszą być przeszkolonym personelem fundacji. Ponadto nie mniej niż dziesięciu ochroniarzy fundacji powinno czuwać w sąsiadującym budynku 453-01, połączonym z SCP-453 przejściem w piwnicy. Całość personelu musi zapoznać się z dokumentem 453-1, kompletną listą znanych scenariuszy i zapamiętać wszystkie scenariusze wskazane przez aktualnego nadzorcę (Dr Moriglioni). Niepowodzenie w zapamiętaniu scenariuszy będzie skutkować natychmiastowym odsunięciem od pracy z SCP-453 i odpowiednim zapisem obciążającym akta personelu.

SCP-453 ma być zamknięty i strzeżony pomiędzy godzinami 4:00 a 20:00 czasu lokalnego, pomiędzy 20:00 a 4:00 ma być otwarty. Każda osoba wchodząca do klubu podczas godzin pracy będzie miała przytwierdzony układ śledzący do ubrania i będzie monitorowana przez kamery przez cały czas.

Za dnia, SCP-453 podlega inspekcji i pomiarom wszystkich aspektów przez personel. Każda zmiana położenia przedmiotów wewnątrz budynku musi zostać odnotowana i zgłoszona do nadzorcy. Procedury przeciwpożarowe i protokoły powstrzymywania agresji muszą być w zgodzie ze Stałym Zarządzeniem 405-991 sekcja T; w przypadku zmiany wewnętrznej struktury w sposób naruszający zarządzenie, ekipa remontowa powinna zostać wezwana do natychmiastowego przebudowania wnętrza.

SCP-453 to klub nocny znajdujący się w ██████████████ we Włoszech, obecnie prowadzony w całości przez personel fundacji. Każdej nocy, najwyraźniej losowa grupa cywilów ██████████████ i sąsiednich miast przychodzi do klubu. Pomimo, że noc zaczyna się jak w każdym innym klubie, z czasem cywile wpadają w role ustalone w jednej z ███ udokumentowanych dotąd sekwencji zdarzeń (nazywane przez pracujących przy SCP-453 scenariuszami). Po nocy, zazwyczaj zgodnie ze scenariuszem, cywile opuszczą klub i powrócą do domów, mając jedynie szczątkowe wspomnienia z tego wieczoru. Wszyscy, którzy przeżyją, opuszczają lokal zawsze przed 4:00.

SCP-453 istniał w swojej obecnej lokacji od kiedy istnieją zapisy fundacji. Dowody archeologiczne sugerują, że bogaty rzymski senator, znany z ekstrawaganckich przyjęć nocnych, miał willę w tym miejscu już w ██ r. p.n.e. Fundacja jest w posiadaniu posesji od 1███ r. W kilku przypadkach budynek był rozebrany lub zburzony; wtedy nocami odbywają się w tym miejscu przyjęcia na świeżym powietrzu. Jeśli lokalizacja jest niedostępna, cywile zbiorą się najbliżej jak to możliwe i zaczną nieprzygotowaną imprezę uliczną, która gwałtownie przeradza się w zamieszki (patrz dokument 453-1).

Klub w obecnej konfiguracji został zaprojektowany i zbudowany dokładnie według wskazań fundacji. Wszystkie materiały wykorzystane przy konstrukcji spełniają warunki materiałów przechowawczych SCP w celu ograniczenia zagrożeń ze strony bardziej brutalnych scenariuszy. Dr Moriglioni zaobserwował zdolność budynku do, w pewnym stopniu, samomodyfikacji. Szczególną uwagę zwrócono na powolną zmianę położenia schowka zawierającego uzbrojenie dla personelu: przesuwał się powoli w stronę męskiej łazienki. W tej chwili pozostaje w bezpiecznej sekcji personelu. Inne części budynku powoli przesuwają się i zmieniają w podobny sposób.

Archiwum wszystkich scenariuszy jest załączony jako dokument 453-1. Wybór scenariusza wygląda na losowy, jednak pewne uwarunkowania zmieniają prawdopodobieństwo wystąpienia różnych scenariuszy (przykładowo, scenariusz 117 srebrne razbory uruchamia się jedynie kiedy ponad 15 przybyłych ma powyżej 60 lat). Należy pamiętać że wszystkie wydarzenia w klubie z pominięciem działań personelu stają się oskryptowane około 21:00 (dokładny czas zależy od scenariusza). Uczestnicy zaczynają rozmawiać po łacinie, jednak muzyka, tańce, alkohole, etc. pozostają nowoczesne. Dokładne zapisy wszystkich zaobserwowanych działań, dialogów i żądań dla każdego ze scenariuszy dostępne są u dr. Moriglioniego. W obecnej formie, SCP-453 najczęściej wybiera trzy przedstawione poniżej w kolejności częstotliwości wystąpienia scenariusze; stanowią one 80% przypadków i pokazują przekrój możliwości SCP-453.

SCENARIUSZ 43: OSZUKUJĄCA ŻONA
Niski priorytet, niska śmiertelność; interwencja personelu medycznego wymagana o 23:07 dla 43-m-C i zalecana dla 43-m-A i 43-m-B. Pomoc medyczna jest też zalecana o 23:19 dla 43-żona, ale zależy od 43-żony, ponieważ opuści już w tym czasie scenariusz.

Stałe wydarzenia:
O 21:49 kobieta (4-żona) w wieku od 20 do 25 lat pójdzie do męskiej łazienki; 2 minuty później wyruszy za nią trzech mężczyzn w wieku od 20 do 40 lat (43-m-A, 43-m-B, 43-m-C).
Pomiędzy 21:52, a 22:50, (usunięto).
O 22:55, mężczyzna (43-mąż) wejdzie do SCP-453, zamówi butelkę czerwonego wina i przejdzie prosto do łazienki. 43-mąż pobije 43-m-A i 43-m-B do nieprzytomności przy użyciu butelki; 43-m-C dozna urazu mózgu. Odpowiednia pomoc medyczna pozwoli 43-m-C wyzdrowieć w przeciągu tygodnia. 43-mąż wyciąga siła 43-żonę z łazienki i przechodzi do (usunięto), krzycząc po łacinie wyzwiska o niewierności i małżeństwie. Inni uczestnicy nie zwracają uwagi. 43-mąż wywlecze 43-żonę poza SCP-453 o 23:19; w tym momencie opuszczają scenariusz i 43-żonie można udzielić pomocy medycznej.

Następstwa: Pomimo urazów, 43-żona nie pamięta zdarzeń na drugi dzień. Kiedy wskaże się jej rany, reaguje szokiem. 43-mąż mgliście pamięta wydarzenia, ale nie wierzy, by były czymkolwiek poza koszmarem. Na naciski w tej sprawie reaguje agresją. Trójka 43-m pamięta wdanie się w bójkę w barze, ale nie pamięta przyczyny.

Uwagi: Żadne z uczestników tego scenariusza nie jest w związku ani nie zna uprzednio pozostałych. Jeśli spotkają się po wydarzeniach scenariusza, 43-żona i 43-m będą nienawidzić 43-męża; odnosi się to do wszystkich, którzy wcześniej brali udział w tym scenariuszu jako jedna z tych ról, nawet w przypadku różnych dat. 43-mąż czuje wielki pociąg do 43-żony. Dalsze poza-scenariuszowe przedstawianie 43-męża i 43-żony zostało zabronione po (usunięto). Wykazano, że pomimo pokonania 43-m w walce, scenariusz zazwyczaj wybiera 43-męża drobnej budowy i słabej kondycji, podczas gdy 43-m są zazwyczaj duzi i wysportowani.

Modyfikacja: łazienka zostaje zamknięta po wejściu 43-żony.
Efekt: czterech dodatkowych ludzi (43-ślusarzy) przychodzi do łazienki praktycznie zaraz po jej zamknięciu siłą otwierając drzwi. Dalsze wydarzenia bez zmian, z dwunastominutowym opóźnieniem. 43-ślusarze są zdolni przełamać każdy zastosowany do tej pory zamek, w tym SCP-███.

Modyfikacja: 43-mąż nie dostaje całej butelki wina, a jedynie kieliszek.
Efekt: 43-mąż zabiera do łazienki stołek barowy; 43-żona, 43-m-A i 43-m-C zabici a nie poranieni; 43-m-B doznaje nieuleczalnego uszkodzenia kręgosłupa.

Modyfikacja: Czterech ochroniarzy fundacji wchodzi do męskiej łazienki i próbuje powstrzymać 43-męża z użyciem broni
Efekt: patrz zapis wideo 453-43-039. Personel zniewolony przez 43-męża, który reaguje natychmiast po przybyciu personelu zanim jakikolwiek atak jest przeprowadzony, rozbrajając ich i niszcząc broń. Personel od tego momentu jest ignorowany, scenariusz jest kontynuowany z trzyminutowym opóźnieniem.
Uwaga: biorąc pod uwagę (usunięto), należy zachować większą ostrożność przy bezpośredniej ingerencji w wydarzenia scenariusza. Tym razem mieliśmy wiele szczęścia.

SCENARIUSZ 21: ODWIEDZINY SENATORA

Wysoki priorytet, średnia śmiertelność; personel musi natychmiastowo przygotować pokój 453-12 po rozpoczęciu tego skryptu o 22:13. Interwencja medyczna jest niezbędna o 22:59. Większość działań ratowniczych może być wspomagana informacjami z autopsji z poprzednich wystąpień scenariusza, załączonych w dokumencie 453-s21-med.

Stałe wydarzenia:
O 22:13 cywil (21-senator) przybywa do SCP-453 w towarzystwie trzynastu służących (21-sługa-A do 21-sługa-M). Służący będą nieśli improwizowane uzbrojenie. Po wejściu 21-senatora, rozmowy milkną na cztery minuta. Trójka już obecnych cywili (21-zabójca-A, 21-zabójca-B i 21-aktywistka) przechodzi do różnych kątów klubu i informuje niezaangażowanych cywili o ważności przybycia 21-senatora.
O 22:17, świta 21-senatora oczyszcza dla niego stolik w okolicy centrum pomieszczenia i 21-senator rozpoczyna zamawianie ekstrawaganckich napojów i dań. Rodzaje zamawianego pożywienia zależą od dostępnych w menu. Jeśli pozycje w menu są niewystarczająco drogie, 21-senator będzie żądał skomplikowanych dań złożonych ze składników obecnie dostępnych w SCP-453. Wykazuje zdolność do przewidzenia jakie dokładnie składniki i sposoby przygotowywania są obecnie dostępne w SCP-453. Pomimo starań fundacji, zamówienia 21-senatora są zawsze gotowe o 22:27, 22:39 i 22:50. To jeden z nielicznych momentów, kiedy działania personelu fundacji wprost podlegają scenariuszowi. O 22:40, 21-aktywistka podejdzie do 21-senatora i zacznie nękać go pytaniami o traktowanie niewolników. Trzy minuty od rozpoczęcia jej przemówienia, 21-sługa-A, -B i -C siłą odsuną 21-aktywistę i zaatakują ją improwizowaną bronią. Zostawią ją na śmierć z boku głównego pomieszczenia o 22:59; należy natychmiastowo poddać ją leczeniu.
O 23:21, 21-zabójca-A podejdzie do 21-senatora, wyjmie broń białą i zaatakuje go. 21-sługa-C, -D, -E i -F odpowiedzą atakiem, mordując 21-zabójcę-A. Nie udało się powstrzymać tego żadną interwencją.
O 23:45, 21-zabójca-B wywoła bójkę wśród cywili przy wschodniej ścianie klubu. Cztery minuty po wszczęciu zamieszania, 21-zabójca-B pchnie 21-sługę-A, -B, -D, -F, -J, -K i -M, biegnąc pośród tłumu do 21-senatora. 21-sługa-B, -F i -K mogą zostać od razu zabrani w celu leczenia. 21-sługa-A może zostać zabrany o 23:56, kiedy tłum się odsunie. 21-sługa-D, -J i -M muszą pozostać na sali do 00:10 i pomoc musi zostać udzielona natychmiastowo lub umrą (patrz dokument 453-s21-med).
O 23:50, 21-zabójca-B dociera do 21-senatora i rozpoczyna walkę z 21-sługą-C. Obaj otrzymują mocne obrażenia i 21-senator próbuje ucieczki. 21-zabójca-B blokuje 21-sługę-C i atakuje 21-senatora o 23:53 przez pchnięcie w kark. Wszystkie próby ocalenia 21-senatora lub 21-sługi-C spotkały się z dalszym oporem i zabójstwami ze strony 21-zabójcy-B i nie należy ich podejmować.
Od 23:55 do 1:15 bijatyka nasila się. Pełna lista ran i przewidywanych czasów leczenia cywili znajduje się w dołączonym dokumencie, jednak nie zdarzają się rany śmiertelne.
O 1:19 dziewiętnastu cywili (21-wigil-A do -Q) wejdą do SCP-453, uzbrojeni w zaimprowizowaną broń i tarcze i opanują tłum przy użyciu taktyk najprawdopodobniej Militii Vigilum, a następnie oczyszczą klub. Ranni cywile mogą zostać przejęci po opuszczeniu klubu, ponieważ nie będą dalej podlegać scenariuszowi. SCP-453 można zamknąć o 2:00, całość personelu powinna wtedy służyć pomocą personelowi medycznemu.

Następstwa: żaden z uczestników scenariusza 21 nie pamięta żadnego z wydarzeń. Wszyscy pamiętają jedynie udział w brutalnej bójce w barze i fakt, że część ludzi została mocno okaleczona. Pozostałe wspomnienia są niewyraźne, co może być tłumaczone mocnym upojeniem.

Uwagi: historycznie to najpopularniejszy scenariusz, powtarzający się od kiedy fundacja posiada informacje na temat tego miejsca, jednak w ostatnim czasie częstotliwość jego występowania zmniejszyła się. Jako najbardziej brutalny z powszechnie występujących scenariuszy, wymaga się od całości personelu SCP-453 dokładnej znajomości sekwencji wszystkich wydarzeń w tym scenariuszu zarówno dla ich własnego bezpieczeństwa, jak i w celu zmniejszenia liczby ofiar wśród cywili.

Eksperyment 453-s21: do tej pory wszystkie próby interwencji w skrypcie 21 nie powodują żadnych zmian (jak niemożliwość zmiany czasu potrzebnego na przygotowanie posiłków 21-senatora) lub zaangażowanie personelu SCP-453 w wydarzenia scenariusza, co prowadzi do poważnych obrażeń personelu. Dalsze eksperymenty wymagają autoryzacji poziomu czwartego.

SCENARIUSZ 82: KULT WIĘKSZOŚCI

Najwyższy priorytet, wysoka śmiertelność; jeśli żaden scenariusz nie został zaobserwowany przed północą, personel powinien przygotować się na możliwość wystąpienia scenariusza 82; zaleca się sprawdzenie broni i rozdanie sprzętu ochronnego i masek gazowych odpornych na działanie neurotoksyny typu 14. Cywilom należy powiedzieć, że jest to cześć nocy tematycznej i rozdać gogle dekoracyjne, jeśli zamierzają brać udział.

Stałe wydarzenia:
Scenariusz 82 nie uaktywnia się do 2:00, do tego czasu SCP-453 pozostaje w pełni nieaktywny a wszystkie wydarzenia zwyczajne.
O 2:01 jeden z obecnych (82-pierwszy) wyjdzie na środek pomieszczenia i obwieści po łacinie, nadszedł czas większości. Od 50 do 90% pozostałych cywili w klubie (odtąd oznaczonych jako 82-kultyści) odpowie obejmujemy wielu. Uwaga: każdy członek personelu udzielający takiej odpowiedzi musi zostać zlikwidowany bez wahania. W tym momencie powinna rozpocząć się interwencja 453-82 wyrzutek. Poniższa sekwencja wydarzeń jest podsumowaniem wyrzutka. Personel SCP-453 musi zapoznać się i zapamiętać całość załączonego protokołu. Przy wyborze 82-pierwszego, obserwujący personel zidentyfikuje cywilów, którzy nie odpowiedzieli na obwieszczenie 82-pierwszego przy użyciu odpowiedniego oprogramowania. Ci cywile zostaną oznaczeni na wyświetlaczach hełmów całości personelu. Najwyższym priorytetem jest ochrona tych cywili i przeniesienie ich do strefy 453-11. Strefa 453-11 musi być strzeżona przez nie mniej niż dwóch uzbrojonych strażników. Jakikolwiek 82-kultysta, który zbliży się na mniej niż 5 metrów do strefy 453-11 musi zostać zneutralizowany.
Jeśli liczba niezaangażowanych cywili jest zbyt duża, aby zmieścić ich w strefie 453-11 przed 2:15 z powodu dostępnego miejsca lub ograniczeń personelu, personel musi zaprzestać prób zabezpieczenia cywili i skoncentrować się na opanowaniu wszystkich 82-kultystów. Preferuje się nie używanie broni śmiertelnej (kultyści powinni zostać pozbawieni przytomności), ale jest ona dozwolona jeżeli wyrzutek postępuje zbyt wolno. 82-pierwszy nie może zostać zraniony ani powstrzymany w żaden sposób.

Pomiędzy 2:01 a 2:25, 82-pierwszy poprowadzi z 82-kultystami łaciński śpiew. Nie będą odpowiadać na ataki personelu, a niezaangażowani cywile będą zachowywać się, jakby nic się nie działo. O 2:25 jeśli wszyscy cywile zostali zabezpieczeni lub wszyscy kultyści zostali ujarzmieni, 82-pierwszy zacznie się histerycznie śmiać, wzniesie toast i wróci do normalności, a scenariusz się zakończy. Reszta wieczoru minie jakby SCP-453 był normalnym klubem, a wszyscy rozejdą się przed 4:00.
Jeśli do 2:25 (koniec śpiewu) wewnątrz SCP-453 zostanie przynajmniej jedna osoba z każdej frakcji (cywile i kultyści), za wyjątkiem 82-pierwszego, wyrzutek musi zostać natychmiastowo przerwany i personel musi wypełnić wszystkich obecnych, za wyjątkiem 82-pierwszego, jak największym uprzedzeniem. Personel nadzorujący wypuści gaz neurotoksyczny typu 14 do SCP-453. 82-pierwszy jest, jak wcześniej wykazano, odporny na neurotoksynę typu 14; nie sprawdzano innych gazów. Jeśli 82-pierwszy jest zraniony lub jacykolwiek cywile lub 82-kultyści pozostaną aktywni do 2:30, personel nadzorujący zobowiązany jest uruchomić mechanizmy samozniszczenia.
Jeżeli do 3:00 kontakt z SCP-453 zostanie zerwany bez potwierdzenia dokonania samozniszczenia, personel nadzorujący zobowiązany jest poinformować wszystkie placówki fundacji na częstotliwości transmisyjnej (usunięto) i zasugerować potencjalny scenariusz klasy █K.

Następstwa: żaden z uczestników, którzy przeżyją, nie będzie pamiętał scenariusza 82, pamiętając jedynie przyjemną noc w klubie, nawet, jeśli operacja wyrzutek się nie powiedzie. Ci, którzy byli 82-pierwszymi, będą doświadczać powtarzających się koszmarów o (usunięto), co zazwyczaj prowadzi do utraty snu, zmniejszenia produktywności i, ostatecznie, utraty zdrowia psychicznego. Z tego powodu, personel powinien zlokalizować 82-pierwszych kiedy opuszczają klub i skierować ich do strefy ██ na terapię i obserwację.

Uwagi: pomimo okrucieństwa tego scenariusza, wyrzutek jest zazwyczaj niezwykle efektywny. Jego przerwanie nie było konieczne od ██.██.19██, a pełnego niepowodzenia nie zanotowano od 16.12.1857. Ostatnie doniesienia informują, że scenariusz 82 staje się coraz częstszy od kiedy (usunięto).


Dołączona grafika
Bar i salon SCP-453

Źródło: http://straszy.pl/SCP-453

SCP to ciekawa seria, ale dodawajmy też inne pasty.
  • 1

#710

umklajder.
  • Postów: 49
  • Tematów: 1
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Dołączona grafika



Specjalne Czynności Przechowawcze

Wszystkie wejścia do SCP-413 muszą być zamknięte i chronione przez uzbrojonych strażników. Pod żadnym warunkiem nie wolno dopuścić nieautoryzowanych osób do wnętrza SCP-413, ochrona ma prawo użycia broni. Od każdego chcącego przeprowadzić eksperymenty wewnątrz SCP-413 wymaga się posiadania nadajnika GPS oraz liny bezpieczeństwa.

W przypadku naruszenia zasad bezpieczeństwa lub na rozkaz O5, protokół 413 musi zostać natychmiastowo wdrożony przez najwyższy rangą obecny personel.
Opis

SCP-413 to czteropoziomowy parking zlokalizowany w ██████████████████. Środowisko wewnątrz SCP-413 samo się zmienia, co pozwala SCP-413 na dodawanie nowych pięter, zmianę klatek schodowych, etc. Z zewnątrz nie obserwuje się żadnych z tych zmian. Dokładny pomiar wymiarów wnętrza SCP-413 jest niemożliwy, jednak udało się ustalić, że są dużo większe niż zewnętrzne i podlegają ciągłym zmianom.

Innym efektem SCP-413 jest wpływ na orientację przestrzenną. Analiza nagrań wykazała, że SCP-413 emituje ciągły dźwięk o bardzo niskiej częstotliwości, zakłócający pracę części mózgu odpowiedzialnych za orientację, równowagę i pamięć krótkotrwałą. Przedłużone narażenie na działanie tego dźwięku może powodować mdłości, zawroty głowy, wymioty, niepokój, klaustrofobię, a w rzadkich przypadkach ████████████. Efekty te zanikają z czasem po opuszczeniu SCP-413.

Zabronione jest wchodzenie do SCP-413 bez systemu GPS i liny. Nawigacja wewnątrz SCP-413 bez tych dodatków jest praktycznie niemożliwa ze względu na nieustanną zmianę wnętrza w połączeniu z emitowanym dźwiękiem.

SCP-413 został odkryty, kiedy ochrona przekazała policji nagrania z kamer bezpieczeństwa z podejrzeniem manipulacji. Taśmy zostały skonfiskowane, a budynek zajęty przez fundację.
Dodatek 1

Po pewnym czasie ustalono, że SCP-413 jest istotą myślącą. Nie jest to oczywiste, ale SCP-413 posiada wolną wolę i zdolność myślenia na poziomie człowieka. Udało się nawiązać komunikację za pomocą napisów na ścianach, malowanych przez SCP-413 w kształcie wyrazów i zdań. Analiza zachowania wykazała, że SCP-413 jest psotny i sprawia mu przyjemność robienie dowcipów niespodziewającym się ludziom. Okazuje się jednocześnie, że jest mściwy, a być może i sadystyczny.
Zapis wywiadu

Dr: Witaj, SCP-413.
SCP-413: WITAJ DOKTORZE
Dr: Dobra, możemy chyba zacząć ten wywiad, co? Kiedy zdałeś sobie sprawę ze swojego istnienia?
SCP-413: KIEDY MNIE ZBUDOWALI
Dr: A kiedy to było?
SCP-413: NIE PAMIĘTAM NIE MYŚLAŁEM O TYM
Dr: Dlaczego wciąż zmieniasz swoje wnętrze?
SCP-413: NUDNO TAK CAŁY CZAS SIEDZIEĆ
Dr: Więc robisz to bez żadnej konkretnej przyczyny?
SCP-413: ROBIĘ TO DLA ZABAWY ALE INNYM SIĘ TO NIE PODOBA
Dr: Innym?
SCP-413: BUDYNKI Z DRUGIEJ STRONY ULICY NIE WIERZĄ ŻE JESTEM DOBRYM CZŁONKIEM SPOŁECZEŃSTWA I MYŚLĄ ŻE WYDAM ICH PLANY
Dr: Jakie plany?
SCP-413: ŻE JUTRO ATAKUJEMY
Dr: (blednie)
SCP-413: HA HA TO BYŁ ŻART POPATRZ NA SIEBIE JAK TY WYGLĄDASZ
Dr: No cóż, na dziś chyba wystarczy.
SCP-413: NIE UMIESZ SIĘ BAWIĆ
Zapisy wideo

Poniższe opisy dotyczą nagrań bezpieczeństwa z okresu przed odkryciem SCP-413.
Rodzina sześciu turystów

SCP-413 udaremnia wszelkie próby znalezienia przez turystów ich samochodu. Stale zmienia tabliczki i znaki i przez dwadzieścia minut wodzi i myli ich drogi.
Niedbała matka i jej dziecko

Matka cały czas chodzi w kółko, niezależnie od jej drogi trafiając do swojego samochodu, gdzie zostawiła zamknięte dziecko. Po siedmiu minutach poddaje się i opuszcza SCP-413 razem z nim.
Biznesmen

Zmieniając ułożenie wjazdów i tabliczek, SCP-413 wodzi biznesmena dookoła i zmusza go do przejechania skomplikowanej drogi przed pozwoleniem mu na odjechanie.
Grupa pięciu wandali

Grupa młodych ludzi wchodzi do SCP-413 i zaczyna niszczyć samochody i wnętrze SCP-413. (dane niedostępne)
Dodatek 2

Pięciu nastolatków widzianych w czwartym z nagrań zostało odnalezionych ██.██.20██ przez pracownika fundacji. Wciąż żyli, byli jednak wyczerpani, wygłodzeni i odwodnieni, pomimo uznanych za zaginionych przez trzy miesiące. Przed podaniem środka amnezji klasy A zdradzili, że zostali zamknięci w labiryncie stworzonym przez SCP-413 i utrzymali się przy życiu tylko dzięki nielicznym napotykanym od czasu do czasu automatom z napojami i batonami. Powiedzieli też, że (dane niedostępne). Najprawdopodobniej przez całą fazę eksploracji SCP-413 byli w środku, w jakiś sposób unikając aparatury śledzącej. Dalsza eksploracja została wstrzymana.
Protokół zabezpieczający 413

Z powodu niemożliwości ustawienia środków wybuchowych wewnątrz SCP-413, w przypadku konieczności zburzenie zostanie dokonane przy pomocy ataku powietrznego. Z tego powodu, USS ██████, SCPS Defender lub ██████████ z Bazy Sił Powietrznych ██████████ musi być w pogotowiu.
  • 1

#711

Marble.
  • Postów: 99
  • Tematów: 0
  • Płeć:Kobieta
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

*
Popularny

Przetłumaczona przeze mnie pasta z creepypastaindex.com. Wydawała mi się odpowiednia na lato :) Nie przypominam sobie żeby już tu była.
Pasta jest napisana celowo w nieco chaotyczny sposób, starałam się to zachować w tłumaczeniu. Ale literówek (obecne w oryginale) już nie zostawiłam.

Ostrzegam, że w paście znajduje się kilka przekleństw. Na wypadek, gdyby to komuś przeszkadzało.

Dom na Black Pond Road
(The Crawling House on Black Pond Road)


(ang. "Black Pond" - "Czarny Staw")



To miejsce dla osób, które nie mogą spać. Nie mogę spać. Muszę się tym podzielić, bo może zrobi mi się wtedy lepiej. Doktor Kirsch mówi żebym to spisał i zrzucił ten ciężar z piersi. Jeśli o tym napiszę, to może się od tego uwolnię. Jak by to zatytułować? "Terapia"?

Siedzę przy stanowisku komputerowym w małej, białej, sterylnej sali. Jest tu koło sześciu stanowisk, wszystkie zwrócone w tę samą stronę, jak w szkolnej klasie. Na ścianach są plakaty z jakimiś medycznymi informacjami. Wszyscy na nich są uśmiechnięci i zadowoleni. Zombiaki. To miejsce nazywa się Centrum Zdrowego Snu, znajduje się niedaleko Bostonu. To klinika dla osób z zaburzeniami snu.
Naszprycowali mnie zopiklonem i jestem trochę kołowaty, więc jeśli piszę trochę bez składu musisz to jakoś znieść. Może poprawię ten tekst kiedy będę czuł się lepiej.

Doktorek chce żebym trochę popisał. Mówi, że powtarzanie czynności pomaga na bezsenność. I muszę przyznać, że w normalnej sytuacji to stukanie palców o klawiaturę i ta cholerna sala momentalnie by mnie wyłączyły.

Ale to nie jest normalna sytuacja.

Nie chodzi o to, że nie mogę spać. Ja nie chcę spać. Tak naprawdę to dość często przysypiam, ale kiedy zdaję sobie z tego sprawę, od razu się wybudzam. Jeśli tego nie zrobię, kiedy usnę i nie zdołam się powstrzymać, zaczynam śnić. A tego chcę uniknąć. Gdybym mógł kontrolować swoje sny, zasnąłbym tu i teraz i nie budził się aż do października. Ale nie potrafię. A od maja, odkąd

Tom

Tamten dom na Black Pond Road

Cholera, od samego myślenia na ten temat mam dreszcze. I kiedy to piszę, znów widzę to wszystko w swojej głowie. Nie chcę znów tego przeżywać. Ale doktor Kirsch - to mój lekarz. Miły facet, dużo się uśmiecha, mówi właściwie szeptem - doktor Kirsch powiedział, że jeśli napiszę o tym doświadczeniu, mogę się z niego "uwolnić". Jakby istniały jakieś mentalne więzy, które mnie krępują, torturują. Poczucie winy? Byłem ofiarą, tak samo jak Tom.

Tom.

Tom był moim kolegą ze szkoły. Chodziliśmy razem na Uniwersytet Bostoński. Na pierwszym roku mieszkał w pokoju naprzeciwko mojego. Pamiętam, że spotkałem go kiedy siedział na ławce późną nocą, kiedy mój współlokator gadał ze swoją dziewczyną. Tom wysępił ode mnie fajkę i tak siedzieliśmy, obgadując naszych współlokatorów przez parę godzin. Potem byliśmy nierozłączni. Nawet po studiach trzymaliśmy się razem. Dostaliśmy pracę w mieście, mieszkaliśmy blisko siebie w Somerville.

Kiedy to było? Maj. Tak. Cholerny piątek trzynastego. Tom zadzwonił do mnie po pracy i spytał

„Co porabiasz w ten weekend?" A ja odpowiedziałem "Nic.", a on: "Pomógłbyś mi powynosić graty z takiego jednego domu?". Odpowiedziałem: "Kogo obrabiamy?", on: "Moją zmarłą ciotkę."" ja: "Przyjaciel pomoże ci posprzątać, najlepszy przyjaciel pomoże ci sprzątnąć zwłoki.", odparł: "Niestety, ktoś już pozbył się ciała, ale jej dom jest strasznie zagracony i muszę się pozbyć tego całego gówna żeby sprzedać dom."

Więc przyjechał po mnie samochodem i pojechaliśmy, słuchaliśmy radia, zatrzymaliśmy się coś zjeść i gadaliśmy trochę i jechaliśmy i jechaliśmy. W którymś momencie zapytałem

-Jak ona umarła?
-Powiesiła się.
-Przykro mi.
-Niepotrzebnie, była naprawdę pojebana.
-Ona też cię na pewno kochała.
-Nie sądzę. Ale kochała swojego brata, a tak się składa, że to mój ojciec. Chce sprzedać ten dom, ale mieszka teraz w Waszyngtonie, więc zgodziłem się to zrobić.
-Posłuszny z ciebie synek.
-Cóż, zapłacą mi za to.
-Och, rozumiem. Ja ci pomagam, a ty zgarniesz całą nagrodę.
-W ramach nagrody spędzisz ze mną cały weekend w jakiejś zatęchłej dziurze.
-To i tak lepsze niż to, co planowałem.

Black Pond Road. Co za nazwa. Jej dom wyglądał, jakby miał się zaraz rozpaść. Parterowy, jeden duży salon połączony z maleńką kuchnią i dwiema malutkimi sypialniami. Łazienka była właściwie rozmiarów szafy. Była też zabudowana weranda z widokiem na las.
Dotarliśmy tam po pierwszej w nocy. Pamiętam, że zaproponowałem żebyśmy nocowali w samochodzie, na wypadek gdyby dom się zawalił. Tom wyjął latarkę, wzięliśmy śpiwory i plecaki i weszliśmy do środka. Było

podłoga się poruszyła

Było ciemno, ale kiedy Tom zaświecił do środka latarką, przysiągłbym że podłoga przez chwilę się... poruszyła. Pieprzona podłoga. Byliśmy w kuchni. Tłuste, brudne białe płytki. Wszystko tam było tłuste i brudne. Nawet okna. Były obrzydliwe, odbite przez nie światło latarki Toma wracało żółte, w musztardowym odcieniu rzygów.

Klekotanie? Stukanie. Nie umiem go opisać, ale kiedy weszliśmy tam miałem uczucie, jakbyśmy byli nieproszonymi gośćmi pojawiającymi się na dużej imprezie, na której wszyscy gadają, i nagle ci wszyscy ucichli i spojrzeli na nas. Najsłabsze echo dźwięku, jak setka paznokci bębniących o blat stołu, a potem cisza.

-Słyszałeś?- zapytałem.
-Nie.

Trzeba było spać w samochodzie.

Mój pokój był jak więzienna cela sąsiadująca z salonem. Do pokoju Toma można było wejść tylko z werandy. Rozejrzałem się i stwierdziłem, że powinniśmy się zamienić.

-Skoro nie dostanę za to kasy, to chociaż daj mi lepszy pokój.
-Nie chciałbyś tu spać, to tutaj się powiesiła.- Staliśmy tak przez chwilę.
-W moim pokoju brakuje tylko krat w oknach.
-To żebyś mógł uciec kiedy przyjdzie po nas jej duch.
-Żaden szanujący się duch nie nawiedzałby tego miejsca.

Poszedłem do swojego pokoju, rozłożyłem śpiwór na maleńkim łóżku, wpełzłem do środka i leżałem tak w ciemności. Po chwili ciszy usłyszałem ten dźwięk. Jakby świergotanie. I brzęczenie. Pieprzone komary, pomyślałem. Nakryłem głowę śpiworem.

Boże

Gdybym nie był taki zmęczony.

Coś mnie ugryzło. W skórę pomiędzy palcami. Obudziłem się i natychmiast poczułem ból w całych moich nogach, jakby wbijały się w nie setki igieł. W stopach miałem uczucie, jakbym stał w piasku na plaży kiedy nadpływa fala i błoto wypływało mi spomiędzy palców. Wyskoczyłem ze śpiwora i upadłem na podłogę. Uderzyłem o coś brodą, nawet nie wiem o co. Zerwałem się z krzykiem i spojrzałem na swoją rękę. Między moim środkowym i wskazującym palcem była mała czerwona kropka, ugryzienie owada. Spojrzałem na swoje nogi, były usiane kropkami, jakbym był chory na ospę. Setki ugryzień. Wtedy spojrzałem na swój śpiwór i

robaki

wyślizgujące się ze śpiwora jak

Płynęły strumieniem, pełzając po sobie. Skorki. Setki skorków wypełzających ze śpiwora, w którym przed chwilą spałem. I gąsienice. Lśniące pancerze robaków wyłażących za mną ze śpiwora. Poczułem, że zaraz zwymiotuję i wybiegłem z pokoju, zatrzaskując za sobą drzwi.

Był ranek. Wybiegłem na werandę, potem to pokoju Toma i zacząłem nim potrząsać, aż się obudził.

- Wstawaj. Wyjdź ze śpiwora.
- Chłopie, która jest godzina?
- Jest ranek i wyłaź wreszcie z tego pieprzonego śpiwora. Mój był pełen robaków. Jestem cały kurwa pogryziony. Więc wychodź ze śpiwora, do cholery!
- Poczekaj, brzuch mnie boli.

W jego śpiworze nie było robaków. Niemal go za to znienawidziłem. Ale znów zaczął narzekać na ból brzucha i podciągnął koszulkę, a wtedy zobaczyłem rząd napuchniętych śladów na jego brzuchu.

-Co to kurwa jest?
- Wynośmy się z tego domu. Spójrz tylko na moje nogi.

Moje ugryzienia nie były spuchnięte, ale strasznie swędziały. Nie zamierzałem zabierać śpiwora z powrotem. Nie chciałem go, teraz kiedy zobaczyłem te robaki wypełzające z niego. Spalić go. Spalić cały dom.

Spalić

To właśnie mój sen. Kiedy zasypiam, znów jestem w tym cholernym śpiworze, tyle że nie mogę się wydostać, a skorki i gąsienice łażą po moich nogach i wpełzają mi pod ubranie i na klatkę piersiową, a potem na szyję ramiona, do moich uszu i do nosa i nie mogę krzyczeć, bo wtedy weszłyby mi do ust i nieważne jak bardzo się miotam, śpiwór nie chce się otworzyć, a one po mnie pełzają. Nie mogę już więcej o tym śnić. Przez tydzień wmawiałem sobie, że to sen, ale wiem, że to przecież naprawdę się zdarzyło. Musiały łazić po całym moim ciele po tym, gdy wślizgnęły się do mojego ciemnego, ciepłego śpiwora.

Może nie śniłbym o tym, gdyby Tom

Odbiegam od tematu.

Nie znaleźliśmy żadnych robaków w pokoju Toma. Dał mi swoje kluczyki, pojechałem do miasta i kupiłem maść na ugryzienia Toma. Kiedy wróciłem, Tom był na dworze. Miał w ręce latarkę i zaglądał pod werandę.

- Chodź tu - powiedział. Więc poszedłem.
Spojrzałem pod werandę, tam gdzie wskazywał. Była podparta na betonowych blokach, bo teren był nierówny, i mogliśmy zajrzeć pod dom. Było tam jakieś szare gówno, wyglądało to jak zaschnięte błoto.

-To ul.- powiedział Thomas. Pamiętam, że poczułem się jakbym wjechał na górkę na rollercoasterze i świat nagle zaczął lecieć w moją stronę.

-Jest wielki. - nie jestem w stanie opisać jak był gigantyczny. Rozciągał się pod domem, od krawędzi fundamentu głęboko w ciemność. Nic się w nim nie ruszało, ale po dłuższej obserwacji zobaczyłem w nim otwory. Setki otworów.

-Wynośmy się stąd.

I wynieśliśmy się. Chciałem już być w domu. Poczekałem tylko aż Tom posmaruje ukąszenia maścią, którą kupiłem. Przysięgam, to było nienaturalne, ta agresja owadów.

Z powrotem to ja prowadziłem samochód. Tom dostał strasznych skurczy

strasznych skurczy

W końcu musiał się położyć na tylnych siedzeniach, zgięty wpół z bólu. Zjechałem na pobocze i zmusiłem go żeby pozwolił mi obejrzeć ugryzienia, ale opuchlizna już zeszła. Ale nadal czuł ten okropny, kłujący ból w brzuchu. Powiedziałem mu, że musi pójść do lekarza. Ja na pewno chciałem. Całe nogi miałem pogryzione.

-Musisz powiedzieć rodzicom żeby spalili ten cholerny dom.
-Uwierz mi, na pewno to zrobię.

W niedzielę poszedłem do lekarza. Wszystko było w porządku. Tej nocy miałem swój pierwszy koszmar. Z powrotem byłem w tym śpiworze, pożerany przez skorki i gąsienice.

Zadzwoniłem do Toma żeby spytać czy i on był u lekarza, ale nie odbierał. Zadzwoniłem jeszcze raz w poniedziałek. Kiedy z nim rozmawiałem, wydawał się... wydawał się odległy. Jakby myślał o czymś innym. Zapytałem czy powiedział swoim starym o domu, a on odpowiedział że nie.

W środę wziąłem wolne i poszedłem go odwiedzić. Dzwoniłem domofonem, ale nie odezwał się. Udało mi się wejść do budynku kiedy ktoś wychodził. Drzwi do mieszkania Toma były otwarte. Siedział na kanapie, patrząc się w ścianę. Był jakiś szary. Jego skóra nie była blada, ani gnijąca, ani nic takiego, ale nie wyglądał zdrowo. Od kilku dni nie sprzątał, śmierdziało. A on tylko siedział.

-Tom, chłopie, musimy cię zabrać do lekarza.
-Już wszystko w porządku, dzięki. - wciąż był odległy, nie sądzę żeby mnie nawet zauważył.
-Nie jest w porządku. Ty nie jesteś w porządku. Znajdę ci jakieś ubrania i zabieram cię do szpitala.

Boże, spuściłem go z oczu. To moja wina.

Tak mi przykro, Tom.

Ja... kiedy wróciłem, już go nie było. Drzwi były otwarte. Wyszedłem na dwór go poszukać, ale nigdzie go nie było. Godzinami czekałem przed blokiem. Wreszcie poszedłem do domu.

Wróciłem w czwartek po pracy, ale jego drzwi były zamknięte na klucz. Domofonowałem, bez odpowiedzi. Zadzwoniłem na jego komórkę, ale przekierowywało mnie na pocztę głosową. Nie wiedziałem co robić. Myślenie przychodziło mi z trudem. Od kilku dni męczył mnie ten koszmar i coraz mniej spałem. Nie myślałem jasno. Trzeba było zadzwonić na policję, ale kiedy wracałem do domu zasypiałem na kanapie i znów śniłem o zamknięciu w śpiworze. Przysięgam, kiedy się budziłem, czułem się jakby ugryzienia na moich nogach powróciły.

Piątek. Równo tydzień po tym okropnym zdarzeniu. Cały dzień byłem jak zombie. Szef kazał mi iść do domu. Byłem tak zmęczony, że przegapiłem przystanek przy Davis Square i zacząłem łazić, nawet nie myśląc dokąd. Ale spacer nieco przejaśnił mi w głowie i kiedy wróciłem do domu, zadzwoniłem do kolegów Toma. Powiedziałem, że Tom jest chory i że się o niego martwię.

- Faktycznie, miał dziwny głos kiedy wczoraj dzwonił.
- Dzwonił do ciebie? Mówił coś o tym domu?
- Cóż, myślałem że to żart.
- Nie, naprawdę trzeba go zrównać z ziemią.
- Zrównać z ziemią? Nic takiego nie mówił. Żartował, że się tam przeprowadzi.

Naprawdę, nie uważam że to był Tom. Nie miał już wtedy nad sobą kontroli, a cokolwiek ją miało, zamierzało zabrać go z powrotem do tego domu i tam zamieszkać. Biedny Tom.

Biedny Tom.

Po południu poszedłem do jego domu i znów udało mi się wejść. Drzwi nie były zamknięte na klucz, ale Toma nie było w mieszkaniu. Na lodówce zostawił wiadomość. Widać, że było z nim cholernie źle, trudno to było odczytać. Było tam napisane

czuję jak się ruszają
we mnie
nie mogę tego powstrzymać
nie chcę
iść

pa

Mój przyjaciel Tom zastrzelił się w ten weekend. Jego ciało znaleziono w Cambridge, z raną w głowie. Po prostu ciało w zaułku, z dziurą w czaszce. Nawet nie wiedziałem, że miał broń. Policja nie uważała, żeby były w to zamieszane osoby trzecie, ale zrobili sekcję zwłok, na wypadek gdyby Tom brał narkotyki. Kiedy zadzwoniłem do jego rodziców by złożyć kondolencje, zapytałem czy tak było. Powiedzieli mi, że w jego ciele żyły dziesiątki wielkich larw os.

Och Boże.

Zżerały go od środka, ryjąc w jego ciele.

Powiedziałem jego rodzicom żeby spalili ten dom do gołej ziemi. Chciałem dodać, żeby potem nasikali na popioły. Ja chciałem. Nie wiem co zrobili. Może wciąż tam stoi. Brzęczący, pełen życia.

podłoga się poruszyła

Dom zabrał życie Toma. Robaki. A ja nie mogę spać. Jestem zamknięty w śpiworze, a one włażą mi do ust i do nosa i do uszu. Pełzną po mnie, pożerają mnie.

Wcale nie czuję się lepiej. Chcę zapomnieć. Jak to się zapisuje nie wytrzymam dłużej w tym pokoju
  • 11

#712

andkar94.
  • Postów: 105
  • Tematów: 4
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

Wycieczka

Przed obiadem mama poprosiła mnie żebym zszedł do piwnicy po słoik ogórków. No dobrze, polecę szybko. Biorę klucze i powoli schodzę do drzwi od piwnicy. Otwieram je. Powiało chłodem i wyczułem taką dziwną woń. Zrobiłem pierwszy krok na zimny stopień i zapaliłem światło. Przymknąłem za sobą drzwi i idę dalej. Z każdym krokiem w dół zaczął ogarniać mnie chłód. Dotarłem do końca i zaczynam wędrówkę ciasnym, zamroczonym korytarzem. Nagle światło gaśnie. Nie tego się wystraszyłem. Zanim zgasło, dosłownie ułamek sekundy przed tym zobaczyłem coś wychodzącego ze ściany. Szybko zapaliłem światło by wyjaśnić co to było. Na szczęście nic nie znalazłem więc kontynuuje me zadanie. Doszedłem wreszcie do moich drzwi od piwnicy. Umieściłem klucz w drzwiach. Usłyszałem cichy dźwięk za drzwiami. Szybko je otworzyłem. Spokój. Szukam słoika i dałbym sobie głowę uciąć, że coś za mną stało. Czyjś cień zasłonił bowiem blask światła. Nerwowo spojrzałem za siebie. Włączył mi się instynkt by jak najszybciej stamtąd wiać. Biorę słój i zamykam drzwi. Kiedy zamykałem wrota katem oka widziałem jak coś znowu wychodzi ze ściany. Boże, co to było.
Szybkim krokiem mknę ku schodom. Stanąłem jak wryty, w kogoś piwnicy coś się poruszyło.
Zaraz potem drzwi otworzyły się. Z wrażenia upuściłem słoik. Dziwne dźwięki dochodzące z podłogi zmusiły mnie bym tam popatrzył. Spod rozbitego słoika zaczęła wychodzić dziwna karykatura. Nie wiem czy była z tej planety. Wtedy zdałem sobie sprawę, że po ogórki sięgnąłem nie z mojej piwnicy. Odwróciłem się. Ujrzałem błysk oczu w ciemności, która ją otaczała.

Użytkownik andkar94 edytował ten post 27.07.2012 - 23:34

  • -2

#713

Gebol.
  • Postów: 153
  • Tematów: 5
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja ponadprzeciętna
Reputacja

Napisano

Poprawione, żeby nie było pustego posta. Tym razem przeczytałem spis.

SCP-011

Przedmiot SCP-011 i najbliższą okolicę należy czyścić każdego dnia. Z przyczyn bezpieczeństwa, czyszczenie powinno odbywać się przynajmniej 30 minut po zachodzie słońca. Musi być przeprowadzane zawsze przez przynajmniej dwie osoby, które powinny zwracać uwagę na wszystkie nietypowe rzeczy związane z obiektem lub sprzątanymi śmiećmi. W przypadku gdy przedmiotu nie można czyścić przez więcej niż dwa dni z rzędu, lokalni mieszkańcy muszą zostać poinstruowani, by nie zbliżać się do przedmiotu.

SCP-011 to pamiątkowy pomnik ku czci ofiar wojny secesyjnej w Woodstock, Vermont. Statua przedstawia młodego żołnierza, trzymającego u boku muszkiet i jest wykonana z granitu wydobytego w nieodległej kopalni. Od czasu do czasu SCP-011 podnosi muszkiet i strzela do próbujących lądować na nim lub defekować na niego ptaków. Raporty zdradzają, że jego ruchom towarzyszy delikatny dźwięk szlifowania, ale nie narusza to w żaden sposób jego wewnętrznej struktury. Co dziwne, sam strzał jest podobny do strzałów zwykłej broni palnej, pomimo że przedmiot ładuje broń przy użyciu granitowych kul i granitowego prochu. Pomimo jego starań, czasami fekalia zanieczyszczają SCP-011; zaobserwowano rosnące zdenerwowanie w przyadku dużego zanieczyszczenia, powodujące w rzadkich wypadkach nawet strzelanie do ludzi.

Uwaga: osoby przyporządkowane do SCP-011 powinny przeczytać dokument #011-1.

Dokument zarchiwizowany w 2004 roku, dostępny dla personelu o poziomie uprawnień 2/011 lub wyższym.

Poziom świadomości SCP-011 wzrósł od pierwszych raportów o aktywności w 1995. W 2004 zrezygnowano z procedur zabezpieczających, ale obiekt pozostaje pod stałą obserwacją. Załącza się historię najważniejszych etapów jego aktywności.

12 marca 1995 - mieszkaniec Woodstock obserwuje ruch oczu posągu, pierwszy znak aktywności
30 września 1995 - statua po raz pierwszy strzela z muszkietu
9 października 1995 - statua zaczyna strzelać do ptaków
25 stycznia 1996 - zarejestrowano jako SCP-011, rozpoczęcie procedur zabezpieczających
14 kwietnia 1997 - zaobserwowano ruch SCP-011 i jego rozglądanie się wokół
3 maja 2000 - gdy strażnik ████ ████████ w żartach krzyczy dobry strzał do SCP-011, obiekt odpowiada dzięki głosem przypominający ludzki; pierwszy raz, gdy statua się odzywa
2001 - statua zaprzestaje strzelania do ptaków
6 lutego 2002 - błagając █████████ █████, SCP-011 schodzi z postumentu
2003-2004 - SCP-011 osiąga ludzki poziom świadomości
10 listopada 2004 - zrezygnowano z procedur zabezpieczających, opieka nad SCP-011 przeniesiona na █████████ █████
17 maja 2005 - █████████ █████ zgłasza, że SCP-011 jest do niej emocjonalnie przyciągany
29 sierpnia 2006 - ostatni test psychologiczny wykazuje IQ 133

Dołączona grafika
SCP-011

Użytkownik Gebol edytował ten post 29.07.2012 - 06:10

  • -11

#714

Carlos19.
  • Postów: 33
  • Tematów: 3
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

*
Popularny

Droga w lesie

Środa. Godzina 4:31. Wracam z imprezy z kumplem i jego dziewczyną. Jestem chyba jedyną trzeźwą osobą, jaka stamtąd wyszła. Czego się spodziewać, impreza właściwie dopiero się rozkręcała a już większość leżała pół żywa na kanapach... uroki życia w mieście. Problem w tym, że kumpel mieszka na wsi... droga na tą wieś zawsze wydawała mi się dziwna i przerażająca. Szczególnie w nocy... to chyba przez moją wyobraźnię, za dużo horrorów oglądam i to dlatego.

Mijając kolejne znaki i drzewa zauważyłem w oddali jakiś wypadek. Postanowiłem się zatrzymać. Pęcherz zaczął mnie strasznie naciskać, więc wysiadłem z wozu zostawiając przyjaciół w wozie. Chciałem oddalić się wgłąb lasu, ponieważ droga była zakorkowana z powodu tego wypadku. Jakoś nie zanosiło się, żeby w przeciągu 5 minut coś się to ruszyło. Rozpinam rozporek, akurat znalazłem sobie niezłe miejsce, w którym raczej nikt mnie nie zauważy. Po chwili usłyszałem jakiś nieludzki krzyk. Przez strach oblałem sobie całe spodnie. Zapinając rozporek zacząłem rozglądać się po okolicy, po czym chciałem wrócić do auta. Po chwili coś lub ktoś mnie ogłuszył. Obudziłem się nie wiem dokładnie po jakim czasie, ale już jaśniało. Cholera, przecież będą mnie szukać.

Wróciłem na drogę. Ani żywej duszy. Po wozie też ani śladu. Dziwna mgła spowijała ulicę, zero znaków, zero aut. Jedynie na ulicy czyjś telefon. Postanowiłem podnieść go i sprawdzić, czy jest zasięg. Niestety, jak w lichym horrorze. Zasięgu brak, Ja sam w środku jakiegoś pieprzonego lasu, a wokół tylko drzewa, kamienie i jakiś skowyt.

Czas na telefonie wskazuje godzinę 7:31. Jak do cholery mogłem tak długo być nieprzytomny? Usiadłem na poboczu w oczekiwaniu na jakieś auto. Może to i dziwne ale zacząłem oglądać pliki na telefonie. Listę znajomych, muzykę, zdjęcia... filmy. Ta ostatnia kategoria była raczej dziwna. Znajdował się tam jakiś krótki film tak jakby z miejsca, w którym aktualnie jestem. Odtworzyłem go. Moim oczom ukazał się mężczyzna, który nagrywał siebie i drogę przed sobą. Mamrotał coś, że to nie wypadek, że oni coś ukrywają. Po chwili ten straszny wrzask, który słyszałem lejąc na drzewo. Był jakby wyraźniejszy, więc coś, co ten wrzask wywoływało było bliżej drogi, niż lasu. Facet wszedł do auta i zanim zamknął drzwi telefon wyleciał mu na ziemię i jakby automatycznie przestał nagrywać po minucie. W ciągu tej minuty było widać tylko jadące nad telefonem samochody i ten przeraźliwy wrzask. W ostatniej chwili ujrzałem helikopter, prawdopodobnie wojskowy. Boże, co to mogło być?

Zacząłem nerwowo chodzić z jednej strony drogi na drugą, zacząłem nawet krzyczeć czy ktoś jest w pobliżu. Na próżno. Znów ten zniekształcony krzyk. Odwróciłem się... najgorszy widok w moim życiu. Coś jak koń, tylko na dwóch nogach ze zdeformowaną twarzą i trzecią... ręką wystającą z drugiej. Zacząłem biec nie oglądając się za siebie. Chyba nawaliłem w gacie, brakowało mi już sił, kiedy zobaczyłem jakąś blokadę drogową a za nią ludzi, którzy tłumaczyli coś kierowcom stojącym w korku. Straciłem po raz kolejny przytomność. Odzyskałem ją w ambulansie, jakimś dziwnym... bardzo sterylnym. Personel w białych fartuchach i z maskami na twarzach pytał mnie co widziałem. Chyba powiedziałem za dużo, bo dostałem jakiś środek nasenny i obudziłem się tutaj, w tym pokoju bez klamek z tobą... To zapewne szpital psychiatryczny a oni myślą że jestem wariatem.
Musisz mi uwierzyć że...

-To i tak bez sensu...
-Dlaczego?
-Bo oni zabiją ciebie i mnie, za dużo wiemy...

-
  • 6

#715

Neck.
  • Postów: 197
  • Tematów: 7
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

*
Popularny

Kaziu

Wakacje, przyjechał kumpel, z którym się kumplowałem. Jego babcia, spoko jak na babcię, pozwalała nam nocować - do pierwszej siedzieliśmy w garażu, śłuchaliśmy muzyki, gralismy w karty, a potem do domu i spać. Rano pobudka i powrót do własnego mieszkania. W garażu było naprawde fajnie, była sofa, fotel, radio, stół i tumany kurzu, ale to nam nie przeszkadzało. lubilismy wariować, oprócz nas przychodził jeszcze trzeci kumpel. Pewnego razu byliśmy w tym garażu, i zauważyliśmy, że ma w suficie wejście na poddasze.

- Ej, dam ci nóżkę, a ty tam wejdziesz.

- Tam nie ma światła!

- Daj spokój, dzień jest.

Wszedł. Mówił, że pełno tam gratów, aż w końcu, przez głowę przelciało mu pełno myśli - potwory ukrywające się na strychu, dyndające dziecko na sznurku obijające się o drzwi do szafy. Było dość wysoko, więc bał się skoczyć, nastraszyłem go. Powiedziałem, że widzę, jak ktoś za nim stoi. Skoczył od razu. Od tamtej pory, nazywaliśmy potencjalnego mieszkańca poddasza Kaziu. Lubiliśmy żartować o nim, gdy ktoś z nas krzyczał, mówiliśmy, że ma być cicho, bo Kaziu śpi.

Pewnego wieczoru poszliśmy po prowiant, jakieś picie i chipsy.

Robiliśm sobie z niego jaja, aż w końcu jeden z nas krzyknął "Tej, Kaziu! chcesz jednego?!" i rzucił chipsa na poddasze. Usłyszeliśmy wtedy naprawdę niepokojący dźwięk.

Do teraz dźwięczy mi w uszach.

Był to dźwięk jakby ktoś... gryzł chipsa.

Użytkownik Neck edytował ten post 29.07.2012 - 17:08

  • 13

#716

ShionAvariel.
  • Postów: 3
  • Tematów: 0
Reputacja Kiepska
Reputacja

Napisano

Witam, opowiem wam historię która zdarzyła sie naprawdę i powtarzanie rzeczy jakie to opiszę mogą być niebezpieczne. Moja starsza siosra mi ja opowiedziała. Od dziecka miała jedna przyjaciółkę Karolinę. Historia zaczeła się od tego, że klasa mojej siostry wyjechała "na domki", co było bardzo popularne w naszej dawnej szkole (było to w podstawówce albo gimnazjum, mieszkałyśmy w malej miejscowości gdzie obie szkoły były w jednym budynku). Jesteśmy z mazur i co roku praktycznie każda klasa wyjeżdzała "na domki". Dla niezorientowanych to takie ośrodki wypoczynkowe składające się z małych(głównie 2-osobowych domków) zazwyczaj w lesie blisko jezior. Kultowe też są imprezy odbywające się na takich wyjazdach. Mimo określonej ilosci osob w jednym domku czesto bylo tak, że w jednej takiej chałupce nocowało kilka do kilkunastu osób. I takim sposobem cała klasa znalazła się w dwóch domkach.Ośrodek do którego wybrała sie moja siostra znajduje się niedaleko naszej wieski ok 5-7 kilometrów. Ciągnie się wzdłuż długiego jeziora, przez co domki mają własną miniplażę. Lecz sam ośrodek ciągnie się jakies 2-3 km( nie jestem pewna,ale dosc daleko). i jedem domek od drugiego być dość oddalony. Przed przyjazed do ośrodka Karolina naoglądała się programu o opentaniach, gdzie młodzi ludzie opowiadali o sposobach wywoływania duchów. Jeden z tych sposobów próbowała sprawdzić. Wieczorem poszła(sama) do koleżanek z innego domku. I tam opowiedziała o tym co chce zrobić, dziewczyny były zachwycone, wystarczyło mówic modlitwy od tyłu. Nie wiem jednak czy trzeba czytać zdania zaczybając od końcowych słów. Czy też słowa też mają byc czytane od tyłu. Jednak wiem żebyło to zdrowaś Mario. Dziewczyna przeczytała tą modlitwę i...nic się nie stało. Gdy się ściemniło, dziewczyna postanowiła wrócic do swojego domku. Do jej domku było jakieś 150-200 m leśną ścierzką. Z jednej strony las z drugiej jezioro. po przejściu kilku kroków usłyszała jakby ciche wołanie, pomyślała że to było przysłyszenie. W mniej wiecej polowie drogi zza krzaków znów usłyszała tym razem głośno i wyraźnie dziewczecy z jakby zachecającym tonem "Karolinka". Powżnie wystaszyła się i biegem dotarła do domku, pierwsze co wszyscy pomyśleli to to że ktoś zwyczajnie ją nastaszył. Karolina zaprzeczyłą żeby która kolwiek z dziewczyn z pierwszego domku mogła wyjść za nią. Dziewczyna nie chciała wierzyć że to nikt z domku drugiego. Jednak po dłuższym zastanowiueniu stwierzdziła że żadna dziewczyna z niego nie miała takiego głosu. Mówiła że musiała być to dziewczynka. Dziewczynba przestraszyła się tak bardzo żemodliła się cała noc. Mówiła Ojcze nasz cała noc. Podobno podczas tamtej nocy faktycznie ktoś jeszcze słyszał za okna wołanie owej "Karolinki".
  • -8

#717

Neck.
  • Postów: 197
  • Tematów: 7
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

Napiszę pastę, która ponoć zdarzyłą się mojemu szwagrowi. Jest pełno normalnych wyjaśnień, ale ja lubię z niczego robić coś, więc qnjoy :D


Ślady

Nie ma z kim jechać. Tak to czasem jest - ma się ochotę gdzieś jechać, ale nie ma z kim. Wtedy najczęściej się odpuszcza. Ale czasami ochota jest tak duża, że jedzie się samemu. Tak właśnie miał chłopak mojej siostry - chciał jechać na grzyby, nie było z kim, to pojechał sam. I tu się zaczęło.

Szedł w głąb ścieżką - szukał kija, żeby móc niszczyć pajęczyny, które znajdowały się pomiędzy drzewami. W końcu znalazł. Przeszedł spory kawał drogi, aż rozpętało się piekło - zaczęlo strasznie padać. Szybko zawrócił na drogę. Biegł do samchodu, aż zobaczył coś okropnego. Swoje ślady butów, gdy szedł w głąb, jeszcze nie totalnie zmyte przez wodę, a obok nich bardzo świeże ślady wielkich, bosych stóp. Jeszcze szybciej pobiegł do auta. Gdy już wracał, zaczął się zastanawiać nad tym, co zobaczył. Chciał to wyjaśnić w normlany sposób, ale się nie dało... Kto zapuszcza się 2 kilometry w głąb lasu, boso, gdy pada i kto mógł mieć tak wielkie stopy? Od tamtego czasu do tego cholernego lasu jeździ tylko z osobą towarzyszącą.
  • 1

#718

ShionAvariel.
  • Postów: 3
  • Tematów: 0
Reputacja Kiepska
Reputacja

Napisano

Rodzice
Ta opowieść słyszałam od znajomego który opowiedział ją jako historie która przydarzyła się jego koledze. Przekażę ją wam w tej wersji jaką znam.
Główny bohater (nie znam jego imienia) pochodził zza miasta, jak wiekszość osób uczących się w Olsztynie. I byli to uczniowie technikum. Chłopak miał wybrać sie na imprezę a z racji tego że był spoza miasta poprosił kolegę o przenocowanie. Drugi sie zgodził ale na samym wstepie powiedział że w jego domu straszy, wiec jak sie nie boi to moze nocować. Pierwszy sie zgodził sądząć że kolega żartuje. Nastała noc imprezy. Olsztyniak oznajmił że jego rodzice wyjechali i nie wie dokłanie kiedy wrócą, więc oboje muszą wrócić w miarę trzeźwi żeby nie narodzic ewentualnej "wiochy". Chłopcy rzeczywiście wrócili koło 2 do domu w jak nalepszym stanie, zmieczeni poszli spać. Gość obudził się z potrzebą i powędrował do łazienki. Przez uchylone drzwi kuchni widać było zapalone światło, dobiegały też odgłosy rozmowy. Chłopak stwierdził że rodizce kolegi wrócili i troche speszony, strając sie jak najmniej hałasując załatwić co musi i wrócic do łużka. Tak też się stało. Rano w rozmowie z kolegą naponknoł o tym że rodzice wrócili. Zdziwiony kolega wyjaśnił mu że to nie możliwe żeby ich widział bo rodziców w domu nie ma i pisali że będą dopiero przed południem. Wtedy gość opowiedział mu o sytuacji jak miała miejsce w nocy. Chłopak odparł że uprzedzał iż to jest nawiedzony.

Użytkownik ShionAvariel edytował ten post 01.08.2012 - 11:37

  • -4

#719

ShionAvariel.
  • Postów: 3
  • Tematów: 0
Reputacja Kiepska
Reputacja

Napisano

Skrzywdzili ją
Wiele lat temu w stanie Indiana, Carmen Winstead została wrzucona przez pięć dziewczyn z jej szkoły do kanału. Chciały one skompromitować ją przed całą szkołą. Gdy Carmen długo nie dawała znaku życia, została wezwana policja. Funkcjonariusze zeszli na dół i wyciągnęli zwłoki 17letniej Carmen, denatka miała złamany kark od uderzenia w drabinkę. Na dnie kanału był beton. Dziewczyny powiedziały wszystkim, że Carmen tam wpadła sama...uwierzono im.
Kilka miesięcy po tym 16letni David Gregory przeczytał tę historię i nie przesłał jej dalej. Gdy poszedł wziąć prysznic, usłyszał dziki śmiech. Zaczął wariować i szybko pobiegł do komputera przesłać historię Carmen dalej. Potem powiedział "Dobranoc" swojej mamie i położył się spać, ale 5 godzin później matka obudziła się słysząc bardzo głośny hałas, a David zniknął. Policja znalazła go w kanałach, ze złamanym karkiem i pozbawionego skóry na twarzy.
Spróbuj chociaż wygooglować jej imię - zobaczysz, że to prawda. Jeśli nie prześlesz tego dalej dopisując: "Skrzywdzili ją", Carmen dorwie Cię, z kanału, toalety, prysznica, czy wtedy gdy będziesz spał. Obudzisz się w kanale, w ciemności, a Carmen zabije Cię i obedrze skórę z twarzy. Skrzywdzili ją

Użytkownik ShionAvariel edytował ten post 01.08.2012 - 10:31

  • -7

#720

Yoh.
  • Postów: 617
  • Tematów: 11
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

*
Popularny

To moja pierwsza i raczej ostatnia "pasta" :o Nie mam talentu i wyobraźni do pisania "creepy" historyjek :hm:


de_^.zrths


Najbardziej, spośród wielu historii jakie przeczytałem w internecie, interesowały mnie te, które dotyczyły różnego rodzaju plików komputerowych, wpływających na działanie systemu operacyjnego. Z informatyką wiąże się mój przyszły zawód. Dzisiejszy dzień był dość pochmurny - zapowiadało się na deszcz. Mnie, niespecjalnie to obchodziło. Większość czasu majstrowałem przy swoim sprzęcie. Czasami jednak trzeba wyjść z domu. Na przykład wyprowadzić psa, zrobić zakupy czy wynieść śmieci - wykonanie tej ostatniej czynności, przybliżyło mnie w tym niezbyt ładnym dniu do wzbogacenia się o nowy komputer. Uwierzycie w to, że pod altanką, przy śmietniku znalazłem komputer, który wyglądał na "nówkę, sztukę"? No właśnie. W każdym razie, sprzęt wydawał mi się sprawny - na pierwszy rzut oka. Stwierdziłem, że zabiorę go do domu i sprawdzę, a w razie czego, zwyczajnie odstawię pod śmietnik, skąd go zabrałem. Po powrocie do domu zrobiłem sobie coś do jedzenia i zabrałem się za podłączanie nowego nabytku. Nie spodziewałem się cudów.
Ale zaraz!... Zadziałało! Wiecie jakie zdziwienie pojawiło się na mojej twarzy, kiedy odpaliłem ten sprzęcik, a na monitorze ukazało się logo systemu operacyjnego - "Windows XP"? No, właśnie! Teraz wystarczyło jedynie, sformatować dysk twardy. Coś mnie jednak podkusiło do sprawdzenia, dlaczego sprawny komputer stał pod śmietnikiem. Standardowo, po załadowaniu systemu, pojawiło się powitanie, zaś już po chwili mogłem podziwiać pulpit. Co prawda, nie wyglądał on zbyt ciekawie. Niezbędne ikony, typu MÓJ KOMPUTER, MOJE DOKUMENTY, KOSZ były rozrzucone po całości. Dopiero teraz mnie olśniło! A co jeżeli znalazłem jeden z tych komputerów, o których tyle czytałem w opowiadaniach na forach internetowych? Nie, no. Chwila. Te historie były chyba wymyślone, prawda? Poza tym, komputer, który znalazłem, nie wydawał się w żaden sposób podejrzany. KOSZ był pusty. W MOICH DOKUMENTACH nie znalazłem żadnych ciekawych plików, poza standardowymi obrazami, dźwiękami i filmami, dostępnymi w tymże folderze zaraz po zainstalowaniu systemu operacyjnego. Po odpaleniu ikonki MOJEGO KOMPUTERA, moim oczom ukazały się dwa dyski twarde, stacja dyskietek, stacja dysków DVD i stacja dysków CD. No cóż, sprzęt był zdecydowanie słabszy od tego, którego ja używałem na codzień. Pojemność dysków nie była zbyt duża, a po sprawdzeniu informacji o systemie w Panelu Sterowania, doszedłem do wniosku, że jedyną rzeczą jaka by mi się przydała, byłaby karta graficzna.
Teraz zadałem sobie inne pytanie i nie myślałem już o żadnych historyjkach. Czemu ktoś pozbył się komputera z tak dobrą kartą graficzną? Ogólnie... Zamiast wyrzucić taki sprzęt, prędzej bym go sprzedał, ale cóż. Kontynuowałem poszukiwania takich słynnych plików jak barbie.avi, needles.mp3, burningman.jpg czy cradle.avi - na moje szczęście, albo i nieszczęście - żadnego z nich nie znalazłem. Robiło się późno.
Wyłączyłem komputer i położyłem się spać
Kiedy wstałem rano, zrobiłem sobie mocnej kawy i ponownie postanowiłem dokładnie "przewertować" dyski twarde komputera. Jeden wynik. Znalazłem jeden prosty plik z dziwnym rozszerzeniem - nigdy wcześniej nie spotkałem się z czymś podobnym więc od razu uznałem, że ktoś zrobił sobie żart. Plik nosił wdzięczną nazwę - „de_^.zrths”.
Wbrew temu co pomyślicie, nie zdziwiło mnie, kiedy próba jego usunięcia spotkała się z odmową dostępu - plik był rzekomo używany przez system. Cóż... Wpadłem na amatorski pomysł skopiowania pliku kilka razy w celu zmiany roższerzeń. Utworzyłem pliki - „de_^.mp3”, „de_^.avi”, „de_^.jpg”, „de_^.txt”. Szczerze mówiąc, spodziewałem się takiej zagrywki ze strony jakiegoś amatora - prawidłowe rozszerzenie pliku to .jpg . Zmieniłem nazwę oryginalnego pliku na posiadający odpowiednie rozszerzenie, po czym go otworzyłem. Moim oczom ukazał się dziwny obrazek, prawdopodobnie przedstawiający jakąś postać - jednak masa ogromnych pikseli uniemożliwiała mi rozpoznanie tego, co znajduje się na zdjęciu.

Dołączona grafika

Stwierdziłem wtedy jasno - "Aha. Dobre jajca, ciekawe kto ma taki humor." - po chwili zaś pomyślałem - "Przynajmniej sprzęt jest sprawny i dość dobry... Dzisiejsza młodzież to banda idiotów". Wyłączyłem komputer i zająłem się codziennymi zajęciami. Około godziny 18:30 włączyłem go ponownie - zamierzałem sformatować dyski twarde jeszcze dzisiaj. Ciekawość wzięła jednak górę. Informacja nie była mi potrzebna do szczęścia, ale chciałem się dowiedzieć czy plik, który wcześniej otworzyłem nie jest przypadkiem zawirusowany. Pobrałem z sieci jakiegoś antywirusa, z aktualną bazą wirusów, oczywiście i przystąpiłem do skanowania - de_^.jpg był czysty. Tak. Otwarcie tego pliku ponownie, może i nie było najlepszym wyjściem, ale cóż... Ciekawość, pierwszym stopniem do piekła.
Moment...
Przecież rano ten obrazek wyglądał inaczej. I rzeczywiście - z rana widoczne były jedynie pojedyncze piksele, rozmazane przez zapis .jpg. Teraz obrazek był TYLKO zamazany - zaniepokoiło mnie to.

Dołączona grafika

- To już przesada. - powiedziałem do siebie w myślach, zastanawiając się jednocześnie, o co w tym wszystkim może tak naprawdę chodzić. Jeżeli to jakiś żart to naprawdę dobrze przygotowany. Wyłączyłem komputer w cholerę i położyłem się spać. Około godziny 3:30 wstałem do łazienki. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że do niej nie dotarłem - większą uwagę przykuł włączony komputer z widokiem na pulpit, z którego zniknęły podstawowe ikony - był tylko ten pierdolony "de_^.jpg" - Co to, do ciężkiej cholery, ma być? - krzyknąłem, wyciągając kabel zasilający z gniazdka. Zadziałało. Zdenerwowany, skorzystałem z łazienki, po czym dalej położyłem się spać.
Obudziłem się dopiero około godziny 10:00 - sprzęt był wyłączony, jednak kabel dalej znajdował się w gniazdku. Westchnąłem. Uznałem, że to co przytrafiło mi się w nocy było zwykłym snem. Tym razem odpaliłem komputer i włożyłem płytę z nowym systemem operacyjnym do stacji dysków CD - koniec. Zamierzałem mieć już to za sobą. Formatowanie partycji systemowej...
"Nie można uruchomić systemu, ponieważ nie odnaleziono pliku boot.ini ."
- Co to, kurwa, ma być? - wybaczcie za te słowa, ale wtedy byłem naprawdę zdenerwowany. Instalowałem z tej samej płyty, bez żadnych problemów, system operacyjny u moich znajomych i kilka razy u siebie. Komputer się zresetował.
Ładowanie systemu operacyjnego Windows XP. Teraz nie rozumiałem co się dzieje, opuściłem ręce i czekałem. Sformatowałem partycje, tego systemu nie powinno już być na dysku twardym. Moim oczom ponownie ukazał się pulpit. Tapeta była rażąco czerwona - na środku znajdował się ten przeklęty plik, "de_^.jpg". Przełknąłem ślinę i chąc, nie chcąc, odpaliłem go.

Dołączona grafika

Spodziewałem się czegoś straszniejszego. Serio. Uśmiechnąłem się i odetchnąłem z ulgą... Dopiero po chwili zorientowałem się gdzie wykonano zdjęcie - to człowieko-podobne "coś" stało przed drzwiami wejściowymi na moją klatkę. Moment... Chyba słyszałem coś na przedpokoju... ...
  • 17




 


Inne tematy z jednym lub większą liczbą słów kluczowych: Creepypasta, Opowiadania, Telewizja

Użytkownicy przeglądający ten temat: 1

0 użytkowników, 1 gości oraz 0 użytkowników anonimowych