Skocz do zawartości


Zdjęcie

Creepypasty(urban legends)

Creepypasta Opowiadania Telewizja

  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
1611 odpowiedzi w tym temacie

#961

Neck.
  • Postów: 197
  • Tematów: 7
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

*
Popularny

Czerwonooki

Cały opis potwora przedstawie wam w opisie mojego "zwykłego" dnia.

Otóż codziennie muszę tamtędy iść. Innej drogi nie ma. Po prostu muszę się pogodzić, że będę mijał to coś dzień w dzień, minimum dwa razy. Opiszę więc wam, jak minął mi dzisiejszy dzień. Jak zwykle wstałem rano, wykonałem proste czynności... i wyszedłem. Całą drogę myślałem tylko o nim. W końcu zacząłem się do niego zbliżać. Udawał, że spał, a ja, jak zwykle, dałem się nabrać. Gdy tylko nabrałem nadziei, że uda mi się go minąć, on otworzył ogromne, okrągłe czerwone oczy. Patrzył na mnie i ogromnymi szponami zasłonił mi drogę, wydając z siebie dźwięk jakby... śmiechu... wystraszony, zadawałem sobie w głowie pytania - "czego on ode mnie chce?" , "dlaczego to robi?". Dzisiaj sobie uświadomiłem - żywią się naszym strachem. Gdy tylko się nasyci, daje mi przejść i udaje się na spoczynek. Ma to być coś w stylu myta - napawam się twoim niepokojem, a potem puszczę wolno.

Musiałem sie tym z wami podzielić, wydaje mi się dobrym materiałem jak na ten temat.

Wszystko tu napisane, jest prawdziwe.

Spodziewam się, że mi nie uwierzycie, więc rano, gdy tylko musiałem stawić czoła temu stworowi, zrobiłem mu zdjęcie.

Wklejam niżej.

http://oi48.tinypic.com/ifvl0h.jpg
  • 13

#962

Siwy1216.
  • Postów: 4
  • Tematów: 0
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

*
Popularny

Witajcie jestem nowy ale temat obserwuję od kilku miesięcy. Historię są naprawdę ciekawe i mrożą krew w żyłach.

Mam dla Was creepypaste znalezioną na internecie. Nie pamiętam czy była ale mam nadzieje że się spodoba ;)


Mamusiu, mogę?



- Dziękuję bardzo za tak późne przybycie. - powiedziała kobieta, gdy tylko otworzyła drzwi. - Żaden problem, proszę pani. To moja praca. W czym mogę pomóc? - odpowiedziałem uśmiechając się. - Ostatnio zaczął mi przeciekać zlew. Sama chciałam to naprawić, ale bez skutku. Proszę wejść. Zaprowadzę pana. - odsunęła się i zaprosiła mnie gestem ręki. Kiwnąłem głową wciąż się uśmiechając, gotów do podjęcia się zadania, jak zwykle. Zaprowadziła mnie do salonu. - Mój syn śpi w swoim pokoju. Może pan zachować ciszę? - Tak, oczywiście. Postaram się. - mimochodem zauważyłem, że u jednej z jej dłoni brakuje dwóch palców. Nie chciałem być niemiły i nie wspominałem o tym. - Bardzo pana o to proszę. Może podać coś do picia? Schłodzona cola albo woda? - zaoferowała. - Woda wystarczy, dziękuję. - Za chwilę wracam. Proszę usiąść. - powoli udała się do kuchni, po drodze oglądając się za siebie. Zauważyłem też, że wyglądała blado i na osłabioną. Bidna kobieta nie miałaby najmniejszych szans, gdyby rabuś lub morderca zakradł się do jej domu. Zresztą nie zdziwiłoby mnie to. Chata była całkiem niezła. Spojrzałem w stronę przedpokoju i wziąłem głęboki oddech. Wtedy poczułem lekki smród. Cokolwiek to było, nie pachniało zbyt przyjemnie. Wyraźnie dało się zauważyć, że próbowano go załagodzić odświeżaczem powietrza. Sam to przecież robiłem nie raz, więc wiem... Już chciałem wstawać gdy pojawiła się ona, ze szklanką wody. - Proszę. - delikatnie postawiła szklankę na stole, ujawniając mały, okrągły siniak na przedramieniu. - Proszę pani, wszystko w porządku? Wydawało mi się, że widziałem- - Nic mi nie jest. - odpowiedziała pospiesznie i przyciągnęła rękę do piersi. - Obejrzałby pan teraz zlew? - zapytała, a raczej nalegała. Wstałem i podążyłem za nią wypijając wodę małymi łykami. Szliśmy przez przedpokój, gdy usłyszałem stłumione człapanie w pierwszym pokoju po lewej. Zauważyłem dwa cienie pod drzwiami. - ...mamusiu? Mogę to wziąć? - słaby głosik miękko zapytał zza drzwi. Kobieta zatrzymała się i odwróciła, jej zakłopotanie szybko zostało przykryte uśmiechem. - Skarbie, wracaj do łóżka. - powiedziała to tak zimnym tonem, że nijak nie pasował do uśmiechu. - Mamusiu, mogę to wziąć? Będę grzeczny tym razem. Proszę? - błagał jej syn, jak przypuszczam. - Przepraszam, ale wydaje mi się, że pani dziecko czegoś potrzebuje. - powiedziałem niepewnie. - Dostanie niedługo. - powiedziała do mnie, a następnie zwróciła się do swojego syna. - Cierpliwości skarbie. Przyniosę ci to później, obiecuję. - natychmiast poszła dalej, a ja za nią, trochę zaniepokojony. Słyszałem drapanie za drzwiami. - To był pani syn? - Zapytałem ostrożnie, gdy dotarliśmy do kuchni. - Myślę, że zatkał się, gdy wyrzucałam jakieś resztki. Nie pomyślałam o wrzuceniu ich do śmietnika. Po prostu chciałam spuścić je w zlewie. Było to posiekane mięso, więc nie przyszło mi do głowy, że będą z tego jakieś problemy. - wytłumaczyła, kompletnie ignorując moje pytanie. Nie zamierzałem dalej naciskać. - Niech no zobaczę... - odsunęła się, a ja wziąłem kilka narzędzi. Stała w kuchni, obserwowała mnie opierając się o lodówkę. Po chwili podeszła do jednej z szuflad i coś z niej wyciągnęła. Nie widziałem co to, gdyż byłem już pod zlewem. Po kilku minutach ciszy zapytała: - Lubi pan pomagać ludziom, prawda? To dlatego wybrał pan taką pracę? W zasadzie ten wybór spowodowany był brakiem ambicji i brakiem zainteresowania ze strony rodziców, ale nie chciałem być niemiły, więc kiwnąłem lekko głową i kontynuowałem zabawę w miłego kolesia. - Tak, lubię to. Nie ma nic lepszego niż świadomość, że ułatwiłeś komuś życie, no nie? - Prawda. Tak. - znów nastąpiła dłuższa cisza. Wysunąłem się spod zlewu, aby wziąć klucz francuski z torby narzędziowej. Zauważyła obrączkę na moim palcu. - Widzę, że jest pan żonaty. Ma pan dzieci? - zapytała trzymając ręce za plecami. - Tak, dwójkę. Żona urodziła młodsze dwa tygodnie temu. - odpowiedziałem ze szczerym uśmiechem. - To cudownie. Gratulacje. - przerwała otwierając usta, jakby chciała coś powiedzieć, ale milczała. Po wyrazie jej twarzy domyśliłem się, że nad czymś rozmyśla i to poważnie, szukając odpowiednich słów. I wtedy na jej twarzy dostrzegłem coś, co już pewnie widziałem w momencie spotkania, tylko pewnie nie zwróciłem na to uwagi. Wyczerpanie. - Wygląda pan na miłego człowieka, więc- ŁUP! Oboje odwróciliśmy głowy w kierunku korytarza. Już chciałem coś powiedzieć, gdy następny łomot mnie powstrzymał, tym razem głośniejszy. Kobieta spojrzała na mnie pełna wahania. Spojrzała tylko na moją obrączkę, po czym podeszła bliżej. - Lepiej niech pan już pójdzie. - powiedziała kobieta chłodno, starając się zignorować coraz częściej powtarzające się odgłosy. - Ale ja jeszcze nie skoń- - Proszę wyjść. Natychmiast. - widziałem to jej niespokojne spojrzenie, więc tylko posłusznie się spakowałem. Kiedy przechodziliśmy przez przedpokój, drzwi od pokoju chłopaka zaczęły trząść się dziko. - Mamusiu, proszę!! Wypuść mnie!! Mogę to teraz wziąć??!! Ja to chcę, mamusiu!! - Mój boże, zamknęła pani swoje dziecko na klucz?? - zapytałem zszokowany. Pchała mnie w kierunku drzwi, tą dłonią, której brakowało dwóch palców. Odwróciłem się nagle, a ona wyciągnęła nóż, który ukrywała za plecami. Nasze spojrzenia się spotkały, moje rozszerzone źrenice z jej pełnymi szału oczami. - Jeszcze jeden krok i nie zawaham się cię skrzywdzić. Już to robiłam. Wiele razy. Tak, zabiłam wielu ludzi. Ale ja tylko robiłam to, co do mnie należy, rozumiesz?! Spełniałam mój obowiązek... Czyż nie jest obowiązkiem matki chronić swoje dziecko?! - stałem tam i nie byłem w stanie się poruszyć, jakbym był przyklejony do podłogi. Nie wiedziałem, co mam odpowiedzieć. - NO NIE JEST TAK??!! - zaczęła nagle krzyczeć, aż podskoczyłem. Drzwi przestały łomotać i powróciło głośne walenie w drzwi. Chłopak rzucał się na nie całym ciałem. - Spokojnie, niech się pani uspokoi i porozmawiajmy o tym. Proszę odłożyć nóż i- - Nie, już dość tego. To się musi skończyć. Już dosyć. Poświęciłam wystarczająco dużo. Jestem zmęczona... - ceremonialnie odwróciła się w stronę przedpokoju. Teraz mógłbym ją łatwo pozbawić broni. Wtedy sprawy mogłyby się potoczyć inaczej. Ale coś we mnie krzyczało, żebym uciekał i wezwał policję. - Wybacz, skarbie. Zrobiłam, co mogłam... ale nie mogę już dłużej tego robić. To nie w porządku. To nie w porządku... - znów odwróciła się do mnie, z opuszczonym nożem, błagalnym spojrzeniem. - Idź do domu, do swojej rodziny. Czym prędzej pognałem do drzwi bez jakiegokolwiek namysłu. Nawet ich za sobą nie zamknąłem. Ostatnim spojrzeniem za siebie dostrzegłem ją otwierającą drzwi w przedpokoju, z nożem uniesionym wysoko. - JESTEM KUREWSKO GŁODNY TY SZMATO!! - nie chciałem uwierzyć, że powiedział to ten chłopak. To niemożliwe... A jednak. Krzyczeli oboje, dziecko i matka. Wskoczyłem do samochodu służbowego i odjechałem kilka bloków dalej zanim przypomniałem sobie, że muszę zadzwonić po policję. *** - Mój boże, słyszałeś o czym mówili w wiadomościach? - O czym? - Hydraulik zadzwonił na policję po tym jak uciekł z jednego z mieszkań, w którym pracował, to tutaj niedaleko. - To takie fascynujące... - Matko... daj mi skończyć! Więc policja przyjeżdża na miejsce i pierwsze co widzą, to okaleczone ciało kobiety leżące na podłodze w salonie. Była cała pogryziona! Ledwo można było rozpoznać twarz, a jej brzuch rozerwano i wyrwano wszystkie bebechy. Przeszukali dom i znaleźli pomieszczenie pełne gnijących trupów, które były w takim samym stanie jak ciało kobiety. Wielu z nich było robotnikami, hydraulikami, elektrykami i takimi tam. Wśród tych ciał znaleziono urwany łańcuch. - Jezu, nie przy jedzeniu... I właśnie dlatego nigdy nie będziemy mieli psa! - Nie, to nie był pies. Zbadali ciało kobiety, bo było najświeższe, zmarła chwilę przed ich przybyciem. Miała ślady zębów na ciele. Ludzkich zębów. Był bardzo małe. Zbyt małe, aby mogły to być zęby dorosłego. - Chyba nie chcesz mi powiedzieć... Nie, to zbyt popieprzone. - Dowiedzieli się również, że miała syna. Małego chłopca. Zaginął.


Tłumaczenie: Lestatt Gaara
Autor: Pandora

Użytkownik Siwy1216 edytował ten post 14.01.2013 - 00:01

  • 9

#963

mbbacia.
  • Postów: 61
  • Tematów: 4
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

Witam jestem nowy, chodź samo forum, a zwłaszcza ten temat odwiedzam od długiego czasu. Postanowiłem napisać coś własnego, chodź marne mam umiejętności. Może komuś się spodoba, czekam na ocenki ;)


Test Drive Unlimited- Pojazdy widmo

Każdy fan gier wyścigowych na pewno kojarzy taką grę jak Test Drive Unlimited. Wydana w 2006 roku przez studio Atari.
Słyszałem o niej już dość długo jednak moje łącze nie pozwalało mi na pobranie gry z internetu więc poprosiłem kolegę czy nie mógłby mi jej załatwić(było to w drugiej klasie gimnazjum). Obiecał że spróbuje, jednak gry nigdy nie dostałem. Potem i tak o niej zapomniałem.
Dwa lata potem znów przypomniałem sobie o tej grze kiedy szukałem jakiś fajnych wyścigówek do pobrania(nowy internet). W nocy ustawiłem ściąganie i rano mogłem cieszyć się grą w którą zawsze chciałem pograć. Musiałem jednak iść do szkoły więc postanowiłem symulować chorobę i dzięki temu zostałem sam w domu na kilka godzin. Była to wersja rozszerzona o nowe pojazdy(Megapack). Cieszyłem się jeszcze bardziej bo lubię kiedy mam do dyspozycji mnóstwo samochodów. Instalacja przebiegła pomyślnie i normalnie. Zainstalowałem Megapack i nagle ZONK! Nie było cracka. Trochę się wkurzyłem i zapał opadł, na szczęście znalazłem go dosyć szybko na chomikuj. W końcu jest! Cieszyłem się jak dziecko. Pierwsze uruchomienie i mała łezka w oku. Gra cudowna, ta grafika, te samochody i realność jazdy. Grałem w nią dwa tygodnie bez przerwy, opuszczając sporo zajęć. W końcu miałem już dużo samochodów i kupę kasy, a do końca pozostało mi tylko mieć sto procent gry. Jednak tego dnia wszystko się zmieniło.
W czwartek znowu postanowiłem nie iść do szkoły tylko zostać i grać. Byłem sam więc nie było problemu. Jechałem swym pięknym i szybkim Koeniseggiem CCV i nagle coś przykuło moją uwagę. Jeżeli grałeś w tą grę to na pewno wiesz że pod mini mapą pokazuję się liczba innych graczy którzy są w pobliżu (w grze jednoosobowej gdy w pobliżu są inni NPC którzy się ścigają). Widniała tam liczba 2. Zdziwiłem się bo mimo tego że się rozglądałem nigdzie nikogo nie było prócz pustych jeżdżących pojazdów. Moje zdziwienie było tym większe kiedy nagle usłyszałem silnik innego samochodu(to był dźwięk TVR). Mimo zdziwienia byłem pewien że to jakiś bug. Byłem tego pewien do momentu gdy nie postanowiłem wjechać sobie na lotnisko(można na nie wskoczyć przy pomocy buga). Udało mi się za pierwszym razem. Jednak całe lotnisko miało takie malutkie wyboje i samochód nie mógł się rozpędzić, za pewne dlatego że twórcy nie chcieli aby ktoś tam jeździł więc niedopracowali terenu. Pojechałem w stronę samolotu który stał na pasie, wtedy licznik znów pokazywał 2 zamiast 1. Rozglądam się, ale nic nie ma. Słyszę silnik i nagle bach licznik pokazuje 3, a za chwilę 4, 5 , 6 i tak aż do dziesięciu. Trochę się przestraszyłem. Było dosyć głośno bo mimo że nie było aut było słychać ryczenie ich silników. Przyciszyłem głośniki i wszedłem na pasek windowsa. Odwiedziłem kilka forów o TDU jednak na żadnym nie było wzmianki o takim bugu. Wszedłem także na stronkę z której pobrałem grę. Linki zostały usunięte, a użytkownik zbanowany. Byłem wkurwiony. Wróciłem do gry. WTF??!! się pytam gdy mym oczom pokazuje się samochód widmo! Był to Nissan Skyline, ale nie taki zwykły, był przezroczysty niczym duch, wyblakły i w dodatku jego światła świeciły czerwonymi lampami. Zamiast dźwięku silnika było słychać buczenie. Byłem wręcz przerażony. Chciałem wyłączyć grę jednak przycisk ESC nie reagował. Samochody jeździły jak poparzone, a buczenie było bardzo straszne. Pisk opon nie do zniesienia a miła dla ucha muzyczka gry zamieniła się w muzykę która brzmiała jakby ktoś kawałkiem metalu uderzał w coś miękkiego. Strach mnie sparaliżował. W końcu wyłączyłem komputer. Gdy się załączył na pulpicie zamiast zwykłej ikonki TDU była czerwona plama jakby krwi. Usunąłem to szybko z komputera i nigdy więcej nie instalowałem.
Tak więc zawsze zwracajcie uwagę na to co pobieracie i od kogo, bo mogą się wam przytrafić niemiłe niespodzianki.


Dzięki za uwagę, miłego czytani ;)
  • 0

#964

trebmal.
  • Postów: 178
  • Tematów: 3
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

GTA 4 Samochód-Lodziarka

Dołączona grafika
Tytułowy samochód znany też jako Mr. Tasty

Parę dni temu mój znajomy dziwnie zachował się wobec mnie. Zaposił mnie na multiplayer Playstation Network niedługo po tym, jak został on wprowadzony. Dokładniej, dostałem zaproszenie do GTA IV.
Jednak kiedy tylko dołączyłem do jego gry, on wyszedł i gra się skończyła ( zapewne znany tutaj przypadek rozłączania się na multiplayerze -przyp.tłum.)
Po chwili wysłał mi zdjęcie samochodu lodziarki z Grand Theft Auto, czyli nic specjalnego.
Potem pocztą dostałem dysk z jego save'ami gry, gdyż chciał mi udowodnić że z jego kopią GTA jest coś nie tak. Nic złego jednak się nie działo. Kilka usterek, jak ludzie na ulicy w nietypowych ubraniach
czy samochody eksplodujące zaraz po wylądowaniu w wodzie.
Jednak pewnego dnia... Wczytałem jego zapis i gdy wyszedłem z domu, nie było żadnych pieszych na ulicach Liberty City. Żadnych gliniarzy, żadnych sprzedawców, nikogo. Uruchomiłem mapę i powoli obszedłem miasto.
Nikogo, nigdzie. Tylko ja. I wtedy to usłyszałem.

Ten dźwięk. Brzmiał jak pierwszy dżingiel z samochodu-lodziarki. Zmieniłem ustawienia kamery i zobaczyłem lodziarkę jadącą prosto na mnie. W środku nie było kierowcy. Kiedy trwał pościg, próbowałem zniszczyć ten upiorny samochód.
Dżingiel stawał się coraz bardziej zniekształcony.Tym akurat się nie przejąłem, gdyż dzieje się tak zawsze, gdy ten wóz zaczyna się uszkadzać. W końcu wyglądało na to, że ciężarówka ma dość.
Słyszałem próby odpalenia silnika ( pamiętajcie, że samochód nie miał kierowcy -przyp.tłum.).
Jednak, za którymś razem, silnik zaskoczył. Zmieniła się też muzyczka.
To był dzwonek Liberty City Hardcore, puszczony od tyłu i zniekształcony. Lodziarka nie ruszała się, a potem stanęła w płomieniach. Gra wyłączyła się. Sprawdziłem dysk, ale nie uszkodził się.
Uznałem jednak, że coś na pewno jest nie tak i przeniosę filmy na przenośny dysk. Niestety... Mój komputer odszukał jeden plik do odczytu: 666.avi. Dane zostały uszkodzone. Próbowałem wielu innych metod, aby uzyskać swoje materiały.
Folder z muzyką wygląda tak: 666.mp3 i uszkodzone, z obrazami: 666.jpg i uszkodzone, itd.

Ponadto, nie mogę skontaktować się z przyjacielem. Nie odpowiada na telefony, maile ani SMS-y...

autor:satanic_blood_cut

źródło: gaiaonline.com

Użytkownik trebmal edytował ten post 14.01.2013 - 16:49

  • 4

#965

Lia.
  • Postów: 412
  • Tematów: 6
  • Płeć:Kobieta
Reputacja ponadprzeciętna
Reputacja

Napisano

*
Popularny

ZAKAZANE FILMY

Pewną kobietę odwiedza w nocy nieznajomy.


~*~

Dołączona grafika

Betty spędzała samotnie wieczór w domu, kiedy usłyszała głośne pukanie do drzwi. U progu stał młody mężczyzna w skórzanej kurtce. Prędko wyjaśnił kobiecie, że zepsuł mu się samochód, a ponieważ bateria w komórce rozładowała, zapytał czy mógłby zadzwonić z jej domu. Betty była osobą przyjaźnie nastawioną do ludzi, więc bez wahania przystała na prośbę nieznajomego.

Po wykonanym telefonie kobieta zaproponowała przybyszowi coś do picia. Usiedli wspólnie przy kominku w salonie i wdali się w luźną dyskusję, oczekując na wezwaną pomoc. Po pewnym czasie kobieta przeciągle ziewnęła, wskutek czego spojrzała na zegar i zorientowała się, że wybiła już bardzo późna godzina. Poinformowała o tym swego gościa, licząc że opuści dom i uda się w swoim kierunku, jednak ten kompletnie zignorował Betty i jakby nie słysząc co mówi, dalej opowiadał o swej pasji do filmów.

Mężczyzna poprosił o skomentowanie paru wymienionych przezeń tytułów, po czym rozwinął temat video nasty. Betty nie do końca rozumiała o co nieznajomemu chodzi, toteż wytłumaczył jej czym owe filmy są – a były zapisem prawdziwego morderstwa, bez żadnych efektów specjalnych czy sztuczek. Materiał w stu procentach autentyczny.

Kobieta dostała gęsiej skórki i powiedziała swemu rozmówcy, że nie przepada za horrorami, odkąd jeden przeraził ją do szpiku kości. Mężczyzna, nie zważając na lekko napiętą atmosferę, kontynuował wątek i opowiedział Betty o jednym z filmów: przedstawiał makabryczny zapis morderstwa kobiety, którą więziło trzech psychopatów – znęcali się nad nią, gwałcili, a na koniec pocięli na kawałki. Film miał wyglądać jak nagrany zwykła kamerą.

Betty czuła się coraz bardziej nieswojo w towarzystwie nieznajomego. W pewnej chwili zauważyła pod jego kurtką osobliwą czerwoną poświatę, na pierwszy rzut oka niewzbudzającą zainteresowania. Natychmiast zbladła, gdy uświadomiła sobie, że chował pod spodem kamerę, a ją przez cały ten czas nagrywał...

PS. Termin video nasty można utożsamiać z filmami snuff. Zdecydowałam się zostać przy oryginalnej nazwie pasty.

Na podstawie: http://www.scaryfork...om/video-nasty/


  • 9

#966

Siwy1216.
  • Postów: 4
  • Tematów: 0
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

*
Popularny

Znaleziona w internecie. Dosyć ciekawa ;)


List do matki

Wprowadziłam się do starej kamienicy, ledwo odnowionej po wojnie. Wyglądała koszmarnie, czerwona cegła straszyła rychłym zawaleniem. Krzywe ściany i nierówna podłoga uniemożliwiały dopasowanie mebli i wykładziny. Jednym słowem stojący koszmar, budzący litość. Niestety, nie stać mnie było na lepsze mieszkanie. Od pierwszego dnia w skrzynce na listy znajdowałam, regularnie co tydzień, list od jakiejś kobiety, której nazwiska nie pamiętam. Adresowany był poprawnie, ale adresat się nie zgadzał. Ignorowałam listy, od razu wrzucałam je do zwrotów. Pewnego dnia ciekawość wzięła górę i jeden otworzyłam. Okazało się, że adresowany był do matki nadawcy. Nie przeczytałam nawet połowy listu, zakleiłam kopertę i tradycyjnie odłożyłam do przeznaczonej przegródki. Autorka pisała coś o długim rozstaniu, że tęskni, że nie wie co się dzieje z bratem i czy mama ma może jakieś informacje. Bała się, że matce coś się stało, skoro nie odpisuje. Pytała się, czy odbudowali już miasto(?), czy mieszkają w kamienicy jeszcze ci sami ludzie co przed wojną(?). Pomyślałam, że to żart albo, że nadawczyni była chora psychicznie. Zdarza się przecież. O całej sprawie zapomniałam i nie myślałam o listach, które zwracam. Któregoś razu znalazłam kolejną kopertę. Tym razem adresatką była kobieta, która wysyłała listy na mój adres. Nadawcą natomiast… jej matka z dotychczasowego swojego adresu. Czemu list leżał więc w mojej skrzynce? Na kopercie widniała pieczęć, napis brzmiał „ADRESAT NIEZNANY”, obok była data. 05.04.2012. Data się zgadzała, tylko ja nie miałam pojęcia, kto wpisuje w miejscu adresata mój nowy adres. Następnego dnia złapałam wychodząc listonosza, który wzruszył ramionami, „bo on raczej by pamiętał, że list do mnie przynosił”. Paranoja. Zdecydowałam się otworzyć kopertę. Treść była mniej – więcej taka: „ Kochana córeczko, dostałam list od Ciebie. Wybacz, że nie odpisywałam, ale jakiś żartowniś wyjmuje listy z mojej skrzynki. Ostatnio dzieją się dziwne rzeczy. Może to mój stary umysł, ale mam wrażenie, że nie jestem w domu sama. Czasem, gdy się przebudzę, widzę moje mieszkanie zupełnie inne. Czasem widzę w nim ducha jakiego, w postaci kobiety, dziwnie ubranej. Proszę Anielo, przyjedź do mnie, bo ja już się boję sama mieszkać. Kościół jakoby zamknięty i nie mam gdzie pomocy szukać. Wszystko u nas inne w mieście. Czekam na list, całuję Cię serdecznie, moja kochana Anielko. Mama. 03.04.1949r.”
  • 7

#967

trebmal.
  • Postów: 178
  • Tematów: 3
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

GTA IV

Kiedy tylko Grand Theft Auto IV wyszło, grałem jak szalony. Ukończyłem single player w niecały tydzień i zająłem się multiplayerem. Po roku nie grania w nic innego tylko w Grand Theft Auto IV, znudziłem się i postanowiłem pograć w coś innego.
Kilka tygodni później, szukałem gier ze swoich zbiorów, które mógłbym sprzedać.Do rąk wpadła mi moja kopia Grand Theft Auto IV. Nawet jeśli nie była wiele warta, zdecydowałem wystawić ją na Amazon za 14$.
Stan gry opisałem jako "nowy", chociaż płytka miała kilka zadrapań. Po kilku dniach ktoś ją kupił. Wysłałem mu grę tego samego dnia kiedy dostałem pieniądze.
Dwa tygodnie później dostałem maila od tego faceta. Był zawiedziony tym jak opisałem grę, a co dostał. Powiedział, że jest rozczarowany i zażądał zwrotu.
Chociaż nie chciałem, zgodziłem się odesłać mu pieniądze jeśli on zrobi to z grą. Oczywiście, poniosłem wszystkie dodatkowe koszty.

Gra po kilku dniach znalazła się w mojej skrzynce. Otworzyłem kopertę i zdałem sobie sprawę że zamienił oryginalną okładkę na białą kartkę z napisem "Grand Theft Auto IV" wykonanym czarnym markerem.
Teraz płytka miała jeszcze więcej zadrapań niż wtedy, gdy należała do mnie. "Cudnie", pomyślałem, "kto to teraz kupi ?". Chciałem ją sprzedać jeszcze raz, ale najpierw musiałem się upewnić że wciąż działa.

Po ładowaniu. Nagle zdałem sobie sprawę, że intro nie miało charakterystycznej muzyki. Zacząłem nową grę. Zamiast scenki na statku, która zawsze rozpoczyna grę, po prostu pojawiłem się obok szpitala.
Po tej sytuacji już wiedziałem, że gra jest uszkodzona. Uznałem, ze nie mogę jej sprzedać w takim stanie. Już miałem wyłączyć mój Xbox, ale wtedy Niko dostał SMS-a. Nie było żadnego nadawcy, tylko jedno słowo:
"Witaj"

Zdecydowałem się pograć przez chwilę, gdyż i tak nie miałem nic do roboty.

Oprócz pierwszych usterek, gra działała zwyczajnie, z wyjątkiem tego, że nie mogłem wykonywać żadnych misji. Po swobodnym niszczeniu (zabijanie ludzi itd. -przyp. tłum.), Niko umarł.
Znowu przeniosło mnie pod szpital i znowu dostałem SMS-a:
"Nie wyjdziesz z tego szybko."

Trochę się wystraszyłem w tym momencie. Wyglądało to na porządną usterkę albo jakiś hack. Po kolejnej rozróbie wskoczyłem do wody.
Płynałem daleko od LC, ale policja nie zaczęła nawet ścigać mnie łodziami. Jednak gdy byłem już naprawdę daleko, Niko zaczął tonąć. Znów pojawiłem sie pod szpitalem. Tym razem także dostałem wiadomość:
"Nie ma ucieczki".

Zauważyłem, że niebo jest czarne i nie ma przechodniów. Szedłem przez chwilę i znalazłem samochód. Wsiadłem do niego. Radio było zwyczajne.
Po jeżdżeniu przez chwilę,zostałem po prostu wypchnięty z samochodu. Samoistnie. Nie mogłem się ruszyć. Wtedy dostałem jeszcze jedną wiadomość:
"Witaj w piekle, Niko."

Nagle Niko stanął w płomieniach. Zaczął biegać naokoło i krzyczeć z bólu. Najgorsze było to, że nie umarł. Po prostu cierpiał...

http://images2.wikia.nocookie.net/__cb20121216192705/creepypasta/images/d/d4/022.jpg
Okładka, z jaką kupujący zwrócił mi grę

autor: KingOfDerp69

źródło: creepypasta wiki

Użytkownik trebmal edytował ten post 15.01.2013 - 08:30

  • 2

#968

Lupus28.

    ¯\_(ツ)_/¯

  • Postów: 641
  • Tematów: 4
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

*
Popularny

Chatroulette

Czasami przesiaduję na Chatroulette dla zabicia czasu. Nie, żeby sprawiało mi to jakąś wielką radość, ale to jedyny sposób na kontakt z ludźmi bez wychodzenia z domu. Mam współlokatora, naprawdę fajny gość. Niestety, jego mama jest bardzo chora, więc kilka miesięcy spędzi u swojej rodziny.

Pewnego dnia, po powrocie do domu, usiadłem na łóżku i włączyłem laptopa, żeby poszperać trochę w sieci. Nie minęło wiele czasu, zanim znów znalazłem się na Chatroulette. Próbowałem ominąć tych wszystkich zboków, żeby porozmawiać z kimś normalnym. Wtedy na monitorze pojawiła się ta dziewczyna. Płakała, ale zakrywała usta dłonią, żeby nie wydać żadnego dźwięku. Miałem ją pominąć – wyobrażałem sobie, że padnę ofiarą żartu i skończę na jakimś filmiku na YouTube, ale zaczęła pisać – „Proszę, pomóż mi”.

Zapytałem, co się stało. Odpowiedziała, że muszę zadzwonić na policję. Weszła do domu i zobaczyła, że ktoś się włamał. Zamknęła się w pokoju i próbowała dzwonić na policję, ale telefon był rozładowany. Wzięła laptopa z plecaka i pierwsza strona, która się włączyła to Chatroulette, a ja jestem osobą, z którą się połączyła. Nie wiedziałem, co robić. To mógł być żart, ale co, jeśli naprawdę potrzebowała pomocy? Zdecydowałem się zadzwonić na policję, ale najpierw spytałem ją o imię i adres. Miała na imię Linda. Zanim napisała adres, ja odblokowałem telefon, żeby zadzwonić i wtedy nacisnęła enter. To był MÓJ adres.

Poczułem ciarki na plecach, zrobiło mi się słabo i upuściłem telefon. Nawet nie wiecie, co poczułem kiedy usłyszałem uderzenie telefonu o podłogę z głośników komputera. Po prostu siedziałem tam i patrzyłem na nią. Błagała mnie, żebym zadzwonił. Po chwili zdecydowałem, że muszę coś zrobić. Podszedłem do drzwi z laptopem w rękach, otworzyłem je, ale nic tam nie było. Wciąż widziałem ją na swoim monitorze. Podszedłem do pokoju współlokatora. Słyszałem swoje kroki z głośników, musiała tam być. Szybkim ruchem otworzyłem drzwi i nagle usłyszałem krzyk. Cały czas patrzyłem na dziewczynę, ale kiedy otworzyłem drzwi, zasłonił ją jakiś blask i się rozłączyła. W pokoju nie było nikogo.

Uciekłem stamtąd, najdalej jak mogłem. Czułem, że coś mnie goni. Wciąż słyszałem ten krzyk w mojej głowie. Byłem zmęczony, ale nie mogłem się zatrzymać...nie chciałem.

Użytkownik Lupus28 edytował ten post 15.01.2013 - 20:37

  • 12



#969

savio.
  • Postów: 40
  • Tematów: 6
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

*
Popularny

Słuchaj matki



Pewnego jesiennego dnia, gdy deszcz za oknem stukał w szybę, siedziałem na komputerze, grając w jedną
z moich ulubionych gier. Moi rodzice siedzieli w kuchni na dole, gdy nagle zadzwonił mój telefon.
Wyświetlił się dzwoniący: "Mama", a numer zgadzał się z numerem matki.
- Po co do mnie dzwonisz? - krzyknąłem wystarczająco głośno, by mnie usłyszano.
- Kto? Nikt tu do ciebie nie dzwoni! - usłysałem odpowiedź z dołu.
Odrzuciłem połączenie i poszedłem na dół do rodziców.
- Gdzie jest twój telefon? - zapytałem matki.
- Leży w przedsionku - odpowiedziała.
Na szafce niedaleko zauważyłem komórkę. Sprawdziłem historię połączeń i nie było tam połączenia z moją
rodzicielką. Błąd sieci?
Wczoraj to zdarzenie się powtórzyło. Siedziałem razem z matką w pokoju, gdy zadzwonił mój telefon.
Napis: "Mama". Odebrałem i patrząc na matkę oglądającą film, dokładnie słyszałem jej głos w komórce:
- Wyjdź na zewnątrz. Ja jestem twoją matką.
- Znowu to samo? - zapytała moja mama, siedząca obok mnie - Rozłącz się natychmiast!
Wyłączyłem komórkę i udałem się do pokoju, skąd widziałem całe podwórko.
Z okna widziałem tylko, jak jakaś czarna postać oddalała się pośpiesznie.

Źródło: http://straszneopowiastki.blogspot.com
  • 5

#970

mbbacia.
  • Postów: 61
  • Tematów: 4
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

SCP-087(GRA)-Opętanie

Razem z dwoma kumplami, Markiem i Wiktorem oraz dziewczyną Wiktora, Mają postanowiliśmy sobie zrobić strachowy wieczór.
Wypożyczyliśmy kilka dobrych i mocnych horrorów, kupiliśmy dużo czipsów i kilka piw. Noc postanowiliśmy spędzić u Marka bo miał wolną chatę więc mogliśmy zaszaleć. Spotkaliśmy się u niego około 22, on załączał filmy, a ja, wiktor i maja przygotowaliśmy żarcie i picie.
Zgasiliśmy światło i zaopatrzeni w prowiant zaczęliśmy oglądać filmy. Na początek obejrzeliśmy "Piłę 7", ale uznaliśmy że to zbyt lekkie jak dla nas i przerzuciliśmy się na coś mocniejszego. "Paranormal Activity 1 i 2". Po tych filmach mieliśmy niezłego stracha. Jak małe dzieci trzymaliśmy się za ręce żeby nie sra* ze strachu. Ale dzięki mocy piwa strach nam trochę przeszedł i po godzinie 2 w nocy wpadliśmy na nowy pomysł. Powiedziałem im o grze SCP-087. Objaśniłem im o co chodzi, a reszta bez wahania zgodziła się. Pierw jednak kazałem im przeczytać creepypastę związaną z ową grą.
Gdy to zrobili mieli nieźle w gaciach, a to dopiero początek. Ściągnęliśmy gierkę na laptopie marka i zaczęliśmy razem grać. Sterował Wiktor.
Z początku prócz wzbudzającego niepokój buczenia w tle i kilku cieni przelatujących przez ekran nie działo się nic strasznego, aż do momentu kiedy
na 35 piętrze nie spotkaliśmy tego!. Biała, przezroczysta postać stanęła przed nami wydając przeraźliwy dźwięk. Omal na zawał nie poschodziliśmy
gdy do tego doszło. Gra automatycznie się wyłączyła, a my baliśmy się włączyć ją od nowa. Ale nie on, nie wiktor. Jego oczy były szeroko otwarte, a na twarzy tworzył się lekki uśmiech. Powiedział tylko jedno słowo "ZEJDĘ DO 100 PIĘTRA!!". Roześmialiśmy się i poszliśmy pograć w karty. Minęła może godzina gdy zmuliło nas spanie. Wiktor dalej grał i grał jak zombie. Siedział ciągle w tej samej pozycji, ręka chodziła mu jak robotowi, a oczy wpatrzone były w środek ekranu. Nic nie odpowiedział kiedy pytaliśmy go czy idzie spać. Uznaliśmy że to wina alkoholu i poszliśmy spać w tym samym pokoju w którym byliśmy. Przed 5 rano obudziła mnie maja. Powiedziała że czuje coś mokrego na podłodze(spaliśmy na materacach). Wstałem i przecierając oczy zauważyłem dzięki słabemu światłu padającemu z ekranu laptopa na podłodze świeżą krew. Wtedy od razu się obudziłem i szybko obudziłem marka. Krew płynęła spod fotela na którym siedział wiktor który ciągle grał. Przeraziliśmy się nie na żarty, ale adrenalina zrobiła swoje. Wstaliśmy i podeszliśmy do kolegi. Odwróciliśmy fotel i zamarliśmy w bez ruchu. Jego twarz była blada, z oczu wypływała krew, a ręka była siwa ponieważ zbyt długo leżała w tej samej pozycji. Odwrócił się spowrotem i grał dalej. Krzyczał że gdy dojdzie do 100 piętra pozabija nas. Uciekliśmy w popłochu z domu, została tylko maja w końcu wiktor to jej chłopak. Wyszliśmy z domu a marek zadzwonił po policję i pogotowie. Gdy przyjechali weszliśmy z nimi do środka. Wiktor siedział martwy na fotelu, umarł z powodu utraty zbyt dużej ilości krwi. Maja schowała się w szafie i była cała zapłakana. Jednak mi w oko wpadł jeden szczegół. Kątem oka zauważyłem na monitorze laptopa, że wiktor oświecił liczbę piętra na którym akurat był. Było to 99 piętro...
  • 1

#971

Nowicjusz.
  • Postów: 14
  • Tematów: 2
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Na chwilę odstąpię od serii Crysis 3 Alpha, za to dam Wam w pełni autentyczną (!!) krótką creepypastę, którą opowiedział mi mój tata.

Na pewnym łóżku umarł dziadek Józef (chyba nawet prapradziadek, nie pamiętam). Nad miejscem śmierci wisiał obraz Matki Boskiej Częstochowskiej.
Na tym łóżku spał mój tata, oczywiście jak był młodszy. Mówił, że czuł się, jakby lewitował oraz słyszał tykanie z obrazu, jakby zegarka. W końcu nie wytrzymał i sprawdził na strychu, co znajduje się za obrazem. Nie było tam ŻADNEGO zegarka...

Użytkownik Nowicjusz edytował ten post 15.01.2013 - 21:26

  • -2

#972

Siwy1216.
  • Postów: 4
  • Tematów: 0
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

TOKIJSKIE TAKSÓWKI

Japońskie duchy nie występują jedynie na pradawnych cmentarzach oraz w zrujnowanych kapliczkach. Każdy młodszy Japończyk powie wam, że tokijskie taksówki są nawiedzane częściej niż karawany, a i ch trasy często przecinają się z trasami wędrujących dusz. Weźmy taki na przykład tunel Sendagaya, który wiedzie pod cmentarzem świątyni Senjuiin, bądź też tunel Shirogane, o którym legenda głosi, że na jego filarach można dostrzec krzyczące twarze, i jakoby którym przechadza się sam Shinigami – japoński duch śmierci. Wielu taksówkarzy opowie wam o pasażerach, którzy właśnie tam zniknęli. Zdarza się też, że czasem widzą twarz kobiety lub dziecka kątem oka we wstecznym lusterku. Podobną historię opowiedział mi mój znajomy kierowca. Stało się to burzliwej, jesiennej nocy, nieopodal cmentarza Aoyama, gdzie wziął do samochodu dziewczynę, przemoczoną do suchej nitki. Było ciemno, nie mógł więc dokładnie przyjrzeć się jej twarzy. Wydawała się jednak smutna, pomyślał więc, że odwiedzała grób niedawno zmarłego bliskiego lub przyjaciela. Podany przez nią adres był dosyć odległy, jechali w ciszy - dobry taksówkarz nie zaczyna pustej rozmowy, gdy zabiera kogoś z cmentarza. Gdy dotarli, dziewczyna nie wysiadła, ale szeptem poprosiła go, aby chwileczkę poczekał, patrząc w okno mieszkania na drugim piętrze. Minęło może z dziesięć minut, gdy tak patrzyła, nic nie mówiąc, a jedynie obserwując cień postaci, poruszającej się w środku. Nagle poprosiła go, aby zabrał ją pod kolejny adres, niedaleko cmentarza, spod którego ją zabrał. Deszcz zaczął się zmieniać w ulewę, więc kierowca skupił się na prowadzeniu, pozostawiając dziewczynę sam na sam ze swoimi myślami. Gdy dotarli na miejsce - pod nowoczesny dom w dobrym sąsiedztwie, otworzył drzwi i odwrócił się, aby przyjąć zapłatę. Ku jego zdziwieniu, tylna kanapa była pusta, a miejsce, w którym siedziała dziewczyna, było kompletnie mokre. Z niedowierzaniem gapił się na puste siedzenie, aż usłyszał pukanie w okno, które wyrwało go z odrętwienia. Był to mężczyzna, mieszkający w tym domu, który, widząc taksówkę, spokojnie podszedł do niej, niosąc w ręku wyliczoną sumę za przejazd. Wyjaśnił, że dziewczyna była jego córką i kilka lat temu zginęła w wypadku samochodowym. Pochowano ją na cmentarzu Aoyama. Od czasu do czasu, zwłaszcza w nocy, zatrzymuje taksówkę, prosi, aby zawieźć ją pod mieszkanie swojego chłopaka, a następnie odwieźć do domu.

Użytkownik Siwy1216 edytował ten post 15.01.2013 - 23:52

  • -2

#973

Ciemność_Widze.
  • Postów: 4
  • Tematów: 1
Reputacja Kiepska
Reputacja

Napisano

CZAT


Nie wiem co się stało , nie ma ich , nie odzywają się , ślad po nich zaginął. Piszę to zamknięty w pokoju boję się , że to samo stanie się ze mną. Wszystko wydarzyło się gdy rozmawialiśmy na czacie aż tu nagle... Najlepiej będzie jak przeczytacie logi z czatu.

[11.09.12][9:13]***Karol odwiedza czat ponownie :) Witamy z powrotem***
[11.09.12][9:13]***Aktualnie zalogowani są: DJ_Brak_Słów , Wenus , Edyta***
[11.09.12][9:13]DJ_Brak_Słów: A wy nie w szkole? :P
[11.09.12][9:14]Wenus: No co ty nie chce mi się. Jestem sam w domu to wiesz :D
[11.09.12][9:14]DJ_Brak_Słów: Hehe , przyjść do ciebie? Zrobimy imprezę w biały dzień xDD
[11.09.12][9:16]Edyta: Ja też chce!! :P
[11.09.12][9:18]Wenus: To chodźcie :-)
[11.09.12][9:19]Wenus: Karol idziesz?
[11.09.12][9:20]Edyta: Nie ma go poprawia historię ta wiedźma nie chce mu wystawić dwójki
[11.09.12][9:20]Karol: Jestem jeszcze :-P , ale muszę się uczyć nie mam wyjścia :(
[11.09.12][9:22]Edyta: Zrób to dla mnie :*
[11.09.12][9:23]Karol: Nie mogę
[11.09.12][9:23]Wenus: To ty się ucz a my się pobawimy troszeczkę
[11.09.12][9:23]DJ_Brak_Słów: Edyta ty też nie w szkole? :o
[11.09.12][9:24]Edyta: Nie chce mi się :)
[11.09.12][9:25]Wenus: @DJ_Brak_Słów przynieś piwo ;p
[11.09.12][9:26]Karol: Tylko się nie opijcie :P
[11.09.12][9:28]Wenus: Nie martw się xD
[11.09.12][9:30]Wenus: Idziecie?
[11.09.12][9:32]Edyta: Właśnie wychodzę
[11.09.12][9:33]DJ_Brak_Słów: Ja też
[11.09.12][9:34]Karol: Będziecie na czacie?
[11.09.12][9:35]Wenus: Tak :)
[11.09.12][9:35]DJ_Brak_Słów: Jak będziemy trzeźwi
[11.09.12][9:38]***Dead_You dołączył na czat po raz pierwszy :) Kolejny użytkownik w populacji czatowiczów ;)***
[11.09.12][9:39]DJ_Brak_Słów:A ty kto?
[11.09.12][9:40]Edyta: Ale groźny nick :o już się boje.
[11.09.12][9:42]DJ_Brak_Słów: Jak ci na imię? Skąd pochodzisz? Ile masz lat? Mów już bo pójdzie /kick Dead_You
[11.09.12][9:43]Karol: Wywal go , a nie -,-
[11.09.12][9:45]Dead_You: A wywalaj , ale będziesz tego żałował. Obiecuje
[11.09.12][9:47]Wenus: Hahhahahahahhahahahahha
[11.09.12][9:47]***Dead_You został wyrzucony z czatu przez DJ _Brak_Słów , powód: Won
[11.09.12][9:47]Edyta: Nie powinno wyskoczyć coś ala ***Bla Bla opuścił czat [Kick]*** ?
[11.09.12][9:49]Dead_You: Idę po was
[11.09.12][9:50]Edyta: Już się boje dziecko NEO dorwało się do internetu i udaje mafioze... Szkoda mi takich
[11.09.12][9:51]Karol: @DJ_Brak_Słów Zbanuj go pewnie jakiś bug
[11.09.12][9:53]Dead_You: Edyta szkoda to mi ciebie będzie jak będę ci wypruwał flaki
[11.09.12][9:54]***Dead_You został zbanowany przez DJ_Brak_Słów , powód: Hahahahhahaahahahhaha
[11.09.12][9:54]DJ_Brak_Słów: lol jakiś bug piszę raporta do obsługi czatów
[11.09.12][9:54]Dead_You: Nie potrzebnie właśnie jestem koło waszej klatki
[11.09.12][9:55][PRIV]Karol>Edyta[PRIV]
[11.09.12][9:55][PRIV]Wiadomość do czatowicza Edyta został wysłany poprawnie[PRIV]
[11.09.12][9:55]Treść: Uciekaj stamtąd coś ten typu mi śmierdzi...
[11.09.12][9:56]Edyta: Jakiś menel siedzi przed klatką coś trzyma w dłoniach boje się ;(
[11.09.12][9:56][PRIV]Edyta>Karol[PRIV]
[11.09.12][9:56][PRIV]Wiadomość od czatowicza Edyta[PRIV]
[11.09.12][9:56]Treść: Nie mogę ktoś siedzi przed klatką boje się. Ratuj!
[11.09.12][9:57]Karol: Dzwonie na policje to nie jest zabawne!!!!!!!!!!!!!!!
[11.09.12][9:57]Dead_You: A dzwoń i tak mnie nie znajdą , właśnie wchodzę do klatki noże mam już na ostrzone. Zrobię ci zdjęcie twojej dziewczyny bez wnętrzności :)
[11.09.12][9:58]Edyta: On tu idzie!! Błagam pomóż
[11.09.12][9:58]Wenus: Ej serio ktoś idzie!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
[11.09.12][9:59]DJ_Brak_Słów: :( Gdzie ta policja!?
[11.09.12][10:00]Karol: Dałem zgłoszenie , jadą
[11.09.12][10:01]Dead_You: Drzwi otwarte?
[11.09.12][10:03][PRIV]Wenus>Karol[PRIV]
[11.09.12][10:03][PRIV]Wiadomość od czatowicza Wenus[PRIV]
[11.09.12][10:03]Treść: Jesteśmy schowani mam cichy telefon każdy jest gdzieś indziej , on ma klucz RATUJ!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
[11.09.12][10:03][PRIV]Karol>Wenus[PRIV]
[11.09.12][10:03][PRIV]Wiadomość do czatowicza Wenus został wysłany poprawnie[PRIV]
[11.09.12][10:03]Treść: Nie pisz nic!! Policja jest w drodze!!
[11.09.12][10:11]Dead_You: Załatwieni teraz idę po ciebie. Zdjęcia wysyłam na twój email
[11.09.12][10:13]Karol: Co ty od nas chcesz!???????????????? ;(((((
[11.09.12][10:14]Dead_You: Waszej śmierci :) Jestem w pobliżu szkoda tylko że twoi rodzicie żyją i nie mam kluczy... Ale cóż tylko przez chwile
[11.09.12][10:16]***Karol wyszedł z czata***

Teraz wiecie co i jak , zdjęcia nie otwierałem nie wiem skąd on wie gdzie mieszkam , gdzie oni mieszkali , ale jedno jest pewne on chce naszej śmierci a policja nie wiem dlaczego ale nie przyjeżdża dzwoniłem tysiące razy. Parę ktoś wbijał noże w drzwi! Ratujcie mnie potrzebuje pomocy!
  • 0

#974

mbbacia.
  • Postów: 61
  • Tematów: 4
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

*
Popularny

GTA:San Andreas-Tajemnica 6 worków

Pisać o tym to nie jest łatwe. Ja.. ja już wiem, ciągle mam to w głowie. Te krzyki, te obrazy, oni cierpieli i to bardzo, a ja cierpię razem z nimi.. Ale nie zrozumiecie mnie, nie do póki będziecie nieświadomi. Może po prostu przeczytajcie, a wasze umysły się otworzą...

To zaczęło się kilka dni temu. GTA:SA znałem już na wylot. W końcu jak większość z nas. Przechodziłem ją z 15 razy i zawsze sprawiała mi mnóstwo frajdy. Miałem także spory staż jeśli chodzi o SAMPA. Miałem kilka fajnych serwerów, w tym 2 polskie.

Każdy wie że San Andreas jest naszpikowane bugami, ciekawostkami i sekretami pozostawionymi przez R*. Na pewno też każdy słyszał o 6 workach które są porzucone na pustynni niedaleko Area 69. Na temat pochodzenia tych worków powstało mnóstwo teorii i mitów. Jedni mówią że to dzieło słynnego zabójcy z Tierra Robata, inni łączyli je ze zdjęciami w barze niedaleko worków(na zdjęciach było 6 mężczyzn tylko to worków, oraz U.F.O. więc powstała teoria że widzieli oni U.F.O i zostali zlikwidowani przez wojskowych).

Postanowiłem sam się pobawić w detektywa i stworzyć własną teorię na temat ich śmierci. Jednak nie chciałem się użerać z tymi misjami, aby odblokować sobie pustynie więc szukałem wersji gry, lub modam/hacka który by mi to ułatwił. Na szczęście miałem kumpla maniaka komputerowego który mi niezmiernie pomógł. Znalazł on na jakimś rosyjskim forum wersję zrobioną specjalnie dla tych którzy interesują się zjawiskami paranormalnymi w GTA. Nie było misji, a na początek mieliśmy odblokowany każdy teren. Mogliśmy włączyć szybko nieśmiertelność, latać i takie tam duperele. Pobrałem od razu(ważyła może 900mb).

Nie trwało to długo. Gdy się pobrało zainstalowałem niestety miałem pecha i gra była po rosyjsku. Na szczęście magia internetu pomogła mi znaleźć w parę sekund spolszczenie które od razu zainstalowałem. Rozpocząłem grę. Menu było takie same jak w pełnym GTA, pierwszą zmianę zauważyłem po respawnie. CJ pojawił się przy szpitalu(tak jak po śmierci), nie było misji, a na mapie mieliśmy wszystkie domy, sklepy i wgl. Dostaliśmy broń, a dzięki wgranemu w grę trainerowi dostępne było menu które umożliwiało teleport do danego miejsca, pojawienie broni, nieśmiertelność itp..

Zacząłem zabawę od pozabijania paru przechodniów i uciekania przed policją bo dawno nie grałem i musiałem się rozerwać. Zdziwiła mnie jedna rzecz. Mimo że miałem 6 gwiazdek wgl nie ścigała mnie policja. Przechodnie też nie reagowali na to że strzelam. Zamiast uciekać chodzili jak zawsze. Uznałem że zostało to zrobione celowe w tej wersji gry. Przygotowany teleportowałem się do worków z ciałami. Chciałem jeszcze raz samemu przyjrzeć się miejscu zdarzenia i pobawić się w detektywa. Prawdziwy szok przeżyłem gdy teleportowałem się na miejsce.

Zrobiła się noc(uznałem że dla klimatu gra tak została zmodowana), i zaczęła grać jakaś smutna, szumiąca piosenka. To nie wszystko. Na pustyni była zamieć więc ciężko było coś zobaczyć, bobcat stojący przy dziurze z workami miał czerwone ślady na całej karoserii(prawdopodobnie krew), a worki wydawały się być takie prawdziwe. Tekstury były jakby nowsze, a wokół latały muchy które wydawały się jakby nagrane i puszczone w grze. To było dziwne, a ja byłem przerażony. To nic. Z drugiej strony były ślady krwi(także wydawały się jakby nowsze, nie pasowały to tekstur i grafiki w San Andreas) które prowadziły w stronę opuszczonej wioski(jest taka za dziurą z workami).

Serce waliło mi jak głupie kiedy słyszałem w głośnikach szumy, i krzyki! Tak pierd**ne ludzkie krzyki. To było przerażające. One były takie prawdziwe.. jakby nagrane w jakiejś piwnicy. Chciałem wyłączyć głośniki , ale znieruchomiałem kiedy przede mną w oknie jednego z budynków opuszczonej wioski ducha(??). Racja była to tekstura, ale wydawała się taka prawdziwa. Jak wgrane zdjęcie. Przezroczysta postać która patrzyła na mnie. Ze strachu nawet nie uświadomiłem sobie że coś zaczęło mówić. Z głośników wydobywał się cichy chichot, przekładany niezrozumiałymi wyrazami. Zrobiło mi się zimno. Wcisnąłem ESC i natychmiast wyłączyłem grę.

Ale to nie mineło, nie to pieprzone uczucie bólu. Te dźwięki wciąż rozbrzmiewały w mej głowie. Oni błagali, prosili. Ochłonąłem może po 15 minutach. Zadzwoniłem do kolegi który znalazł mi tą pokopaną wersję gry. Podał mi linka na fejsie do tematu. Oczywiście, był usunięty...

Przy pomocy tłumacza porozumiałem się z adminem. Powiedział że doszły ich słuchy że użytkownik który wstawił tą wersję GTA był zbiegłym ze szpitala psychiatrycznego. Popełnił jakieś morderstwo/a czy coś. Google nie tłumaczyło dokładnie. Postanowiłem sprawdzić folder z grą.

I co widzę? NIC! Po prostu tam nic nie było, ale jak to? Instalowałem na dysku D. Wyszukiwanie, nic nie znalazło. Kurdę pomyślałem, gra się sama usunęła? Wcisnąłem ikonkę i gra ruszyła! Wyszedłem od razu i zacząłem szukać. W końcu jest. Ukryty folder w system32. COO?! 4 gb, a przy ściąganiu było 900mb... Wszedłem w folder ,
"C:\WINDOWS\system32\Gta nie jest dostępny. Odmowa dostępu"
. No ładnie to gów*o się zagnieździło w komputerze. Ale najgorsze miało nadejść.

Nie dało się także tego usunąć, więc pomyślałem że może format! Tak format to jest rozwiązanie! Ale zaraz, co? Gra się sama włączyła?! Nie no to nic, gra sama włączyła nową grę i teleportowała mnie na Groove Street. Po co? CJ stał i zachowywał się normalnie, nie było przechodniów, w grze noc, zegar stoi na 00:00 , a w dodatku gra straszna muzyka. Jakby szumy pomieszane z cięciem piłą(czego?? pomyślałem).

Wszedłem do domu CJ. To tu straciłem psychikę, to było dla mnie za ciężkie. Widok straszniejszy niż można sobie to wyobrazić. Krew spływała ze ścian(ale nie taka zwykła, ona była inna jakby prawdziwa), ktoś krzyczał na górze. Wokół walały się zakrwawione piły, noże i brudne szmaty, a nawet ludzka ręka!! Ale najgorsze było to, że odnosiłem wrażenie że to puszczony film. Że to nie jest już gra, a prawdziwy dom w którym ktoś kogoś morduje.

Moje podejrzenia okazały się słuszne kiedy kamera sama poleciała na górze. Krzyki były straszne. Zacząłem płakać... To było zbyt mocne.. W końcu kamera zatrzymała się przed drzwiami. Starymi drewnianymi poplamionymi krwią drzwiami. Otworzyły się. Zamknąłem oczy i nie chciałem patrzeć, ale musiałem, musiałem poznać prawdę!! Jakiś grubas bił kijem golfowym człowieka. On błagał o litość. Obok leżało pięć innych ciał, były zmasakrowane. Patrzałem nie mogłem się ruszyć, to było jak hipnoza.. Po zabiciu tego faceta, grubas zapakował wszystkie ciała to worków i po kolei wynosił z domu pakując na bobcata(jakim cudem? Przecież to samochód istniejący w grze.

Odziwo wszystko było jak w GTA SA. Może to była animacja? Kto wie). Następnie pojechał na pustynię i zrzucił worki do dziury. Zostawiał krwawe ślady, poszedł w stronę opuszczonej wioski i nagle czarny ekran. Pokazało się zdjęcie tych worków(zrobione w normalnym już GTA) i biały napis "Teraz już wiesz jak umarli..". Gra się sama wyłączyła, i zaczęła usuwać. Kosz także się sam opróżnił. A ja.. Ja położyłem się na łóżku. Te krzyki, te obrazy wciąż je widzę i słyszę.

Muszę już kończyć, za parę minut mam spotkanie z moim psychologiem. Bez niego nie dał bym rady..



I co podobało się? Moja najdłuższa pasta, mam nadzieje że miło się czytało ; )

Użytkownik mbbacia edytował ten post 17.01.2013 - 12:10

  • 8

#975

Marble.
  • Postów: 99
  • Tematów: 0
  • Płeć:Kobieta
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

*
Popularny

Jako że mam chwilkę oddechu od nauki, postanowiłam coś przetłumaczyć. Mam nadzieję, że jeszcze tego nie było. To pierwsza część dłuższej serii luźno powiązanych ze sobą past, mam zamiar przetłumaczyć wszystkie. Ta jest chyba z nich najsłabsza, ale nie chciałam nic pomijać.
Ostrzegam, że większość akcji dzieje się w toalecie, na wypadek gdyby kogoś brzydziły takie opisy :)
Link do oryginału.

Ciekawość to przekleństwo
(A curious mind is a terrible curse)

Ciekawość to przekleństwo.

Tak zawsze było dla mnie. Jedne z moich najwcześniejszych wspomnień to mój tata wymieniający się z kolegami historiami o duchach, podczas gdy ja uważnie podsłuchiwałem z pokoju obok.

Nic na to nie poradzę - ciągnie mnie do Wielkiego Nieznanego. W jakiś makabryczny sposób zawsze chciałem doświadczyć czegoś paranormalnego, żebym mógł poznać Jedyną Prawdę.

Przez długi czas nie udało mi się natknąć na nic, czego logika i zdrowy rozsądek nie potrafiłyby wyjaśnić. Gdy wkroczyłem w dorosłość, wszystko stało się bardziej racjonalne; dziecięca ciekawość i zapał szybko zgasły w obliczu poważnej pracy i kredytów.

Ale niedawno wszystko się zmieniło.

Dorastałem w małym drewnianym domku na przedmieściach. Był to z pewnością najstarszy budynek w okolicy - właśnie dlatego było nas na niego stać.

Zawsze zastanawiałem się czy jest nawiedzony - tak stary dom musiał mieć jakieś ciemniejsze karty w swojej historii. Ale nie działo się nic, co by na to wskazywało. W nocy słyszałem jakieś chrobotanie, ale okazało się, że to tylko gołębie zagnieździły się na strychu.

Pewnego razu, kiedy miałem dziesięć lat, bawiłem się sam na podłodze w swoim pokoju. Nagle zamarłem - usłyszałem wyraźne chrapanie dochodzące z mojego łóżka. Dźwięk robił się coraz głośniejszy. Wpatrywałem się w łóżko, ale nic tam nie było. Zebrałem się na odwagę i krzyknąłem "Kto tu jest?".

W odpowiedzi usłyszałem tylko głośnie, przerażające chrapanie.

Złapałem parasolkę i ostrożnie podszedłem do łóżka. Moje serce biło jak szalone. Parasolką rozgarnąłem pościel, ale nic tam się nie poruszyło. Wtedy zobaczyłem, że okno nad łóżkiem jest uchylone. Zamknąłem je i chrapanie ucichło.

To był tylko wiatr.

Parę lat później zacząłem mieć to okropne uczucie podczas snu. Często budziłem się i czułem, że jakieś mroczne, wściekłe stworzenie zrywa ze mnie koc i przygniata mnie do łóżka, dusząc mnie.

Za pierwszym razem myślałem, że to bardzo wyrazisty, przerażający koszmar. Ale kiedy zaczęło się to powtarzać, noc za nocą, wpadłem w panikę. Cokolwiek to było, nie chciało się poddać.

Chociaż zawsze udawało mi się przetrwać ataki, myślałem że wariuję. Na szczęście kilka miesięcy później usłyszałem o paraliżu sennym. Zmieniłem nawyki i więcej się to nie powtórzyło.

A zatem, wszystkie paranormalne zjawiska, których doświadczałem dawały się racjonalnie wytłumaczyć. Tak jak Fox Mulder z "Archiwum X" - chciałem wierzyć, ale nie mogłem znaleźć dowodów.

Ale nie potrafię wytłumaczyć tego, co niedawno mi się przydarzyło.

Postanowiłem zrobić sobie przerwę i wyruszyłem z przyjaciółmi na kilkutygodniową wędrówkę po Wietnamie. Zaczęliśmy od miasta Ho Chi Minh, a następnie ruszyliśmy na północ, krętymi, błotnistymi drogami wzdłuż wybrzeża.

Trasa wiodła głównie przez nietkniętą cywilizacją dzicz, co jakiś czas natykaliśmy się na małe wioski i piękne, czyste plaże. Właśnie w takim miejscu spędziliśmy cały dzień opalając się i pływając, zapomniawszy o wszystkich problemach.

Kiedy nadszedł zmierzch, urządziliśmy sobie ucztę z pysznych owoców morza, które złapaliśmy wcześniej. Noc pod gołym niebem to naprawdę niesamowite przeżycie, zwłaszcza z dala od świateł wielkich miast.

Kiedy obudziłem się koło trzeciej w nocy zobaczyłem cudownie rozgwieżdżone niebo. Niestety, czułem też o wiele mniej cudowny zew natury i musiałem udać się do najbliższej toalety. Noc była parna, świerszcze grały nocny koncert.

Zaspany, ruszyłem ścieżką w stronę wybetonowanej polanki gdzie stały dwa rzędy toalet - dla kobiet i dla mężczyzn. Pośrodku między rzędami była "poczekalnia" - puste miejsce oświetlone wiszącą prowizoryczną lampą.

Kiedy podszedłem bliżej, zauważyłem staruszka stojącego pod lampą, zwróconego plecami w moją stronę. Widziałem tylko jego sięgające za ramiona długie, białe rozczochrane włosy i kościste kończyny wystające ze szmat, w które był ubrany.

Trochę się wystraszyłem, bo nie sądziłem że ktoś tu będzie o tej porze. Uprzejmie odchrząknąłem żeby wiedział, że się zbliżam. Nie chciałem mieć go na sumieniu jeśli umrze na atak serca.

Pewnie to mieszkaniec którejś z pobliskich wiosek czekający na żonę, niewiele domów w okolicy miało prąd i bieżącą wodę.

Chyba mnie nie zauważył, więc dałem sobie z nim spokój i poszedłem do najbliższej męskiej kabiny. Zamykając drzwi wciąż miałem go w zasięgu wzroku. Mimo że przemieściłem się o 90 stopni w stosunku do miejsca skąd pierwszy raz go zobaczyłem, nadal był odwrócony do mnie plecami.

To było bardzo dziwne, ale w tym momencie musiałem załatwić poważniejszą sprawę.

"Toaleta" była w zasadzie dziurą w ziemi. Tylko małe, liche drzwi chroniły moją godność osobistą. Okropny zapach ludzkich odchodów staranował moje zmysły kiedy spuściłem spodnie i kucnąłem żeby załatwić co trzeba. Po chwili moje myśli znów powędrowały w stronę dziwnego staruszka.

Coś było bardzo nie tak, moja podświadomość krzyczała, że coś jest nie w porządku. Coraz bardziej przerażony połączyłem kawałki układanki.

Mimo że staruszek stał obok lampy, nie rzucał cienia.

Wszelkie myśli o iluzji optycznej zniknęły, kiedy przez szparę pod drzwiami toalety zobaczyłem jego nierzucające cienia stopy, centymetry ode mnie.

Niemal ucieszyłem się, że kucałem ze spuszczonymi spodniami, bo gdy krzyknąłem, opróżniłem też jelita.

Poderwałem się, podciągnąłem spodnie i cofnąłem się aż do tylnej ściany toalety.

Stojąc nie widziałem co było pod drzwiami. Bez cienia nie mogłem widzieć czy... to? ...wciąż tam stało.

Szybko przejrzałem w głowie możliwe rozwiązania. Właściwie mogłem tylko spróbować uciec z toalety. Te liche drzwi mnie nie ochronią, a moja godność osobista i tak już mocno ucierpiała. Skoro już miałem umrzeć, to chociaż nie taką gównianą - dosłownie - śmiercią.

Zerknąłem pod drzwiami, ale po drugiej stronie nic nie było. Zdecydowałem, teraz albo nigdy, otworzyłem drzwi kopniakiem i ujrzałem... tylko pusty plac.

Wybiegłem z toalety, ale nigdzie nie widziałem tego staruszka. Słyszałem tylko cykanie świerszczy.

Wtedy popełniłem błąd - spojrzałem do kabiny, z której przed chwilą wyszedłem. Był tam. Długie, białe włosy i kościste ciało, dokładnie w miejscu gdzie stałem kilka sekund wcześniej.

Ucieszyłem się, już drugi raz tego wieczoru, że nie miałem już czym ubrudzić spodni kiedy znów krzyknąłem.

Wiedziony czystym instynktem pognałem z powrotem na plażę jakby goniły mnie demony. Kto wie, może naprawdę mnie goniły.

Wróciwszy do obozu, spędziłem kolejne godziny całkowicie przytomny. Siedziałem skulony i obserwowałem ścieżkę, gotów obudzić wszystkich jeśli tylko znów zobaczę tego staruszka. Kiedy nadszedł wreszcie ranek, moi koledzy obudzili się i zapytali czemu tak strasznie wyglądam. Nie chciałem im mówić co zobaczyłem, więc powiedziałem, że nie mogłem tej nocy spać.

Reszta wyprawy przebiegła bez dziwnych zdarzeń, ale ostatniego dnia musiałem opowiedzieć swoją historię naszemu miejscowemu przewodnikowi. Musiałem poznać prawdę.

Kiedy skończyłem opowiadać, tylko spojrzał na mnie poważnie i spytał: "Widziałeś jego twarz?"

Wyjaśnił, że w Wietnamie duchy często nawiedzają miejsca gdzie pojawiają się podróżni. Ci, którzy zobaczą twarz ducha są skazani na okropną, makabryczną śmierć w najbliższej przyszłości.

Od tego zdarzenia minęły niemal dwa miesiące. Do tej pory nie wiem, czy widziałem jego twarz. Męczy mnie to, ale nie jestem pewien czy chcę wiedzieć.

Może niektórych rzeczy lepiej nie wiedzieć... Chyba i tak jestem wystarczająco przeklęty.

Użytkownik Marble edytował ten post 17.01.2013 - 10:48

  • 19


 


Inne tematy z jednym lub większą liczbą słów kluczowych: Creepypasta, Opowiadania, Telewizja

Użytkownicy przeglądający ten temat: 8

0 użytkowników, 8 gości oraz 0 użytkowników anonimowych