Ten uśmiechJestem twardym facetem, właściwie to byłem a przynajmniej tak sobie wmawiałem. Historia jest dość dziwna, chociażby z tego powodu, że opowiada Ci ją facet w kaftanie. Wracając do tematu. Dwa lata temu miałem normalne życie, małe zagracone mieszkanie, dziewczynę z którą się nie układało i auto odkupione od brata. Na co dzień pracowałem na magazynie, od rana do wieczora targałem ***** kartony. Kasa nigdy się mnie nie imała więc łapałem się każdej pracy, między innymi dorabiałem jako kierowca. Zawoziłem ludzi na imprezy i odbierałem nad ranem pijanych w trupa.
Powiedziałbyś, że zajęcie nędzne ale zawsze to jakaś gotówka.
Wszystko toczyło się swoim rytmem aż do tej feralnej soboty kiedy w słuchawce zabrzmiał podekscytowany głos Marka.
- Słuchaj stary jest opcja na kasę! Ogarniasz?
- O co chodzi? – Odpowiedziałem zaspany po poprzednim kursie.
- Pewna laska chce kierowcy na dziś, za poważną kasę! – Mark ryczał jakby wygrał w lotto, w końcu 40% należało do niego – cholerna pijawka.
- Wyślij mi adres i godzinę. – Odparłem bez emocji, bo czego można się spodziewać po człowieku wyrwanym ze snu?
Mieszkała na obrzeżach miasta, w małym, nowo wybudowanym domu. To wiele mówiło, dziewczyna ma kasę i chce się zabawić – łatwe żniwa - pomyślałem. Zaparkowałem mojego opla na podjeździe i czekałem. Mam bardzo zły zwyczaj bycia przed czasem, niektórych naprawdę to irytowało.
W końcu jednak wyszła, niska i drobna blondynka z błękitnymi oczami skrytymi pod grzywką. Na sobie miała poprzecierane jeansy i skórzaną kurtkę – Lubię ten typ, malutkie blondynki mają w sobie coś co mnie pociąga. Są to kobiety przed którymi ostrzegała Cię matka. Traci się dla nich głowę, dosłownie.
Wsiadła trzaskając drzwiami.
-Jestem Magda. – Powiedziała cichym i lekko ochrypłym głosem. Przyznam, że brzmiał całkiem seksownie.
Chciałem to przemilczeć, nigdy nie rozmawiałem z pasażerami. Coś jednak wydusiło ze mnie odpowiedź.
- Michał. To znaczy miło mi, jestem Michał.
Rozsiadła się w fotelu i lekkim ruchem głowy odsłoniła szyję, jej skóra była bardzo blada. Ruszyłem.
- Od dawna to robisz? – Zapytała spoglądając na mnie spod grzywki.
- Dwa lata, jakoś tak. Długo. – Odparłem zdawkowo udając zajętego jazdą aby jak najszybciej przerwać rozmowę. Zacząłem tę pracę w chwili kiedy kupiłem ten złom.
W każdym razie osiągnąłem cel, rozmowa umarła. Domyślałem się, że w drodze powrotnej nie będę miał tyle szczęścia. Pijani są strasznie wygadani.
Magda wybrała dziwne miejsce. Stara impreza na zapyziałej wiosce pod miastem. Masa gówniarzy szukających szybkiego i łatwego dostępu do alkoholu i jeszcze szybszych numerków. Wysiadła rzucając przez ramię, że zadzwoni – dziwne pomyślałem, zawsze podają przybliżoną godzinę. Wróciłem do swojego mieszkania i położyłem się kładąc telefon koło głowy.
Ze snu wyrwał mnie sms: „Przyjedź na skrzyżowanie w Woli. Śpiesz się, proszę.” Wstałem i wziąłem dużego łyka zimnej wody, to zawsze stawia na nogi. Za oknem padał deszcz, noc była naprawdę paskudna. Ubrałem spodnie, zabrałem dokumenty i wyszedłem. Silnik pracował jak zwykle bardzo głośno, mimo to nie był w stanie zagłuszyć ulewnego deszczu i piosenki w radiu – było to chyba „Late goodbye” choć dziś trudno mi to sobie przypomnieć.
Leśna droga wyglądała naprawdę strasznie. Jechałem powoli, często było można spotkać tu cwaniaczków wracających pieszo z imprezy. Szkoda przecież kasy na taksówkę.
Wola była oddalona od miejsca docelowego o 5 km, dopiero teraz zaczęło mnie to zastanawiać.
Mała wioska ze skrzyżowaniem dróg w centrum.
Stała tam w deszczu, wyglądała jeszcze bardziej pociągająco. Wpuściłem ją i zaproponowałem ręcznik i koc – odmówiła. Krople kapały na jej skórzaną kurtkę a rozmazany makijaż wyglądał dość mrocznie.
- Zjedź tutaj – wskazała leśną dróżkę. – Coś ci pokarzę. – Powiedziała zmysłowo.
Zazwyczaj odmawiałem… Magda jednak była inna, nie potrafiłem się jej oprzeć. Jechałem dość długo aż w końcu dotarłem do niewielkiej kapliczki, jednej z tych które stawiano w miejscach potyczek czy innych krwawych miejscach.
- Zatrzymaj się. – Chwyciła mnie za rękę.
Zrobiłem to posłusznie, kierowała mną, była w mojej głowie. A później mnie pocałowała. Całowaliśmy się długo, jej usta były wilgotne i przyjemnie zimne.
-Spójrz mi w oczy. – Szepnęła odrywając swe usta od moich.
Zrobiłem to i zobaczyłem podobną scenę. Srebrny opel, dwójka ludzi – Magda i ktoś jeszcze, mężczyzna. Widziałem jak wyjmuje nóż i wbija go w brzuch Magdy. Krzyk, struga krwi pada na szybę, później cisza, długa. Krople deszczu padają na dach auta.
Szybko oderwałem wzrok. Magda siedziała obok, jej twarz się rozsypywała, wyglądała jak staruszka. Auto wypełnił trupi odór.
- Następnym razem lepiej wybierz samochód. – Powiedziała z trudem. – I uważaj na brata, masz jego uśmiech.
W tej chwili oblałem się potem, chyba nawet się zlałem. Siedziałem tam z trupem całą noc, nie potrafiłem się nawet ruszyć.
Teraz jestem tutaj, w zakładzie psychiatrycznym. Stwierdzono mi niepoczytalność. Każdego dnia obmyślam zemstę na moim bracie. No a Ty? Masz jego uśmiech?
Użytkownik Isair edytował ten post 17.03.2013 - 01:03