Napisano 04.05.2013 - 00:54
Napisano 04.05.2013 - 11:58
Użytkownik black96 edytował ten post 04.05.2013 - 17:44
Napisano 04.05.2013 - 17:09
"The hands"
Napisano 04.05.2013 - 17:44
Napisano 04.05.2013 - 22:25
Jest późny wieczór. Siedzisz przed komputerem, słuchasz muzyki, gdy nagle dostajesz na gg wiadomość od nieznanego ci użytkownika. zawiera ona instrukcję, po której wypełnieniu nikt cię nie zignoruje. Jako że nie wierzysz w podobne zabobony, olewasz tajemniczą wiadomość i idziesz spać. Jednak przez całą noc nie możesz zasnąć; dręczy cię wizja wykonywania rytuału, perspektywa bycia w centrum uwagi. Zastanawiasz się, jakie niebezpieczeństwa będą na ciebie czyhały. Około 3 w nocy dostajesz smsa z zastrzeżonego numeru o treści: podejmij wyzwanie, spełnisz swoje marzenie. Teraz do puli pytań dochodzą kolejne dwa: kim jest zastrzeżony numer, oraz skąd wie o mojej chęci bycia popularnym? Chcesz dowiedzieć się wszystkiego, postanawiasz odprawić rytuał. Rano przeczytam, co trzeba zrobić, myślisz. To była ostatnia myśl tej nocy. Rano wstajesz 20 minut później, nie możesz się rozbudzić na tyle, by po powstaniu ponownie się położyć. Idąc do kuchni by zrobić sobie śniadanie, widzisz dwie kartki przyklejone na lustrze. Pierwsza jest od twojej matki, pisze żebyś kupił psu karmę. Druga wiadomość jest krótka, napisana wręcz niechlujnie. Brzmi ona: to twoja ostatnia szansa. Zajrzyj do archiwum. Do archiwum? Nie wiesz co zrobić. Z jednej strony wiadomość od tajemniczego osobnika jeszcze bardziej zachęca cię do wykonania rytuału, jednak zaczyna cię to trochę przerażać. Po pierwsze: nikt nie wszedłby do twojego mieszkania bez budzenia cię, masz bardzo lekki sen. Po drugie: to trochę nie bezpieczne. W końcu ktoś wszedł do twojego domu, zawiesił liścik i zna twoje zamiary. Jednak do odważnych świat należy, zawsze to jakaś przygoda. Najwyżej dostanę raka, albo wielka meduza wciągnie mnie do kibla, myślisz. Masz jeszcze 20 minut, by nie spóźnić się na tramwaj, Otwierasz więc archiwum komunikatora, czytasz instrukcję. Z każdą linijką tekstu, z każdym punktem jesteś coraz bardziej zainteresowany, lecz i wystraszony. Czytałeś kilka opowieści związanych z lustrami, twoja pewność siebie słabnie. Gdy kończysz czytać ostatni punkt, patrzysz na zegarek. Cholera! Zaraz muszę wyjść! A nawet się nie spakowałem... Odrywasz się sprzed monitora, sięgasz po plecak, ładujesz do niego wszystkie książki. Twój dzień w szkole jest nudny. Zresztą, jak zawsze. Na matematyce myślisz nad treścią akapitów podpisanymi jako "uwagi", lecz twoja nauczycielka wyrywa cię z zamyślenia kolejną jedynką. Wracasz do doku. Rodziców nadal nie ma. Na stole leży paczuszka zaadresowana do ciebie, bez wypełnionych pól dla adresata. Otwierasz ją. W niej masz nóż z kości, kawałek szmaty i woreczek z białym proszkiem. Przeczucie mówi ci, żebyś podszedł do lustra. Nie zauważyłeś tego wcześniej. Cała tafla jest zalepiona czarnymi karteczkami, a na ścianie obok dwie następne. Jedna jest żółta, zapewne od mamy. Gdy ją czytasz, na twojej twarzy maluje się szeroki uśmiech. Twoja rodzina jedzie do poznania za interesami. Daje ci to pełne pole manewru. Cała chata wolna przez dwa dni. Jeśli wykonam polecenie, to drugiego dnia sobie trochę pogram. Zrywasz drugą, tym razem białą kartkę z czerwonym maszynopisem, który okazuje się być godziną rozpoczęcia całego zdarzenia. Idziesz z nią do salonu, kładziesz ją przy paczce i idziesz wydrukować pierwszą wiadomość. Wracasz z nią do pokoju, zostawiasz przy wszystkim, po czym wychodzisz z domu, by spotkać się ze znajomymi. Przez cały czas milczysz, nie chcesz mówić nikomu o tym, co będziesz robił. Gdy dochodzi 8 wieczór, żegnasz się ze wszystkimi, wracasz do domu, by się przygotować. Zaczynasz robić porządek w holu, przed największym lustrem, tym samym, na którym są powieszone karteczki. Gdy wszystko jest tak jak na wydruku, idziesz po trzy świece. Układasz je na podłodze, dwie po bokach, jedną na środku, wysuniętą kilka centymetrów dalej niż pozostałe. Czytasz instrukcję jeszcze raz. Mówi ona o polaniu płomienia środkowej świecy swoją krwią, zmieszaną z proszkiem z paczki. Robisz więc tak, cały czas odmawiąjąc krótką mantrę zapisanej w instrukcji. Dwie pozostałe mają zostać zgaszone, jednak knot musi być zasypany proszkiem. Nie lubisz być pokaleczonym, więc dopiero teraz bierzesz nóż, zamykasz oczy i robisz głębokie nacięcie na dłoni. Boli, ale tak trzeba. Sypiesz na ranę proszek. Ból natychmiastowo ustaje. Jednak nie jest on do kojenia, tylko do... w sumie to nie wiesz, czemu on służy. Celujesz krwawiącą dłonią na świecę. Udaje ci się za pierwszym razem, lecz czeka cię niespodzianka, gdyż krew natychmiastowo wchłania się w knot. No nic. Później będę miał sztuczkę. Patrzysz na lustro. Zastanawiasz się chwilę, czemu jest ono nadal obklejone na czarno? Zaczynasz zdejmować karteczki, lecz zajmuje ci to dużo czasu. Patrzysz na zegarek. Dochodzi 10. Kilka prostych czynności zajęło mi tyle czasu? Nie możesz wyjść ze zdziwienia. Następnym punktem jest zgaszenie wszystkich świateł. Masz zapalone tylko jedno, w holu, lecz dla pewności wyjmujesz również korki. Następne kilka punktów masz już zrealizowane, więc dochodzisz do przedostatniego. Wczoraj nie było 6 punktów? Przedostatnie polecenie każe ci czekać do godziny, w której otrzymałeś wiadomość. Do tego masz jeszcze kilka minut, więc czytasz uwagi. Pierwsza jest o absolutnej ciemności w reszcie pokoi. Zrobione. Druga mówi, by wyprowadzić wszystkich z okolicy. Przecież to nie wskrzeszane hitlerowców, którzy by wszystkich zabili. Olewasz. W końcu trzecia, która intryguje cię jeszcze bardziej. "od momentu spojrzenia w niego jesteś zdany tylko na siebie. Użyj materiału do zgaszenia ognia." Że co? Kogo? to wszystko ma mnie wciągnąć między ludzi, a nie zostawić na syberii. No i czemu miałbym gasić świece? Tego nie było w instrukcji. Wybija 22:51, dokładnie doba od momentu dostarczenia wiadomości. Zapalasz środkową świecę, zaczynasz mantrę na nowo, patrzysz się nerwowo w lustro. Zaczyna robić się zimno. Dostajesz gęsiej skórki. Gdy nagle dwie pozostałe świece zapalają się. Jednak nie zwracasz na nie uwagi, musisz patrzeć się w swoje odbicie. Swoje? Teraz nikogo nie widzę... Szukasz swojego odbicia, rozglądasz się po kątach lustra, gdy na środku tafli widzisz odciśniętą dłoń. Zdziwiło cię to, nie dotykałeś lustra. Jednak po chwili wpatrywania się w zjawisko, odkrywasz coś jeszcze. Dłoń jest odciśnięta od wewnątrz. To działa! Teraz możesz odwrócić wzrok, szukasz resztki proszku, którą musisz wciągnąć nosem. Robisz to. Tracisz równowagę. Po chwili zachwiania spoglądasz w lustro. Odcisk zniknął, widzisz swoje odbicie. Jednak fail, myślisz. A może... Czujesz czyjąś obecność za sobą. Jednak nie możesz stracić lustra z oczu. Chcąc zobaczyć, kto jest za tobą, patrzysz w prawą część tafli. Nikogo. Tak samo z lewej. Od ciągłej modlitwy zaczynasz tracić głos. Patrzysz na swoje odbicie przerażony, które zaczyna wychodzić z lustra, staje przed tobą, bez wyrazu, z czarnymi oczami, złamanym nosem i poranioną twarzą. Chcesz się cofnąć, lecz strach cię paraliżuje. Twój bliźniak uśmiecha się, po czym wchodzi w ciebie. Czujesz jak upadasz. Wtedy gasną świece, zapalają się światła. Wstajesz, myślisz, udało się. Jednak zaraz będzie północ, trzeba iść spać. Rano słyszysz głos swojej matki, zastanawiasz się co robi w domu, przecież miała wrócić dopiero jutro. Otwierasz oczy, rozglądasz się po pokoju, który jest pusty. Dziwne... Może mi się przesłyszało. Wstajesz, idziesz się myć. Jednak gdy patrzysz w lustro, przestajesz wierzyć swoim oczom. Twoje odbicie jest pokaleczone, wielkie czarne oczy zdają się nie mieć dna. Odsuwasz się gwałtownie od umywalki. Dotykasz się po twarzy. Jest gładka, nie czujesz choćby najdrobniejszej rany. Przeglądasz się jeszcze raz. Tym razem wyglądasz normalnie. Machasz lewą dłonią by upewnić się, że to ty. Jednak mimo panującego wokół ciepła, masz zimne dłonie, dostajesz gęsiej skórki. Ubierasz się, pakujesz i idziesz do szkoły. Jadąc tramwajem, wszyscy wokół się na ciebie patrzą, jak na wampira, albo przynajmniej szaleńca. Zaczyna cię to niepokoić, ale ignorujesz to, w końcu to twój dzień. Wchodzisz do szkoły, wszyscy cię unikają. To się robi coraz bardziej podejrzane. Chcesz zagadać do swojego przyjaciela, jednak on jakby cię nie słyszał. Zdenerwowany popychasz go, na korytarzu gasną wszystkie światła. Jednak nikt dalej nie zwraca na ciebie uwagi. Zrezygnowany idziesz do sklepiku. Już zbliża się twoja kolej, gdy dzwoni dzwonek. Rezygnujesz z zakupów, twoja nauczycielka nie trawi spóźnień, a sala w której masz lekcje mieści się w najbardziej odległym sektorze w szkole. Gdy już jesteś na swoim piętrze, widzisz że wszyscy już weszli. Cholera, od tych spóźnień chyba nie zdam, myślisz. Wchodzisz do sali, uginasz się na kolanach w potoku przeprosin, jednak zarówno nauczycielka, jak i uczniowie są bardziej zdziwieni, niż zdenerwowani. O co im chodzi? przecież zaraz nam każe napisać rozprawkę na temat hodowli homarów, a oni się na mnie patrzą. Siadasz w swojej ławce, jest już po sprawdzeniu listy. Po lekcjach wracasz do domu, odruchowo patrzysz na lustro, przed którym wczoraj tyle stałeś. Jest całe umazane krwią, na środku przylepiona jest biała karteczka z wiadomością: podoba się? Oczywiście. Kto by się nie przejął duchem? Podpisano: Legion
Napisano 05.05.2013 - 10:29
Napisano 05.05.2013 - 15:05
Napisano 05.05.2013 - 20:06
Napisano 06.05.2013 - 08:01
Użytkownik black96 edytował ten post 06.05.2013 - 19:03
Napisano 06.05.2013 - 09:26
Napisano 06.05.2013 - 19:02
Użytkownik black96 edytował ten post 07.05.2013 - 07:43
Napisano 07.05.2013 - 09:58
Napisano 07.05.2013 - 16:00
Aileen
Napisano 07.05.2013 - 17:48
Użytkownik black96 edytował ten post 07.05.2013 - 19:33
Napisano 07.05.2013 - 19:39
0 użytkowników, 9 gości oraz 0 użytkowników anonimowych