Skocz do zawartości


Zdjęcie

Creepypasty(urban legends)

Creepypasta Opowiadania Telewizja

  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
1611 odpowiedzi w tym temacie

#1306

Teloc.
  • Postów: 35
  • Tematów: 2
Reputacja ponadprzeciętna
Reputacja

Napisano

*
Popularny

Zaginiony autor

---------------------------------------------------------------------------------------------------------
Anonymous (ID: S9rtxhgP) 07/24/13(Wed) 06:02:50

Nie wiem co o tym myśleć. Przydarzyło mi się to kilka godzin temu i teraz jestem już spokojny, jestem na /b/, ponieważ tutaj zawsze opowiadam moje przeżycia.
OKEJ. Tak, wiem, prawdopodobnie jestem głupi, bo podwożę nieznajomych, ale nie sądziłem, że mała dziewczynka równa się niebezpieczeństu. To było około 1:30, właśnie opuszczałem dom mojej dziewczyny. Mieszka na północ od miasta, to trochę wiejska okolica, ale nie jakaś wiocha zabita dechami, czy coś. Domy są oddalone po jakieś pół mili od siebie. Dobra, zaczynam
>jadę do domu nad ranem
>większość drogi przejechałem bardzo późno, więc nie jestem wystraszony mrocznym krajobrazem
>okna otwarte, rozbrzmiewa muzyka z mojego telefonu podłączonego przez Aux, ponieważ jestem frajerem
>piszę SMSy prowadząc, ponieważ wal się, bateria telefonu ma 10%
>przejechałem może 5 minut i nagle telefon pada, a muzyka cichnie
>podnoszę wzrok i widzę jakiś ruch na drodze
>wciskam hamulec
>wygląda jak jakieś zwierzęta na drodze
>dwa WIELKIE, mam na myśli naprawdę WIELKIE psy na drodze wyszarpują coś sobie nawzajem


Chodzi mi o to, że te psy miały conajmniej metr na stojąco. Ich grzbiety zbliżają się do okna mojego auta.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------
Anonymous (ID: S9rtxhgP) 07/24/13(Wed) 06:08:04

>>495294984
Fajnie że jesteś, kiedy jestem przerażony to słuchający mnie ludzie podnoszą mnie na duchu.


w każdym razie
>podjeżdżam bliżej, a one mnie po prostu ignorują
>podnoszę okna, zamykam drzwi (przecież to oczywiste, że psy potrafią otwierać drzwi)
>wciskam klakson
>psy się zatrzymują i gapią na mnie pieprzona
> krew kapie im z pysków
>trąbię ponownie, nie boją się ani nic
>minutę, może dwie później gapienia się na mnie nagle uciekają
>ja pierdzielę co to było
>powoli jadę do przodu, w okół zwierzięcia, które jadły
>czekam kolejnych kilka minut próbując się przyjrzeć temu z samochodu, ale nie wiem
>wysiadam z moją latarką
>z niepokojem podchodzę do zwłok z moim nożem, bo oczywiście dam radę zabić dwa ogromne psy 10 centymetrowym ostrzem
>nie jestem z farmy, ani nie jestem żadnym wsiórem, ale wygląda to na konia albo krowę
>żesz ja pierdzielę, te psy naprawdę zabiły to wielkie coś


Kompletnie obdarte ze skóry, ale najgorzej jest z oczyma. Wciąż nietknięte, wciąż żywe i niezamglone. I cholernie strasznie wyglądają. To zwierze było kompletnie przerażone, kiedy zdechło.

>hałas w krzakach na poboczu
>nie.jpg
>wsiadam do auta, pieprzę to
>przysięgam, że słyszałem wycie, ale może to po prostu ja

---------------------------------------------------------------------------------------------------------
Anonymous (ID: S9rtxhgP) 07/24/13(Wed) 06:11:45

>>495295119
Oczywiscie, byłem przerażony tak zarąbiście bardzo, że potem przez 10 minut powtarzałem "to było w sumie zarąbiście wystrzałowe, to zajedobra historia do opowiedzenia"
>jadę, muzyka znowu gra
>ładuję telefon ładowarką samochodową
>telefon wyłącza się kiedy ładują, więc muzyka znowu pada
>przede mną skrzyżowanie
>zwalniam, yolo
>kiedy przyspieszam widzę kogoś idącego lefą stroną ulicy
>młoda dziewczyna, moze 14-15 lat, jakieś 4 stopy wzrostu (150cm, to dla was Eurosi)
>momentalnie przerażony


Wiecie, dla mnie rzeczy, które właściwie nie są straszne należy bać. Kiedy z przyjaciółmi jesteśmy w lesie w nocy, myślę o kobietach w białych sukniach, małych dzieciach biegających w ciemności.
I to jest dopiero straszne. Coś, nie jest na swoim miejscu.
Młoda dziewczyna, sama na wiejskiej drodze o 2 w nocy jest zarąbiście nie na miejscu.
Ale wtedy pomyślałem o psach.
I kurde, nienawidzę się za to, ale pomyślałem:
>nie mogę zostawić jej samej
---------------------------------------------------------------------------------------------------------
Anonymous (ID: S9rtxhgP) 07/24/13(Wed) 06:15:53

>>495295119
>opuszczam szybę i pytam "wszystko w porządku?"
>odwraca się, patrzy na i mnie i tylko potrząsa głową "nie"
>ciemne, brązowe włosy, długie aż do łokci
>nosiła jakieś luźnie ciuchy, ciemnoszare spodnie i czarną koszulę, nie miała butów
>"hej, spokojnie, jak masz na imię?"
>hej mi cholernie niedobrze, jestem spocony i te sprawy
>dziewczyna podchodzi do okna, widzę łzy płynące po jej twarzy
>"kurde, podwieźć cię gdzieś? ktoś cię skrzywdził?"
>po kurde prostu kiwa głową "tak"
>idzie naokoło do drzwi pasażera, wsiada i ciągle płacze
>gapi się przed cały czas siebie, nie ogląda ani nic
>cisza cisza pieprzona cisza
>"więc yyy gdzieś musisz jechać? do przyjaciela? rodziny albo coś?
>brak odpowiedzi
>"powinienem zadzwonić na policję?"
>"nie." powiedziała stanowczo i zaczęła się na mnie gapić
>kurdemaćokej
>jej głos brzmiał bardzo dorosło, właściwie to była urocza
>oceniłbym ją na 7 albo 8 na 10, jeśli byłaby nieco starsza i okoliczności nie były tak straszne
>więc jedziemy kolejnych kilka minut, ciągle jej zadaję durne pytania
>imię: Garvey(?) (nigdy nie słyszałem takiego)
>wiek: 16 (starsza niż myślałem)
>czemu płacze: nie chciała powiedzieć, ale ktoś ją zranił w ręce, pokazała mi jakieś siniaki, ślady rąk i inny syf
>gdzie mieszka: "w dole drogi" lol dzięki bardzo
>gdzie ją zabrać: "po prostu do miasta"
>zainteresowania: jazda konna na zawodach
>okej, atmosfera się rozluźnia
>puściłem jej jakieś słodkie piosenki, po raz pierwszy się trochę uśmiechnęła

---------------------------------------------------------------------------------------------------------
Anonymous (ID: S9rtxhgP) 07/24/13(Wed) 06:20:18

>>495295827
>rozmowa z nią o koniach przypomniała mi zdarzenie na drodze, więc zapytałem co myśli o psach
>kiedy jej powiedziałem o psach jęknęła
>zareagowałem wdepnięciem w hamulec
>stoimy w środku wiochy, drzewa na kazdej stronie, teraz jest naprawdę mrocznie
>ona PUSTYM CHOLERA JASNA WZROKIEM spojrzała się na mnie
>"gdzie je widziałeś?!" już prawie wrzeszczała
>"hej hej, w porządku? o co chodzi?"
>"nie mogę pozwolić im odejść za daleko"
>czotygadasz
>ta dziewczyna jest szalona, próbuje wysiąć, złapałem ją za rękę, zapominając o stłuczeniach
>"NIE DOTYKAJ MNIE CHOLERA" wrzasnęła, zdałem sobie sprawę że ją złapałem

Chciałem jej pomóc, zrozumiałem, że nie powinienem jej łapać za rękę, ale kiedy się wydarła na mnie było w jej oczach było więcej agresji niż kiedykolwiek widziałem.
To była tylko młoda dziewczyna, ale bałem się bardziej, niż kiedy napadnięto mnie rok temu.

>otwiera drzwi, wysiada, widzę że CAŁA jest w plamach krwi
>wcześniej myślałem że to wzór na jej ubraniu
>znowu jęczy, patrzy na mnie i biegnie cholernie szybko w las
>jestem w szoku, przerażony, całkowicie nie wiem co się dzieje
>wycie
>nie nie nie, ta dziewczyna zaraz umrze a ja nic nie robię
>pieprzę to
>jestem w domu, zamykam drzwi
>mieszkam z przyrodnim bratem, ale nie wiedzieć czemu nie ma go w domu
>całkiem sam

---------------------------------------------------------------------------------------------------------
Anonymous (ID: S9rtxhgP) 07/24/13(Wed) 06:24:36

>>495296220
Ta, po prostu siedzę w salonie i boję się każdego najmniejszego pieprzonego dźwięku z zewnątrz. Wcześniej słyszałem drapanie do drzwi, ale to tylko mój ciotowaty kot.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------
Anonymous (ID: S9rtxhgP) 07/24/13(Wed) 06:29:15

>>495296617
Okeej, znowu słyszę drapanie. Nie wiem co jest, bo kota mam na kolanach.
>>495296527
Micro usb w moim aucie jest rozpieprzone, ładuje tylko wtedy kiedy przytrzymasz kabel, sam ciągle wypada.
>>495296728
mieszkam w Illinois.
>>495296762
mówiłem, powiedziała że ma na imię Garvey, ale za cholerę nie wiem jak to się pisze
---------------------------------------------------------------------------------------------------------
Anonymous (ID: S9rtxhgP) 07/24/13(Wed) 06:36:29

Okeej, coś warczy albo dudni albo coś. Zrobić zdjęcia? czy co? mam kraty w drzwiach, więc nic mi nie będzie. No ale kuuurde.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------
Anonymous (ID: S9rtxhgP) 07/24/13(Wed) 06:42:14

[ZDJĘCIE] okeej, na mojej werandzie jest pies. po prostu pieprzony pies, nie jeden z tamtych. ale drapie i próbuje wejść do środka. wystraszył mnie pieprzony, będzie legalne jak go zastrzelę?
---------------------------------------------------------------------------------------------------------
Anonymous (ID: S9rtxhgP) 07/24/13(Wed) 06:46:02

>>495298289
sorry, aparat w telefonie, znajdę coś innego, ale to dalej tu siedzi. już nie warczy i nie drapie, po prostu cierpliwie czeka, gorzej dla mojej psychiki, niż gdyby wydawał te dźwięki jezu.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------
Anonymous (ID: GC7I8Wdq) 07/24/13(Wed) 06:45:48

>>495298168
OPie, na jakiej byłeś ulicy, kiedy Garvey uciekła?
---------------------------------------------------------------------------------------------------------
Anonymous (ID: S9rtxhgP) 07/24/13(Wed) 06:48:19

>>495298480
to była jakaś wiejska droga, ale dalej jest miasto Makanda.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------



Po tym poście urywa się wszelki kontakt z autorem tematu. Większość uznała, że OP nie żyje. Społeczność /b/ prowadzi swoiste "śledztwo" w tej sprawie. Próbują namierzyć autora, dziewczynę, bądź znaleźć psy. Wszystko wskazuje na to, że historia ta nie została zmyślona - swoją opowieść autor poparł również zdjęciami (jednogłośnie stwierdzono, że nie są sfabrykowane i rzeczywiście zostały wykonane przez autora tematu). O dalszych losach OPa nie wiadomo. Na /x/ oraz /b/ pojawiają się kolejne tematy, mające na celu zebrać wnioski i rozwikłać zagadkę - każdy usunięty przez moderację temat zaraz zastępowany jest kolejnym.

Zrzut ekranu z postami autora oryginalnego tematu (został usunięty) - zawiera również zdjęcia psa z werandy OPa.

  • 23

#1307

Descent.
  • Postów: 15
  • Tematów: 0
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Dyktafon - nagranie #00017 cz.3
Autor: Przemysław Wojciechowski (własnego autorstwa)


Przez tyle dni panował spokój, nawet pukanie ustało. Celine nadal bała się być sama w domu, ale uspokoiła się. Lisa przyszła, miała akurat wolne w pracy. Zjedliśmy coś na mieście i poszliśmy na komisariat policji. Po przesłuchaniu ''naszej'' ofiary obiecali, że zostanie wszczętę postępowanie. Ale policja w Pensylwanii, a co dopiero w Steelton. Po wyjściu z owego budynku wpadłem na pomysł - możemy pojechać do pewnej osoby. Nie chciałem martwić dziewczyn. Pojechaliśmy. Osoba ta nazywa się John Kovalsky. Gdy weszliśmy do środka, powiedziałem, że to mój znajomy który zajmuje się zjawiskami paranormalnymi. Lisa mówiła, że to powinniśmy pójść do detektywa, nie do osób jak Johnny.
Opowiedzieliśmy mu wszystko co się wydarzyło. Kiwnął głową i powiedział ''Typowe''. Zdziwiło mnie to. Wyjaśnił, że ostatnio dużo osób przychodziło do niego z tym problemem. "Twoja sąsiadka przyszła do niego pare dni temu. Z tym samym ***** problemem. I znaleziono jej ciało na drzewie. Pogryzione, podrapane. Pocięte na kawałki. Jej ciało trzymał długi mocny sznur. Nie miała oczu. To nie człowiek zrobił. Wiele osób do mnie przychodziło i przychodzi. Starałem się pomóc tym osobom, ale nie pomogłem. Większość z nich nie żyje. Pomogę wam. Zamontujcie kamery noktowizyjne i zasłońcie okna czymś czerwonym." - powiedział. Podziękowaliśmy i wsiedliśmy do samochodu
Rozmyślaliśmy nad tym pomysłem, ale przecież to jest profesjonalista.

Gdy wczoraj zrobiliśmy tak jak trzeba, pukanie, tym razem dobijanie do drzwi nastało. Baliśmy się. Celine schowała sie w szafie (?). Bała się. Ja też się przeraziłem. Sprawdziłem kamery, na wszelki wypadek kamery zamontowałem na klatce. Przez okrągłe 27 minut nie mogłem nic dostrzec! Nic nie widziałem, a nadal słyszałem jak ''ON'' dobija się do drzwi. Myślałem, że to wina kamery, zobaczyłem drugą. Również to samo.
Myślałem, że zwariuje. Przestraszyłem się nie na żarty. Próbowałem dodzwonić się do Johnny'ego, ale odezwała się poczta głosowa. ''ON'' wyrył znowu coś na drzwiach.

Nie mogłem zasnąć. Była godzina 9:01. Zobaczyłem ten napis. "I WILL BE BACK SOON". Na wycieraczce było dołączone pudełko. Dosyć wielkie. Otworzyłem. Zacząłem płakać, jednocześnie zwymiotowałem. W pudełku była...
...głowa Lisy.
Było dołączone zdjęcie zmasakrowanego ciała, Lisy.
Zadzwoniłem na policję.
Paczka została zabrana jako dowód. Policjantom dałem również zapis z kamer. Nie wiem jak to dalej się potoczy.
Boże Lisa, dlaczego ty?!

Dołączona grafika

Zapoznaj się z Regulaminem, szczególnie z podpunktami dotyczącymi wulgaryzmów.
HPL

  • 1

#1308

Nothing.
  • Postów: 200
  • Tematów: 13
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

Elo mordki

Internet Explorer

Ostatnimi czasy internet strasznie szalał, ogółem rzecz biorąc, prędkość nie przekraczała postępu kolejki w tesco, do kasy z praktykantką, co oczywiście, nie należy do najszybszych czynności na świecie, no chyba, że ta ma wycwiczone ręce :3 No dobra zboczuchy, każdy wie o czym teraz myśleliście, powróćmy jednak do mnie. Miałem dosyć ciągłego czekania, aż przynajmniej 99% filmu na YT się zbuforuje, abym mógł spokojnie, bez ścin, obejrzeć filmik trwający dosłownie 10 sekund. Zacząłem szukać programów które przyspieszą neta, nie, nie dzwoniłem do operatora sieci, gdyż to wydawałoby się podejrzane, tym bardziej, że to nie był mój net tylko sąsiada 2 domy dalej. Oczywiście pytałem się go czy coś nie tak z netem, powiedział, że przeniósł router na drugą stronę domu i teraz internet działa o wiele lepiej. Ja straciłem dobry zasięg, ale postanowiłem się nie poddawać i znalazłem program o nazwie DeBillusion_23.3.exe, rozmiar był zadziwiająco mały, bo na minusie, przez co podejrzewałem, że to może być wirus. Jednak torrent miał bardzo dużo SE, aż 3, i do tego tylko 4992 LE, co dawało dobry bilans. Postanowiłem go pobrać, po czym przeskanowałem go antywirusem własnej roboty, wykrył 500 wirusów, a jedynym niezainfekowanym miejscem, był instalator programu. Włączyłem go, i klikałem dalej, dalej, dalej, aż doszło, do miejsca gdzie klika się "akceptuje warunki/regulamin" bez czytania kliknąłem tak, po czym rozpoczęło się dla mnie piekło, po pierwsze, dowiedziałem się, że program zmienia każdy system operacyjny, na Viste. Po drugie, jednym z warunków instalacji było ustawienie Interneta Explorera jako domyślną przeglądarkę i usunięcie innych. Myślałem, że to już koniec, ale to był dopiero początek. Program, który przez swój regulamin, mało nie przyprawił mnie o zawał serca, działał.
Po uruchomieniu otworzyło się okno, "aby przejść dalej należy nacisnąć 2 dowolne klawisze. Nacisnąłem alt i F4 i nie wiem czemu, ale nagle się wyłączył
Pomyślałem, że to jest jakiś bug, i postanowilem, jeszcze raz otworzyć go w ten sam sposób, nie był to bug, więc postanowiłem użyć kombinacji 3 klawiszy, aby włączyć to ustrojstwo. Tym razem kliknąłem CTRL, ALT i DELETE, po czym komputer mi się zawiesił, jak to na viscie bywa. Po restarcie, zdziwiony incydentem, chciałem sprawdzić ilość Ramu, jako że niedawno dokupywałem, powinno trochę być. Niestety, ukazywała mi się liczba -5. Trudno, pomyślałem, zużywa się szybko, trzeba będzie dokupić bo jadę na rezerwie. Po czym wyłączyłem komputer i poszedłem do sklepu, po pamięć Ram, mówiąc, że moja się skończyła, nie wiem czemu, ale patrzyli się na mnie jak na idiotę. Po powrocie że sklepu, włożyłem Ram do tego śmiesznego kubka na kawę, który mi się ciągle psuje i uruchomiłem program, tym razem nacisnąłem Esc. Program włączył się bez problemu i co gorsza działał. Był tam czerwony guzik. Nacisnąłem go i...

Podoba się? Subskrybuj... a nie to nie tu, następna część wkrótce.
  • 1

#1309

Drops.
  • Postów: 6
  • Tematów: 0
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

*
Popularny

Witam wszystkich forumowiczów, jako że jest to mój pierwszy post. :)
Wrzucam pastę z Reddita, pojawiła się tam przedwczoraj i szybko zdobyła dużą popularność. Miłego czytania.

Dlaczego od 21 lat nie biorę prysznica
Autor: Red_Grin
http://www.reddit.co..._for_21_years/'>Oryginał


Miewam koszmary, w których jestem uwięziony pod prysznicem. Odpływ jest zatkany, a ja nie jestem w stanie go odetkać. Poziom wody podnosi się, do moich kostek, do pasa, a następnie nad moją głowę. Zasłona prysznica zamienia się w szkło, a moje krzyki cichną. Ciemna figura przyciska twarz do szkła po drugiej stronie i obserwuje mnie. Błagam, ale to nie chce mnie wypuścić. Połykam wodę i wymachuję bezradnie rękami w mojej szklanej trumnie.

Budzę się kaszląc.

Wiem, skąd wziął się koszmar – nigdy nie muszę szukać głęboko. Wydarzenie to nigdy nie jest dalekie od mojej podświadomości. Znalezienie go jest łatwe.

Poradzenie sobie z tym – nie.

To było lato w roku moich dwunastych urodzin, kiedy Hudsonowie wprowadzili się po drugiej stronie ulicy. Trzy osoby, jedną z nich była naprawdę stara kobieta. Drobna, wątła, wyglądała prawie jak szkielet. Cienkie białe włosy, wyblakła niebieska sukienka w kwiaty; jej głowa zwieszała się z szyi i chwiała się, gdy mężczyzna pchał jej wózek po prowizorycznej rampie do domu. Wtedy nie mogłem dojść do tego, czy kobieta żyła, czy nie.

Parę minut później pojawiła się w oknie na górnym piętrze, siedząc w swoim wózku. Była zwrócona dokładnie w stronę mojego pokoju i obserwowałem ją ze swojego okna. Teraz głowa miała podniesioną i patrzyła się na mnie. Po prostu wpatrywała się, nie ruszając głową nawet o centymetr.

Zaciągnąłem zasłony.

Przez całe dnie siedziała w oknie. Obserwowała samochody i dzieciaki z sąsiedztwa bawiące się na podwórku. Nigdy nie widziałem nikogo innego w oknie; nigdy nie widziałem, żeby ruszała się z wózka. W nocy ostrożnie zerkałem przez szczelinę w zasłonie. Jej sylwetka wciąż była widoczna w oknie, światła wyłączone, a ona sama wpatrzona w ciemność mojego pokoju. Nie byłem w stanie tego ocenić, ale wiedziałem, że patrzy wprost na mnie.

Historie o niej rozniosły się dość szybko wśród moich znajomych z sąsiedztwa. Że była wiedźmą. Że w rzeczywistości była tylko lalką. Że była martwa. Ale ja wiedziałem, że tak nie było. Oczywiście nigdy nie widziałem żeby ruszyła się sprzed tego okna, ani razu. Nigdy nie widziałem też, żeby obróciła głowę. Czułem za to jak jej oczy poruszają się, lustrując mnie. Czułem, jak mnie obserwuje. Całkiem sam w swojej sypialni, w środku nocy, z zasłonami dokładnie zasuniętymi, budziłem się drżąc. Była wpatrzona we mnie. Wiedziałem to.

Zacząłem sypiać na podłodze. Im niżej byłem, tym lepiej. Może wtedy mnie nie widziała.

Powiedziałem rodzicom, że ta starsza pani z naprzeciwka przeraża mnie. Powiedziałem, żeby porozmawiali z Hudsonami i poprosili ich o przeniesienie jej do pokoju bez okien. Rodzice śmiali się i powiedzieli, żebym dał tej kobiecie przeżyć jej ostatnie lata w spokoju. Po prostu obserwowała ulicę, mówili, pewnie czuła się wtedy lepiej.

„Zamkniesz mnie w pokoju bez okien, kiedy będę starszą panią?” Moja mama śmiała się. „Przypomnij mi, żebym wprowadziła się do twojej siostry, jeśli będę jeździła na wózku!”

Tydzień później u Hudsonów zaczęło się jakieś zamieszanie. Widziałem przez okno w swoim pokoju, jak mężczyzna wybiegł z domu i otworzył podwójne drzwi swojego vana. Wbiegł z powrotem i pojawił się kilka minut później popychając starszą kobietę w jej wózku w dół rampy. Wygląda jeszcze wątlej niż wcześniej. Nie mogła ważyć więcej niż trzydzieści kilogramów. Jej głowa zwieszała się po boku, spoczywając na prawym ramieniu. Jej ciało leżało bezwładnie w wózku.

Mimo to ani na chwilę nie spuściła ze mnie wzroku. Obserwowała mnie przez cały czas.

Mężczyzna podniósł ją i usadził w samochodzie. Złożył wózek i wrzucił do bagażnika. Szybko wskoczył na miejsce kierowcy, młodsza kobieta usiadła obok niego, on postawił stopę na pedale gazu.

Bezwładnie zwisająca głowa kobiety wciąż była zwrócona w moją stronę. Huśtała się w górę i w dół, gdy van cofał się w kierunku drogi. Obserwowałem jej twarz. Była bez wyrazu, bez cienia emocji. Język kobiety lekko zwisał z prawej strony jej ust. Jej oczy jednak pozostały wpatrzone we mnie.

Samochód przyspieszył i zniknął z pola widzenia.

Moi rodzice usłyszeli wieści tego samego popołudnia od innych sąsiadów: stan starszej kobiety pogarszał się i Hudsonowie zabrali ją do czegoś w rodzaju domu opieki. Nie miała już wrócić do naszej okolicy. Poszedłem prosto do swojego pokoju i spojrzałem na drugą stronę ulicy. Uśmiechnąłem się. Jej okno wreszcie było puste.

Hudsonowie nie wrócili następnego dnia. Ani śladu auta. Tej nocy spojrzałem w okno starszej kobiety. Nie było tam nikogo, żadnego wózka. Mimo to światło było włączone. Pamiętam, jak powiedziałem tacie, że wydaje mi się to dziwne, a on tylko wzruszył ramionami i powiedział, że „światło pewnie działa na timer albo coś w tym stylu”.

Obudziłem się w środku nocy i nerwowo zerknąłem przez okno swojej sypialni. Światło wciąż było włączone. Nagle mignęło i zgasło. Kucnąłem pod oknem. Powoli podniosłem się i wyjrzałem, spodziewając się, że zobaczę sylwetkę drobnej, kościstej staruszki. Patrzyłem przez dziesięć minut, wytężając wzrok. Światło szybko się zapaliło, by zaraz z powrotem zgasnąć.

Znów spałem na podłodze, kurczowo przyciskając do siebie poduszkę.

Następnego wieczoru miałem późne zajęcia z baseballu. Nikogo nie było w domu, gdy wróciłem. Moi rodzice byli na meczu softballu, w którym grała moja młodsza siostra. Poszedłem pod prysznic, by umyć się po treningu.

Po około trzech minutach stania pod prysznicem, poczułem chłód. Gorąca para w jakiś sposób wydostawała się z łazienki, co nie miało sensu, bowiem zamknąłem drzwi. Starłem szampon z oczu, obróciłem głowę i usłyszałem dziwny dźwięk, który potem nawiedzał mnie w koszmarach przez lata: metalowe pierścienie przesuwające się po belce. Ktoś powoli odsuwał zasłonę.

Szampon drażnił moje oczy i poprzez piekący ból zobaczyłem ciemną sylwetkę za zasłoną. Długie, blade, kościste palce chwyciły za kotarę, a ta powoli się odsunęła. Instynktownie cofnąłem się, a zasłona rozsunęła się do końca.

Stała tam starsza kobieta. Musiałem patrzeć na nią jedną, może dwie sekundy, ale na ten moment czas się zatrzymał. Po tych wszystkich latach wciąż mogę przywołać jasny i ostry obraz przerażającego widoku, który zobaczyłem. Rozczochrane białe włosy, szaleństwo w oczach, kości wystające spod naciągniętej skóry; była całkiem naga. Skóra pełna plam, brodawki na całym ciele, chude piersi zwisające do pasa. Włosy w miejscach, w których nigdy nie podejrzewałem, że można mieć włosy.

Uśmiechnęła się groteskowo, a ja poczułem kafelki za moimi plecami oraz gorącą wodę uderzającą mnie po twarzy. W drugiej ręce trzymała nożyk do otwierania listów.

„August”, mamrotała. „August, August, August”

Przeskoczyłem obok niej, przewracając jej drobne ciało na podłogę. Zbiegłem na dół, nagi i całkiem mokry. W panice zdałem sobie sprawę, że nie mam nic na sobie i porwałem parę szortów z kosza na brudną bieliznę w pralni, przy okazji przewracając go. Popędziłem jak szalony w dół ulicy, koniec końców lądując w domu przyjaciela.

Kiedy policja dotarła na miejsce, znaleźli starszą kobietę, leżącą na podłodze w łazience. Prysznic wciąż był uruchomiony. Policjanci byli dla mnie bardzo mili, podziwiając mnie za odwagę. Powiedziałem im, co mówiła – „August” – i spytałem czy wiedzą, co mogła mieć na myśli.

„Za parę dni zacznie się sierpień*,” jeden z nich wzruszył ramionami. „Poza tym nigdy nie zrozumiesz starych i szalonych ludzi, synu.”

Hudsonowie przyjechali na naszą ulicę już tylko raz, żeby zabrać swoje rzeczy. Znak „Na sprzedaż” stanął tam w ciągu paru dni. Mama powiedziała, że nie mogli pokazać się sąsiadom po tym, co się stało. Najwyraźniej zabrali starszą kobietę – matkę mężczyzny – do specjalnego domu na południu stanu. W jakiś sposób udało jej się uciec stamtąd i złapać autobus jadący do naszego miasta. Dla mnie nigdy nie miało to zbyt wiele sensu – była taka stara, wątła, taka bezradna. Ledwie była w stanie się ruszać przez te dwa tygodnie, gdy mieszkała w sąsiedztwie. Jak mogła sama dać sobie radę przebyć setki mil?

Tak czy inaczej, możecie sobie wyobrazić, jakie piętno to na mnie odcisnęło. Nie brałem prysznica od 21 lat. Kąpałem się w wannie, co chyba nie jest szczególnie odmienne – to wciąż balia z gorącą wodą. Ale prysznic, z zasuniętymi zasłonami, wodą uderzającą o dno i parą wspinającą się po ścianach – gubisz się tam we własnej głowie. Myśli pożerają cię i wydaje ci się, że jesteś zupełnie bezpieczny. Przez kilka minut jesteś oddzielony od świata. To twoje własne, prywatne, mgliste królestwo.

Ale to właśnie sprawia, że prysznic jest niebezpieczny – jesteś ogrodzony, bezbronny, nagi.

Odsłonięty.

Rozmawiałem o tym z innymi ludźmi – rodzicami, psychiatrą – jednak przede wszystkim próbowałem zepchnąć ten incydent w zakątki mojego umysłu, w których nie mógłbym go znaleźć. Nie rozmawiałem o tym z nikim, od kiedy byłem dzieckiem – życie toczyło się dalej. Poza kąpielami w wannie, byłem całkiem normalny.

Kilka miesięcy temu, coś we mnie kliknęło. Poczułem impuls, by ponownie zbadać to wydarzenie, to było prawie jak głos w mojej głowie mówiący, żebym to zrobił. Mój umysł chciał zamknąć tę sprawę.

Spędziłem godziny w sieci, próbując znaleźć informacje o Hudsonach i starszej kobiecie. W końcu znalazłem to, czego szukałem – nekrolog staruszki. Zmarła cztery lata temu. Jakimś cudem ten chodzący szkielet nie zszedł przez kolejne piętnaście lat. Dołączona fotografia była czarno-biała i przedstawiała kobietę w czasach młodości – było to zdjęcie jej i jej zmarłego już męża w dniu ich ślubu.

Na imię miał August.

I wyglądał dokładnie jak ja.

Zamknąłem przeglądarkę i wpatrywałem się w pulpit mojego komputera przez dziesięć minut. Wreszcie wszystko nabrało sensu, dlaczego nazwała mnie August. Dlaczego miała obsesję na punkcie obserwowania mnie. Może zwykła pisać listy do męża i dlatego ściskała tej nocy nożyk do otwierania listów.

Przez moment poczułem się lepiej. Wszystko zawsze wydaje się lepsze, kiedy ma więcej sensu.

„Kochanie, wszystko w porządku?” To była moja żona.

„Tak sądzę,” powiedziałem.

Tej nocy wziąłem prysznic pierwszy raz od wielu lat. Nie podskoczyłem nawet, kiedy zasłona odsunęła się i moja żona weszła. Ale kiedy tak obejmowała mnie pod strumieniem gorącej wody, nie byłem w stanie wyrzucić jednego pytania z głowy:

Dlaczego młoda kobieta na zdjęciu ślubnym wyglądała dokładnie jak moja żona?


*August to zarówno imię męskie, jak i angielska nazwa sierpnia (przyp. tłum.)

Użytkownik Drops edytował ten post 31.07.2013 - 16:18

  • 16

#1310

thebaddest.
  • Postów: 12
  • Tematów: 0
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

*
Popularny

PRONOUNCIATION BOOK

Kanał Pronounciation Book (pronounciationbook) na YouTube został założony w kwietniu 2010 roku. Przez ponad trzy lata umieszczane były na nim krótkie filmiki prezentujące poprawną wymowę różnych słów w amerykańskiej odmianie języka angielskiego. Od momentu założenia do lipca 2013 roku na kanale pojawiło się ponad 800 filmów, uzyskał on ponad 36 tysięcy subskrypcji i prawie 28 milionów wyświetleń.

Dziewiątego lipca pojawiło się nietypowe wideo. Lektor zamiast tradycyjnego słowa mówi, że "coś wydarzy się za 77 dni", po czym następuje kilkusekundowa cisza. Od tamtej pory codziennie wychodzi nowy filmik odliczający kolejne dni, przedtem jednak osoba mówiąca przekazuje zdania wydające się być zaszyfrowanymi wiadomościami.

http://www.youtube.com/watch?v=ouiDKPYV_zI

Data, do której odlicza kanał to 24 września 2013.
  • 11

#1311

Nothing.
  • Postów: 200
  • Tematów: 13
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

Internet Explprer II

Był tam czerwony guzik. Nacisnąłem go i... zupełnie nic się nie stało, było to dość dziwne, ze względu na to, że torrent przez który go pobrałem miał tak dużą ilość seedów. Postanowilem wrócić na stronę, z której ją pobrałem, działała, zdziwiło mnie to bo zawsze w każdej creepypascie plik w magiczny sposób znikał. Pomyślałem że coś chce mnie zabić!!!ONEONEONE11! Jednak szybko uświadomiłem sobie, że nie jestem aż tak ważny, aby ryzykować więzienie, praktycznie za nic. Postanowiłem zbadać tą sprawę mimo wszystko... Uruchomiłem program, kurde to się na mnie gapiło, Sorry Skype mi się włączył... A więc po uruchomieniu programu, znowu nic się nie stało, no trudno, postanowiłem go odinstalować i wtedy stało się to... Włączył się dziwny, obleśny program, ogólnie pisało tam, aby połączyć z szerokopasmowym internetem 10mb/s musisz podpisać pakt z IE 0x2 Należy zauważyć, że takiej wersji nie było nigdy. Pomyślałem, co mi tam i podpisałem to, twoim imieniem... nie no żart Adi, możesz spać spokojnie. Uruchomił mi się program, pisało tam połączyć? Nacisnąłem to i...

Dołączona grafika

Jeżeli masz pisać coś takiego, to daruj sobie, bo poziom jest żenujący. Wyskoków miałeś dużo, ode mnie dostajesz upomnienie ale następny tego typu post skończy się ostrzeżeniem.

HPL

  • -8

#1312

Lupus28.

    ¯\_(ツ)_/¯

  • Postów: 641
  • Tematów: 4
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

*
Popularny

Nie jest pani dzieckiem

To stało się około 4 lub 5 lat temu. Miałem dom w przyjemnej okolicy, zwyczajna sprawa. Ze względów bezpieczeństwa mieliśmy kamerę nad drzwiami frontowymi, żeby widzieć ludzi, zanim otworzyliśmy. Miała głośnik oraz mikrofon, więc mogłem z nimi rozmawiać, jeśli była taka potrzeba.

Pewnego dnia, w środku lata, ktoś zadzwonił do drzwi. Podszedłem do ekranu i włączyłem go, żeby zobaczyć, kto to.

Była tam kobieta z jasnobrązowymi włosami, stała przed drzwiami, patrzyła prosto na nie.

„Tak?” – powiedziałem przez interkom.

Odpowiedziała bardzo cienkim, dziecięcym głosem,

„Sprzedajemy ciasteczka, proszę pana. Może kupi pan trochę?”

Spojrzałem na nią znowu, nie miała przy sobie nic, żadnych ciasteczek, żadnego pudełka, nic.

„Hmm, widzę panią i wiem, że nie jest pani dzieckiem.”

Rozejrzała się szybko, wyglądała na przestraszoną. Spojrzała prosto w kamerę, obróciła ją, potem uciekła, biegnąc wzdłuż ulicy. Od tamtej pory nie kupuję ciasteczek.

Źródło: http://www.reddit.co...t_a_child_maam/
  • 10



#1313

Corinis.
  • Postów: 39
  • Tematów: 3
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

ALLEGRO


Pewnej pochmurnej soboty, moi rodzice wraz z siostrą wyjechali do rodziny, uznali że mogę zostać sam w domu gdyż nie jestem już małym dzieckiem, a w tym samym domu mieszka Babcia z Dziadkiem.
Więc wracając do tematu, nudząc się jak mops postanowiłem zadzwonić do mojego Kolegi Michała i zaprosić go na noc, zgodził się bez wahania. Około godziny 15 był już u mnie w domu i próbowaliśmy znaleźć sobie jakąś rozrywkę.
Przeglądając "Allegro" trafialiśmy na wiele naprawdę dziwnych aukcji, przyszedł nam do głowy pomysł aby wystawić coś do sprzedaży.
W pewnej chwili Mój kolega, powiedział mi żebyśmy wystawili swoje "dusze" i zobaczyli ile ludzie zapłacą za coś czego nigdy nie zobaczą i nie pozyskają , w pierwszej chwili pomyślałem że coś mu odbiło ale po dłuższym zastanowieniu uznałem że to niezły pomysł.
Aukcję rozpoczęliśmy natychmiast a cenę początkową ustaliliśmy na 10 złotych, następnie poszliśmy spać gdyż była już 22..
Tej nocy źle spałem, zasnąłem około godziny 3 w nocy, a rano źle się czułem, podobnie jak Michał..

Dwa dni później gdy wracaliśmy ze szkoły, podszedł do nas mężczyzna i zachrypniętym głosem oznajmił nam że wygrał naszą aukcję, wręczył nam pieniądze i pokazał papiery z allegro, chciałem zaprotestować ale w tym człowieku było coś dziwnego, gdy spojrzał mi w oczy zamurowało mnie, z budzącym grozę uśmiechem oznajmił że po towar zgłosi się w odpowiednim czasie..
Szybko poszliśmy do domu Michała sprawdzić aukcję, w pewnym momencie oznajmił mi że aukcję wygrała jakaś Lucy, weszliśmy na jej profil by zobaczyć kto to w ogóle jest, nazwa użytkownika brzmiała Lucy.Fer..

Od tego dnia, żyje w strachu, nie wiem kim była osoba którą spotkaliśmy w drodze ze szkoły i nie chce się tego dowiedzieć, żałuje teraz że dałem się namówić na tą głupią aukcję... Tak bardzo się boję..
  • 1

#1314

Yaourin.
  • Postów: 16
  • Tematów: 2
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

"Fakemsg"

Ostatnio jedynie siedzę przed komputerem i poszukuję nowych rzeczy, wędruję tu i tam, od strony do strony, aż w końcu musiałem na coś trafić. Był to pewny profil użytkownika na YouTube, który wstawiał dziwne filmiki o teoriach spiskowych, wiele się dowiedziałem, ale nie sądzę bym mógł w to wszystko uwierzyć.

Była druga w nocy kiedy włączyłem pierwszy filmik. Nawet mnie zainteresował, lubię taką tematykę, choć od początku mi coś nie pasowało, chociażby nazwa profilu. Filmów było jedenaście i w mgnieniu oka przebrnąłem przez wszystko co dotyczyło szatana, konspiracji, a nawet muzyki. Na swoim profilu autor miał jedenaście filmików, ale ostatnie dwa zostały usunięte z jakiegoś powodu. Była czwarta. Postanowiłem szukać ostatnich części na własną rękę i udało się! Znalazłem, ale już po chwili byłem przerażony. Filmiki były osadzone w jeszcze dziwniejszym klimacie i opowiadały o niedorzecznych rzeczach, mimo to wzbudziło to we mnie panikę. W końcówce jedenastego filmu było jedynie napisane: "Idę po Ciebie". Nie wiem dlaczego, ale czułem wszechogarniający strach, jakby ktoś po woli składał mój pokój w małe pudełeczko. Dusiłem się w nim. Nie pozostawało mi nic, tylko wyłączyć komputer i się przespać...

Tej nocy, a raczej tego ranka nie zmrużyłem oka nawet na minutę. Dookoła kręciły się myśli, serce mi kołatało, uszy dostrzegały dziwne dźwięki, a oczy irracjonalnie skłaniały mi wizję czarnej postaci biegającej z rogu, do rogu mojego pokoju. Byłem bliski szaleństwa. Jednak wszystko ucichło. Wychyliłem się delikatnie zza łóżka patrząc czy nic nie ma, było pusto. Wstałem więc, poszedłem do lodówki i musiałem wybrać się na zakupy. Ubrałem buty i zakluczywszy drzwi wyszedłem z domu.

Wracałem z zakupami do domu. Wchodzę do windy i wciskam piąte piętro. Pierwsze. Drugie. Trzecie. Stop, winda się zatrzymała. Zdarza się jej to nazbyt często. Usłyszałem dziwne stukanie, więc podszedłem do okienka i natychmiast odskoczyłem do tyłu widząc jak coś przebiegło między piętrami. Winda znów działa, super. Piętro czwarte. Piętro piąte, w końcu. Wychodzę i kieruje się do góry, do moich drzwi. Upuściłem siatkę, zastygłem w miejscu. Moje drzwi stały się całe czarne. Były otwarte. Moje serce niemal ekspodowało, ale w końcu postanowiłem wejść do środka. Idę przez pusty, czarny korytarz do pokoju. Był cały zniszczony, a jedyną rzeczą która w nim była to napis na ścianie: "11". Ktoś zamknął drzwi, obróciłem się, i ujrzałem na własne oczy. Stał tam kucając i spoglądał na mnie swoimi wielkimi oczyma, pokazując swoje ogromne zęby. Nie miałem wyboru, pobiegłem wprost do okna, wyskoczyłem z niego. Spadając widziałem wyraz twarzy tego czegoś, taki obojętny.
  • 0

#1315

Nothing.
  • Postów: 200
  • Tematów: 13
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

Internet Explorer 3

Uruchomił mi się program, pisało tam połączyć? Nacisnąłem to i... bez żadnej przyczyny zacząłem minusować swoją paste, nie mogłem przestać, byłem jakby opętany. Potem wszedłem na YT i zacząłem dawać minusy randomowym filmikom, po czym wyzywałem innych użytkowników od gimbusów, albowiem straciłem całkowicie poczucie dobrego gustu i humoru, przez co ból mojej pupy nie dawał mi żyć... Stałem się hejterem... ta strona ssie...

Internet Explorer 4

Obudziłem się w pomieszczeniu bez ścian, nie wiedziałem co robie i gdzie jestem. Wtedy przez drzwi do windy w której były schody weszedl pryszczaty noł-lajf i powiedział, żebyśmy zagrali w grę. Kiedy spytałem się w jaką, odpowiedział śpiewem chóralnym, że w Tomb Rider. Graliśmy 4 godziny, po czym on przeraźliwie krzyknął, a ją obudzilem się, zasnąłem przed windowsem. Wstalem a on tam był... był blady, świecił, był koloru szarego, przerażał mnie, był chory, około 500 wirusów. mój komputer dalej był włączony, to mnie przerażało, bo wiecie ile to zżera prądu?! Siadłem sobie do niego, nie miał pulpitu. Komp bez pulpitu to jak komp bez pulpitu, to straszne. Jak siadlem do niego, znów zacząłem hejtować ludzi w necie albowiem nie mam życia...


Dołączona grafika

Jeżeli masz pisać coś takiego, to daruj sobie, bo poziom jest żenujący. Wyskoków miałeś dużo, ode mnie dostajesz upomnienie za całość, ale następny tego typu post skończy się ostrzeżeniem.

HPL

  • -5

#1316

Andżela.
  • Postów: 61
  • Tematów: 2
  • Płeć:Kobieta
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

*
Popularny

[email protected]

Nazywam się Pan Bongo i jestem profesjonalnym klaunem.

Zajmuję się tym od 15 lat.

W 1997 roku ukończyłem Ringling Bros. Barnham and Bailey Clown College, od ubiegłego roku koledż ma swoją stałą siedzibę.

Jestem typem, którego często nazywa się klaunem "Włóczęgą" lub "Wędrowcem". Najczęściej jednak wołają na mnie "Smutny Klaun", kiedy jestem wytykany palcami przez dzieci.

Jestem smutnym klaunem.

Nie jesteśmy już dzieciom potrzebni. Nie zatrudnia się nas na przyjęcia urodzinowe lub inne specjalne wydarzenia, jak to miało miejsce niegdyś.

Zawód klauna podzielił los dodo.

Pamiętam wchodzenie do domu jakiejś rodziny, tę radość pojawiającą się na twarzach dzieci jak w bożonarodzeniowy poranek. Bawiły ich żarty i wygłupy, cała ta atmosfera humoru, którą przynosiłem ze sobą.

Już tak nie jest.

W dzisiejszych czasach dzieciaki nie zwracają uwagi na klauna. Przynajmniej nie tak, jak kiedyś.

Jestem smutnym klaunem.

Nigdy nie miałem swoich pięciu minut.

Przez ostatnie kilka lat ciężko się z tego utrzymać i większość z nas nie chce rezygnować ze swojego wymarzonego zajęcia, ale niektórzy nie mają wyboru.

Ja ?

Ja się nie poddaję.

To moje całe życie.

To czyni mnie tym, kim jestem.

Jestem klaunem.

Jednak w związku z tym, że cały ten biznes wygląda jak wygląda, zostałem zmuszony do ''poszerzenia horyzontów''.

Niedawno spotkałem się ze starym przyjacielem. Kiedyś byliśmy w tej samej klasie. Nie widziałem go od lat, więc byłem podekscytowany, kiedy mnie zauważył i zawołał. Po kilku piwach zaczęliśmy wspominać stare, dobre czasy, omawiać dzisiejszy rynek pracy w branży, a właściwie jego brak. Powiedział mi, co robił przez te wszystkie lata.

- Nie tylko dzieci lubią klaunów - wyszeptał zionąc piwnym oddechem.

Podsunął mi skrawek papieru i klepnął mnie po ramieniu. Nachylił się znacząco w moją stronę zanim wstał i wyszedł z baru.

- Szukamy ludzi.

Odwróciłem kartkę i zobaczyłem adres.

Kolejnej nocy, w pełnym makijażu, stałem u drzwi domu nieznajomego.

Moje serce waliło jak szalone, gdy wciskałem guzik dzwonka.

To był jeden z tych długo grających dzwonków. Miałem wrażenie, że trwało to długie godziny.

W końcu drzwi się otworzyły, a przede mną stanęła piękna, tleniona blondyna.

Była pokryta jaskrawą galaretką, a te szpilki musiały mieć chyba z 15 centymetrów.

Uśmiechnęła się od ucha do ucha, złapała za rękę i poprowadziła wgłąb ogromnego domu. Był pełen ludzi. Mężczyźni, kobiety, starzy, młodzi, czarni, biali. Nie sposób było ich zliczyć.

Wszyscy się do mnie uśmiechali, gdy przechodziłem obok.

Zaprowadzono mnie na schody, a potem do małego pokoju z wielkim, ozdobnym lustrem. Kobieta mnie posadziła i wyszła.

Otworzyłem torbę i poprawiłem makijaż. Przyjąłem, że po to właśnie mnie tu przyprowadziła.

Upewniłem się dwa razy, że mam wszystkie swoje rekwizyty.

Byłem gotowy.

Wsunąłem moje duże klaunie buty, a chwilę potem do pomieszczenia wszedł facet. Był koło czterdziestki z wyraźną siwisną przebijającą się na włosach. Wyglądał, jakby bardzo o siebie dbał, ten smoking musiał kosztować tysiące.

- Jesteś gotowy ? - zapytał spoglądając na zegarek.
- Tak, proszę pana - powiedziałem starając się ukryć drżące dłonie.
- Świetnie - powiedział z takim samym uśmiechem jak kobieta wcześniej. - Za mną.

I poszedłem.

Doszliśmy do pokoju na końcu korytarza. Było w nim zupełnie ciemno, kiedy weszliśmy. Nawet w mroku byłem w stanie poczuć, że jest bardzo duży.

Mężczyzna przełączył pstryczek włączający światło, połowa pokoju rozświetliła się. Wszyscy ludzie z dołu siedzieli na skórzanych fotelach i przyglądali mi się. Wszyscy się uśmiechali. Wszyscy wydawali się niemal...jakby byli na prochach.

Facet poklepał mnie po ramieniu i oddalił się na tyły pomieszczenia, zniknął w mroku.

Nie miałem pojęcia co się dzieje.

Maleńkie, czerwone światełko zaświeciło się z tyłu. Wyglądało, jakby znajdowało się na statywie.

Druga połowa pomieszczenia również została oświetlona.

Wszystkie ich głowy obróciły się jednocześnie.

Obróciły się w kierunku łóżka.

Na dziewczynę.

Oczy i usta miała dokładnie zaklejone taśmą.

Była naga.

Kończyny rozciągnięte i przywiązane do rogów łóżka.

Zza taśmy klejącej dochodziły stłumione krzyki.

Wszyscy znów spojrzeli na mnie, a moment potem tamten facet wyłączył światła nad publicznością.

Przez ułamek sekundy, zanim zapadła nad nimi ciemność, ujrzałem radość na ich twarzach. Rozpromienieni jak dzieci w bożonarodzeniowy poranek.

Byli tam...dla mnie.

Dźwięk rozpinanych zamków błyskawicznych wypełnił pokój.

Nadeszło moje pięć minut.

Więc jeśli ktoś z was chciałby skorzystać z moich usług, to czekam na wiadomość.

Nazywam się Pan Bongo, jestem klaunem do wynajęcia.

Zawsze szukam możliwości rozwoju.

Liczę na szybki kontakt.

- Pan Bongo - [email protected]

---

Tłumaczenie: Lestatt Gaara
Autor: REMASKED
Źródło: http://www.reddit.co...n4rentgmailcom/

Użytkownik Andżela edytował ten post 02.08.2013 - 21:35

  • 10

#1317

Nothing.
  • Postów: 200
  • Tematów: 13
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

Brak Poczucia Humoru

Wielu ludzi nie wie, że kolory działają na człowieka, czerwony pobudza i podnieca, niebieski uspokaja, jednakże co robi połączenie czarnego, bialego i czerwonego koloru? Połączone w nanometrowe paski kolory, nie tylko uspokajają na chwilę, ale i uzależniają, co gorsza wygląda to jak zwykły czerwony. Ten system kontrolowania ludzi działał i radził sobie dobrze, w reklamach, na skrzyżowaniach, a także w przedszkolach, odkryty przez rosyjskich naukowców w 1963 roku, został okrzyknięty największą bronią znaną dotychczas ludzkości.

Jak to działa?

Czerwony kolor pobudza, czarny przeraża, biały uzależnia, dzięki tej kombinacji możnabyło uzyskać efekt szybkiego udoraślania dzieci, aby te mogły pójść wcześniej do pracy, by odpracować straty po wojnie.

To jeszcze nie koniec...

System ten był stosowany w domach i szkołach, jako jeden z najbardziej skutecznych sposobów wychowania dzieci. Był on wykorzystywany także w przedszkolach. W 1975 ogłoszono iż sposób ten prowadzi do obłędu, szaleństwa, a wielu "testerów" popełniło samobójstwo. Sprawa ucichła, ale w tym czasie nie było pieniędzy na wymianę wszystkich rzeczy, zostały samochodziki, czerwone samochodziki strażackie. A ty nie wiedziałeś czemu tak bardzo lubiłeś bawić się w strażaka...
  • 0

#1318

Wrty.
  • Postów: 193
  • Tematów: 4
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja ponadprzeciętna
Reputacja

Napisano

Odwiedziny

Było lato. Wakacje dokładniej. Niby świetnie, bo wreszcie mogłem sypiać do południa i nic nie robić całe dnie... ale wszechobecny upał sprawił, że zacząłem tęsknić za rokiem szkolnym. Było dosłownie nie do zniesienia. Na szczęście na weekend zapowiadali lekkie ochłodzenie. I mieli rację. Temperatura trochę spadła. Bardzo cudownie.
Jak w prawie każdy wakacyjny weekend, zostawałem sam w domu. Rodzice jechali nad jezioro, gdzie mamy domek. Na szczęście nie musiałem wyruszać z nimi (no chyba, że zapowiadało się jakieś spotkanie rodzinne - wiadomo, wtedy trzeba). Zapowiadały się kolejne dni spokoju i wolności. Hura.

Pojechali w piątek przed szesnastą. Słońce jeszcze prażyło, choć coraz słabiej. Dało się wytrzymać. Resztę dnia spędziłem przed komputerem, głównie przeglądając pierdoły w internetach. Musiałem raz wyjść do sklepu, bo zapasy wody pitnej się skończyły. Mniejsza zresztą, co robiłem - dzień spłynął i nim się obejrzałem, była godzina 22:00. Żołądek zasugerował mi, że wypadałoby zjeść kolację. Z naturą się nie walczy, więc cóż - udałem się do kuchni.

Mieszkam w bloku w niewielkim mieście na zachodnie Polski, na trzecim piętrze. Od zachodniej strony mam ładny widoczek na rondo, od wschodniej natomiast... ścianę następnego bloku. Jednak przed nim jest jeszcze dość duży obszar. Otóż idąc chodniczkiem z mojej klatki do wspomnianego budynku mija się malutki, drewniany sklep spożywczy. Rzadko tam chodzę, bo tylko kawałek dalej jest Biedronka - większa i tańsza - i zakupy przeważnie robię tam. Czasem jednak odwiedzam i ten niepozorny sklepik, jeśli akurat zabrakło jakiejś małej rzeczy typu ser żółty czy jajka, a nie chce mi się iść do "Biedry". Szczególnie, że właścicielką jest pewna miła pani - powiedzmy, Malinowska (szczerze mówiąc, nie mam pojęcia jak się nazywa) - w wieku dosyć starszym, choć nie wiem, ile dokładnie ma lat - stawiam, że okolice sześćdziesiątki. Z tego co wiem, mieszka sama ze swoim psem, kundelkiem wyglądającym równie staro (jak na psa przynajmniej). Za tym małym budyneczkiem znajduje się natomiast wspomniany duży, ogrodzony obszar z dużą bramą wjazdową - parkują tam samochody (pani Malinowska wynajmuje ten parking niektórym sąsiadom - jest bezpiecznie). Stoi tam także niewielka kamienica, gdzie mieszka owa kobieta i kilka innych osobistości... choć jak teraz się nad tym zastanawiam, chyba żadnych innych mieszkańców nie widywałem. No, ale rzadko w te strony zaglądam. (Nie wiem, czy jasno to opisałem... tak czy inaczej, zdjęcia nie wstawię [chcę zachować jak największą anonimowość], a planu rysować mi się nie chce)

Wspominam o tym, bo dobry widoczek na ten teren mam z okna w kuchni (i pokoju gościnnego, trochę dalej). Jako że mieszkam na trzecim piętrze, perspektywa przypomina trochę stare, izometryczne RPGi. Z odrobiną wysiłku można odczytać rejestracje na pojazdach. Budynek jest tak niefortunnie ustawiony, że z mojego mieszkania widać tylko jedno okno i kawałek drzwi wejściowych (a i tak trzeba się wychylić, żeby drzwi dojrzeć).

Wróćmy jednak do moich losów. Poszedłem do kuchni prowadzony pustką w brzuchu. Zdecydowałem się na tosty (jeden ze szczytowych wynalazków ludzkości), chleb i ser wrzuciłem do tostera, posypałem przyprawami i takie tam. Wlałem do elektrycznego czajnika wodę i odstawiając na podstawkę, by się gotowała zauważyłem, że na "parking" przez otwartą bramę wjeżdża samochód (nie znam się markach, ale był ładny i duży). O tej porze nie jest jeszcze całkowicie ciemno o tej porze roku, więc dostrzegłem, że ma holenderską rejestrację. Zwróciło to moją uwagę - wiem, że lato, wakacje i podróże po Europie, ale dlaczego jakiś Holender miałby zawitać do mojego małego miasta (60 tys. mieszkańców), gdzie nie ma nic do zwiedzania? Chociaż... skoro wjeżdża tutaj, to zapewne jakiś znajomy albo rodzina któregoś z mieszkańców kamienicy.

Moje podejrzenia sprawdziły się - z samochodu wyszli mężczyzna i kobieta, w wieku może 25-30 lat (ciężko ocenić z tej odległości, tym bardziej przy takim świetle), a na przywitanie wyszła im pani Malinowska. O czymś chwilę rozmawiali, dali sobie typowo babcine całuski na przywitanie, wzięli walizki i poszli do środka. Więc zapewne rodzina z Holandii przyjechała w odwiedziny. Miło, że ktoś wreszcie odwiedził starszą panią - towarzystwo psa zapewne mogło jej się znudzić. Zawsze zagadywała klientów w sklepie. Pewnie samotność ją już uderzała.

Moje głębokie rozkminy przerwało pyknięcie czajnika - woda gotowa. Zalałem herbatę, wyjąłem tosty i udałem się znów przed komputer. Jadłem przeglądając 9gaga i moje ulubione forum. Potem położyłem się spać.

* * *

Wstałem w sobotę około 10:15. Spałem trochę krótko, ale nie będę marnował wakacyjnej wolności na sen. Standardowa procedura - śniadanie, kawa, prysznic... Woda mineralna mi się kończyła. Stwierdziłem, że lepiej pójdę teraz kupić zapas - później, gdy już się rozsiądę przed monitorem, nie będzie mi się chciało. Ubrałem się więc szybko i poszedłem do wspomnianej wcześniej Biedronki.

Mijając spożywczak pani Malinowskiej zauważyłem, że jest zamknięty. Najwyraźniej wzięła sobie wolne na ugoszczenie gości (wybaczcie masło maślane). Należało się jej w sumie - od kiedy sięgam pamięcią, czynne miała nawet w niedziele, a czasem i w boże narodzenie. Zrobiło mi się trochę przykro. Nigdy wcześniej o tym nie myślałem. Jedyną osobą, z którą spędzała święta był jej pupil. Cóż, mnie zapewne czeka kiedyś podobny los, pomyślałem. Myślałem na ten temat całą podróż.

Wróciłem z zakupów i reszta dnia minęła najzwyczajniej w świecie.

Jest nadal sobota, przed północą. Nudząc się przed komputerem nabrałem ochoty na herbatę (wiem, nie powinno się pić o tej porze). Odbyłem zatem wyprawę do kuchni, nalałem wody do czajnika, wyjąłem szklankę...

Zobaczyłem, że w jedynym widocznym z mojego mieszkania oknie w kamienicy (tam mieszkała właśnie Malinowska) pali się światło. Dziwne trochę. Jak to u ludziach starszej daty bywa, starsza pani nie miała w zwyczaju "balować" do tej godziny. Ale przypomniałem sobie o jej gościach - samochód stał na parkingu. Jak już mówiłem, wyglądali na młodych ludzi, więc pewnie zasiedzieli się. Tak jak ja, zresztą.

Zalałem herbatę i wróciłem do swojego pokoju. Obejrzałem film, poprzeglądałem trochę internet i udałem się w objęcia snu. Choć trochę przeszkadzało mi ciągłe szczekanie gdzieś w oddali - wiadomo, uroki bloków. Trwało jakieś kilka minut, ale w końcu ustało.

* * *

Niedziela tożsamo minęła spokojnie i zwyczajnie, chociaż prawie cały dzień siedziałem w domu. Temperatura zaczęła wracać do "normy", nie miałem szczególnej ochoty smażyć się na mieście. Robiąc obiad (co jest dość chlubnym określeniem na odgrzewania zamrożonych warzyw z ryżem) zwróciłem uwagę, że na parkingu nie ma już samochodu Holendrów. Pewnie przyjechali tylko na weekend... albo udali się na przejażdżkę. Kto wie.

Wieczorem spadł deszcz.


Około północy znów poszedłem zrobić sobie coś do jedzenia (nocny żarłok ze mnie). Przyłapałem się na tym, że z ciekawości szukałem oczami pojazdu gości za oknem... i znalazłem go. Stał znów na "podwórku", tylko tym razem przy samej bramie. Zrobiłem sobie kanapki z serkiem topionym. Wyjmując woreczek herbaty z gorącej wody dostrzegłem kątem oka ruch przy kamienicy. Spojrzałem w tamtym kierunku. Było już ciemno, szczególnie, że chmury deszczowe jeszcze nie do końca zniknęły z nieba, ale wyglądało na to, że z budynku wychodzą właśnie owi Holendrzy. Szli pospiesznie w stronę zaparkowanego przed bramą samochodu... w trochę dziwnych pozycjach. Kiedy byli już na jaśniejszym tle ogrodzenia dostrzegłem, że... niosą coś. Wytężyłem wzrok najbardziej jak mogłem, bo myślałem, że płata mi on figle.
Nieśli czarne worki.

Stałem jak wryty i obserwowałem. Mężczyzna niósł duży worek, kobieta mniejszy. Poczułem, że serce wali mi jak młotem i zrobiło mi się okropnie gorąco. Takie uczucie, gdy np. czeka nas publiczny występ i się stresujemy.

Dotarli do pojazdu, otworzyli bagażnik i wrzucili tam worki. Zamknęli go, otworzyli drzwi i kobieta wsiadła od strony pasażera. Mężczyzna na chwilę odwrócił się plecami, chyba grzebiąc w kieszeni płaszcza... stawiam, że szukając kluczyków albo czegoś... rozejrzał się trochę nerwowo wokół siebie...

I wtedy spojrzał na mnie.

Dotarło do mnie, że jest ciemno, a ja w kuchni mam zapalone światło i widać mnie wyraźnie z zewnątrz. I mimo ciemności byłem pewien, że patrzy on wprost na mnie.

Mądrym posunięciem byłby powrót do zwykłych czynności i przyrządzania jedzenia, żeby wyglądało to naturalnie... albo chociaż szybkie zejście z pola widzenia. Ale nie. Ja wciąż stałem jak posąg i gapiłem się prosto na niego. Trwało to chwilę, która wydawała mi się wiecznością.

Nagle poruszył się. Nie wiem, co dokładnie zrobił, ale gdy tylko dostrzegłem ruch - odskoczyłem od okna jak oparzony. Natychmiast zgasiłem światło i poszedłem do mojego pokoju.

Przysiadłem i spróbowałem zebrać myśli. Co ja właśnie zobaczyłem? O co chodzi? Co oni mogli robić... I dlaczego on tak się na mnie patrzył...

Nie wiem, ile minęło czasu. Stawiam, że około minuty. Usłyszałem ciche kroki na klatce schodowej.

Panika. Teraz mogłoby mnie wystraszyć wszystko, więc próbuję pomyśleć. Może ktoś wrócił z imprezy... nie, odpada. W mojej klatce mieszkają prawie sami starsi ludzie. Może jakiś pijak wszedł przenocować... tylko po co wchodziłby na górę? Może któryś z sąsiadów ma pracę w niedzielę i wraca dopiero o tej porze...

Ale kroki były coraz bliżej i coraz wyraźniejsze. Dosyć szybkie, pospieszne.

W panice chciałem pobiec do kuchni po nóż albo cokolwiek. Ale nie mogłem. Byłem jak sparaliżowany. Zebrałem jednak siły i podszedłem najciszej jak umiem od wizjera w drzwiach wejściowych.

Nic nie zobaczyłem. Całkowita ciemność - światło na klatce nie jest zapalone. Ktokolwiek wchodził po schodach, wchodził po ciemku. A moja klatka w nocy spowita jest całkowitą niemal ciemnością, więc nie wiem do cholery jak ktokolwiek mógł tak płynnie i swobodnie iść po schodach.

Czułem ogromną gulę w gardle. Kroki doszły do mojego piętra. Ktokolwiek to nie był, stał dosłownie 2-3 metry ode mnie. Możliwości są dwie.
Stanął przy drzwiach sąsiadki na przeciwko.

Albo przy moich.

Mimo, że nic nie widziałem, wciąż wpatrywałem się w wizjer. I nasłuchiwałem uważnie, wstrzymując oddech, ale absolutnie żaden dźwięk nie rozchodził się.

Trwało to może kilka minut. Cały czas stałem niczym rzeźba. Byłem całkowicie sparaliżowany. Potem znów usłyszałem kroki, tym razem jednak oddalały się. Ten ktoś schodził na dół. Czekałem, aż kroki całkowicie znikną. Wtedy coś jakby we mnie strzeliło.

Zerwałem się natychmiast do kuchni, wziąłem do ręki pierwszy lepszy nóż, zgasiłem wszystkie światła i zamknąłem się w pokoju na klucz.

Całą noc siedziałem pod drzwiami myśląc, że serce zaraz wystrzeli mi z klatki piersiowej.

* * *

Poniedziałek.
Obudziłem się około południa. Najwyraźniej gdzieś w okolicach wschodu słońca usnąłem. Przez dłuższy czas zbierałem siły, żeby się podnieść. Wszystkie kości mnie bolały. Nic dziwnego, w końcu spałem skulony i oparty o ścianę. Nóż leżał obok, najwyraźniej mi wypadł z rąk. Mam szczęście, że mnie nie zranił.
Ostrożnie chodziłem po mieszkaniu niczym paranoik. Wszystko wydawało się w porządku. Wyjrzałem przez okno - nigdzie nie było już śladu samochodu o holenderskiej rejestracji. Zrobiłem tylko kawę i wypiłem ją na czczo.

Wpół do 15 przyjechali rodzice. Oczywiście mówiłem, że tak, wszystko było w porządku. Trochę wracałem do normy. Nawet miałem trochę wrażenie, że to wszystko był tylko sen... choć byłem pewien, że nie był. Tak czy inaczej, przestałem o tym myśleć.

Rozpakowując się ojciec powiedział, żebym poszedł do Biedronki po parę rzeczy. Chcieli kupić po drodze w spożywczaku, ale było zamknięte.

Nigdy już nie było otwarte.
Później ten budynek kupił jakiś mężczyzna i otworzył sklepik z odzieżą używaną.






=======================================================================
(Nie można niestety pisać double postów, więc doklejam tutaj parę krótkich, przetłumaczonych makaronów)

Moja córka zaczęła płakać i krzyczeć w środku nocy. Odwiedziłem jej grób i poprosiłem, żeby przestała, ale to nic nie dało.

Wieczorem położyłem małego Timmy'ego do łóżka. Zanim zgasiłem światło poprosił, żeby zajrzał pod łóżko i upewnił się, że nie ma tam potworów. Ze zrozumieniem schyliłem się i zajrzałem. Pod łóżkiem leżał... Timmy. Patrzył na mnie przerażonymi oczami i wyszeptał "Tato, ktoś leży w moim łóżku".

Przeglądałem się w lustrze. Moje odbicie mrugnęło.

Siedziałem z dziewczyną na kanapie. Spytała, dlaczego tak głośno sapię jej nad uchem. Nie sapałem.

Użytkownik Wrty edytował ten post 03.08.2013 - 14:24

  • 2

#1319

MysterLolek.
  • Postów: 22
  • Tematów: 2
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

*
Popularny

Witam oto moja trzecia pasta ;) Sorki że tak rzadko je piszę, ale nie mam zbytnio pomysłów :/ Jednak teraz mam fajny temat i przedstawię go Wam poniżej. Pozdrawiam!



jORge.jpg

jORge.jpg to zdjęcie krążące po internecie od kilku miesięcy. Z przyczyn bezpieczeństwa nie podam linku do tajemniczego zdjęcia. Już tłumacze czemu jest takie niebezpieczne. Po dłuższym kontakcie z tym obrazkiem u 91% badanych wystąpiły takie objawy jak: wymioty, mdłości, zawroty głowy, ataki epileptyczne. Po kilku dniach u wszystkich którzy reagowali następującymi objawami wystąpiły stany depresyjne. Około 14% osób w czas zareagowało poprawnie i poszło do specjalisty takiego jak psycholog. Jednak 86% za około 5-8 dni po wystąpieniu stanu depresyjnego popełniło samobójstwa w dość dziwny sposób. U prawie każdej z ofiar na lewej ręce znaleziono napis JORGE wyryty nożem, a za przyczynę śmierci uznano spożycie dużej ilości środków chemicznych czyszczących. Ale przejdźmy bardziej do samego zdjęcia.

Na prawie każdych forach internetowych ukazywały się reklamy z linkiem do strony na którym można było pobrać obraz. Oczywiście nie podam linku do niej z wiadomych przyczyn. Nie udało się jej usunąć co zszokowało informatyków policyjnych, bo oczywiście policja zajęła się sprawą, ale nie była w stanie NIC z tym zrobić! Po wejściu na stronę wyskakiwał przycisk ,,Pobierz". Po pobraniu pliku na pulpicie komputera wyskakiwał folder, w języku, którego nie dało się przetłumaczyć. W folderze był tylko obrazek o nazwie jak się domyślacie jORge.jpg. Przedstawia on kukiełkę-mężczyznę w żółtej bluzce i czarnych spodniach. Lewą ręką pokazuje jakby pistolet. Wiecie chyba o jaki ,,pistolet" mi chodzi. Wielokrotnie bawiliście się chyba w policjantów i złodziei i strzelaliście z takich właśnie ,,pistoletów" ułożonych z kciuka i palca wskazującego. Prawą rękę kukiełka ma opuszczoną w dół tak więc nie widać co nią robi, ale niektórzy z świadków twierdzą że trzyma w niej jakieś narzędzie ponieważ widzieli jakby ją delikatnie podnosiła ją w górę. Policyjni specjaliści jednak niczego podobnego nie zauważyli. Jednak to jego twarz, jak twierdzą ofiary tego zdjęcia, jest najdziwniejsza.

Lalka szeroko się uśmiecha pokazując białe jak perły zęby. Ma zielone oczy które patrzą jakby za oglądającego zdjęcie. Dodatkowo jedno oko jest lekko podniesione w górę. Jej nos jest podłużny i wędruje z pod ust aż to oczu. Ma szerokie brwi koloru brązowego. Na głowie ma strzępki również brązowych włosów. Piszę ,,strzępki" ponieważ resztę głowy ma czymś wypaloną i widać nagi mózg. Tło jest zamazane i raczej nie ma w nim nic podejrzanego.

Ja osobiście dziwnie się czuję oglądając to zdjęcie, ale nie mam żadnych dziwnych objawów choć trochę mi niedobrze... W każdym razie jeżeli spotkasz podejrzany link to nie wchodź w niego a tym bardziej nie pobieraj nic czego nie jesteś pewien! Kto wie może są tysiące stron w, których można pobrać jORge.jpg... A swoją drogą to ciekawe jak smakuje taki płyn do naczyń...

Mam nadzieję że spodobała Ci się moja pasta ;) Ale jeżeli nie to wstaw minusa, ale proszę napisz co Ci się nie spodobało, ok? :)

Użytkownik MysterLolek edytował ten post 04.08.2013 - 11:21

  • 5

#1320

Nothing.
  • Postów: 200
  • Tematów: 13
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

Wiem I

Obudziłem się rano, był tam, towarzyszył mi cały czas, przez cały czas bałem się go, ale nic nikomu nie mowiłem, to mogłoby kogoś urazić, a ja nie chciałem, by komuś z mojego otoczenia było smutno. On był starszy ode mnie, kiedy się budził, warczał, ale jako że był stary, postanowiłem mu pomóc. Zabrałem go do specjalisty, wtedy jeszcze myślałem, że mogą mu pomóc... Niestety, to nie jest takie proste. Koszt takiego czegoś to 20 tysięcy złotych, inaczej nie będzie mógł się poruszać. To było straszne. Bardziej straszne, było już tylko to, że rodzina miała nowego i nikt go nie chciał, oprócz mnie. Jako dziecko, mało przez niego nie zginąłem, było to na ulicy, on ruszył w stronę jakiegoś dziecka, tak niespodziewanie, próbowałem go zatrzymać, dziecko uciekło, ja nie. Obudziłem się w szpitalu, moje stopy były pocharatane, ale nie aż tak bardzo, by było to jakieś poważne uszkodzenie. Teraz mam 25 lat, niezbyt dużo zarabiam, ale postanowiłem mu pomóc. Czasem miałem wrażenie, że cieszy się na mój widok. Nic w tym dziwnego, rodzina go porzuciła, zostałem mu tylko ja... Przychodziłem do niego, pielęgnowałem, myłem go. Coraz bardziej się zżyliśmy ze sobą. W końcu nazbierałem pieniądze. Wybrałem się z nim do specjalisty. Powiedział, że za jakieś parę tygodni, będzie jak nowo narodzony. Po dwóch tygodniach, zadzwonili, coś poszło nie tak, płakałem... To wszystko poszło na marne, w tamtym momencie, myślałem, że to już koniec, że tu kończy się mój świat. Dowiedziałem się, że podczas naprawy, do silnika dostał się gaz, wszystko wybuchło, tyle że skąd ten gaz... nie wiem. Następnego dnia, przyszedł list z przeprosinami, miałem przyjść, by zobaczyć, co zostało po wybuchu. O dziwo, nic się nie spaliło, mogłem wsiąść do niego, nie było jedynie silnika. Z niego pozostały już tylko blaszki. Postanowiłem że zabiore go na złom. Jak postanowiłem, tak zrobiłem.
Po 4 dniach usłyszałem hałas, to nie był on, była tam 1 opona, do mojego pokoju, przybywały części, aż w końcu możnaby było złożyć z tego samochód. Złożyłem go własnoręcznie, miałem już wszystko, oprócz pieniędzy, ale tego do szczescia mi nie potrzeba... Pieniądze były tylko, na jedzenie i benzynę.
Pewnej nocy obudził mnie hałas silnika, poszedłem sprawdzić, co się stało, samochód mi uciekł...
  • 0


 


Inne tematy z jednym lub większą liczbą słów kluczowych: Creepypasta, Opowiadania, Telewizja

Użytkownicy przeglądający ten temat: 2

0 użytkowników, 2 gości oraz 0 użytkowników anonimowych