Napisano 14.08.2013 - 14:01
Napisano 14.08.2013 - 19:20
Popularny
109.3 MHz
Napisano 14.08.2013 - 20:38
Użytkownik gzygza edytował ten post 14.08.2013 - 23:00
Napisano 14.08.2013 - 22:43
Popularny
Użytkownik Drops edytował ten post 15.08.2013 - 13:10
Napisano 15.08.2013 - 01:49
Popularny
Napisano 15.08.2013 - 17:20
Napisano 17.08.2013 - 19:41
Nie spędzaj zbyt dużo czasu przed komputerem
Napisano 18.08.2013 - 16:33
Użytkownik Black_Dream edytował ten post 18.08.2013 - 16:34
Napisano 19.08.2013 - 13:24
Świeże twarze cz. 2
Użytkownik Nicole-collie edytował ten post 19.08.2013 - 13:26
Napisano 19.08.2013 - 15:03
"Kelnerka"
źródło: RedditNapisano 20.08.2013 - 13:40
Popularny
Napisano 22.08.2013 - 21:10
Krótka historia. Część I: Lato
Lato. W końcu, po kilku miesiącach przedzierania się przez urzędowe problemy, udało mi się przeprowadzić. Co prawda mieszkanie, które kupiłem było w części do remontu jednak razem z najlepszym przyjacielem udało nam się je doprowadzić do ładu. Byłem dumny z siebie, z tego co zrobiłem używając narzędzi. Przeprowadziłem się razem z dziewczyną i kotem. Dziewczyna miała na imię Weronika – najpiękniejsza, najwspanialsza ze wszystkich dziewczyn, jakie kiedykolwiek poznałem. Nie widziałem po za nią świata. Byliśmy razem już czwarty rok.
Wracając jednak do mieszkania - było ono umieszczone w odnowionej kamienicy w Podgórzu, w Krakowie. Aby się dostać do mieszkania, trzeba było przejść przez drzwi wejściowe, następnie po kwadratowym podwórku minąć dość duży, lekko zaniedbany ogródek i stanąć przed drzwiami do mieszkania. Naszymi sąsiadami byli właściciele kamienicy mieszkający po lewo i młode małżeństwo mieszkające po prawej stronie. Nad nami były jeszcze trzy mieszkania, w których mieszkało kilku studentów. Nie wiem jak tam się mieścili, no ale cóż nie interesowałem się nimi zbyt. To byli specyficzni ludzie. Naprzeciwko naszego mieszkania znajdował się wspomniany przedtem ogródek. Za nim znajdował się ceglany mur, zastępujący jakby jedną ścianę tejże kamienicy. Był bardzo stary, zniszczony, obrośnięty mchem, jednak trzymał się. Pomijając remont i problemy z prądem było okej. Co prawda musiałem dość długo czekać na dostęp do Internetu, ponieważ gdzieś były problemy z dostawą spowodowane burzą, ale jakoś dałem radę.
Właściciele byli mile do nas nastawieni. Rzekłbym, że nawet za mile, ale było to może spowodowane tym, że byli to starzy ludzie, potrzebujący rozmowy, towarzystwa. Zapraszali nas niejednokrotnie na herbatę, miło się z nimi rozmawiało. Właściciel uwielbiał wędkować, jednak nie interesowało mnie to zbytnio. Tak czy siak, kilka godzin spędziło się z nimi na rozmowie od wprowadzenia się. Z wspomnianym młodym małżeństwem zapoznaliśmy się wnet po przeprowadzce. Mieli na imię Radek i Klaudia. Z Radkiem znaleźliśmy wspólne zainteresowanie, jakim było granie na instrumentach. On był naprawdę niesamowicie utalentowanym gitarzystą, który wyprawiał takie rzeczy ze swoim Stratocasterem, że kolokwialnie mówiąc szczęka opadała. Ja zaś perkusistą, może nie jakimś super grającym, jednak dawałem radę dzięki czemu mogliśmy nie raz sobie pograć jazz wieczorem. Przychodzili wtedy do nas właściciele i słuchali tego co gramy. Bardzo im się to podobało, na ich twarzach widać było rozjaśnienie, radość z tego, że mają towarzystwo.
Pewnego dnia, było to jakoś w sierpniu, wakacje się kończyły, rozmawiałem z Radkiem przy piwie. Zapytał się mnie w pewnym momencie czemu się przeprowadziłem akurat do tego mieszkania. Odpowiedziałem, że dojazd dość dobry, blisko była pętla autobusowa, a także udało się nam kupić to mieszkanie po znajomości. Nasze poprzednie było bardzo małe, w sumie tylko na jedną osobę, jednak mieściliśmy się jakoś. Potrzebowaliśmy nowego, ponieważ wnet nasza rodzinka miała się powiększyć o nowego członka i brakowało po prostu miejsca. Radek uśmiechnął się na wieść o dziecku i opowiedział mi o poprzednich lokatorach. Przed nami mieszkała tutaj czteroosobowa rodzina, jednak wyprowadziła się szybko jakoś na zimę, ubiegłego roku. Nie podali powodu dlaczego się wyprowadzili, zostawili nawet niektóre meble. Natomiast przed nimi mieszkanie stało długo puste, prawdopodobnie jeszcze kilka lat przed tym jak on z Klaudią się wprowadzili. Pomyślałem, że po prostu nikt nie był nim zainteresowany, a tamta rodzina pewnie znalazła lepszą ofertę. Wypiliśmy jeszcze kilka piw, po czym poszedłem spać. Śniło mi się coś jakby jakiś stary film. Taki naprawdę stary, czarno-biały, na którym widać było wszystkie te plamy z rolki z filmem. Przedstawiał on o dziwo naszą kamienicę. Była ona w o wiele lepszym stanie niż obecnie, na podwórku ogródek był bardziej zadbany, posiadał więcej roślin, na środku stało drzewo. Na tym drzewie zauważyłem wiele kruków. Miały w sobie coś tajemniczego, złego, niepokojącego. Wpatrywały się to na mnie, to na wejście do naszego mieszkania. Nagle z okien mieszkania nad nami pojawiły się dwie, wielkie ręce z białymi rękawiczkami na dłoniach. Trzymała ona dwa stelaże? Nie wiem jak to dokładnie nazwać, jednak zwisały z nich nici jak dla kukiełek. Jedne nici szły do naszego mieszkania, drugie zaś do muru, który był jak nowy w tym śnie. Po chwili zaczęła grać melodyjka jak ze starych kreskówek Disneya. I wtedy zaczęły się dziać dziwne rzeczy – z mojego mieszkania wyszła Weronika. Wszystko by było dobrze, gdyby nie to, że wyglądała jak drewniana lalka. Widać było jednak, że jest w ciąży mimo drewnianego ciała. Szła w kierunku drzewa krokiem jakby tańczyła. Było to chore, a w dodatku po chwili z muru wyłoniła się jakaś niska, ubrana w czarną szatę, czy coś podobnego, postać. Podeszła ona do mojej dziewczyny i wyciągnęła dłoń w stronę jej brzucha. Zaklekotało i jej brzuch się otworzył z dźwiękiem, który towarzyszy otwieraniu szampana. Wyleciał z niego czarny jak smoła kruk. Podleciał do drzewa i usiadł na gałęzi obok innych. Wtedy postać odwróciła się w moją stronę i zaczęła coś do mnie mówić w nieznanym mi języku. Kiedy skończyła kruki rzuciły się na moją dziewczynę i zaczęły ją dziobać. Co dziwne nie krzyczała, jednak widać było, że cierpi. Podeszła do mnie i zaczęła mną trząść co mnie obudziło. Po przebudzeniu Weronika faktycznie mną trzęsła i krzyczała żebym się obudził. Szybko ją objąłem, wyściskałem i całowałem ponieważ cieszyłem się, że nic jej nie jest. Zdziwiona czemu tak się zachowuję zapytała co mi jest. Odpowiedziałem, że miałem po prostu koszmar.
Napisano 22.08.2013 - 21:33
Popularny
Użytkownik guest edytował ten post 22.08.2013 - 21:35
Napisano 22.08.2013 - 21:39
Popularny
Użytkownik CierpnacaSkora edytował ten post 22.08.2013 - 21:41
Napisano 23.08.2013 - 16:34
Popularny
0 użytkowników, 7 gości oraz 0 użytkowników anonimowych