W ludziach od samych początków dziejów naszego gatunku tkwi jakiś widoczny element transcendencji pozwalający nam między innymi na formułowanie tak całkiem abstrakcyjnych, a zarazem zrozumiałych dla nas wszystkich pojęć jak ,,nieskończoność'', niemożliwa wszakże do zaobserwowania w fizycznym świecie. Dlatego też sądzę, iż religia będzie dalej poddawać się ewolucji ludzkiej duchowości, lecz nie zostanie zastąpiona przez ,,szkiełko i oko''. O wiele prędzej zaprzestaniemy po prostu personifikacji boga i wrócimy do najprostszej, choć wcale nie prymitywnej prawdy, jakoby to ewentualna wyższa inteligencja była niemożliwa do pojęcia, opisania i zrozumienia, zatem bezcelowym jest oddawanie jej hołdu, proszenie jej o cokolwiek (jako, że kompletnie pozbawiona jest nie tylko cech ludzkich, ale i zainteresowania losami Wszechświata), choć wcale nie bezcelowym jest próba rozwijania własnej duchowości, walki z instynktami oraz próby zrozumienia i poznania czegoś więcej poza otaczającą nas materią.
Tytuł tematu niepotrzebnie zachęca do konfliktu, który jest w zasadzie bezcelowy. Chrześcijaństwo jest dominującą religią, ponieważ:
1. Oferowało swojego Boga biedakom, zyskując szerokie poparcie mas.
2. Stworzyło stosunkowo unikatową wiarę z bardzo precyzyjnym systemem reguł, bez typowej dla przedstawicieli innych religii skłonności do tworzenia setek zasad posiadających tysiące wyjątków (tym samym hipokryzja chrześcijańskich wiernych i ich duchownych jest stosunkowo mniejsza od uwielbiających lawirowanie wokół grzechów żydów czy muzułmanów).
3. Oferowało coś więcej w sferze duchowej, niż inne kulty tamtych czasów.
4. Było bardziej skłonne do ewoluowania niż chociażby wymieniony już judaizm (nie do mylenia z mozaizmem) oraz islam.
5. Oparło się o prędko o politykę, wojsko, biznes, bankierstwo, handel, a nawet rynek nieruchomości, zabezpieczając skutecznie swoje pozycje.
Czy którakolwiek z tych rzeczy świadczy przeciwko niemu? Przecież stworzenie religii dla mas: biedaków, analfabetów, chłopów, niewolników, było wręcz genialnym posunięciem. Podobnie jak bardzo uproszczona wiara i jej dogmaty, świetne wyczucie osób duchownych pozwalające im na skuteczne prowadzenie polityki, wojen oraz zarabianie pieniędzy, jak i przede wszystkim wyjątkowość na tle wielu kultów politeistycznych (z reguły przemieniających się w monoteistyczne, a rzadko kiedy na odwrót) i kultów skostniałych (islam) albo elitaryzujących (judaizm).
Oszustwami ciężko jest to nazwać, skoro starotestamentowi Hebrajczycy zadbali o odpowiednią otoczkę mitów, legend i wszystkie inne fundamenty potrzebne apokaliptycznemu prorokowi imieniem Jezus (więc chrześcijanie właściwie zbudowali to dzięki nim i ich dwuznacznym przepowiedniom), a ludzie w swej masie oczekiwali pocieszenia, możliwości zadośćuczynienia swoim złym uczynkom, jasnych wskazań moralnych i pasterzy trzódki. Walka z tym jest walką z ludzkością jako taką, zostaliśmy po prostu stworzeni, by żyć wewnątrz pewnych systemów, a te z kolei potrzebują ideologii bądź religii (choć to drugie jest lepsze), by utrzymywać status quo. Jakkolwiek dręczące nie byłoby to dla jednostek, jest to w zasadzie pożyteczne dla kolektywu.