Piwo ma być odpowiedzialne za zgony i obłęd. Foto: Shutterstock
Do sądu w Zimbabwe trafił wniosek od pana Sibanda, który oskarżył swoje dzieci o zniszczenie jego własności. Chodziło o wylanie na ziemię zapasów uwarzonego przez ojca domowego piwa oraz spuszczenie w toalecie afrykańskiego prosa.
Często słyszymy historie o rodzinach, które rozpadły się ze względu na alkohol, jednak w przypadku klanu Sibanda sprawa jest znacznie bardziej złożona i dość... metafizyczna. Nie chodzi tu o problemy z piciem głowy rodziny, a o fakt, że pan domu z entuzjazmem oddaje się warzeniu piwa. Trójka potomków Jonasa Sibanda odkryła ciąg przyczynowo-skutkowy: zawsze gdy ojciec zabierał się za pracę w swoim domowym "browarze", któryś z członków rodziny umierał lub popadał w obłęd (w tym jego żona oraz dwie córki).
Dzieci nie poprzestały tylko na własnych domysłach i postanowiły rozstrzygnąć sprawę u "wyższej instancji". Udały się więc do lokalnego szamana. Ten przyznał, że faktycznie domowe piwo jest źródłem problemów rodziny Sibanda. Do rodzeństwa przemówił podobno jego kamień, który oznajmił, że wszystkie nieszczęścia mają swoje źródło w tym, że Jonas Sibanda nie przestrzega zasad sztuki warzenia piwa. Klątwa miała zostać zdjęta, gdy pan domu zamknie swój prywatny "browar".
Rodzeństwo Sibanda postanowiło posłuchać przemawiającego z takim przekonaniem kamienia i wylało piwo swojego ojca na bruk, a 40 kg prosa afrykańskiego potrzebnego do warzenia trunku spuściło w toalecie. Jonas Sibanda tak bardzo zdenerwował się sytuacją, że złożył zawiadomienie do sądu. Tam opowiedział o zdarzeniu i oznajmił, że po czymś takim nie jest już w stanie kochać swoich dzieci. Rodzeństwo broniło swoich racji powołując się na rozmowę z szamanem i jego kamieniem.
Nie wiadomo jeszcze, jaki będzie finał tej historii, ale pewne jest, że Jonas Sibanda nadal planuje warzyć swoje przeklęte piwo. Nie bacząc na konsekwencje.
Użytkownik Nick edytował ten post 13.12.2018 - 17:52