Dobry wieczór,
Postaram się przedstawić autentyczne miejsce znajdujące się woj. małopolskim.
Miejsce, a dokładniej las, przez który ludzie uczęszczali by skrócić sobie drogę z jednej do drugiej miejscowości. Zdarzało się, że idąc tym lasem w środku nocy, człowiek wpadał w jakby trans. Nie była to jedna, czy dwie osoby a takich przypadków było na tyle, że opowiadania przechodziły z dziada pradziada.
Wracając do tematu, wyglądało to tak, że trafiały się noce w których idący ścieżką człowiek wpadał w jakby trans i odzyskiwał świadomość wczesnym rankiem.
Bajania opowiadających były niemal identyczne. Idziesz lasem i w pewnym momencie na końcu drogi widzisz światło. Być może dom, okno a w nim zapalone światło. Mimo iż ciągle idą, dojść do miejsca nie mogą. Maszerują w stronę światła.
Wczesny ranek, osoba odzyskuje świadomość. Ciało okaleczone przez krzewy, brudny, w środku lasu. Schodzą z drogi i maszerują kilometrami.
Świat poszedł do przodu a o drodze to już chyba mało kto pamięta. Ostatni mi wiadomy przypadek miał miejsce dobre 40 lat wstecz. Dawno mnie tam nie było, a starszych już nie wypytam bo nie żyją.
Po raz pierwszy dowiedziałem się od osoby, która doświadczyła to na własnej skórze. Wspominał o księżycu. Wracał z potańcówki i wybrał skrót tylko dlatego, że księżyc mocno świecił i tym samym rozjaśniał drogę.
Więcej nie pamiętam i też nie bardzo mam kogo zapytać. Zna ktoś podobne miejsca? Może czytał? Tyle lat nie daje mi to spokoju.