Czytałem różne teorie odnośnie katastrofy w Smoleńsku, ale uważam, że trzeba zacząć od podstaw, czyli chronologii zdarzeń. Nie mogę znaleźć odpowiedzi na wydawałoby się podstawowy problem. Od razu mówię, że piszę to trochę z pamięci, więc w razie błędu proszę o naprostowanie.
1. Sławomir Wiśniewski w swoich wypowiedziach mówił, że po zobaczeniu (bardziej usłyszeniu) samolotu przez okno, ubrał się i pobiegł na miejsce zdarzenia. Mogło mu to wszystko zająć razem 10-20 minut, bo teren podobno był podmokły.
2. Rosjanie z "wieży kontrolnej" mówili że mniej więcej po 10-15 minutach od braku łączności z polskim samolotem wysłali na miejsce straż. Reakcja i dojazd po płycie lotniska (więc ułatwiony) mógł zająć dodatkowo jakieś 5-10 minut.
Czyli Wiśniewski i Rosjanie powinni dotrzeć na miejsce katastrofy mniej więcej w tym samym czasie z tolerancją plus-minus 5 minut. Przyjmijmy nawet trochę więcej, powiedzmy plus-minut 10 minut, bo świadkowie mówią nieprecyzyjnie. Natomiast na filmie Wiśniewskiego widać jak gdyby już kończącą się akcję ratunkową - dogasające płomienie, spokojnie stojących strażaków, nawet ich rozmowy czy (podobno) śmiechy.
Jak to wyjaśnić? Bo mnie się wydaje, że któraś strona kłamie. Przecież w normalnej sytuacji Wiśniewski powinien sfilmować ostre reakcje strażaków, bieganie, nawoływanie, szukanie rannych, ogólnie pewien chaos związany z tym, że początkowo nikt nie wiedział dokładnie, co się stało. A tutaj sytuacja wygląda tak, jakby już wszystko było wiadomo, ofiary były wydobyte, wszelkie niebezpieczeństwo zażegnane, a strażacy tylko kończyli swoją pracę. Kompletnie mi się to nie zgadza.
Dodatkowo Wiśniewski w którymś wywiadzie mówił, że w pewnym momencie Rosjanie zabrali mu kamerę, a jego gdzieś trzymali przez chyba godzinę. To by się wtedy zgadzało, że sfilmował teren po tym czasie. Tylko po co te kłamstwa i kto bardziej mija się z prawdą? Czy są jakieś bliższe informacje na ten temat?
Użytkownik xprt edytował ten post 26.12.2018 - 00:25