Tworzenie z ludzi biorobotów postępuje. Chciałbym teraz się podzielić z wami kilkoma (a w zasadzie wieloma) refleksjami, dotyczącymi procesu, który ma miejsca a jakoś uchodzi uwadze opinii publicznej.
Uczucia i fizyczny dotyk a także seks, zgodnie z tym co uważają np. bioenergoterapeuci, czy zgodnie z tym co sami jesteśmy w stanie zaobserwować w swoim życiu, stanowią integralną część ludzkiej natury, część, która umożliwia nam, jako najbardziej rozwiniętemu gatunkowi prawidłowy rozwój i komunikacje społeczną. Seksualność jako budulec relacji, komunikacji i empatii funkcjonuje u najbliżej z nami spokrewnionych małp bonobo. Psychoanaliza dowiodła, że represjonowanie seksualności sprawia, że rozwijają się wśród nas tendencje nerwicowe i depresyjne. Jak stwierdza w niedawno wydanej swojej książce Aleksander Lowen: "Jeśli nie dochodzi do pełnego rozładowania podniecenia seksualnego, czy to z powodów psychologicznych czy innych, następuje akumulacja napięć i jednostka doznaje lęku. Logicznie stąd wynika, że jeśli dojdzie do pełnego rozładowani, lęk nie może się pojawić. Skoro nerwica nie może istnieć bez leku, to musi zniknąć w obliczu pełnej satysfakcji seksualnej. Reich potwierdził tę hipotezę podczas pracy z pacjentami i na podstawie obserwacji innych ludzi".
Konsumpcja, zasilanie tego całego matrixa ma właśnie charakter nerwicowy, ludzie za pomocą marzeń rekompensują sobie brak miłości, brak żywego, naturalnego, realnego kontaktu z innymi ludźmi. Dlatego tzw. rewolucja seksualna, jeśli była faktycznie sterowana czy animowana odgórnie, to ostatecznym jej trwałym efektem stało się uwolnienie seksu jako towar dla marketingu i popkultury, ale na pewno nie realizacja hasła "Twórzmy miłość, nie wojnę".
Udowadnia to książka "Igen", która niedawno ukazała się na rynku, i zdobyła gdzieniegdzie dość szeroki rozgłos. Widzimy, że ilość seksu wśród młodych amerykanów osób spada:
Dane dotyczące polskich dorosłych w wieku 18-49 lat także nie napawają optymizmem. Z raportu Lwa-Starowicza wynika, że ilość osób, które w ciągu ostatniego roku nie uprawiała seksu, wzrosła z 14% z 1997 roku do 24% w roku 2017.
Oczywiście wraz z tym procesem wzrasta również ilość depresji, szczególnie wśród młodych ludzi. Pytanie jednak brzmi: co konkretnie powoduje ten trend, zwany seksualną recesją?
1.Strach przed AIDS
Być może należy sięgnąć do wydarzenia, które uznaje się w USA za symboliczny koniec epoki hippisów. Kilka lat temu na forum prawda2.info dosyć dobrze temat AIDS został rozpracowany, a konkretnie temat powiązań między HIV (wirusem przenoszonym drogą płciowym) a chorobą upośladzającą układ odpornościowy. Jednak o ile w przypadku teorii o tym, że AIDS i HIV zostało stworzone przez CIA widać wyraźne motywy i cele (rasizm lub chęć depupulacji) władców świata, o tyle gdy ktoś wysuwa hipotezę, że HIV jest niegroźne, to motywy fałszerstwa nie rzucają się ta w oczy. To jest uzupełnienie tego elementu układanki. Więcej o kontrowersjach wokół AIDS tutaj:
wiki/Kontrowersje_wok%C3%B3%C5%82_AIDS
Jednak mimo tego, z rozpędu seksualna rewolucja lat 60tych trwała nadal, i potrzebne były nowe społeczne narzedzie oddziaływania aby ją powstrzymać.
W 1993, Cynthia i Samuel Janus publikują The Janus Report on Sexual Behavior w którym to zebrali dane pomiędzy rokiem 1983 a 1992. 62% młodych mężczyzn i 66% młodych kobiet stwierdza, że ich seksualna aktywność zwiększyła się względem stanu sprzed 3 lat. Poważny spadek jeśli chodzi o aktywność seksualną stwierdziło 5% mężczyzn i 9% kobiet, co ciekawe, z najmłodszych grup wiekowych.
Dopiero w latach 90tych strategia ta przyniosła częściowy skutek - National Survey of Family Growth zebrało dane z 1995 roku i podało, że po raz pierwszy od 1970 roku % nastolatków uprawiających seks zaczął spadać. Wśród dziewczyn w wieku 15-19 lat spadł z 55 do 50% a wśród chłopców z 60 do 55%.
Mimo to, samo odwoływanie się do Jahwe czy straszenie chorobami wenerycznymi, w dobie laicyzacji społeczeństwa i większego dostępu do antykoncepcji, nie spełniało już swojej roli - trzeba było wymyśleć Nowy Purytanizm na nowy wiek.
2.Książki sterujące ludzkimi relacjami
Jeśli coś można powiedzieć o relacjach damsko-męskich z czasów poprzedzających wszystkie rewolucje seksualne (ta pierwsza miała miejsce po I wojnie światowej, ta druga po II wojnie światowej), to - jeśli nie mówimy o chłopstwie - sterowane one były przez liczne książki. Mówiły one mężczyznom i kobietom nie jak MOGĄ ale jak MUSZĄ się zachowywać. Hierarchiczny, antyerotyczny porządek w latach 60tych wiele osób chciało zastąpić naturalnością, spontanicznością i miłością. Jednak już w połowie lat 90ych zaczęły pojawiać się pozycje, które mówiły coś wprost przeciwnego.
W 1995 roku Warner Bross opublikował mającą niewiele wspólnego z nauką, pop-psychologiczną książkę, pod tytułem "The Rules". Niewiele minęło a Zasady były wszedzie, a rok później zajęły pierwsze miejsce na liście bestsellerów New York Timesa. Książka ta składała się z 35 zasad - jedna zasada to jeden rozdział. Tytuły rozdziałów-zasad brzmiały tak: "Nie rozmawiaj z mężczyzną jako pierwsza", "Nie akceptuj sobotniej wieczornej randki po środzie", "Żadnego swobodnego całowania na pierwszej randce". Owe Zasady ("The Rules") sprowadzały się w większości przypadków, to grania trudnej do zdobycia i do cofnięcia wyzwolenia kobiet o jakieś 40 lat...
Oczywiście nie bez powodu skupiam się tak bardzo na USA - po pierwsze dlatego, że procesy społeczne tam zachodzące są ze względu na brak znaczącej bariery jezykowej łatwe przeze mnie do sprawdzenia. Po drugie dlatego, że USA (jak widzieliśmy to w przypadku alt-rightu, akcji metoo itd.) mają ogromne kulturowe oddziaływanie na wiele krajów i to co się tam dzieje może być zapowiedzią (patrz: Patriot Act) tego co się będzie dziać w Europie. Zresztą, niech rzuci kamieniem ten kto nigdy nie słyszał porad skierowanych do kobiet mówiących, że "muszą udawać niedostępne by kogoś sobą zainteresować".
Po 7 latach od ukazania się The Rules, w 2002 roku byliśmy świadkiem "The Game" czyli Gry. Była to odpowiedź mężczyzn na coraz bardziej niedostępne i wrogo nastawione do cielesności kobiety, którzy chcieli budować jakoś relacje ale nie wiedzieli jak. Zwykła naturalność i otwartość okazała się niewystarczająca, przynajmniej dla niektórych. Zgodnie z poradami również trzeba było "udawać niedostępnego" tylko w nieco inny sposób. Nie można było np. kobiecie okazywać zbytnio dużego zainteresowania, gdyż wówczas traci się nad nią "przewagę".
Oczywiście obie książki żyją niejako własnym życiem, a wnioski płynące z niegroźnego PUA (tzw. mistrzów podrywu) zostały zaciągnięte do wspierania toksycznego środowisk tzw. Inceli. Ta powstała kolejna patologia społeczna. Incele to mężczyźni, którzy z powodu braku dziewczyny popadli w skrajną mizoginie. Jeżeli kobiety lecą tylko na samców alfa, i w zasadzie są głupie i łatwe do zmanipulowania, z drugiej strony same są mistrzyniami manipulacji, no to logicznym wnioskiem jest nieliczenie się z ich zdaniem i zastosowanie jedynej metody, która umożliwia im seksualne spełnienie - gwałtu.
3, Internet
Internet, a w szczególności portale społecznościowe, pełni dysfunkcyjną role jeśli chodzi o relacje międzyludzkie. Niewielki % osób siedzi na necie by szukać alternatywnych wiadomości, zgłębiać swoją wiedze na przeróżne tematy i rozwijać się we wszystkich możliwych aspektach. Nasi dziadkowie, którzy z zapałem przesiadywali w miejskich bibliotekach i frustrowali się gdy nie było książki na temat który ich interesował, gdyby wiedzieli co ludzie w przyszłości będą robić w internecie, przecierali by oczy ze zdumienia i niedowierzania.
Tak czy owak, przez stałe porównywanie się z innymi sprawia, że np. taki Facebook nas unieszczęśliwia. A jednak wolimy siedzieć wgapieni w ekrany smartfonów niż zawiązywać żywe relacje. Tinder również nie spełnił oczekiwań, nie doprowadził do większej otwartości w tej sferze. Wręcz przeciwnie, teraz ludzie są mniej chętni by zagadać ludzi na ulicy niż w czasach kiedy nie było internetu. No bo skoro mamy tindera, to zagadywanie w "tradycyjny" sposób jest "dziwne".
Facebook wprowadził niedawno represyjne prawo zgodnie z którym za napisanie, że ma się ochotę na dobrą zabawę, będzie można zostać zbanowanym. Cenzura, deerotyzacja i zniewolenie ludzkości postępują...
Babilonowi zależy na pozbawieniu ludzi uczuć, gdyż w ten sposób można stworzyć niewolników posłusznie pracujących dla wielkich korporacji i konsumujących. Jedynie miłość może rozwalić ten system.
4. Antyseksualny feminizm
W latach 80tych, wtedy kiedy konserwatyści w USA rozpoczynali na dobre wojne z narkotykami, wywołaną tak naprawdę przeciwko ruchom antywojennym i hippisowskim, środowiska feministyczne uderzyły wolną miłość ale z lewego sierpowego. Wtedy zaczęły powstawać pierwsze "teorie" na temat "molestowania seksualnego", bazowane na teorii kapitału symbolicznego. Zgodnie z tymi doktrynami kontakty inicjowane przez mężczyzn nie były wyrazem ich sympatii ale pewnej niejawnej formy przemocy. Pominięty został totalnie aspekt tego, kto definiuje owe symbole, to znaczy jak są odczytywane owe kody kulturowe, które stanowią tzw. "przemoc symboliczną". Ruch sprzeciwiający się tzw. molestowaniu seksualnemu nie zauważał, że sam przyczyniał się do sakralizacji seksu.
To co jednak istotne to to aby wiedzieć, że zgodnie ze współczesną ideologią feministyczną za molestowanie można uznać na przykład przytulenie, dotknięcie dziewczyny w ramię czy nawet przyglądanie się jej dłużej niż kilka sekund. Ruch Metoo ma już wiele sukcesów legislacyjnych, We Francji udało się wprowadzić karę za "molestowanie". Jednak, kto ma ustalać bariery takich bardzo płynnych rzeczy jak seksualność?
W kulturach gdzie seksualność nie jest otoczona takim sacrum jak w kulturze zachodniej - weźmy np. wyspy w archipelagu Cooka - nie obserwujemy perwersji seksualnych, a pojęcie "molestowanie seksualne" nie jest do niczego potrzebne. Według mnie taki stan jest czymś pożądanym.
Elity działają według zasady: Problem - Reakcja - Rozwiązanie. Dlatego feministyczne pojęcie "molestowanie seksualne" istotnie odpowiada na realny problem. Tak samo jak Patriot Act (jeśli uznać że zamachy na WTC rzeczywiście były przeprowadzone przez Al'kaide) odpowiadał, na już wówczas realny, problem terroryzmu. Tylko, że krocząc tą drogą kroczymy do zniewolenia.
Aktywiści ruchu metoo mówią o wolności jako o formalnej możliwości zawierania konsensualnych umów. Jednak wolność to nie jedynie możliwość zgody. Wolność to pozbycie się ograniczeń i strachu przed drugim człowiekiem. Czołowa postać tzw. II fali feminizmu i agentka CIA (to jest fakt - można sprawdzić na wikipedii ) Gloria Marie Stainem oświadczyła kiedyś, że kobieta potrzebuje mężczyzny tak samo jak ryba potrzebuje roweru. Ta perspektywa wzajemnej niechęci, nienawiści i podziału służy tak naprawdę elitom.