Mogę cały dzień nie jeść, tak długo aż skończę robotę.
To jest zupełnie naturalne. Człowiek genetycznie przystosowany jest do czasów chudych i grubych. W naturalnym srodowisku człowieka nie zawsze jest co jesć. Tendencja do tycia szczególnie widoczna jest u kobiet. Tyle że ma to uzasadnienie, w naszej naturze i naturalnym sposobie żywienia. Spożywanie mięsa, pozwalało naszym przodkom, na bezproblemowe przetrwanie, wielodniowego postu. Zmierzam do tego, że taki stały i łatwy dostęp do żarcia, jako populacja, mamy dopiero od kilku czy kilkunastu dekad. Wczesniej otyłosć była zarezerwowana dla królów i magnaterii. No i dla tych co bogatszych mieszczan. Tak czy inaczej struktury miejskie, gdzie status społeczny pozwala na dostęp do jedzenia 24/h mają zaledwie kilka tysięcy lat. co w skali ewolucyjnej, jest krótkim okresem czasu. Genetycznie jestemy skonstruowani tak, że jak jest żarcie to się je ile się da, bo potem może nie być tego żarcia bardzo długo. I tu jest pies pogrzebany. Problemem w dużej mierze są nieregularne czasy posiłków, jak i nawyki żywieniowe, wyniesione z domu. Chyba nikogo nie dziwi fakt że grubi rodzice mają grube dzieci, i odwrotnie. Oczywicie zdarzają się wyjątki od tej reguły, ale tak zazwyczaj bywa. Pozwala to wysnuć wniosek, że nie to co jemy, ale to w jaki sposób to robimy, determinuje naszą wagę.
Mam 45lat 180cm wzrostu i ważę 93kg. Te 10kg nadwagi wiąże się z rzuceniem palenia, 7 lat temu. Wtedy w przeciągu szesciu miesięcy urósł mi brzucho , i trzyma się do dzisiaj. Jem wszystko. słodycze, tłuszcze np smalec, Trzymam się zasady, aby słuchać własnego ciała. Wiem jak to brzmi. Chodzi o to, że jak mam ochotę na rybę, to jem rybę. Jak przyjdzie mi do głowy kanapka, ze smalcem i kiszonym ogórkiem, to ją sobie robię, Ale gdy czuję że, wystarczy mi pomidor i trochę soku pomarańczowego, to nie zmuszam się do schabowego.
Ot i cała tajemnica. Od dziecka tak robię. I działa. Jem wszystko, w ilosciach jakie mnie zadowalają. Jedyne czego unikam to wszelkiego rodzaju udoskonalacze jedzenia, i słodziki. Szerokim łukiem omijam wszystko, co ma w nazwie słowo "dietetyczne". Dietetyczne, znaczy wysoko przetworzone, a nie tego potrzebują nasze ciała.