Zdjęcie autorstwa Andrzeja Pająka
Trzęsacz to niewielka miejscowość wypoczynkowa, która przyciąga turystów na umieszczoną na wysokości 20 m n.p.m. platformę widokową. Widać z niej nie tylko morze i plażę, ale przede wszystkim ruiny gotyckiego kościoła św. Mikołaja (przełom XIV/XV w), który krok po kroku ludziom odbierała matka natura.
Dziś na klifie możemy oglądać jego jedną jedyną ścianę – południową, ale kiedy wznosili go średniowieczni budowniczowie kościół stał w środku wsi… ok. 1800 metrów od brzegu!
Abrazja, ambrozja i powolny proces zeskrobywania
Polski klif nie imponuje swoją wysokością. W swoim najwyższym punkcie, na wzgórzu Gosań na wyspie Wolin ma 93,4 m wysokości (dla porównania najwyższy morski brzeg znajduje się na wyspie Molokai w pobliżu Umilehi Point na Hawajach i ma aż 1010 m n.p.m.), ale tak jak każdy klif jest wynikiem działania erozji morskiej, czyli abrazji.
Zdjęcie autorstwa Andrzeja Pająka
Choć nazwa może kojarzyć się z pokarmem greckich bogów, ambrozją, to nazwa pochodzi od łacińskiego abrasio, czyli zeskrobywania. Fale, wiatry przemieszczają drobny materiał skalny (okruchy, kamyki) i ścierają strome brzegi, powodując ich usypywanie się. To, co zostanie „zeskrobane”, trafi na brzeg i przy kolejnym sztormie posłuży naturze jako „skrobaczka”.
Może kiepsko to brzmi i trudno uwierzyć w powolną, niezwykle niszczycielską siłę abrazji, ale widok ruin kościoła w Trzęsaczu jest tego dość spektakularnym dowodem. Jednak na mnie jeszcze większe wrażenie zrobiły liczby i historyczne zdjęcia, jakie znalazłem w internecie. Zresztą zobaczcie sami.
1870 rok. Foto: domena publiczna
1870 rok. Foto: domena publiczna
Według danych przytaczanych przez portal Forum Turystyki Regionów jeszcze w 1750 roku kościół znajdował się 58 metrów od brzegu, a morze już wtedy pochłonęło trzy leżące na północ od niego gospodarstwa. 21 lat później natura zabrała część cmentarza, a leżący za kościołem kawałek morza zaczęto nazywać „tonią umarłych”.
Jeszcze w 1806 roku brzeg oddalony był od murów świątyni o 14,5 m, ale już w 1868 roku był to już tylko 1 m. Brzeg próbowano zabezpieczać, ale niewiele to pomogło. Erozja postępowała nieubłaganie i 2 sierpnia 1874 roku odprawiono w kościele ostatnią mszę.
1930 rok (zdjęcie: Julius Simonsen)
Proces niszczenia murów kościoła przez morze rozpoczął się w 1900 roku. Pierwsza obsunęła się do wody część przypory. W 1901 roku żywioł zabrał już część prezbiterium i jedną ze ścian. Przez lata postępowała systematyczna degradacja budowli. W lutym 1994 roku, w wyniku zimowych sztormów, runęła połowa ostatniej ściany, którą wraz z niewielkim fragmentem prezbiterium możemy dziś oglądać.
W latach 2001-2002 przeprowadzono prace konserwatorskie, które mają zabezpieczyć ruiny przed ich totalnym zniszczeniem.
Lipiec 1965 roku (zdjęcie: Babcia Hania, CC BY-SA 3.0)