Na wstępie witam wszystkich serdecznie.
Było to około roku 2000. Pamiętam dokładnie, że w sierpniu. Mój kolega dostał wtedy swój pierwszy komputer PC. W związku z tym, że mało się na nim znał, pomagałem mu zagłębić się w tajniki informatyki. Byliśmy sami w domu. Siedzieliśmy u niego w pokoju przy komputerze. Ja na wprost monitora, a kolega obok mnie z mojej prawej też, patrzył w monitor, więc siłą rzeczy siedział trochę na ukos w moją stronę. Ma to trochę znaczenie, ponieważ miał w związku z tym ograniczone pole widzenia z prawej strony. W pewnym momencie coś zwróciło moją uwagę. Kątem oka zauważyłem, że zza boku kolegi coś się wyłania. Na tyle mnie to zdziwiło, że zamarłem w bezruchu i nie odwracając się, nawet nie ruszając oczami w tym kierunku, skupiłem się na coraz bardziej wychylającym się kształcie. To coś wysunęło się zza kolegi tak bardzo, że w końcu i on to zauważył. W pewnym momencie, jak na komendę, razem odwróciliśmy się w kierunku tego „czegoś”. Gdy to zrobiliśmy, zjawa z ogromną prędkością przemieściła się przez cały pokój, w stronę przeciwnej ściany i nie wiem, czy w nią wleciała, czy przed ścianą nagle wyparowała, ale zniknęła.
Mój opis zjawy: zobaczyłem jasny obłoczek, czy mgiełkę, wewnątrz której było widać postać dziecka. Nie wiem czemu, ale twierdzę, że był to kilkuletni chłopiec, wzrostem niewiele wyższy od dorosłego siedzącego na pufie. Postać była półprzezroczysta, ale było dość wyraźnie widać głowę i tułów, nie wiem czy było widać nogi. Na pewno ubrany był w czerwoną koszulę lub bluzę, czy coś podobnego, z długimi rękawami. Uciekając w stronę ściany nie było widać jego ruchów, jakby biegł, tylko sunął po podłodze.
Co ciekawe, po tym zdarzeniu, jakby nic się nie stało, wróciliśmy do pracy przy komputerze. Gdy już się tym zajęciem znudziliśmy, wyszliśmy sobie na podwórko na fajeczkę. Wtedy zapytałem go, czy widział „to”. Kolega spojrzał na mnie wielkimi oczami i zapytał „ty też to widziałeś?”. Było mu głupio się mnie o to pytać, bo myślał, że mu się przywidziało. Porozmawialiśmy o tym i okazało się, że nasze opisy tego co widzieliśmy idealnie się pokrywają, nie licząc tego, że ja zjawę zauważyłem chwilkę wcześniej, o czym już wcześniej pisałem.
Odnośnie tej sytuacji, to wydaje mi się, że ten chłopiec był bardzo zainteresowany komputerem, który był w domu nowością, dopiero od około 3 dni. Był tak ciekawy, że zbliżał się do monitora, żeby wszystko dobrze widzieć. Nie czułem wtedy strachu, czy innego lęku. Nie przeraziła mnie ta sytuacja. Na koniec dodam, jeśli to ma znaczenie, że budynek, to stara przedwojenna, kilkurodzinna kamieniczka z jednym piętrem i strychem.