No nie jestem tego pewny... raczej nie zdążyłoby z tą zawrotną prędkością
.
Poza tym w Mouse problem jest taki, że jeśli chcesz strzelić w coś z boku, to musisz całym czołgiem poruszyć. Lufa była za ciężka, żeby można ją było swobodnie trzymać i obracać. Poza tym ze dwa czy trzy razy trafić go z najlepszego dostępnego po stronie alianckiej kalibru, to można by się przebić. Poza tym można zrobić prościej, podbiegnie dwóch piechurów, otworzy właz i wrzuci ze dwa granaty. To wystarczy, żeby zatrzymać tę bestię 
Primo Maus(ie), to język niemiecki
Secudno ruszanie całym czołgiem to dużo skuteczniejsza taktyka ni obracanie samej wieżyczki (szybsze, a przede wszystkim wystawiasz się do przeciwnika przednim pancerzem, który z reguły jest najgrubszy i już w Panterach był nie do przebicia praktycznie [oczywiście przy takim akurat nachyleniu])
Tertio Jako, że Maus miał zostać użyty w Ardenach, to sowiecka armata 122 mm mu nie groziła

Inn pociski najpewniej by się od niego odbijały
Co nie zmienia faktu, że pomysł bardzo poroniony, choćby patrząc na nośność mostów, które ledwo 'utrzymywały' Königstigera, ważącego 100 ton mniej (!).
Co do wojsk pancernych.... na czym Niemcy by najwięcej zyskali? Ano na pakowaniu wszelkich środków w PzKpfw V 'Panther' - ulepszyć silniki, armatę z Tygrysa wstawić itd. i byłby czołg nie do pobicia. A jeśli wyprodukowano by tych czołgów jakieś 5-6x więcej (miast Tygrysów i monstrów typu Maus) a nie 'tylko' ok. 6000 (przy 200k Shermanów i T-34) królowały by niepodzielnie na polach bitew
Tyle ode mnie - pseudoznawcy Panzerwaffe