Skocz do zawartości


Zdjęcie

Globalne ocieplenie


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
843 odpowiedzi w tym temacie

#151

mefistofeles.
  • Postów: 751
  • Tematów: 13
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

W omawianym przypadku jest współczynnikiem kierunkowym modelu liniowego dopasowanego do szeregu czasowego temperatury.


brawo

Masz jeszcze jakieś zagadki?

tak, jedną. Mamy zmienną X, na którą wpływają czynniki A, B, C, D i E. Zmiany czynnika A w ciągu 6 lat wynoszą kolejno: +1, +4, +5, +8, +12, +18. Zmienna X, na którą wpływa czynnik A zmienia się w ciągu tych samych sześciu lat kolejno: +20, +4, +35, +7, +8,+43. Czy stwierdzenie: "wzrost czynika A jest decydujący dla wzrostu zmiennej X" w oparciu o analizę trendu jest Twoim zdaniem nadużyciem czy nie?

Czy możemy przejść do bardziej interesującego zagadnienia: jak odróżnić modele liniowe dopasowane do pomiarów pozyskanych z dwóch próbek stacji meteorologicznych?


to jest dla Ciebie ważniejsze pytanie? przecież to próba zepchnięcia dyskusji na tory poboczne, b nie powiedzieć w opary absurdu.

Część propagandy zauważy też, że współczynnik korelacji dla 5 stopni swobody wynosi 0.69 przy poziomie ufności 0.087.


Poproszę o wzór na podstawie którego to wyliczyłeś. Oparłeś się na wyliczeniach dla rang wiązanych powstałych przez agregację, czy nie uwzględniających owych rang?

Część propagandy zasugeruje, by zebrać dodatkowe dane, i wtedy można wyciągać jakieś wnioski co do istnienia korelacji.


Brawo, zuch chłopak. Dopóki owych danych się nie zbierze dopóty stwierdzenia o korelacji będą zwyczajnie i po ludzku nadużyciem.

Proszę, wyjaśnij nam zatem co tu jest napisane.


m.in to, że przyrost temperatury w Tokio był o 2 st C wyższy niż w pozostałej części Japonii. Jak myślisz z czego to wynika? Bo moim zdaniem ze zjawiska miejskiej wyspy ciepła.

Reszta posta, w tym bzdura z kometami, nie warta komentarza.
  • -2



#152

ncdf.
  • Postów: 15
  • Tematów: 0
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

brawo


Wiemy zatem czym jest trend. Zmierzałeś do jakiejś konkluzji?

tak, jedną. Mamy zmienną X, na którą wpływają czynniki A, B, C, D i E. Zmiany czynnika A w ciągu 6 lat wynoszą kolejno: +1, +4, +5, +8, +12, +18. Zmienna X, na którą wpływa czynnik A zmienia się w ciągu tych samych sześciu lat kolejno: +20, +4, +35, +7, +8,+43. Czy stwierdzenie: "wzrost czynika A jest decydujący dla wzrostu zmiennej X" w oparciu o analizę trendu jest Twoim zdaniem nadużyciem czy nie?


Przede wszystkim nie widzę tutaj "wzrostu zmiennej X".

to jest dla Ciebie ważniejsze pytanie? przecież to próba zepchnięcia dyskusji na tory poboczne, b nie powiedzieć w opary absurdu.


Myślałem że dyskusja dotyczyła wpływu UHI na pomiary temperatur, a nie wymyślanych od czapy "prostych przykładów".

Poproszę o wzór na podstawie którego to wyliczyłeś.

http://upload.wikimedia.org/wikipedia/en/math/0/7/6/076d3820a46afe55ee680f3c85e34c76.png

Oparłeś się na wyliczeniach dla rang wiązanych powstałych przez agregację, czy nie uwzględniających owych rang?


A po co rangować zmienne pseudociągłe?

Brawo, zuch chłopak. Dopóki owych danych się nie zbierze dopóty stwierdzenia o korelacji będą zwyczajnie i po ludzku nadużyciem.


W przypadku Twojego, wymyślonego przykładu? Tak, będą nadużyciem. Ale co to ma wspólnego z efektem miejskiej wyspy ciepła?

m.in to, że przyrost temperatury w Tokio był o 2 st C wyższy niż w pozostałej części Japonii. Jak myślisz z czego to wynika? Bo moim zdaniem ze zjawiska miejskiej wyspy ciepła.


Próbowałeś przeczytać coś więcej niż tylko pierwszy akapit artykułu? I zrozumieć skąd wziął się główny wniosek, że efekt miejskiej wyspy ciepła jest "bardzo mały, niemal nieistotny przy skali ocieplenia 1.9±0.1 °C na stulecie mierzonego od 1950 roku"?

Reszta posta, w tym bzdura z kometami, nie warta komentarza.


To szkoda. Bardzo chciałem się dowiedzieć, na jakiej podstawie chciałeś porównywać poziom CO2 z ordowiku z współczesnym, oraz jaką konfiguracją erupcji wulkanicznych byłeś gotowy tłumaczyć globalne ocieplenie.

Użytkownik ncdf edytował ten post 01.12.2011 - 00:56

  • 1

#153

pdjakow.
  • Postów: 1340
  • Tematów: 10
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

jak to nic nie da? jaja sobie chyba robisz.


Raczej Ty. Oczywiście, że nic Ci nie da, bo powie Ci jedynie o różnicy pomiędzy stacją A a stacją B. Jeśli ta różnica nie zmieniała się w czasie, jej wpływ na ocieplenie jest żaden.


czy Ty w ogóle rozumiesz co tu jest napisane?


Przede wszystkim jest tu napisane iż:

"The small size, and its negative sign, supports the key conclusion of prior groups that urban warming does not unduly bias estimates of recent global temperature change."

Czego z powyższego zdania nie zrozumiałeś?


Skoro tak, to kolejne pytanie: czy można pokazać taki wykres (przedstawiający instrumentalne dane - globalne - z NOAA):
Dołączona grafika


Można pokazać taki wykres jak najbardziej. Wynika z niego, że na przestrzeni ok 130 lat odchylenia temperatury wynosiły od -0,4 st C do +0,7 st C. Robienie z tego wizji zagłady i sięganie do kieszeni podatnika po kasę na walkę z wymyślonym zagrożeniem to kpina z inteligentnej częsci społeczeństwa. SZkoda, że tego nie zauważasz.


Albo nie zrozumiałeś, albo manipulujesz moją wypowiedzią. Pytałem o oba wykresy pokazane razem z odniesieniem do punktu "zero", przy czym jeden pokazuje zmiany na Grenlandii, a drugi globalne. Można tak? To proste pytanie.



Jeżeli kiedyś opanujesz umiejętność czytania ze zrozumieniem


Ad hominem.

przekonasz się, że czynniki, o których pisałem MOGĄ SIĘ POJAWIĆ, co nie oznacza, że pojawią się. Fakt, że mogą się pojawić stawia pod znakiem zapytania kosztowne działania, które mogą zintensyfikować negatywne skutki jeżeli owe czynniki się pojawią.


Ilość "mogą", "może", "jeżeli" jest w tym zdaniu zadziwiająca. Idąc tym tokiem rozumowania, nie należy nigdy podejmować żadnych działań, bo zawsze może zdarzyć się coś, chocby nie wiem jak mało prawdopodobne, co owe działania postawi pod znakiem zapytania.
Właściwie po co budować cokolwiek z pieniędzy podatników, jeśli jutro może nastąpić powódź, która to zniszczy.

gdzie tu jest dowód na " nie manie" pojęcia przez mnie?


Napisałeś iż naukowcy stwierdzili iż "owe 25% to te stacje, które powinny być wykorzystane i są zatwierdzone. Nie ważne co pokazuje większość stacji, ważne co pokazuje 25 % certyfikowanych" co jest bzdurą. Jeśli nie zrozumiałeś dlaczego IAE zrobiła bzdurę pobierając niepełny podzbiór danych z MetOffice i wyciągając wnioski, to nie moja wina.


i po to zakładałeś drugie konto pod innym IP?


Czyżby Ci się wydawało, że ncdf i Lynx, lub ncdf i ja to jedna i ta sama osoba?
  • 0

#154

mefistofeles.
  • Postów: 751
  • Tematów: 13
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Wiemy zatem czym jest trend. Zmierzałeś do jakiejś konkluzji?


Konkluzja jest prosta. Analizując wykres trendu ewentualnie porównując wykresy trendów wyciąganie wniosków co do tak długich okresów musi być obarczone ogromnym uogólnieniem, nie ma bata kolego.


tak, jedną. Mamy zmienną X, na którą wpływają czynniki A, B, C, D i E. Zmiany czynnika A w ciągu 6 lat wynoszą kolejno: +1, +4, +5, +8, +12, +18. Zmienna X, na którą wpływa czynnik A zmienia się w ciągu tych samych sześciu lat kolejno: +20, +4, +35, +7, +8,+43. Czy stwierdzenie: "wzrost czynika A jest decydujący dla wzrostu zmiennej X" w oparciu o analizę trendu jest Twoim zdaniem nadużyciem czy nie?


Przede wszystkim nie widzę tutaj "wzrostu zmiennej X".


zuch chłopiec, zaczynasz rozumieć. A teraz nanieś wartości zmiennej X na wykres i wyznacz linię trendu. Co widzisz?
  • -1



#155

ncdf.
  • Postów: 15
  • Tematów: 0
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Konkluzja jest prosta. Analizując wykres trendu ewentualnie porównując wykresy trendów wyciąganie wniosków co do tak długich okresów musi być obarczone ogromnym uogólnieniem, nie ma bata kolego.

Nie wiem co to jest "ogromne uogólnienie" którym mają być obarczone wnioski, i nie rozumiem w jaki sposób ta "prosta" konkluzja ma wynikać z podanej wyżej definicji trendu.

Poza tym, testy istotności różnicy nie polegają na "porównaniu wykresów".

zuch chłopiec, zaczynasz rozumieć.

Dzięki. Pochwała od osoby tak znakomicie zorientowanej w zagadnieniach statystyki wiele dla mnie znaczy.

A teraz nanieś wartości zmiennej X na wykres i wyznacz linię trendu. Co widzisz?

A po co mam wyznaczać linię trendu? Przecież przedział ufności współczynnika kierunkowego będzie tak szeroki, że nie ma to najmniejszego sensu.
  • 0

#156

mefistofeles.
  • Postów: 751
  • Tematów: 13
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

A po co mam wyznaczać linię trendu? Przecież przedział ufności współczynnika kierunkowego będzie tak szeroki, że nie ma to najmniejszego sensu.


Przedział ufności powiadasz? To jak jest kolego, zmienna X rośnie w omawianym okresie czy nadal nie widzisz tego wzrostu?

P.s: Nie potrzebnie zakładałeś nowe konto z innego numeru IP udając mądrzejszego niż jesteś.
  • -2



#157

ncdf.
  • Postów: 15
  • Tematów: 0
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Przedział ufności powiadasz?


Tak. Znowu mam podać definicję, czy sam sobie znajdziesz?

To jak jest kolego, zmienna X rośnie w omawianym okresie czy nadal nie widzisz tego wzrostu?


Nadal nie widzę tego wzrostu.

P.s: Nie potrzebnie zakładałeś nowe konto z innego numeru IP udając mądrzejszego niż jesteś.


P.S. Nie wstawiamy spacji pomiędzy "nie" i "potrzebnie".
  • 2

#158

Lynx.
  • Postów: 2210
  • Tematów: 4
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

mefistofeles

mam prośbę. Zacytuj ( nic nie "upraszczaj nie zmieniając przesłania") moje zdanie, które jest dla Ciebie wewnętrznie sprzeczne.

"Oczywiście, że tak jest [przyczyną globalnego ocieplenia jest obok efektu cieplarnianego zmiana cykli orbitalnych oraz erupcje wulkaniczne itp]. ściślej rzecz biorąc nie tyle globalnego ocieplenia co przyczyną wpływu na wahania temperatury, tak wymuszenia dodatnie jak i ujemne.".

Tak, wymienione przez Ciebie czynniki są przyczyną ocieplania się klimatu zwanego globalnym ociepleniem.

Przypominam, że globalne ocieplenie zdefiniowałeś jako "obserwowane od połowy XX wieku podwyższenie średniej temperatury atmosfery przy powierzchni ziemi i oceanów oraz przewidywane ocieplenie w przyszłości."

odsyłam do słownika języka polskiego i odnalezienia pod literką "c" definicji słowa cytat.

A ja odsyłam do haseł na literę M. Może jak sprawdzisz co oznacza słowo "manipulacja", będziesz umiał wytłumaczyć, gdzie widziałeś manipulację w przytoczonej przeze mnie twojej definicji.

Co i w którym momencie jest wyjątkowo dobrze udowodnione? Poproszę o konkrety. Jeszcze raz nadmienię, że nawet zdaniem dość zielonej wikipedii świat nauki w kontekście skutków antropogenicznegoi wpływu dla klimatu jest podzielony.

Dobrze udowodniony jest wpływ człowieka na zmiany klimatu w ostatnich kilku dekadach. Potwierdza to sama Wikipedia, która najwyraźniej jest dla ciebie wyrocznią.

Zaintrygowałeś mnie, w związku z tym poproszę o wskazanie przy użyciu jakiej techniki lub jakiego narzędzia manipulacji zostałem zmanipulowany.

Poczytaj swoje posty, część tych popularnych technik sam już wcześniej wymieniłeś. Są one szeroko stosowane na denialistycznych stronach, z których najwyraźniej czerpiesz swoją wiedzę.


nexus6

Na tym polega dyskusja, że ja prezentuję moje autorytarne stwierdzenia, a ty swoje, a w zasadzie sekty cieplarnianej. Osobiście staram się by moje autorytarne stwierdzenia były jak najbardziej obiektywne i opierały się na logicznym rozumowaniu.

Opinia naukowa w kwestii wpływu człowieka na klimat, którą staram się tu przedstawiać, nie jest autorytarna, bowiem opiera się na wynikach pomiarów i fizycznych modelowaniach. Twoje stwierdzenia są jak najbardziej autorytarne i subiektywne, bowiem wypływają z twojego widzimisię. W dodatku rzadko próbujesz podpierać je argumentami, co praktycznie uniemożliwia nawiązanie polemiki.

Jakoś nie zauważyłem żebyś otwarcie przyznał się do błędu

To poczytaj uważniej moje wypowiedzi. Weź jednak pod uwagę, że twoje opinie nazywające coś niedorzecznością, bzdurą czy nonsensem, bez konkretnej argumentacji, nie są uniwersalnym wyznacznikiem prawdy. Chyba że za "błąd" uważasz niezgodę na twój punkt widzenia - wtedy mogę się przyznać do każdego "błędu", jaki zaproponujesz.

To skąd się wziął "divergence problem"?

Naprawdę nie wiesz? Zajrzyj do linkowanych wcześniej publikacji.

Cały czas o tym pisałem.

W takim razie masz interesujący styl wypowiedzi, bo przez ostatnich kilka(naście?) postów jedynie domagałeś się, żebym wyraził swoje zdanie na temat wyrwanego z kontekstu fragmentu cytatu. O swojej opinii poinformowałeś dopiero na koniec.

Gadamy, że metoda słojów drzewnych nie pozwala wyciągać wniosków dotyczących długookresowych zmian klimatu, bo ich prawdziwość jest trudna do ustalenia.

Nieprawda. Metoda gęstości słojów drzewnych jak najbardziej pozwala na wyciąganie wniosków dotyczących zmian klimatu, z zastrzeżeniem, że wnioski dotyczące zmian długookresowych mogą być obarczone istotnymi błędami.

A jak nie to przyznaj, że wykres pokazujący zmiany klimatu na przełomie 1000 lat jest w tym kontekście bez sensu!

Taki wykres ma sens, bo pozwala z dużą precyzją zobrazować dekadalne zmiany klimatu w przeszłości.

Możesz wziąć jakiś program graficzny i mi zaznaczyć odcinek czasowy na tym zabawnym wykresie? I na tym też. Bo może ja inaczej rozumiem pojęcie wieku.

Ostatnio mam bardzo mało czasu na takie zabawy, być może dam radę później. W międzyczasie możesz wytłumaczyć jak ty rozumiesz pojęcie wieku i do czego dążysz. Przynajmniej będę miał do czego się odnieść.

Jeśli uważam, że klimat się ociepla to dlatego, że takie mam ku temu przesłanki. Nie traktuję tego jako dogmatu i prawdy wiary, tylko jako własną opinię, a innym zostawiam prawo do wyciągania własnych opinii. A swoją opinię zawsze jestem gotowy zmienić jeśli ktoś wykaże, że jest błędna.

No nie wiem... O ile dobrze pamiętam wspominałeś, że przesłanką, która przekonała cię o realności ocieplenia w ostatnich 30 latach, jest rosnąca temperatura oceanów. Wyciąganie wniosków na podstawie tylko jednej danej jest dość ryzykowną metodą. Tych, którzy prezentują inne poglądy odnośnie wpływu człowieka na globalne ocieplenie, automatycznie zaliczasz do wymyślonej "sekty cieplarnianej" i obrzucasz niewybrednymi epitetami. Jeśli ktoś się z tobą nie zgadza, każesz mu się przyznać do błędu. Biorę jednak za dobrą monetę twoje zapewnienie, że potrafisz zmienić zdanie pod naciskiem argumentów.

Proponuję żebyś wysłał maila do profesora Jonesa i zapytał go co miał na myśli pisząc w mailu: "let's use Mike's trick to hide the decline" (tłum. "użyjmy triku Mike'a by ukryć spadek").

Takiego strawmana nigdy bym nie wysłał do nikogo. Jones nigdy nie użył sformułowania, które przytaczasz. Istnieje ono jedynie w umysłach zwolenników teorii spiskowych i w wypowiedzi prof. Mullera, do której podawałeś linka. W rzeczywistości "Mike's Nature tick" i "hide decline" były użyte odrębnie i dotyczyły dwóch odmiennych zagadnień. To dobitnie pokazuje, jak zwolennicy spisków wszelakich tworzą swoją alternatywną rzeczywistość, z którą potem próbują walczyć.

Kilka linijek wyżej sam twierdzisz, że wykres Jonesa nie został opracowany zgodnie ze standardami metodologii naukowej. Teraz ci się uwidziało, że jednak jest dobry, a Muller pokazuje "błędne dane", bo nie pasujące do teorii globalnego ocieplenia.

Nie wkładaj mi w usta słów, których nie napisałem.Wykres przytoczony przez Mullera pokazuje w ostatnich dekadach błędne dane z powodu 'divergence problem'. Z kolei wykres Jonesa, choć nie spełnia wymogów metodologii, przedstawia prawdziwe zmiany temperatury w ostatnich dekadach.

Od 50 postów każdy normalny człowiek wie o co chodzi.

Ba, nie tylko każdy normalny człowiek, ale nawet każdy prawdziwy Szkot ;-> MSPANC.
  • 2



#159

ncdf.
  • Postów: 15
  • Tematów: 0
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Nie wkładaj mi w usta słów, których nie napisałem.Wykres przytoczony przez Mullera pokazuje w ostatnich dekadach błędne dane z powodu 'divergence problem'. Z kolei wykres Jonesa, choć nie spełnia wymogów metodologii, przedstawia prawdziwe zmiany temperatury w ostatnich dekadach.


Dodam jeszcze, że Muller łagodnie rzecz ujmując mija się z prawdą

"Some of the people who read these papers asked to see the data, [and] they refused to send them, the original raw data. They used the Freedom of Information Act, [but] Freedom of Information Officer advised the scientist not to release the data. Then the data came out. They weren't hacked like a lot of people say, most people who knows this busines believe they were leaked by one of the members of the team who was really upset with them. So now I can show you what the data they refused to release, the original data, before they did anything."

Dane które według Mullera zostały ukryte przez naukowców można obejrzeć na wykresie nr 1 tego artykułu
http://tomix.homelin...00_volcanic.pdf
oraz nr 5 tego artykułu:
http://www.climateau...fa.2000.qsr.pdf
od 2003 roku są ogólnodostępne na serwerach NOAA NCDC
ftp://ftp.ncdc.noaa.gov/pub/data/paleo/contributions_by_author/briffa1998/nhemtemp_data.txt

FOIA o której wspominał Muller dotyczyła nie rekonstrukcji Briffy, ale danych instrumentalnych, których zresztą UEA miała prawo odmówić, jeśli były zostały opublikowane przez kogoś innego, albo jeśli ktoś inny, np. państwowe służby meteorologiczne, był dysponentem danych.

No i popularna wśród negacjonistów teoria, że za upublicznienie emaili z CRU odpowiadał nie hacker, ale naukowiec zniesmaczony oszustwami kolegów, nie wyjaśnia dlaczego z kolejną porcją czekał 2 lata, na kolejną konferencję klimatyczną, i dlaczego dopisał do emaili malownicze kawałki o walce z biedą i głodem na świecie.
  • 2

#160

Xellos.
  • Postów: 1090
  • Tematów: 1
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Rosnący poziom dwutlenku węgla działa pozytywnie również na rośliny niepożądane - to może powodować wyższe koszty ochrony upraw. Pojawią się również gatunki inwazyjne, które do tej pory na danym obszarze nie występowały. Skutki takiego stanu rzeczy są niejasne.


Przyśniło Ci się to ? Fajną masz wyobraźnie. Może jednak zacznij uprawiać ziemię a później się wypowiadaj. Na początek dowiedz się jakie w tej chwili występują u nas chwasty i w jaki sposób się rozmnażają. A później dowiedz się jak działają środki chwastobójcze.

A później przestań gadać od rzeczy o wzroście kosztów.

Od strony uprawy ziemi na pewno nikt nie narzeka. I nie chodzi tu tylko o wegetację, że dłużej jest zielono. Chodzi o nowe możliwości, np. coraz więcej osób decyduje się na uprawę winogron o bardzo dużych gronach. Które idzie kupić zazwyczaj importowane w markecie. Przy wyższych temp. też sporo osób zakłada winnice z odmianami przerobowymi na wino. Kolejna rzecz, można bez problemu wyhodować arbuzy czy melony niczym nie ustępujące tym importowanym. A nawet pokusić się o egzotyki jak marakuja. Rodzime rzeczy też dostają kopa, takie maliny owocują jak głupie przez wiele miesięcy.

Wyższa temp oznacza mniej problemów grzybowych, rośliny są zdrowsze i nie trzeba pryskać interwencyjnie. Może i trzeba częściej podlewać ale od tego właśnie jest ogrodnik a plony to wynagradzają :)
  • 1

#161

pdjakow.
  • Postów: 1340
  • Tematów: 10
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Przyśniło Ci się to ? Fajną masz wyobraźnie. Może jednak zacznij uprawiać ziemię a później się wypowiadaj. Na początek dowiedz się jakie w tej chwili występują u nas chwasty i w jaki sposób się rozmnażają. A później dowiedz się jak działają środki chwastobójcze.


Gdzie? U nas, czy ogólnie na świecie? Bo chyba o GLOBALNYM ociepleniu mówimy? Jakie środki chwastobójcze? Jakie te środki chwastobójcze mają skutki uboczne? Ile więcej tych środków chwastobójczych trzeba będzie użyć? Jaki to będzie miało wpływ na ekosystem? Jaki będzie wzrost kosztów upraw związany z koniecznością zastosowania większej ilości środków chwastobójczych? Czy grzyby przestaną rosnąć?
  • 0

#162

Mariush.
  • Postów: 4319
  • Tematów: 60
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 5
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Może i trzeba częściej podlewać ale od tego właśnie jest ogrodnik a plony to wynagradzają :)

Problem jest poważniejszy niż mogłoby się to wydawać. Tu nie chodzi o częstsze podlewanie, ale o to skąd wodę w odpowiedniej ilości w danym miejscu wziąć.

Przykładowo wzrost globalnej temperatury o 1 st. (15 st -> 16 st.) spowoduje zwiększenie absorpcji ciepła przez rośliny o ok. 3,3 W/m2. Ten przyrost trzeba jakoś zrównoważyć odpowiednim nawadnianiem (parująca woda będzie odbierać ciepło). Dzieląc ten wynik przez gęstość wody 1000 kg/m3 oraz przez wartość utajonego ciepła parowania wody 2270000 J/kg otrzymujemy liczbę: 0.00000000145 m/s

Ten rezultat wyrażony w jednostkach prędkości jest po prostu grubością warstwy wody wyrażoną w metrach, którą w ciągu 1 sekundy należy nawodnić uprawy na obszarze 1m2 w celu utrzymania stabilnych warunków. Bardziej czytelny wynik otrzymamy jeśli to zapotrzebowanie określimy w stosunku rocznym:

0.00000000145 m/s*31536000 s/rok = 0.046 m/rok.

Zatem każdy 1m2 powierzchni upraw będzie potrzebował rocznie średnio 46 litrów wody więcej niż przed wzrostem temperatury. W przeliczeniu na hektar odpowiada to 460 tonom rocznego dodatkowego zapotrzebowania na wodę. Wydawałoby się, że to co odparują rośliny powinno ostatecznie z opadami do nich wrócić. Niestety nie jest to takie proste. Choć globalna ilość wody nie zmienia się, to wraz z GO zmienia się jej rozmieszczenie. Ubywa wody uwięzionej w lodzie (lodowce, lądolody, itp.), a przybywa jej w oceanach, co objawia się wzrostem ich poziomu. Wody przybywa też w atmosferze, gdyż stały wzrost temperatury powoduje, że woda która wyparowała, już w całości z opadami na Ziemię nie wraca (wraz z temperatura rośnie zdolność atmosfery do akumulowania pary wodnej). Sęk w tym, że lodowce górskie stanowią ważne "sterowalne" źródło wody w wielu rolniczo istotnych rejonach świata. Żadne opady braków spowodowanych zanikiem lodowców w konkretnym rejonie (np. dorzeczu rzeki zasilanej lodowcem) nie zrównoważą (pamiętajmy, że rozmieszczenie opadów nie jest "sterowalne"). Dostępnej wody będzie coraz mniej, a potrzeby będą coraz większe - pojawi się problem. Zresztą on już występuje.
  • 1



#163

Alembik_Vina.
  • Postów: 1030
  • Tematów: 16
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Zatem każdy 1m2 powierzchni upraw będzie potrzebował rocznie średnio 46 litrów wody więcej niż przed wzrostem temperatury.


Toż to jawne kpiny! Tylu litrów wody nawet się nie używa w rolnictwie, no chyba, że przy uprawie ryżu. Czy w takim wypadku mieszkańcy krajów bałkańskich gdzie jest o kilka stopni więcej używają setek litrów wody rocznie na metr kwadratowy by cokolwiek wyrosło? Chciałbym to zobaczyć :D Oraz pustynnienie Polski z powodu jednego stopnia celsjusza średniej rocznej więcej. Powiadasz, że wraz ze wzrostem temperatury klimat się pogorszy? Ja tam bym chciał, żeby strefy mrozoodporności przesunęły się nieco dalej na wschód, przecież powszechnie wiadomo, że południowy zachód Polski bardziej sprzyja rolnikom a jeśli chodzi o suszę to susza przychodzi niezależnie od temperatury, lecz jest dziełem przypadku i kaprysów pogody. W tym roku jesień była sucha i ciepła. To źle? Moim zdaniem to dobrze, lepiej niż gdyby miała być śnieżna. Poza tym jak można na zasadzie obliczeń wysnuć wniosek że ocieplenie klimatu jest nieekonomiczne? Być może ocieplenie akurat sprzyja Polsce, być może wraz z ociepleniem wzrośnie też liczba opadów?

Użytkownik Alembik_Vina edytował ten post 13.12.2011 - 01:38

  • 1

#164

Xellos.
  • Postów: 1090
  • Tematów: 1
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano


Przyśniło Ci się to ? Fajną masz wyobraźnie. Może jednak zacznij uprawiać ziemię a później się wypowiadaj. Na początek dowiedz się jakie w tej chwili występują u nas chwasty i w jaki sposób się rozmnażają. A później dowiedz się jak działają środki chwastobójcze.


Gdzie? U nas, czy ogólnie na świecie? Bo chyba o GLOBALNYM ociepleniu mówimy? Jakie środki chwastobójcze? Jakie te środki chwastobójcze mają skutki uboczne? Ile więcej tych środków chwastobójczych trzeba będzie użyć? Jaki to będzie miało wpływ na ekosystem? Jaki będzie wzrost kosztów upraw związany z koniecznością zastosowania większej ilości środków chwastobójczych? Czy grzyby przestaną rosnąć?


Nie ma różnicy gdzie. Istotą, jest to, że natura nie zna próżni. Wyobraź sobie dziką łąkę, jest cała zielona bez ingerencji człowieka. Punktem odniesienia jest to, że rośliny zwane chwastami mają tendencję do zajmowania całej powierzchni. Całych połaci terenu. A Ty gadasz o jakiś nowych gatunkach tak jakby miały one działać w inny sposób i przez to koszty miały by iść w górę. Nie, nie ma żadnych gatunków działających inaczej, jest tylko kilka metod rozmnażania się roślin i tyle. Środki chwastobójcze nawet te selektywne niszczą wiele gatunków chwastów na raz. A jak przejedziesz takim 360SL to wszystko znika co zielone. Do tego, chwasty nam znane, przystosowują się do nowych warunków, nic nie stoi w miejscu, ewolucja trwa, poczytaj sobie o skrzypie jak stereotypy na temat jego zwalczania przestały działać, chwast się dostosowuje do nowych warunków. I gadanie, że tak łatwo oddadzą swoje miejsce jakimś innym bo trochę temp. się podniosła jest tylko teorią spiskową i niczym więcej. Tak samo jak jakąś z kosmosu wzięta jest teoria o zwiększonej ilości środków chwastobójczych. Zrozum, że te środki działają na wiele gatunków roślin. A to nie działa tak, że pojawia się jakiś nowy chwast na wszystko odporny i trzeba go 150 razy pryskać by znikł. Użyj choć raz roundupa gdziekolwiek i sam się przekonaj. Co więcej nowy gatunek by miał gorzej, bo stare chwasty ewoluują, i są bardziej przystosowane do tego jest, niż coś zupełnie nowego. Dalej...żeby zaistniał nowy gatunek w skali problemu w uprawie, to by musiał się rozsiać w takiej ilości by wyprzeć nasiona starych chwastów rozsiewających się od lat...oczywiście dla Ciebie to pewnie pikuś, bo w teorii to takie proste. Ale w praktyce, to jest gigantyczny LOL, podczas tegorocznej suszy, wszystkie niechciane trawska, mlecze, powoje, skrzyp, miały się dobrze, mimo braku deszczu przez wiele tygodni jakoś nie zniknęły. Mówimy o suszy, gdzie nie było nic wody i upał po 30 stopni. Rozumiem, że te chwasty mają się wystraszyć, wzrostu średniej temp. o 1 stopień...

A z grzybami nie wiem o co Ci chodzi. Te w lesie będą nadal rosły jak będzie deszczowy rok :) A jeżeli chodzi o choroby grzybowe, to ich rozwojowi sprzyja utrzymująca się wilgoć i nieodparowująca woda. A taki stan rzeczy ma się przy niskich temp. Przy wysokich nawet jak spadnie deszcz to po iluś godzinach odparuje.


Problem jest poważniejszy niż mogłoby się to wydawać. Tu nie chodzi o częstsze podlewanie, ale o to skąd wodę w odpowiedniej ilości w danym miejscu wziąć.


No nie no tak nie można. Naprawdę okiełznałeś naturę za pomocą jednego wzoru i już ? To czemu meteorologom się nic nie sprawdza. Rzadko kiedy umieją przewidzieć deszcz na następny dzień. A Ty już wiesz ile wody więcej potrzeba. Nie ma żadnych wzorów na to czy rok będzie deszczowy czy nie, a od tego zależy ile trzeba nawadniać. Co do zmian na Ziemi...to czy w krajach cieplejszych się nic nie uprawia ? Żeby u nas kompletnie nic nie rosło to pustynia by musiała nastąpić, przy stopniowym ocieplaniu dojdziemy do etapu krajów cieplejszych, gdzie z powodzeniem uprawia się tak jak pisałem smaczne winogrona, arbuzy, jakby zima w ogóle u nas wypadła to nawet banany by można uprawiać. Zmiany na Ziemi istniały od zawsze, więc nie będę płakał, jakby teraz się tak wszystko przesunęło by Polska stała się rajem dla uprawy tak zwanej egzotyki. Nie ma sensu walczyć z naturą tylko się do niej dopasować. Dlatego nasadziłem już smacznych winorośli :D Jak w przyszłości zamiast ziemniaków będę zajadał banany też się nie popłaczę.

Ogólnie jeszcze co do roślin, wiele gatunków i jadalnych i ozdobnych u nas uprawianych opiera się o próg dolny swojej wytrzymałości a przydatności. Czyli istnieje problem zimowania, a w okresie wegetacji problem odpowiedniej temp. by ładnie rosło i nie chorowało. Różnica we wzroście pomiędzy kwiecień/maj/czerwiec a lipiec/sierpień jest ogromna. Gdyby od razu w tym pierwszym okresie było cieplej to plony by były większe. Bo przez te dwa następne ciepłe miesiące rośliny dostają kopa, im właśnie trzeba tych 30 stopni, może człowiek w tej temp. kisi i źle się czuje, ale to człowiek i tylko z naszych rejonów bo jesteśmy nie przystosowani, roślinki za to chętnie wtedy pokazują swoje oblicza. A ja mogę siedzieć w cieniu w tych 30-stu.

A dwa, zbyt szybkie nadejście chłodów w październiku powoduje w wielu przypadkach nie zapadnięcie rośliny w sen zimowy i straty. Tak zwane ugotowanie. W tym roku to wręcz bajka jeżeli chodzi o zimowanie. Każda roślinka w spokoju stopniowo mogła się przygotować do chłodów.

edit Yawgmoth
Przeczyściłem temat. Kolejne próby wciskania w ten wątek "Chemtrailsów" będą nagradzane warnami. Jak ktoś chce zaproponować nową teorię, to w osobnym wątku.

Użytkownik Yawgmoth edytował ten post 13.12.2011 - 15:08

  • 1

#165

Alembik_Vina.
  • Postów: 1030
  • Tematów: 16
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Ja właśnie za rok spróbuję uprawiać arbuzy i melony na czarnej włókninie. Globalne ocieplenie - przybywaj! :))
  • 0


 

Użytkownicy przeglądający ten temat: 2

0 użytkowników, 2 gości oraz 0 użytkowników anonimowych