Skocz do zawartości


Zdjęcie

Globalne ocieplenie


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
843 odpowiedzi w tym temacie

#211

pdjakow.
  • Postów: 1340
  • Tematów: 10
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Od razu powiem, że reszty twojego posta nie mam zamiaru komentować.
Musisz być bardzo zdesperowany (nie wiem jak twoje zachowanie określić), żeby zatrzymać mnie w tym temacie na dłużej, skoro czepiasz się takich błahostek jak edycja postów, pozwolisz, że nie zniżę się do takiego poziomu dyskusji. :/


To nie jest błahostka. Edytujesz swoje posty sprzed kilkunastu godzin. Przecież to już szczyt bezczelności modyfikować swoją wypowiedź, do której już się ktoś ustosunkował. Skoro chcesz wyjaśnić, co miałeś na myśli, to wyjaśniaj to niżej. Wątek będzie czytelniejszy i nikt nie będzie musiał skakać po postach, by sprawdzać czy znów czegoś do nich nie dopisałeś. To nie ma nic wspólnego z desperacją, a prędzej z netykietą.

A do rekonstrukcji klimatu używa się również modeli klimatycznych, osłabiasz mnie. [URL=http://imageshack.us/photo/my-images/40/facepalmnm.gif/]


[URL=http://imageshack.us/photo/my-images/40/facepalmnm.gif/] W rekonstrukcjach o których mówimy CRU nie używa żadnych modeli klimatycznych. Jeśli uważasz inaczej, to pokaż mi te modele i pokaż mi publikację CRU która do stworzenia CRUTEMPa używa jakiegokolwiek GCM-a.

Prawdę mówiąc nie ważne jest, czy rozmawialibyśmy o predykcji, czy o rekonstrukcji zmian klimatycznych, do przewidywań obu używa się właśnie modeli. A moja wcześniejsza argumentacja właśnie ich dotyczy.


O jejku, znów wydaje Ci się, że do CRUTEMP - bo to właśnie jest rekonstrukcja przy której palce maczało CRU i której tyczy się Twoja wymyślona afera z Rosjanami - używa się modeli.


Naucz się czytać ze zrozumieniem, wycofuję się, ale z dyskusji, bo efekty mojej ciężkiej pracy w tłuczeniu wam do głowy wiedzy są zbyt mizerne, pomijając wygląd tej dyskusji.


Jeśli w Twoim mniemaniu "ciężka praca" polega na kompletnym niezrozumieniu Caldeiry i wymyślaniu sobie, że w dyskusji była mowa o rekonstrukcjach opartych na modelowaniu, to wybacz, ale nie chcę wiedzieć jak wygląda praca do której się mniej przykładasz.
  • 2

#212

Kardamon.
  • Postów: 365
  • Tematów: 7
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

I co z tego? Glacjały mają to do siebie, że kończą się dość gwałtownie. Temperatury dość szybko rosną o wiele stopni, poziom oceanów wzrasta o wartość rzędu 100 m, następują drastyczne zmiany w świecie flory i fauny. Sęk w tym, że to wszystko skończyło się kilkanaście tysięcy lat temu. Od tego momentu zmiany klimatyczne na Ziemi miały charakter czysto "kosmetyczny" i były powodowane równie "kosmetycznymi" czynnikami takimi jak np. cechującymi się niewielką amplitudą krótkookresowymi zmianami stałej słonecznej. Niestety, od kilkudziesięciu lat globalna temperatura wzrasta niezależnie od dotychczas ją determinujących czynników naturalnych. Jedynym sensownym wytłumaczeniem przyczyn tych zmian jest działalność człowieka. Ale jak masz inną propozycję, chętnie się z nią zapoznam.



A tymczasem mamy interglacjał i długość jego trwania nie ma nic do rzeczy. Przykładowo - interglacjał eemski trwał zaledwie 15 tysięcy lat (mniej więcej tyle ile dziś minęło od ostatniego zlodowacenia), a interglacjał przasnyski już 220 tysięcy lat. Nie istnieje tu żadna reguła determinująca prędkość topnienia lodowców czy postępowania zlodowacenia. Mieliśmy też Małą Epokę Lodową, trwającą w okolicach średniowiecza, gdzie średnia temperatura była niższa o jakieś 2 stopnie. Człowiek nie ma na to wpływu.

Dwutlenek węgla? Dzisiaj mamy go w powietrzu jakieś 360 ppm (parts per million). W triasie jego poziom wynosił ponad 1700 ppm, podobnie podczas kredy. Życie przetrwało, nie doszło wskutek jego poziomu do drastycznych zmian klimatu, a przynajmniej nic o tym nie wiadomo.

To nie CO2 jest problemem. Kwaśne deszcze, wycinanie i wypalanie lasów (szczególnie tropikalnych), degradacja gleb, niszczenie fauny i flory morskiej poprzez pozbywanie się do nich toksycznych odpadów - to są prawdziwe problemy.
  • 1

#213

mefistofeles.
  • Postów: 751
  • Tematów: 13
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

http://www.bloomberg.com/news/2010-08-10/russia-may-lose-15-000-lives-15-billion-of-economic-output-in-heat-wave.html


Przedstaw mi proszę swój tok rozumowania w którym upały w Rosji, zwiększona śmiertelność obywateli oraz większe koszty z tego tytułu związane są z globalnym ociepleniem. Będę wdzięczny.

Czy gdy zimą zamarźnie tam rekordowa liczba osób oraz zwiększą się koszty staniesz się orędownikiem globalnego ochłodzenia?

Nie zrozumiałeś mnie, więc ponowię pytanie: Które to globalne kataklizmy, katastrofy spowodował "dynamiczny" wzrost temperatury od -0,2 do +0,8 w skali kilkudziesięciu lat. I radbyłbym gdybyś nie wklejał linków z upałami w Rosji.

Użytkownik mefistofeles edytował ten post 18.01.2012 - 22:25

  • -3



#214

pdjakow.
  • Postów: 1340
  • Tematów: 10
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Przedstaw mi proszę swój tok rozumowania w którym upały w Rosji, zwiększona śmiertelność obywateli oraz większe koszty z tego tytułu związane są z globalnym ociepleniem. Będę wdzięczny.


Naprawdę trzeba Tobie przedstawiać tok rozumowania w którym rosnąca temperatura doprowadza do częstszych i intensywniejszych fal upałów? Zabawny jesteś :)


Czy gdy zimą zamarźnie tam rekordowa liczba osób oraz zwiększą się koszty staniesz się orędownikiem globalnego ochłodzenia?


Jak zdarzy się zima będąca tak samo niezwykła jak, owe lato (np. w sensie standaryzowanego odchylenia) i w dodatku będzie to jedna z wielu zim z sporym odchyleniem ujemnym w ostatnim czasie, a wykres którego się czepiłeś będzie pokazywał znaczny spadek temperatury (np z +0.8 na -0.2 na przestrzeni 30 lat, tak jak się czepiłeś przykładu odwrotnego), to owszem - uznam, że nastąpiło odwrócenie trendu.

Nie zrozumiałeś mnie, więc ponowię pytanie: Które to globalne kataklizmy, katastrofy spowodował "dynamiczny" wzrost temperatury od -0,2 do +0,8 w skali kilkudziesięciu lat. I radbyłbym gdybyś nie wklejał linków z upałami w Rosji.


Jest dość symptomatyczne i jednocześnie szalenie zabawne, że częstszych i bardziej intensywny fal upałów nie wiążesz z rosnącą temperaturą ;)

Użytkownik pdjakow edytował ten post 18.01.2012 - 22:40

  • 0

#215

mefistofeles.
  • Postów: 751
  • Tematów: 13
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Naprawdę trzeba przedstawiać tok rozumowania w którym rosnąca temperatura doprowadza do częstszych i intensywniejszych fal upałów? Zabawny jesteś :)


nie, tego akurat tłumaczyć mi nie trzeba. Natomiast chciałbym poznać tok rozumowania, według którego rosnąca w tempie stopnia na kilkadziesiąt lat temperatura GLOBALNA przekłada się na katastrofalne upały w Rosji. W dalszym ciągu nie doczekałem się odpowiedzi.


Jak zdarzy się zima będąca tak samo niezwykła jak, owe lato (np. w sensie standaryzowanego odchylenia) i w dodatku będzie to jedna z wielu zim z sporym odchyleniem ujemnym w ostatnim czasie, a wykres którego się czepiłeś będzie pokazywał znaczny spadek temperatury (np z +0.8 na -0.2 na przestrzeni 30 lat, tak jak się czepiłeś przykładu odwrotnego), to owszem - uznam, że nastąpiło odwrócenie trendu.


a czy wiesz, że to niezwykłe lato zdarzyło się akurat w trakcie okresowego spadku temperatury rok do roku? Co Ty na to?


Jest dość symptomatyczne i jednocześnie szalenie zabawne, że częstszych i bardziej intensywny fal upałów nie wiążesz z rosnącą temperaturą ;)


Jest dość symptomatyczne i jednocześnie szalenie zabawne, że mieszają się Tobie zjawiska globalne z lokalnymi.
  • 0



#216

pdjakow.
  • Postów: 1340
  • Tematów: 10
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

nie, tego akurat tłumaczyć mi nie trzeba. Natomiast chciałbym poznać tok rozumowania, według którego rosnąca w tempie stopnia na kilkadziesiąt lat temperatura GLOBALNA przekłada się na katastrofalne upały w Rosji. W dalszym ciągu nie doczekałem się odpowiedzi.


To jest jeszcze bardzie zabawne co piszesz, bo wykres do którego się odniosłeś nie przedstawiał zmian temperatury globalnej, a był analizą przedstawioną przez IAE dla stacji rosyjskich. Powinieneś znać ten wykres, bo dyskutowałeś na temat tych rosyjskich danych.

Skoro więc przedstawia on zmiany temperatury w Rosji, dostałeś odpowiedź na temat zmian w Rosji.

a czy wiesz, że to niezwykłe lato zdarzyło się akurat w trakcie okresowego spadku temperatury rok do roku? Co Ty na to?


Nie, nie trwało. Był to rok 2010, który zarówno globalnie, jak i w Rosji (czego jak już wiesz tyczył się wykres) był bardzo ciepły. Rok 2009 był od niego dużo chłodniejszy, a więc nie prawdą jest to co piszesz.

Jest dość symptomatyczne i jednocześnie szalenie zabawne, że mieszają się Tobie zjawiska globalne z lokalnymi.


Jest jeszcze bardziej symptomatyczne, i wręcz niezwykle zabawne, że po raz kolejny nie masz pojęcia o czym piszesz. A już szczególną tego oznaką jest fakt, że zarzucając mi mylenie zjawisk globalnych z lokalnymi sam mylisz wykres przedstawiający zmiany lokalne z globalnymi. Niesamowite.

Edit:

Miłoszu, nadal czekam na przedstawienie mi modeli klimatycznych, których używało CRU do rekonstrukcji CRUTEMP, o której tak żywo żeśmy rozmawiali. Dobrze by było, żebyś je pokazał, bo w innym wypadku ktoś mógłby pomyśleć że, delikatnie mówiąc, zmyślałes.


Edit2:

Czyli zmyślałeś i nie masz nic więcej do powiedzenia, a więc delikatnie sugerujesz, że jestem trollem, dodatkowo znów edytując wcześniejsze posty, aby przypadkiem ktoś nie zauważył, jakie babole walicie. Prawo Godwina w pełnej krasie.

W czym jest to trolowanie? W tym, że nie macie zielonego pojęcia czego dotyczą dane, które cytujecie, czy o które pytacie? Przecież to jest śmiech na sali, żenujące panowie.

Użytkownik pdjakow edytował ten post 20.01.2012 - 10:20

  • 1

#217

Mariush.
  • Postów: 4319
  • Tematów: 60
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 5
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Do wcześniejszych wypowiedzi odniosę się, jak będę miał trochę więcej czasu.

Trochę się to przeciągnęło, ale lepiej późno niż wcale ;)

oboje wiemy o co Ci chodziło. To wyliczenie użyte było w konkretnym celu i nie wmawiaj nam drogi Mariushu, że chodziło Tobie o wyliczenie zapotrzebowania roślin na wodę. Co to w ogóle wnosi do tematu, w którym dyskutujemy?

Wzrost zapotrzebowania roślin w wodę jest skutkiem wynikającym z globalnym ocieplenia i wymaga uwzględnienia w kontekście dyskusji o wpływie tego zjawiska na rolnictwo. Nie udawaj, że nie widzisz związku.

Co starsi użytkownicy forum zbyt dobrze Cię znają by nie wiedzieć, że chodziło Tobie o wykreowanie problemu "wzrost temperatury = gorsze warunki dla rozwoju roślinności z powodu niższej możliwości absorpcji wody".

Skoro ja kreuje problemy, to jak mam określić bezzasadne nazwanie przez Ciebie bzdurą jak najbardziej poprawnych obliczeń?
A problemu nie kreuję, bo on jest faktem. Ty go nie dostrzegasz, albo próbujesz go nie dostrzegać.

gdy spadnie więcej deszczu ( w wyniku wzrostu temperatury) roślina dostanie więcej wody (oczywiście w niektórych strefach klimatycznych). W związku z tym nie istnieje problem pt: "wzrost temperatury, trudność z zaopatrzeniem roślin w wodę". Gdy dodamy do tego postęp technologiczny w kontekście odsalania wody (Azja) problem ten naprawdę staje się śmieszny.

Już wiem, w czym tkwi nie dostrzeganie przez Ciebie problemu. W nadmiernym upraszczaniu wszystkiego. Piszesz, że rośliny dostaną więcej wody. I tu kończy się u Ciebie temat. A może zastanowisz się nad tym głębiej?

Po pierwsze, w pominiętej przez Ciebie (z oczywistych względów) części mojej wypowiedzi napisałem, że absolutna większość tych reklamowanych przez Ciebie extra-opadów wyląduje w oceanach. Ta woda raczej roślinom się nie przyda.

Po drugie, obszary lądów w strefie okołorównikowej też niespecjalnie zyskają. Gleby w tych rejonach charakteryzują się małą żyznością i dużym zakwaszeniem. Krótko mówiąc, są to gleby ubogie, na których dzięki zwiększonym opadom (które i tak są duże i wystarczające) nie urośnie nic nadzwyczajnego. Najwięcej stracą tereny już dziś cechujące się deficytami wody - tam padało będzie mniej. Chodzi głownie o obszary położone w głębi kontynentów.

Po trzecie, wraz ze wzrostem temperatur nasili się występowanie ekstremalnych zjawisk pogodowych. W związku z tym zmieni się także struktura opadów. Ilość wody opadowej pochodzącej z umiarkowanych opadów o charakterze ciągłym zmniejszy się kosztem wzrostu ilości wody pochodzącej z incydentalnych opadów o charakterze intensywnym. Mam nadzieję, że nie muszę tłumaczyć, dlaczego te pierwsze z punktu widzenia wegetacji roślin są bardziej korzystne?

Po czwarte, zmniejszenie opadów śniegu spowoduje nasilenie występowania susz w okresie wiosenno-letnim, czyli w okresie dla wegetacji roślinnej najistotniejszym. Woda roztopowa, która z gór wraz zwykła zasilać rzeki dopiero wiosną, będzie spływać do mórz od razu. Zimą, kiedy zapotrzebowanie roślin jest najmniejsze.

Po piąte, faktem jest że w rejonach bliższych biegunom (począwszy od stref klimatów umiarkowanych) zrobi się cieplej i nieco bardziej wilgotno. Wskutek tego wydłuży się tam okres wegetacyjny i wzrośnie potencjał produkcji rolniczej. Niestety produkcja w tych rejonach nie będzie w stanie w zrównoważyć strat związanych ze spadkiem produkcji w rejonach zwrotnikowych i podzwrotnikowych (mniejsze nasłonecznienie, mniejsza dostępna powierzchnia, słabsze gleby). A problemy z produkcją rolniczą gdzieniegdzie będą olbrzymie.

Po szóste, jeśli już jesteśmy przy rejonach bliższych biegunom, to nie można zapomnieć o metanie uwięzionym w zamarzniętych glebach tundry (pochodzącym z działalności bakterii środowisk bagiennych). Globalny wzrost temperatury będzie powodował ich rozmarzanie i stopniowe uwalnianie tego magazynowanego nierzadko przez setki tysięcy lat cieplarnianego gazu.

To tylko niektóre z czynników, których znaczenie w dyskusji zupełnie pomijasz.
U Ciebie wszystko wygląda tak prosto: Będzie mniej wody? To sobie odsolimy wodę morską. Od czego mamy technologię! Mam nadzieję, że to stwierdzenie jest oparte na jakichś racjonalnych i mocnych fundamentach i nie stanowi tylko pustego ogólnika. Rozumiem, że rozważyłeś wszystkie logistyczne i ekonomiczne aspekty związane z realizacją takiego rozwiązania? Z chęcią poznam jakieś szczegóły.

oczywiście, że potrzebuje, nigdzie tego nie zakwestionowałem. Potrzebuje i dostanie, a dostanie wyobraź to sobie Marisuhu w części dzięki wzrostowi temperatury właśnie.

Zacytowałeś moje obliczenia i nazwałeś je bzdurą. Więc chyba jednak zakwestionowałeś.

Czytałem go dokładnie. I pragnę jasno wskazać Tobie, że istnieje w ekonomii coś takiego jak optymalna alokacja zasobów, dotyczy to także rolnictwa. W dobie globalizacji i zaniku barier w handlu naprawdę nie stanowi to problemu.

"Optymalna alokacja zasobów", "Zanik barier w handlu". Wszystko brzmi bardzo mądrze. Ale znowu posługujesz się tylko jakimiś ogólnikami. Może coś więcej? Jakieś szczegóły? Osadź to choć trochę w tej naszej, szarej rzeczywistości. Zaczynam mieć wrażenie, ze Twoja argumentacja to nic innego jak zwykłe myślenie życzeniowe. Opieranie nadziei w jakiejś utopijnej wizji świata, w której nie istnieją żadne problemy cywilizacyjne.

w życiu nic nie ma kolorowo, dopasowanie się do przedstawionych warunków nie stanowi absolutnie żadnego problemu. Klimat się ociepla od połowy ubiegłego stulecia i jakoś spadku plonów drogi Marisuhu nie widać. Jak myślisz, dlaczego?

Bo wzrastała wielkość areałów upraw i wydajność produkcji. Ale takie coś nie będzie działo się w nieskończoność. Niestety, wydzierać naturze nowych obszarów pod uprawy nie można bez końca. Ponadto przesuwanie się stref wegetacji w kierunku biegunów zmniejszy efektywną powierzchnię dostępną pod uprawy. Wydajność rolna na nowych, bardziej oddalonych od równika terenach także będzie niższa. Śmiem wątpić, że będzie lepiej. I większość specjalistów także wątpi. Wzrost wydajności na niektórych obszarach, głównie strefy umiarkowanej może nie zrównoważyć spadków na innych.

Zresztą nie potrzeba nawet spadków produkcji. Nawet gdyby dotychczasowe tempo wzrostu produkcji rolniczej (główne zboża: ryż, pszenica, kukurydza) się utrzymało nie uchronimy się przed kryzysem żywnościowym. Wynika to z tego, że tempo produkcji rolniczej wzrasta w przybliżeniu liniowo, a ludność świata wzrasta w tempie wykładniczym. Ok. 20 lat temu tempo przyrostu ludności świata przekroczyło tempo wzrostu produkcji i wzrasta dalej. Od tego czasu wartość produkcji przypadającej na jedną osobę cały czas spada.

-------------------------------


Ja do Twoich tez odniosłem się krytycznie już pod koniec listopada. Byłbym rad, gdybyś do mojej argumentacji się odniósł i ewentualnie wykazał, że nie podważa ona zasadności prezentowanych przez Ciebie stwierdzeń.

A proszę bardzo. Proponuję ci, żebyś obejrzał sobie jeszcze raz ten film, który zamieściłem, tym razem słuchając tego, co ma ten naukowiec do powiedzenia, a nie zajadając się popcornem. Najważniejsze jest, żebyś skupił się na procesie, który usuwa, CO2 z atmosfery. Wywnioskujesz z niego, że jeżeli CO2 zacznie doprowadzać do podniesienia się temperatury na Ziemi, to jej odpowiedzią jest większe parowanie, w rezultacie, większe deszcze, większa ilość tego gazu jest więziona w skałach. I wbrew temu co wypisujesz, nie trzeba do tego milionów lat, trzeba trochę pomyśleć. Nasz dwutlenek węgla działa tak samo, jak powolny wzrost temperatury Słońca, czy naturalny ruch kontynentów, tyle, że w krótszym czasie. I nie trzeba być asem logicznego myślenia, by dojść do wniosku, że odpowiedź Ziemi na wzrost temperatury będzie taka sama.

"... tak samo (...), tyle że w krótszym czasie."Niestety, mylisz się. To nie jest takie proste. Każdy proces charakteryzuje się pewnymi charakterystycznymi dla niego skalami czasowymi. Procesy opisywane w filmie przez Caldeirę wymagają skal czasowych rzędu milionów lat. Potwierdza to sam Caldeira:

"Over time periods of 10^6 years and longer, atmospheric carbon dioxide content is largely controlled by a balance between silicate rock weathering and CO2 sources (degassing from the Earth plus net organic carbon oxidation).

Klimat Ziemi, w tym zawartość CO2 jest determinowany przez szereg czynników. Jedne czynniki mają większe znaczenie w krótszej skali czasowej, inne w dłuższej. W najkrótszych skalach czasowych, rzędu dziesiątek do ok. tysiąca lat główny wpływ na klimat mają nieznaczne wahania natężenia promieniowania słonecznego. W skalach rzędu od tysięcy do setek tysięcy lat głównym czynnikiem wpływającym na klimat są mające marginalne znaczenie cykliczne zmiany parametrów orbity ziemskiej (zmiany mimośrodu), oraz mające znacznie większy wpływ zmiany orientacji osi obrotu Ziemi (zmiany nachylenia i precesja). W skalach rzędu od ok. 1 miliona do ok. 100 milionów lat znaczenia nabierają takie procesy jak zjawiska jak ruch kontynentów (proces opisywany przez Caldeirę właśnie w tej skali się mieści). W większych skalach do głosu dochodzą także takie czynniki, jak ruch Słońca w Galaktyce czy stopniowe, ewolucyjne zwiększanie się mocy promieniowania naszej Dziennej Gwiazdy.
  • 3



#218

Milosz.
  • Postów: 547
  • Tematów: 47
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Trochę się to przeciągnęło, ale lepiej późno niż wcale ;)

U mnie tak samo. :mrgreen:

Niestety, mylisz się. To nie jest takie proste. Każdy proces charakteryzuje się pewnymi charakterystycznymi dla niego skalami czasowymi. Procesy opisywane w filmie przez Caldeirę wymagają skal czasowych rzędu milionów lat.

Mogę się mylić, ale i ty nie koniecznie możesz mieć rację, generalnie ocenę, kto się myli a kto nie pozostawiam użytkownikom tego forum. Zdaje sobie sprawę z faktu, że bardzo uprościłem swoje rozważania, na temat tego zagadnienia, ale tak czy inaczej istnieje fakt, którego negowanie byłoby po prostu głupotą. Zwiększona temperatura na Ziemi sprawi/a, że spada na jej powierzchnię coraz więcej wody która więzi w skałach również więcej dwutlenku węgla.
Stąd właśnie wysuwam wniosek, że Ziemia, być może poradzi/radzi sobie z dwutlenkiem węgla stworzonym przez człowieka w znacznie krótszym okresie czasu.
Nie zapominajmy o roślinkach i załamujących się falach w zbiornikach wodnych, te również usuwają dwutlenek węgla z atmosfery.
Film przytoczyłem tylko po to, by pokazać jak działa ten proces w praktyce.
Moje stwierdzenie, że ten proces może odbyć się szybciej, możliwe, że jest błędny, ale też nie można tego wariantu zupełnie wykluczyć, ponieważ jak powiedziałem wcześniej, nie znamy do końca złożoności naturalnych zjawisk jakie występują na naszej planecie.
I dlatego też niemożna z całą pewnością stwierdzić, że człowiek zniszczy planetę swoim dwutlenkiem węgla, bo dla Ziemi ilość tego gazu wyprodukowanego przez człowieka może jest/okazać się bardzo małym wyzwaniem, albo nawet w ogóle nim nie jest.
Przy braku jednoznacznych dowodów dotyczących skali i skutków wpływu dwutlenku węgla na klimat najlogiczniejszym podejściem jest powściągliwość w wydawaniu pieniędzy na walkę, która być może jest zupełnie nie potrzebna i bezcelowa.

Użytkownik Miłosz edytował ten post 09.05.2012 - 14:08

  • 1



#219

Robakatorianin.
  • Postów: 1732
  • Tematów: 41
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 1
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Jakiś czas temu przejrzałem ten temat. Nie zauważyłem aby było tu zamieszczone czytelne zestawienia mych wątpliwości. Jeżeli było to moderatorzy wiedzą co z mym postem zrobić :roll:

Interesuje mnie;
1.Całkowita ilość gazów cieplarnianych wynosząca x-ton=100%
2.Poszczególne gazy cieplarniane stanowią y-ton=...%
para wodna=... CO2=... metan=... itd
3.Ludzkość produkuje ...% globalnego CO2
4.Redukcja CO2 o którą toczą się spory wynosi ...%
5.Dlaczego nasz klimat może zachwiać się w posadach od tak minimalnych wartości.
6.Dlaczego zaleca się sadzenie drzew w celu minimalizacji globcia?
7.Ile globalnej ilości tlenu produkują rośliny?

Po prostu chciałbym poznać konkretną wartość którą nas straszą. Słabo u mnie z angielskim, zwłaszcza pisanym więc większość specjalistycznych tekstów źródłowych jest dla mnie czarną magią.

Z góry dziękuje za wyrozumiałość :papapa:
  • 0

#220

rainman.
  • Postów: 483
  • Tematów: 4
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Najskuteczniejsza propaganda to ta, która dla znacznej większości cywilizacji jest nieweryfikowalna. Przecież nikt nie chce na naszej pięknej planecie katastrofy ekologicznej, prawda? Czyżbyście nie wierzyli niezależnym specjalistom, klimatologom z długoletnim doświadczeniem, prowadzącym szczegółowe badania, dzięki zastosowaniu najnowocześniejszego sprzętu? Chcecie być odpowiedzialni za zniszczenie Ziemi? Szczerze mógłbym napisać wspaniałą książkę na temat globalnego ocieplenia bez jakiejkolwiek wiedzy na temat klimatu. Tu trzeba poruszyć serca, przecież to nasze wspólne dobro hehe. Przeczytajcie jakikolwiek dokument z UE, założenia, cele itd. Takiego lania wody nie ma nawet na maturze z polskiego. Swoją drogą słyszałem, że opodatkowaniem zostanie objęta ilość metanu zawarta w krowich odchodach. Dajcie mi chwilę, a ubiorę to w takie słowa, że już nikt nie będzie miał wątpliwości co do śmiercionośnego kału na naszych łąkach!
  • 1

#221

Lynx.
  • Postów: 2210
  • Tematów: 4
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Po prostu chciałbym poznać konkretną wartość którą nas straszą.

Proszę bardzo.
  • 0



#222

Robakatorianin.
  • Postów: 1732
  • Tematów: 41
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 1
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Po prostu chciałbym poznać konkretną wartość którą nas straszą.

Proszę bardzo.

Dziękuje bardzo :mrgreen:

Zielony listek to fajna stronka…

CO2 emitowany w przyrodzie (z oceanów i roślinności) równoważy naturalne pochłanianie (także przez oceany i roślinność). Tak więc ludzkie emisje zakłócają naturalną równowagę, podnosząc poziom CO2 do wielkości niespotykanej od przynajmniej 800 000 lat. W rzeczywistości ludzie emitują 26 Gt w ciągu roku, a ilość w atmosferze rośnie tylko o 15 Gt na rok - duża część ludzkich emisji jest pochłaniana przez naturę.

Antropogeniczne emisje dwutlenku węgla są dużo mniejsze niż naturalne. Spożycie roślin przez zwierzęta i mikroorganizmy odpowiada za około 220 Gt na rok. Oddychanie roślin wydziela około 220 Gt. Oceany wydzielają około 332 Gt. Tymczasem po zsumowaniu spalania paliw kopalnych i zmian w użytkowaniu gruntów, ludzkie emisje CO2 to tylko 29 Gt na rok. Jednak naturalne emisje (oceanów i roślinności) są równoważone przez naturalną absorpcję (też oceanów i roślinności). Rośliny lądowe pochłaniają około 450 Gt CO2 w ciągu roku, a ocean wchłania około 338 Gt. W ten sposób poziom w atmosferze utrzymuje się mniej więcej w równowadze. Ludzkie emisje zaburzają naturalną równowagę


tylko że:
Poziom CO2 był niski ponad 800.000 lat temu, wiadomo że człowiek odpowiada za zwiększoną ilość CO2-czyżby już wtedy istniała już nasza cywilizacja?
Łączna ilość CO2 w atmosferze to 801Gt, absorpcja to 788Gt-pozostaje 13Gt. Mimo to poziom CO2 rocznie wzrasta o 15Gt.
Autor sugeruje że ludzkość produkuje 26 Gt a następnie 29Gt. Czemu taka różnica wobec tak dokładnie zbadanego ludzkiego udziału w „globciu”
Która liczba jest tą apokaliptyczną?
  • 0

#223

Mariush.
  • Postów: 4319
  • Tematów: 60
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 5
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Poziom CO2 był niski ponad 800.000 lat temu, wiadomo że człowiek odpowiada za zwiększoną ilość CO2-czyżby już wtedy istniała już nasza cywilizacja?

Czy przypadkiem Ci się nie pomyliło? Nie planowałeś napisać "Poziom CO2 był wysoki..."? Pytam, bo w powyższym brzmieniu Twojemu stwierdzeniu brakuje logicznej spójności.

Granica 800 000 lat temu nie oznacza, że wtedy poziom CO2 był wyższy. Po prostu z tego okresu pochodzą najstarsze odczytane z rdzeni lodowych dość precyzyjne dane klimatologiczne. Dane z wcześniejszych liczonych już grubymi milionami lat okresów geologicznych uzyskano już za pomocą mniej dokładnych metod.

Łączna ilość CO2 w atmosferze to 801Gt, absorpcja to 788Gt-pozostaje 13Gt. Mimo to poziom CO2 rocznie wzrasta o 15Gt.
Autor sugeruje że ludzkość produkuje 26 Gt a następnie 29Gt. Czemu taka różnica wobec tak dokładnie zbadanego ludzkiego udziału w „globciu”
Która liczba jest tą apokaliptyczną?

Przyjmij obie, bo przemysłowe emisje nie są wartością stałą, ale rosną z roku na rok. Oba powyższe wyniki pochodzą z poprzedniej dekady - dziś jest to już nieco ponad 30 Gt. Myślę, że obecne w tekście rozbieżności, także te dotyczące przyrostu netto, z tego właśnie faktu wynikają.
  • 3



#224

Lynx.
  • Postów: 2210
  • Tematów: 4
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Zielony listek to fajna stronka…

Owszem. Można z niej wyciągnąć masę wiedzy o klimacie, szczególnie jeśli zna się angielski w stopniu wystarczającym na płynne czytanie. Jeśli ktoś woli język polski, to można polecić blogi Doskonale szare, Anomalia klimatyczna i Pogoda i klimat.

Poziom CO2 był niski ponad 800.000 lat temu, wiadomo że człowiek odpowiada za zwiększoną ilość CO2-czyżby już wtedy istniała już nasza cywilizacja?

Domyślam się, że chciałeś napisać "wysoki" zamiast "niski". Nie rozumiem jednak dlaczego sugerujesz, że tylko człowiek może wpływać na zawartość ditlenku węgla w atmosferze. W przeszłości geologicznej Ziemi poziom CO2 zmieniał się w wyniku dzialania naturalnych procesów.

Łączna ilość CO2 w atmosferze to 801Gt, absorpcja to 788Gt-pozostaje 13Gt. Mimo to poziom CO2 rocznie wzrasta o 15Gt.

Zapomniałeś dopisać słówko "około", które w przypadku wartości naturalnych emisji i absorbcji wynosi 20%. Różnica 2 GT CO2, która wzięła się być może z błędnego przeliczenia danych ze źródłowej ilustracji, mieści się w granicy błędu.

Autor sugeruje że ludzkość produkuje 26 Gt a następnie 29Gt. Czemu taka różnica wobec tak dokładnie zbadanego ludzkiego udziału w „globciu”

Zwykła literówka, która może przydarzyć się każdemu. Nawiasem mówiąc, w 2011 było to już 31,6 GT CO2.

Która liczba jest tą apokaliptyczną?

O ile mi wiadomo, w nauce o klimacie nie ma takiej liczby. W zagadnieniach ekonomicznych pojawia się za to liczba 2*C ocieplenia w stosunku do temperatur z początku XX w., powyżej której koszty przystosowania się do zmian klimatycznych mają być zbyt duże, by można im było podołać (w skali globalnej, rzecz jasna). Jeśli chcesz, możesz ją nazwać apokaliptyczną.

--- EDIT ---
Wiedziałem, że zrobienie sobie godzinnej przerwy w odpowiadaniu skończy się tym, że ktoś mnie ubiegnie ;-)

Użytkownik Lynx edytował ten post 29.05.2012 - 22:55

  • 3



#225

Robakatorianin.
  • Postów: 1732
  • Tematów: 41
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 1
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Panowie dziękuję za poprawkę-faktycznie wysoki.

Przyjmij obie, bo przemysłowe emisje nie są wartością stałą, ale rosną z roku na rok. Oba powyższe wyniki pochodzą z poprzedniej dekady - dziś jest to już nieco ponad 30 Gt. Myślę, że obecne w tekście rozbieżności, także te dotyczące przyrostu netto, z tego właśnie faktu wynikają.

Zwykła literówka, która może przydarzyć się każdemu. Nawiasem mówiąc, w 2011 było to już 31,6 GT CO2.

Tych rozbieżności i literówek jest całkiem dużo. Każdemu się może zdarzać, zwłaszcza gdy próbują udowodnić coś nierealnego.

Zapomniałeś dopisać słówko "około", które w przypadku wartości naturalnych emisji i absorbcji wynosi 20%. Różnica 2 GT CO2, która wzięła się być może z błędnego przeliczenia danych ze źródłowej ilustracji, mieści się w granicy błędu.

20% to znaczna wartość-dopuszczalne błędy to parę %
Wieszczą apokaliptyczną wizję wiedząc że te kilka ludzkich % spowoduje katastrofę. Sami nie potrafią konkretnie określić danych.

Jeśli chcesz, możesz ją nazwać apokaliptyczną.

Wolę fikcyjną.

Mamy ilość CO2 wytwarzaną przez ludzkość-31,6Gt
pozostaje mi:
1.Całkowita ilość gazów cieplarnianych wynosząca x-ton=100%
2.Poszczególne gazy cieplarniane stanowią y-ton=...%
para wodna=... CO2=... metan=... itd
3.Redukcja CO2 o którą toczą się spory wynosi ...%
4.Dlaczego nasz klimat może zachwiać się w posadach od tak minimalnych wartości.
5.Dlaczego zaleca się sadzenie drzew w celu minimalizacji globcia?
6.Ile globalnej ilości tlenu produkują rośliny?
  • 0


 

Użytkownicy przeglądający ten temat: 4

0 użytkowników, 4 gości oraz 0 użytkowników anonimowych