Skocz do zawartości


Zdjęcie

Globalne ocieplenie


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
843 odpowiedzi w tym temacie

#241

pdjakow.
  • Postów: 1340
  • Tematów: 10
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Robi wrażenie, to jeszcze powiedz nam o skutkach. Jaka to katastrofa klimatyczna stała się naszym udziałem w ostatnich 10-ciu latach? Na wykresie widać czerwony armagedon. W życiu realnym niczego takiego jednak nie widać. Wniosek: owa czerwień ma otumanić tłum i uzasadnić dojenie kieszeni podatnika.


A jakaż to katastrofa klimatyczna była wieszczona przy wzroście temperatury o 1 st. C w Europie Środkowej?


Tak na szybko...
Klimatolodzy zestawili bardzo dobrze wszystkie dane. Mogą zatem całkiem precyzyjnie określić jaka średnia temperatura temperatura będzie w tym roku dla Europy/reszty świata. Jaką temperaturę wywróżą na ten rok, następny, najbliższą dekadę. Jeżeli ich zapowiedzi się nie potwierdzą-wszystkich eekspertów do ścięcia o głowę!
Dopuszczalny standardowy błąd w obliczeniach-nie żadne 20%



Czyli nic, ale kompletnie nic nie zrozumiałeś z mojego postu. A szkoda.

Użytkownik pdjakow edytował ten post 03.06.2012 - 21:21

  • 0

#242

Lynx.
  • Postów: 2210
  • Tematów: 4
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

mefistofeles

Tak gwoli ścisłości, wykres ten to najczystszej wody manipulacja, co zostało zauważone przez nexusa sporo stron wcześniej w tym wątku. Zabawne, że w dalszym ciągu go wklejasz.

Wklejam go, bo dobrze obrazuje znane nam z rekonstrukcji zmiany klimatu w przeszłości oraz pozwala ocenić skalę ocieplenia w ostatnich dekadach. Jednocześnie tak bardzo nie pasuje do twojej i nexusa wizji 'globcia', że na jego widok zaczynacie toczyć pianę - co zwyczajnie mnie bawi. Najlepsze jest to, że choć przez kilka stron tego wątku nie udało się wam wykazać, że wykres ten jest niezgodny z rzeczywistością, nadal nazywasz go zmanipulowanym.

Z łaski swojej podaj choć jeden skutek tego kijowohokejowego piku temperatury w górę w ostatnim dwudziestoleciu.

Już kiedyś dostałeś to, czego się domagasz. Zapomniałeś, czy tylko ignorujesz niewygodne fakty?


Robakatorianin

Jeżeli ich zapowiedzi się nie potwierdzą-wszystkich eekspertów do ścięcia o głowę!

Czy to ma dotyczyć tylko tych badaczy, którzy wieszczą ocieplenie, czy raczej wszystkich tworzących prognozy? Bo wiesz, po twojej stronie barykady są eksperci, którzy z lubością zapowiadają rychłe ochłodzenie. I gdyby wprowadzić twój pomysł w życie, trzech z nich jeszcze dziś byłoby straconych.

Jak tam mikroelementy, przekonały cię? I co z tą krzywą hokejową, dlaczego tak ci nie pasuje?

Użytkownik Lynx edytował ten post 03.06.2012 - 21:44

  • 1



#243

pdjakow.
  • Postów: 1340
  • Tematów: 10
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

gdyby wprowadzić twój pomysł w życie, trzech z nich jeszcze dziś byłoby straconych.


Najlepsi byli Easterbrook, Archibald i McLean.
Pierwszy jest mało radykalny. Gdzieś w 2007 roku zaczął twierdzić że od tego momentu klimat się będzie ochładzał - póki co tego nie widać. Archibald to wyższa półka. On twierdzi, że _globalna_ temperatura spadnie do 2020 roku o 1.5 st. C! Prognozę tą wysnuł gdzieś w 2009 roku na podstawie analizy (mocno naciąganej) długości cykli słonecznych.
Jak niezwykły miałby to być spadek widać na przebiegu pomiarów satelitarnych z nałożoną linią pokazującą jak temperatura musiałaby spadać by sprostać predykcji Archibalda:
Dołączona grafika

Rozjeżdża mu się to coraz bardziej. A więc, Robakatorianin jedna głowa leci. Easterbrooka oszczędzimy, choć za 5 lat i jego trza skrócić wg Twoich kryteriów.

McLean był równie zabawny, bo stwierdził że temperatura w 2011 spadnie do poziomu z 1956. Podstawą prognozy było ENSO, wnioski były oparte o fatalne założenia. Nic dziwnego, ze wyszła kicha. Nie tylko cały rok,a le nawet żaden z miesięcy nie zbliżył się do wartości z 1956. Tą głowę Robakatorianin również by zrzucił.

No, ale na swoich nie będziemy krzyczeć, prawda? :) Jeśli ktoś sugeruje gwałtowne ochłodzenie klimatu w oparciu o skopane (a w przypadku Archibalda i Easterbrooka zmanipulowane) badania to najwyraźniej mimo wszystko jest po "dobrej stronie mocy".


Edit:
Tak mi się jeszcze przypomniało, jak Archibald udowadniał, że obecnie temperatury są równe tym z początków ery satelitarnych pomiarów. Otóż wziął najcieplejszy miesiąc z początku serii i porównał go z najzimniejszym z końca seria. Voila! Ocieplenia nie ma :D

Dołączona grafika


To intrygujące, że Robakatorianin nie skrócił go jeszcze o głowę :)

Użytkownik pdjakow edytował ten post 03.06.2012 - 22:10

  • 2

#244 Gość_RekaThora

Gość_RekaThora.
  • Tematów: 0

Napisano

Na przełomie lat 2009/2010 doświadczyliśmy zarówno w Polsce, jak i w całej Europie wyjątkowo mroźnej zimy. Czy jednak oznacza to odwrócenie tendencji zmian temperatury? Czy nastąpił początek globalnego ochłodzenia?
Mało kto pamięta, że podczas gdy u nas było zimno, w Australii notowano rekordowe upały i susze. Mieszkańcy Melbourne doświadczyli w styczniu 2010 r. najgorętszej nocy od ponad stu lat, z temperaturą sięgającą 34 stopnie C. Tysiące domów zostało pozbawionych elektryczności z powodu przegrzania przewodów elektrycznych.

Australijskie służby meteorologiczne opublikowały raport, według którego rok 2009 był drugim najcieplejszym rokiem w tym kraju od czasu, gdy w 1910 roku rozpoczęto prowadzenie statystyk. Cała ostatnia dekada była w Australii najcieplejsza w historii pomiarów.

Nie trzeba jednak sięgać aż na drugą półkulę, by przekonać się, że Ziemi nie grozi w najbliższym czasie kolejna epoka lodowcowa. W tym samym bowiem czasie także mniej odległa Kanada zmagała się z rekordowo ciepłą i suchą zimą, ze średnią temperaturą 4ºC powyżej przeciętnej. Była to najgorętsza i najsuchsza zima w historii kanadyjskich pomiarów (1948).

Jeden rok, nawet z wyjątkowo chłodną zimą, na ograniczonym obszarze, nie świadczy o odwróceniu tendencji klimatu globalnego. Wahania temperatury z roku na rok są nieuniknione i wywołane głównie przez czynniki naturalne, takie jak wybuchy wulkanów, aktywność Słońca czy cykl zjawisk El Niño – La Niña. Nie zmienia to jednak faktu, że średnia temperatura globalna wciąż utrzymuje tendencję wzrostową.

Zobacz wykres temperatury globalnej od roku 1880, przygotowany przez NASA

wykres temperatury globalnej od 1880, przygotowany przez NASA



Wbrew temu, co sugerują komputerowe modele, w rzeczywistości nie ma dowodów na istnienie globalnego ocieplenia.
Globalne ocieplenie to nie wynik modelowania komputerowego. Wniosek o jego występowaniu oparty jest na obserwacjach wielu wskaźników. Bezpośrednim dowodem są rekordowe wartości temperatury na powierzchni Ziemi. Dwie główne analizy globalnej temperatury, zapewniające zarówno odpowiednią liczbę jak i stosowne rozmieszczenie punktów pomiarowych, sięgają zaledwie 150 lat wstecz. Istnieją jednak miejsca na Ziemi - np. Anglia – dla których zgromadzono dane z kilku ostatnich stuleci.

Najbardziej cenione ośrodki analizujące dane o temperaturze globalnej, to:


NASA GISS - Goddard Institute for Space Studies, Nowy Jork, USA

CRU - Climatic Research Unit, UEA, Norwich, Wielka Brytania
Obie analizy wykazują wyraźną tendencję wzrostową temperatury. Poza bezpośrednimi pomiarami temperatury na powierzchni Ziemi istnieje jeszcze wiele innych wskaźników potwierdzających generalny kierunek i wielkość zmian zachodzących na Ziemi. Wszystkie one prowadzą do tego samego, jednoznacznego wniosku, że ziemia się ociepla:


Dane satelitarne
Sondy radiowe
Analizy odwiertów
Obserwacje topnienia lodowców
Topnienie lodu morskiego
Wzrost poziomu morza
Rekonstrukcje danych pośrednich (proxy)
Topnienie wiecznej zmarzliny
Nie ma miejsca na wątpliwości. Ziemia znajduje się pod wpływem gwałtownie postępującego ocieplenia.




2005 rok był rokiem rekordowym. Ale jeden rok nie oznacza jeszcze globalnego ocieplenia.
To prawda, pojedynczych rekordowych roczników nie można traktować jako oznak długofalowej tendencji. Rekordowa wartość średniej temperatury globalnej w 2005 roku niczego jeszcze nie dowodzi. Ale jeśli weźmiemy pod uwagę, że…


Każdy rok po 1992 był cieplejszy niż 1992;
10 najgorętszych lat wystąpiło w ciągu ostatniego 15-lecia;
Każdy rok po 1976 był cieplejszy niż 1976;
20 najgorętszych lat wystąpiło w ciągu ostatniego 25-lecia;
Każdy rok po 1956 był cieplejszy niż 1956;
Każdy rok po 1917 był cieplejszy niż 1917.

Średnia temperatura pięcioletnia w 1910 była o 8ºC niższa niż średnia pięcioletnia w 2002 (według NASA GISS).

Dołączona grafika

Rekord temperatury z 2005 jest tym bardziej wart uwagi, że w przeciwieństwie do poprzedniego rekordu (1998) nie wiązał się ze zjawiskiem El Niño. Wzrost temperatury w 1998 roku był spotęgowany właśnie tą cykliczną anomalią, najsilniejszą w całym ubiegłym stuleciu.



Niemal tak samo ciepły okres jak ten, w którym obecnie się znajdujemy, wystąpił w czasie tzw. optimum średniowiecznego. Grenlandia była zielona a w Anglii uprawiano winorośl!
Nie ma niepodważalnych dowodów na to, że optimum średniowieczne było okresem globalnego ocieplenia porównywalnego z dzisiejszym. Regionalnie wystąpiły miejsca znacząco cieplejsze – np. w Europie. Ale wszystkie rekonstrukcje z danych pośrednich sugerują, że obecnie globalna temperatura jest wyższa i wzrasta szybciej, niż kiedykolwiek w ciągu ostatniego tysiąca, lub nawet dwóch tysięcy lat.

Pojedyncze przykłady winnic w Anglii i skandynawskich rolników na Grenlandii nie stanowią dowodu w ocenie warunków globalnych.
Na swojej stronie internetowej NOAA prezentuje szeroki wybór analiz, oraz zestaw danych na których je oparto. W szczególności, na temat optimum średniowiecznego, mówią:

Teoria globalnego lub hemisferycznego “okresu średniowiecznego ocieplenia”, wyższego niż obecnie, okazała się błędna.
W odniesieniu do winorośli rosnących w Anglii - tutaj znaleźć można kilka solidnych dowodów na to, że rosną one tam nadal. Jeśli to nie wystarcza, RealClimate dysponuje wnikliwym przeglądem historii wina w Wielkiej Brytanii, opatrzonym komentarzem, na ile wiarygodne jest to źródło informacji o globalnej temperaturze (w skrócie: nie bardzo).



W czasie tzw. holoceńskiego optimum klimatycznego było cieplej niż dziś, bez żadnych wpływów antropogenicznych.
Temperatura okresie optimum holoceńskiego była niekiedy tak samo wysoka jak obecnie, dotyczyło to jednak półkuli północnej i miesięcy letnich.
Cytując ze strony NOAA:

Środkowy holocen, około 6 tys. lat temu był generalnie rzecz biorąc cieplejszy niż dziś, ale tylko latem i tylko na półkuli północnej. Ponadto znana jest przyczyna tego naturalnego ocieplenia. Nie ma wątpliwości, że te astronomiczne czynniki klimatyczne nie mogą być odpowiedzialne za ocieplenie ostatnich 100 lat.

Warto także dodać, że nawet jeśli holocen był okresem cieplejszym niż obecny, w żaden sposób nie podważa to teorii i danych wskazujących na gwałtowność i antropogeniczny charakter dzisiejszego ocieplenia.



Globalne ocieplenie to nic nowego, postępuje od 20 tys. lat.
To prawda, że 20 tys. lat temu temperatura była o 8-10ºC niższa niż jest obecnie. Jednak poprowadzenie linii od tego okresu wprost do dnia dzisiejszego i stwierdzenie “oto 20 tysięcy lat globalnego ocieplenia”, jest łagodnie mówiąc wątpliwe i nieuzasadnione.

Jeśli przyjrzymy się wykresowi temperatury, począwszy od punktu, kiedy kończy się wyjście z głębokiego zlodowacenia, możemy łatwo zauważyć gwałtowne ocieplenie przerwane ok. 10 tys. lat temu (gwałtowne w porównaniu z naturalnymi wahaniami, ale nieporównywalne z dzisiejszym ociepleniem, które postępuje znacznie szybciej). Po ostatnim niewielkim wzroście 8 tys. lat temu, temperatura wykazywała tendencję spadkową przez cały holocen. Tak więc post-industrialne nagłe ocieplenie jest odwróceniem trendu, który utrzymywał się przez wiele tysięcy lat.

Bliższe przyjrzenie się dzisiejszemu trendowi, w kontekście ostatnich 1000-2000 lat, ukazuje nawet jaśniej, że dzisiejsza tendencja jest uderzająca – w przeciwieństwie do tego, czego moglibyśmy się spodziewać wyłączając ingerencję człowieka.

Dołączona grafika




Obecne ocieplenie jest częścią naturalnego cyklu.
Bez wątpienia prawdą jest, że istnieją naturalne cykle i odchylenia globalnego klimatu. Ci, którzy podtrzymują, że obecne ocieplenie jest wyłącznie skutkiem procesów naturalnych, stoją przed dwoma wyzwaniami:

Po pierwsze - powinni zidentyfikować mechanizm tego naturalnego cyklu. Bez jakiegoś rodzaju wymuszenia bilans energetyczny Ziemi pozostałby niezaburzony. Równowaga została jednak zachwiana, więc naturalnie czy nie, musimy odnaleźć ową tajemniczą przyczynę.

Po drugie - wytłumaczyć dlaczego 35% wzrost stężenia drugiego najważniejszego gazu cieplarnianego nie wpływa na globalną temperaturę. Teoria przewiduje że temperatura wzrośnie w wyniku nasilonego efektu cieplarnianego, więc dlaczego tak się nie dzieje?

Środowisko naukowe klimatologów wypracowało wewnętrznie spójną teorię tłumaczącą obecnie obserwowane efekty. Dostarcza nie tylko wyjaśnień, ale też prognozy. Gdzie jest model sceptyków lub teoria wg której CO2 nie wpływa na temperaturę? Gdzie dowody na wpływ innych naturalnych oddziaływań, jak cykle Milankovicha, odpowiedzialne za okresy zlodowaceń (historyczny przykład wyraźnego i regularnego cyklu klimatycznego, zapisanego w składzie rdzeni lodowych z Grenlandii i Antarktydy)?

Czy powyższy wykres może tłumaczyć obecne ocieplenie? Przebieg cyklu sugeruje, że powinniśmy teraz oczekiwać ochłodzenia – i faktycznie klimat stopniowo się ochładzał w okresie przedindustrialnego holocenu, średnio o 5ºC przez 8000 lat.

Jednak obecnie kierunek zmian jest przeciwny. Mało tego, wystarczy porównać intensywność wcześniejszych wahań z dzisiejszymi zmianami. Nagłe (w terminologii geologicznej) skoki temperatury w każdej z setek tysięcy lat zmieniały się dziesięciokrotnie wolniej niż te, których doświadczamy obecnie.

Czy zatem obecne zmiany mogą być częścią naturalnego cyklu? Nie znaleziono dowodu na istnienie żadnej naturalnej przyczyny. Nie istnieje teoria klimatologiczna, według której CO2 nie wpływa na temperaturę. A naturalne cykle nigdy nie wykazały tak gwałtownych zmian, jakich obecnie doświadczamy.

W skrócie: nie.



Kilka lodowców, które dziś topnieją nie stanowi jeszcze dowodu istnienia globalnego ocieplenia. Lodowce przyrastały i topniały w różnych okresach i miejscach.
Po pierwsze, więcej niż “kilka” lodowców obecnie się cofa. To powszechny, ciągły i przyspieszający globalny trend. Naukowcy z National Snow and Ice Data Centre (NSIDC) skonstruowali wykres globalnego bilansu mas lodowych, niemal wszystkie lata, dla których dysponowano danymi, wykazały ubytek lodu w górskich i podbiegunowych lodowcach. Ubytek ten z każdym rokiem jest coraz większy.

Nikt jednak nie domaga się, by topniejące lodowce były dowodem globalnego ocieplenia. W naukach klimatycznych pod uwagę bierze się bilans oznak. Powyższe dane są tylko wycinkiem dowodów na istnienie tego zjawiska.

Co znajdujemy biorąc pod uwagę inne elementy kriosfery? Okazuje się, że o wiele więcej czynników wskazuje na ogólnoświatowy, ciągły wzrost temperatury:


Lód morski w arktyce osiąga nowy rekord rocznego ubytku (ubytek arktycznego lodu morskiego w 2006 roku kontynuuje tendencję gwałtownego spadku).

Ostatnie pomiary NASA wykazały, że lądolód grenlandzki w ostatnich latach traci prawie 100 gigaton lodu rocznie.

Lodowce na Grenlandii cofają się i cielą w rekordowym tempie.
Wieczna zmarzlina także topnieje (co jest niebezpieczeństwem samym w sobie).

Oczywiście tym zjawiskom towarzyszą pozostałe oznaki ocieplenia w tych regionach.



Według IPCC, 150 miliardów ton CO2 jest uwalnianych do atmosfery corocznie w wyniku naturalnych procesów. To niemal 30 razy więcej niż emituje ludzkość. Jak znaczący jest zatem nasz udział?
To prawda, że naturalne zmiany w cyklu węglowym są o wiele większe niż emisje antropogeniczne. Ale dla ściśle ostatnich 10 tys. lat, przed nastaniem rewolucji przemysłowej, każda gigatona dwutlenku węgla uwalniana do atmosfery była równoważona taką samą ilością pochłoniętego.

Działalność człowieka znalazła się jedynie po jednej stronie tego cyklu. Wypuszczamy średnio 6 gigaton CO2 do atmosfery, ale w przeciwieństwie do natury, niczego nie zabieramy.

Na szczęście natura kompensuje część naszych emisji i tylko połowa z nich zostaje w atmosferze. Odkąd zaczęliśmy spalać paliwa kopalne ponad 150 lat temu, koncentracja CO2 w atmosferze, stabilna przez ostatnie tysiące lat, wzrosła o ponad 35%.

Działalność człowieka zaburzyła równowagę atmosfery i zaczęła odgrywać ważną rolę jako składnik systemu klimatycznego.




Słońce jest źródłem ciepła na Ziemi. Każdy wzrost temperatury jest najprawdopodobniej spowodowany zmianami aktywności słonecznej.
To prawda, że Ziemia jest ogrzewana przez Słońce, więc jeśli temperatura rośnie lub spada, racjonalne wydaje się szukanie przyczyny na Słońcu.

Okazuje się, że badania i pomiary zmian w dopływie promieniowania słonecznego są bardziej skomplikowane niż przypuszczamy. Pomiary z powierzchni Ziemi są obarczone różnego rodzaju zakłóceniami, jak zachmurzenie czy zapylenie. Zamiast zmian w dopływie promieniowania, niezbędne jest określenie aktywności Słońca, oparte na badaniach z kosmosu.

To zadanie dla satelitów. Według PMOD, World Radiation Center nie było wzrostu promieniowania przynajmniej od 1978, kiedy obserwacje satelitarne się rozpoczęły. To oznacza, że od 30 lat, wtedy gdy temperatura wzrastała najszybciej, na Słońcu nic się nie zmieniło.

Według Instytutu Maxa Plancka, odpowiedzialnego za rekonstrukcje promieniowania słonecznego w ostatnim stuleciu, nie było wzrostu promieniowania od ok.1940 r. Ta rekonstrukcja pokazuje wzrost w pierwszej połowie XX w., który koreluje z ociepleniem okresu 1900-1940. To nie wystarczy by wytłumaczyć całe ocieplenie tego okresu, ale odpowiada za znaczną jego część. Zobacz wykres obserwowanej temperatury, modelowanej temperatury oraz zmienności wymuszenia radiacyjnego, które wpływały na dwudziestowieczny klimat.

RealClimate prezentuje listę szczegółowych dyskusji o wpływie Słońca na obecne zmiany klimatu. Przeczytaj je tutaj i tutaj.




Warstwy lodu antarktycznego przyrastają. Jak to wytłumaczyć, skoro klimat się ociepla?
Po pierwsze, każdy argument, który wykorzystuje lokalne zjawisko do podważenia globalnego trendu jest z góry skazany na niepowodzenie. Teoria antropogenicznego globalnego ocieplenia nie przewiduje jednorodnego wzrostu temperatury we wszystkich miejscach globu.

W przypadku regionu Antarktydy, w rzeczywistości dysponujemy bardzo niewielką liczbą danych nt. zmian w pokrywie lodowej. Wzrost we wschodniej części Antarktydy, wykazany przez niektóre badania, jest zbyt mały, a dowody tak niepewne, iż równie prawdopodobne jest, iż masy lodu antarktycznego przyrastają.

Jednak nawet ten niewielki zbiór dowodów nie ma dłużej racji bytu. Niektóre ostatnie doniesienia eksperymentu NASA GRACE, mierzącego grawitacyjny nacisk mas lodu antarktycznego wykazały, że w ujęciu całościowym wykazuje on tendencję spadkową.

Po drugie, zgrubienie mas lodowych nie jest sprzeczne z ociepleniem. Cieplejszy klimat wpływa na zwiększenie opadu. Antarktyda jest jedną z największych pustyń na naszej planecie. Kiedy klimat się ociepla, oczekujemy większych opadów śniegu. Ale nawet ogromne ocieplenie o 20 stopni, powiedzmy od -50ºC do -30ºC, wciąż pozostawi lód w temperaturze ujemnej, śnieg nie będzie się więc topił. Tym samym masa lodowa przyrośnie.

W centrum Grenlandii także obserwuje się przyrost lodu, z tych samych powodów. Tyle, że lód grenlandzki topi się na obrzeżach wyspy, a całościowo traci rocznie średnio 200 km3 objętości, dwa razy więcej niż w ubiegłej dekadzie. To wielka liczba w porównaniu ze zmianami na Antarktydzie. Każde możliwe zahamowanie wzrostu poziomu morza związane ze przyrostem wschodniej Antarktydy jest wielokrotnie niwelowane przez topnienie Grenlandii.




Globalne ocieplenie to mistyfikacja przygotowana przez radykalnych ekologów i liberałów, by usprawiedliwić coraz większy interwencjonizm rządów (także ONZ).
Oto lista organizacji, które zaakceptowały teorię antropogenicznego globalnego ocieplenia jako prawdziwą i popartą naukowo:


NASA's Goddard Institute of Space Studies (GISS): http://www.giss.nasa.gov/edu/gwdebate/
National Oceanic and Atmospheric Administration (NOAA): http://www.ncdc.noaa...balwarming.html
Intergovernmental Panel on Climate Change (IPCC): http://www.grida.no/...r/wg1/index.htm
National Academy of Sciences (NAS): http://books.nap.edu...ming/index.html
State of the Canadian Cryosphere (SOCC): http://www.socc.ca/p...st_future_e.cfm
Environmental Protection Agency (EPA): http://epa.gov/clima...ange/index.html
The Royal Society of the UK (RS): http://www.royalsoc....age.asp?id=3135
American Geophysical Union (AGU): http://www.agu.org/s...e_position.html

American Institute of Physics (AIP): http://www.aip.org/gov/policy12.html
National Center for Atmospheric Research (NCAR): http://eo.ucar.edu/basics/cc_1.html
American Meteorological Society (AMS): http://www.ametsoc.o...academies.html; http://www.ametsoc.o...earch_2003.html
Canadian Meteorological and Oceanographic Society (CMOS): http://www.cmos.ca/c...changepole.html

Każda główna instytucja naukowa zajmująca się klimatem, oceanami i/lub atmosferą zgadza się ze stanowiskiem, że klimat ociepla się gwałtownie, czego główną przyczyną jest emisja CO2 przez człowieka. Oprócz powyższej listy polecamy również zapoznanie się ze wspólnym stanowiskiem (PDF) które szczegółowo i jednoznacznie popiera prace i wnioski Trzeciego Raportu Oceniającego IPCC. Pod stanowiskiem podpisały się:


Academia Brasiliera de Ciencias (Brazylia)
Królewskie Towarzystwo Kanady
Chińska Akademia Nauk
Academie des Sciences (Francja)
Deutsche Akademie der Naturforscher Leopoldina (Niemcy)
Indyjska Narodowa Akademia Nauk
Accademia dei Lincei (Włochy)
Rada Naukowa Japonii
Rosyjska Akademia Nauk
Royal Society (Wielka Brytania)
National Academy of Sciences (USA)

Możesz także przeczytać stanowisko [PDF], podpisane nie tylko przez powyższych sygnatariuszy ale też:


Australijską Akademię Nauk
Royal Flemish Academy of Belgium for Sciences and the Arts
Karaibską Akademię Nauk
Indonezyjską Akademię Nauk
Royal Irish Academy
Akademię Nauk w Malezji
Radę Akademicką Królewskiego Towarzystwa Nowej Zelandii
Królewska Szwedzka Akademia Nauk

Jeśli jednak uważasz naukowców za zbyt liberalnych, a polityków za niewiarygodnych, być może przekona Cię opinia czołowych przedstawicieli przemysłu:


BP, największe przedsiębiorstwo paliwowe w Wielkiej Brytanii, jedno z największych na świecie, wystosowało takie stanowisko:
Istnieje coraz większa zgodność co do faktu, że zmiany klimatu są powiązane z konsumpcją paliw opartych na węglu oraz że niezbędne jest natychmiastowe działanie, by uniknąć dalszego wzrostu emisji CO2 w dobie wzrastającego zapotrzebowania na energię.


Shell Oil mówi:
Shell podziela ogólne przekonanie, że antropogeniczna emisja gazów cieplarnianych prowadzi do zmian globalnego klimatu.

Osiemnastu dyrektorów największych kanadyjskich korporacji mówi w liście otwartym do premiera Kanady:

Rozumiemy, że konieczna jest zdecydowana odpowiedź na coraz silniejsze dowody prezentowane przez IPCC. Przyjmujemy wniosek IPCC, że zmiany klimatu zwiększają zagrożenie poważnymi konsekwencjami dla ludzkiego zdrowia i bezpieczeństwa oraz dla środowiska. Mamy świadomość, że Kanada jest szczególnie zagrożona skutkami zmian klimatu.

Czyżby ekoterroryści, oprócz wnikania w struktury ONZ, ośrodków naukowych wszystkich rozwiniętych krajów oraz głównych instytutów badawczych Ameryki Północnej, przejęli panowanie nad przemysłem energetycznym? Wydaje się to mało prawdopodobne.




Dlaczego mielibyśmy wierzyć w wyniki modeli komputerowych, skoro dotąd nie potwierdzono ich prawidłowości w długoterminowym (np. 100-letnim) prognozowaniu?
Nie dysponując kilkoma zapasowymi kopiami naszej planety oraz wielką machiną czasu, nie możemy sprawdzić 100-letniej prognozy. Czy to oznacza, że modele nie mogą funkcjonować, dopóki nie odczekamy 100 lat? Nie.

System klimatyczny jest niezwykle złożony. Obecnego stanu obserwacji klimatu w żadnym wypadku nie można uznać za kompletny, nawet w odniesieniu do tego, co dzieje się dziś.

Istnieją potwierdzone prognozy temperatury globalnej. Pierwsze pochodzą od jednego z pionierów klimatologii. Ponad 100 lat temu, w 1896 roku, Svante Arrhenius przewidział, że antropogeniczne emisje CO2 spowodują ocieplenie klimatu. Oczywiście stosował on o wiele prostszy model, niż obecne (Ocean Atmosphere Coupled Global Climate models), na których pracują superkomputery.

Arrhenius zbyt wysoko ocenił wrażliwość klimatu na stężenie dwutlenku węgla, przypisując jej mnożnik 2. Równocześnie ogromnie zaniżył prognozowany stopień ocieplenia, przyjmując, że stężenie CO2 będzie rosło bardzo powoli (kto mógł ocenić emisje jakie człowiek rozwinie w przyszłości?). Mimo wszystko był to znaczący postęp w rozwoju modelowania.

W 1988, James Hansen z NASA GISS przewidział[PDF], że temperatura będzie wzrastać przez najbliższe 12 lat, z możliwym epizodem lekkiego ochłodzenia w wypadku erupcji wulkanicznej. 12 lat później prognoza ta okazała się poprawna. Wymagała korekty jedynie w zakresie symulowanych erupcji wulkanicznych względem rzeczywistej erupcji wulkanu Pinatubo.

Każdy rok ze wzrostem średniej globalnej temperatury, jest kolejnym rokiem sukcesu modeli klimatycznych. Choć oczywiście, by potwierdzić prognozy w sposób niepodważalny, muszą upłynąć całe dekady.

Abstrahując od globalnej temperatury powierzchniowej, istnieje kilka istotnych modeli, których prognozy zostały potwierdzone:


Modele wykazały, że ociepleniu powierzchniowemu powinno towarzyszyć ochłodzenie w stratosferze. Faktycznie zostało to zaobserwowane;
Modele długo wykazały ocieplenie dolnej, środkowej i górnej troposfery, nawet gdy obserwacje satelitarne wydawały się temu zaprzeczać. Okazało się jednak, że analizy satelitarne były pełne błędów i ostatecznie po poprawkach, stwierdzono występowanie ocieplenia.
Modele wykazywały ocieplenie powierzchniowych wód oceanicznych. Fakt ten jest obserwowany;
Modele wykazały zaburzenie równowagi energetycznej pomiędzy promieniowaniem padającym a wypromieniowanym podczerwonym, co zostało stwierdzone;
Modele wykazały ostre i krótkie ochłodzenia na poziomie kilkudziesięciu stopni w wypadku wielkich erupcji wulkanicznych – wybuch Pinatubo potwierdził to;
Modele wykazały wzmocnienie trendów ocieplających w regionie Arktyki – tak się rzeczywiście dzieje;
Wreszcie, modele przewidywały kontynuację i nasilenie ocieplenia powierzchni Ziemi i jak dotąd prognozy te okazują się poprawne.

Potrzeba czasu, by udowodnić lub obalić długoterminowe prognozy. Nie mamy go jednak do dyspozycji. Niezbędne jest natychmiastowe działanie. Mając na uwadze liczne potwierdzenia prognoz modelowania, musimy założyć, że długoterminowe, niepokojące przewidywania są jak najbardziej realne.

Istnieje jeszcze jeden sposób na upewnienie się co do zdolności prognostycznych modeli – prognozowanie wsteczne. Zaczynając model w danym punkcie w przeszłości (powiedzmy na początku XX w.) prognozujemy naprzód, do dnia obecnego, a następnie sprawdzamy według dostępnych danych, czy przebieg wynikający z modelu był zgodny z rzeczywistością.
Oczywiście było to robione wiele razy. Na tej stronie możesz sam ocenić działanie modeli.




Kiedy przybyli Wikingowie, Grenlandia była urokliwą, gościnną wyspą, nie zamarzniętym pustkowiem, jak dzisiaj. Wyglądała tak do momentu nadejścia tzw. małej epoki lodowej, która zmusiła jej mieszkańców do opuszczenia „Zielonej Wyspy”.
Po pierwsze, Grenlandia jest częścią jednego regionu. Nie może być uznawana za reprezentatywne źródło informacji o klimacie globalnym. Dostępne dane wskazują, że w czasie tzw. Optimum Średniowiecznego nie nastąpiło jednorodne, globalne ocieplenie - niektóre regiony doświadczyły tego zjawiska w większym stopniu niż inne.

Po drugie, łatwo sprawdzić, że czapy lodowe na Grenlandii mają setki tysięcy lat i pokrywają 80% wyspy. Dominująca większość lądu niepokryta lodem to skały i wieczna zmarzlina na dalekiej północy. Na ile inne warunki mogły panować tam zaledwie 1000 lat temu?

Grenlandia zawdzięcza swoją nazwę Erykowi Rudemu, który będąc na wygnaniu chciał zainteresować ludzi nowymi terenami pod kolonie. Uznał, że ziemi należy nadać odpowiednie imię, żeby ludzie chcieli się tam osiedlać. Prawdopodobnie kiedy wylądował tam po raz pierwszy było nieco cieplej, niż kiedy ostatni osadnicy głodowali. Przyczyn tego było wiele, ale zmiana klimatu, lub przynajmniej nieodpowiednie warunki pogodowe były wśród nich najważniejszą.

Życie mieszkańców Grenlandii nigdy nie było dostatnie. Gardząc europejskim stylem życia znosili surowe, ostre warunki w arktycznym klimacie, po sąsiedzku z Eskimosami, którzy jednak okazali się lepiej przystosowani do przetrwania. Wikingowie głodowali otoczeni przez oceany i nigdy nie jedli ryb! (Do dziś pozostaje to zagadką.)

Zamiast polować na wieloryby, hodowali bydło, kozy i owce – mimo że musieli trzymać je w zagrodach 24 godziny na dobę, 7 dni w tygodniu, przez całe 5 miesięcy w roku. Pozyskanie wystarczającej ilości paszy na zimę było ciągłym wyzwaniem. Zwierzęta często umierały z głodu. Konieczność wypasu i uprawa pasz doprowadziły do zbytniego rozprzestrzenienia się pastwisk, wzmożonej erozji i zmusiło rolników do przemieszczania się. Wylesianie i wypalanie pod pastwiska zaburzyło równowagę tamtejszych ekosystemów. Po kilku wiekach Wikingowie zmuszeni byli niszczyć pod zabudowę cenne murawy, a także wykorzystywać roślinność z nich pochodzącą jako paliwo.
Po kilku kolejnych surowych zimach zasoby inwentarza uległy drastycznemu zmniejszeniu. Mieszkańcy Grenlandii umierali z głodu przed nadejściem wiosny.

Jaki jest morał z tej historii wobec kontrowersji klimatycznych? Podobnie jak nie powinno się oceniać książki po okładce, tak też nie można ocenić historii klimatu Grenlandii na podstawie jej nazwy.




Jedna porządna erupcja wulkaniczna dostarcza do atmosfery więcej dwutlenku węgla niż dekada antropogenicznych emisji. To absurdalne twierdzenie, że emisje spowodowane przez człowieka mogą mieć jakiś wpływ na klimat.
Nie jest to prawdą i nawet teoretycznie nie mogłoby być, biorąc pod uwagę wielkości stężenia CO2 mierzone na którejkolwiek z dziesiątek stacji badawczych na całej Ziemi. Gdyby było prawdą, że pojedyncze erupcje wulkaniczne zdominowały ludzkie emisje i spowodowały wzrost koncentracji CO2 w atmosferze, wówczas wyniki z tych stacji byłyby pełne pików – obrazujących każdą erupcję. Tymczasem wyniki pokazują trend jednorodny i regularny.

Suma całkowitych emisji CO2 z czynnych wulkanów jest równa mniej więcej 1/150 emisji antropogenicznych.


The USGS Volcano Hazards program
Volcano World from the University of N. Dakota


Źródło

Jeszcze jakieś pytania i wątpliwości?(ps. 5 linków nie wstawiłam, bo nie działały, w odnośnikach jest reszta wykresów i danych, modeli itd.)

Pozdrawiam ;)

Użytkownik RekaThora edytował ten post 04.06.2012 - 08:56

  • 0

#245

pdjakow.
  • Postów: 1340
  • Tematów: 10
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

A ja wkleję filmik z śp. Prof. Zbigniewem Jaworowskim.



Proszę zwrócić uwagę na 3:15:

"Od mniej więcej roku 2000 klimat nam się oziębia"

Przeskakujemy szybko na 7:35:

"Mniej więcej 5 lat po wzroście temperatury wzrasta dopiero CO2 w atmosferze i odwrotnie, jak się ochłodzi, to około 5 lat później wzrasta"

Oczywiście końcówka miała brzmieć "5 lat później spada" inaczej całe zdanie niema najmniejszego sensu. Prowadzi na do do ciekawej konkluzji. Mamy dwie tezy

  • Pięć lat po spadku temperatury poziom CO2 również spada
  • Od roku 2000 klimat nam się oziębia

Prowadzi to do jedynego możliwego logicznego wniosku: jeśli obie tezy są prawdziwe, to od okolic roku 2005 poziom atmosferycznego CO2 powinien spadać. Dzieje się zupełnie inaczej - czyli coś nie tak jest tu z założeniami. Niestety na innych przykładach, a już szczególnie przy różnego rodzaju wykresach i opisach jest równie słabo.

Użytkownik pdjakow edytował ten post 04.06.2012 - 12:45

  • 0

#246

nexus6.
  • Postów: 1234
  • Tematów: 14
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Dlatego objawem niebywałej tępoty jest to co postulowali niektórzy w przypadku samolotu prezydenckiego, który rozbił się w Smoleńsku - że należało go ubezpieczyć. Jedyna wartość jaką ze sobą niosą ubezpieczenia to komfort psychiczny i w ten sposób dobrowolne ubezpieczenia indywidualne mogą być uzasadnione.


To trudno nawet komentować. Chyba nie masz samochodu, mieszkania, i żyjesz na tyle krótko, by do tej pory omijała Cię konieczność przejścia bardziej skomplikowanego zabiegu medycznego...


To mnie jest trudno komentować takie głupoty. Gdybym miał tyle pieniędzy, że mógłbym pokryć szkody, które wyrządzę w wypadku samochodowym, to oczywiste, że nie ubezpieczałbym się od odpowiedzialności cywilnej. Zresztą nawet teraz najchętniej ubezpieczyłbym się od kwoty, której nie jestem w stanie pokryć, a nie od każdej najdrobniejszej stłuczki jak wymusza to system. Państwo ma tyle pieniędzy, że pokrycie kosztów wypadku w Smoleńsku nie stanowi dla niego problemu. Dawanie zarobku firmie ubezpieczeniowej to w tym przypadku czysty idiotyzm i niegospodarność.


Są uwzględniane w ramach mechanizmu CDM
http://unfccc.int/re...1/eng/08a03.pdf


Jakoś nie przełożyly się na limity przyznane Polsce i innym krajom. Poza tym to chyba ja powinienem dostawać pieniądze z tytuły pochłaniania CO2 przez nasadzone przeze mnie rośliny, a nie urzędnik państwowy.



Bo to nie jest jasne kryterium. Liczba obywateli danego państwa nie jest stała, kraje rozwijające się mają wyższy przyrost naturalny, niektórzy najwięksi emitenci mają wielokrotnie wyższe emisje per capita niż pozostali i nie mogą z dnia na dzień zredukować ich do poziomu np. Chin. Jeśli jednak masz pomysł, jak zaprojektować system limitów emisji który byłby sprawiedliwy i akceptowalny przez wszystkie państwa, daj znać.


A co w tym kryterium jest niejasnego? Co ma do tego przyrost naturalny? Przecież powszechnie przyjmuje się w takich przypadkach roczny okres rozliczeniowy. Jak emitenci nie są w stanie zredukować to niech nie narzucają innym limitów. Albo jest sprawiedliwość i równość wobec prawa albo pitolenie kotka za pomocą młotka.


Bo ktoś - na przykład "grupa biurokratów" - musi ustalić, ile wynosi ten limit emisji, i pilnować, by uczestnicy rynku się tych limitów trzymali.


Urzekające uzasadnienie. Równie dobrze można powiedzieć, że ktoś musi zlikwidować połowę populacji ziemi. Jakieś racjonalne przesłanki stojące za tym, że ktoś "musi" i że ma to być akurat grupa biurokratów?


Ponieważ prawo do emisji tak naprawdę oznacza internalizację kosztów zewnętrznych. Dlatego emitent musi zapłacić za to fizyczne pieniądze, co oznacza że ktoś - na przykład "grupa biurokratów" - te pieniądze powinna otrzymać.


Co internalizacja kosztów zewnętrznych ma do uzasadnienia, że zyski z rzekomych kosztów ma czerpać uzurpatorska grupa? To może na przykład te opłaty będę dostawał ja? O to się w tym pytaniu rozchodzi - czemu grupa biurokratów, a nie ktoś inny. A najrozsądniej by odszkodowania dostawali Ci którzy ponoszą straty. Jak zrobisz wypadek samochodowy to odszkodowanie wypłacasz poszkodowanemu, a nie wpłacasz do skarbu państwa.


Jeśli potrafi udowodnić, że bilans netto zalesionego terenu jest ujemny (a nie zerowy, jak w przypadku większości terenów zielonych), to jak najbardziej, powinien.


No właśnie. W przypadku zalesień bilans nie jest zerowy. Zatem lepiej zastosować aproksymację w której pieniądze trafiały by od emitentów do właścicieli drzew.


Ma wiele pozytywnych stron, i ma wiele negatywnych stron. Dlatego należy wykonać rzetelny rachunek zysków i strat, zamiast chować w głowę w piasek i udawać, że nic nie jest udowodnione, że to nie CO2, a klimatolodzy ukrywali spadek.


No właśnie. To nie ja chowam głowę w piasek, tylko sekta cieplarniana, która neguje wszystkie przywołane przeze mnie pozytywne aspekty zwiększonej emisji. Ja nie neguję efektu cieplarnianego, a to co zrobiła sekta cieplarniana z omawianymi wykresami, to według mnie nie żaden spisek tylko przykład debilizmu.


No tak, biedacy z drugiego progu podatkowego zostaną zmuszeni do życia w nędzy. Straszne!


Podatki odbijają się na całej gospodarce i generują biedę.


Source plx. "W dużej mierze"? Skąd te informacje?


Jest na wcześniejszych stronach.


W żaden sposób? Spróbuj wlać cysternę benzenu do rzeki.


No tak, ale kilka ton readioaktywnego paliwa można bezkarnie wlać do oceanu. Można opryskać pole Roundupem albo propagować energo-oszczędne żarówki z rtęcią.


Nie, nie zdaję sobie z tego sprawy.


Aha. No to może czas sobie zdać z tego sprawę.


Procesy w obu przypadkach jeszcze się nie zakończyły, a mogą trwać wiele lat. Np. ostatnie decyzje w sprawie Exxon Valdez zapadały 19 lat po wydarzeniu.


A powinny istnieć gotowe procedury wypłaty odszkodowań i drabinka odpowiedzialności cywilnej. A nie szukanie przez wiele lat kozłów ofiarnych.
  • 1

#247

Robakatorianin.
  • Postów: 1732
  • Tematów: 41
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 1
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Zapoznałem się z częścią waszych linków. Obecne wnioski są następujące:
Jeżeli ilość CO2 pokrywa się ze wzrostem temperatury to on jest winny całemu złu. Jeżeli wzrost CO2 nie pokrywa się ze wzrostem temperatury to:
Żeby odpowiedzieć na to pytanie, należy zauważyć, że nie tylko CO2 steruje klimatem. Jest wiele czynników, które wpływają na przepływ energii w systemie klimatycznym.
Mimo to klimatolodzy wiedzą że zwiekszenie się CO2 doprowadzi do katastrofy.

Pomieszanie z poplątaniem...
19.9 % to masowy udział procentowy całego CO2 wśród atmosferycznych gazów cieplarnianych, a Te twoje wyliczone 4% określa udział antropogenicznych emisji w całkowitej emisji tego gazu. Jak można tych dwóch rzeczy nie odróżniać???

Napewno? Jakoś w zamieszczonych danych nie było wyszczególnienia że te 31,6Gt CO2 pochodzi z paliw kopalnych-określono że to CO2 produkowane przez człowieka. Tak więc jest to poniżej 4%.

A co do "znikomych" ilości.
CO2 stanowi obecnie ok. 20% ogólnej ilości gazów cieplarnianych. Ok. 30% z tego (6% z całości) to nasza zasługa. Co więcej, wzrost temperatury spowodowany wzrostem zawartości tego gazu w atmosferze zwiększa jednocześnie atmosferyczną zawartość głównego gazu cieplarnianego - pary wodnej (dodatnie sprzężenie zwrotne). Więc dokładamy tego sporo ... I to w ekspresowym tempie

To dlaczego temperatura nie rośnie ekspresowo?!?!

A co tu jest specjalnego do udowadniania? Pomiary wskazują, że temperatury rosną i jest to zjawisko o skali globalnej. W ostatnich latach wykluczono nawet, że winą za ten stan rzeczy ponosi UHI.

Jeżeli ktoś sięga po moje pieniądze to niech udowodni że ta kasa idzie na sensowny cel. Nie zamierzam być kolejnym sponsorem jego nowej willi.Temperatury wcześniej rosły, spadały i finansowe cuda się nie działy.


Ale kto tak pisze? Klimatolodzy, czy prasa która interpretuje wyniki badań? Klimatolog może jedynie powiedzieć, że z badań wynika iż temperatura rośnie i będzie rosła dalej osiągając poziom o co najmniej 3 stopnie powyżej dzisiejszego. To zaś oznacza, że poziom morza wzrośnie np. o metr, co spowoduje masę problemów. Dla tych, co zostaną bezpośrednio dotknięci zmianami - będzie to apokalipsa, armagedon. Dla innych nie.

Odrzućmy ziarna od plew i określcie konkretnie co oni wywróżyli.
Jak wam wygodnie to przytakujecie politykom, mediom głoszącym że globcio nas zabije. Jeżeli wpadnie jakaś wtopa to stwierdzacie że to nie klimatolodzy, to źli politycy i stronnicze media. Taka dziwna solidarność jajników. Możecie przedstawić:
-co wieszczyli klimatolodzy na początku swego ruchu
-co się z tych wieszczeń sprawdziło
-co obecnie wieszczą

Myślę, że skutek takiego wzrostu poziomu niektórych hormonów może być mało przyjemny. Podobnie jak na przykład wzrost zasolenia mórz dla zamieszkujących je ekosystemów.

Za najbardziejzasolony zbiornik wodny (jezioro) uważane jest Morze Martwe (ok. 231‰ – 6,6 razy więcej niż średnie zasolenie oceanów[potrzebne źródło]), jednak bardziej słone są jeziora Asal w Dżibuti (348‰), Patience (nawet do 428‰) w Kanadzie i staw Don Juan na Antarktydzie (338-402‰).

Są ryby które pływają po różnych zbiornikach wodnych, o różnym zasoleniu, różnej temperaturze, nawet pływają po rzekach słodkowodnych-i co krzywda im się dzieje? Co z ekosytemami np w ujściu Amazonki? Tam olbrzymie ilości słodkiej wody mieszają się ze słoną-i co, jest tam katastrofa?



A jaki jest bilans? Czy jeśli wytniemy wszystkie drzewa, to poziom CO2 nie ulegnie zmianie?

Poziom tlenu nie ulegnie znaczącym zmianom. Oceany powinny poradzić sobie z absorpcją CO2.

Biosfera 2 prawie się udała, zapomniano jedynie o mikrobach i o tym że na tak ograniczonym obszarze sporo namieszać może pogoda

Ciekawe... Czyżby udział roślin w ekosystemie został przesadzony? Nie są aż takim istotnym producntem tlenu jak ekolodzy by oczekiwali? Może to jednak organizmy żyjące w oceanach produkują ponad 90% tlenu-jakie może, napewno!


A skąd ten pomysł? Czy od zimy do lata każdy dzień jest cieplejszy od poprzedniego?


W wykresach, danych, tabelkach podajecie temperatury roczne. Jeżeli eko-naukowcy chcą przewidują określone zmiany to niech podadzą proste potwierdzenie swych kompetencji. Niech powiedzą jaka będzie średnia temperatura dla Europy, świata, na obecny rok i przyszły.
Wiem że to jest za bardzo skomplikowane bo na klimat wpływa wiele czynników. Mimo to stanowczo stwierdzają-z absolutną pewnością że spotka nas katastrofa za lat kilkadziesiąt jeżeli nie wydamy majątku dla eko-wróżbitów.

Czyli ponownie - to, że po +20 w marcu w kwietniu spadł śnieg, nie oznacza że w lipcu będzie zima, a temperatura nie rośnie.

Słońce tu jest głównym winowajcą takich rzeczy, właściwie obieg Ziemi wokół słońca.

Najwyraźniej wydaje ci się, że rozpatrywać należy (i że się rozpatruje) tylko jeden czynnik.


Eko-naukowcy wychodzą z założenia że w niedalekiej przyszłości zabije nas CO2, nie para wodna, nie metan, freon czy coś innego.

Robakatorianin, znowu unikasz konkretów stawiając swoje zarzuty, a od swoich oponentów domagasz się spełniania swoich precyzyjnych zachcianek. Podałem ci linki w których możesz zapoznać się z dowodami na antropogeniczne ocieplenie, ale chyba nawet do nich nie zajrzałeś, skoro znów piszesz, że naukowcy niczego nie udowodnili. I jak tu z tobą gadać?

Sorry ale eko-naukowcy, politycy, ekonomiści stworzyli teorię globcia więc powinni ją udowodnić. Wy popieracie ich wnioski, twierdząc że to człowiek wpływa na obecny i przyszły stan rzeczy. Naukowcy udowodnili że zmiany w przyrodzie następowały, gwałtownie, cyklicznie. Jak w każdej teorii dobiera się dane do potwierdzenia swych poglądów. Jeżeli nie potwierdzą ich doświadczalnie to wara od mojej kieszeni.

Nie pasuje ci jad kiełbasiany? W takim razie wybierz sobie jakiś mikroelement. Zawartość każdego z nich w organizmie jest znacznie mniejsza niż 1%, a jednak ich niedobór lub nadmiar może powodować poważne schorzenia. Naprawdę nie rozumiem dlaczego tak trudno ci uzmysłowić, że w przypadku układów w chwiejnej równowadze (takich jak klimat) niewielkie zmiany małych elementów składowych mogą powodować znaczne skutki. Może nie rozumiesz pojęcia chwiejnej równowagi?

Dzięki za przypomnienie o mikroelementach. Może teraz Ty mnie zrozumiesz.
Zgadzam się z tym co napisałeś, jednak ilości potrzebne do wywołania niepożądanego efektu są znaczne. Przy awitaminozie i hiperwitaminozie ilość składników musi być przekroczona czasem o kilkadziesiąt razy.
Prawidłowy poziom witaminy D wynosi ≥15 ng/ml (37,5 nM/l), wartości poniżej 10–11 ng/ml powiązane są z niedoborem witaminy D, a wartości utrzymujące się stale powyżej 200 ng/mg są uważane za potencjalnie toksyczne, jednak wielkość ta opiera się na małej liczbie danych
Zmiany te następują na skutek długotrwałego spożywania witaminy A znacznie przekraczającego normę (ok. 30 mg/dobę, norma 1 mg/dobę) przez dłuższy czas.
Podaj mi jeden przykład hiperwitaminozy lub awitaminozy gdzie:
-podwojenie pierwiastka wywoła taką chorobę
-obniżenie o połowę pierwiastka wywoła chorobę.
Przyjmujemy środek normy jako punkt odniesienia-może być?
Nie koniecznie należy ograniczać się do ludzi, przykład innych zwierząt byłby mile widziany lub roślin.
klik
klik
klik

Trudno mówić o zamkniętym obiegu CO2 w atmosferze w sytuacji, kiedy poziom tego gazu nieustannie wzrasta. Po prostu - spalając paliwa kopalne dostarczamy do atmosfery dodatkowy CO2, który przez miliony lat był zmagazynowany pod ziemią i tym samym wyłączony z obiegu.


Rośliny ponownie go zasymilują, tak jak zrobiły to wcześniej, jak nie one to oceany-główny producent CO2 i O2
http://www.youtube.com/watch?v=vCJ1QjXattU


Krzywa hokejowa powstała na długo przed filmem Gore'a, ale zgadzam się, że dzięki temu filmowi zyskała szerszą popularność. Zastanawia mnie jednak co w tym widzisz złego. Dlaczego robi ci się słabo na jej widok i dlaczego tak cię dziwi, że wygląd wykresu zależy od przyjętej w nim średniej kroczącej?

Bodajże w Anglii chcieli jego film umieścić na liście filmów edukacyjnych w szkołach.
Jeżeli przyjmujesz jakąś średnią to nie stosujesz przypadkiem dopasowywania danych do własnej teorii?

Jeśli obecny rok jest w danym miejscu chłodniejszy od poprzedniego, nie oceniamy tego jako nagłej zmiany klimatycznej, jeżeli zaś zmiany obserwowane są dłużej - kilkanaście, kilkadziesiąt lat i dodatkowo swoją skalą przekraczają to, co obserwowaliśmy do tej pory - to wypada się zacząć zastanawiać.

Zmiany lokalne to zupełnie coś innego niż globalne-np. miejske wyspy ciepła. Ile % z wszystkich punktów pomiarowych znajduje się obecie w miejskich wyspach ciepła?




W żadnym więc wypadku zmiany temperatury nie powodują, ze każdy kolejny rok jest cieplejszy od poprzedniego. Co więcej, mimo ocieplenia, pewne okresy może charakteryzować brak trendu lub nawet słaby trend ujemny. Jest to wyliczane przez modele i tak się może zdarzyć. Nie zmienia to faktu, ze ostateczny wynik będzie ten sam.

To co w tym czasie robi kumulujący się CO2? Bierze sobie urlop? CO2 podobno odpowiada za globcia-sugeruje się czasami jego główną wine w GO, my wytwarzamy go co roku coraz więcej, system nie radzi sobie z coraz większą nadprodukcją, nadprodukcja wpływa na zatrzymywanie się promieni słonecznych itd i co roku coraz więcej i więcej i więcej...
Mimo to temperatura sobie skacze, tak jakby miała gdzieś nasze CO2 i wykonywała plan naszej planety niezależnie od naszej woli i chęci.




A więc, Robakatorianin jedna głowa leci. Easterbrooka oszczędzimy, choć za 5 lat i jego trza skrócić wg Twoich kryteriów.

Oczywiście. Wszystkich heretyków ścinamy. Są miejsca gdzie mogą bez konsekwencji głosić swe teorie, jednak gdy chcą uznać je za powszechnie obowiązujące, doić z nas kasę, wymuszać jakieś działania to niech je udowodnią i potwierdzą. Nie jestem za żadną solidarnością jajników-fałszywych wróżbitów zciąć!
Pamiętacie tą rekame?
http://www.youtube.com/watch?v=e3IuIsA7hrY
Pewien motyw został ciekawie wkomponowany
Ile osób wie dlaczego ten typ stoi pod mostem chwile po jego wybudowaniu?
Tak robili kiedyś dawni "inżynierowie". Sporządził projekt, wykonał budowle a następnie potwierdzał rzetelność i prawidłowość jej wykonania stawiając swe życie na szali. Jego życie było gwarancją udanego przedsięwzięcia. Jak typ coś sknocił, nie dopilnował, robił na kacu, był kuzynem cioci wujka-bez znaczenia, on był pierwszą ofiarą swego niedbalstwa/niekompetencji.
Jak coś źle poszło-dostał wyrok, automatycznie wykonany.
Jeżeli wszystko było ok-to dostawał kasę za swe dzieło. Szybka selekcja-powinna obecnie wystąpić. Wreszcie zamiast biurokracji zaistniałaby technokracja.


Bardzo ciekawy jest poniższy rysunek.
Dołączona grafika
Prawie standardowy rysunek, podobny wzrost temperatury, wzrastający poziom CO2. Wytłumaczcie mi :
-dlaczego mimo wzrostu CO2 temperatura nie rosła-przez prawie 30 lat?
-dlaczego poziom CO2 jest mierzony z dwóch źródeł? Dlaczego tak te źródła dziwnie wstawiono? Do wykresu pasowało? Kolejny typowy przykład doboru danych do własnej teorii?
Klik






Suma całkowitych emisji CO2 z czynnych wulkanów jest równa mniej więcej 1/150 emisji antropogenicznych.

Może dla jasności-poproszę o dane:
-ile % CO2 wywalił wulkan Eyjafjallajökull?
-ile pary wodnej zostało wydalone?
-ile ton lodowca zniszczył?
-ile Etna wywaliła zabójczych gazów?


Ciekawi mnie jak do waszej teorii ma się np. takie coś.

Co roku setki tysięcy hektarów bezcennych roślinek ginie. Jak nasz biedny wrażliwy ekosystem sobie z tym poradzi? Kto będzie asymilował CO2? Kto będzie produkował tą zawrotną ilość tlenu...?
Już wiem! Oceany!



Parę filmików które znalazłem.

Jeżeli nie pasuje komuś JKM...



http://www.youtube.com/watch?v=3_aaHv4R6O8&feature=related
http://www.youtube.com/watch?v=FhGc40SglaY&feature=relmfu
http://www.youtube.com/watch?v=jkSWeH6Q1oM
http://www.youtube.com/watch?v=nNXJjYqnp70
http://www.youtube.com/watch?v=Y3av9yDupNg
http://www.youtube.com/watch?v=DK9Og-vXrhk&feature=relmfu
http://www.youtube.com/watch?v=DK9Og-vXrhk&feature=relmfu
http://www.youtube.com/watch?v=za7gnh5QCa0&feature=relmfu
http://www.youtube.com/watch?v=7SeyqbaDCtE
http://www.youtube.com/watch?v=j1FTXabRiVk


...polecam większe autorytety.
http://www.youtube.com/watch?v=gxXEdPpF27U
1
2
3
4
5
6

7
8
9
11
12
13
14
15



16
17
18
19
20
21
  • 3

#248

trele12.
  • Postów: 408
  • Tematów: 5
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

Z tego co pamiętam to para wodna i metan są głównymi "przyspieszaczami" ociepleń. Hydraty metanu, przez ocieplenie uwalniają metan, a metan podwyższa temperaturę, a podwyższenie temperatury uwalnia hydraty. No ale nie wiem może jest inaczej
  • 0

#249

nexus6.
  • Postów: 1234
  • Tematów: 14
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Nie wiem, dlatego nie twierdzę że jest to najlepszy pomysł. Masz gdzieś link do zasad przyznawania limitów?


Kiedyś znalazłem na jakiejś stronie unijnej. Przykro mi, ale nie mam już linka.


Chyba byłoby bardzo trudno udowodnić ile konkretnie dana jednostka tego CO2 wyprodukowała. Trzeba by wprowadzić totalną inwigilację w sensie kontroli jednostki - ilość zużytej benzyny, wypalonego węgla itd. Nie sądzę by się to komukolwiek spodobało.
Konsekwencją mogłyby być daleko idące, niekoniecznie mądre postanowienia.


Jaka kontrola jednostki? Nie większa niż teraz. W pytaniu chodzi o to dlaczego określoną porcję bonów emisyjnych dostaje uzurpatorska grupa, a nie poszczególni ludzie. Jak się wprowadza takie coś, to może chociaż na równych zasadach?


Każda zmiana klimatyczna ma jakieś dobre strony.
Te o których piszesz (budownictwo, wegetacja, ogrzewanie) mogą mieć sens głównie dla naszych szerokości geograficznych. Nie jest przy tym do końca jasne, jakie np zmiany cyrkulacyjne będą wynikiem globalnego ocieplenia - tj. jakie zmiany klimatyczne za sobą pociągnie. Jeśli np doprowadzi do częstszych blokad wyżowych, to na naszym obszarze pozytywny wpływ ocieplenia na wegetację może być cokolwiek dyskusyjny.

Już się zmienia rozkład opadów - w sensie albo z reguły jest ich za mało, albo za dużo. Początkowo mogłoby się wydawać, że ocieplenie spowoduje po prostu wzrost sumy opadu, co będzie zapobiegać suszom. Okazuje się, że guzik prawda - całkowite sumy opadu wzrosły nie tak znacznie, susze pojawiają się nadal, jednocześnie wzrosła liczba opadów nawalnych.
Okresy z niedoborem opadu sąsiadują z okresami z nadmiarem - to absolutnie nie jest korzystna sytuacja.

Poważny problem może powstać, kiedy skrajne sytuacje atmosferyczne zaczną się pojawiać w punktach tradycyjnie będących punktami zapalnymi na naszej planecie - przykładowo w Indiach i Pakistanie. Jeśli w takich regionach pojawią się dłuższe okresy niesprzyjających warunków atmosferycznych (np jeśli w wyniku ocieplenia zmieni się okres trwania, czy czas nadejścia monsunu) może to w konsekwencji prowadzić do radykalizacji pewnych zachowań w regionie.

Co do ogrzewania - ten zysk w sensie wydatku energetycznego pojawia się zima. Byłoby fajnie, gdyby to tylko zimą się ocieplało, jednak ociepla się również latem. Byleby się nie pojawił kolejny wydatek wynikający z konieczności chłodzenia.

Rosnący poziom dwutlenku węgla działa pozytywnie również na rośliny niepożądane - to może powodować wyższe koszty ochrony upraw. Pojawią się również gatunki inwazyjne, które do tej pory na danym obszarze nie występowały. Skutki takiego stanu rzeczy są niejasne.
Nie jest również zjawiskiem korzystnym rosnące zakwaszenie oceanu.


Tylko dlaczego patrzeć tylko na negatywny scenariusz rozwoju wydarzeń i niekorzystne zmiany, a nie scenariusze pozytywne i zmiany korzystne?



Co zatem zrobić, żeby uniknąć jeszcze większych obciążeń później?


Pozwolić się światu rowijać.


Tu bym był ostrożny - czy ta wydajność w ostatnich dekadach rosła z uwagi na przecież stosunkowo niewielki w porównaniu do prognozowanego wzrostu poziomu CO2 (za ostatnie dekady biorę ostatnie 30 lat, poziom CO2 od 1980 roku wzrósł o 40-parę ppm), czy głównie z uwagi na zmiany w sposobie prowadzenia upraw.
Są też inne problemy, np.
http://www.ncbi.nlm....pubmed/19352773
http://onlinelibrary...0238.x/abstract
Dodatkowo wyższe poziomy CO2 to mniejsza ewapotranspiracja, co powoduje dalsze podwyższenie się temperatury na danym obszarze.
Wydaje mi się, że żeby ostatecznie rozwiązać problem co będzie czynnikiem decydującym, powinno się zrobic doświadczenie w o wiele większej skali - coś w rodzaju wystawienia pełnego ekosystemu na warunki zwiększonych GHG w okresie dekady.


Sprawę plonów dyskutowałem na poprzednich stronach. Moim zdaniem jest tu zdecydowanie więcej korzyści niż strat.
  • 0

#250

nexus6.
  • Postów: 1234
  • Tematów: 14
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Opinia naukowa w kwestii wpływu człowieka na klimat, którą staram się tu przedstawiać, nie jest autorytarna, bowiem opiera się na wynikach pomiarów i fizycznych modelowaniach. Twoje stwierdzenia są jak najbardziej autorytarne i subiektywne, bowiem wypływają z twojego widzimisię. W dodatku rzadko próbujesz podpierać je argumentami, co praktycznie uniemożliwia nawiązanie polemiki.


To jest zabawne. Moje opinie są autorytarne i subiektywne, a twoje nie są autorytarne? A co przemawia za tym, że nie są one autorytarne? To, że twoje autorytety to skompromitowana sekta cieplarniana? Kilka razy wytknąłem Ci logiczne błędy i jeszcze uważasz, że moje wypowiedzi wynikają z widzimisię? :D Podałem rozmaite argumenty na które nie odpowiedziałeś. Generalnie odwracasz tylko kota ogonem.


To poczytaj uważniej moje wypowiedzi. Weź jednak pod uwagę, że twoje opinie nazywające coś niedorzecznością, bzdurą czy nonsensem, bez konkretnej argumentacji, nie są uniwersalnym wyznacznikiem prawdy. Chyba że za "błąd" uważasz niezgodę na twój punkt widzenia - wtedy mogę się przyznać do każdego "błędu", jaki zaproponujesz.


Zawsze podaję przyczyny i argumentację. Za to z tobą się gada tak jak teraz. Tzn w odpowiedzi na argumenty dostaję zestaw ogólników nie mający nic wspólnego z oryginalną wypowiedzią.


To skąd się wziął "divergence problem"?

Naprawdę nie wiesz? Zajrzyj do linkowanych wcześniej publikacji.


O właśnie o tym mówimy. Odnoszę się do twojej wypowiedzi, która postuluje, że "Nie stwierdzono, by wpływał na nie jakiś nieokreślony długookresowy czynnik. Nikt też nie sugeruje, że metoda ta daje bzdurne wyniki.". Ja pytam - to skąd takim razie wziął się "divergence problem" jeśli na wyniki nie wpływa jakiś długookresowy czynnik. A Ty zamiast odpowiedzieć na pytanie, bezmyślnie odsyłasz mnie do publikacji jakbyś nie rozumiał o co pytam. Potrafisz wogóle odpowiadać swoimi słowami? Bo dyskusja z kimś kto nie potrafi nic więcej niż odsyłać do publikacji i mówić czy dane słowo w nich występuje, czy też nie jest bezcelowa.


W takim razie masz interesujący styl wypowiedzi, bo przez ostatnich kilka(naście?) postów jedynie domagałeś się, żebym wyraził swoje zdanie na temat wyrwanego z kontekstu fragmentu cytatu. O swojej opinii poinformowałeś dopiero na koniec.


To pozwól, że zacytuję sam siebie


Otóż można sobie rekonstruować klimat z odległej przeszłości, ale względnie. Według Briffa można porównywać temperatury w wybranym maksymalnie 100 letnim okresie (np lata 1400-1500, 1500-1600), ale zestawienie tych okresów ze sobą daje bzdurne wyniki na skutek kumulacji błędu powodowanego przez jakiś długookresowy czynnik.


A teraz twoja odpowiedź:

Rekonstrukcje klimatu na podstawie gęstości słojów drzewnych nie pozwalają precyzyjnie ustalić, czy np. XII wiek był cieplejszy niż wiek XX, ale dzięki wysokiej czułości tych proxy na zmiany klimatu o krótkim okresie można określić, czy w przeszłości zdarzały się tak gwałtowne zmiany temperatur, jakie obserwujemy obecnie. Na tym polega ich największa zaleta.


A teraz moja:

Gratulacje, mniej więcej to miałem na myśli mówiąc o wnioskach Briffa, chociaż sam się z tym nie zgadzam (nie będę teraz rozwijał tego tematu).


Na to Ty odpowiedziałeś:

Szkoda, że nie napisałeś tego od razu. Można było uniknąć kilku stron pyskówki i przepychanek.

:o


I kto tu ma interesujący sposób nie tylko wypowiedzi, ale rozumienia treści.


Gadamy, że metoda słojów drzewnych nie pozwala wyciągać wniosków dotyczących długookresowych zmian klimatu, bo ich prawdziwość jest trudna do ustalenia.


Nieprawda. Metoda gęstości słojów drzewnych jak najbardziej pozwala na wyciąganie wniosków dotyczących zmian klimatu, z zastrzeżeniem, że wnioski dotyczące zmian długookresowych mogą być obarczone istotnymi błędami.


Skoro są obarczone istotnymi błędami to ich prawdziwość jest trudna do ustalenia. Tak czy nie?


Taki wykres ma sens, bo pozwala z dużą precyzją zobrazować dekadalne zmiany klimatu w przeszłości.


Ale w kontekście zmian klimatu na przełomie centuriów jest bez sensu!


Ostatnio mam bardzo mało czasu na takie zabawy, być może dam radę później. W międzyczasie możesz wytłumaczyć jak ty rozumiesz pojęcie wieku i do czego dążysz. Przynajmniej będę miał do czego się odnieść.


To nie wymaga dużo roboty. Dla mnie wiek to sto lat, a na tamtych wykresach według mnie nic nie widać.


No nie wiem... O ile dobrze pamiętam wspominałeś, że przesłanką, która przekonała cię o realności ocieplenia w ostatnich 30 latach, jest rosnąca temperatura oceanów. Wyciąganie wniosków na podstawie tylko jednej danej jest dość ryzykowną metodą. Tych, którzy prezentują inne poglądy odnośnie wpływu człowieka na globalne ocieplenie, automatycznie zaliczasz do wymyślonej "sekty cieplarnianej" i obrzucasz niewybrednymi epitetami. Jeśli ktoś się z tobą nie zgadza, każesz mu się przyznać do błędu. Biorę jednak za dobrą monetę twoje zapewnienie, że potrafisz zmienić zdanie pod naciskiem argumentów.


Nazywam tamtych ludzi sektą cieplarnianą nie dlatego, że się z nimi nie zgadzam, tylko dlatego, że stosują oni antynaukowe i prostackie metody w dążeniu do udowodnienia z góry założonej tezy. Jakoś o innych naukowcach nie wypowiadam się, że są oni sektą pomimo, że czasami nie zgadzam się z różnymi poglądami.



Takiego strawmana nigdy bym nie wysłał do nikogo. Jones nigdy nie użył sformułowania, które przytaczasz. Istnieje ono jedynie w umysłach zwolenników teorii spiskowych i w wypowiedzi prof. Mullera, do której podawałeś linka. W rzeczywistości "Mike's Nature tick" i "hide decline" były użyte odrębnie i dotyczyły dwóch odmiennych zagadnień. To dobitnie pokazuje, jak zwolennicy spisków wszelakich tworzą swoją alternatywną rzeczywistość, z którą potem próbują walczyć.


Znowu ta durna strona? Przecież wiem co to znaczy, a strona relacjononuje tylko co kto zrobił, co powiedział i napisał. To ma być wytłumaczenie? Jeszcze raz powtarzam - w nauce dane prezentuje się takimi jakie są. To co robią paranaukowcy z sekty cieplarnianej to nie jest spisek, tylko żałość i dziecinada. Jak można do danych ze słojów drzew podoklejać dane z termometrów? Zwolennik spisków, to zaczyna brzmieć dumnie przy "klimatolog".


Nie wkładaj mi w usta słów, których nie napisałem.Wykres przytoczony przez Mullera pokazuje w ostatnich dekadach błędne dane z powodu 'divergence problem'. Z kolei wykres Jonesa, choć nie spełnia wymogów metodologii, przedstawia prawdziwe zmiany temperatury w ostatnich dekadach.


Czyli dane są "błędne" tylko dlatego, że nie pasują do teorii globalnego ocieplenia i w związku z tym trzeba powpisywać dane "poprawne". Ręce opadają.
  • 0

#251

Lynx.
  • Postów: 2210
  • Tematów: 4
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Zapoznałem się z częścią waszych linków. Obecne wnioski są następujące:
Jeżeli ilość CO2 pokrywa się ze wzrostem temperatury to on jest winny całemu złu. Jeżeli wzrost CO2 nie pokrywa się ze wzrostem temperatury to:
Żeby odpowiedzieć na to pytanie, należy zauważyć, że nie tylko CO2 steruje klimatem. Jest wiele czynników, które wpływają na przepływ energii w systemie klimatycznym.
Mimo to klimatolodzy wiedzą że zwiekszenie się CO2 doprowadzi do katastrofy.

Wszystko prawidłowo. Zamierzałem spytać, z którymi z tych wniosków się nie zgadzasz, ale chyba powinienem spytać o coś innego: których z tych wniosków nie rozumiesz? Da się bowiem zauważyć, że twoje zarzuty dotyczą kwestii, których nie ogarniasz, na zasadzie "nie wiem, a więc nie zgadzam się". Co więcej, jeśli nie rozumiesz jakiegoś zagadnienia, to od razu doszukujesz się w nim elementu globalnego spisku. Być może ułatwia ci to dogmatyczna wiara, że jako ludzie nie jesteśmy w stanie wpłynąć na stan naszej planety.

To dlaczego temperatura nie rośnie ekspresowo?!?!

Ależ rośnie. Popatrz sobie jeszcze raz na wykres Manna:

Dołączona grafika


Możecie przedstawić:
-co wieszczyli klimatolodzy na początku swego ruchu
-co się z tych wieszczeń sprawdziło
-co obecnie wieszczą

Pod koniec XIX w. Svante Arrhennius wysunął hipotezę, iż wzrost koncentracji CO2 w atmosferze prowadzi do wzrostu temperatur na Ziemi. Przewidywał też, że być może w przyszłości ludzkość będzie zmuszona emitować ogromne ilości CO2 z paliw kopalnych, by uniknąć nowej epoki lodowej. Hipoteza Arrhenniusa była traktowana z dużą dozą sceptycyzmu aż do lat 50. XX w. i dopiero pierwsze komputerowe modele radiacji Ziemi pozwoliły na jej zaakceptowanie, choć nie było pewności co do stopnia ocieplenia, jakie mógłby wywołać wzrost stężenia CO2.

Aż do lat 60. wśród klimatologów popularny był pogląd, iż ziemskie oceany mogą pochłonąć dowolnie dużą ilość CO2 emitowaną przez człowieka. Obliczenia wykonana przez Revelle'a, a następnie pomiary stężenia CO2 w atmosferze zapoczątkowane przez Keelinga obaliły to przekonanie. Rozwój mocy obliczeniowej komputerów w latach 60. pozwolił na dokładniejsze obliczenia potencjalnego ocieplenia w przyszłości. W 1965 r. Keeling ogłosił, że do roku 2000 wzrost atmosferycznego CO2 może spowodować mierzalne, a być może nawet znaczne zmiany klimatu.

W latach 70. przewidywania Keelinga były traktowane jako alarmistyczne. Wprawdzie większość klimatologów zgadzała się, iż wzrost CO2 spowoduje wzrost temperatur, ale przeważały poglądy, że będzie to wzrost bardzo powolny, rzędu ułamków stopnia na stulecie. Byli też nieliczni, którzy przewidywali nadejście nowej epoki lodowej. Ich prognozy szczególnie spodobały się mediom, które rozpowszechniły tą wizję, przez co do dziś wśród klimatycznych ignorantów panuje przekonanie, że w latach 70. wszyscy klimatolodzy wieszczyli ochłodzenie.

Kolejne dekady przyniosły przełom w rozumieniu klimatu i tworzeniu prognoz. Pierwsze prognozy Hansena z wykorzystaniem komputerowych modeli klimatu zostały wykonane na początku lat 80. i przewidywały szybki wzrost temperatur rzędu 0,15*C na dekadę. Po latach można stwierdzić, że były całkiem trafne. Podobnie rzecz ma się z prognozami IPCC tworzonymi dla konkretnych modeli emisyjnych. Ogólnie można powiedzieć, że wieszczenia naukowców z ostatnich 30 lat sprawdzają się jak należy. I nic nie wskazuje na to, by prognozy szybkiego ocieplenia miały się w najbliższym czasie zmienić.

Poziom tlenu nie ulegnie znaczącym zmianom.

A co ty ciągle tak z tym tlenem? Przecież klimatolodzy upatrują zagrożenia nie z spadku ilości tlenu, tylko w zmianach klimatycznych wywołanych wzrostem stężenia CO2.

Słońce tu jest głównym winowajcą takich rzeczy, właściwie obieg Ziemi wokół słońca.

Co za herezje wygadujesz. Przecież w przykładzie pdjakowa Słońce każdego dnia świeci wyżej i tym samym dostarcza więcej ciepła, a temperatura lata sobie jak chce - najpierw w marcu jest +20, a parę dni później nagle jest zero i pada śnieg. Słońce i obieg Ziemi nie ma tu nic do rzeczy, bo gdyby miało, to codziennie musiałoby być cieplej! To oczywiście sarkazm, ale chyba dobrze ilustruje twoje podejście do wpływu CO2 na globalne ocieplenie. Jeśli jeszcze nie rozumiesz: w tym przykładzie Słońce to CO2, a kolejne dni to kolejne lata.

Sorry ale eko-naukowcy, politycy, ekonomiści stworzyli teorię globcia więc powinni ją udowodnić.

Już pisałem, że pojęcie 'globcia' wymyślił Janusz Korwin-Mikke, więc to on powinien udowodnić ten wielki spisek naukowców i polityków. Jak na razie nie oferuje nic poza pustosłowiem. A tymczasem teoria antropogenicznego globalnego ocieplenia znajduje potwierdzenie w licznych dowodach empirycznych (kliknij - to po polsku!).

Podaj mi jeden przykład hiperwitaminozy lub awitaminozy gdzie:
-podwojenie pierwiastka wywoła taką chorobę
-obniżenie o połowę pierwiastka wywoła chorobę.

Nie podam ci, bo hiper- i awitaminoza nie dotyczą mikroelementów, tylko witamin (jak sama nazwa wskazuje). Jeśli dobrze pamiętam, to fluor, miedź i chrom mogą być toksyczne już przy dawkach niewiele przekraczających dzienną normę, ale nie mam teraz czasu, żeby to sprawdzić.

Rośliny ponownie go zasymilują, tak jak zrobiły to wcześniej, jak nie one to oceany-główny producent CO2 i O2

A kiedy to zrobią, skoro przez 100 lat nie udało im się pochłonąć całości naszych emisji, w skutek czego stężenie CO2 w atmosferze stale rośnie?

Bodajże w Anglii chcieli jego film umieścić na liście filmów edukacyjnych w szkołach.

I przeraża cię, że dzieci mogłyby się dowiedzieć jak działa klimat, co to jest globalne ocieplenie i jaka jest w nim rola antropogenicznego CO2?

Jeżeli przyjmujesz jakąś średnią to nie stosujesz przypadkiem dopasowywania danych do własnej teorii?

Nie.

dlaczego mimo wzrostu CO2 temperatura nie rosła-przez prawie 30 lat?

Uważa się, że to za sprawą aerozoli pompowanych do atmosfery przez pozbawione filtrów kominy. Link jest po angielsku, ale jestem przekonany, że na którymś z polecanych przeze mnie polskich blogów był o tym artykuł. Może pdjakow będzie dysponował linkiem?

dlaczego poziom CO2 jest mierzony z dwóch źródeł? Dlaczego tak te źródła dziwnie wstawiono? Do wykresu pasowało? Kolejny typowy przykład doboru danych do własnej teorii?

I to jest to, o czym pisałem na początku tego posta: nie wiesz skąd wzięły się takie, a nie inne elementy wykresu, ale zamiast poszukać przyczyn i rozwiać swoje wątpliwości, zaczynasz mnożyć spiskowe spekulacje. I w efekcie otrzymujesz gigantyczny spisek, w którym naukowcy chcą cię wydoić do ostatniego grosza...

A wystarczyło przeczytać opis pod obrazkiem i skorzystać z Google'a:
Zielona linia to poziom dwutlenku węgla z rdzeni lodowych otrzymanych na Law Dome w Antarktydzie Wschodniej. Niebieska linia to poziom dwutlenku węgla mierzony na Mauna Loa (Hawaje). Czerwona linia to roczna globalna anomalia temperatury.


nexus6
Stosując quote-mining całkiem dobrze wpisujesz się w tradycje klimatycznych denialistów, ale ani o krok nie przybliżasz się w ten sposób do zrozumienia, że źródłem specyficznej rozdzielczości czasowej danych dendroklimatycznych nie jest żaden długookresowy czynnik. Skoro nie pojąłes tego przez kilka stron postów, to nie sądzę żeby ci się to udało choćby po następnych kilkunastu. Podobnie raczej nie zrozumiesz, że Jones, Mann i inni klimatolodzy prezentują dane takimi, jakie są, a nie takimi, jakie chcieliby, żeby były. Dla ciebie chyba zawsze będą oni oszustami, bo nie pokazują takich danych, jakich ty oczekujesz.
  • 0



#252

nexus6.
  • Postów: 1234
  • Tematów: 14
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Autorem krzywej hokejowej jest Michael Mann. Jeśli ktoś ma słabe nerwy, to na ten widok rzeczywiście może mu się zrobić słabo, gdy zobaczy jak gwałtownie rosną globalne temperatury w ostatnim czasie.

http://img37.imagesh...hartipcclar.jpg


Raczej robi się słabo na skutek idiotyzmu tego wykresu i antynaukwego doklejenia danych z innego źródła. W uzasadnieniu nie wiem od czego zacząć: od "divergence problem", słupków błedów, średniej kroczącej czy doklejednia danych z terometrów (i jednocześnie ukrycia danych dendrokilmatologicznych).

I to jest to, o czym pisałem na początku tego posta: nie wiesz skąd wzięły się takie, a nie inne elementy wykresu, ale zamiast poszukać przyczyn i rozwiać swoje wątpliwości, zaczynasz mnożyć spiskowe spekulacje. I w efekcie otrzymujesz gigantyczny spisek, w którym naukowcy chcą cię wydoić do ostatniego grosza...

A wystarczyło przeczytać opis pod obrazkiem i skorzystać z Google'a:
Zielona linia to poziom dwutlenku węgla z rdzeni lodowych otrzymanych na Law Dome w Antarktydzie Wschodniej. Niebieska linia to poziom dwutlenku węgla mierzony na Mauna Loa (Hawaje). Czerwona linia to roczna globalna anomalia temperatury.


Wyobraź sobie, że wiemy CO te dane oznaczją. Pytanie brzmi DLACZEGO. Bo na przykład w przypadku wykresu Jonesa dane denroklimatologiczne zostały wycięte, bo nie pasowały do teorii globalnego ocieplenia.

Ależ rośnie. Popatrz sobie jeszcze raz na wykres Manna:

Dołączona grafika


Naprawdę? A jak się to ma w odniesieniu do twojej wcześniejszej wypowiedzi:

Rekonstrukcje klimatu na podstawie gęstości słojów drzewnych nie pozwalają precyzyjnie ustalić, czy np. XII wiek był cieplejszy niż wiek XX


Zatem skąd wiemy, że obecne wachanie temperatury nie jest naturalną fluktuacją, jeśli Mann pomieszał dane z termometrów z danymi dendro.... Przecież na podstawie tego wykresu nie można wyciągnąć żadnych wniosków na temat przeszłości. Być może takie wachania zdarzały się już w przeszłości, bo dane dendroklimatologiczne, jeśli wogóle dają jakieś wyniki nadające się do interpretacji (co jest wątpliwe biorąc pod uwagę słupki błędów) jak sam wspomniałeś pokazują jedynie gradienty temperatur (co także budzi wątpliwość biorąc pod uwagę zestawienie danych dendroklimatologicznych z danymi pomiarowymi z poszczególnych lat i rozbieżność znaną jako "divergence problem").

Tylko odpowiedz na poszczególne argumenty zawarte w każdym zdaniu, zamiast odwracać kota ogonem pisząc, że nie prezentuję argumentów.

Stosując quote-mining całkiem dobrze wpisujesz się w tradycje klimatycznych denialistów, ale ani o krok nie przybliżasz się w ten sposób do zrozumienia, że źródłem specyficznej rozdzielczości czasowej danych dendroklimatycznych nie jest żaden długookresowy czynnik.


Ach cóż za wyobrne i rzeczowe argumenty! "Źródłem specyficznej rozdzielczości czasowej danych dendroklimatycznych " - cóż za teminologia! Szkoda, że jest całkowicie bezsensownym zlepkiem słów podobnie jak twoje wypowiedzi, które napiętnowałem "quote-miningiem". Co jest zatem "źródłem specyficznej rozdzielczości czasowej danych dendroklimatycznych ", że nie da się ich odnieść do długokresowych zmian?

BTW zapomniałeś, że nie jestem denialistą.

Skoro nie pojąłes tego przez kilka stron postów, to nie sądzę żeby ci się to udało choćby po następnych kilkunastu. Podobnie raczej nie zrozumiesz, że Jones, Mann i inni klimatolodzy prezentują dane takimi, jakie są, a nie takimi, jakie chcieliby, żeby były. Dla ciebie chyba zawsze będą oni oszustami, bo nie pokazują takich danych, jakich ty oczekujesz.


Kolejna porcja argumentów - "nie pojąłem", "nie pojmę", "dane są takie jakie są". Czego ja głupi oczekuję od sekty cieplarnianej? Że pokaże mi dane takie jakie otrzymała w toku pomiarów? Przecież "dane są jakie są".

W ramach argumentacji nie zapomnij jeszcze dołożyć czerwonej łapki.

Użytkownik nexus6 edytował ten post 11.06.2012 - 01:43

  • 0

#253

pdjakow.
  • Postów: 1340
  • Tematów: 10
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Zapoznałem się z częścią waszych linków. Obecne wnioski są następujące:
Jeżeli ilość CO2 pokrywa się ze wzrostem temperatury to on jest winny całemu złu. Jeżeli wzrost CO2 nie pokrywa się ze wzrostem temperatury to:


Co to znaczy " ilość CO2 pokrywa się ze wzrostem temperatury" ?


To dlaczego temperatura nie rośnie ekspresowo?!?!


Co to znaczy "ekspresowo"? Póki co rośnie zgodnie z prognozami.


Jeżeli ktoś sięga po moje pieniądze to niech udowodni że ta kasa idzie na sensowny cel. Nie zamierzam być kolejnym sponsorem jego nowej willi.Temperatury wcześniej rosły, spadały i finansowe cuda się nie działy.


Jeżeli coś może się dziać w sposób naturalny, nie oznacza, że nie może się również dziać w sposób sztuczny.


Taka dziwna solidarność jajników. Możecie przedstawić:
-co wieszczyli klimatolodzy na początku swego ruchu
-co się z tych wieszczeń sprawdziło
-co obecnie wieszczą


Nie bardzo rozumiem, co masz na mysli mówiąc "początek ruchu".
W 1978 roku wydano u nas książkę Stachlewskiego "Klimat. Przeszłość, teraźniejszość, przyszłość". W rozdziałach poświęconych przyszłości przedstawiono prognozy, jakie wydawano w latach 1950-1970. I tak na str. 153 czytamy:

“Przypuszcza się, że w niedalekiej przyszłości największe znaczenie jako przyczyna zmian klimatu będzie miał wzrost koncentracji dwutlenku węgla w atmosferze(…) Według różnych ocen do 2000 r. na skutek wzrostu koncentracji CO2 średnia temperatura powietrza podniesie się najprawdopodobniej o 0.5 st. C”


str 185

“Jak wynika z prac innego specjalisty amerykańskiego S. Manabe, wzrost koncentracji dwutlenku węgla w atmosferze (…) spowoduje, że średnia planetarna temperatura powietrza wzrośnie do 2000 r. w porównaniu z poziomem w 1970 r. w przybliżeniu o 0.5 st. C. Z hipotezą tą zgadza się wielu badaczy (…) “


I najciekawsze:

“Według przewidywań innych badaczy naturalny, cykliczny charakter przebiegu wielu elementów meteorologicznych wskazuje na odmienny kierunek zmian klimatu w najbliższych dziesięcioleciach. Są również tacy, którzy uważają, że należy oczekiwać spadku średniej temperatury powietrza nad naszą półkulą w związku z przebiegiem wiekowego cyklu aktywności słonecznej i że czynniki antropogeniczne nie będą w stanie zmienić tego procesu.


Z tego jasno wynika, że w latach 60-tych, 70-tych niektórzy negowali wpływ czynników antropogenicznych. Opierając się na różnego rodzaju "cyklach" prognozowali, że do roku 2000 temperatura spadnie. Dzisiaj również są tacy, którzy prognozują dokładnie to samo, dając mniej więcej te same argumenty, co ci, co negowali możliwość antropogenicznego ocieplenia 50 lat temu.


Są ryby które pływają po różnych zbiornikach wodnych, o różnym zasoleniu, różnej temperaturze, nawet pływają po rzekach słodkowodnych-i co krzywda im się dzieje? Co z ekosytemami np w ujściu Amazonki? Tam olbrzymie ilości słodkiej wody mieszają się ze słoną-i co, jest tam katastrofa?


Są organizmy, które sobie doskonale radzą z ciśnieniem wielu atmosfer i temperaturą przekraczającą 200 st C. Skoro tak, to najwyraźniej wg Ciebie niema najmniejszego problemu, by takie warunki zapanowały na powierzchni Ziemi - w końcu JAKIEŚ organizmy sobie poradzą.
Chyba nie przyswoiłeś sobie idei, że to co odpowiada jednemu gatunkowi, nie odpowiada wielu innym.
Póki co jest to jeden z Twoich najgłupszych argumentów.


Poziom tlenu nie ulegnie znaczącym zmianom. Oceany powinny poradzić sobie z absorpcją CO2.


Powinny? Skoro poziom CO2 wzrósł z 280ppm do 395 ppm, to sobie coś z tym nie radzą. I wybacz, to tylko Cejrowskiemu się wydaje, że roślinki pobierają tyle samo tlenu w nocy, co produkują w dzień. Bilans ten jest całkowicie różny.


Ciekawe... Czyżby udział roślin w ekosystemie został przesadzony? Nie są aż takim istotnym producntem tlenu jak ekolodzy by oczekiwali? Może to jednak organizmy żyjące w oceanach produkują ponad 90% tlenu-jakie może, napewno!


Gdyby tak było, to ten projekt nie wytrzymałby nawet tygodnia.


W wykresach, danych, tabelkach podajecie temperatury roczne. Jeżeli eko-naukowcy chcą przewidują określone zmiany to niech podadzą proste potwierdzenie swych kompetencji. Niech powiedzą jaka będzie średnia temperatura dla Europy, świata, na obecny rok i przyszły.
Wiem że to jest za bardzo skomplikowane bo na klimat wpływa wiele czynników. Mimo to stanowczo stwierdzają-z absolutną pewnością że spotka nas katastrofa za lat kilkadziesiąt jeżeli nie wydamy majątku dla eko-wróżbitów.


Czyli nadal nie potrafisz sobie przyswoić, że normalna roczna amplituda temperatury rocznej w Europie jest większa, niż średni wzrost na rok związany z emisją GHG? Szkoda. Zacytuję jeszcze raz:

Jeżeli byś wyeliminował wszystkie czynniki wpływające na między roczną zmienność globalnej temperatury to tak. Jeśli przyjmiemy wzrost o 0.3 st. C na dekadę, to otrzymujemy średnio 0.03 st. C rocznie, przy czym samo ENSO może powodować zmiany z roku na rok o 0.5 - 0.6 st.C. A to oznacza, że nie może być tak, że każdy kolejny rok będzie cieplejszy od poprzedniego. Oznacza jedynie, że minima z poprzedniej dekady są globalnie niższe od obecnych, podobnie maksima. W skali lokalnej (np Europa Środkowa) zmiany między roczne są jeszcze większe i sięgają 3 stopni. A to oznacza, że nawet za 50 lat w Europie Środkowej powinny występować lata, w których średnia temperatura będzie zbliżona, lub niższa od średniej z lat 1961-1990, jednak będzie znacznie wyższa od minimów znanych z XX wieku. Z kolei temperatury najwyższe ( średnie roczne i miesięczne) wykroczą poza zakres tego co obserwowaliśmy do tej pory - to się zresztą dzieje już obecnie.


Przeczytaj również uważnie ten post
http://www.paranorma...post__p__503603



Słońce tu jest głównym winowajcą takich rzeczy, właściwie obieg Ziemi wokół słońca.


Ojej, jak to. Nie wierzę. Wyjaśnij więc dlaczego temperatura w połowie kwietnia była niższa, niż 17 marca? Słońce w kwietniu stoi znacznie wyżej, powinno lepiej grzać - więc może jest ono nieistotne? ;)


Eko-naukowcy wychodzą z założenia że w niedalekiej przyszłości zabije nas CO2, nie para wodna, nie metan, freon czy coś innego.


Pleciesz bzdury. Wyjaśniono ci już, że wzrost CO2 to tylko inicjator wzrostu temperatury. Wraz z wzrostem temperatury wzrośnie również zawartość pary wodnej. Mówiąc o CO2 mówi się o szeregu sprzężeń zwrotnych, które ten wzrost spowoduje.

Sorry ale eko-naukowcy, politycy, ekonomiści stworzyli teorię globcia więc powinni ją udowodnić.


Wychodzi na to, że ludziom twojego pokroju nie warto jej udowadniać. Na część pytań dostałeś odpowiedź, której albo nie przeczytałeś, albo nie zrozumiałeś.

Wy popieracie ich wnioski, twierdząc że to człowiek wpływa na obecny i przyszły stan rzeczy. Naukowcy udowodnili że zmiany w przyrodzie następowały, gwałtownie, cyklicznie.


Co to znaczy gwałtownie? Jak szybko wg Ciebie rosła temperatura po wyjściu z ostatniej epoki lodowej?

Zmiany lokalne to zupełnie coś innego niż globalne-np. miejske wyspy ciepła. Ile % z wszystkich punktów pomiarowych znajduje się obecie w miejskich wyspach ciepła?


Kilka - kilkanaście procent zapewne. Nawet jakby było więcej, to bardzo łatwo zweryfikować to, o ile UHI ma wpływ na zmiany temperatury - wystarczy porównać przebieg zmian temperatury w miejscu dotkniętym wyspą ciepła z stacją, która jej nie podlega.
Robiono to wielokrotnie. Taki Watts chciał za wszelką cenę udowodnić wpływ tych miejskich wysp ciepła na ogólny obraz globalnego ocieplenia i nic mu nie wyszło. Mullerowi również.


To co w tym czasie robi kumulujący się CO2? Bierze sobie urlop? CO2 podobno odpowiada za globcia-sugeruje się czasami jego główną wine w GO, my wytwarzamy go co roku coraz więcej, system nie radzi sobie z coraz większą nadprodukcją, nadprodukcja wpływa na zatrzymywanie się promieni słonecznych itd i co roku coraz więcej i więcej i więcej...
Mimo to temperatura sobie skacze, tak jakby miała gdzieś nasze CO2 i wykonywała plan naszej planety niezależnie od naszej woli i chęci.


A ty sobie wyobrażasz, że naturalna zmienność klimatu, która powoduje że dany rok (a nawet parę z rzędu) może być chłodniejszy od poprzedniego w przypadku globalnego ocieplenia sobie bierze urlop?
Nie jesteś w stanie zrozumieć najprostszej analogii. Wytłuszczę ci to jeszcze raz, być może w końcu zrozumiesz:

Od 17 marca do 16 kwietnia 2012 średnia temperatura w Polsce spadła. Czy to oznacza, że nasza planeta w swym ruchu na orbicie sobie zrobiła urlop?

Przeczytaj wytłuszczony fragment i odpowiedz na pytanie dlaczego twój argument jest z d... wzięty.


Bardzo ciekawy jest poniższy rysunek.
Dołączona grafika
Prawie standardowy rysunek, podobny wzrost temperatury, wzrastający poziom CO2. Wytłumaczcie mi :
-dlaczego mimo wzrostu CO2 temperatura nie rosła-przez prawie 30 lat?
-dlaczego poziom CO2 jest mierzony z dwóch źródeł? Dlaczego tak te źródła dziwnie wstawiono? Do wykresu pasowało? Kolejny typowy przykład doboru danych do własnej teorii?
Klik


Temperatura nie rosła, bo wzrost stężenia CO2 w stosunku do danych preindustrialnych był jeszcze niewielki. Jednocześnie emitowaliśmy sporo siarczanów.
Z dwóch źródeł, bo przed 1950 rokiem nie potrafiono poprawnie mierzyć poziomu dobrze wymieszanego CO2 w atmosferze. Stąd pomiary z rdzeni lodowych (Law Dome).



Może dla jasności-poproszę o dane:
-ile % CO2 wywalił wulkan Eyjafjallajökull?
-ile pary wodnej zostało wydalone?
-ile ton lodowca zniszczył?
-ile Etna wywaliła zabójczych gazów?


Poszukaj, w końcu to Twój argument. Ja zadam dwa pytania:

- Dlaczego po Eyjafjallajökull nie odnotowano wzrostu CO2?
- Dlaczego po największym w ostatnich 30 latach wybuchu - Pinatubo tempo wzrostu CO2 spadło?



Co roku setki tysięcy hektarów bezcennych roślinek ginie. Jak nasz biedny wrażliwy ekosystem sobie z tym poradzi? Kto będzie asymilował CO2? Kto będzie produkował tą zawrotną ilość tlenu...?
Już wiem! Oceany!


Co się dzieje z oceanem podczas asymilacji CO2? Ile tego CO2 asymiluje?
Widzę że nadal Twoim naukowym guru od biosfery jest Cejrowski. Oby tak dalej.


Parę filmików które znalazłem.

Jeżeli nie pasuje komuś JKM...

http://www.youtube.com/watch?v=3_aaHv4R6O8&feature=related


Pan Przemysław "Coś czytałem" z Poznania - nowy guru odnośnie emisji CO2.
Gratuluję.
Pytanie: dlaczego roczny przebieg stężenia CO2 wygląda tak śmiesznie.

Dołączona grafika

Czerwona linia wskazuje na zmierzony przebieg stężenia CO2 w poszczególnych miesiącach.
Wskazuje ona ewidentnie cykl roczny - mniej CO2 jesienią, więcej wiosną.
Dlaczego?
Dlaczego nie widać wpływu erupcji wulkanicznych?



...polecam większe autorytety.

http://www.youtube.com/watch?v=gxXEdPpF27U


No rzeczywiście, Klaus - handlowiec, ekspert od klimatu.
Leszek Marks - czy to nie on nakłamał u Wildsteina mówiąc, że w ciągu ostatnich 400 tys lat czterokrotnie obserwowano poziom CO2 wyższy od obecnego?
Aaaa jest!

Około 2 minuty.
Zdajesz sobie sprawę, ze KNG PAN musiał się z tego wycofywać rakiem? Chyba niezbyt to świadczy o przygotowaniu merytorycznym pana Marksa, który albo nie zdawał sobie sprawy kiedy konczy się rekonstrukcja EPICA, albo zwyczajnie rozmijał się z prawdą.

Kiepscy ci Twoi eksperci.
  • 1

#254

mylo.

    Altair

  • Postów: 4511
  • Tematów: 83
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Nie wniosę tutaj zbyt wiele merytorycznie, ale muszę przyznać że argumenty Lynxa i pdjakowa przemawiają do mnie.

Też kiedyś sądziłem że to bzdury wymyślone przez grupę nacisku, ale argumenty za Antropologicznym Ociepleniem są trudne do podważenia. Kontrargumenty przeciwników są zwykle bardzo wybiórcze, polegające na omijaniu meritum by koncentrować się na niuansach.

Rozumiem czemu tak ciężko przejść do tego do porządku dziennego - uznanie tego za rację oznacza mniej więcej tyle:

Trzeba wtedy przejść do porządku dziennego że nasze życie na obecnym poziomie konsumpcji energii zmienia planetę.
W tej chwili leży na nas wina za obecną sytuację. Teraz albo godzimy się na powodowanie naszymi działaniami zmiany które mogą skończyć się katastrofalnie, albo podejmujemy decyzję ograniczenia emisji kosztem poziomu życia i przeznaczenia środków na technologie chroniące nas przez zwiększaniem poziomu CO2 w atmosferze.

Albo po prostu stosujemy negacje - tak jest prościej. Do tego zwalając winę na nieokreślonych "możnych" tego świata. Wtedy można uciszyć sumienie i nie nieść żadnego ciężaru nieubłaganych zmian.
  • 0



#255

pdjakow.
  • Postów: 1340
  • Tematów: 10
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Albo po prostu stosujemy negacje - tak jest prościej. Do tego zwalając winę na nieokreślonych "możnych" tego świata. Wtedy można uciszyć sumienie i nie nieść żadnego ciężaru nieubłaganych zmian.


Na dosyć podobnej zasadzie denialistami od AIDS często są... nosiciele HIV. Mając do wyboru bardzo prawdopodobną śmierć w wyniku AIDS, czesto wolą zaprzeczać temu, że to HIV powoduje AIDS. Ich zgony są ludzi z ich kręgu tłumaczone zawsze w ten sam sposób - przyczyny naturalne.
http://czajniczek-pa...lternatywy.html
Negacjonizm potrafi być groźny.
  • 0


 

Użytkownicy przeglądający ten temat: 1

0 użytkowników, 1 gości oraz 0 użytkowników anonimowych